Poezja jest tym co słyszysz oczami.
Poezja jest tym co widzisz uszami.
Poezja jest tym co czujesz, a nie rozumiesz.
Wiersz 1
Idź na Wschód ku zachodzącemu słońcu
Pójdę w błękit
Pójdę w zieleń
Pójdę. Tam.
Pójdę.
Ta słoneczna droga
Nie ma powrotu
Ani spojrzenia w tył.
Nie ma końca choć jest horyzont.
Pozostawię w tyle pogoń za poznaniem.
Minę krańce mierzonej mądrości.
Pójdę
Pójdę w zieleń
Pójdę w błękit
Pójdę tam
Tam
W złotą ciepłą drogę
Horyzont — nadzieja
Wiersz 2
Nie bój się Iwonko nocy
Posłuchaj co ona Ci szepcze
Ona jest cichutka bo nie chce przeszkadzać Ci
W słuchaniu ciszy.
Otwórz oczy i serduszko
Posłuchaj co milczą gwiazdy.
Gdyby nie ona nigdy nie zobaczyłabyś
Gwieździstego nieba.
Czy chciałabyś tego?
Nocka wraca ciągle, daje Ci gwiazdy i spoczynek.
Nie bój się Iwonko nocy
Ona kocha Cię. Bądź jej przyjaciółką.
Spójrz za horyzont wschodni. Tam już zbliża się Słońce.
Nocy jest smutno. Ale… odejdzie, bo Ty wolisz Słońce.
Wiersz 3
Dzisiaj w nocy całowałem drzewo.
Widziałem potężne jego konary, przenikające do nieba.
Choć minęło już jego szumne zielone życie,
stało nadal wspaniałe i ogromne,
górując nad szarą powierzchnią…
Tylko ono sięgało nieba.
Przytulony do jego gładkiej skóry
czekałem ja… i ono…
na niesamowity huk pioruna czasu
…i będzie istniało ciągle w pieśni
…obrazie malowanym przez okolicę
Wędrowcze, popatrz i słuchaj co śpiewa świat.
Tu przestrzeń pamięta twoje spojrzenie.
Wiersz 4
Okrutne są ojcze, liście i trawa
Bezlitośnie pchają się w czas.
Okrutnie pożerają czas.
Zamazują ślad po Tobie
Krwiożercze, zielone, perfidne, obrzydliwe, zielone.
Umieracie za to.
W innym czasie żyją okrutne liście.
W innym oszukane konary drzew.
W innym śmieszne wytwory rąk ludzkich.
Długo trwa dumna skała i ziemia.
Jeszcze dłużej trwa obraz kosmicznego nieba.
( Widziałeś go Ty dwadzieścia i kroć dwadzieścia lat temu )
Idiotycznie pcha się zielone… i zdycha.
A gdzie myśl i świadomość?!…
Wiersz 5
Śpisz Ela i nie wiesz, że zegar cyka.
Wahadło kiwa się. Podłe i bezczelne.
Cykają kwiaty ze słonecznego bukietu,
Który ułożyłaś wczoraj.
Cyka regał, dumne książki
Cyka sufit i ściany
Cykasz Ty… ja i łzy
Dobrze, że nie obudziła cię kukułka.
Wstań rano, ty i słońce.
Wiersz 6
Obrus z lnu i kwiaty.
Ma farbowane kwiaty na prawdziwych kwiatach
Bezsens
Bach w tranzystorach.
W przestrzeni Bach.
I we mnie.
A tam ciągle morze
I przemijające molo
I ludzie i niebyłe spojrzenia.
A też, kościół i człowiek! i…
A teraz kartka i nadzieja (Rozumiesz)
Ja, ty,? My?
Wiersz 7
Wiesz… a może… jednak
NIE!!
Ja tylko chcę
NIE!! rozumiesz NIE!!
Ale ja tyl…
NIE!!
Posłuchaj ja tylko
NIE!!… NIE!!
Ale może ty…
NIE!!
Wybacz ale, Ja, może, wiesz, bo może Ja?
NIE!
Wiersz 8
Jeśli ktoś powie, że jestem
twórcą
Nie wierz mu
Jestem poetą, uczciwym
człowiekiem
Piszę swą duszę dla Ciebie,
i dla nadziei.
Jeśli kiedyś odnajdziesz mą pieśń,
w sobie …
Wiersz 9
Wiesz Przyjacielu mój
Muszę ci wyznać, że wiara w to, że
Dotrę do Ciebie, była dla mnie czymś zwyczajnym.
