Refleksja 1
na ile w wiecznym niebycie
na tyle w w wiecznym bycie
istniejemy
w chaotycznym zgiełku obumarłych potrzeb
unosimy milczące ciała odziane strojami
trzepotem ptasim układane niby pióra
dla zmylenia zamierającej w odwłoku duszy
poza czasem
tchnieniem Absolutu wysnuci z niebytu
promiennym blaskiem w niemoc obracamy
przepastną otchłań której chłodny powiew
rozsiewa w myśli dreszczu mgliste krople
otchłań niebytu w niemocy
w pełni miłości i mocy Najwyższego trwamy
wbrew odpryskom ziemi wirem unoszonych
w żebraczym skłonie w miarę sił
wypatrujemy
porzuconych śladów życia na martwej
skorupie
Tego który jest bez imienia
w Bogu trwamy poza czasem
w blasku Jego chwały
ciemność otchłani rozświetlającej
dzięki Jego mocy
w Bogu bez imienia
a nieskończone dzieła z Niego
przeciw nicości
przywołane Jego mocą
dzieła z Niego przeciw niebytowi
które nie są Nim samym
lecz z Niego
Absolut bez imienia
a moc Jego przeciw niemocy
w nieskończonym bycie Majestat
którego blaskiem Jego miłość
imieniem Jego ten, który Jest przeciw
niebytowi
w nieskończonym Majestacie miłości i mocy
Refleksja 2
Miłość wszechogarniającym światłem
mglistym rozświetleniem niebytu
promienistym blaskiem Twojego oblicza
widzę Twoje ramię
i jedynie to jest mi dane widzieć
gdy za Tobą podążam
nicość i byt nieskończony
zespolone w Jedno
Tajemnicą Twego majestatu
z nicości ulepiłeś mnie
napełniając niebyt Twoim blaskiem
odwiecznej Miłości
w bezruchu
ciemność ciężarem gęsta
zatapia byt w nicości
a ja w migotliwym świetle
wolny od ciężaru nicości
we mgle nasyconej Twoim blaskiem
widzę Twoje ramię
dzieła Twojego stworzenia
i istotę na podobieństwo Twoje
ku czemu mnie prowadzisz
skrywając nieznanych bytów bezmiar
ku czemu mnie prowadzisz Boże
Wielkanocne refleksje 2023
co znaczy dla mnie zjednoczenie z Pełnią…
myśl jak poranna mgła
poruszona chłodnym powiewem
snuje się ku praprzyczynie
lecz w słońca promieniach wygasa
wbrew pustce niemego jeziora
odgłosem ptaka zerwanego do lotu
falującymi kręgami i nie wzięty z myśli
napływa w skrytości nieuchronny impuls
w sferze zbyt gęstej
i myśl rozpraszającej
uporczywie nasyca serce światłem nadziei
promieniami wynurzonego słońca.
Ku refleksji zamykam się w sobie
ku uwięzionemu we mnie światłu
a zanurzony w jego blasku
jak ślepiec szukam Jego źródła
od nicości do pełni przelatuję myślą
nie znajdując Jego pojęcia
wsłuchany w odwieczne echa
bicia świetlistego Serca.
Pustka wypiera istotę Pełni
w pyle znikomych przedmiotów
w uporczywej monotonii czasu
wygasaniu rozrzuconych strzępów
i pieczęć mroku wciąż oszpeca
wzniosłość i lotność ciężkich myśli
a wrót niebytu jeszcze Nikt nie otwarł
ku zjednoczeniu
nieświadom trwam w odrębności
i opadaniu w mroku
ile jest we mnie bytu z Pełni
i ile miłości z Miłości.
Wszechświata lustrem
jezioro światłem księżyca obmyte
i poruszanych pluskiem wody
klekotem kamieni
co w tej sprzeczności bardziej naturalne
czy w Pełni mocy byt
czy pył bezsilny pełen wyobrażeń
gasnący jak iskra na wietrze
jak być i przy rzeczach nie być
bez obciążenia próbą nazywania tego
co w swojej naturalnej prostocie
unosi nas w nienazwanym sensie bycia.
Zapytaj mnie dzisiaj ….. proszę
o nieśmiały uśmiech i niepewne spojrzenie
w niechcianym geście wycofania
a nad nami światłem księżyca
zawieszone nisko chmury
przywołują konary drzew ku górze
co miała znaczyć ta chęć
wzruszenie unosi się niby nieśmiertelny duch
przenikając istotę miłości tych ludzi
wskrzeszona w drgającym sercu obecność
wyrywająca ich ku nieśmiertelnemu życiu
Anioł
w nawiązaniu do słów Anioła w moim śnie
a ty wciąż mnie pytasz czy to jest możliwe
a Ja ci odpowiadam że tylko ty i Ja.
spojrzałaś prosto w moje oczy
gdy ja spojrzałem prosto w twoje
i jak gałązka poruszona
rozchwiana nagłym przebudzeniem
tak ty trącona skrzydłem ciszy
głowę skłoniłaś szybkim gestem
gestem ku ziemi
dla wtrąconego w bezruch ducha
zdaje się wymiar zbyt intymny
gestem ku ziemi
ku niemym skałom wyrosłym w nieładzie
w szarej otchłani zanurzonej w cieniu
z mrocznym pomrukiem pęczniejących zboczy
oślizłych nozdrzy rozdymanych strachem
strachem od ziemi
dla wtrąconego w bezruch ducha
intymna głębia wzroku
a ty wciąż mnie pytasz czy to jest możliwe
a Ja ci odpowiadam że tylko ty i Ja.
Przyszedłeś do nas stąpając po wodzie
w rozchwianiu poruszony chłód
nieprzerwanie dobiega mych stóp
i kręgami klekocze o brzeg
o brzeg jeziora oka wszechświata.
Ty rozsypałeś blask po szmaragdzie
rozłożyłeś na nim dywan z gwiazd
a to wszystko na wodzie poruszanej kręgami
delikatnym dotykiem Twych stóp