E-book
7.88
drukowana A5
Kolorowa
45.32
Wierszyki Cioci Zosi

Bezpłatny fragment - Wierszyki Cioci Zosi

dla moich małych przyjaciół


Objętość:
97 str.
ISBN:
978-83-8351-532-8
E-book
za 7.88
drukowana A5
Kolorowa
za 45.32

WPROWADZENIE

We wrześniu 2023 roku z okazji 90-tych urodzin Cioci Zosi Waligórskiej ukazał się tomik wierszyków dla dzieci Jej autorstwa pt. „Wierszyki Cioci Zosi”. Okazało się, że tych wierszyków pisanych na różnego rodzaju okazje jest o wiele więcej. Ciocia przez lata spisywała je w w specjalnym zeszyciku, który dopiero po ukazaniu się pierwszego wydania tomiku Jej wierszy postanowiła go uzupełnić, poprawić i ponownie udostępnić.

Stąd decyzja, że wszystkie „Wierszyki Cioci Zosi (z podtytułem) dla moich małych przyjaciół” zostały zebrane w jedną całość i opublikowane w drugim, wydaniu tej oto książeczki. Dlatego też zająłem się uzupełnieniem i zredagowaniem drugiego, rozszerzonego wydania tych wierszy, do których dodałem jeszcze kilka ilustracji.

Piotr Strzetelski

Kuba, Maciek i Jaś - bohaterowie wierszyków w roku 1998

U Cioci

Maciek i Kuba dziś są u Cioci

Wzięli też Jasia co trochę psoci

Ciocia wymyśla różne zabawy

Dała im stołek trochę koślawy

Jak Maciek usiadł na nim przypadkiem

To się skończyło wielkim upadkiem


U Cioci zwierząt jest bardzo wiele

A więc jest krowa i małe ciele,

Świnka różowa, niedźwiadek mały,

Dwa jeże, baran i słoń wspaniały,

Ptaszek co śpiewa gdy się weń dmucha

A pod sufitem też lata mucha.


A może osa co groźna taka

Ugryzła Kubę… z bólu zapłakał…

Bo osa jad ma mocny okrutnie

Jak ją rozdrażnisz, zaraz cię utnie

Więc się od osy trzymaj z daleka

Kiedy jest blisko lepiej uciekaj


Albo przynajmniej posiedź spokojnie

Poczytaj książkę, nie myśl o wojnie

Co między braćmi często się toczy

Niech się ucieszą raz Cioci oczy

Kiedy zobaczy jak Maciek z Kubą

Snują opowieść mądrą i długą

A Jaś ich słucha z uwagą dużą

Na słodki prezent wszyscy zasłużą!

(wiosna 1998)

Dobry dzień

Dzisiaj grzecznie się bawimy

Klocków już nie rozwalimy

Książki ładnie poskładamy…


Bo nie chcemy wcale Mamy

Denerwować ani smucić

Gdy zmęczona z pracy wróci…


Potem kiedy przyjdzie Tatuś

Mama powie, że dzień cały

Jego dzieci być grzecznymi

Bardzo mocno się starały…

(listopad 1994)

Lew

Maciek straszny lew, ogarnął go gniew

Nawet głośno ryczy, w przerwach także krzyczy

I łzy gorzkie leje…

— Co się tutaj dzieje?


Ja chcę mieś Mentosa, i kolczyk u nosa

Miecz i pelerynę, zadziwić rodzinę

Maskę i konika, który dzielnie bryka


Chcę też być rekinem i całą godzinę

W wannie się pochlapać…

I Kubusia złapać


Albo chcę być Zorro, i wieczorną porą

Gdy pójdę do łóżka chcę walczyć z poduszką…


Takie to zachcianki ma nasz Maciuś drogi…


Ale gdy się wyśpi to zły humor pryśnie

I Maciuś zapomni o lwach i rekinach

Pelerynach, mieczach i dzikich krainach


Będzie czytał bajki o śpiącej królewnie

No i Riki-Tiki zadziwi go pewnie

A Kubuś Puchatek z Prosiaczkiem malutkim

Tygryskiem, Króliczkiem odpędzą hen smutki…

(11.12.1994)


Strażak

Kubuś chce być strażakiem, głowę okryć szyszakiem

Za pasem mieć toporek, narzędzi pełen worek

Strażacki wielki wóz, żeby go szybko wiózł

Tam gdzie się ogień pali lub dom się jaki wali


Kubuś spieszy z pomocą czy to za dnia, czy nocą

Święty Florian mu sprzyja gdy gaśnicą wywija

Na drabinie wysokiej odważnie stawia kroki…

Kiedy stromy jest dach ogarnia go czasem strach


Pomaga Łaska z Nieba kiedy odwagi trzeba


O to Kubuś co rano przy pacierzu poprosi…

Dodaj mi Boże wiary, która góry przenosi…

Daj siły, wytrwałości bym dobrze postępował

Do wszystkich moich bliźnich

Miłość w sercu zachował

(9.11.1994)


.