Teraz dostaję catarsis i dopełnienie
To cudowne, jestem tu przy Tobie
A głupcom i mędrcom wydaje się to niemożliwe.
Jacy oni żałośni
Jestem tu
Nie odwracaj się, proszę
Nie bądź jednym z nich.
Uśmiechnij się do mnie przez łzy.
Dziękuję Ci.
Nossis, Słowacki, Iwaszkiewicz Ja i Ty.
I to… czym nie są łzy.
Wiersz 10
W świecie bez czasu, spacerują ludzie czasu.
Tu świat „bez czasu”…
Tu pałac Łazienkowski, pamięta jego spojrzenie.
Dwa różne czasy przechodzą obok siebie.
A trzeba tak mało.
A trzeba spojrzeć TAM.
Na figurze pałacowej jego spojrzenie.
Dwa różne czasy przechodzą obok siebie
A trzeba tak mało.
A trzeba spojrzeć TAM.
Na figurze pałacowej
Spotkał się nasz wzrok.
ojcze.
Jesteś? Jestem.
( „....rozkazuję Ci być szczęśliwym …”)
Siądź dziedzicu na ławce przy skrzyżowaniu dróg
(w amfiteatrze) i patrz. Cześć. Dziękuję Ci.
I czytaj dwa razy…
Wiersz 11
A myślałem, że jest tylko w marzeniach
Polna droga przy skraju lasu
Przykryta ciepłym pyłem z pracowitych pól
I dal, i iść.
Tak. Jestem i idę.
Igliwie rzucone przez czas, ale przytulone do
Słonecznej ciepłej ziemi.
I drzewa co SĄ i stoją …!!
Mogę ściąć kilka, ale to bez znaczenia
Mogę palić wszystkie, ale to bez sensu.
A krajobraz?
Też stoi!!
Mogę go tylko zniszczyć (Bez sensu).
Nie mogę tego wziąć.
Kochać i mieć!
Wiersz 12
Żeby choć, źdźbło z poza
I słowo co stało się ciałem
I piasek co stał się duchem
I drzewo co idzie
I kamień co kocha,
a żelbeton, kwas i czas.
Żeby choć jedno, jedno spojrzenie
Zachować sobie na zawsze.
Ale nie!! nie mam żadnych praw.
Żadnej woli.
Samotny. Należę do Czas
Dla niego wszystko i wszyscy
Bezwonni, oszukujący się.
Ha! Ha!! Wierzący w swoje istnienie
W swoje „ktoś”.
Nie … dla was,
Głupota, lub oszustwo, lub dno.
Żeby choć jedno spojrzenie…
Ma ter — ja, Energ — ja, Myśl — ja, Transformac — ja
JA — ja
Osiemnaście? — cie — nie!?
Wiersz 13
Tysiące pytań i …
jedna odpowiedź
a za nią tysiące pytań.
Co pytam? O co? Kto! Kogo?
Kogo? Co prawda! Gdzie prawda!
Kto? Prawda.
Żyjący pulsar
I spojrzenie ślicznej Nossis.
Wiersz 14
Więc idę tą samą aleją co ty
I choć minęło dwadzieścia lat
Tu każde drzewo pamięta Twoje spojrzenie
A chciałbym Cię dogonić, spotkać za zakrętem
Lecz jak!!....przyspieszyć kroku.
Łazienki, ty, nadzieja …łzy.
O! !....nasza klamka przy furtce do ogrodu.
( od pałacu Łazienkowskiego do Al. Ujazdowskich prawa brama )
A dla mnie
godnym największego uznania
Jest Pan … ..no ten,
Tak właśnie
on,
…z XXXIII wieku
Wiersz 15
Kupię życie
Kupię życie
Może być samotne…
Może być kalekie…
Albo skazańca na dożywotnie więzienie..
Niech będzie obrzydliwe, upodlone…
Kupię… życie… Proszę!!!
Wiersz 16
Widziałem złodzieja grobowców
To dziwne, był zwykły, sympatyczny.
Trochę żałosny.
Czy złodziej żywych jest psychopatą?.
Czy poszukiwacze zatopionych statków
I złota po podróżnych są psychopatami?
Czy kanibal był normalny?
Czy normalność nie jest obłudą?
Jacy jesteśmy, bez …
Ile razy byłem zbrodniarzem, męczennikiem
Szaleńcem?
