drukowana A5
99
Uzdrowienie. Stań się zdolny do kochania

Bezpłatny fragment - Uzdrowienie. Stań się zdolny do kochania


Objętość:
227 str.
Blok tekstowy:
papier offsetowy 90 g/m2
Format:
145 × 205 mm
Okładka:
miękka
Rodzaj oprawy:
blok klejony
ISBN:
978-83-8273-966-4

Dedykuję ten poradnik osobom, dla których go tworzyłam, a więc każdemu czytelnikowi.

Niech wzbogaci on Twoje życie i przyczyni się do pięknych zmian, do twojego rozkwitu.


Wstęp

Każdy z nas jest miłością, nie każdy jednak jej doświadcza, niektóre serca zamarzły z powodu zranień. Odpowiedzią na to jest poradnik, który właśnie czytasz, to narzędzie, które ma na celu rozpocząć proces uzdrowienia, ma pomóc w zaleczeniu ran, po to, byś stał się zdolny do kochania, do cieszenia się życiem, i z taką intencją był tworzony.

Uzdrowienie jest procesem indywidualnym, a więc czas jego trwania u każdego będzie inny i na to należy się przygotować.

Zadania z tego poradnika to 4-tygodniowa podróż w głąb siebie mająca na celu uświadomienie konsekwencji powstałych w wyniku wychowania, w którym był problem alkoholowy, a także samopoznanie, uwolnienie emocji, ukochanie swojego wewnętrznego dziecka, wyciągnięcie budujących wniosków z przeszłości, zbudowanie ze sobą relacji, w której fundamentem jest miłość do samego siebie, poczucie mocy sprawczej w działaniu i ukierunkowanie na realizację własnych pragnień.


Życzę szczerej podróży w głąb siebie

i jej zadowalających efektów :)


O Autorce

Nazywam się Gaja Wolf. Napisałam ten poradnik dla Ciebie, Czytelniku, jako pomoc w budowaniu poczucia własnej wartości, byś mógł przekuć traumatyczną przeszłość w mądrość życiową, wyciągnąć z niej budujące wnioski. Napisałam ten poradnik, ponieważ wiem, na jak wielką skalę jest to problem i że edukacja może go rozwiązać, właśnie z tego powodu uczę.

Z wykształcenia jestem pedagogiem, wciąż uczniem i nauczycielem życia. Jestem autorem praktycznego poradnika z zadaniami dla DDA pt.: „Uzdrowienie. Stań się zdolny do kochania”, który właśnie czytasz. Stworzyłam także darmowy poradnik pt.: „Syndrom DDA. Jak możesz sobie pomóc? 15 wskazówek”, dodatkowym bonusem do tego poradnika jest 10 umiejętności i fundamentów budujących relacje.

Prowadzę też blog tematyczny. Stworzyłam dwie grupy na Facebooku: „Uzdrowienie. Stań się zdolny do Kochania”, a także „Zmiana zaczyna się od Ciebie”, zapraszam.

Moja praca daje mi wiele szczęścia, relacje, które tworzę, również. Kocham naturę i podróże, uwielbiam tworzyć naturalne kosmetyki, przede wszystkim mydło. Moją pasją jest odkrywanie siebie, samopoznanie, inspirowanie, pomaganie innym w budowaniu poczucia własnej wartości, w tworzeniu pięknych relacji, współpracuję z innymi w tym celu i bardzo cieszy mnie fakt zadowolenia moich Klientów.

Podziękowania

Ten poradnik nie powstałby, gdyby nie wsparcie mojego życiowego partnera, dlatego dziękuję Ci z całego serca, Danielu, za to, że jesteś, że mi towarzysz, za to, że we mnie wierzysz, kibicujesz mi i mnie wspierasz.

Dziękuję za piękną okładkę projektantowi, jestem wdzięczna za pomoc informatykowi.

Dziękuję mojej intuicji za prowadzenie mnie i Wszechświatowi za sprzyjające okoliczności do stworzenia tego poradnika.


To przede wszystkim zadania z tego poradnika mogą realnie wpłynąć na Twoje życie, dlatego bardzo uczciwie je wykonuj. Kolejność zadań nie jest przypadkowa, to dokładnie przemyślany proces.

Daję Ci wskazówki dotyczące wykonywania zadań, tego, ile mają trwać, i myślę, że są bardzo trafne, ale najważniejsze jest to, co czujesz, przez 4 tygodnie tej podróży w głąb siebie słuchaj potrzeb swojego ciała, ono mówi, słuchaj również swojego serca.

Bardzo ważne jest Twoje nastawienie do procesu uzdrowienia, który za chwilę rozpoczniesz, dlatego umówmy się, że przystąpisz do zadania bez nastawienia typu „to na pewno nie wyjdzie”, bez przesadnej ekscytacji, a z chęcią uczestnictwa w eksperymencie: zrobię, zobaczę, bez osądzania tego na początku, bez czarnowidztwa i wyobrażeń. Sprawdź to, wykonując zadania uczciwie z nastawieniem neutralnym albo z chęcią zmiany i daj z siebie wszystko, by ją ujrzeć, a więc pracuj ze sobą z tym poradnikiem i realizuj zadania w takiej kolejności, w jakiej są przedstawione. Jeśli natomiast uznasz, że nie jesteś gotowy na jakieś zadanie, to nie zmuszaj się do jego wykonania. Prawdopodobnie, skoro się zdecydowałeś na ten poradnik, to jesteś w stanie pójść tą drogą, ale ja tego nie wiem, Ty tak. Weź zatem pod uwagę to, na co jesteś gotowy, i nie rób nic wbrew sobie.

Rozdział I. Konsekwencje wychowania w patologicznej rodzinie

Syndrom Dorosłych Dzieci Alkoholików nie tylko wskazuje na stopień pokrewieństwa, ale także na konsekwencje, które są wynikiem wychowania w domu, w którym był problem alkoholowy. W rodzinach patologicznych zazwyczaj dzieciństwo jest bardzo trudnym okresem dla dziecka, mającym wpływ na jego dalsze życie. Jeśli w rodzinie od dziecka ważniejsze są kłótnie, awantury, alkohol, jeśli pomijane są potrzeby jej najmłodszych członków, jeśli traktowani są oni nie tak, jak na to zasługują, a w zamian dostają to, czego nigdy nie powinni dostawać: agresję, ciągłą krytykę, obojętność, oziębłość, przemoc psychiczną i fizyczną, jeśli pozbawieni są tego, czego potrzebują do zbudowania poczucia własnej wartości, czyli miłości bezwarunkowej, przyjaźni, doceniania, troski, akceptacji, czasu, poczucia bezpieczeństwa i wsparcia, jeśli priorytetem nie jest dziecko i towarzyszenie mu w jego rozwoju, jeśli dziecko wyrasta w atmosferze pełnej kłamstw, kłótni, braku szacunku, szantaży, manipulacji, pretensji, beznadziejności, jeśli dziecko i jego potrzeby się nie liczą, jeśli jest ranione, poniżane, krzywdzone, wykorzystywane, manipulowane, porzucone, to takie dziecko przeważnie nie przestaje kochać rodzica, przestaje kochać siebie, często obwinia się za to, czego jest mimowolnym świadkiem. Poza poczuciem winy takie traktowanie i wychowanie w takiej atmosferze niesie za sobą szereg przykrych konsekwencji dla dziecka, kompleksów i problemów, które ciągną się nierzadko pokoleniami.

