…kobietom
WIERSZE WYBRANE
Wczesne lata
Jeszcze wczoraj
Jeszcze wczoraj trzymaliśmy się za ręce,
Dziś jesteś matką jego dzieci.
Wtedy trzymałaś mi głowę na kolanach,
Dziś słowa zamienić nie sposób
Wczoraj tak bliscy ‒
Dzisiaj niemal obcy…
Czy to był sen?
Pola Miłości
Czy widziałeś kiedyś
Pola Miłości?
Tam słońce nieprzerwanie
Świeci radośnie,
Uśmiech nigdy nie znika
Z jasnych twarzy.
Tam Miłość — jak złote kłosy —
Rośnie zawsze,
A wiatr śpiewa kołysanki
Po cichu…
Wiem… byłem tam!
Czytam stare me wiersze do kochanek
Czytam stare me wiersze do kochanek,
Lecz płaczę na wspomnienie Jej ciała boskiego.
I oto wstaje świeży ranek
O niebie koloru niebieskiego.
Czuję złość i siłę, i niemoc.
Bezcelowość życia jest taka bliska.
Ma jedyna, słodka i jedyna pomoc.
Odeszła Dziewczyna, a życia mego walizka
Już spakowana w jedną myśl,
W jedną kopertę — historia Miłości,
Historia cierpienia i zazdrości.
Czy Ty, Ukochana, nie jesteś Ty Zimą?
Czy Ty, Ukochana, nie jesteś Ty Zimą?
A Ja — czyż me imię nie jest Lato?
Jakże to złączyć się mamy…
Czyż Słońce Lata nie gardzi
Śniegami mroźnymi Zimy?
Czyż nie są one wrogami?
Nie walczy jedno z drugim?
Lecz oto spójrz: czy z naszego Połączenia
nie powstanie Doskonałość?
Czyż nie narodzi się nowy bóg?
A utoniemy w swej Doskonałości
Złączeni na wieczność w jednym…
Lecz czy Ty — Zimo — zrozumiesz?
Nie… Jakże to!
Twe ciało jak szronem pokryte,
Serce — bryłą lodu od zawsze.
Jak zrozumiesz serce wykute w ogniu?
Przytul mnie do swej lodowej Piersi,
a ogrzeję Cię.
Gdy zawierucha na dworze
Gdy zawierucha na dworze,
Miło jest w cieple siedzieć…
I słodką herbatę popijać,
Gdyż na zimny wiatr nic nie pomoże,
I jak stary zimą niedźwiedź
Wielkim kocem się owijać…
Teraz książka, pocałunek może
Od dziewczyny mej kochanej.
To zapewne pomoże!
Te pocałunki dobrze znane!
A więc dalej! Przytulajmy się do siebie!
A zazdrościć będzie nam sam Zeus w niebie
Że ogrzać się w tak miły sposób możemy…
I że „Kocham Cię” sobie powiemy!
Dziś jest Ten dzień
Jeszcze jeden rok bez Niej.
I choć księżyc mruga przyjaźnie,
Nie zazna miłości serce jej.
Ono zimne jest lub do innego już należy.
Za dużo od Fortuny dziś zależy!
O Afrodyto! Pozwól, ma kochanko,
Spełnić się mym Miłosnym zachciankom,
A obsypię Twe łoże kwiatami
I przecudnymi, jak Ty sama, poematami!
Czasem myślę, że smutek jest naprawdę
Czasem myślę, że smutek jest naprawdę,
Że tylko on ze mną jest od zawsze…
Płynie w moich żyłach zamiast krwi
I porusza me stroskane serce…
Smutek jak brat, kochanek, mistrz
Zawsze przy mnie, zawsze poucza.
Jestem w nim cały zanurzony,
W studni najgłębszej — utopiony.
O Muzo!
O Muzo! W Twej Ojczyźnie
Ten Poeta odzyskał głos.
W kraju słońca, uśmiechu, spokoju
Magia słów na nowo rozbłysła
I dała początek nowym dziełom.
Z Homerem do konkursu staję,
Z nadzieją na wieniec!
Grecja–Kreta
11–25.09.2008 r.
Znowu świta na dworze
Znowu świta na dworze,
A ja przed Twym świętym zdjęciem się korzę.
Przypominam sobie Twe ciało anielskie
I chwile Miłości beztroskie i sielskie.
Gdybym mógł dotknąć Twej piersi raz jeszcze,
Może wtedy szaleństwa mego wieszcze
Ustąpią miejsca żądzy Twego ciała.
Kocham Cię bardziej niż wszystkie skarby
świata.
Twe kształty śnią mi się na jawie.
Opanować żądzy tej nie potrafię —
Dotykać Cię i kochać się z Tobą, Dziewczyno.
Niech przez życie te żądze przenikną.
Delikatnie z Twym zdjęciem się kocham,
A po rozkoszy po cichu sobie szlocham.
Bo wiem, że Tyś już nie moja
I to nie głupia wina Twoja.
Zostały mi tylko wspomnienia,
Lecz niewarte są zapomnienia,
Bo pełne są chwały i Miłości,
Ciepłych chwili pełnych radości
Znów Światłość opromienia moje życie!
Znów Światłość opromienia moje życie!
A jej imię znaczy Piękna!
Po co mi brylanty, diamenty, blask złota?
Skoro w blasku Jej oka to wszystko jest!
Jej usta smakują winem,
które nigdy nie zostało otwarte,
Jak wino od początku świata zamknięte…
A teraz ja je otwarłem!