Czy morderstwo dla zysku nie jest bardziej sensowne
od zabijania na wojnie?
Czym jest wolność i uczciwość wobec siebie?
Dlaczego moja dobroć to choćby myśl, a zło to dopiero czyn.
Szkoda ludzi innych, dziwnych
Prawdziwych.
Wiersz 17
Zamienię. całowanie mnie po śmierci
Na rzyganie na mnie żyjącego.
8141621Z
Wiersz 18
Sprzedam śmierć
Nadzwyczaj wspaniałą …
W gronie najwspanialszych przyjaciół…
W najpiękniejszym zakątku świata…
We wspaniałej chwale.
Sprzedam … śmierć, Proszę!!!
Wiersz 19
Powiedziały mi drzewa w marcu:
„Popatrz na nas, my czekamy “.
Do każdego przecież przychodzi
kiedyś wiosna.
Wiersz 20
Widzisz te drzewa równo rosnące w alei?
To rośnie niepokój.
Oni są wszędzie.
Widzisz ich we wstędze szosy, w górzystej przestrzeni.
Czają się w dymie papierosa.
Są na wygolonych twarzach.
Czujesz ich w gwarze ulicznym.
Straszą cię cyframi numerowanych drzew w puszczy.
Chcą być nawet w Twojej duszy.
Zostawcie choć rezerwaty, dla prawdy.
Wiersz 21
Mam w środku słońce.
Ty też, ty też, ty też? …
Czuję tylko jego ciepło.
Blask jego zasnuł smog czasu i cywilizacji.
Gdy kiedyś, byłem bliżej prawdy istnienia,
świeciło wspaniałym blaskiem odbitym od tęczy
kolorów prawdy.
Mam w środku słońce … Mam.
Wiersz 22
Jednakowo stoją.
Jednakowo idą.
Jednakowo wyglądają
Jednakowo zginą.
Nie dano mu szansy istnienia.
Oni są.
Masa.
Mas
Ma.
M.
Wiersz 23
Jestem tu gdzie nie ma czasu.
Tutaj kłęby drzew i migocąca woda.
Znają przeszłość i przyszłość.
Wszystkich pór roku.
Pozatykane sosny w zieloną mgłę,
są cyklem nieprzemijania.
Przemijają tu tylko nieświadome osoby.
Zakłócając krzykiem i ruchem
spokój istnienia.
Wędrowcze, możesz zostać tu.
Może zostać twoja myśl.
One są tu od wieków
Te co były, są.
Daj im nasze istnienie swoją świadomością.
Tu każde drzewo pamięta nasze spojrzenie.
Wiersz 24
Marszałkowską dostojnym krokiem wielkości,
szło…
Drzewo… Dwupiętrowe, drzewo ....szło…
spokojnie z podniesionymi tryumfalnie konarami…
Ludzie …? Ludzie.....patrzyli, patrzyli…
Myśleli … Myśleli? Samochody zatrzymały się …
Drzewo szło.
Kroczyło tryumfalnie górując nad powierzchnią.
Na bocznej ulicy osłupieni ludzie, patrzyli na wyrwę
w chodniku, na nadpęknięte betonowe płyty.
Było cicho …zniknął gwar i szum miasta.
Działo się. Słyszycie! Działo się!!!
Drzewo szło podobno do parku...inne nie były
przygotowane do drogi!
One nie wiedziały… Boże!! one nie wiedziały, nie rozumiały.
Nie wierzyły!! Ale ono… szło,
Tylko ono.
Wiersz 25
Zostawiłem swe myśli.
Nad słoneczną wodą.
Zostawiłem myśli, pomiędzy drzewami.
Zmoczy je wkrótce jesienny deszcz.
Opadną na nie jesienne liście.
Przeminą białe miesiące,
Miesiące czystości, snu i odpoczynku.
Gdy wrócą tu znowu ptaki,
A słońce zabłyśnie w wodzie
i rozgrzeje molo…
Powrócę też ja.
Odszukam swe myśli.
Czy znajdę też ciebie?
Wiersz 26
Leżę przywarty do Ziemi.
Tulę się do niej.
Jest mi przyjemnie, że ona …
Chce mnie i mocno mnie trzyma.
Gdy odrywam od niej rękę.
Opuszczam ją znowu z rozkoszą.
Czując, że ona nie chce mnie puścić.
Ona mnie potrzebuje.
Są sprawy, które są
Tak jakby ich nie było.
