E-book
14.55
drukowana A5
31.33
W hołdzie czworonożnemu Przyjacielowi

Bezpłatny fragment - W hołdzie czworonożnemu Przyjacielowi

Zbiór wierszy


Objętość:
73 str.
ISBN:
978-83-8245-024-8
E-book
za 14.55
drukowana A5
za 31.33

Kochani Czytelnicy!


Dziękuję za zaufanie i wybór mojej poezji. Wierzę, że każdy z Was odnajdzie w poniższych utworach cząstkę siebie samego i zechce, choć przez moment, zastanowić się, co tak naprawdę jest dla niego w życiu najważniejsze.

Dla mnie bez wątpienia jedną z takich wartości jest przyjaźń. Nie chodzi mi jednak o tę przyjaźń, która łączy ludzi, lecz tę, która wprawdzie rodzi się w sercu człowieka, ale skierowana jest do zwierząt.

Od ponad dwudziestu lat, a więc właściwie od dzieciństwa, towarzyszy mi w życiu pies. Rok 2020 przyniósł rozstanie z jednym z nich. Dziś wiem, że był to prawdziwy Przyjaciel, przez wielkie,,P”. Gdyby nie on, z całą pewnością nie powstałby ten zbiór wierszy. Ciągła walka z chorobą mojego pupila oraz ucieczka przed śmiercią są dla mnie — paradoksalnie — najpiękniejszą lekcją życia. Jestem świadomy tego, że dla wielu z Was może to się wydać niezrozumiałe. Dlatego tak bardzo liczę na Waszą wrażliwość, a szczególnie wszystkich tych, którzy kochają zwierzęta i którzy czerpią satysfakcję z przebywania u ich boku.

Pamiętajcie, proszę! Zwierzęta nie wymagają od nas wiele. Każdy z nas ma coś, co może im dać — siebie. Tak mało trzeba, aby zaczęły się uśmiechać, a w naszych sercach zagościła radość i duma.


Przyjemnej lektury,


Autor

Fot. własna ze zbiorów autora (nr 1)

1. Już pora zasnąć

Dlaczego?

Czemu tak szybko? Czemu tak nagle? Czemu właśnie teraz?

Teraz, kiedy nasza przyjaźń tak wielka,

Właśnie dziś Ty wyruszasz w dalszą drogę, kończąc ten piękny sen,

Dlaczego?


Byłem przy Tobie,

Zawsze będę. Jestem i teraz,

Musisz to widzieć tam, na górze, mój wierny Przyjacielu!

Byłem, gdy serce Twoje zabiło po raz ostatni,

Byłem przy Tobie!


Dla Ciebie wszystko!

Powiedz tylko, czego pragniesz?

Pewnie hasasz radośnie po łąkach, silny i młody, z nowymi kolegami,

A może czegoś Ci potrzeba?

Pamiętaj, dla Ciebie wszystko.


Dziękuję za lekcję!

Za to, czego mnie uczyłeś,

Że trzeba być dzielnym, wytrwałym i nigdy się nie poddawać,

Czerpać radość z najmniejszej rzeczy, jaka nas otacza,

Uśmiechać się sercem.


Ty taki byłeś! Dziękuję za lekcję!

2. Oczy

Głębokie jak Hańcza,

Rozpromienione blaskiem radości,

Od świtu do nocy pełne ufności,

Zawsze gotowe do współpracy.


Najszlachetniejsze źródło,

Swą mocą uzdrawiające ludzkie rany,

Pozbawione fałszywych nieczystości,

Wdzięczne za każde skinienie.


Nadzieja, mogąca przyćmić wszystko,

Ocean uczuć, górska nieskazitelność,

W swej skali tak potężna i wielka,

A jednak ciągle jej mało.


Bez przerwy je widzę,

Nie potrafię odsunąć natrętnych myśli,

Dzielnie bronią się przed zapomnieniem

I wygrają tę bitwę —


Twoje oczy… Całe moje życie…

3. Kto by pomyślał

To nieprawdopodobne, jak jedna decyzja wywraca do góry nogami marne życie

I nie wiesz, w którym miejscu ostatecznie się ono znajdzie,

Czy nabierze wiatru w żagle, czy zawalczy o jutro?

