E-book
7.88
drukowana A5
34.1
drukowana A5
Kolorowa
58.71
Wiersze z życia wzięte

Bezpłatny fragment - Wiersze z życia wzięte


Objętość:
155 str.
ISBN:
978-83-8324-672-7
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 34.1
drukowana A5
Kolorowa
za 58.71

Dar

Miłość i nienawiść

Idą jedną parą

Miłość jest miłością

A nienawiść karą

Między nimi

Jest granica cienka

Gdy ją naciągniesz

Niebezpiecznie pęka

Dlaczego zawsze w parze

Dostajesz miłość

I nienawiść w darze

Gdy granica pęknie

Coś złego się dzieje

Miłość bardzo płacze

A nienawiść śmieje

Awgryba

Kolorowanka

Świat na kolorowo bym pomalował

Zniszczył bym szarość radość dał

Wszystkich smutnych ponuraków

Pomalowałbym na fajnych chłopaków

Wszystkie stare matrony

Na miłe szczęśliwe żony

Wszystkie upierdliwe baby

Na oślizłe zielone żaby

Facetów wydymanych

Na konie, rozbrykane

Dzieci na wszystkie kolory tęczy

Żeby byłe szczęśliwe i nich nie dręczył

Panienki bardzo cnotliwe

Na rudo by były kochliwe

Żony kury domowe

Na biznes women by były wzorowe

Mężów pantoflarzy

Na klaunów i kuglarzy

Wszystkie stare panny

Wrzucił do jednej wanny

Wymyć wyszorować wypucować

Do agencji towarzyskiej oddać

By tam się wyżyły

Dla przyszłych mężów dobre były

Starych kawalerów zatwardziałych

Co im penisy podrętwiały

Pomalował bym na szaro jak osły

By za dziewczynami poszły

Awgryba

05 06 2005

Kolekcjoner

Ja zbieram co się da

Znalazłem zegar i teraz mam 672

Dostałem telewizor i mam

Telewizor ma tylko jeden słuszny kanał

Lodówkę kupiłem starą

Stałem się jej ofiarą

Lodówka mrozi jak cholera

A co nie zamrozi to pożera

Aby ukrócić lodówki wybryki

Trzymam w lodówce słoiki

Kupiłem sobie tico za friko

Jeżdżę nim bez prawa jazdy na dziko

Raz złapał mnie posterunkowy

Był to chłop morowy

Powiedział mi otwarcie i szczerze

Ze byle czego on nie bierze

Więc mówię mu kochany

W bagażniku są banany

Powiedzmy sobie bez krzyku

Bierz tico i tak było za friko

Policjant się wyprostował

Serdecznie mi pogratulował

Wsiadł do tico trzasnął drzwiami

Tylko dym został zanim

Ja pozostałem cały zdrętwiały

Tylko na wierz wyszły mi gały

Tak się skończyło zbieranie moje

Czekam na tramwaj, na przystanku stoję

Lecz patrzę to policjant i tico

Przepraszam podwiozę Pana za friko

Awgryba

Kiedy będzie jutro

Gdy zakwitną kwiaty w moich myślach

Nie będzie wirusa w moich snach

Będę mógł oddychać w powiewach wiatru

Pójdę do kina, restauracji do teatru

