E-book
10.29
drukowana A5
18.19
Wiersze

Bezpłatny fragment - Wiersze

„Tu pośród jezior jestem zrodzony”


Objętość:
42 str.
ISBN:
978-83-8351-199-3
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 18.19

Tu pośród jezior

Tu pośród jezior jestem zrodzony

Chociaż gdzie indziej moje korzenie

Dlatego najmilsze mi są te strony

Dlatego kocham tę mazurską ziemię


Czasem gdy stoję na starej brukówce

Wioski jak dawnej biednej i cichej

Niezmiennej, kochanej, też starej Gierówce

Zagłębiam się nagle w marzenia ciche


Mimo pozoru uroku tu wiele

Choć marne dróżki i stare zagrody

Kamienne mury zdobi dzikie ziele

I bez czarny dodaje uroku


Stoję i myślę jak niegdyś tu życie

Kwitło, gdy mnie na świecie nie było

Sentyment ukrywam pieczołowicie

Do tych Mazurów co ich ubyło


Słyszę po bruku stukają koła

I wóz jak skrzyp, parskanie konia

Z pobliskiej wioski ze starego kościoła

Dzwon na nabożeństwo dzwoni


Nie ma Karola i nie ma Marty

Po karczmie przydrożnej walają się cegły

Tylko bruk trzyma się chociaż wytrwały

Dumny, posępny i nieuległy


Ach i jak ten czas tu szybko leci

Co raz tu ludzi po cichu wymienia

I nie wiem czy znajdą się jacyś poeci

By wiersze ułożyć z naszego istnienia.

Mazury me

Wam czas

Stanął jakby w miejscu

Całą duszą

Wchłaniam Was co dzień

A Wy

Jak stare mogiły

Wciągacie mnie

W nowe cmentarze

Czy po mnie zostanie

Gotykiem pisane życie?


Nie mam kiedy

Utrwalić potomnych

To czym me oko

Nasycić się nie może

Czas ucieka

A tu

Pozostają czerwone dachy

Kamienne zagrody

Też omszone

Jak stare dęby

Co nieraz szeptają

Marzenia Kajki


Dzisiaj prawdziwe

Bo słowo stało się ciałem

On nie doczekał

Jak świerk

Co go wichura zwaliła

Ja, nowy ziomek

Będę mu śpiewać

Jak kamerat

Nową pieśń mazurską

Taka jak chciał

O was Mazury.

Żołnierze wyklęci

Friedrichsheide dziś Gajrowskie

Skrwawione krwią ku pamięci

Tutaj za naszą wolną Polskę

Polegli Żołnierze Wyklęci


Zagoiły się powojenne blizny

Kraj odnowił się po zrywach

A Was walczących o wolność ojczyzny

Ziemia Mazurska przykrywa


Za wolność tą dla Polaków

Okrzyknięto Was bandą

Zbrojąc przedwojennych biedaków

Karmiono fałszywą propagandą


W każdym domu czekano ze łzami

Na mężów, synów i braci

A wróg czaił się pod oknami

Zacierali ręce kaci


Znaliście wroga tajemnice

Zwyciężyć nie dało się rady

Za to przed Boga Obliczem

Brygadą staniecie do defilady


Baczność! Powstańcie bataliony

My dziś Wam honor przywracamy

Historia odkryła nowe strony

Zmyła z Was krwawe, brudne plamy.

Szczęśliwym bądź

Odwiedź krainę

Wielkich Jezior

Niepowtarzalny

Odnajdzij szlak

Daj pokłon drzewom

Zaśpiewaj ptakom

W kniei usłysz

Zwierzęcia ryk

W tafli jeziora

Obmyj stopy

Wiatru daj

Osuszyć twarz

Za orłem

Pod niebiosa

Ponad świerki

Wzrokiem leć

Daj upust myślom

I fantazji

Odejdź od szarych

Trudnych spraw

Przykryj zielenią

Zmęczone oczy

I ciesz się

Ile masz w sobie tchu

A potem

Leć, leć, leć

Marzenia goń

I kolorowym

Daj ponieść się snom

Szczęśliwym bądź.

