Od autora
Do miłości zdolny jest każdy i każdy na nią zasługuje. Nie ma znaczenia czy jest to dziecko, czy osoba dorosła, zwierzę czy roślina. Świat ten został stworzony na podstawie miłości, więc będzie w niej trwał na wieki, niezależnie od jej rodzaju. Im mniej uczucia tego, tym prędzej świat dąży ku końcowi… Darzmy się miłością i kochajmy dopóki jest nam to dane. Teraz za życia i po śmierci nadal trwając wiernie u boku miłości, która poprowadzi nas tam, gdzie dotrzeć mamy.
***
Przychodzi czasem dzień,
Gdzie dusza ma swoje miejsce zna
I podziękować chce mamie, tacie
Za dobre wychowanie,
Za cudowny dzieciństwa smak,
Za miłości skrzydeł troski,
Za wsparcie w czasach zawiłych
Oraz za naukę, którą niegdyś karą zwaliśmy.
Teraz wdzięczni swym rodzicom
Ich miłość sławimy,
W sercu chowamy i puszczać nie chcemy.
Po kłótniach wielu i dniach uporczywych
Podziękować chcę za wszystko, cierpliwość,
Wytrwanie siostrze kochanej.
Utulić, przeprosić, wynagrodzić
Złośliwość bliźniaczej duszyczki,
Które połączone zostały
W dniu ich narodzin.
Bracie miły,
Choć wydawać by się mogło,
Że znać się nie znamy,
Czuję twoją obecność,
W sercu cię trzymam i zawszę będę,
Bo tyś mym bratem, na zawsze zostaniesz.
Babciu, dziadku,
Jednemu i drugiemu dziękuję
Za miłość, którą nas darzycie.
Niektórzy z Was
Żywota wiecznego oczekują już w niebie,
Ale wiem, że kochacie nas sercem
I nie przestaniecie. Każdy z was inny,
Różni się od siebie,
Ale rodziną się zwiemy
I nią na zawsze pozostaniemy.
Każdej bliskiej osobie
Dziękuję za jej obecność,
Bowiem tworzymy rodzinę,
Która na wsparciu,
Miłości i szacunku jest stworzona.
Pielęgnujmy to drzewo
Zasadzone przez przodków naszych,
Którego owocami jesteśmy.
Bogu dziękujmy,
To jego dziećmi jesteśmy,
A on Ojcem naszym,
Wszechmocnym i Wielkodusznym,
Jesteśmy częścią drzewa życia,
O które obowiązek dbać mamy.
W świetle księżyca
Spacerując ciemną nocą
Badam ścieżki niepoznane.
Przemierzam drogi gwieździste
Te najpiękniejsze, romantyczne.
W sercu gra mi muzyka
Nucąca twe piosenki.
W mym umyśle tylko
Twe lico okala myśli
Wspomnieniami pokryte.
W kosmicznej otchłani
Mych uczuć, zatracam się.
Chcę zapomnieć, choć nie mogę
Twej osoby wyrzucić za drzwi
Bram oddzielających je od mego serca.
Kroczę a więc przed siebie
Zmierzając ku niebiosom
Z nadzieją, że tam spotkamy się.
I zaspokoimy swe dusze
Miłością młodzieńczą, lecz dojrzałą.
Strefa dusz
Uśmiech na twej twarzy
Stawał się mym uśmiechem.
Twa rozpacz i smutek
Była moim utrapieniem.
Twe uczucia
Moim marzeniem…
***
Trudno mi patrzeć w czyjeś oczy.
Koloru duszy dostrzec nie potrafię,
A w twoje mogę wpatrywać się już zawsze.
Niczym błękitna fala
Powodowała me tonięcie
W emocjach ukrytych i dociekliwych.
Były jak diamenty,
W których odbijał się blask
Twej miłości, życzliwości.
Uśmiechem rozpraszałeś
Wszelkie smutki.
Swoją obecnością
Dawałeś nadzieję.
Dzięki tobie jestem tu, gdzie jestem.
Przetrwałam huragany i trzęsienia,
Upadki i niepowodzenia.
Dzięki tobie kochany,
Dziękuję z całego serca.
Jasność świadomości
Niczym gwiazdka na niebie
Świeć miłości ma.
Nie gaśnij, tylko lśnij
Na wieki tak.
Jak uczucia me do ciebie
Kołyszące Księżyc na kwiecie
Wszechświata rozwiane
Płatkami róż obłąkane.
Do końca i na zawsze
Dążąc do celu będę,
By móc powiedzieć
— Kocham cię i tęsknię
List do ciebie
Drogi mój,
Choć rozeszły się ścieżki nasze
Możliwościami pokryte,
Jam cię kochać będę.
Nie ważne czy teraz,
Czy lata po temu
Sięgające w otchłań
Mierzące donikąd.
Lecz gdy los nam znany
Okaże się przeznaczeniem
Dusz siostrzanych,
Połączy on drogi nasze
Zapieczętowane więzami przyszłości,
Dzięki którym zaczniemy od nowa
Budować to, co zniszczone zostało.
***
Po różanym policzku
Spływa słona łza
Niczym kropla po deszczu
Tocząca się po szybie.
Łagodność twej duszy
Spoczywa na mnie
Jak aksamit, kojący i delikatny.
Czasy się zmieniły,
A duchy przodków
Mieszkają w sercach naszych
Przypominając o znanym
I niepoznanym jeszcze dobru,
Będącym niczym kosz
Soczystych jabłek
Zerwanych o świcie
W kwitnącym do niedawna sadzie.
Kolory tęczy okalają mnie
Przemawiając spokojnym głosem
W imię harmonii trwającej.
Czas jak gdyby się zatrzymał
Na horyzoncie widoczne były
Same piękne chwile spędzone za życia.
Płynęłam po głębi fal
Jaśniejących w środku
Istniejącej abstrakcyjności.
Jakbym marzyła o niemożliwym,
Nieodkrytym miejscu fantazji,
Bojaźni owocnej.
Jakbym ujrzała kwiat Edenu,
W którym stokroć żyć zaznaje ukojenia.
Wyłaniając się spod obłok obfitych
Wyrwał mnie sen znakomity.
Odtąd życie postrzegam inaczej,
Wierząc w niemożliwe
I żyjąc z dnia na dzień.
Spełnienie
Serce roście
Ze śmiechu pijąc,
Radośnie tańcząc
W rytmie swych skurczów.
Powodów jest wiele,
Lecz szczęścia mego
Stało się zadośćuczynienie,
Bowiem świadoma się stałam
Spełnionego marzenia
Zbliżającego się ku kresu
Śmierci swojej
Albowiem życia wiecznego,
Które niczym pąk kwiatu
We wiośnie budzi się do kwitnięcia.
Szarości wypełnia tęcza,
Kolorowa i kojąca
Zszargane nerwy
Problemami związane.
Pękają niczym kamień
Rozgrzany do czerwoności
I rzucony na wiatr
Pędzący w zapomnienie.
Mord zawiści
Dreszcz przeszył mnie na wskroś
Gdy list ten od ciebie dostałam,
Przesiąknięty czerwonym winem
Niczym krwią płynącą
Z głębi twego serca.
Przerażająca miłość
Spowita w milczeniu,
Słowami odziana
W suknię Kopciuszka
Dopuszcza się gniewu.
Na czerwonym tle utkanym