Uniosę się na szczyty spokojnych gór

Będę mógł dotykać burzowych chmur

Zatańczyć na grzbiecie spienionych fal

Z Rozkoszą, radością patrzeć w przyjazną dal

Kiedy będzie takie jutro kiedy się doczekam

Być spokojnym na drodze życia nie będąc sam

Chcę iść gdzie? zostać tu cieszyć, tylko wspomnienie

Czy będzie jutro jak moim w śnie czy to marzenie

Kiedy będzie jutro kiedy jak w mim śnie

Czy będzie tak jak bym chciał czy nie

Prawda jest jak grom który wszyscy znamy

Doczekać spokoju miłości radości czy się doczekamy

Bo życie to nie bajka to piękno tak piękno i udręka

Idąc drogą przez życie ty masz ster w rekach

Czy tak będzie; Nasze piękne jutro takie jakie było

W naszych marzeniach zdarzeniach pięknie się żyło

Kiedy będzie jutro jak zobaczę znajomych twarze

Nie będzie już maseczek czy tylko ja tak marzę

Z radością się przywitam z uśmiechem głową skinę

Nie będzie już tak że z przykrością przełknę ślinę

W pamięci nie zachowamy dostaniemy szacunek w darze

Chodź będzie jutro i będzie pięknie tak jak było tak marze

To on zawsze nie będzie towarzyszył nam

Wykreślimy go z pamięci niech pozostanie tam

Historia się już nie powtórzy kołem niech się nie kręci

Wymażmy z naszego życia wymażmy z naszej pamięci

Piękno powróci zawita wiosna i to dobrze nam wróży

Życie jak piękny kwiat zawita rozkwitnie jak pączek róży

Autor Gabriel Wasilewski

2021 27.01

Prawdziwi przyjaciele

Prawdziwych przyjaciół już niema

A życie nam szybko upływa

Zostaje tylko nadzieja

A wrogów nam ciągle przybywa

Jesteś osamotniony

Chodź stoisz wśród tłumu

Jesteś osaczony

Nikt nie zaprosi cię do domu

Samotność staje się okrutna

Chodź wokół ciebie ludzi masa

Samotność wśród ludzi smutna

Liczy się tylko kasa

Lecz promyk nadziei świeci

Nie musisz się do końca obawiać

Masz przecież swoje dzieci

Gotowi życie nadstawiać

Awgryba

Bezdomny

Bezdomny niepotrzebny nikomu

Niema rodziny ani też domu

Los mu zgotował życie okrutne

Codzienne zmartwienie i życie smutne

Kiedy ranek wstaje myśli co mi pozostaje

Ze śmietnika kromka suchego chleba

W rozpaczy droga do Nieba

Awgryba

Dzięcioł

Dzięcioł zaprosił gości na wesele

Popukał w drzewo powiedział drodzy przyjaciele

Ja biorę ślub z panią sową

Wszyscy krzyknęli, coś ci się stało z głową


Przecież pani sowa do ciebie nie pasuje

Popukaj się w głowę bo wszystko popsujesz

Przecież pani sowa to mądra głowa?

Jak może wyjść za dzięcioła?


