wiek

wiek

100 lat


Proza współpczesna
Polski

O książce

Było już późno. W ciemnej izdebce widać było tylko parę płomieni — od komina, przy którym siedzieli dorośli, oraz kilkanaście małych płomyczków że świec, przy których bawiły się dzieci. Noc była wyjątkowo mroźna, a na zewnątrz tak ciemno i mrocznie, że nikt nie chciałby tam przebywać. Ale ludzie świętujący urodziny Karola nie czuli tego mroku i zimna z zewnątrz, ba nie czuli nawet zimna we własnym domu. Ogrzewał ich nastrój i niewytłumaczalne poczucie bezpieczeństwa wśród bliskich im ludzi. Maria i Zbyszek już od dawna starali się o dziecko. Codziennie składali ofiary i gorliwie modlili się o syna, albo chodź córkę. I oto urodził się tak wyczekiwany męski potomek, któremu dano na imię Karol. Maria rodziła w domu, gdy poczuła, że już się zaczęło, Zbyszek wziął powóz i pospieszył do miasta, aby sprowadzić akuszerkę. Oczywisty pech odsunął akuszerkę daleko za miasto. Co z kolei zmusiło Marię do samodzielnego porodu. Rzec trzeba, że nie było jej łatwo, poród trwał prawie trzynaście godzin i zakończył się około czwartej nad ranem długo wyczekiwanym płaczem dziecka.

Opinie

Ta książka jeszcze nie została oceniona. Zostaw swoją opinię jako pierwszy!

Autor

Kacper
Do dzieła!
Wydaj swoją książkę z Ridero bezpłatnie.
To łatwe!