Dzieci w takich domach wchodzą w role, które często są korzystne dla rodziny jako całości, pomagają w jej funkcjonowaniu, ale nie są korzystne dla dziecka. Te role to: bohater, kozioł ofiarny, dziecko niewidzialne, maskotka. Opiszę te role z poziomu doświadczenia i własnych obserwacji. Osobiście doświadczałam roli kozła ofiarnego w szkole, w domu bywałam i kozłem ofiarnym, i bohaterem.

Dziecko bohater przejmuje w pewnym sensie rolę rodzica, zajmuje się sprzątaniem, gotowaniem, opieką nad młodszym rodzeństwem, jest odpowiedzialne. Często jest dumą rodziny i bywa chwalone. Pamiętam, jak mnie chwaliła babcia, że zajmuję się domem i rodzeństwem, a przecież jestem jeszcze taka mała. Chwalenie dziecka, które przejmuje rolę rodzica, utwierdza go w przekonaniu, że wszystko jest okej, że tak ma być. Takie dziecko będące w roli bohatera czuje się odpowiedzialne za wszystko. Wewnętrznie natomiast jest bardzo nieszczęśliwe, bo jest okradane z dzieciństwa. Konsekwencją u mnie tej roli było to, że wszyscy inni okazywali się ode mnie ważniejsi, moje potrzeby nie liczyły się przez wiele lat. Długo żyłam w takim przekonaniu, że to ja miałam dawać, zajmować się innymi, a nie sobą. Gdy stało się coś złego z młodszym rodzeństwem, mnie o to obwiniano. Wywoływało to ciągłe poczucie winy, miałam problemy z samokontrolą, z wyznaczaniem granic, z asertywnością. Pomylenie ról dawało o sobie znać jeszcze długo po wyprowadzce z rodzinnego domu, matkowałam swojemu rodzeństwu. Podobnie było z zajmowaniem się czyimś życiem, a nie własnym, próbą zmiany rodziny. Perfekcjonizm to kolejna skrajność, z którą się mierzyłam.

Kozłem ofiarnym zostałam w szkole, ale też doświadczałam tego w domu. Byłam nieustannie poddawana negatywnej ocenie, choć bywały momenty, że babcia mnie chwaliła, ale jak już wspomniałam, moja rola nie była niczym, co należało chwalić. Matki natomiast nigdy nie mogłam zadowolić, ona była i katem, i ofiarą jednocześnie. Codziennie mnie krytykowała, nie wierzyła we mnie. Bycie ofiarą sprawiło, że miałam niskie poczucie własnej wartości, nie wierzyłam w siebie, a ufałam słowom, które słyszałam, że się do niczego nie nadaję, że jestem „leniem śmierdzącym”. Czułam się gorsza, myślałam, że nie zasługuję na pochwałę, miałam niską samoocenę, ponieważ identyfikowałam się z tym, co o sobie słyszałam.

Kozioł ofiarny to dziecko, na które można wszystko zrzucić, wyżywać się na nim, takie dzieci często wpadają w konflikt z prawem, korzystają z używek. Ja jako nastolatka miałam kuratora, uciekałam z lekcji, bo bałam się szkoły, obwiniano mnie za to wszystko, ale nie szukano przyczyny moich zachowań. Nie umiałam się bronić ani opowiedzieć tego, jak mnie traktowano. Przemoc była czymś, co znałam i na co się godziłam, choć później zaczynałam coraz bardziej jej unikać, stąd wagary.

Dziecko niewidzialne to jest rola, której sama nie doświadczyłam, ale obserwowałam taką osobę. Jak sama nazwa mówi, jest to ktoś, kogo się nie widzi, nie ma z nim żadnych kłopotów. W przeciwieństwie do kozła ofiarnego takie dziecko może się bardzo dobrze uczyć, jest zamknięte w sobie, nieśmiałe, ma problemy z nawiązaniem relacji, samotnie przeżywa to, co się dzieje w domu, jest odizolowane, żyje we własnym świecie, niezauważane i pomijane przez otoczenie, często gdy jest dorosłe, nie potrafi rozwiązywać konfliktów, rozmawiać, okazywać uczuć, zazwyczaj uważa, że nie musi się wypowiadać, przyjmować stanowiska, więc dużo milczy, będąc w towarzystwie.

Maskotka to dziecko, które błaznuje, próbuje rozładować napiętą atmosferę rodzinną żartami.

Każda z tych ról niesie za sobą szereg konsekwencji i będąc już DDA, należy się przyjrzeć, czy nie przenosimy tych ról do swojej aktualnej rodziny, pracy, do relacji, które tworzymy.

Dzieci, które wchodziły w te role, potrzebują odzyskać kontakt ze sobą, ze swoimi potrzebami, uczuciami i emocjami, zbudować poczucie własnej wartości, pokochać siebie.


Dziecko bohater, gdy jest dorosłe, dobrze, żeby zajęło się budowaniem siebie, by przyjrzało się sobie, czy w relacjach, które aktualnie tworzy, nie ma przesadnego poświęcenia, ratowania innych kosztem siebie, nadopiekuńczości, brania odpowiedzialności za to, za co odpowiedzialne nie jest, wtrącania się na zasadzie: „ja wiem lepiej, czego potrzebujesz”. Dobrze, żeby nauczyło się brać, pozwalało sobie na słabość, a nie tylko dzieliło się swoją siłą, by umiało poprosić o pomoc, nauczyło się postawy asertywnej, przestało być uległe, nauczyło się wyznaczania granic w relacjach, zrozumiało, że nie może zmienić członków swojej rodziny, może zmienić tylko siebie. Ważne, żeby zatroszczyło się o siebie, o swoje potrzeby, uświadomiło sobie, na co ma wpływ, a na co nie, nauczyło się odpuszczać i akceptować sprawy takimi, jakie one są, a taką sprawą jest problem alkoholowy w rodzinie. Takie dorosłe dziecko, gdy zaczyna zdrowieć, często próbuje ratować najbliższych i manipuluje nimi, na różne sposoby stara się na nich wpływać, ponieważ pragnie ich zmienić, chce normalnej rodziny.