A może spełznie na niczym?


Wspominam ów dzień, Ty wiesz który,

Gdy po raz pierwszy wpadłeś w moje ramiona,

Ciepło Twojego futerka czuję do dziś

I zapach… I zapach…


Nieporadnie kroczyłeś po nieznanym świecie,

A ja śmiałem się sam do siebie,

Tak rodziła się ta niezwykła więź,

Choć wtedy nikt z nas nie wiedział, dokąd ona zaprowadzi.


Zaprowadziła — śmiem twierdzić — do ziemskiego raju,

Nie przekona się o tym ten, kto nie spróbuje,

Bo które serce w mig wywraca czyjeś życie?

No, które…? Psie serce! Żadne inne!

4. Kim jestem?

Kim jestem, ja — marny człowiek?

Niektórzy rzekliby… szaleńcem

I może mieliby rację, ale to nie tak,

Przecież ja tylko tęsknię.


Czasem wstydzę się o tym mówić,

Bo jak to tak… tęsknić za psem?

Ale uczuć nie da się oszukać

I żalu, który w sercu pozostał na dnie.


Co dzień widuję Cię, nie raz i nie dwa,

Ciągle słyszę dreptanie ukochanych łap

I myślę sobie… Jesteś!

Nie! Nie ma Cię, to tylko złudzenie.


A może jesteś tu obok?

Może to właśnie dzięki Twej obecności piszę te słowa?

Tak! To dzięki Tobie jestem kim jestem,

Wulkanem kipiących wspomnień.

5. Do słońca

Znów jesteś, słońce!

Niby to samo, choć przecież inne,

Jesienne, schowane za czym się da,

Teraz rozumiem, dlaczego.


Nie potrzebuję zerkać w cyfry kalendarza,

Aby przypomnieć sobie ów dzień,

Ty mi go przypominasz, znów jesteś świadkiem,

Nie wydarzeń! Mojej tęsknoty!


Po raz kolejny budzę się ze smutkiem

I pytam, dlaczego?

Jak mam wspiąć się na olbrzymią górę,

Która tak nagle stała się dla mnie życiowym wyzwaniem?


Skoro już jesteś, oświeć mi drogę,

Nie pozwól, aby dopadły mnie cienie,

Boję się ich, jest ich tak wiele

I ten najgorszy — cień samego siebie.

Fot. własna ze zbiorów autora (nr 2)

6. Żal inny od wszystkich

Żal — czy to dobre uczucie?

Jest go we mnie mnóstwo,

Przywołuje setki wspomnień i jeszcze więcej refleksji,

Można by rzec — uczłowiecza.


Zwykle kojarzy się źle,

Smutek, łzy i rany, które nie chcą się zagoić,

Ale mój żal inny jest od wszystkich,

Kojarzy się z Tobą, czy mógł być piękniejszy?


Żałuję tylko jednego!

Że piękne chwile… są tylko chwilami,

Niczym drobna mgiełka, szybko unoszą się ku górze

I już ich nie ma.


A może mój żal wcale nie jest żalem?

Bo czegóż miałbym żałować, skoro dziś niczego bym nie zmienił?

Mógłbym nie wspominać, mógłbym nie tęsknić,

Ale wtedy mój żal nie zwałby się… miłością.

7. Przyjaźń w Twoim wydaniu

Cieszymy się życiem,

Ty, ja, kobieta z ulicy,

Jest piękne, nie zaprzeczy temu nikt,

Ale czy ktoś zna jego tajemnicę?


Czemu służyć ma ten byt?

Czy ma zmieniać świat?

A może nieść pomoc tym, którzy na nią czekają?

Może otuchę, może nadzieję, może najgłębszych marzeń spełnienie?


A może bogactwem życia jest uśmiech?

