WPROWADZENIE
We wrześniu 2023 roku z okazji 90-tych urodzin Cioci Zosi Waligórskiej ukazał się tomik wierszyków dla dzieci Jej autorstwa pt. „Wierszyki Cioci Zosi”. Okazało się, że tych wierszyków pisanych na różnego rodzaju okazje jest o wiele więcej. Ciocia przez lata spisywała je w w specjalnym zeszyciku, który dopiero po ukazaniu się pierwszego wydania tomiku Jej wierszy postanowiła go uzupełnić, poprawić i ponownie udostępnić.
Stąd decyzja, że wszystkie „Wierszyki Cioci Zosi (z podtytułem) dla moich małych przyjaciół” zostały zebrane w jedną całość i opublikowane w drugim, wydaniu tej oto książeczki. Dlatego też zająłem się uzupełnieniem i zredagowaniem drugiego, rozszerzonego wydania tych wierszy, do których dodałem jeszcze kilka ilustracji.
Piotr Strzetelski
U Cioci
Maciek i Kuba dziś są u Cioci
Wzięli też Jasia co trochę psoci
Ciocia wymyśla różne zabawy
Dała im stołek trochę koślawy
Jak Maciek usiadł na nim przypadkiem
To się skończyło wielkim upadkiem
U Cioci zwierząt jest bardzo wiele
A więc jest krowa i małe ciele,
Świnka różowa, niedźwiadek mały,
Dwa jeże, baran i słoń wspaniały,
Ptaszek co śpiewa gdy się weń dmucha
A pod sufitem też lata mucha.
A może osa co groźna taka
Ugryzła Kubę… z bólu zapłakał…
Bo osa jad ma mocny okrutnie
Jak ją rozdrażnisz, zaraz cię utnie
Więc się od osy trzymaj z daleka
Kiedy jest blisko lepiej uciekaj
Albo przynajmniej posiedź spokojnie
Poczytaj książkę, nie myśl o wojnie
Co między braćmi często się toczy
Niech się ucieszą raz Cioci oczy
Kiedy zobaczy jak Maciek z Kubą
Snują opowieść mądrą i długą
A Jaś ich słucha z uwagą dużą
Na słodki prezent wszyscy zasłużą!
(wiosna 1998)
Dobry dzień
Dzisiaj grzecznie się bawimy
Klocków już nie rozwalimy
Książki ładnie poskładamy…
Bo nie chcemy wcale Mamy
Denerwować ani smucić
Gdy zmęczona z pracy wróci…
Potem kiedy przyjdzie Tatuś
Mama powie, że dzień cały
Jego dzieci być grzecznymi
Bardzo mocno się starały…
(listopad 1994)
Lew
Maciek straszny lew, ogarnął go gniew
Nawet głośno ryczy, w przerwach także krzyczy
I łzy gorzkie leje…
— Co się tutaj dzieje?
Ja chcę mieś Mentosa, i kolczyk u nosa
Miecz i pelerynę, zadziwić rodzinę
Maskę i konika, który dzielnie bryka
Chcę też być rekinem i całą godzinę
W wannie się pochlapać…
I Kubusia złapać
Albo chcę być Zorro, i wieczorną porą
Gdy pójdę do łóżka chcę walczyć z poduszką…
Takie to zachcianki ma nasz Maciuś drogi…
Ale gdy się wyśpi to zły humor pryśnie
I Maciuś zapomni o lwach i rekinach
Pelerynach, mieczach i dzikich krainach
Będzie czytał bajki o śpiącej królewnie
No i Riki-Tiki zadziwi go pewnie
A Kubuś Puchatek z Prosiaczkiem malutkim
Tygryskiem, Króliczkiem odpędzą hen smutki…
(11.12.1994)
Strażak
Kubuś chce być strażakiem, głowę okryć szyszakiem
Za pasem mieć toporek, narzędzi pełen worek
Strażacki wielki wóz, żeby go szybko wiózł
Tam gdzie się ogień pali lub dom się jaki wali
Kubuś spieszy z pomocą czy to za dnia, czy nocą
Święty Florian mu sprzyja gdy gaśnicą wywija
Na drabinie wysokiej odważnie stawia kroki…
Kiedy stromy jest dach ogarnia go czasem strach
Pomaga Łaska z Nieba kiedy odwagi trzeba
O to Kubuś co rano przy pacierzu poprosi…
Dodaj mi Boże wiary, która góry przenosi…
Daj siły, wytrwałości bym dobrze postępował
Do wszystkich moich bliźnich
Miłość w sercu zachował
(9.11.1994)
.