Poświęciłam na to wiele lat swojego życia, bez żadnego efektu, dlatego jeśli dotyczy Cię ten temat, wiedz, że nikogo nie da się zmienić, jeśli on sam z siebie nie zechce tego zrobić. Możemy uratować tylko siebie albo stoczyć się razem z rodziną. Gdy wybierzesz uzdrowienie, musisz liczyć się z tym, że każdy pójdzie swoją drogą i jest to najsensowniejsze rozwiązanie.


Dziecko kozioł ofiarny, gdy jest dorosłe, powinno się przyjrzeć temu, w jaki sposób się komunikuje z otoczeniem, nauczyć się postawy asertywnej, w której nie jest uległe, nie jest też agresywne, szanuje potrzeby zarówno swoje, jak i swoich bliskich. Powinno umieć bronić się asertywnością, czyli wyrażaniem jasno i konkretnie swoich potrzeb, możliwości i ograniczeń, wyznaczać granicę, chronić siebie, nie pozwalać na to, by ktoś je ranił, szanować też granicę innych. Potrzebuje wyłączyć krytykowanie, nauczyć się słuchać, dać sobie dużo czułej miłości i troski, zrozumieć, że nie jest gorsze, pomimo że tak się czuje, a dzieje się tak dlatego, że długo funkcjonowało w tej roli, tak było traktowane. Takie osoby powinny bardzo dobrze siebie traktować w myślach, słowach i w czynach, by zmienić dotychczasowe myślenie.


Dziecko niewidzialne, gdy jest dorosłe, potrzebuje nauczyć się rozmawiać, mówić śmiało o swoich poglądach, po prostu zacząć zabierać głos, nawiązywać relacje, pokonywać nieśmiałość, wyjść do ludzi, rozwiązywać konflikty, nie udawać, że ich nie ma, jeśli są. DDA, które doświadczało takiej roli, spędza bardzo dużo czasu w samotności. Przebywanie w grupie może być wyzwaniem dla takiej osoby, dobrze spokojnie krok po kroku zmieniać to, spotykać się w realu z ludźmi. Takie osoby mogą mieć tendencję do tworzenia relacji na odległość, komunikacji tylko przez telefon albo internet i o ile jest to dalsza znajomość, to w porządku, ale gdy jest to partner bądź partnerka, to już nie. Relacje buduje się w świecie realnym, internet i telefon służą do przekazywania komunikatów, a nie do głębokiego poznania.


Dziecko maskotka, gdy jest dorosłe, powinno poza żartowaniem umieć porozmawiać na sprawy poważne, jeśli jest taka potrzeba, nauczyć się odczuwać i pozwalać sobie na bycie i smutnym, i wściekłym. Radość to tylko jedna emocja, a przecież jest ich więcej i wszystkie są w porządku, jeśli je mądrze wyrażamy. Taka osoba nie powinna zasłaniać problemów żartami, uśmiechem, a zająć się ich rozwiązywaniem, jeśli są, nauczyć się zrezygnowania z roli żartownisia, a więc kogoś do sprawiania wszystkim przyjemności, pomijając siebie. Taki dorosły może być duszą towarzystwa, ale przyda mu się czas spędzony ze sobą, zbudowanie siebie nie w oparciu o przekonanie: „jestem ważny i potrzebny, dopóki ktoś czuje się przy mnie dobrze”, ale: „jestem ważny, bo jestem, ale nie po to, by rozładowywać czyjeś napięcie śmiechem i żartami, czy po to, by służyć jako przytulanka, pocieszacz, moje uczucia i potrzeby też są ważne, jestem odpowiedzialny tylko za własne życie, nie za czyjeś samopoczucie”. Przyda się nauka postawy asertywnej, wyznaczania granic i umiejętności zatroszczenia się o siebie.

Jakie konsekwencje wiążą się z byciem DDA? W jakie skrajności, kompleksy i problemy mogą wpaść DDA, które są skutkiem wychowania w takich rodzinach patologicznych? Jakie u DDA mogą występować braki w umiejętnościach?

Syndrom DDA wskazuje na podobne konsekwencje, ale należy pamiętać, że dotyczą one różnych osób, a poniższa lista może się do nich odnosić, ale nie musi, i bardziej w części niż w całości. Są różne etapy życia, one się też zmieniają, bo my się zmieniamy, każda osoba to inna historia, bo nawet jeśli ponosi podobne konsekwencje, będzie inaczej to przeżywać.


Te konsekwencje to:


• niskie poczucie własnej wartości wynikające z wiary w niewspierające myśli i słowa na swój temat, w to, co destrukcyjnego słyszy się o sobie, i identyfikacja z tym, poczucie niższości, gorszości, że się na nic nie zasługuje, nie liczy, nie da rady, brak wiary w siebie, brak pewności siebie, niska samoocena;


• poczucie wyższości, zarozumialstwo, arogancja, traktowanie innych z góry, wywyższanie się nad innymi, gardzenie innymi, poniżanie innych;


• zamartwianie się, popadanie w przygnębienie;


• paniczny lęk przed tym, co pomyślą inni, paniczny lęk przed życiem, zupełnie nieadekwatny do wyzwań, jakie ze sobą niesie, negatywne nastawienie, czarnowidztwo co do przyszłości;


• nieumiejętność przyznania się do błędów, przeproszenia, albo odwrotnie — przepraszanie za wszystko, za to, że się żyje;


• obawa przed odrzuceniem, a w związku z tym unikanie konfrontacji, wychodzenia z inicjatywą, lęk przed zadawaniem pytań, traktowanie odmowy często nie jako informacji, ale jako odrzucenia, albo odwrotnie — nachalność, postawa roszczeniowa;


• chęć bliskości, ale i lęk przed bliskością, niebranie pod uwagę swoich uczuć, często też uczuć partnera(-ki), życie w przekonaniu, że własne uczucia są nieistotne, nieważne, ponieważ nie były brane one pod uwagę w dzieciństwie, więc jest to znane. To powoduje nieumiejętność odkrycia siebie przed partnerem, a żeby kochać i być kochanym, żeby naprawdę siebie poznać, trzeba się otworzyć, trzeba rozmawiać, okazywać sobie uczucia;


• obwinianie siebie za niepowodzenia, które się dzieją w otoczeniu, poczucie winy często za coś, za co w ogóle nie jest się winnym, poczucie odpowiedzialności za to, za co często nie jest się odpowiedzialnym;


• złe samopoczucie we własnej skórze, cierpienie, izolowanie się, nieumiejętność nawiązywania relacji, problemy z dawaniem albo z braniem, z docenianiem, z wdzięcznością;


