Tikitaka
Tik Tak,
a Ty śpij,
spokojnie już,
śnij,
Tik Tak,
no spij,
oczy zamknij,
no….
Dalej, śnij!
Tik Tak,
by to jasny szlag,
no do cholery,
jak to tak,
no śpij i śnij!
Tik Tak,
już ranek, już śpisz…
A ja…
Tik Tak,
Zombieeeeee
San Escobar
Po reformie edukacji,
nowe kraje w delegacji,
ministrowie lepiej wiedzą,
gdzie, co, komu, co za miedzą,
dostałyby tak, ze dwa lata,
za głupotę dyplomata,
bo my nie są nic ciemnota,
by pokazać nam tył kota.
Drink
Pij,
pij,
pij,
to pomaga,
tak jak dziwki,
i zniewaga,
pij,
pij,
zwykły człeku,
nie pomoże nic,
w tym wieku,
tysiącleciu,
czy eonie,
twoja dusza spłonie,
pij nad umiar,
to nie działa
chwała prawdzie
Tobie wała!
Fokarium
Pierwszy promień słońca,
ciepły wiatr bez końca,
pierwsze ubrań zrzuty,
człowiek w pracy struty,
podgrzewają się już boczki,
i pośladki, brzuchy. Foczki!
I się każdy w głowę trzaska,
tam fokarium, a tu praca,
a jest ledwo jedenasta….
Królu lu lu
Seksualne Twe wybryki
Takie jak u Myszki Miki
Tak zupełnie już bez sprzętu
No i brak Ci też talentu
Samej chcicy dwa wagony
Nic nie robisz kiedyś goły
Tylko ciągle coś pierdolisz
Gdy językiem myśl miętolisz.
Daleko w polu
Decyzyjność, nic prostego,
trzeba łeb mieć i do tego,
myśleć na przód i do tyłu,
czekających jest już tylu,
na decyzje, powinności,
wszyscy chodzą w pełnej złości,
coś podjęte, bez analiz,
a ty się człowieku palisz,
płoniesz ogniem nienawiści,
nie poczułeś tu korzyści,
same straty, nerwów zwłaszcza,
ciągle Ci opada paszcza,
decydenci za nic mają,
świat na głowie Ci stawiają,
bądź gotowy, idź do boju,
chociaż wszystko jeszcze w polu…
Gad
Człowiek, durne jest to zwierze,
bez umiaru i hamulców,
pochowane ma sumienie,
w grobie dobrych uczuć.
Zaniknęła solidarność gatunkowa,
ręki nikt Ci już nie poda,
tej pomocnej tak potrzebnej,
prędzej z palcem,
z ryjem w niesmak ułożonym.
Podobnych jemu takich,
całe tłumy, rzesze całe,
egoiści umysłowi,
w swej skorupie sobie siedzą,
beton szczelnie ich przykrywa.
Chcę powiedzieć, że to świnia,
lecz obrażać takie zwierze,
to mi jednak nie wypada,
ręki też mu nie podawaj,
pokaż palec, pogoń gada.
Polityczne upodlenie
Niby człowiek, jednak hiena,
stan najwyższy upodlenia,
brudem wszędzie oblepiony,
rodak wrogiem, potępiony,
zabrać wszystkim, sobie brać,
na ojczyzny dobro srać,
człowiek to jest zwykłe truchło,
więc ograbić trzeba rychło,
a kto stoi jeszcze prosto,
temu nóż wbić, szybko, ostro
i najlepiej jeszcze w plecy,
żeby było więcej hecy,
moralności nic nie mając,
wszystkich z sercem oczerniając,
dobroć zdusić swoim butem,
aż i dobro padnie trupem,
za nic mając zwykłych ludzi,
ich niszczeniem on się trudzi,
lecz zostaje przekonanie,
że do piekła trafisz chamie.