Nurek

Jeśli tego pragniesz możesz zostać nurkiem

Weź czapkę tatusia i zieloną rurkę

Ona ci oddychać pomoże w głębinie

W którą dzielnie wskoczysz na paskowej linie…


Niech ci też nie zginie plecaczek różowy

Bo on kryje w sobie aparat tlenowy


Czarne okulary ochronią Ci oczy

I nawet gdy rekin groźny ciebie zoczy

To nic Ci nie zrobi, ze strachu odskoczy…

Odpłynie daleko, schowa się za szafę…


Mówiąc, Maciuś płynie…

Ja tak nie potrafię!

Strój dla Nurka

Okulary podwodne i aparat tlenowy,

Nieprzemakalne spodnie…

— NUREK prawie gotowy…


Potrzebna jeszcze rurka zielona do oddychania

I czapeczka dla nurka, która głowę osłania.

W jednej ręce latarka, bo pod wodą jest ciemniej

drugiej może fujarka żeby było przyjemniej.


Bo ryby jak to ryby, głosu nie mają wcale

Więc w morzu tylko słychać jak kołyszą się fale…

Ryba piła

Ryba Piła w morzu żyła,

Co napotkała to piłowała

Poza tym piła ta Ryba Piła,

Najczęściej wodę co słona była.


Była by Piła też zapaliła,

Ale jej woda ogień gasiła

Więc chęć palenia w sobie tłumiła,

I zdrowa była bo nie paliła…


Czasem też glona na ząb wrzuciła

I z tej to diety mocno utyła!

Do dziś by żyła ta nasza Piła,

Ale jej woda raz zaszkodziła!


Woda zatruta niestety była!

A kto ją zatruł? — Ach Ryba Piła!


Bo tak zawzięcie raz piłowała,

Że w wielkim statku dziurę wyrwała!

I przez tę dziurę, choć była mała

Beczka trucizny w morze się wlała…


Pierwszą ofiarą była ta Piła!

Przez swą głupotę życia się zbyła!

Do dziś ją ryby inne żałują,

Lecz statków nigdy już nie piłują!


Jaki to morał się stąd wywleka?

Czego nauczyć może człowieka?


Niech nas ta Piła nie uczy złego…

Nie psujmy wokół siebie niczego!

Niech miś ma całe oczka i uszka!

I niech spokojnie leży poduszka!

Klocki w pudełku poukładane,

Książki na półce nie potargane!


Żeby nas potem nie karał świat,

Gdy już będziemy mieć dużo lat!!!

Miś Jogi

Kubuś kochany Miś Jogi

Ma bardzo zwinne nogi

I główkę nie od parady


Gdy Maciuś szuka rady

Jak zbudować rycerza

To Kubuś zaraz zmierza


Pelerynę zakłada

I mieczem jak wypada

Przed Maćkiem dzielnie włada…

(8.12.1994)

Hej wakacje, wakacje!

Piszę wierszyk o Maciusiu, także o Kubusiu

O miłej Marlence, jej bracie Piotrusiu,

Również o Aldonce co teraz przebiegła

Po zielonej łące…


Dziś od rana Słońce świeci ku radości wszystkich dzieci!


Hej wakacje, wakacje, już przekwitły akacje!