• unikanie konfliktów, nieumiejętność ich rozwiązywania w zdrowy sposób albo odwrotnie — konfliktowość. Unikanie konfliktów występuje wtedy, gdy trzeba sobie wyjaśnić sprawę, zaszło jakieś nieporozumienie, a my tego nie robimy, tylko udajemy, że nic się nie stało, przechodzimy nad tym do porządku jakby nigdy nic, unikamy rozmowy na ten temat, zostawiamy sprawę niewyjaśnioną. Unikanie konfliktów nie buduje relacji, a osłabia ją, może też ją zniszczyć, ponieważ relacje buduje prawda, a konflikty właśnie ją uwidaczniają, poznajemy siebie dzięki nim, unikanie ich jest lekceważeniem relacji, niewyjaśnione problemy często generują kolejne. Zdrowym sposobem na rozwiązywanie konfliktów nie jest rzucanie talerzami w kogoś, a szczera, taktowna rozmowa, powiedzenie tego, co się czuje, bez obwiniania i oskarżania, a z szacunkiem do rozmówcy. Stwarzanie niepotrzebnych konfliktów ma miejsce wówczas, gdy się kogoś ciągle czepiamy, gdy go nie szanujemy, żyjemy pretensjami, żądamy zaspokojenia naszych potrzeb, takie relacje stają się toksyczne i zachęcają drugą stronę do ucieczki;


• naiwność, ufanie bezgranicznie komuś, kogo się dopiero poznało; głębokie zaufanie buduje się powoli, z dnia na dzień, nie w dwie godziny, bądź odwrotnie — brak zaufania, nadmierna podejrzliwość;


• zapalenie ego, czyli „mam rację, a wszyscy inni się mylą i moje słowo musi być ostatnie, najważniejsze”, brak szacunku wobec zdania innego niż własne, poglądów innych niż własne, oraz zapalenie ego: „wszystko mi się należy”, to postawa roszczeniowa, takie osoby nic od siebie nie chcą dawać, tylko otrzymywać i to już;


• żal, tłumione, niewypowiedziane pretensje, życie w urazach;


• nienawiść do samego siebie, do rodziców, nieakceptowanie siebie i niekochanie siebie;


• ucieczka przed konfrontacją ze swoimi problemami w jakąś czynność, w jakieś zajęcie;


• nieumiejętność powiedzenia tego, co się czuje, czego się potrzebuje, nieumiejętność rozmawiania o uczuciach i okazywania ich;


• niedbanie o swoje potrzeby, a tylko o potrzeby innych, bądź odwrotnie — dbanie tylko o swoje potrzeby, brak zainteresowania potrzebami bliskich;


• życie w poczuciu wstydu za rodziców, z powodu tego, jak oni żyją;


• podejmowanie decyzji ze strachu, np. bycie z kimś z powodu kompleksów, niskiego poczucia własnej wartości, myślenie: „bez niego nie dam sobie rady, nikt mnie nie ze chce”;


• godzenie się na nadużycia, wykorzystywanie, krzywdy, przemoc fizyczną, psychiczną, godzenie się na bycie ofiarą;


• bycie katem, znęcanie się nad innymi psychiczne, fizyczne;


• znęcanie się psychiczne: porównywanie do innych z naciskiem na gorszość, korzystanie z komunikacji, w której jest przemoc: żądanie, wyzywanie, obwinianie, szantażowanie, oskarżanie, upokarzanie, ciągłe krytykowanie;


• znęcanie się fizyczne: bicie, często z użyciem np. paska od spodni, klapsy, agresja, to wszystko jest złym dotykiem, rani, osłabia, często niszczy;


• zaniżanie swoich możliwości słowami: „nie dam rady” albo sugerowanie się wyobrażeniami przy podejmowaniu decyzji, zakładanie porażki. Tego często nie wiadomo, czasami trzeba sprawdzić :)


• samotność, myśli i próby samobójcze, depresja, choroby, nerwica, obgryzanie paznokci;


• niezadowolenie z życia, z pracy, z relacji, brak satysfakcji i poczucia szczęścia i zagłuszanie tego na różne sposoby, udawanie, że jest okej, albo godzenie się na to, że nie jest dobrze, krytyka nawet konstruktywna powoduje ból do szpiku kości;


• życie traumatyczną przeszłością w teraźniejszości, nieustanne jej rozpamiętywanie, wracanie powierzchowne do traum, czyli nie po to, by wyciągnąć z nich wnioski, uwolnić tłumione emocje, zrozumieć je, tylko po to, by narzekać, robić z siebie ofiarę, manipulować otoczeniem;


• nieskupianie się na teraźniejszości, nie budowanie jej;


