Słowa swoje dedykuję wszystkim tym, którzy pojawili się na drodze mojego życia i sprawili, że stało się ono lepsze. To dzięki nim moje skrzydła są dziś tytanowe i odporne na wszystko.
Mojej Kochanej Mamie — Alicji — która jest najpiękniejszym oceanem dobroci i kwiatem, dając zawsze najsilniejsze oparcie.
Najukochańszej cioci i jednocześnie Przyjaciółce Joli — która jest najpiękniejszą oazą wytrwałości i najmocniejszym drzewem, które daje schronienie.
Dla moich dwóch cudów, które dają mi tlen w najciemniejsze dni — siostrzenicy i chrześnicy Nikoli oraz chrześnicy Antosi.
Recenzja
Wielokropki i znaki zapytania to tytuł kolejnego tomiku poety, który każdego dnia z niezwykłym pietyzmem przelewa na papier myśli zaklęte w słowa.
Łukasz Sitko to osoba o wrażliwej duszy, poeta, który ostrzem stalówki zmaga się z codziennością. Jego wyważony styl, bogactwo środków stylistycznych oraz przekaz przenoszą Czytelnika w świat wyjątkowych metafor, odnośników, porównań.
Autor tęskni, kocha, marzy, rozmawia, nasłuchuje, domniema. Jest w centrum poetyckiego wszechświata. Kroczy śladami kropek i znaków zapytania, nie przejmując się otaczającą go rzeczywistością. Jest sobą w każdym calu. Doskonale wie, że poezja to czerstwa skiba chleba. Często w kakofonii nieznośnych zdarzeń, zatraca się, ale to właśnie ucieka w świat ars poetica.
Autor niniejszego zbioru wierszy to niezwykle barwna postać. Bywa kontrowersyjny, nieugięty, chwilami tkliwy, a nawet zamknięty w swoim własnym pancerzu. Jednak ma siłę, aby podnieść z ziemi roztrzaskane słowa i w niedokończonym zdaniu wstawić kropkę. Jest mężczyzną, który ma odwagę stawić czoła całemu światu.
Z czystym sumieniem polecam tomik każdemu, kto choć raz w życiu się pogubił, kto szuka złotego środka, kto chce czegoś więcej niż tylko przewertowania stronic czytadeł przesiąkniętych inkaustem napuchniętym od górnolotności.
Już dziś czekam z wypiekami na kolejny tomik, by raz jeszcze, a może i nawet więcej, chwycić w dłoń wiersze Łukasza i udać się z nim w świat jego osobistych przeżyć.
Kasia Dominik
Recenzja
Łukasz Sitko na tytuł kolejnego tomu swojej poezji wybrał nazwy znaków interpunkcyjnych - wielokropki i znaki zapytania. Ale w jego wierszach nie zabrakło również przecinków i wykrzykników. I nie chodzi o znaki, ich graficzne występowanie w wierszach, lecz o ich metaforyczne znaczenie.
Bohater liryczny wierszy Łukasza to człowiek doświadczony przez życie i doświadczony życiem, ale to również człowiek, który smakuje tego życia. Doświadczył dużo i tym właśnie dzieli się z Czytelnikami, przeżyciami, uczuciami, skłania do refleksji, obserwuje, a nawet ocenia. I ta ocena często bywa bardzo gorzka, nie dotyczy tylko jego, lecz każdego z nas i rzeczywistości, która nas otacza. I co jest bardzo ważne, bohater liryczny zna swoją wartość, jest mądry i to on stawia ostatnią kropkę.
możesz być przecinkiem
ostatnią kropkę stawiam ja
[Przecinek]
Ogromne wrażenie robi autentyczność bohatera lirycznego. Ta autentyczność momentami może naiwna, jednak przede wszystkim odważna, intymna, dojrzała…
Wielokropki i znaki zapytania — któż z nas ich nie stawia? Warto sprawdzić, co znaczą w poezji Łukasza.
