I
Intro
„Wszystko i nic”
Wszystko jest niczym
Nic stanowi o wszystkim
Czemu gdy mam wszystko
Tak naprawdę nie mam nic
Czemu gdy nie mam nic
Czuję że mogę stracić wszystko
Czemu gdy zyskuję wszystko
Mówię
To nic
II
Nieświat
„Do kołyski i po niej”
Znów budzimy się o chłodnym brzasku
przecieramy znużone snem oczy
patrzymy w lustrzane odbicie
zmęczonego od dawna sukcesu
Znów budzimy się w naszym zimnym łóżku
zawinięci w pachnącą stęchłą kołdrę
pijemy ciepłą słodko-gorzką herbatę
czarną kawę zaparzoną w biały dzień
Znów budzimy się syci głodem dnia
z gulą wypełniającą gardło
pozornie napełnionym żołądkiem
całkiem najedzonym jeszcze wczoraj
Znów zasypiamy głodni
po obfitym posiłku
tuląc miękką poduszkę
tak twardą ciężarem dnia
Nie zasypiamy
I nie zaśniemy
„Śniadanie”
Na śniadanie zaserwuję Ci
herbatę z uronionych łez
którą szybko wypijesz do dna
bardziej z nawyku niż smaku
Na śniadanie zaserwuję Ci
grubo krojoną kromkę żalów
posmarowaną gęsto słowem
by całość lepiej smakowała
Na śniadanie zaserwuję Ci
zaparzoną uczuciem kawę
pijesz ją oblizując wargi
bo taka ona wyrazista
Śniadanie podam Ci do łóżka
Zwykle zostawiałem je Tobie
Niedbale na kuchennym blacie
„Drogi pamiętniku”
Dlaczego jest źle
Na tym świecie
Pełnym prawdy
Pełnym radości
Pełnym spełnienia
Pełnym miłości
Pełnym szacunku
Pełnym możliwości
Pełnym energii
Pełnym uniesień
Dlaczego nie jest
Dobrze
Gdy po prostu
Jest dobrze
„Druga w nocy i poranek”
We śnie widziałem sens
Sens tego co ludzkie
Sens tego co nieludzkie
Sens wszystkiego co
Zawarte jest w życiu
I w życiu po życiu
Budzę się
Zapalam światło
Czas wymienić
Starą żarówkę
„Fałsz”
Patrzę wciąż w te twarze
Obce w życiu mi znajomym
Znajome w życiu mi obcym
Czy to co słyszę jest starym zwyczajem
Czy może znoszonym przyzwyczajeniem
Co rok zawsze
Słowa dwa
Dziękuję
Nawzajem
III
Banan
„Ja to gówniarz”
Banknoty w plikach
Piątki w dziennikach
I pielucha
Cała jest w sikach
„Gruby portfel”
Znanej marki