• przesadna kontrola, w relacji objawia się jako zazdrość, żądanie od partnera, by się tłumaczył, sprawdzanie go, osaczanie, nie ma w takiej relacji zaufania, a jest podejrzliwość. Kontrola może również dotyczyć dzieci, a także można przesadnie kontrolować siebie. U osób przesadnie kontrolujących może występować oczekiwanie, by wszystko i zawsze działo po ich myśli. Jest to brak akceptacji spraw, na które nie mają wpływu, nieumiejętność odpuszczenia, pogodzenia się z tym, jak sprawa wygląda. Dzieje się wspaniale, kiedy bierzemy życie w swoje ręce, ale musimy wiedzieć, że chociaż na wiele spraw mamy wpływ, to jednak nie na wszystkie, i warto zajmować się tymi, nad którymi możemy zapanować, a zostawić w spokoju te pozostałe. Jeśli umiemy akceptować to, na co wpływu nie mamy, jest dobrze. Jeśli myślimy, że możemy wszystko kontrolować i do tego dążymy, przy tym nie umiemy odpuszczać, będziemy sfrustrowani. Potrzebna jest równowaga pomiędzy kontrolą i odpuszczeniem sobie, do tego refleksja, w której to zastanawiamy się, czy mamy na tę sprawę wpływ, czy nie. Często DDA chcą zmieniać to, na co wpływu nie mają, a nie zmieniają tego, co od nich zależy. Trzeba nauczyć się to rozróżniać. Najłatwiej zacząć od uświadomienia sobie prawdy, że mamy wpływ na to, jakie decyzje podejmujemy, jesteśmy odpowiedzialni za własne życie, a nie mamy wpływu na to, jak żyją inne osoby, możemy tylko na to zareagować, ale nie mamy prawa żądać zmian, zmieniać kogoś na siłę. Przykładem braku akceptacji sprawy, na którą nie mamy już wpływu, może być zakończenie relacji, rozstanie. Jeśli ktoś nie chce nadal odwzajemniać naszego uczucia, nie zmusimy go do tego. Para miała wpływ na siebie, na swoje samopoczucie, gdy ze sobą była, ale ten czas już minął, jeśli partner(ka) podjął(-jęła) decyzję, że chce się rozstać, a druga strona tego nie akceptuje, próbuje na siłę odzyskać partnera(-kę), nie jest to zdrowa reakcja. Podobnie jeśli zaczyna szantażować drugą stronę, że zrobi sobie krzywdę, gdy ją/jego zostawi. Znam takie historie. To znak, że nie ma równowagi pomiędzy odpuszczeniem a kontrolą. Taka reakcja nie ma nic wspólnego z miłością. To, co powinien zrobić partner, który nie chce rozstania, to zaakceptować je, uszanować decyzję drugiej strony, wyciągnąć wnioski ze swojego zachowania po to, by w kolejnej relacji nie popełniać tych błędów, które zaistniały w tej. Jeśli tego nie zrobi, najprawdopodobniej w kolejnej relacji powtórzy te błędy, dlatego refleksja i wyciąganie wniosków jest kluczem do tego, by iść do przodu. Innym przykładem może być choroba, jeśli mamy na nią wpływ, możemy przywrócić nasz stan organizmu do równowagi, to powinniśmy to zrobić, jeśli nie mamy na nią wpływu, to lepiej ją zaakceptować, niż się męczyć. Myślę, że na wiele chorób mamy wpływ, a jeszcze bardziej na to, czy się one pojawią. Profilaktyka jest na to odpowiedzią. Są jednak takie choroby czy wady, z którymi czasami ktoś się rodzi, jak np. niewidomi od urodzenia, albo doświadczy wypadku, po którym nie będzie mógł już chodzić. Nieakceptacja tego może być bardzo frustrująca, wykańczająca, akceptacja zaś pozwoli cieszyć się życiem, takim jakie ono jest. Kolejnym przykładem przesadnej kontroli jest chęć ratowania rodzica alkoholika przez dziecko albo osoby współuzależnionej. Jest to wiara w iluzję, że możemy kogoś zmienić, jeśli on sam z siebie tego nie chce. DDA pragną normalnego domu, szczególnie dziecko, które doświadczało roli bohatera, chce ratować rodziców, co nie da nigdy pozytywnego efektu, jeśli oni sami z siebie nie zechcą się zmienić. To, na co mają wpływ DDA, to własne życie, mają wpływ na to, jaką rodzinę sami zbudują, nie mają zaś wpływu na to, z jakiej pochodzą, mogą jedynie wyciągnąć z tego wnioski i postępować lepiej niż ich rodzice. Mogą zareagować na zachowania rodziców, postawić granicę, mądrą reakcją jest dystans, on jest oznaką miłości i szacunku do samego siebie, ponieważ tacy ludzie często ranią, więc jedynym sensowym rozwiązaniem jest pójście swoją drogą;


• perfekcjonizm, wszystko musi być na sto procent, perfekcjoniści boją się popełniania błędów, a poprzeczka ich często jest za wysoka, nierealistyczna, często nie rozumieją, że to właśnie na błędach się uczymy, i chcą wykonać dane zadanie bezbłędnie, co często nie jest możliwe, nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi, często nie akceptują tego, więc czasami mogą się bać próbować, bać się czegoś, co jest nowe, mają problemy z zadowoleniem, z satysfakcją, ponieważ bagatelizują swoje sukcesy i są bardzo krytyczni wobec siebie, często perfekcjoniści traktują innych tak jak siebie i żądają, by inni również byli idealni, co możliwe nie jest, każdy popełnia błędy, chyba że nic nie robi;


• myślenie, że na miłość trzeba zasłużyć, że należy być zawsze miłym i uprzejmym, by być akceptowanym, często DDA nie potrafią być sobą, wyrażać siebie, panicznie boją się odrzucenia, wrażliwość traktują jak zagrożenie, dystansują się od uczuć, nie potrafią ich okazywać, grają twardzieli, tłumią emocje, albo odwrotnie — przesadnie angażują się emocjonalnie w relację i gdy partner poświęca swój czas też na inne osoby czy zajęcia, czują się zagrożone, odrzucone;


• traktowanie porażek jak koniec świata, niewyciąganie z nich wniosków, nieuczenie się z nich, tylko biadolenie, czemu mnie to spotkało, popadanie w przygnębienie z ich powodu, strach przed popełnianiem błędów, przed próbowaniem czegoś nowego, paniczny strach przed tym, co nowe, co może wynikać z perfekcjonizmu, a perfekcjonizm z tego, że byliśmy w dzieciństwie ciągle krytykowani, porównywani;


• nieustanne narzekanie, uwaga skierowana na to, co jest nie tak;


• nieszanowanie siebie i innych;


• okrutne traktowanie siebie albo innych: myślami, słowami, czynami, zadawanie ran;


• gniew i żal tłumione często zamieniają się w agresję;


• bezmyślne kopiowanie i powielanie błędów rodzinnych, brak samodzielnego myślenia, nieumiejętność wyciągania wniosków, postępowanie na zasadzie: „mnie ojciec lał, więc ja też będę”;


• przejmowanie się opinią innych, robienie czegoś na pokaz, odgrywanie roli idealnej osoby, myślenie, co powiedzą inni, szukanie akceptacji otoczenia, życie nie w zgodzie ze sobą, a z tym, co narzucane, akceptowane przez większość;


• ucieczka w nałogi, uciekanie od rozwiązywania problemów, nieumiejętność rozwiązywania ich, udawanie, że ich nie ma;


• traktowanie innych, swoich bliskich jak swoją własność, męża, żonę, dzieci, narzucanie im swojego zdania, postawa roszczeniowa, kontrola, ograniczanie innych, nadopiekuńczość albo odwrotnie — obojętność, oziębłość;


• nieprzyjmowanie odpowiedzialności za konsekwencje własnych decyzji, obwinianie innych;


• trwanie w toksycznych relacjach czy sytuacjach, godzenie się na nie z powodu strachu przed tym, co nowe, nieznane, z powodu wiary w to, że się nie zasługuje na lepsze traktowanie, na lepsze życie;


• ograniczające przekonania, brak refleksji, nieumiejętność wyciągania wniosków, uczenia się na błędach, nienaprawianie ich, tylko powtarzanie;


• spotykanie się z rodziną, bo tak wypada, z ludźmi, którzy ranią, godzenie się na to i usprawiedliwianie ich, mówienie, że przecież to rodzina, ślepa wiara w autorytety;


• trwanie w relacjach, które nie dają szczęścia, a nieustający ból i rany;


• nieumiejętność asertywnego odmawiania, uległość: zgadzanie się na coś, na co nie ma się ochoty, albo odwrotnie — agresja: żądania i brak szacunku do potrzeb innych, liczą się tylko własne. Brak głębokiej rozmowy, tylko komunikaty;


• cierpiętnictwo, nieumiejętność doświadczania przyjemności, nieumiejętność cieszenia się życiem;


