E-book
7.35
drukowana A5
20.45
Wiersze zebrane

Bezpłatny fragment - Wiersze zebrane


5
Objętość:
90 str.
ISBN:
978-83-8155-473-2
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 20.45

„Gdzie słońce wschodzi za dniem”

Gdzie słońce wschodzi za dniem,

tam — błękit nieba biegnie poprzez las.

Gdzie słońce wschodzi za dniem,

tam — wiatr wiruje w kłosach złotych zbóż.

Gdzie słońce wschodzi za dniem,

tam — ustaje to, co złe.

„Boso pójdę”

Boso pójdę przez las radości

skąpany w słońcu.

Boso pójdę przez wzgórza myśli

w zielonej sukience.

Boso pójdę przez złote piaski

samotnych plaż.

Boso pójdę przez mokrą łąkę

od porannej rosy.

Boso pójdę przez świat,

a on zaplecie mi warkocze.

„Moje pragnienie”

By skrzydło złamane

— złożyć i posklejać.

Żyć jak ptak

— słodki ptak młodości.


By słowami prostymi wytłumaczyć

— to co tak zawiłe,

a jednak tak oczywiste.


By iść przez życie jak przez park,

który zawsze w słońcu stoi

i światło ma w sobie.

„O miłości prawdziwej”

Ty, która powoli wschodzisz,

jak noc na majowe niebo,

olśniona i zagłębiona

w najskrytsze zakamarki

naszych dusz…


Serce kołyszesz w słodkim letargu,

serce uśpione topisz w oceanie zmysłów.

Biegniesz na niebie gwiaździstym,

mówisz, czujesz, dotykasz,

szukasz tajemnic najskrytszych,

szeptów czułych, słów najmilszych.


Drzewa szumią imię twoje,

gdy biegniesz przez park,

jak wiatr cichy, lekki,

tańczący wśród tysiąca liści.


Rzucasz spojrzenia niewinne,

ukradkiem zbierane.

Srebrny pył księżycowy rozwiewasz

nad głowami zakochanych.

Wchodzisz do duszy, do serca,

a także masz darmowy bilet wstępu

do siódmego Nieba,

bo w Tobie jedynej — tkwi moc nieśmiertelna.

Uczysz nas czuć, dotykać i żyć.

Żyć dobrze.


Poznać i zrozumieć ciebie,

może serce czyste,

serce, które jest jak łza,

serce, które wie, że Jesteś:

w kroplach deszczu,

w promieniach słońca,

w rosie, która spływa z płatków niezapominajek,

w oczach smutnych i radosnych,

w przejrzystych i tajemniczych,

w dźwiękach natury.

Wszędzie — królujesz Ty.

Ty, która prowadzisz nas do Nieba.

„Czas”

Już czas —

zostawić to,

co ma się za uszami.

Wejść do koszyka,

polecieć balonem.

Stać się wniebowziętym.

O metr dalej —

od ziemi

O sekundę bliżej —

tego co nieuchwytne…

„Ja”

To —

moje, twoje

„Ja”

grające w teatrze,

przywdziewające różne maski

nie wychodzące do świata

bez ochronnej przykrywki

z lęku przed oficjalną odsłoną

„Ja”

nie znudzone mówieniem kłamstw,

kryjące się pod mistrzowskim kamuflażem

zajęte myleniem tropów,

zmienianiem kodów w machinie szyfrów

stoi bez ustanku na straży

prawdy gołej,

prawdy całej,

prawdy trudnej,

prawdy nie do zniesienia.

To „ja” nam tak potrzebne,

tak bliskie, tak miłe

by nie przejrzano nam duszy.

Nasza jedyna odwieczna i skuteczna

przeszkoda

na drodze ku poznaniu.

Ewolucja zakończona.

A kto pragnie by było inaczej:

Musi powiedzieć swojemu „ja” — NIE!

„Kamienie”

Z spod twoich rzęs raj utracony

z spod twoich rzęs łzy bez łez

suche oczy

tak płacze dusza ostatnimi strzępkami

suche oczy bolą bardziej

takie łzy bez łez

ważą najwięcej

to są kamienie

na dnie twego serca

milczące…

„Modlitwa dla zapomnianych”

Póki jeszcze…

możemy

módlmy się —

za tych, których świat nie pamięta,

dla których nie ma cienia wspomnienia

za tych, którzy bez słowa skargi cierpią,

za rozpacz milczących dusz,

za w samotności serca konające,

za najcichszych z cichych

za przechodzących obok,

za odchodzących bez uwagi.


Boże Ojcze

obdarz łaską

wszystkich

zapomnianych.


A nam

pozostałym —

odsłoń oczy,

by nie tylko mogły patrzeć,

ale potrafiły też zobaczyć.


Amen.

„Nic To”

Snując na jawie

opowiedz mi bajkę

na przykład o tym

jak kot palił fajkę,

a potem utwierdź mnie

że Nic To —

gdy korzenie, z których wyrósł

człowiek, zostają odcięte.

Utwierdź mnie, utwierdź raz jeszcze

że Nic To —

że można żyć dalej,

odnaleźć w sobie odnóżek splątany

i zapuścić go gdzie indziej.