Dzięcioł się tak rozhukał

Wszystkich po głowie popukał

Przecież sowa huka a ja pukam

Kto się ze mną nie zgodzi to go ostukam


Całe wesele oniemiało

Co się temu dzięciołowi stało

On, zawsze był rozsądny

Czy on stracił rozum, jest nie mądry


Jego żona nie może być sowa

Musimy temu przeszkodzić, to sprawa honorowa

Goście z wesela zebranie urządziły

Jedli, pili miód i radzili


Podjęli uchwałę honorową

Mądrą i kompromisową

Niech dzięcioł z sową się ożeni

ZOBACZYMY: kto kogo w co zmieni

AWGRYBA

2004 06 23

Osiołek

Pomyślał osiołek pójdę za Posła

Jestem dorosły grzywa urosła

Za czas urzędowania

Dostanę dużo siana

Wyprowadzę się z tej szopy

Nie zagonią mnie do roboty chłopy

Picia i siana będzie w brud

Posłowanie to jest cud

Chodź żyło mi się marnie

Teraz wybuduję stajnie

Rodzinie ułożę życie

Będziemy żyć w dobrobycie

Będę na wszystkich ryczał

Będę na wszystkich kwiczał

Nic mi się nie stanie

Bo Posłem jestem baranie

Gdy skończy się Posłowanie

Wody i siana dużo zostanie

Zostanie mi nowa stajnia

Siano w banku to rzecz fajna

Awgryba

2015 02 21

Osioł i baran

Osioł był przywódcą stada

Baran do niego nie gadał

Osioł rządził po swojemu

By było dobrze bliźniemu

Baronowi to się nie podobało

Zawsze wszystkiego miał za mało

Nie podobało mu się, ośliczki

Mają bardzo krótkie spódniczki

Że stare osły

Siana naniosły

Że barany młode

Mają brzydką urodę

Że oślice są uparte

Stare capy nic są warte

Teraz ja tu będę rządził

Boś ty osioł; tyś pobłądził

Zamienimy się rolami

Ja osłem; ty z baranami

Nowy zamieniony wódz

Zachowywał się jak buc

Nowy osioł był uparty

Nigdy nie był nażarty

Oślic mu brakowało

Baranów wciąż za mało

Rewolucję zrobił

Nieźle zarobił

Wypchał się sianem

I znów został baranem

Awgryba

Koniec marzeń

Stoję w pokoju

I patrzę w okna

Samotność jest okropna

Mam to czego chciałem

Samotności się nie bałem

Jestem wolny krzyczę

Na cały świat

Nikt mnie nie słyszy

Gdzie brat sąsiad

Jestem wolny

Czy aby

Jestem samotny

A nie wolny

Patrzę w okno

I nie widzę

Przyjaznej duszy

Pusto, pusto

Nie widzę rodziny

Nie widzę ludzi

Przyroda: otaczający mnie park

Radości nie budzi

Piękna wiosna

piękny poranek

Ogród pełen kwiatów

Jest pusty i smutny

Bo brak jest ich

Patrzę sam w okno

pusto

Jest pusto

Nie ciekawie

Sam

I sina mgła

AWGRYBA

26 3 2004

Tabliczka w sercu

Tabliczka wygrawerowana

W twej pamięci pozostanie

W twoim sercu schowana

Tak na wieki amen

Ty zmieniłaś sens życia

Przytulisz do serduszka

Kocham cię z ukrycia

Jesteś dobra wróżka

Dobrą radą służysz

Wszystkim serce dajesz

Każdemu dobrze wróżysz

Więc co ci pozostaje

Czasem żal i męka

Czy satysfakcję masz z tego

Czy drobna udręka

Ze kochasz bliźniego

Awgryba

Nasza Ziemia

Ziemia to wulkan gorący

Ziemia to ziąb Przenikający

Ziemia to nie przebyte góry

Ziemia to otaczające ją chmury

Ziemia to nad nią świeci słońce