Robert Chamczyk
Wiadomość
lubię wiadomości od Ciebie
w każdej postaci i ilości
taki przerywnik krótki
że ja mam jakieś znaczenie
lubię wielokropki te które stawiam
bo w nich jest ukryte wszystko
i w strachu przed oceną
najłatwiej mi je zostawiać
lubię stawiać przecinki
póki oddycham będę ich nadużywać
boję się czasem postawić kropkę
nad czymś co i tak już umarło
lubię odpisywać na wiadomości
czasem milczę bo nie wiem czy śpisz
czasem zostawiam słowa dla siebie
nie powinienem bo jutro mogę zgasnąć
nie lubię słów milczących
które zawiązuję sobie na sercu
paraliżuje mnie to że nie zdążę
przekazać Ci całego mojego słownika duszy
i pewnego ranka się obudzisz
będzie poniedziałek
i dostaniesz ostatnią wiadomość
abonent poza zasięgiem…
Wielokropki
w tej chwili
nie ma chwili
w tej sekundzie
przeminęło
powieki opadają
usta zamykają
brakuje słów
do pogłaskania
uciekam z ciemności
swych pamięci
i w jutro
choć nie wiem czy będzie
cholernie boje się
niedokończonych zdań
wielokropków w duszy
i tego że nie zdążę
Znaki zapytania
są takie krzywdy
których nic nie zastąpi
takie pustki
których nic nie wypełni
są takie słowa
które nie powinny być wypowiedziane
takie spojrzenia
które rozwalają psychikę
jest taka cisza
w której ból się nami opiekuje
są też ludzie
którzy pojawili się za późno
jest też umieranie
kiedy znaki zapytania
nie są stawiane
w odpowiednich momentach
Niszczarka
kiedy słyszę twe słowa
widzę jakim człowiekiem jesteś
jak składasz usta
w wymownym kształcie
rzucasz nimi na oślep
naboje drasnęły serce i kawałek duszy
i kiedy kaleczę się sam zostawiam jedną bliznę
Twoje są zawsze podwójne
i o złożonych obietnicach
trzeba nauczyć się zapominać
chować gdzieś w niepamięć
przepuścić przez niszczarkę w duszy
i jeszcze chwilę temu
bolało wyciąganie szkieł
trochę pokrwawiły palce
i serce znów zmieniło kształt…
Samotnia
i w samotni swojej
szukam definicji siebie
całego sedna
i najważniejszych szczegółów
i znów piję zimną kawę
w kubku który mnie irytuję
przeklinam wszystko
co mnie boli
i mam kilka tajemnic
swoich i tylko dla siebie
zostawiam oddech
na cudzych bezsilnościach
i nie tak to sobie ułożyłem
wszystko poszło wspak
rozsypały się puzzle
i więcej nie planuje
Arytmetyka
otworzyłem swoje dwa cuda
w odcieniach zielonego
i spojrzałem na niebo
które mogę zobaczyć
powąchałem życie
najwspanialszej podróży
z najpiękniejszymi dźwiękami
w której jesteśmy dyrygentami
usłyszałem oddech
muskający moje szczęście
jak główna wygrana w lotku
że tu jestem
i czasem którym jestem
liczonym na ilość mrugnięć powiekami
karmię radością
dzielenie staje się mnożeniem
Mniej i więcej
mniej słów
więcej gestów
mniej szeptów
więcej milczenia
mniej bólu
więcej drobiazgów
mniej posiadania
więcej bycia
Przebudzenia
rozkwitają Ci źrenice
pachną wczorajszym szeptem
przygryzając wargę
wlewasz miód w swoje lądy
pływają w Tobie znaki zapytania
wykrzykniki, kropki i przecinki
jesteś Oceanem Spokojnym
i swoimi Himalajami
dotykasz nieba wzrokiem
smakujesz swoich westchnień
głaszczesz czas
trzymając dłoń nad sercem
i ten rytm jest wszystkim
porami roku i żywiołami
światłem w nocy
przebudzeniami codzienności
Fobie
minęło tyle dni
pustych i głuchych
tuląc się do pościeli
nie czułem się tak samotny
przygryzałem siebie