"Miałam na imię Magdalena..."

Miałam na imię Magdalena…

z krainy Magdali wiodła mnie droga kręta

kochałam często kogoś kogo nie ma

dławiłam się bólem próbując ułaskawić

panującą we mnie ciemność

gorzki piołun

odejmował mi oddech

pocałunkiem śmierci

zostawiając me usta

na w pół rozchylone i nieme…


Miałam na imię Magdalena…

z krainy Magdali wiodła mnie droga kręta

szukałam często miłości

tam, gdzie jej nie ma

po dolinie zagłady błądziłam

aż cała we łzach

u Twoich stóp

się roztopiłam…

„Wołanie proroka”

Kto ma uszy

ku słuchaniu

niechaj słucha


Nasza niemiłość

nie tylko uderza,

w tych którzy są

obok nas

Ona

przede wszystkim

uderza

— w nas samych.


Świat pielęgnuje strach,

rodzi makabrę,

mówi o złych mocach.


Przesiąkamy tym,

czym się karmimy.


Dlatego —

boimy się,

nie znamy miłości.

Makabra

goni

tragedię

z dnia na dzień.


Dlaczego

jeszcze

nie błagamy o światło

gdy ciemności jest zbyt wiele?

By ucichły

nasze lęki.


Dlaczego

sami

gasimy ten świat

zamiast go —

rozświetlić?


Dlaczego

miłością wzajemną

nie rozbroimy

tego świata

z ostatniej bomby,

na której siedzimy?


Dlaczego?

Dlaczego??

Dlaczego???


Woła w nas głos,

który jest tym

wołającym na puszczy.


A wołanie to —

roznosi się po ziemi:

„Przygotujcie drogę Panu

Prostujcie ścieżki dla Niego”

***

My —

Jak dwa sierpy

bladego półksiężyca

stajemy się pełnią

dopiero w jedności.

My —

Jak dwie odległe

gwiazdy na niebie

zrzucone na twardą ziemię

by w końcu otrzeć się o siebie.

Jesteśmy tylko

ziarnem w oku Stwórcy

i aż składową częścią

wszelkiego bytu.

Więc, posłuchaj tego szeptu:

Ten dzień się wcale

nie kończy.

To co dla nas

tu jest święte

w wielkiej księdze życia

będzie nieśmiertelne.

***

nie znam

kraju ani świata

cyklon b w jego oczach

konsekwentnie mnie odrzuca

kryję się w nieznanym

niewidocznym dla was

to tylko mój świat

on mnie przygarnia

niezauważalnym objęciem

nieznajomego

który tonie

w czeluści

bezmiłości

„Zanim”

Zanim zamkniesz drzwi:

naucz się słuchać,

słuchać ciszy,

słuchać słów,

słuchać siebie.


Zanim zamkniesz drzwi:

naucz się rozumieć,

rozumieć życie,

rozumieć innych,

rozumieć siebie.


Zanim zamkniesz drzwi:

naucz się odczuwać,

słuchaj głosu serca,

zrozum łzy

i pokochaj samego siebie.

„Czas na milczenie”

Tyle słów zostało

rzuconych niepotrzebnie,

jak sztylety zbyt ostre,

docierały za daleko,

by mówić o tolerowaniu

czyjegoś zdania.

Wbijały się w duszę,

zbyt licznie

i czerpały z niej życie,

zbyt szybko,

by mogła wstać

i być tą, co przedtem.

„Człowiek a ludzie”

Dość często zdarza się w życiu

ów jeden paradoks:

wkoło ludzi pełno,

człowiek jednak sam.


Zdziwieni ludzie,

nie umieją zrozumieć człowieka,

któremu przeszłość jest bliższa,

niż przyszłość, o której nic nie wie.


Jednak natrętni ludzie,

nie odczepią się od niego,

gdyż nie umieją zamilknąć jak człowiek,

wtedy, kiedy trzeba.


Nie rozpamiętuj! — srogo mu nakażą.

Na co ci to? — pytanie mu zadadzą.

Nie ten, nie ta, to inny, inna — dobrze mu doradzą,

bowiem ludzi owych bardzo razi,

człowiecza niezdarność zapominania.

Woleliby, by w końcu jak oni wyznał:

ach, ta miłość, była ona dawno

i w ogóle już — nieprawda.

„Z trzech”

Z trzech ważnych cnót

miłość pozostanie — najważniejsza,

bo tylko ona potrafi,

serca martwe — wskrzesić,

serca z kamienia — skruszyć,

serca opustoszałe — napełnić,

serca niespokojne — uciszyć.

Tylko ona daje szansę każdemu,

choć dobrze wie,

że rozumieją ją,

tylko — niektórzy.

„Z szumem deszczu”

Płyną po kolei:

— jeden dzień,

— jedna noc,

— jedna śmierć.

Bo z szumem deszczu wszystko przemija.

Tylko oczy — te same, niepojęte,

patrzą daleko — tam gdzie dotrzeć nie sposób.

A serce — ciągle niespokojne,

jest jak cisza przed burzą.


Płyną po kolei:

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.35
drukowana A5
za 20.45