Ziemia to oceany i morza gorące

Ziemia to tropikalne lasy

Ziemia to dla ludzi wczasy

Ziemia to umierające lasy

Ziemia ta betonem przyodziana

Ziemia to puszcza wykarczowana

Ziemia ta stalą zalana

Ziemia dla nas jest bardzo kochana

Ziemia to góry lodowe

Ziemia to pustynie piaskowe

Ziemia to niebieska planeta

Ziemia jest dla człowieka święta

Ziemię to człowiek zawłaszczył

Ziemię tą dla siebie przywłaszczył

Ziemię tą człowiek zabetonował

Ziemię tą tylko dla siebie podporządkował

Nie żal mu życia i przyrody

Nie żal mu gdy jest młody

Żal gdy starość zagląda w oczy

Żal bom wszystko niszczył w dzień i nocy

Nie wszystko zostało stracone

Nie wszystko bo coś jeszcze pozostało

Zniszczyliśmy wcale nie mało, nie mało

To co pozostało niech pozostanie

Szanujmy przyrodę: Dzięki, Panowie i Panie

Pan Bóg nam w tym pomoże

Dziękujmy Panu Bogu, Szczęść Bożę

Dbajmy o siebie i nasze dzieci wnuki kochane

To one są najbardziej na zanieczyszczenia narażone

MŁODZIEŻ JEST NAJBARDZEJ W OCHRONĘ

KLIMATU ZANGAŻOWANA

CZY JEST PRZEZ NAS SŁUCHANA I PRZEZ RZĄD

DOCENIANA

MY WSZYSCY ODPOWIEMY ŻE ZNISZCZYLIŚMY

CUDNĄ NASZĄ ZIEMIĘ

ZA NAMI TYLE PIĘKNYCH KART HISTORII

NIE NISZCZMY NASZEJ KOCHANEJ ZIEMI

BO TO BARDZO BOLI

Awgryba

Majowy poranek

Lubię majowe poranki

To uśmiech pięknej kochanki

To uśmiech wschodzącego słońca

Jest miła kochana urzekająca

Mile przeżywasz z nią chwile

Czy aby tylko tyle

To chwile niezapomniane

Zostają w sercu na amen

Kobiety

Kobiety są jak banknoty

Powinny być o wysokim nominale

Należeć do jednego portfela

Są też kobiety jak portfel

Mają dużo banknotów o różnych nominałach

Mężczyźni też są jak portfele

Mają mało banknotów o różnych nominałach

Cieszę się że są kochanki

Są jak majowe poranki

Jak pory roku się zmieniają

Rzucają ale kochają

awgryba

Pani piwko

Szedł pan chmiel podchmielony

Szukać swojej narzeczony

Narzeczona była blisko

Bo mieszkała na przeciwko

Na nazwisko piwko miała

I na Chmiela w ciąż czekała

Chmiel i Piwko jedna sztama

Piwko w chmielu zakochana

Piwko z chmielem dobra para

To jest sztuka piwowara

Piwko piją starzy młodzi

Pite w miarę nie zaszkodzi

Piwko grzeje piwko chłodzi

Pite w miarę nie zaszkodzi

Bo kto piwka nie wypije

Ten wesoło nie pożyje

awgryba

Niebo

Czy w niebie płaczą o ciebie

Gdy schodzisz na ziemię

Bo gdy masz drugie wcielenie

To przecież schodzisz na ziemię

Czy w niebie też cię żałują

Płaczą, smucą się, lamentują

Czy żałobę mają po tobie

Czy też składają cię w grobie

Jak myślą gdzie idziesz

Czy znów do nich przyjdziesz

Czy to też jest wieczne rozstanie

Tak na wieki wieków amen, kochanie

Czy w niebie tak jak na ziemi

Mówimy, że gdy umrzemy

To do nieba czy gdzie pójdziemy

Nigdy nie wiemy czy się dowiemy

Czy w niebie mają wątpliwości

Jak nasza ziemia ich ugości

Czy będą bardzo szczęśliwymi

Czy tylko zwykłymi bogatymi

Może spotka ich straszna bieda