• przesadna powaga, nieumiejętność wyluzowania, ciągłe spięcie, skrępowanie, wystraszenie, zestresowanie;


• nieszczerość wobec siebie i innych albo szczerość mylona z chamstwem;


• nieumiejętność rozmowy, strzelanie fochów, obrażanie się, nieumiejętność mądrego wyrażenia emocji, tłumienie ich albo wyrażanie w sposób krzywdzący innych: obwinianie, wyżywanie się na innych, znęcanie psychiczne i fizyczne;


• hejtowanie innych, nieustające krytykowanie, „wbijanie szpilek”;


• traktowanie siebie jak swojego wroga, a nie jak przyjaciela, nieumiejętność budowania zdrowej relacji zarówno ze sobą, jak i z innymi, wynikająca z braku odpowiednich wzorców w przeszłości i wiedzy na ten temat, nieedukowanie się, by dowiedzieć się więcej, zamiast tego ignorancja i powielanie błędów z domu rodzinnego;


• dopuszczanie do głosu wewnętrznego krytyka, podcinanie sobie samemu skrzydeł, negatywne ocenianie, które znane jest z domu, zamienia się w krytykowanie siebie, ciągle jest coś, do czego można się przyczepić, zawsze można coś zrobić lepiej. Wewnętrzny krytyk nie pozwala cieszyć się sukcesami, postępami, wciąż jest niezadowolony, nie dostrzega tego, co jest okej, tylko wyolbrzymia to, co nie jest okej, i ciągle na to kieruje swoją uwagę, wywołuje cierpienie. Wiara w ten głos powoduje bardzo złe samopoczucie, niską samoocenę, może doprowadzić do depresji, nawet do samobójstwa. Wewnętrzny krytyk, który był we mnie, mówił mi, że moje życie nie ma sensu, że lepiej z nim skończyć. I rzeczywiście, warto było skończyć z tamtym życiem, ale nie poprzez samobójstwo, to niczego by nie załatwiło, a poprzez pracę ze sobą, której efektem było uzdrowienie. Można rzec, że dzięki temu, żyjąc, umarłam i narodziłam się na nowo, ponieważ jestem zupełnie inną osobą, niż kiedyś byłam;


• nuda, zabijanie czasu głupotami;


• wtrącanie się w nie swoje sprawy, niedostrzeganie granic w relacjach, chęć dźwigania za kogoś jego plecaka;


• wchodzenie w role, w które nie powinno się wchodzić, matka powinna być matką dla swoich dzieci, a nie dziecko ma być matką dla swojego rodzeństwa, mylenie ról;


• próba zmieniania wszystkich dookoła, ratowania, przesadna empatia, brak zdrowego rozsądku, pozwalanie innym na wykorzystywanie, naiwność, brak szacunku wobec wolnej woli, narzucanie własnej, wiara w to, że wiem lepiej, czego potrzebują inni, niż oni sami;


• chęć uratowania rodzica, partnera, którzy mają problemy, kosztem siebie, nieprzyjmowanie faktu, że możemy zmienić tylko siebie, koncentrowanie się nie na swoim życiu, tylko na innych, i to nie zawodowo, przesadne poświęcenie;


• granie przed innymi, rezygnacja z bycia sobą na rzecz udawania takiej osoby, jaką chcemy, żeby w nas widzieli inni, nieszczerość, udawanie, przybieranie maski;


• życie na pokaz, udawanie, że jest dobrze, kiedy nie jest, życie w fałszu, skupianie się tylko na negatywnych aspektach życia, np. na tym, że czegoś nie mamy, biadolenie, narzekanie, dołowanie się, a nie radosne działanie, by coś zmienić, niewdzięczność za to, co mamy, niedostrzeganie pozytywnych stron życia, skupianie się tylko na brakach, a co za tym idzie — przyciąganie ich;


• agresja, nieczyste intencje wobec kogoś;


• traktowanie siebie i innych jak kogoś bezwartościowego;


• szukanie potwierdzenia swojej wartości w związkach czy w innych relacjach;


• próba zadowolenia wszystkich swoim kosztem;


• kłamstwa, niedotrzymywanie obietnic, skłócanie;


• nieumiejętność tworzenia zdrowej, przyjemnej atmosfery, zamiast tego podejrzliwość, czepialstwo, pretensje, obwinianie otoczenia, narzekanie, osądzanie, obgadywanie;


• tworzenie relacji z partnerem(-ką) bez wyciągnięcia wniosków z przeszłości, powielanie błędów z domu rodzinnego, robienie tego samego „piekła” już swojej rodzinie. Bardzo często DDA wchodzą w relację z alkoholikiem albo same zaczynają pić nałogowo.


Jeśli wpadłeś w jakieś skrajności z powyższej listy, to uświadom sobie, że nie ma skutku bez przyczyny, że nie jesteś winny tego, co działo się w Twoim domu. Owe skrajności, kompleksy, nieumiejętności są nieuniknione, nie obwiniaj się więc za nie. Nie mogłeś jako pięcioletnie dziecko wstać i się wyprowadzić, musiałeś się dostosować, dlatego w pewnym sensie te negatywne doświadczenia są w porządku, bo nie miałeś wyjścia, musiałeś się dostosować do środowiska, w jakim byłeś wychowany. Teraz jednak, będąc dorosłym człowiekiem, nie musisz ani się dostosowywać do czegoś, co nie jest z Tobą zgodne, ani żyć podobnie do Twoich rodziców. MOŻESZ wiele zmienić, możesz zbudować ze sobą zdrową relację, uzdrowić własne rany, pokochać siebie, a dobre wieści są takie, że zadania z tego poradnika mogą pomóc rozpocząć ten proces :)


Zrób dziś zadanie I z tego rozdziału i jeśli masz chęci, to przeczytaj II, III i IV rozdział oraz zrób zadania z rozdziału IV.


Zadanie I. Przemyśl i wypisz te konsekwencje, które dotyczą aktualnie Ciebie; jakich brakuje Ci umiejętności do budowania relacji; jakie masz aktualnie problemy. Uświadom sobie rolę, której doświadczałeś, i spójrz na swoje obecne relacje i zachowania w tych relacjach. Zastanów się, czy nie przeniosłeś ich do życia dorosłego.

Jeśli Twoje problemy nie zostały wymienione powyżej, weź je oczywiście pod uwagę i je wypisz.


Nieważne, z jakiej rodziny pochodzisz, możesz zmieniać to, na co masz wpływ, czyli swoje życie, swoje wybory.


Świadomość tego, co się z Tobą dzieje, nazwanie konkretnie tego, co przeżywasz, to już połowa sukcesu! Druga połowa to dostrzeżenie przyczyny i wyciągnięcie z tego budujących wniosków.


