My, znów przeklęci
My, spuścizna przeklętych
Pomioty wyklętych słów
Więźniowie własnych umysłów
Dyktatorzy własnych głów
My, zamknięci w otchłani
Przestrzeni otwartej bez wyjść
Z uczuciem rzuconym na kamień
Z duszą wylaną z pełnego dzbana łez
My, wadliwa część świata
Upośledzony kawałek układanki
Przed lustrem spowiadamy
Nie zgadzimy się nigdy
Na zapomnienie rozpaczy.
Tuż pod twoimi stopami
Grzechów głośne krzyki
Stanąłeś w miejscu
W leśne świata wnyki
Łzy pochłaniają twoją duszę
Do domu ścieżki kręte
Mapa uczuć rozszarpana
Twoje serce jak żebrak biedne
Wznosisz o poranku
Zimnym wiatrem wspomnienie
Zanim spadłeś spod chmury
Przed ostatnim tchnieniem
Ciało nagie, chude owiń gąszczem
Rozpal sklepieniem swój ogień
Mchem wyściel serce i ducha
Pustą otchlań nazwiesz domu progiem
Nie ma ścieżki ani jednej
Wydeptanej, nawet krętej
Zaśnij, nie myśl, nigdy więcej
Dla W.
Diable co ogień chowasz w kieszeni
Pokaż mi dłonie i szeroko otwórz
Bez słowa twojego nic się nie zmieni
Albo modlitwę wykrzycz i powtórz
Żar twój zgasił codzienności popiół
Jak zgaszony papieros leżysz na dnie
Nie bój się słowa uczynić kroku
Wyrzuć te słowa co gaszą wciąż cię.
Bezdomny
Tuż pod twoimi stopami
Grzechów głośne krzyki
Stanąłeś w miejscu
W leśne świata wnyki
Łzy pochłaniają twoją duszę
Do domu ścieżki kręte
Mapa uczuć rozszarpana
Twoje serce jak żebrak biedne
Wznosisz o poranku
Zimnym wiatrem wspomnienie
Zanim spadłeś spod chmury
Przed ostatnim tchnieniem
Ciało nagie, chude owiń gąszczem
Rozpal sklepieniem swój ogień
Mchem wyściel serce i ducha
Pustą otchlań nazwiesz domu progiem
Nie ma ścieżki ani jednej
Wydeptanej, nawet krętej
Zaśnij, nie myśl, nigdy więcej
Bezsenność
Wytchnienia nie znają powieki nasze
Po kres już bez snu będziemy trwać
Ciebie spotkać można tu zawsze
Księżycu, który nie dajesz mi spać
Koc ze sklepienia położysz na mnie
Poduszkę z gwiazdą możesz mi dać
Lecz Ty i tak zaświecisz tu dumnie
I pieśni bezsenne zaczniesz mi grać
Czemu tak srogą wymierzasz karą
Ja Ci przecież jestem jak brat
Czemu Ty mierzysz mnie swoją miarą
To ja, mały człowiek, Ty wielki mój kat.
Nie usnę, póki grzejesz się kocem
Nie usnę, póki z gwiazdami grasz
U Ciebie życie zaczyna się nocą
Więc siostrę moją Bezsenność już znasz.
Zdjęcie rozstania