Nurek
Jeśli tego pragniesz możesz zostać nurkiem
Weź czapkę tatusia i zieloną rurkę
Ona ci oddychać pomoże w głębinie
W którą dzielnie wskoczysz na paskowej linie…
Niech ci też nie zginie plecaczek różowy
Bo on kryje w sobie aparat tlenowy
Czarne okulary ochronią Ci oczy
I nawet gdy rekin groźny ciebie zoczy
To nic Ci nie zrobi, ze strachu odskoczy…
Odpłynie daleko, schowa się za szafę…
Mówiąc, Maciuś płynie…
Ja tak nie potrafię!
Strój dla Nurka
Okulary podwodne i aparat tlenowy,
Nieprzemakalne spodnie…
— NUREK prawie gotowy…
Potrzebna jeszcze rurka zielona do oddychania
I czapeczka dla nurka, która głowę osłania.
W jednej ręce latarka, bo pod wodą jest ciemniej
W drugiej może fujarka żeby było przyjemniej.
Bo ryby jak to ryby, głosu nie mają wcale
Więc w morzu tylko słychać jak kołyszą się fale…
Ryba piła
Ryba Piła w morzu żyła,
Co napotkała to piłowała
Poza tym piła ta Ryba Piła,
Najczęściej wodę co słona była.
Była by Piła też zapaliła,
Ale jej woda ogień gasiła
Więc chęć palenia w sobie tłumiła,
I zdrowa była bo nie paliła…
Czasem też glona na ząb wrzuciła
I z tej to diety mocno utyła!
Do dziś by żyła ta nasza Piła,
Ale jej woda raz zaszkodziła!
Woda zatruta niestety była!
A kto ją zatruł? — Ach Ryba Piła!
Bo tak zawzięcie raz piłowała,
Że w wielkim statku dziurę wyrwała!
I przez tę dziurę, choć była mała
Beczka trucizny w morze się wlała…
Pierwszą ofiarą była ta Piła!
Przez swą głupotę życia się zbyła!
Do dziś ją ryby inne żałują,
Lecz statków nigdy już nie piłują!
Jaki to morał się stąd wywleka?
Czego nauczyć może człowieka?
Niech nas ta Piła nie uczy złego…
Nie psujmy wokół siebie niczego!
Niech miś ma całe oczka i uszka!
I niech spokojnie leży poduszka!
Klocki w pudełku poukładane,
Książki na półce nie potargane!
Żeby nas potem nie karał świat,
Gdy już będziemy mieć dużo lat!!!
Miś Jogi
Kubuś kochany Miś Jogi
Ma bardzo zwinne nogi
I główkę nie od parady
Gdy Maciuś szuka rady
Jak zbudować rycerza
To Kubuś zaraz zmierza
Pelerynę zakłada
I mieczem jak wypada
Przed Maćkiem dzielnie włada…
(8.12.1994)
Hej wakacje, wakacje!
Piszę wierszyk o Maciusiu, także o Kubusiu
O miłej Marlence, jej bracie Piotrusiu,
Również o Aldonce co teraz przebiegła
Po zielonej łące…
Dziś od rana Słońce świeci ku radości wszystkich dzieci!
Hej wakacje, wakacje, już przekwitły akacje!
