Krokodylek
KROKODYLEK MŁODY WYBRAŁ SIĘ NA ŁOWY,
BRZUCH MA CAŁY PUSTY, WCALE NIE JEST TŁUSTY.
RYBKI PŁYNĄ W GRUPIE,
ZJADŁBY TAKIE W ZUPIE.
PASZCZĘ SWĄ OTWIERA,
ZGRYWA BOHATERA.
ALE ZAMIAST RYBKI,
W PASZCZY KALOSZ BRZYDKI.
GDY TAK ATAKOWAŁ NASZ BOHATER MAŁY
Z PASZCZY PRYSNĄŁ ZĄBEK, ZNIKNĄŁ GDZIEŚ
W ODDALI.
MAMA GŁOWĄ KIWA, ZAWSZE MU MÓWIŁA:
— MYCIE TO ZASADA, DLA KAŻDEGO GADA.
ZARAZ PO ŚNIADANIU… PO KOLACJI ZAWSZE…
NA OBIAD POPRAWIĆ... MYCIE ZĘBY ZBAWI!
— ALE DROGA MAMO! JA O ZĘBY DBAŁEM!
CZĘSTO JE SUSZYŁEM... MOCZYŁEM CZASAMI...
KROKODYLEK SMUTNY… TERAZ Z NIEGO PŁACZEK,
DO DENTYSTY NURTEM PĘDZI NIEBORACZEK.
MAMA PRZYPOMINA:
MYCIE TO ZASADA, NIE TYLKO DLA GADA.
ABY WIĘC DENTYSTA NIE BYŁ TWYM KOSZMAREM,
MYJ ZĄBKI STARANNIE, UŚMIECHAJ SIĘ STALE.
Nosorożec
NOSOROŻEC RAZ NA ŁĄCE, DOSTRZEGŁ PIĘKNO W SWEJ BIEDRONCE.
TWOJA CZERWIEŃ WYJĄTKOWA, WSZYSTKIE RÓŻE ŚWIATA CHOWA.
CZARNE KROPKI, JAKIE CUDNE, CHYBA AŻ Z MIŁOŚCI SCHUDNĘ!
MOŻE NAWET ZA NAMOWĄ, BĘDZIESZ U MNIE MUCH KRÓLOWĄ.
W SUMIE JEST SKROMNIACHA ZE MNIE, CHOĆ MÓJ NOS JEST W PIERWSZYM RZĘDZIE.
ŻADNE SŁONIE CZY GEPARDY, PROFIL MÓJ JEST IDEALNY.
MASZ ME SŁOWO, NIE ZAWIODĘ, ZBIJĘ CI Z ZAPAŁEK DOMEK.
I OKIENKA ZROBIĘ MAŁE, W KTÓRYCH BĘDZIESZ WIESZAĆ PRANIE.
FINANSOWO ZABEZPIECZĘ, BO TO KAŻDY SŁYSZAŁ PRZECIEŻ:
GWIAZDĄ JESTEM NA SAFARI, KAŻDY SELFIE CHCE Z ODDALI.
WYZNAJ PIĘKNA: POWIESZ TAK?
JUŻ MI NOS ZE STRESU ZBLADŁ.
BIEDRONECZKA ZATROSKANA, TAK MU SZYBKO ODPOWIADA:
BĘDZIE JAK ZAPLANOWAŁEŚ, TYLKO WYWIEŚ DROGI PRANIE..
W sadzie
W SADZIE W CZERWCU O PORANKU NAWET ŚLIWKA JEST W UBRANKU.
JABŁKO JUŻ NIE CZUJE SOKÓW –MOŻE NIE POGUBIĘ PĄKÓW.
GRUSZKA MÓWI: CO TAK CICHO, NAWET PSZCZOŁY DZIŚ NIE BZYCZĄ?
WIŚNIA SIĘ PRZYGLĄDA Z BOKU, ALE WSZYSTKICH MA NA OKU.
PIGWA ŚMIEJE SIĘ OKROPNIE: OBY DZIĘCIOŁ NIE WPADŁ POTEM!
LIPA DUMNA I OWOCNA: DZISIAJ PACHNĘ JAK AMBROZJA!
USŁYSZAŁA TO MALINA: MOJE LIŚCIE KAŻDY ZRYWA.
AGREST NA TO ODPOWIADA: ALE KOLCE TO PODSTAWA.
I ARONIA TEŻ TAK MYŚLI, TYLKO NIE CHCE PODPAŚĆ WIŚNI.