To też! Wszystko to prawdziwe jest! Wszystko ma swój sens,

Jest tylko jeden warunek!

Musi wypływać ze źródła prawdy.


Przyjacielu, czy nie inaczej się umawialiśmy?

To ja miałem uczyć Ciebie, nie Ty mnie,

Wstyd mi, bo to Ty dałeś mi lekcję,

Otworzyłeś oczy, zajrzałeś do serca.


Pokazałeś, że nie liczy się dobytek,

Że jest coś więcej,

Przyjaźń, po prostu, ale nie taka zwyczajna,

Ta pisana wielkimi literami.

8. Pomóż mi wybrać

Późno już, a ja nie wiem, co począć,

Myślę i myślę, zasnąć nie umiem,

Boję się skutków własnego wyboru

I że stanę się kimś innym.


Z losem lepiej nie zadzierać,

Potrafi się zemścić i zadrwić okrutnie,

Lecz w którąś stronę pójść trzeba,

Lepsze to niż stać na krawędzi.


Ty, który przez lata szedłeś ze mną ramię w ramię,

Jeśli widzisz moje rozterki, niepewność i lęk przed nieznanym,

Pomóż mi wybrać, wskaż właściwą drogę

I zostań przy mnie na zawsze.

9. Chmury

Chmury — jest ich niezliczona ilość,

Stojąc w oknie, przyglądam się im uważnie,

Myślę sobie — dokąd tak spieszycie?

Ale one milczą.


Nie chcą wdawać się w próżne dyskusje,

Już wiedzą, że podpadły,

Pewnie znów niosą komuś deszcz,

Dramat i łzy.


Nie potrzebuję ich, tęsknię za słońcem,

Choć wiem, że prędko nie wyjrzy,

Schowało się ze wstydu,

Wie, że zawiodło.


Słońce, moje słońce,

Nie zostawiaj mnie samego,

Podaj swą ciepłą dłoń

I przegońmy razem chmury.


Chcę znów się uśmiechać,

Poczuć, co to życie,

Zagoić sączące się rany,

I zapomnieć o tęsknocie.

10. Po prostu do mnie wróć

Późno już,

Wieczór ustępuje miejsca nocy,

Księżyc znów zagląda ludziom do okien,

Jakby chciał coś podpowiedzieć.


Próbuję zasnąć,

Coraz trudniej mi to przychodzi,

Myśli nie przestają krążyć,

Wszystko straciło sens.


Widzę Cię,

Przywołuję oczami bujnej wyobraźni,

Tylko tyle mogę dziś uczynić,

Aby znów było jak dawniej.


Popadam w naiwność,

Godzę się na nią świadomie,

Uczynię wszystko, co się da,

Po prostu do mnie wróć.

Fot. własna ze zbiorów autora (nr 3)

11. Zagubiony w gęstym lesie

Las! Głęboki las,

Dookoła ciemność, nic więcej,

Tylko ja, sam jeden

Ciągle czegoś szukam.


Stoję na rozwidleniu,

Lecz kogo spytać o drogę?

Jedna zwie się nadzieja, druga — pułapka,

Ale która jest którą?


Nie widzę, nic nie widzę!

Pogubiłem się!

Gdzie jest mój spokój?

Gdzie moje życie?


Kończy się tlen,

Nie ma już dla mnie ratunku,

Kończy się moja wiara,

Ale wciąż idę.


Gdzieś muszę dobrnąć,

Jakieś wyjście być przecież musi,

To mój las, to moje decyzje,

Może już czas na nie?

12. Wybacz

Wybacz, że się uśmiecham,

Jak gdybym zapomniał o Tobie,

Jakbym zapragnął złapać nowe tchnienie

I bez Ciebie dalej iść.


Wybacz, że wędruję

Po naszych wspólnych szlakach,

Nieraz dzikich, a czasem magicznych,

Tam, gdzie dojrzewaliśmy my.


Wybacz, jeśli zapomnę

Radość Twoich oczu,

Wybacz, gdy umknie ufność i oddanie

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 14.55
drukowana A5
za 31.33