Nikt nawet kawałka chleba nie da

Czy będą modlić się do Boga

Żeby ich nie spotkała trwoga

Nikt tak mówić nie może

Od tego chroń nas Boże

Czy jest piekło czy go niema

Każdego z nas ogarnia trema

Nikt z nas pewności nie ma

Czy jest piekło czy go niema

Czy do czyśćca pójdą dysze

Na szczęście to czy katusze

P. Bóg jest dla nas miłosierny

I w miłości swej jest nam wierny

Zburzył piekło czyśćca bramy

I dlatego go kochamy

Awgryba

Niewierność

Zastanów się czy kochałeś

Zastanów się czy życie poważnie brałeś

Czy to była ta dziewczyna

Czy może jakaś jeszcze inna

To dlaczego chciałeś ślubować

Do końca życia wierność zachować

Taki jest twój charakter stały

Żeby ci dziewczyny głowy nie zawracały

Rzekłeś to jest właśnie ona

To będzie moja żona

Inna żadna mnie nie skusi

Ona moją żoną być musi

Czy ona zechce być twoją żoną

Czy pokocha cię bez warunkowo

Czy będzie kochać zawsze i wszędzie

Czy ty dla niej ona dla ciebie serduszkiem będzie


PS… To nigdy niewiadomo Czas pokaże

Po co ślubować przecież bez ślubowania też można się kochać

Awgryba

27.07. 2004

Rozpacz w rodzinach

Rozpacz do mojego domu się w ciska

Tragedia w moim domu jest bliska

Z żoną moją nie mamy pracy

Brak nam na wszystko kołaczy

Nie mogę patrzeć na moich dzieci udrękę

Z żoną moją przechodzimy mękę

Nie możemy temu zaradzić

A Rząd i sejm tylko radzi i radzi

To cud że moje dzieci są pogodne

Chodź często idą spać głodne

To cud, że w sobie godność mają

Chodź inne dzieci w dobrobycie opływają

To nie znaczy że, to żony i moja wina

Nie mówimy że Polska jest inna

Przepracowaliśmy tyle lat jak należy

Więc coś się nam za to należy

Wszyscy dostają odszkodowania za utracone mienie

Bo kiedyś zapracowali na swoją ziemie

My przepracowaliśmy nasze dobre lata

CZY za sprzedane nasze zakłady

Należy nam się zapłata???????


TAKICH RODZIN JEST WIELE

KOCHANI PRZYJACIELE

AWGRYBA

Pola zielone

Pola zielone

Obsiane żytem

Pszenicą upiększane

Jęczmienia rozkwitem

Kołyszą się na wietrze

Jak morskie fale

Stoisz wpatrzony

Nie mówisz wcale

Wdychasz powietrze

Nasycone wonią

Ziół polnych przepełnione

Stoisz nad tą tonią

Zamykasz oczy

Marzeniom się oddajesz

W myślach widzisz

Morskie fale

To tylko pola

Obsiane zbożem

Kołysze je wiatru wola

Wydają się morzem

Chociaż gdzieniegdzie

Widzisz ugory

Kwieciem obsiane

Ustrojone zielem

Nie naruszają harmonii

Dodają uroku

Zapodają w toni

Jak wyspa o zmroku

Autor Gabriel Wasilewski

Droga

Idę do kościoła

Serce mnie tam woła

Krótka to jest droga

Pozdrowić Pana Boga


Pomódl się za bliźnich

Pomódl się za w wszystkich

Pomódl się za zmarłych

Nie bądź taki hardy


Po drodze pozdrawiaj

Uśmiechu nie odmawiaj

Bądź zawsze życzliwy

A będziesz szczęśliwy


Nie musisz być bogaty

Nie musisz mieć chaty

Wystarczy życzliwość

I ludzka sprawiedliwość


Bądź sprawiedliwy

Będziesz szczęśliwy

Będziesz bogaty [ duchowo ]