Są świadomości, których źródła
Trudno dociec.
Wiersz 27
Co robisz motylku w hali przemysłowej
Zabłądziłeś biedaku ?...Nie …
To świat twój się zmniejszył.
Próbuj znaleźć wyjście z matni.
To nic, że bolą czułki od uderzeń w szybę.
Tam twój świat. Próbuj. Próbuj!!
A ty muzyko ty zwyciężasz
Niczym są tępe głosy przemysłu.
Ty zwyciężasz, choć słaba
Napełniasz halę swym światem
Zwyciężamy ty i ja
Zwyciężamy tyja.
Świat przemysłu, świat bezmysłu.
Wiersz 28
A gdy poznamy już język uczuć
Znikną wszystkie inne języki.
Znikną kalekie słowa.
Schowa się wstydliwie zło.
Język uczuć otworzy nas.
Nasza bliskość będzie czysta i naga.
Nie bójcie się.
To naprawdę będzie cudowne.
Uczucie to nie słowo,
Ani nawet wyuczony gest czy spojrzenie.
Odsłońmy zasłonę myśli.
Przemień nas Boże…
Wiersz 29
Eksperyment z sobą
Przetrwam czy oszaleję
Co jest na granicy?!
Prawda czy obłęd.
Wyzwolenie czy koniec?
Boję się
Może spotkam Boga?
Może ojca
A może saksofon?
Wiersz 30
( Bełżec. komora gazowa )
„Mamusiu Ja przecież byłem grzeczny!
Ciemno!!! Ciemno!!!”
Ludzie!! tą matką byłem ja!
Ludzie!!! tym dzieckiem byłem ja!
Ludzie!!!! Ratunku!!
znowu
i znowu
i znowu
Jezu!! nie wytrzymam!!
Mamusiu!!! Synku!!!
Mamusiu!!! Jezu!!!
Ludzie NIE!!!!
Łąka. Niebo. Sen. Pościel. Spokój.
Głowa otulona delikatnymi rękami oddaje
gorączkę i ból spragnionemu ciału gorących ud.
Świadomość świata zamknięta do tulących rąk i nóg.
I twarz anioła oszalałego z dopełnienia
Nossis i strzał.
Wiersz 31
Gdy dla innych słońce za horyzontem…
We mnie magnetyczny jego krąg
Porusza cienie na płaskich polach.
Gdy dla innych wstaje dzień…
To dla mnie kaczki — dzieci biegną do białej szkoły
Gdy czas na rozpoczęcie czynności przetrwania…
Ja widzę jak one strugają ziemniaki w
wyciszonym mieszkaniu…
Gdy gwarem problemów napełnia się dom…
Dla mnie słońce przytula się do Ziemi
Gdy dla innych zmierzch…
Ja czuję już ciszę otchłani Wszechświata.
Gdy dla innych narodziny…
Dla mnie starość i śmierć.
I śpiące dziecko, które kiedyś będzie w trumnie.
I ciało kochanki, które kiedyś będzie trupem.
I wieczór wigilijny i kto z nas na czyim będzie pogrzebie.
I żal i nicość i dno i żal i żal…
I miłość i ciężar milczenia i samotność.
Tak gonię wciąż z przodu
Jak przynęta na polowaniu.
Jak zając za którym( z przekrwionymi oczami z pianą na gębach)
Goni sfora wilków, myśląc, że jest ich przewodnikiem.
I nie ma odwrotu
Może być tylko przebudzenie
Gdzie jest sen? Myślociało.
Wiersz 32
Jak napisać zapach ziół, pól?
( w szkole uczą ortografii)
Jak napisać uniesienie duszy przy Beethovenie?
(kręgi mówią że tworzył dla ludzi)
Jak napisać czym jest grzebień mojego ojca?
(można kupić ich wiele wszędzie)
Jak napisać uczucie?
(wszystko jest w księgach psychologii)
Jak pokazać film niewidomemu?
(gdyby wszyscy byli niewidomi nie było by problemu)
Jak usłyszeć bicie serca w hali przemysłowej?
(poeta to słyszy)
Jak nazwać kilo farb i metr płótna, obraz?
(nie, jeszcze jest ładny)
Jak określić ładny?
( każdy to czuje )
Jak nazwać co każdy czuje?
Ile jest odmian ładnego wschodu słońca?
( ilość wschodów razy ilość ludzi )
Czy także tych wschodów które oglądały drzewa?