Wiersze

Bezpłatny fragment - Wiersze

Młodzieńcze spojrzenie na rzeczywistość XXI wieku


5
Poezja
Polski
Objętość:
126 str.
ISBN:
978-83-8324-439-6

Nie planowałam Cię poznać

Nie wiem, kto mi Cię zesłał

Ale spróbuję Cię zdefiniować

Anioł dorastający w piekle


Więc jeśli chcesz zostać w piekle

To pójdę z Tobą do jego bram

Lecz jeśli wolisz powrócić

Chcę stać się Twoim aniołem

*

szukaj mnie również jako tinues

#tinuespoetry

Przedmowa

Podzieliłam wszystkie wiersze na rozdziały, gdyż chcialam je odpowiednio pogrupować. Książka ta zawiera wiersze, które pisałam na przestrzeni czasu, zaczynając od młodzieńczego wieku dwudziestu lat. Dlatego też początki mogą być nieco chaotyczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę wydarzenia, jakich doświadczyłam. Co również charakteryzuje te pierwsze wiersze to typowa dla mnie niezrozumiałość.

Chciałabym, żebyście nie zrażali się chaotycznością tych pierwszych wierszy. Jest tak ponieważ chciałam w tej książce pokazać prawdziwą siebie, a na początku moich lat dwudziestych byłam naprawdę zagubiona. Odnajdywanie siebie to proces, który w moim przypadku możecie oglądać na kartkach tej książki. Późniejsze wiersze stają się bardziej zrozumiałe, literacko dopieszczone — obiecuję. Wciąż uczę się poezji i nie jest to łatwą rzeczą.

Wybaczcie również nieregularność, brak rymów czy rytmiczności — kto mnie zna ten wie, że nie należę do osób poukładanych, regularnych czy systematycznych, dlatego też nie znajdziecie tego w mojej poezji. Marika Adamczyk to nieregularność, zmienność, porzucenie reguł dla idei wyrażenia siebie bez względu na ramy poezji.

Uważam siebie za poetkę nowoczesną, dlatego nie trzymam się żadnych reguł. Jeśli dla niektórych będzie to rozczarowaniem — przepraszam. Mam jednak nadzieję, że się nie zawiedziecie i zafascynuje was podróż w której poznaje siebie i otwieram się na innych, wyrażając wszystko co do tej pory było zamknięte głęboko we mnie.

Niewinność

Ukryte

Nowy etap

Pozostaje coraz mniej

Przychodzi więcej

Rozdwojony umysł

Uszczęśliwiając innych

Ranisz pozostałych


Tęsknota jest silna

Dusza ulega pokusie

Jak Ewa

Przywrócone do życia serce

Dobrze mieć Cię z powrotem

Kazałeś mi zdać się na Ciebie

Bezgraniczne zaufanie


Ten, który nigdy nie zawodzi

Ten, który pojawił się znikąd

Wszechmoc

Obłęd

Ten, który pokłada we mnie nadzieję

Ten, który roznieca osobisty pożar


Jak biel i czerń

Wzajemność, która zaskakuje

Twoja fizyczność

Jako dopełnienie mojej duchowości

Teraz jestem kompletna

Brzeźniak, lipiec 2017

Marnotrawna

[powrót do wcześniejszych przekonań]