Bez auta i chaty

AWDRYBA

19 9 2004

Dzwon Zygmunta

Zygmuntowi pękło serce

Bo Polska była w rozterce

On nie mógł przeżyć tego

Dla czego jest tak źle dlaczego

Zygmunt swym sercem krwawił

Jan Paweł II Polskę zbawił

Zygmuntowi serce nowe dał

Bo Polskę odnowić chciał


Dźwięk Zygmunta jest piękny i czysty

Jak serce Jana Pawła II przejrzyste

Dźwięk echem na świat się roznosi

Zdrowaś Mario nas prosi

Hołd i pokłon my mu damy

W podzięce za dobroć serca mu oddamy

Dziękujemy Panu Bogu dla tego

Że dał nam Polaka takiego

AWGRYBA

Poranek o wschodzie słońca

Brzaskiem dzień nas wita

Wschód słońca jak lilia zakwita

Mgła w moczarach się snuje

Dobry dzionek słońce nam zwiastuje

Ptaki śpiewem radość obwieszczają

Miłą nadzieję w życiu nam dają

Ludzie gdy budzą się z połogu

Żegnają się i oddają cześć i pokłon Bogu

W każdy ranek ziemia w mgle spowita

Chwali Pana Boga i z dzionkiem się wita

Wszystkie stworzenia, piękno poranku budzi

A ludzi do pracy zegar ścienny się trudzi

Ludzie nie chętnie wczesnym rankiem wstają

Mile wschodu słońca i dnia nie witają

Ludzie z przyrodą nie żyją w zgodzie

Dlatego nie wstają o słońca wschodzie

Wolą sobie w łóżku poleniuchować

Patrzeć w ekran, po Internecie spacerować

Uznają postęp, a cel to informatyka i technika

Nie zdają sobie sprawy co z rąk się im wymyka

Problem

Narzekanie nikomu nie pomaga

Każdy wie że prawda jest naga

Więc proszę tylko nie narzekaj

Problemów na nić nie nawlekaj

Nie kombinuj jak koń pod górę

Masz problem nie wchodź w mysią dziurę

Pokonuj problemy jak drabinę

Zdobywaj powoli jak dziewczynę

Narzekaniem problemów nie załatwisz

Tylko nie potrzebnie się martwisz

Dbaj o pomysły prawdziwe

Życie będzie dla ciebie sprawiedliwe

Nie stwarzaj sam sobie problemów

O kłopotach swoich przyjaciołom mów

Gdy pojawią się problemy same

Nie wzywaj na pomoc mamę

Awgryba

Prawdziwa miłość

Jeśli kochasz tylko ciało

To jedno ciało to za mało

Zawsze będziesz pragnął zmiany

Bo kochasz ciało kochany

Kiedy kochasz duszę

Na ciało patrzeć nie muszę

Ale by się też przydało

Żeby dusza miała piękne ciało

Kiedy uda się połączyć

Duszę z ciałem razem złączyć

Będziesz bardzo szczęśliwy

Dla duszy i ciała sprawiedliwy

Awgryba

Posłaniec

Z Polski wywędrował

W posłannictwie Boskim

By poselstwo swe sprawować

Siadł na tronie apostolskim

Poselstwa nie zmarnował

Z posłaniem odwiedzał kraje

Polskę nową nam z szykował

Wszędzie uszanował obyczaje

Robi to w Boga imieniu

W opiekę Marii się oddał

By dać przykład pokoleniu

By tej ciężkiej pracy sprostał

Dobrze światu się przysłużył

Na powodzian dał kasę

Władzy swojej nie nadużył

Cierpi za grzechy nasze

Ojcze Święty zostań z nami

Modlimy się za Ciebie

Przecież wiesz że Cię kochamy

Byś nie opuścił nas w potrzebie

Masz nam długo królować

Z tobą jest nam bezpiecznie

Tak dalej władzę sprawować

Ojcze Święty żyj nam wiecznie

Autor Gabriel Wasilewski

2001

Zakochane oczy

Zastanawiałem się raz w nocy

Czy ja widziałem zakochane oczy

Długo w pamięci grzebałem

Takich oczu nie spotkałem

Było mi bardzo smutno

Ale mówi się trudno

Ze swoim losem się pogodziłem

Z tego powodu nieszczęśliwi byłem

Nagle w głowie mi myśl zaświtała

Przecież jest wnusia kochana mała

Wnusie mnie najbardziej kochają

Figlarnymi i zakochanymi oczkami spoglądają

