Wydobędę
Wydobędę, wyciągnę, wykuję Cię
Z tej twardej skały przeszłości
Kilofem, młotem i brechą
Siekierą będę rąbał bez wytchnienia
W ostateczności mam skrzynkę dynamitu
I swoją wolę jak bomba największa
Oczekuj i śnij ten sam sen co ja
W którym Twoja babcia mówi
Że nadejdzie szczęśliwe ocalenie
Tak śniła się babcia Alojzowi Piontkowi
Znaleźli go po siedmiu dniach
W kopalnianej czeluści
Żywego i zdrowego
Choć nikt już nie miał nadziei
A gdy poczuję, że jesteś blisko
Odłożę majzel i młotek
Zostaną mi tylko palce i usta
Żeby ostrożnie, jak najdelikatniej
Odkryć Twoje ciało
Otulić je miłosnym spojrzeniem
I modlitwą dziękczynną
W ramiona
Najpiękniejszym widokiem świata
Jest bieg kochającej dziewczyny
W ramiona ukochanego
Po miliardzie lat czekania
Wszystkie sprężyny ewolucji
Zostają uruchomione
W tej jednej sekundzie
Miliard lat treningu
Podchodów wabienie umizgów
I teraz ostatni lot
Żeby spełnić się ostatecznie
Pomiary przeczą fizyce
Czas reakcji zero
Drzwi w którą stronę
Nieważne — nie ma drzwi
Ile stopni po schodach
Schody nie mają stopni
W dół w górę wszystko jedno
Nie ma straży ani świateł
Ani zakazów ani barier
Bez znaczenia rojny tłum
Ona widzi tylko swój cel
Już tylko ostatni krok
Kiedy zrzuciwszy z siebie
To co doczesną marnością
Odda się szczęściu na zawsze
Bardzo
Miłość nie cierpi ryzyka
Lubi łagodny wiaterek
I miły plusk fali
Kiedy się kocha
Chce się żyć
Bardzo
Nie dla siebie przecież
Miłość nie chce burzy
Widzi świat w cukierkowych kolorach
Niestraszna jej wcale
Szara codzienność
Chce spokoju
Bardzo
Dla pocałunków tak słodkich
Miłość odcina się od przeszłości
Snuje plany gwiaździste
W których wszystko wygraną
Nie ma długów
Ani zatroskania
Bardzo
Jej z tym do twarzy
Przed południem zobaczyłem
Odrzutowiec wojskowy
Leciał bardzo wolno
Od lat nie widziałem żadnego
Dlaczego właśnie dziś?
Bardzo
Kocham Cię, Jolu
Szkarłatne żagle
Jesteś tą dziewczyną
która na nabrzeżu
od lat wypatruje
swojego księcia
— Przypłynę!
Jesteś tą głupią
Która czeka
Na statek
O szkarłatnych żaglach
— Zobaczą!
Jesteś tą naiwną
Która mówi
że będą wtedy grali
melodię porywającą
— Usłyszą!
W dzień spełnienia
Wpłynie do zatoki
Dumny bryg
O szkarłatnych żaglach
— Szkarłatne żagle!
— Szkarłatne żagle!
Zawoła miasteczko
Po salucie armatnim
Zagra na pokładzie
Najlepsza z orkiestr
I rozniesie się po wodzie
Czarowna muzyka
Wtedy od statku
Odbije łódź ze mną
W biały fraku
Naprzeciw przeznaczeniu
Wybiegniesz w morze
Wyciągniesz ramiona
I spleciemy się na zawsze
W miłosnym uścisku
Na oczach tłumu
W dzień spełnienia
Dusza Joli
Pokaż mi swoje oczy
W sekundzie wyjęła je i podała
A ja zdumiony zobaczyłem
Że to jej niebieska dusza
Leży na mych drżących dłoniach
Żaden człowiek jeszcze nie widział
Duszy
Absolutnie delikatna i bezbronna
Błękitnymi i białymi niteczkami
Połączona była z jej ciałem
Które także zaczęło drżeć
Gdy wybuchnąłem niepowstrzymanym płaczem
I jej dusza na mej dłoni
Znalazła się w kąpieli
Z moich słonych łez
Bałem się
Ale w Głusku usłyszałem
30 sierpnia roku 2020 usłyszałem
W pierwszym czytaniu:
Wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień
Żarzący się w moim ciele
Czyniłem wysiłek, by go stłumić
Lecz nie potrafiłem
Zrozumiałem
Już się nie boję
Kwiatów uwielbieniem
Wezwana do piękna
Urodzona dla elegancji
Stworzona aby błyszczeć
I świata być radością
Zesłanaś w kraj dziki
Na błotnistą równinę
Z niebem we łzach
Na poniewierkę wieczną
Żelazną wolą
Pracą pokutną
Miłością zachłanną
Kwiatów uwielbieniem
Zmieniłaś przeznaczenie
Dziś Twoim księstwem
Archipelag szczęścia
Pod różaną pełnią
Messenger
Niewidzialny promień rysuje