Wstęp
Wiele lat temu, prawdopodobnie w 2008/2009 roku, kiedy pisanie było dla mnie tzw. chlebem powszednim, a wydanie tomiku poezji było bliżej niż na wyciągnięcie ręki, poprosiłam moją nauczycielkę języka polskiego o napisanie do niego wstępu. I choć dawno przestałam być uczennicą i nastolatką, pewne prawdy, poglądy pozostały bez zmian, dlatego napisany wstęp jest poniekąd ciągle aktualny i pozwolę sobie go tutaj przytoczyć.
Konstandinos Kawakis, w pięknym wierszu poświęconym poezji, przywołuje postać debiutanta, który ku zaskoczeniu Mistrza, skarży się na swą nieudolność, na — jak to sam określa — zbyt wysokie schody Poezji. Okazuje się, że nawet najniższy jej stopień „wysoko wydźwignięty jest ponad pospolity świat”. To prawda. Poezja to przetwarzanie rzeczywistości, przetwarzanie jej w sposób zachwycający, piękny, wnikliwy, subtelny…
Ta niezwykła sztuka udaje się Basi Kuliś — autorki niniejszego zbiorku i uczennicy liceum, uczennicy obdarzonej suwerenną, zachłanną wyobraźnią, pragnącą wszystko ogarnąć, zrozumieć, oświetlić, uczennicy, która szczerym, wrażliwym słowem sprzeciwia się złu, arogancji, zawiści, uczennicy, która dostrzega to, co inni ignorują, lekceważą, zbywają.
Tworzywem poetyckim jest w twórczości tej młodej poetki przede wszystkim zwyczajność — ciągnący się po ziemi szalik, podziurawione rajstopy, czyjś zatroskany wzrok… To z tą zwyczajnością właśnie Basia podejmuje grę, to z niej czerpie inspirację, to z nią dyskutuje, a nierzadko po prostu uświadamia czytelnikowi jej istnienie, natrętnie pokazując mu palcem rzeczy tak oczywiste, że zapomniane. Pisanie Basi to złapanie oddechu, to zatrzymanie się na chwilę w pędzącym wciąż świecie.
Jest zatem niniejszy zbiorek skupiony wokół tematów uniwersalnych, takich, które mogą frapować zarówno nastolatkę, jak i czytającego te utwory nauczyciela. Miłość, śmierć, tęsknota, ból, grzech, marzenia — oto, co interesuje tu młodą debiutantkę.
Nastoletnia poetka pisze o tym intensywnie, gęsto tka materię słowną i obrazową, nie unika wymownych porównań, nie stroni od piętrzących się metafor. To one głównie budują specyficzny, pełen tajemnicy, niepokoju i osaczenia nastrój.
Czy Basia będzie pisać w przyszłości, czy wybierze inną drogę to rzecz otwarta. Ważne, że nie trwoni czasu, nie ulega taniej modzie, nie fascynuje się byle czym. Nawet, jeśli pisanie okaże się chwilową fascynacją, to i tak pozostawi trwały ślad i na lata zachowa urzekającą siłę.
Magdalena Drejza
Tom 1
2005
***
Moje oczy łzami zaszły
I serce mgłą smutku
Spowite…
Bo żal straszny
I cierpienie gdzieś
W duszy zaszyte…
Kiedy płaczesz~
~moje serce płacze
razem z Tobą
bo jak kocha
i współczuje
piersią płacze młodą…
***
Smutno mi…
Żal wyrywa się z ciała
Przyjmuje postać
Niewidzialnego
Anioła…
Anioła bezpowrotnego
Szczęścia,
Aby zaraz potem
Zginąć w dolinie
rozpaczy.
Czarny Anioł
Czarny Anioł,
Zaszamotał się w trawie,
Cierpkim gąszczu zielonych
Snów…
Czarny Anioł,
Zapłakał nad losem swoim,
Gorzki smak życia
Poznał wczoraj…
Czarny Anioł,
Do Boga ręce wzniósł,
Jeszcze jedną szansę
Marnotrawnego
Postanowił ubłagać…
Aniele mój
Aniele mój,
Jak rosa przebudzony,
O świcie poranka
We mgle zamigotałeś…
Aniele mój,
Srebrzysta postacio
W kryształów szkle
Przybądź, bądź…
Aniele mój…
Aniele…
Do spadającej gwiazdki
Spadająca gwiazdko
Zerwana z pajęczyny
Granatowego alabastru
Nocnego nieba
Jak złota rybka
Spełnij duszy życzenia…
Spadająca gwiazdko
kto przeciął nitkę
łączącą cię,
jak kukiełkę
z zasłoną nieba?!?
