E-book
7.88
drukowana A5
11.77
Wciąż szumią słowa

Bezpłatny fragment - Wciąż szumią słowa


Objętość:
39 str.
ISBN:
978-83-8384-691-0
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 11.77

Wciąż szumią słowa

Bogusława Matusiak

w pewnym kontekście

mam szersze horyzonty

przynajmniej tak mi się wydaje

kiedy widzę swoje zamyślenie

z nocy przed lustrem


przybieram nowe imię

smutne radosne beznamiętne

spojrzenie w takim kontekście

pozwala na spontaniczność

chwili która już minęła

zostawiła ślad


przed zmierzchem wypadł z ręki

jak mały okruszek chleba

leżący na stole po kolacji

wiersz o smaku rzeczywistości

przedświt

na mojej ulicy jest spokojnie

cicho przemieszczają się koty

z jednego podwórka na drugie

sobie tylko znanymi ścieżkami


przez otwarte okno wchodzi słońce

ciepły rozmówca przy porannej kawie

pozwala na zamyślenie

rozszerza perspektywę

na to co przyniesie dzień


zadziwia spontanicznością chwili

która od teraz zostawia ślad

w czasie kiedy ty jeszcze śpisz

ja kroję chleb na śniadanie

połykanie hydry

coraz mniej normalności

między światłem a ciemnością


przybiera odrealnione kształty

bez smaku wrzucane na tabloidy

para gotuje potrawy z planety

której jeszcze nie nazwano


chcą być przygotowani

na wysyp prześwietlonych ciał

i szkieletów na pustyni

gdzie brakuje śladów


piasek

to tylko drobiny kwarcu

oswajane przez wiatr

okoliczności

zawsze jakieś są dla tłumaczenia

zaciemnionych obrazów

pojawiają się szczególnie nocą

kiedy nie można zasnąć


pojawia się niepokój

o kolejną godzinę dzień miesiąc

trudno ogarnąć nadmiar pytań

bez odpowiedzi


sprzyjające fragmenty snów

dają pewność kiedy wydaje się

że wygrywam z powietrzem


niedomówione przypuszczenia

pozwalają na nowe spojrzenie

bez żalu za przeszłymi

punktami zwrotnymi

***

najbardziej lubię

kiedy strugi deszczu

spływają po twoich włosach

pachną wilgocią


intrygują niezmiennie

gdy z szumu miasta

wychodzimy na drogę


listopadowo mokną kamienie

przy nich pierwszy raz

mnie pocałowałeś


świadkowała mgła

i żółto-brązowe liście

współbrzmienia

lubię patrzeć na pływ Wisły

tyle niesie w każdej kropli

widoków z górnych stron


wspomnienia płyną mnożą się

każdym domem człowiekiem

wpatrzonym w tajemnicę


szumią lasy trawy ptakom

zamieszkałym przy zakolu

gdzie rzeka przytula spokój


coraz śmielej drąży


zakotwicza się w dysonansie

rozdygotania wielkich miast

rytuał

na wiosnę robię porządki

w papierach rachunkach

przeterminowane odkładam

na całopalne ognisko

jako ofiarę

z przeżytych zapłaconych


beztroskich lat nie da się zapomnieć

miejsca zarosły i dawnych ludzi nie ma

po wiosennej odwilży czas na nowy siew


na pamiątkę ułożone fotografie

chronologicznie z uwzględnieniem

sprawdzenia ostrości brzytwy


wciąż można się nią zaciąć tato

a krew jest taka ciepła

stałość

w starym zapisanym notesie

najbardziej ciekawe są marginesy

na nich najwięcej się dzieje


krótkie zapiski skojarzenia

nagłe zwroty myśli mgnień

jak nagła burza w upalny dzień

która pojawia się znikąd


przeczuwana od wczoraj

wprowadza chaos w poukładanym

by zbytnio się nie przywiązywać


nic nie jest przecież constans

pomyłka

są dni kiedy zasypuję kartkę

tyloma słowami że nie mieszczą się

w kanonie nazywania


bo jak trafić w punkt czasu

który za moment skruszeje

jak ostatnia róża na krzewie

po pierwszych przymrozkach


lecz wciąż próbuję

zatrzymać nieuniknione

rzucam się jak złowiona ryba

jakby to miało być lekiem

łagodzącym objawy transformacji


nawet jeżeli wiem

że może to być pomyłka

kawa o poranku

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 11.77