W ogrodzie letnie kwiaty, w zbożu piękne bławaty,

Łąki świeżo skoszone, ranną rosą zroszone…


Jak obudzisz się wcześnie, to może tam pod lasem

Zobaczysz dwie sarenki, które przychodzą czasem

Odwiedzić naszą łąkę, pić wodę ze strumienia,

Posilić się sałatą, by potem bez wytchnienia

Biec w te ostępy leśne, gdzie drzewa są stuletnie…


W lesie starym, bukowym, zawsze chłodno i mroczno

Kiedy skwarne południe i Słońce świeci cudnie

Dobrze jest leśną dróżką wędrować między buki…

Tu nie dochodzą huki ani żadne hałasy…

Jedynie ptaszek czasem solo pięknie zaśpiewa

I wiatrem szumią drzewa…


W cieniu tych drzew wspaniałych,

Na miękkiej mchu pościeli

Można i z krasnoludkiem poziomką się podzielić…

Koło domu w strumyku wraz z kaczkami popływać

Albo w babci ogródku z krzaka malin nazrywać…


Obok malin na krzakach są porzeczki czerwone

Znajdziesz też tam agrestu jeszcze grona zielone

Agrestu jeść nie można gdyż jeszcze niedojrzały

Bo by cię mały brzuszek bolał jutro dzień cały…


Lepiej dzieci kochane babki stawiajcie z piasku

Lub idźcie na wycieczkę do pobliskiego lasku…

(13.07.1994)


W Maciejowej

W Maciejowej dom pod lasem aż kipi radością czasem

Zjeżdża tutaj mnóstwo ludzi, choć to gospodarzy trudzi

Jednak wszyscy się zbiegamy bo tu dobrze jak u Mamy…


Las zielony, potem łąka, dom czerwony, ogród w kwiatach…

Tu królują trzy Ireny, Józek, Binek i rebiata…


Więc Kamilka i Monika, Marlenka i Piotruś mały,

Każdy pyta o Anetkę, którą serca pokochały…

Brak nam też Łukasza, Mirka, no i Kingi i Aldonki,

Której piękne złote loki rozjaśniają nasze dzionki…


Wszyscy więc czekamy na nich by dzielili naszą radość

Bo to Dobroć ma do siebie, że dzielona czyni zadość

Wszystkim, których obejmuje, bo pociesza i raduje…

(Maciejowa — wakacje 1994)

Mój Dom Rodzinny

Mój Dom Rodzinny, nie wiem czy wiecie

Jest to jedyne miejsce na świecie

W którym się czuję chciany, kochany

Choć gdy zasłużę także karany,

Z wielką Miłością wychowywany…


Wszyscy tu swoje role spełniamy,

Tatuś w nim rządzi gdy nie ma Mamy

Magda się bawi — jest jeszcze mała

Czasem też psoci — lecz jest wspaniała!


Babcia Danusia wszystkim przewodzi

Jest najmądrzejsza — Tak to się godzi.

Umie przyrządzać nam pyszne dania

Uczy się od niej też nasza Mama.

W lekcjach pomoże, bajkę opowie,

Oby jej zawsze służyło zdrowie!


A nasza Mama, Mama kochana

Wciąż się uśmiecha do nas od rana

Jest w naszym domu jak Złote Słońce

I wszystkich kocha sercem gorącym


Tatuś jest mocny, dobry i miły,

Wszyscy kochamy Go z całej siły!

Czasem pracuje na nocną zmianę

Bardzo zmęczony wraca nad ranem.


Gdy dzień się kończy razem siadamy

I o przeżyciach opowiadamy

Jak trzeba to się też przepraszamy

I do modlitwy potem klękamy…


Za dzień co minął, noc co zapada

Dziękuje cała nasza gromada.


Aby na świecie ustały wojny

Aby dom każdy był już spokojny

Żeby się dzieci dobrze uczyły

W zgodzie, radości ładnie bawiły…


Niech Pan Jezus wraz z Matką Boską

Zaradzą ludzkim smutkom i troską

Byśmy się kiedyś spotkali w niebie

I tam kochali Boga i siebie…

(Maciejowa, wakacje 1994)

W kuchni u Babci Ireny

Gdy jest zimno to najlepiej usiąść w kuchni po cichutku

Patrzeć jak się w piecu pali, kiedy wicher dmie w ogródku…

A w saganie woda śpiewa, pokrywki na garnkach skaczą

Tam za oknem jest ulewa — Babcia smaży nogę kaczą…


Dziś obiad będzie wspaniały!

Prócz pieczeni z kaczej nogi, babcia co nas bardzo kocha

Ugotuje nam pierogi…

Te pierogi będą różne: z serem, z mięsem z jagodami…

A jagody te przedwczoraj zbieraliśmy w lesie sami…

Zaduma

Kiedy patrzę na te góry

Na te pola, na te lasy

Serce we mnie łagodnieje

W oku łza zabłyśnie czasem


Bo wiem, że tak wielu ludzi

O tej pięknej, letniej porze

Musi pozostawać w mieście

Widzieć cudów tych nie może…


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
Kolorowa
za 45.32