Spadająca gwiazdko
Życz mi szczęścia
Ono jest sensem
Ludzkiego życia
Dotyk twoich słów
Kocham dotyk twoich słów
Taki czuły, delikatny niczym puch…
Ty łaskoczesz mnie śmiechem,
Jak powietrze ogień złotym miechem…
Szeptem pieścisz uszy moje
Mówiąc piękne słowa swoje…
Kocham dotyk twoich słów,
Kiedy płynie z lubych ust…
Jak dziecko
Jak dziecko chciałabym,
Znowu mieszkać w tym domu…
Jak dziecko chciałabym,
Móc płakać bez powodu…
Jak dziecko chciałabym
Marzyć i śnić…
Bo dzieckiem, dzieckiem
Znowu chcę być…
Kiedy umrę
Kiedy umrę,
Nikt tego nie dostrzeże,
Nie zauważy…
A ja ku Bogu
Zwrócę swą twarz grzeszną…
Kiedy umrę,
Ty znów wymówisz imię
Duszy mojej…
„Jak śmiesz” usłyszysz
w podzięce…
Kiedy umrę,
Słońce znów zaświeci
Na niebie tęczą spowite…
Ale już nie dla mnie…
Kiedyś
K… Kochałam jak człowiek,
Dziś potrafię tylko ranić.
Kiedyś…
I… Idąc pod prąd zawsze chwytałam celu,
Dziś już cele nie mają znaczenia.
Kiedyś…
E… Energią dnia był uśmiech,
Dziś tylko kłódka na ustach.
Kiedyś…
D… Dusz przyjaznych było w bród
Dziś tylko chusteczka higieniczna.
Kiedyś…
Y… Yes, mówiono mi,
Dziś nawet odezwać się nie ma komu.
Kiedyś…
Ś… Świat w kolorach tonął…
Dziś już tylko SMUTNI CZARNI LUDZIE…
Lalka
Na półce z zabawkami,
W bordowej sukni balowej,
Z włosami ciągle zakręconymi
Na wałki babci
Stoi lalka…
Smutnymi, wyblakłymi już
Ze starości- oczyma
Wspomina czasy
Miedzy półkami sklepu…
Czasu karet i bryczek,
Czasy baronów i hrabiów…
Stara lalka-
— Tak bardzo zapomniana
W swej historii…
Liście
Szemrzą, szumią i szeleszczą
Grając blaszka o blaszkę
Szepcąc z wiatrem tajemnice
Umierają
Wraz z pierwszym mrozem…
Malarz moich wierszy
Na sztaludze uczuć
Maluje wiersze…
Trochę smutne,
Liryczne, bezkrytyczne…
Metafory rozrzedzają
Farbę na palecie…
Malarz moich wierszy
Roztrzepany w wietrze…
Tak dziwny i niezwykły…
Malarz moich wierszy,
Mów mu~ SERCE…
Miłość
Bolesna królowa,
Piękna w szatach
Z pocałunków
usłanych…
Niezwykła siostra
Wiary i Nadziei,
Łączy w sobie
Wszystkie
Trzy cnoty…
Moja miłość
Moja miłość~
~ Jak kochankowie porwana
między skrzydła wiatru
wirująca ze szczęścia
wśród kwiatów na łące…
Moja miłość~
~Wpatrzona w twe oczy
tak łagodne i ciepłe
mdlejąca w ramionach
budzona twym pocałunkiem…
Moja miłość~
~ Bezwzględna na różnice
w serce kłująca
bólem szczęścia…
Moja miłość~
~ Czy istnieje prawdziwa,
Czy ty wierzysz w nią?!?
Może jej nie ma?!?
Nie, jest… kocha…
Moja miłość~
~ Silna i mocna,
gorąca i namiętna…
Pamięta ból i ciosy
Ludzkich serc…
Moja miłość~
~ żyje znów dla ciebie…
i nie zgaśnie
po wieczne czasy…
Na pożegnanie przyjaźni
Tak jak czas ucieka
W klepsydrze świata,
Tak i my dorastamy,
Wyrastamy, zapominamy…
Zapominamy o przyjaciołach…
Odpływamy na łódce,
Która znika gdzieś za horyzontem.