Dream
Ot marzenia,
to jest jedna wielka ściema,
są rodzaje i podejścia,
lecz podstawa, ogrom szczęścia,
druga ważna też zasada,
jak bez kasy, trudna sprawa,
czy wygrana, dziedziczona,
być bogata może żona,
może też być dobra praca,
tutaj szczęścia trza na lata,
a zasada to jest taka:
bo realne są marzenia,
nierealne, żadna ściema,
lecz czy to co osiągalne,
z definicji to tykalne,
bo prawdziwe są marzenia,
kiedy chcesz, no a nie ma,
i nie będzie nigdy właśnie
chyba, że czar jakiś trzaśnie,
a co sięgnąć sobie możesz,
to pragnieniem nazwać możesz,
i tu skłaniam do refleksji,
po co o marzeniach pieprzyć…
lepiej schować je w skorupę,
zamknąć drzwi i kopnąć w dupę.
Zaraz krzyki, a marzenia,
życie bez nich to jest ściema,
a ja zdanie mam już inne,
moje życie nie dziecinne.
Kobiety, mają wszystkie to samo, ale inaczej
“Kobiety,
mają wszystkie to samo,
ale inaczej.”
I nie wiesz ile to ma znaczeń,
co się za tym kryje,
co ukrywa,
czy konfabulacja,
czy może rzecz prawdziwa,
ile pułapek za tym stoi
a facet słucha tego i się boi,
gdzie prawda, gdzie prawda,
ta jedyna,
czy w ogóle istnieje,
czy może to fantasmagoria,
na dodatek nieprawdziwa,
myśl to czy ciało, a może hormony,
raz diablice, raz Desdemony,
raz tak, raz tak, a potem znowu raz tak,
a i tak inaczej,
ile słowo “nie” ma znaczeń,
czy ostatecznie ma jakieś znaczenie,
skoro “tak” to i tak nie jest przyzwolenie,
zagadkowe to stworzenie,
podobno też Boskie,
i długo tak wymieniać, a prawda jest jedna,
jak kobieta działa, tego nie wie z nich żadna.
“Kobiety,
mają wszystkie to samo,
ale inaczej.”
Foch
Pała przegięta,
dusza wyklęta,
kto i za co,
już nikt nie pamięta,
zamiast drzeć koty, unosi głowę,
tak wysoko, jakby robić za krowę,
wyżej niż świnia,
a to już jest teza,
że ten co zawinił,
to świnia jest teraz,
a krowa wysoko łeb swój dzierży,
chociaż na łańcuchu jest i uprzęży,
swoich uczuć niewypowiedzianych,
myśli poukrywanych,
i nie odezwie się ani mucznięciem,
jakby była za milczenia zaklęciem,
i udaje niedostępną, odgania się ogonem,
jakby od much co do gówna lecą szwadronem,
obrażona, wyniosła i niedoścignięta,
ale dlaczego już nie pamięta,
a świnia chce wiedzieć, o co jej chodzi,
ciągle za nią w błotku brodzi,
nawet się pokala, we własnym błocie wytapla,
byle zrobiła się z krowy znowu fajna papla,
co miele ozorem, a świnia jej chrumka i chrząka,
bo foch prowadzi do ślepego zakątku,
a dzięki rozmowie można dojść do porządku.
Nie kojarzę faktów
Myśli i myśli, coraz to nowe
coś ciągle zaprząta mi głowę
życie się toczy
sytuacja mnie mroczy
co kto i kiedy
napytam sobie biedy
bo nie kojarzę faktów
nie dopuszczam się myślenia aktów
kreatywnego i twórczego
mów wprost, bez domysłu mojego
wyciągania wniosków na poszlace
a gdy ktoś myśli inaczej to nic nie znaczę
a znaczeń może mieć wiele jeden fakt
błędna interpretacja to jawny zły trakt
czy w dobrą stronę pomyślę
a może w złą, po większym namyśle
więc wolę przyjąć wiedzę na wprost przekazaną
niż kojarzyć fakty z domyślną prawdą wyznaną
No gdzie?
Siedzę w pracy,
czekam do 10-tego, do dnia płacy,
bo taki to żywot rodacy,
człeka przeciętnego, jak na tacy,
czekamy do płacy
nie robimy nic takiego,
że nie możemy nic innego,
robić w życiu ciekawszego,
trud wielki dostać coś innego,
czekamy do płacy
patrzymy z różnych perspektyw,
a do pracy mamy pełno inwektyw,
praca to nie życiowy wygryw,
i tak przyjdzie chwilowy radości przypływ,
czekamy do płacy
frustracja się wzbiera,
szanse jak u buckmachera,
życie ważniejsze niż praca,
o jasna cholera,