„Świat jest mój, więc niech daje mi to czego chcę.
To dobra pora by wziąć w ręce życie.”—Quebonafide
Ona
Gdy ona oczy swe zamknie;
na chwilę,
na wieki.
Ty swoje szeroko otworzysz,
w smutnym zdziwieniu,
trwodze,
rozpaczy,
szepniesz już drżąco:
To ona.
List samobójczy
Droga mamo,
zobacz jakie pętle wiążę.
Drogi tato,
zobacz jakie supły tworzę.
Po cichutku, na paluszkach
na stołeczek wejdę.
Sznur — jak druga skóra — wżyna mi się w gardło.
Hop!
Stołeczek leży.
Przestaję oddychać.
Wiszę.
Nie krwawię.
Nie żyję.
Zgniły
Zgniły do szpiku kości,
Nie warty mej miłości.
Lecz masz coś w sobie — to przyciąganie.
Niestety, przyciągasz do siebie wszystkie panie.
Jesień (życia)
Liście spadły robiąc dywan;
Drzewa gołe — zawstydzone?
Wiatr się zrywa.
Liście zbiera, łamie drzewa
Tak jak ty moje serce.
Cios
Duszę demony przeszłości.
Tylko dzięki Twej miłości.
Jedni mówią — „miłości nie ma”
To cios w serce.
Umieram.
Mdłości
Czysta leje się do gardła.
Jak uczucie nienawiści na żołądku siada,
trzęsie i tarmosi powodując
mdłości.
Gardło się zaciska,
szklanka z ręki spada,
trunek z niej wytryska.
Słychać piski, gorzkie żale
ktoś umiera.
Koniec naszego pokolenia jest bliski.
Zauroczenia
Miłości nie ma,
są tylko głupie zauroczenia.
Bez przyszłości,
bez radości.
Ze szklaneczką trunku,
z poranną mdłością
wylatują też uczucia.
Wiatr
Siadła dziewczyna na małej polanie;
Czekając na swego lubego-zapewne.
Czekając, wiatr wiał nieokiełznany;
Szkoda, że ten wiatr to
rozczarowanie.
Aborcja
Rany boskie! Chyba wpadłam!
Co się stanie z moim ciałem?!
Będę brzydka!
Będę gruba!
Tylko jedna na to rada,
trzeba pognać do doktora i o zabieg go poprosić.
Proszę bardzo moja miła,
piękna znowu dzisiaj będziesz.
Bez niczego,
bez nikogo.
Zobacz jak mu bije serce…
* * *
Pod mansardą,
schludna młodzieży,
w sposób niepewny,
szpunt mi podała i lekko dodała:
„zatkaj sobie mordę.”
Rozkład
Kiedy dezintegrowałeś mi serce,
stałam z boku,
z ogarkiem w ręce,
patrząc na swoje prywatne
misterium.
***
Gdy w sieni stała,
on w facjatce leżał.
Ona próbując adaptować się do otoczenia,
stała się chodzącą erudytą.
***
Misterny plan,
atrybut miał,
niestety i on się wykruszył.
***
W krucjacie z cynicznym romantykiem — jak mniemam;
eliksir absurdu się wylał.
Alchemik nagabywał mnie w sprawie
animozji do metafizyka.
Robił to tak infantylnie, że
Odmówiłem.
***
Robiąc sobie coś
tak minimalistycznego jak banał;
zagorzała, lecz subtelna kulminacja
pozwoli kolokwializmowi wyruszyć dalej.
To już koniec?
***
Postrzegając Ciebie percepcją,
mówiąc do Ciebie meandrycznym bełkotem,
chodzi mi tylko o Twoje