Na brzegu zostawiamy ich, przyjaciół,
Nie wracamy, bo wioseł w łódce brak…
A fala zmyła cień naszych wspomnień,
Wspomnień z naszych dziecinnych
Wspólnych lat…
A oni nie krzyczą, wiatr
Nie doniesie duszy do łódki,
Bo ona znika już gdzieś za horyzontem
I nie został po niej,
Żaden, najmniejszy ślad…
Na zakurzonym obrazie
Na zakurzonym obrazie
Skrzypce odgrywają arię…
Arię- tragedię komedię…
W muzyce skrzypiec
Świece dwie tańczą,
Splatając w jedno
Swój płomień czerwieni…
Menueta czas zacząć~
~szepce pająk na ramie,
w pajęczynie sprzed
stu lat, w nutach
wspomnień drzemiący
i tak tańczą co noc,
tą tragedię komedię
by nie uronić,
ani chwili…
tak szybko nadchodzi
dzień…
Nadzieja
Nadziejo,
Mówią, żeś głupich matką.
Ostojo,
Której każdy człowiek się chwyta.
Siostro,
Bezcenna istoto dusze kojąca.
Nadziejo,
Biały kwiecie jaśminu,
Pachnący tęsknotą
Za wolnością.
Niechaj odejdą
Niechaj odejdą,
Tam skąd przybyły
I gdzie ich pragną
I gdzie głodem
powiewa nizina
Niechaj odejdą,
Okrutne, bezlitosne,
Zabierając wszystko,
Zostawiając~
~ Tylko pustkę…
Niechaj odejdą
~
Cienie przeszłości
Nieśmiertelność
Na stole butelka stoi,
Coś zielonego w środku,
Na zewnątrz „Trucizna”
Napis…
Nie możesz zdjąć nakrętki.
Tak bardzo chcesz
Stać się nieśmiertelny…
Nieśmiertelny we wspomnieniach.
Coś,
Jakby rozżarzony węgiel
Przez gardło spłynęło…
Ostatnim łykiem
Stygniesz w nieśmiertelności
Czasu…
Oczy wyobraźni
Z kurzu otrzepujesz powieki…
Zerkasz, mrugasz…
W szklistym cieniu
Śpisz słodko do rana…
To wyobraźnia
budzi swe oczy…
migotliwym światłem,
oślepiająco otwiera
antyczne i kruche
oczy…
krwistą tęczówką
ogląda świat,
by znowu zasnąć
na wieczne
czasy…
współczesnego
świata…
Róża
Wręczasz mi różę
Czerwoną jak krew
W odcieniu szminki,
Którą niedawno kupiłam
Róża ta
Ot, kwiat zwykły
Zdradza tajemnicę serc
I tą różą
A raczej kolcem dużym
Zadajesz mi cios…
Nienawidzisz mnie…
Raniąc, sprawiasz
Sobie nowy chrzest
Wolności…
Samotność
Zakłuło, zabolało,
Pękło…
Rozlane nie wyschło,
Stając się coraz bardziej
Żrące, trujące…
Przepełniło czarę
Jedną kroplą
Boleści, żałości…
Wyciekło, brak…
Starość- nie radość
Starość- nie radość,
Każdy to powie,
Kto chociaż raz
Używał sobie…
Gdy w wieku kwiecie,
Kiedyś powiecie,
W młodości życie,
Całe w rozkwicie,
Wspomnicie i zobaczycie…
Starość- nie radość,
To przykra żałość…
Tam, gdzie szumią wierzby
Biegnąc nie dostrzeżesz…
Bo tam
Tam gdzie szumią
Wierzby, łagodnym
Staje się dziki…
Stojąc nie dostrzeżesz…
Bo tam, tam
Gdzie szumią wierzby
Wiatr śpiewa w gałęziach…
Więc idź tam,
Tam gdzie szumią
Wierzby…
Bo tam bardziej
Ludzki się staniesz…
Trzy cnoty Boga
Trzy cnoty w swej świętości
Stoją smukłe w blasku.
Piękne damy niewinności
Wiary nadziei, miłości…
Trzy cnoty, od Boga
Ludziom grzesznym dane.
Jak anielska dopomoga
Trzy cnoty boskie…
Doskonałości świata
W trzech powiewach
Błękitnego zefiru…
Wiara
O wiaro,
Córko doskonała,
Cnoto Boska~ wspomnij
O mojej kruchości
U wrót Niebieskiego Pana.
O wiaro,
Jakże trudno ciebie wyśnić,
Ty, która wskrzeszasz pokój
Muzo wdzięczna,
Zaśnij w duszy mojej…
Wiersz- yk, czyli poezja w kratkę
W… Wyobraźnią widzi tylko ten,
Co kocha i rozumie sercem.
