Każda najdrobniejsza i najbardziej zwyczajna istota jest bogactwem tego świata.
~ Nela Nielsen
Każdy jest inny
Spotkał raz pingwin tygrysa
„Czy frak się w pępek nie wgryza?”
Zapytał tygrys zuchwale
„Ależ skądże pasuje doskonale
Lecz skoro już o tym mówimy
Zbliżamy się pędem do zimy
Czy takie tygrysie futro
Będzie modne też jutro?”
Tygrys popatrzył z przekąsem
I szepnął zadziornie pod wąsem
„Modne jest to co nam służy
W trudnej przez życie podróży”
„A zatem rozumiesz to doskonale
Że nie musimy podobni być wcale
I co jest dobre dla jednego
Drugiemu przynosi sporo złego”
Kot
W domu tuż za płotem
Mieszkali ludzie z kotem
Co siedząc sobie w ciszy
Wciąż podglądał myszy
Już niemal większość życia
Podglądał je z ukrycia
I wciąż mu się zdawało
Że patrzeć może śmiało
Tymczasem mysie rody
Nie wyrażały zgody
By spokój im zakłócał
I złość w nich tylko wzbudzał
W przypływie serdeczności
Gościły myszy gości
Więc zaprosiły kota
A była to sobota
Kot pięknie się wystroił
Wąs przyciął brodę zgolił
I ruszył w odwiedziny
Tak jakby do rodziny
Lecz problem powstał spory
Jak dostać się do nory
Bo co innego podpatrywać
Ale jak wejść? Podłogę zrywać?
Więc drapie kot w podłogę
By włożyć tam choć nogę
Meble w domu aż się chwieją
A myszy głośno z kota śmieją
Widząc co nieborak robi
Człowiek zrobił grymas srogi
Kota bardzo mocno chwycił
I za drzwi domu wyrzucił
Gdy kot siedzi na podwórku
Myszy harcują po biurku
W kuchni też już rano były
Cały dom niemal zwiedziły
„Co tu robić” myśli człowiek
„Kot niezbędny jest jakkolwiek
Bez futrzaka w tej przestrzeni
Wszyscy będziemy zgubieni”
No i wpuścił w swoje progi
Kota co był mu tak drogi
Kot po domu znów się snuje
I wciąż myszy podpatruje
Tulinka
Była sobie raz dziewczynka
Co wołali ją Tulika
Bo przytulać wciąż się chciała
Żyć bez tego nie umiała
Chciała tulić się bez końca
Czy do misia czy zająca
I choć była jeszcze mała
Wszystkich wokół uwielbiała
Dnia pewnego tuż przy łące
Gdzie kicały dwa zające
Rudy lisek się pojawił
Wnet Tulinkę zaciekawił
Bo jak nie przytulić zwierza
Co swym pięknem ból uśmierza
Co ma oczka jak błyskotki
I futerko tak jak kotki
Lisek podszedł do Tulinki
Niosąc w pyszczku jej jeżyki
I popatrzył pełen obaw
Ostrożności był to objaw
Lisy boją się człowieka
Bo podłością człek ocieka
Lecz Tulinka była inna
Miła dobra i niewinna
Pogłaskała wnet futerko
W oczy zerka jak w lusterko
Przytuliła mocno liska
Z oczu liska radość błyska
I tak odtąd przyjaźń kwitnie
I powtarzam to dobitnie
Prawidłowo świat ocenisz
Jeśli z serca zło wyplenisz
Gwiazda
W odległej galaktyce
Której wzrokiem nie uchwycę
Żyje sobie mała gwiazda
Z którą wciąż jest niezła jazda
Bo nad wyraz lubiąc życie
Nie chce gwiazda tkwić w orbicie
Pragnie zwiedzać kosmos cały
I wieść żywot doskonały
Nie wie jednak gwiazda tego
Że brak domu to coś złego
I jak ważne są orbity
Bez nich wszechświat jest rozbity
Każdy ma swe własne drogi
I choć żywot czasem stogi
Musisz w swej orbicie tkwić
Gdyż w chaosie trudno żyć
Anioł
Spojrzałam z wiarą w niebo prosząc o Anioła
A Niebo tylko rzekło że pomóc mi nie zdoła
Gdyż wszystkie Anioły na Ziemi przebywają
Lecz próżno ich szukać
Tak różną postać przybierają
Powędrowałam dalej zawiedziona
Że bez Anioła żyć jestem zmuszona
Gdy w końcu przystanęłam na skraju polnej drogi
Znienacka mały kotek podbiegł mi pod nogi
Wzięłam go na ręce
Zabrałam do domu
Nie będzie żył w udręce
Nie oddam go nikomu