Znów w Ciebie wierzę

Powróciło wszystko, co skrywane przez lata

Bezwzględnie uznaje to, co było

Modyfikacje są nie dla mnie


Możesz oddać się czemuś kompletnie

Albo wyprzeć się tego całym sobą

Ale nie próbuj zmieniać oczywistości

Dostosuj się lub zapomnij


Mam nadzieję, że na mnie czekałeś

I że przywitasz mnie z radością

Pamiętaj, że mnie się nie lekceważy

Możesz być wdzięczny, bo powróciłam


Nie miałam niczego złego na celu

Szukałam tylko własnej drogi

Dziękuję, za to, że byłeś przy mnie

Teraz wiem, że możesz wszystko


Oto wracam, bardziej pokorna

Skłonna uczynić dla Ciebie więcej

Wiedz, że nigdy nie zwątpiłam

Proszę, otocz mnie opieką

Glasgow, sierpień 2017

Pożądanie

Zza okna wygląda ciemność

A moje ciało ogarnia chłód

Sądzę, że to doskonała chwila

By oddać się mrocznym fantazjom


Dokładnie pamiętam smak Twoich ust

Nie mogę zapomnieć dotyku dłoni

Przeszywający bez skrupułów wzrok

Ciarki na ciele, jak Ty to robisz


Każdego dnia czuję Cię mocniej

Choć dzieli nas ocean

Myślę, że mam Cię przy sobie

Bo co noc sprawiasz mi przyjemność


Odczuwam Ciebie całą sobą

I choć nie zdajesz sobie sprawy

To usuwasz moje bariery

I dzięki Tobie przekraczam granicę


Pragnę powtórzyć to, za czym tęsknię

Wiem, że byś tego nie żałował

Kotku, oddaj się w moje ręce

Chcę poczuć na sobie Twoją rozkosz

Glasgow, sierpień 2017

Głębiej

Przechodzę z czerni na głębszą czerń

Odświeżam to, co zaczynało blaknąć

Patrząc głębiej, czuję więcej

Pozwalam sobie płynąć


Stabilizacja

Obowiązek, który uspokaja

Pragnienie, które było koniecznością

Zmusili Cię, byś o tym marzył


Mam wizję własnej przestrzeni

Dokładnie widzę wszystkie detale

Brak możliwości podjęcia decyzji

Czyż nie o to prosiłam?


Usilnie walczę o własną kontrole

To jednoosobowe kłótnie

Z dnia na dzień pogłębiam samoświadomość

Wszędzie dobrze tam, gdzie jestem


Nieidealna w perfekcji

Perfekcyjna w codzienności

Sama ustalam kolejne etapy

Już czas podarować sobie złoto

Glasgow, sierpień 2017

Rachunek sumienia

Niezliczone kłamstwa

Lecz często ze słusznych powodów

Ucieczka od pomocy

Gdy brakło sił na cierpliwość

Zabronione słowa

Lecz kto właściwie ich zabronił?


Uleganie przyjemności

Głupota nazywać to grzechem

Każą przepraszać za człowieczeństwo


Jedno złamane serce

Życzę mu jak najlepiej

Ale bez niego czuję się lepsza

Czy będziesz mnie karać za chęć bycia wolną?


Premedytacja

Wychodzi z wcześniejszych przekonań

Z bólu jaki narasta w środku

Jak niesłuszna zemsta

Karać niewinnych za grzechy grzesznych

Przepraszam


Przyczyna zakryta przez skutek

Nie będziesz moim spowiednikiem

Nie wiesz, czego on wymaga

Robię to częściej niż myślisz


Dekalog boskich praw

Towarzyszy od zawsze

Jak własne imię

Odwieczne prawa nie wymagają odświeżenia

Dlatego znając własną duszę

Ofiarowuję sobie rozgrzeszenie

Glasgow, wrzesień 2017

Przewinienie

Jedna z opcji

A gdyby tak po prostu skoczyć

Poczuć na chwilę, że potrafię latać

Skoczyć w lepszy wymiar

Zakończyć wszystko w moment

Jeden skok załatwiłby wszystko


Nie musiałabym podejmować decyzji

Nigdy więcej nie byłabym sobą rozczarowana

Nie czułabym bólu porażki

Nie bałabym się przegrać

Nie musiałabym nic zmieniać

Ani zastanawiać się, czy należy to w ogóle zrobić


Nie czułabym porannego chłodu

Nie potrzebowała niczyjej porady

Nie komplikowałabym innym życia

Może zaoszczędziłabym cierpienia

Albo przysporzyła więcej trosk


Po prostu odejść

Skończyć

Przerwać wszystko w połowie

Nie czekać na lepsze życie

Nie wariować

Opuścić ten świat

Wyzdrowieć


Tylko czy woda potrafi leczyć?

Glasgow, październik 2017

Zapalona świeca

Ostatnio zaczynam się bać

Zasypiam przy zapalonej świecy

Mocno przykrywam ciało pościelą

Zasłaniam rolety

Zamykam okno


Boję się

Choć sama nie wiem czego

Ciemności

Braku prywatności

Samotności

Zbyt wiele opcji


Jestem przerażona

Przebywam w bezpiecznym miejscu

Lecz jestem w nim sama

Nie mogę spędzić tu wieczności

Osobista forteca


Znów staram się obejść życie bokiem

Pewna część mnie chce dorosnąć

Czuję konsekwencje podejmowanych decyzji


Mieć wybór i wybrać źle

Nie mieć wyboru i być nieszczęśliwym

Tak wiele dróg

Tak mało drogowskazów


Znowu błądzę

I nie wiem, kogo zapytać o drogę

Glasgow, październik 2017

Wyparcie

Kilka drobnych łez

I znów przestaje Ci zależeć

Powracasz do poprzedniego stanu


Głębsza kontrola

Którą ostatnio tak często tracisz

Znów chce wstąpić na tron

Bo serce podejmuje głupie decyzje


Coś karze Ci oprzytomnieć

To chyba wystarczający sygnał

Tylko przed czym Cię ostrzega?


