E-book
7.88
drukowana A5
27.47
Wewnętrzny Ferment

Bezpłatny fragment - Wewnętrzny Ferment

O (nie)romantycznych problemach


5
Objętość:
44 str.
ISBN:
978-83-8155-829-7
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 27.47

Przedstawienie

Ten pierwszy raz, gdy przedstawienie zmieniło swój bieg

Publika zamilkła, scena zadrżała

A w naszych głowach gęsta mgła

Jak podczas pierwszego pocałunku kochanków


My z różnorodnych kropli deszczu

Układaliśmy na szybach nasz życia scenariusz

Z niepoważnymi aktorami

I lawiną białego szaleństwa

Może to były Twe słone łzy

Które smakowałem za kulisami

Krótka historia o miłości

Chociaż znasz mnie dwadzieścia pięć lat

To dalej wbijasz we mnie wzrok

Jak marzycielka w swoją przyszłość

Nieodkrytą i ciekawą

Badając każdy skrawek mego ciała

I licząc każdy mój oddech

A ja proszę żebyś przestała

I swe oczy ujarzmiła

Bo od ich blasku łzy same napływają

Lecz ty nie chcesz i się wzbraniasz

A przecież znasz mnie dwadzieścia pięć lat

Bilet

Stoję samotnie na szarej stacji

Trzymając bilet w jedną stronę

Czekam na pociąg mej egzystencji

W której bezpowrotnie zatonę


Licząc gwiazdy na nieba pejzażu

Orzekam tory swojej podróży

Żyjąc ciągle w uczuć kolażu

Widok za oknem oczy osmuży


Bo grając w życia adaptacje

Błądzę w wagonach jak ślepy goniec

I tak dotrę na ostatnią stację

Stację z tabliczką początek i koniec

Glina

Opisując siebie metaforą rzeczy prozaicznych

Byłbym naczyniem z gliny przed licem artystki

Zostań mą rzeźbiarką, dłońmi delikatnie

Spraw, abym mógł rosnąć obietnicą natchnień


Stwórz ruchem krzywizny szarego wciąż ciała

Uformuj z chłodnej gliny płomień moich rządz

Wbij paznokcie głęboko, spraw abym zadrżał

Rób to jak najdłużej, rozgrzej, abym stwardniał

Afrodyta w opałach

Moja piękna niewiasto

Z piany mórz zrodzona

Córo piękna i miłości

Nie lamentuj miła znowu


Czego tutaj nie rozumiesz?

Nie czas teraz na twe żale!

Tutaj każdy ma swą rolę

I nieziemsko ją wypełnia


Załóż już swe piękne suknie

Niewygodne lecz powabne

I przypudruj ładnie nosek

Musisz kusić i czarować


Tyś najurodziwsza z bogiń

Na gołębich dusz rydwanie

Zadowalać musisz wszystkich

Choćbyś zawieść miała siebie


Bo tylko po to Cię stworzono

Maski

Najdoskonalsze!

Ikony własnej słabości

Żyją dzięki kłamstwom

O ich mitycznym świecie

Klęknij!

Przed nieskalanym obliczem

Które kochają tłumy

Ślepo zapatrzonych wiernych

Spójrz!

Jednak bez dopasowanej maski

Jest im trudno przeżyć

W innym, prawdziwym świecie

Egoizm

Umierać powinno się zawsze razem

Nigdy samemu!


Nie przystoi zostawiać pustej przestrzeni

Której nikt nie jest w stanie zapełnić

To czysty egoizm!

Brak dobrych manier


Skoro wszystkie dni, noce spędzaliśmy razem

To inaczej być nie może

Podczas naszej ostatniej podróży do Boga

Nieważne czy jest, czy Go nie ma


I chociaż wiem, że zawsze wolałaś myśleć o sobie

To proszę, poczekaj ten jeden raz na mnie

Bo jak to tak

Każdy sobie

***

W wielkich prostokątach

Które podbić chmury chcą

Mieszkają szare szczury


Wszystkie w swoim gnieździe

Narzekają i stękają

Jakby zdechnąć miały zaraz


Pozornie stadne i otwarte

Szpiclują swych towarzyszy

Zaglądając im do misek


Bo jak lepszy, to okrada

W tym wiecznym kryzysie

Nikt uczciwy się nie najada!


Żywić tam można się innymi

Póki gorsi, póki słabsi

Bo smakują tak wybornie


Jednak precz z kolorowymi

Czarny, żółty lub tęczowy?

Z taką sierścią to na stryczek


Tak dla Właściciela żyją

Wszystkie dobre i oddane

Póki klatka jest wygodna


Nawet podzielone krzyżem

Na rozdartym już obrazku

Wyglądają pięknie


I zjednoczyć się potrafią

Kiedy ciernie kłują w łapki

Bo nienawiść łączy szczury!

Chłód

W najtrudniejszych chwilach mojego życia

Byłem miły i udawałem, że nic się nie dzieje

Jednak za tym kryła się nienawiść bycia

Czy czujesz chłód, który z mego serca wieje?


Widziałem pociąg, który wyłonił się z mgły

Jechał prosto na mnie, zacząłem uciekać

Zatrzymały mnie jednak nałogów diabły

Wszystko już stracone, nie ma co zwlekać


Teraz jestem w nadzwyczajnym miejscu

Agonia lęków i strachów już mnie nie bije

Mam nadzieję, że pozostanę w twym sercu

Od dawna już jestem zimny, nie żyję!

Czerwone półsłodkie

Ostrożnie trzymasz ją w dłoni

Jakby się skończyć miała

Zaczynasz prosić o więcej

Upijasz się wonią jej ciała


Wznosisz się na wyżyny

Nagle robi się goręcej

Idąc w górę upadasz

Nie trzeba Ci nic więcej


Nie myśl, że jest tu inaczej

Próbowałeś już wszystkiego

Jednak nic tak nie ukoi

Jak łyk czerwonego półsłodkiego

Perfumeria

Przyniosła pierwszy flakonik

Piękny i słodki

A ja wziąłem go od razu

Bo miał ładne pudełeczko


Dałem się nim zmącić

Jakbym w duszy znalazł opium

Nikt nie mówił, że w Edenie

Wąż tak doskonale pachniał


A w nagrodę dla niej

Plotłem z gwiazd wianuszki

Do których nagle było blisko

Bo tak pięknie mi śpiewały


Przyszła pora na kolejny

Dała mi go w szarej bluzce

Nagle bardziej malinowy

Który brudził nagą skórę


Jakby lawa spod skóry

Topiła z serca kolor

I zdjęcia zaczęły pokazywać

Przyszłość w kolorze bluzki


Ostatni był podwójny

Jeden dla niej, drugi dla mnie

A w pudełku szkło jest nadal

Jednak okrutnie puste

Hades

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 27.47