Poezja śpiewana i nie tylko
Cenne życie
Życie to jedna wielka gra
Musisz walczyć, by cel osiągnąć
Gdy chcesz spełnić swoje sny
I do celu swego dojść no to walcz
Proszę Cię walcz.
Cenne życie, cenna każda chwila,
Miłość, przyjaźń i wiara o lepsze jutro.
Każdego dnia modlę się i dziękuję Bogu
Za ten dzień, za tych wszystkich
Co otaczają mnie
Gdy zdarza Ci się gorszy dzień,
Nie rezygnuj nie poddawaj się
Choć na chwilę.
Poczekaj na kolejny dzień
I nadal walcz o swój cel
Mimo wielu porażek, podnieś się
I osiągnij swój wymarzony, życiowy cel.
Uśmiechem do mnie mów
Uśmiechem, uśmiechem do mnie mów
Niech zniknie ten smutek, żal,
złe wspomnienia, które nadal w sercu masz.
Zapomnij, zapomnij, otrzyj łzy.
To już przeszłością jest,
więc od dziś zacznij na nowo żyć.
Z każdym dniem, każdą chwilą,
wspólną godziną
Uśmiechem do mnie mów
Uśmiechem, uśmiechem do mnie mów
Swoboda
Swobodnie chcę żyć, nie na rozkaz,
Nie na pokaz.
Ja po prostu sobą chcę być, własną drogą iść.
Nie przejmować się,
co jutro może spotkać mnie.
Tylko ta chwila, tylko ten dzień, liczy się.
Co jutro nie zastanawiam się.
Ja po prostu chcę…
Swobodnie żyć, jak wiatr, jak wiatr.
Tańczyć, hulać, do przodu gnać
Jak wiatr, jak wiatr.
Taki wolny, tak swobodny
Jak wiatr będę żył ja.
Obowiązków, wymagać nie stawiaj mi.
Nie mów mi jak mam żyć.
Ja po prostu taki jestem, taki pozostanę.
Będę sobą, nie ulegnę
Jakimś chorym modom.
Odwiedziny zmory
Późno już, oczy przymykają się
Aż tu nagle jakiś cień, dusi mnie
Jakiś paraliż chwycił mnie,
nie mogę ruszyć się.
Nawet słowa wypowiedzieć, przerażenie
ogarnia mnie, co tu robić teraz nie wiem nie.
Próbuję walczyć, lecz nie udaje
Wypędzić się jej!
To zmora, atakuje mnie
To zmora, zmora atakuje mnie
Zmora, czego ona chce
Nie chce wiedzieć nie,
Odejdź precz, nie nawiedzaj mnie!
Zaczynam w myślach modlić się
Nie siłą, lecz modlitwą zmoro pokonałem Cię
Więc już więcej nie nawiedzaj mnie!
Daj spokojnie spać, bym nie musiał się bać!
Zastanów się
Czy wyobrażałeś sobie ten dzień,
W którym przyjdzie spotkać
z Bogiem, Ojcem się,
Który sprawiedliwą ocenę życia wystawi Ci.
Czy odwagę będziesz miał,
Spojrzeć Ojcu prosto w twarz,
A może będziesz się bał.
Więc zastanów się zastanów,
Byś później nie musiał wstydzić się.
I żałować tego,
Co za życia uczyniłeś
Ilu ludzi już skrzywdziłeś
Zastanów się, zastanów.
Naucz się przepraszać, wybaczać.
Zapracuj sobie na miłe spotkanie z Bogiem.
Bo warto zamieszkać w domu Ojca,
A nie pałętać się w otchłani bez końca.
Zabłąkane dusze
Zabłąkane dusze już za życia
Nie potrafią poukładać własnych spraw
Zagubieni, zatraceni, pogodzeni
Ze swoim losem.
Beż żadnego wstydu, bez żadnych zahamowań,
Staczają się na dno.
Gdzieś tam po drodze
Zgubili sens życia, przestali marzyć,
przestali śnić.
Nie wierzą już, że można inaczej żyć.
Trwają tak w otchłani,
Trwają tak w otchłani nicości
Bojąc się kolejnego dnia
I każdej nocy tkwią w bezsenności.
Pragną jedynie ukojenia,
by zapomnieć o istnieniu swym
Zapomnieć o bólu, pragną jedynie ukojenia,
Pragną snu, zabłąkane dusze pragną snu.
Współautor: Dariusz Pawlak (Ursus)
Trudne rozstanie
Koleżanka moja dziś doła ma,
Bo chłopak złamał serce jej
Już mijał rok, odkąd spotykali się.
Aż tu nagle straciło wszystko sens.
On mówi jej, nie kocham Cię.
Ta miłość zgasła we mnie
Zawiodłaś mnie, gdy tak bardzo
U mego boku potrzebowałem Cię.
Ona zapłakana, roztrzęsiona, rozmazana.