Upadasz

Lecz tam na dole jest tak przyjemnie

Nie chcesz, by ktokolwiek Cię podnosił

Niech pozwolą Ci upaść


Zamykasz oczy

Bo męczy Cię ciągły wysiłek

Pozwalasz ponieść się intuicji

Przecież powinnaś na siebie uważać


Na własne życzenie

Pozbawiasz kogoś wyjątkowości

Zbyt dużo bólu

Nie miałaś wyboru


Dajesz kolejne szanse

Które pozostają niezauważone

Marnotrawstwo uczuć

Zbyt wiele przeciwieństw

Pech chciał, że jesteś oszczędna

Glasgow, listopad 2017

Reset

Modyfikacja myślenia

Zaktualizowane wartości

Poprawione błędy

Myśli ulegają filtracji

Oczyszczone przechodzą dalej

Brakuje czasu na błędne wnioski

Tylko najlepsi dobiegają do mety


Segregacja emocji

Aktualizacja uczuć

Coraz więcej priorytetów

Wydajniejsze porcjowanie miłości

Programowanie własnego systemu

Z osobistym instruktarzem zachowań


Czysta w środku

Otoczona bielą

Resetuje swój umysł

By dzisiejszej nocy zasnąć spokojnie

Glasgow, listopad 2017

*

Za tępe noże mogłabym zabić, choć nie mogłabym zabić tępym nożem

Bałagan

Próbując zebrać myśli

Czekam na pomoc

Zgubiłam swój klucz

Nie wiem, jak dostać się do domu


Ten, na którego liczyłam

Nagle wyjechał z Glasgow

Duma nie pozwala prosić o pomoc

Głodna więc zła


Zapomina o głodzie

Dla własnego dobra

Nie odmówiłaby pomocy

Błaga o pomoc


Wstydzi się przyznać

Przed samą sobą

Że tylko udaje twardą

W środku sieję panikę

Glasgow, listopad 2017

Omdlenia

Fizycznie

Pozwolić na upadek

Pozwolić samej sobie


Huśtawka emocjonalna

Drabina

Wspinasz się po niej wieczność

Upadasz w sekundę


Wiesz, że to ułatwiłoby wszystko

Położyło kres bezsilności

Ale nie chcesz nikogo obudzić

Cisza


Przyspieszone bicie serca

Obawa, że to powróci

Ekscytacja połączona ze strachem


Zakończenie czy początek?

Glasgow, luty 2018

Język ojczysty

Przebywając w obcym kraju

Tracę pamięć

Niegdyś tak niezawodna

Dziś jest już tylko wspomnieniem


Bycie dwujęzyczną osobą

Przysparza problemów

Ludzie nie wiedzą, kim jesteś

A Ty sama się w tym gubisz


Dialekty

Slangi

Języki urzędowe

Pragnę kiedyś być w podręcznikach

Glasgow, kwiecień 2018

Trauma

[próbując wrócić do normalności]


Zrobili z Ciebie ćpunkę

Uderzyli za coś, czego nie zrobiłaś

Straszyli aresztem

Siłą wepchnęli w autobus


Kajdanki

Byłaś o krok, by mieć je na rękach

Pozbawiona niewinności


Pokochać siebie na nowo

Wyzwanie

Misja nie do wykonania

Pragnę w końcu usłyszeć muzykę

Glasgow, kwiecień 2018

Bałagan

Pałac z drewna

Jaki to zaszczyt i wyróżnienie

By każdej nocy zasypiać w Edenie

W biblijnym ogrodzie nie mieli zegarków

Więc ja zrezygnuje przynajmniej z komórki


Zamknięta w czterech ścianach

Pokłócona z całym światem

Ciekawe, czy Ty również próbujesz teraz pisać

Zamknięta księga otwierana przez wiatr

Nie mogę znaleźć kłódki


Kilkukrotnie czytam ten sam tekst

Sortuje własne myśli

Potrzebuję oczyszczenia

Lecz nie ma mowy o żadnym haju


Wszystkie foldery mieszają się w całość

Ręczne sortowanie nie daje efektów

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.