E-book
7.35
drukowana A5
23.12
drukowana A5
Kolorowa
44.84
Wiersze zebrane cz. II Miłość

Bezpłatny fragment - Wiersze zebrane cz. II Miłość

I Człowiek/ II Miłość/ III Zwątpienie


5
Objętość:
77 str.
ISBN:
978-83-8221-507-6
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 23.12
drukowana A5
Kolorowa
za 44.84

***

Nic nie widzisz

To miłość zasłoniła Ci… Oczy


***


Twoje bogactwo, kłuje cię w oczy,

Zaślepia twą miłość.

Która, by odejść, blaskiem złota się zasłoniła


***


Choćbyś i miała,

Górę diamentów,

Pamiętaj, że nigdy

Miłości złotem nie kupisz


***


Chcesz przestać więc skończ i nie płacz,

i spójrz w gwiazdy,

i poszukaj tej jedynej

styczeń 1984

Miłość

Jestem nędznym człowiekiem,

Takim prostym i szczerym.

Serce moje, wybija rytm,

Podobny do tego przed wiekiem.

A gdyby miłości nie było,

Byłoby strasznie.

Odbicia straciłyby lustra,

A świat ogarnęłaby nudność.

Chcę, więc przezwyciężyć siebie,

Dla kogo to robię? Dla Ciebie

Bo bardzo kocham cię, i nie przestanę, nie

styczeń 1984

Ona

Zakochać się można raz

ale tak do głębi

na całkiem wieczny czas

i zapomnieć o tym co gnębi


Spojrzałeś na nią

myślisz czy to człowiek

a może jednak anioł

i mózg twój inna myśl mogła obiec


Bogini Atena mrówką jest

tak blisko przy niej

Walczysz by mieć,

Choć małą cząstkę jej

i ręki dotknąć

I wzrokiem do jej wzroku przylgnąć


Spojrzenia jak drogi

Gdzieś na skrzyżowaniu życia

Łączą się

Kochasz ją do przesady

I co masz zrobić

Na miłość przecież nie ma rady

A bez niej tylko można się rozbić

maj 1984

Co się ze mną dzieje …?

Teraz, gdy początek drogi wytycza

Zniszczony drogowskaz

I tak jak ty wszystko przelicza

Ty na życie a on na mile


Chodzę po ziemi bosy i nagi

I całkowicie bez odwagi

By powiedzieć Ci


Od życia dostać kosza

To najstraszliwsza rzecz

Lecz kto mi powie — no proszę

Że może pokochasz mnie


Mój styl innego życia

Przy jednostkach i masach

Mamy chęć przeżycia

Wszystkiego od nowa raz jeszcze


Odkąd cię pokochałem

Świat w oczach pięknieje

Nienawiść nie istnieje

A o śmierci zapomniałem

A jest to miłość taka prosta

niewinna nie tak jak sen zmienna

i nie chcę by coś się stało

maj 1984

Burza

Pada ciągle deszcz

W tej ciemności tak dziwnie jest

Niekiedy Zeus ciska rozszalałymi piorunami

a mały piorun tak jak iskra rozprawia się z ziemianami.

Spadają krople życiodajnej wody

Ziemia-matka pije ją

odżywają nowe cząstki przyrody

a ty mi podajesz swoją dłoń

kapią małe cząstki życia

z ta wielką chęcią przebicia do sedna ludzkości

do najdziwniejszej rozmaitości.


Deszcz wybija ten sam rytm

O twą przezroczystą szybę

i przez ten deszczowy dym wciąż do ciebie idę.

Rozbłyski tak rażące

Zwykłemu śmiertelnikowi grożące

Jakby nas omijają

a innym cząstkę siebie dają

po upływie kilku godzin

jakby natura powstała

doszło do nowych narodzin

i takiego końca burza nie miała

maj 1984

Rozmowa z tobą

Rozmawiamy a nic się nie dzieje

Tobie nawet przez myśl nie przechodzi

Że ten, z którym mówisz

we krwi brodzi

We własnej i się z tego śmieje.