Traumy z dzieciństwa, jeśli zostaną przekute w mądrość życiową, mogą być Twoją największą siłą.


Nie jesteś winny tego, co miało miejsce w Twoim domu!

A konsekwencje, które ponosisz, mogą być chwilowe, jeśli wyciągniesz z tego, co Cię spotkało, budujące wnioski.


TWOJE NOTATKI



Rozdział II. Samopoznanie

Samopoznanie to droga do swojego wnętrza, to odkrywanie siebie, własnych potencjałów, to nieustanna praca ze sobą, w której poprzez doświadczenia i korzystanie z odpowiednich narzędzi poznajemy siebie. Narzędzia, jakie są potrzebne do tego, to: refleksja, obserwacja, wyciąganie wniosków z doświadczeń, również z tego, jak się zachowujemy, jak reagujemy, uczenie się na błędach, dostrzeżenie zależności przyczynowo-skutkowych.

Poradnik, który właśnie czytasz, jest narzędziem służącym do samopoznania. Większość zadań będzie miała na celu właśnie to, byś poznał siebie. Będzie to podróż w głąb Ciebie, dzięki niej odkryjesz siebie, uświadomisz sobie wiele ważnych kwestii. Nikt nie zdoła poznać Cię lepiej niż Ty sam, masz na to całe życie. Korzystanie z narzędzi, które wymieniłam wyżej, podnosi jakość życia, bardzo dobrze wpływa na relacje z samym sobą i z innymi, na samopoczucie, a tym samym na zdrowie. Narzędzia, z których korzystam w tym poradniku, są najlepsze, bo proste, konkretne i dostępne dla każdego. Często myślimy, że rozwiązanie jest poza naszym zasięgiem, że jest dostępne tylko u jakiegoś specjalisty, guru i często rzeczywiście możemy od nich otrzymać wsparcie, ale każdy z nas może i powinien pracować sam ze sobą, a te narzędzia są do tej pracy niezbędne.

Samopoznanie idzie w parze z prawdą, szczerością wobec siebie, z umiejętnością przyznania się do błędów, zobaczenia sytuacji tak, jak naprawdę ona wygląda, bez oszukiwania siebie, uciekania od problemów, maskowania ich z powodu strachu przed zmierzeniem się z bólem, z tym, od czego uciekamy. Ostatecznie i tak nie możemy od siebie uciec, więc uporządkowanie swojego wnętrza często wydaje się najsensowniejszym rozwiązaniem, jeśli zależy nam na naszych relacjach, na własnym zdrowiu.

Prawda bywa bolesna, ale jest transformująca, oczyszczająca, jednym słowem — prawda wyzwala. W procesie uzdrowienia jest koniecznym elementem, przez chwilę boli, ale efekt końcowy działa jak balsam dla duszy.

Wszystkie zadania, jakie będziesz wykonywać, by dały piękny efekt, potrzebują tego elementu, potrzebują najgłębszej prawdy. Kłamstwo maskuje przez jakiś czas temat, ale nie rozwiąże nigdy problemu, a problemy nierozwiązane zazwyczaj powodują kolejne, bo gdy się siebie oszukuje, to trzeba kłamstwo przykrywać kolejnym kłamstwem. By tego nie widzieć i się z tym nie zmierzyć, często wpadamy w różne nałogi, które są zagłuszaczami, znieczulaczami i zazwyczaj rujnują życie wszystkich osób z najbliższego otoczenia. Takim zagłuszaczem, znieczulaczem może być m.in. alkohol.

Jeśli jest on jedynie dodatkiem, kiedy np. pijemy z powodów radosnych, świętujemy, to w porządku, jeśli alkohol nie jest priorytetem, to nic nam nie grozi. Kiedy jednak staje się codziennym gościem i bliskie osoby przez niego są zaniedbywane, krzywdzone pod jego wpływem, jeśli praca i pasja schodzą na dalszy plan, a najważniejsze jest tylko to, by codziennie się napić, za wszelką cenę, to nazywa się to alkoholizm.


Narzędzia do samopoznania są potężne, bo proste, skuteczne i dostępne dla każdego.


Na poznanie siebie mamy całe życie.


Pracując sami ze sobą, dajemy sobie szansę na to, by iść do przodu, poszerzać granice świadomości.


Inwestując w siebie, inwestujemy w swoje relacje.


To od każdego z nas zależy, jak korzystamy z tego, co jest nam oferowane, jeśli robimy to z głową, będzie dobrze.


Rozdział III. Prawda wyzwala

Prawda jest kluczem w każdym procesie uzdrowienia, w tym który już rozpocząłeś również. Istnieje potrzeba, byś zobaczył w prawdzie nie tylko siebie, ale też swoją rodzinę. Często wstydzimy się za naszych najbliższych, to w pewnym sensie jest zrozumiałe, chcemy, żeby nasza rodzina była wspaniała, ale ten wstyd znika, gdy dotrze do nas świadomość, że członkowie naszej rodziny to osoby, które są odpowiedzialne za własne wybory, za swoje życie i mają prawo żyć tak, jak chcą, a my mamy prawo żyć tak, jak chcemy. Jeśli nam nie po drodze, możemy iść własnymi ścieżkami. Może w tym pomóc podejście traktujące członków rodziny jak osoby, które były przez jakiś czas w Twoim życiu obecne, dały Ci to, co miały, były takimi osobami, jakimi potrafiły być, to, co do Ciebie mówiły, i to, jak Ciebie traktowały, było tylko informacją, jak traktują siebie, nie miało to nic wspólnego z Tobą, z tym, kim Ty jesteś i jaki jesteś, z tym, na co zasługujesz, ponieważ inni traktują nas na tyle, na ile mają miłości w sobie. Gdy jesteśmy dziećmi, nie mamy wyboru, ale kiedy dorośniemy, możemy nie pozwalać na to, by nas raniono, możemy się wyprowadzić, zdystansować, pójść własną drogą.

Weź też pod uwagę fakt, że nie znamy odpowiedzi w jednej chwili na wszystkie pytania, możemy je w sobie nosić, ale nie są dostępne od razu. Życie jest w pewnym sensie inteligentną tajemnicą i te karty są odkrywane z czasem, wtedy widzimy, że to doświadczenie było potrzebne po to, a z tamtego się nauczyłem tego, więc nie wiemy od razu, mając dane tylko z kawałka czasu, jaki co ma sens, po co i dlaczego? Może właśnie dzięki temu, że wyrosłeś w takiej rodzinie i doświadczyłeś takiej patologii, będziesz w stanie innych z tej patologii wyciągać? Nie wiem, jak będzie u Ciebie, ale to jest dokładnie moja historia. Miałeś trudne dzieciństwo, ale dorosłość możesz napisać inaczej, wiedz, że do Ciebie należy wybór.