Gdy patrzę w te oczka figlarne i zakochane

To walę głową o ścianę

Jak mogłem tak cudnych spojrzeń nie zauważyć

Inni o takich spojrzeniach mogą tylko pomarzyć

AWGRYBA

Miła jesteś

Jesteś miła i dlatego

Jesteś perłą świata mego

Jesteś moim pragnieniem

Bądź moim spełnieniem

Tyś: jest wschodem słońca

Tyś: pragnieniem bez końca

Cieszę się, że cię spotkałem

Cieszę się że cię poznałem

Cieszę się twoim spojrzeniem

Cieszę się, tyś moim marzeniem

Jesteś jak tulipan o wschodzie słońca

Jesteś miła kochana i urzekająca

Jesteś jak cudny kwiat róży

Jesteś jak słoneczko po burzy

Jesteś natchnieniem jak promień słońca

O Tobie mogę pisać bez końca

Miłą Panią spotykać

Figlarnymi oczkami pomykać

Awgryba

15 05 2002

Miłość o poranku

Z uśmiechem witam każdy poranek

Tak jak wita mnie mój miły kochanek

Każdy dzień jest radością mego życia

Witam go jak on mnie z ukrycia

Jak widzę uśmiech wschodzącego słońca

Czekam na niego jak wulkan gorąca

Słońce swą dobroć nam daje

Jak ja miłemu cała się oddaje

Nikt słońca w życiu nie zatrzyma

Tak mnie do ciebie nic nie powstrzyma

Ja z tobą chcę żyć i dotykać chmury

Ja razem z tobą poprzenoszę góry

AWGRYBA

2008 05 20

Zanim odejdę

Niech mnie anioły

Wezmą pod ramiona

Pokażą niebo

Nim do końca z konam

Niech mnie zaniosą

Nad morza brzegi

Pokażą otchłań

Aniołów szeregi

Niech mnie zaniosą

Nad ogromną puszczę

Pokażą piekło

Zanim ja usnę

Niech mi pokażą

Twój świat wspaniały

Bym się przekonał

Czy mogę iść cały

Niech ja zobaczę

Twoich stóp ślady

Czy się rozpłaczę

Czy iść dam radę

Niech mnie anioły

Nie zapytają o zgodę

Czy ja do nieba

Z nimi iść mogę

AWGRYBA

5 2 2006

Zapytanie o piękno

Czy czegoś pięknego

Można zrobić coś złego

Jak piękno można przedstawić

By kogoś nim ubawić

Weźmy kobietę na ten przykład

Jaki do piękna daje wkład

Jej akty sławią galerie

Ją się podziwia i nie śmieje

Gdy malarz maluje kobietę skromną

Jej piękno i artyzm ma wartość ogromną

Pięknem jej ciała każdy się zachwyca

I w tym pięknie malowanym jest różnica

Gdy w innej pozycji kobietę namalujesz

Piękno i zachwyt jej ciałem zmarnujesz

Kobieta na przemian może być

NIEBIOS WCIELENIEM

Zdradą i diabelskim nasieniem

Awgryba

Pożółkłe karty życia

Pożółkłe strony życia już nie da się odnowić

Kart drogi życia nie możesz się ich pozbyć

Życie to nie pamiętnik i kart nie powyrywasz

Karty twego życia z serca się nie pozbywasz

Karty drogi życia godnie trzeba zapisać

By już pożółkłe strony z pamięci nie wyrywać

Pamięci z twego życia nie da zresetować

Jednak można w pamięci głęboko zachować

Wracając myślami do pożółkłych kart historii

Jeżeli wspomnienia są miłe to wspomnienie nie boli

Pamiętajmy by strony życia godnie zapisywać

Z radością wracać i pamiętać i znów to przeżywać

Pamiętajmy że zapis kart życia to od nas zależy

Szanujmy wszystkich kogo spotkamy szacunek się należy

Dobroć miłość i szacunek miejmy to na pamięci

Dobre karty zapisane w pamięci historia kołem się zakręci

Przy kolacji naszego życia będzie miło wspominać

Nasze wspaniałe życie możemy od nowa przeżywać

To co zostawiamy i godnie z szacunkiem wspominamy

Bez wyrzutów sumienia zostawiamy i w spokoju odchodzimy

Autor Gabriel Wasilewski

09.02 2021

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 34.1
drukowana A5
Kolorowa
za 58.71