Różne myśli przechodzą mnie

Przez całe moje ciało

Tak jak iskry te ładunki miłości

Tak szybko, że nie wiesz, co się stało.

Czekam aż powiesz to jedno słowo

Lecz słuch mnie zawodzi

I czekanie jak sen się rozchodzi

A ty szepczesz to i owo

Lecz pamiętaj u życia kresu

Jak tej książki marginesu

Początek naszej drogi

I jakby początek rozmowy

maj 1984

***

Czy mnie kochasz?

Czy nienawidzisz?

Czy po nocach szlochasz?

A może inny głos słyszysz?


Głos, który zabić potrafi

A czy to zrobi

A jak nie

To, co i gdzie sprawi?

Czy rozumiesz mnie?

Ależ tak a kto mówi nie?


Słowa są tylko słowami

A ty nie jesteś moja

I zawsze tymi chwilami

nasycam się do końca

maj 1984

Sen

Sny są prawdą

a ty jesteś moim snem

śnić jest pięknie

więc będę spał przez wieki


A jak ktoś obudzi mnie

ja powiem prawdą jest

i tak jakbym nie spał

znów ujrzę ciebie.


Och jakbym chciał śnić

I wtedy żyć

Żyć, ale wcale nie żyć

Śmiać się drwić


A jak zasnę na wieki

I ty przyjdziesz

A będziesz tu przed kimś

Do nieba zabiorę cię

maj 1984

Rozstanie

Wakacji nadszedł kres

To nagły rozłąki czas

W oddali widać nas

Splecionych słodko dłońmi


Bez żalu, bólu

Rozstańmy się jak ludzie

Otrzyj łzy nie trzeba

Płakać tak bez powodu


Może tak po latach

Ujrzę twą twarz rumianą

I przypomnisz sobie wtedy

Jak to dobrze być kochaną

sierpień 1984

Powroty

Tak jak ptaki wiosną

Wracające do swych gniazd

Tak powraca miłość

Naszych szczęśliwych gwiazd


Znów te same, tak cicho szeptane,

Słowa wieczorami we dwoje

Znów połączeni rękami

Obok siebie we dwoje


Powrócił ten czas

Czas wieczornych przechadzek

Powróciła przyjaźń, co łączy nas

I proszę kochajmy się zawsze?

wrzesień 1984

Szaleństwa nasze

Życie jest zwykłym zagmatwaniem

Więc trudno jest żyć na tej ziemi

Miłość ciągłym rozstaniem

Więc kochajmy się jak szaleni


A cóż nam przyjdzie z miłości szalonej

Gdy wiemy o niej tylko oboje

A oczy świata nie dostrzegają

Szaleństwa naszego wielkiego


Latamy jak ptaki w powietrzu

Jak wiatr w czasie burzy

A całe to szaleństwo

Jest przecież dla ludzi dużych

październik 1984

Mój poemat, czyli największa dziwność

Mijają lata, długi czas

Wciąż tyka zegar

Rosną problemy

Ale dlaczego nie ma tam nas

Ty mówisz, że nie dasz rady

Pokonać wszelkich przeciwności

Każdy chce mieć to, co ty

I wydostać się z rozmaitości

Jesteśmy zwykłymi ludźmi

Ty kochasz mnie — dlaczego

Ja kocham inną

Ludzie mówią, że jest czarownicą

Zakochani po uszy

W uczuciach bezdusznych

Ulotni jak wiatr

Nie wierzą nam

Zamienimy swe głowy

Przestaniemy myśleć

Ja tobą ty mną

Patrzyłem w oczy twoje

I widziałem dwa węgliki

Przestałem cieszyć się

Gdy spadła łza

Z twego oka

Dotykam twojej ręki

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 23.12
drukowana A5
Kolorowa
za 44.84