Deszczowa sonata

Na parapecie deszcz mi wygrywa

Niczym na werblu swoją melodie

Trochę inaczej stukają klawisze

Mojej starej wysłużonej maszyny


Jedna, druga filiżanka kawy

Wypita ze smakiem w taką pogodę

Odrywa na chwilę od błędnych myśli

Kolejny papieros nie załatwia sprawy


Czasem dym przyćmi na krótko pesymizm

Do okna podchodzę lekko z radością

Na dworze zimno, okropna szaruga

Tutaj mi dobrze więc lżej na sercu


Zapada wieczór, marzę i marzę

Jak nastolatka w sobie zakochana

Bym pisał powieść, kto zechce czytać?

A do psalmów talentu nie mam


Włączyłem radio, ciągle muzyka

Zmieniam programy, wszędzie to samo

Po co to wszystko? Lepiej posłucham

Deszczowej sonaty z zamkniętymi oczami.

Obrazy

Chłop w siermiędze

Z podniesionym czołem

Spogląda w niebo

Odlatują bociany

Za chwilę jesień

Stanie w opłotkach

Z przymrużonym okiem

Spoglądam w górę

I widzę to samo

Bo tło

Na mym obrazie

Zostało nie zmienione

Malarz czas

Zmienia obrazy

Co rok inne stroje

Nie ma konia

Obok tarktora

Transformator stoi

Urodzą się po nas

Nowi ludzie

Powstaną zapewne

Nowe widoki

Jednak ten pierwszy

Z chłopem z konikiem

Będzie symbolem

Swoistej epoki.

Dla Elizy

Połowa słońca

Utonęła w jeziorze

On stanął w trzcinach

I gra na trąbce

Stary samouk

Nawet nie wie

Że gra “Dla Elizy”

Srebrne fale jeziora

Jak srebrna trąbka

Pobłyskują w słońcu

Pluskiem próbują

Grać do taktu

On tłumi palcami

Niepotrzebne dźwięki

Wie w samotności

Że gra dla Ewy

Jasnowłosej dziewczyny

Z rozwalonej piwnicy

W starym Königsbergu

Która nuciła

Jemu tę piosenkę

By zagłuszyć bomby.

Z żalu twardy ustnik

Do ust drżących przycisnął

Zagrał i usłyszał

Inną melodie

Zamiast “Dla Elizy”

Zawyły syreny

Ogłaszając alarm przeciwlotniczy

I bicie serca Ewy.

Chłopcy z lasu

Topił w krwi naszej wróg sztandary

Podrywał narodu korzenie

Odważni chłopcy, pełni wiary

Wstąpili w Zbrojne Zjednoczenie


Krzyże znaczyły bitwy szlak

Nikt nie znał godzin ani chwili

Codziennie było kogoś brak

Po to żebyśmy wolni byli


Słońce na zachód się skłoniło

Las się otoczył gęstym mrokiem

Nie widać, tylko słychać było

Jak szły oddziały równym krokiem


Księżyc na niebie wyszedł z chmur

Partyzancki ucichł już śpiew

Chłopcy zasnęli, szumiał im bór

Nazajutrz szli przelewać krew.

Weteran

Zgorzkniały weteran

Podpalał świece

Na pięcioramiennym świeczniku

Nie żydowskim


Znaleziony w rupieciarni

Po wojnie na strychu

Teraz przydatnym

Bo śnieżna wichura


Zerwała linię

I prądu nie ma

Kominka blask

Świeci za słabo


By mógł poczytać

Zdjęcia pooglądać

Nie jest semitą

Lecz miło wspomina


Tu w samotności

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 10.29
drukowana A5
za 18.19