Z rozczarowaniem pyta, jak on mógł
Tak zostawić mnie.
Przecież ja tak kocham go.
Koleżanko ma, jeszcze poznasz miłości smak.
Bo spotkasz miłość, na każde noce i dni
Uwierz koleżanko mi
Nie wylewaj łez, on nie wart tego jest
Uśmiechnij się koleżanko ma
Uśmiechnij
To nie miłość
Nie śpiesz się kochać, nie okazuj
Zbyt szybko swoich uczuć
Jeszcze nie dla Ciebie, taka miłość jest
Szukając miłości, zrozumienia, pogubiłeś się
Nie wiedziałeś co to miłość
Co to miłość jest
Zamiast tak cudownego uczucia
Znalazłeś chwilę nocnych rozkoszy
Ale wiesz o tym, że to nie była miłość
To nie była miłość,
Nie to nie była miłość
To nie była miłość
Teraz to wiesz
Już wydoroślałeś, zrozumiałeś,
Co to miłość, co to miłość jest
I jeszcze z większym przekonaniem
Możesz powiedzieć, że to nie była miłość.
Samotność
Ogarnia przenika mnie strach
Lęk przed samotnością, boję się,
Myśli dręczą mnie, ta samotność,
Osłabia serce moje
Nie potrafię uciec jej,
choć nie raz już próbowałem
Ona wciąż dopada mnie
Aż czasem płakać chcę
Ta samotność wykańcza mnie.
Znikają kolory, które życie mi dają
Wokół szarość, pustka i gniew.
Miłość, która daje szczęście,
Nie dla mnie chyba już jest.
Lecz tylko miłość przed samotnością
Może ochronić mnie
Ja pragnę miłości, nie chcę żyć w samotności.
Nie chce już samotnym być.
Szukam miłości, która odpowie mi
Samotność nie jest pisana Ci
Kolory życia powrócą do Ciebie
Miłość, która szczęście Tobie da, to Ja
Samotność opuści wtedy moje serce
Powróci miłość, która da szczęście
Miłość jak ze snu
Na nowo nauczyłaś mnie kochać
Pokazałaś mi na czym polega miłość
Rozumiesz mnie bez słów,
Potrafisz rozbawić
Przy Tobie czuję się jak we śnie
Z którego nie chcę obudzić się
Obawy jednak mam, że obudzę się
I nie będzie Ciebie obok mnie
Proszę nie, nie zostawiaj mnie
Tylko Ty i Ja, nasza miłość
Niech wiecznie trwa!
Przytul mnie przytul
Niech ten sen trwa
Kochaj mnie kochaj
Mocniej każdego dnia
Nie pozwólmy naszej miłości
Wypalić się.
Zaufałem miłości
Trafiłaś do mojego serca
Niespodziewanie tak,
wyrzucając niepewność i strach
Na nowo powróciła wiara i sens w miłość
Zaufałem miłości, którą jesteś Ty,
Zaufałem ostatni raz
Tylko Ty i nikt więcej
Tylko Ty i nikt więcej
Nie nikt więcej
Dla Ciebie ostatni raz otwieram swoje serce
Ostatni raz ufam miłości
Wierzę naszej miłości, która trzyma nas
w objęciach mocno tak, kochamy się.
Miłość to Ty i Ja, miłość jest w nas.
Z każdą wspólną chwilą
wzmacnia się nasza miłość
Nieznajomy
On ma nadzieję, że kiedyś
i dla niego zaświeci słońce,
Które oświetli jego drogę
W jego oczach łzy, zagubienie,
Choć go nie znałem, wiedziałem, że życie
Nie oszczędziło go wcale.
Powiedział mi, że i dla niego przyjdą lepsze dni.
Gdy wyjdzie z tego nałogu i pozostawi
Przeszłość swą, zacznie żyć
Jak przykazał mu Bóg.
Za dużo od życia nie oczekuje,
Pragnie tylko na spacer wolności wybrać się
I zacząć żyć jeszcze raz na nowo,
Zapomnieć o tym,
co doprowadziło go na życiowe dno.
Nieznajomy człowieku trzymaj się,
Bóg niech będzie wsparciem Ci.
Oby spacer wolności był tą właściwą drogą.
Daleko do raju
Dzisiaj mało kto pracuje na to by,
Zdobyć wieczne szczęście i w miłości żyć.
Dążysz do tego, aby w luksusach żyć,
A serce czarne masz, czarne jak
Z komina pył.
Daleko do Raju, coraz częściej
Ojciec zamyka drzwi.
Mało kto żyje dzisiaj tak,
Jak przykazania mówią nam,
Które dał nam Pan
Odepnij bagaż swój od tego świata,
Słuchaj tego, co mówi Ci Bóg.
Czarne serce oczyść, a poczujesz, że
Z lekkością przez życie mkniesz.
I w Raju będziesz miejsce mieć