I… Inny swą innością
Świat próbuje podbić
E… Ekspresją życia ludzkiego
Każdy oddech stać się może
R...Rewelacyjny może być
Pomysł głupca
S… Samotności nigdy za wiele
Miłości zawsze za mało
Z… Zachłanni na szczęście
Jesteśmy wszyscy
Wiersz o wszystkim
i o niczym… taka~
~poezja w kratkę…
Z biegiem czasu
Zakochałam się- nie wiem kiedy
W kim- nie pamiętam tez
Miał takie śliczne oczy
I ciągle mówił, że kocha…
Wyszłam za mąż- nie wiem kiedy
Za kogo- nie pamiętam tez
Miał takie dobre serce
A ja, kochałam go…
Zestarzałam się- nie wiem kiedy
Z kim- nie pamiętam też
Miał takie siwe włosy
I ciągle kochał mnie…
Zachód słońca
Dla zakochanych
Zachód słońca jest piękny.
Mogą dzielić jego piękno
Na dwoje…
Dla brzydkich
Zachód słońca jest spełnieniem.
Spełniają swoje marzenia
O pięknie…
Dla poetów
Zachód słońca jest przedstawieniem
Burzliwą inscenizacją zaślubin
Dnia z Nocą…
Zapłakane okna
Zapłakanych okien
Płaczu nie usłyszysz…
Krople jak łzy
Przyklejone do ich
Przezroczystej twarzy…
Zapłakanych okien
Łez nie posmakujesz
Tak dobrze znasz
Ich wodnistą gorycz…
Tom 2
2005
.N.A.M.
Nawet, kiedy w sny zwątpimy,
Nie bójmy się zaufać życiu…
Nadziei powierzmy swój los,
Nowemu światu szansę dajmy…
A może zapłaczmy,
A łzami ziemię otulmy…
Akordem łkań rozbrzmi świat
Atłas nad niebem rozwieśmy…
Modlitwę rzewną głośmy,
Miłosierdziu zanieśmy szepty…
Miłość niech zwycięża…
.N.A.M.~ to potrzebne jest do życia…
***
Czy będąc poetą
muszę wrażliwszą być
osobą…
i z wiatrem gonić
po metafor firmamencie.
By szczęście
w klatce zamknąć szczelnie,
i odstawić na półkę
zamszałego już dawno dzieciństwa…
Czy nową- idee fix- postawić
jako wzór doskonałości,
bez aniołów żyć dzień po dniu
malując na szczęścia płótnie
swoją smutną pieśń…
***
Nie chcę pisać!
Los nadal popycha
Moje ręce do pióra.
Nie chcę być!
Faluję na wietrze
Tańcząc z dmuchawcami.
NIE!~
Wykrzyczeć bym chciała,
Choć to zawsze w
TAK!
Się zmieni…
***
Nie wiem, co mówić,
Co robić, co czuć…
Kiedy jesteś tak odległy
Jak ta zorza błękitna
Na nieba sukni…
Boję się, o ciebie,
O siebie, o nas…
Kiedy z każdym dniem
Wspomnienia biorą górę
Nad pragnieniami…
Nie wiem… Boję się…
Będzie dobrze…
Kocham Cię… Śpij…
***
Skrystalizował się świat
W jednym podmuchu światła,
W szkle zastygł na chwilę bezsenną
I w mroźnym puchu
Stanęła rzeczywistość…
Szafirowe paciorki lekko otuliły
Stwardniałe już ludzkie serca
A biel jasno rozwiała czarne,
Niepoukładane myśli…
Igiełki szronu malowały swój
Pejzaż na szybach bez twarzy…
Drzewa wzniosły pieśń żałosną
Widząc swoje wykrzywione ręce,
Na których anioły próbowały
Rozbić fiolkę nadziei…
Na rzęsach chmur
Zawisły łzy wieczności,
Kołysane wiatrem
W tańcu melancholii…
Purpurowo rozpłynęły się marzenia
Żegnane entuzjazmem szarości…
W nicości ptaki wzbiły się
W sklepienie niebieskie,
Oddając pokłon szklanej pani
W białej masce weneckiego
Arlekina…
***
słońce życia
przez chmury przyświeca
tej ziemi,
gdzie szczęście
mieszkać powinno,
w którymś z tych
domów niebieskich
czasem wystarczy
zapukać do drzwi,