W ogrodzie letnie kwiaty, w zbożu piękne bławaty,
Łąki świeżo skoszone, ranną rosą zroszone…
Jak obudzisz się wcześnie, to może tam pod lasem
Zobaczysz dwie sarenki, które przychodzą czasem
Odwiedzić naszą łąkę, pić wodę ze strumienia,
Posilić się sałatą, by potem bez wytchnienia
Biec w te ostępy leśne, gdzie drzewa są stuletnie…
W lesie starym, bukowym, zawsze chłodno i mroczno
Kiedy skwarne południe i Słońce świeci cudnie
Dobrze jest leśną dróżką wędrować między buki…
Tu nie dochodzą huki ani żadne hałasy…
Jedynie ptaszek czasem solo pięknie zaśpiewa
I wiatrem szumią drzewa…
W cieniu tych drzew wspaniałych,
Na miękkiej mchu pościeli
Można i z krasnoludkiem poziomką się podzielić…
Koło domu w strumyku wraz z kaczkami popływać
Albo w babci ogródku z krzaka malin nazrywać…
Obok malin na krzakach są porzeczki czerwone
Znajdziesz też tam agrestu jeszcze grona zielone
Agrestu jeść nie można gdyż jeszcze niedojrzały
Bo by cię mały brzuszek bolał jutro dzień cały…
Lepiej dzieci kochane babki stawiajcie z piasku
Lub idźcie na wycieczkę do pobliskiego lasku…
(13.07.1994)
W Maciejowej
W Maciejowej dom pod lasem aż kipi radością czasem
Zjeżdża tutaj mnóstwo ludzi, choć to gospodarzy trudzi
Jednak wszyscy się zbiegamy bo tu dobrze jak u Mamy…
Las zielony, potem łąka, dom czerwony, ogród w kwiatach…
Tu królują trzy Ireny, Józek, Binek i rebiata…
Więc Kamilka i Monika, Marlenka i Piotruś mały,
Każdy pyta o Anetkę, którą serca pokochały…
Brak nam też Łukasza, Mirka, no i Kingi i Aldonki,
Której piękne złote loki rozjaśniają nasze dzionki…
Wszyscy więc czekamy na nich by dzielili naszą radość
Bo to Dobroć ma do siebie, że dzielona czyni zadość
Wszystkim, których obejmuje, bo pociesza i raduje…
(Maciejowa — wakacje 1994)
Mój Dom Rodzinny
Mój Dom Rodzinny, nie wiem czy wiecie
Jest to jedyne miejsce na świecie
W którym się czuję chciany, kochany
Choć gdy zasłużę także karany,
Z wielką Miłością wychowywany…
Wszyscy tu swoje role spełniamy,
Tatuś w nim rządzi gdy nie ma Mamy
Magda się bawi — jest jeszcze mała
Czasem też psoci — lecz jest wspaniała!
Babcia Danusia wszystkim przewodzi
Jest najmądrzejsza — Tak to się godzi.
Umie przyrządzać nam pyszne dania
Uczy się od niej też nasza Mama.
W lekcjach pomoże, bajkę opowie,
Oby jej zawsze służyło zdrowie!
A nasza Mama, Mama kochana
Wciąż się uśmiecha do nas od rana
Jest w naszym domu jak Złote Słońce
I wszystkich kocha sercem gorącym
Tatuś jest mocny, dobry i miły,
Wszyscy kochamy Go z całej siły!
Czasem pracuje na nocną zmianę
Bardzo zmęczony wraca nad ranem.
Gdy dzień się kończy razem siadamy
I o przeżyciach opowiadamy
Jak trzeba to się też przepraszamy
I do modlitwy potem klękamy…
Za dzień co minął, noc co zapada
Dziękuje cała nasza gromada.
Aby na świecie ustały wojny
Aby dom każdy był już spokojny
Żeby się dzieci dobrze uczyły
W zgodzie, radości ładnie bawiły…
Niech Pan Jezus wraz z Matką Boską
Zaradzą ludzkim smutkom i troską
Byśmy się kiedyś spotkali w niebie
I tam kochali Boga i siebie…
(Maciejowa, wakacje 1994)
W kuchni u Babci Ireny
Gdy jest zimno to najlepiej usiąść w kuchni po cichutku
Patrzeć jak się w piecu pali, kiedy wicher dmie w ogródku…
A w saganie woda śpiewa, pokrywki na garnkach skaczą
Tam za oknem jest ulewa — Babcia smaży nogę kaczą…
Dziś obiad będzie wspaniały!
Prócz pieczeni z kaczej nogi, babcia co nas bardzo kocha
Ugotuje nam pierogi…
Te pierogi będą różne: z serem, z mięsem z jagodami…
A jagody te przedwczoraj zbieraliśmy w lesie sami…
Zaduma
Kiedy patrzę na te góry
Na te pola, na te lasy
Serce we mnie łagodnieje
W oku łza zabłyśnie czasem
Bo wiem, że tak wielu ludzi
O tej pięknej, letniej porze
Musi pozostawać w mieście
Widzieć cudów tych nie może…