E-book
15.75
drukowana A5
22.84
W szponach miłości

Bezpłatny fragment - W szponach miłości

Wiersze


5
Objętość:
75 str.
ISBN:
978-83-8155-812-9
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 22.84

POCZĄTEK

*

Czekam na z Tobą spotkanie

A jeśli się nie spotkamy

co się z nami stanie

Czy świat się zawali

widząc nasze nieme pożegnanie


Zastanawiam się, czy iść na spotkanie

A jeśli nie pójdę

czy bez Ciebie będę żyła

czy na zawsze sama pozostanę

i do końca będę tęskniła


Chciałabym, żeby odbyło się spotkanie

A jeśli się nie odbędzie

czy to oznacza rozstanie

Co się w mym życiu zdarzy

Ja to wieczne wahanie

**

Nie powiem

A mogłoby być tak pięknie, tak cudownie

Nie powiem

Choć staram się nie unikać szczerości

Nie powiem

Oto paradoks miłości

NAMIĘTNOŚĆ

*

Mam dobre intencje

Nie mogę nie mówić

Nie dotykać

Moje ręce same się wyciągają

Powinnam je trzymać przy sobie

Powinnam zamilczeć

Powinnam nie kochać

Lub kochać inaczej

Opanować wszystko

Kontrolować

Nie zaprzepaszczać

Zaczekać

Wykazać mniej zainteresowania

I więcej cierpliwości

Zrozumieć, pomóc

Więcej dać niż wziąć

Uspokoić się

Nie zranić


Tymczasem chce mi się krzyczeć

Słyszysz mój krzyk

Mam wyjść?

Taka jestem

Jestem zmęczona

Moje ręce są silne

Nie słuchają się

Chcę

Chcę

Tylko to się liczy

Podobnie moje usta

I całe moje ciało

I mój mózg

Nie znoszą sprzeciwu

Pustki

Czekania na próżno

Idę

Już idę

Wiem

Powinnam

**

Dlaczego gdy przychodzę odnaleźć do Ciebie

Ty mi w zamian wielką kulę pustą w środku

Nie chcę krzywdzić tymi oskarżeniami

Nie kieruję się czuciem, lecz wrażeniami

Bowiem gdy ono w grę wchodzi

Wyrywam samą z siebie rozpalonymi obcęgami

I rzucam na pastwę losu, już nie wiem, co biorę

A widzę to, co bym chciała zobaczyć

Więc jeśli zechcę wszystko do mnie przyjdzie

Lecz tak naprawdę Ty byś wiedział tylko

Trudno się wyzbyć podejrzliwości uprzedzenia

Łudzę się, rozwiążesz zagadkę mego istnienia

Nie powiem rozbij kulę, nie powiem daj mi słońce

Lecz pragnę trwać w złudzeniach aż do samego końca

ODRZUCENIE

*

Moja miłość zmęczona

Dotychczas niewyzwolona

Dlaczego nie mogę już kochać?

Czy kocham miłością, do której nie mam prawa?

Moja dusza zmęczona

W ciele uwięziona

To tak jakby ktoś ci podarował żaglówkę

Lecz zabronił nią pływać

Gdy kocham na siłę

Wszystko zmienia się w ruinę

Gdy nie kocham

Wszystko pięknie się układa

Ale również sens zatraca

Moja miłość stracona

To miłość nieodwzajemniona

To miłość nieokazana

To miłość uwięziona

Na pastwę losu zostawiona

Sztucznie podtrzymywana

Zupełnie niezrozumiana

Ja chcę móc kochać w spokoju

Lecz czego Ty chcesz?

Ucieczka jest niemożliwa

Bo ja się tej miłości kurczowo trzymam

Ty za karę nie pozwalasz mi kochać

Stwarzasz dystans

Trzymasz się od miłości z daleka

Może czekasz, aż się skończy

Cierpliwość drugiego człowieka

Ja zaś patrzę, jak czas nam ucieka

I się boję tego czasu

Wszystko mija raz na zawsze

Wierzę tylko w jedno życie

Które trzeba wykorzystać

Ty zaś nie chcesz wiedzieć, co ja myślę

Idziesz swoją własną drogą

Tu nie ma niesprawiedliwości

Nie można zmuszać do miłości

Lecz to nie tylko brak tej Twojej

Wprawia mnie w stan rozpaczy

Dla mnie bowiem sama miłość bardzo wiele znaczy

Ale nie mogę odnaleźć miłości do świata

Pozostaje mi miłość do Ciebie

Ty wzruszasz ramionami

Masz ważniejsze sprawy

Każesz mi wracać do siebie

ZAZDROŚĆ

*

Chciałabym, żebyś miał serce z kamienia

Wtedy byś nie mógł mnie kochać

Nie czułabym zazdrości

Nie możesz kochać nikogo

Ale Ty nie kochasz właśnie mnie

I właśnie mnie opuszczasz

To dla mnie nie masz czasu

Mnie lekceważysz

Mnie nie potrzebujesz

Ze mnie się śmiejesz

Leniwie odpowiadasz

Od biedy całujesz

POŻEGNANIE

*

Żegnaj

Mam łzy w oczach

Ale to Ty odchodzisz

Więc mam do nich prawo

Dlaczego

takie jest życie

Nie jestem tym, czego pragniesz

Żałuję

Chciałam Cię kochać

Szukałam na to sposobu

Wiem dopiero teraz, że kochałam

Bo inaczej nie byłoby tyle

Pustki

Bólu

Tęsknoty

Po Twoim odejściu

TĘSKNOTA

*

Patrzysz czasem w moje oczy

Szukasz jakiejś tajemnicy

Może szukasz odpowiedzi

Szukasz znaku życia

Moje oczy jak lustra

Odbijają wszystko wokół

Moje oczy są puste

Wiem o tym dobrze

Nie ujrzysz w nich duszy

Radości lub smutku

Moje oczy są bez wyrazu

Szeroko rozwarte, jakby przestraszone

Albo może wiecznie zdziwione

Ja nie ze zmieszania wzrok odwracam

Lecz ze strachu

Że dojrzysz tę matową taflę spokojną

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 15.75
drukowana A5
za 22.84