Ten bagaż zrobi się lżejszy, kiedy uświadomisz sobie, że jesteś odpowiedzialny tylko za swoje decyzje i tylko za swoje życie, tu jest ta granica. Życie innych to ich odpowiedzialność, Twoje życie to Twoja odpowiedzialność. Tak naprawdę Twoją rodziną może być przyjaciel, partner, nie musi to być rodzeństwo czy rodzice, chyba że taka jest Twoja wola i wspaniale Wam razem. Jeśli jednak nie jest wspaniale, a agresywnie, przygnębiająco, toksycznie, to po co się męczyć? Każdy może pójść w swoją stronę i żyć tak, jak chce. Oczywiście, że najlepiej jest rozwiązywać konflikty pokojowo, kochać i wspierać siebie nawzajem, ale jeśli ktoś tego nie potrafi, to jakie mamy wyjście?

Nie masz wpływu na to, jak zachowują się członkowie „Twojej rodziny”, na to, jak żyją, ale masz wpływ na to, jak na to zareagujesz. Gdy już jesteś dorosły, możesz pójść inną drogą, jeśli ta wspólna dotychczasowa Ci nie odpowiada. Dokładnie tak zrobiłam z tymi osobami, z którymi należało tak zrobić, i wiem, że była to dobra decyzja, bo szczera i zgodna ze mną, nawet naturalna, samo się to stało. Pamiętam o tym, że nie mogę nikogo na siłę zmieniać, żądać zmian, ale mam prawo wybrać, czy chcę przebywać w towarzystwie tej osoby. Jeśli ta osoba powoduje złe samopoczucie, jeśli swoim zachowaniem próbuje ranić, to choćby z miłości do siebie i szacunku lepiej odejść, przynajmniej ja tak robię.

Zapraszam Cię do dostrzeżenia prawdy, bo tak jak wspominałam wyżej, ona wyzwala. Twoja rodzina jest, jaka jest, i nie trzeba tego maskować, sprzątać po niej konsekwencji, udawać, że jest okej, pozwalać na to, by Cię raniono, i zmuszać się do spotkań z nią, bo tak wypada, bo to przecież rodzina.

Często pragniemy pięknej rodziny i jest to piękne pragnienie. Tęsknimy za bliskością i miłością, chcemy zmieniać swoich najbliższych pod tym kątem, jeśli nam tego nie oferują, chcemy ich ratować z nałogów, z problemów, ale to nie przyniesie rezultatu, bo jedyną osobą, którą możesz zmienić i uratować, jesteś Ty. To Ty pragniesz zmian, a nie te osoby, dlatego daj sobie czas, skup się na tym, by uzdrowić siebie i zbudować ze sobą zdrową relację, a więc taką, w której pokochasz siebie.

Kiedy pokochasz siebie, będziesz mógł to piękne pragnienie o domu pachnącym miłością domowników zrealizować, będziesz mógł założyć piękną rodzinę, zupełnie inną, niż Tobie zaoferowano. Tego Ci życzę :)

Kluczem do pokochania siebie jest stworzenie sprzyjającego środowiska, a więc dystans wobec toksycznych ludzi, otaczanie się osobami, które kochają Cię, dobrze Ci życzą, a przy tym uzdrowienie ran i właściwe ukierunkowanie się na to, co Ci służy, a więc to, co Cię uszczęśliwia, buduje i wspiera, i już zawsze wybieranie tego, ale bez perfekcjonizmu. Jesteśmy tylko i aż ludźmi, popełniając błędy, uczymy się, doświadczamy, poznajemy się, dlatego pozwól sobie na błędy i porażki, z nastawieniem, że się z nich uczysz, popełniaj błędy, ale nie wciąż te same, nie chodź ciągle do tej samej klasy i nie odrabiaj ciągle tych samych lekcji, ucz się pilnie życia z życia, wzrastaj, wyciągaj wnioski i stosuj je, wtedy będzie Ci się żyło mądrzej, lepiej i zdrowiej.

Jeżeli jesteś w sytuacji, gdy nadal mieszkasz z osobą toksyczną, czyli taką, która jest zraniona, nie kocha siebie, a więc i Ciebie, za to z chęcią Ci „dokłada do pieca” przemocą psychiczną, oskarżając Cię, nieustannie krytykując, obwiniając, też podzielę się z Tobą sposobem, jak sobie wówczas poradzić.


Jeśli tak uznasz, to Twoją rodziną niekoniecznie musi być mama czy tata, może być nią przyjaciel, partner, tak naprawdę każdy człowiek.


Uratować i zmienić możesz tylko siebie! A pomagać w zmianie warto tym, którzy o tę pomoc poproszą, pamiętając, gdzie jest granica. Nie zapominaj, że jesteś odpowiedzialny tylko za swoje życie, więc najważniejsza relacja to relacja z samym sobą. Tak ją buduj, by Cię uszczęśliwiała, wówczas będziesz mógł dzielić się tym szczęściem z innymi.


Pragnienie o pięknym domu wypełnionym miłością i szczęściem domowników możesz zrealizować, zakładając nową rodzinę. Zrobisz to z powodzeniem, jeśli pokochasz wpierw siebie.


Prawda wyzwala i jest konieczna w procesie uzdrowienia.

Rozdział IV. Potęga umysłu

Dlaczego w większości przypadków ktoś, kto był wychowany w atmosferze miłości i akceptacji, w dorosłości jest szczęśliwym człowiekiem, odnosi sukcesy, potrafi cieszyć się życiem i jest zdolny do kochania, a ktoś, wychowany w agresji, ciągle karany, niedoceniany, poniżany i nieustannie krytykowany, ma niskie poczucie własnej wartości, boi się życia, nie potrafi się nim cieszyć, kochać, rani siebie i innych? Co powoduje różnicę między tymi dwoma przypadkami?

Na pewno tym czyś jest nastawienie do życia. Pierwsza osoba jest przekonana o tym, że zasługuje na wszystko, co najpiękniejsze i najcudowniejsze, bo wyrosła w takim przekonaniu, tak ją traktowano i to dostaje, a druga osoba trwa w przeświadczeniu, że nie zasługuje na nic dobrego, że się nie liczy, bo tylko to wyniosła z domu i też to dostaje. Jak myślisz, co się zatem stanie, jeśli ta druga osoba zmieni swoje dotychczasowe przekonania, myślenie na swój temat i zacznie czuć w wyniku pracy ze sobą, ze swoim umysłem, w wyniku uzdrowienia, że zasługuje na wszystko, co najcudowniejsze? Oczywiście zacznie to w końcu dostawać. Nie jest więc dziś tak bardzo istotna przeszłość, a teraźniejszość, bo możesz, zmieniając teraźniejszość, zmienić przyszłość i doświadczać tego, co najcudowniejsze, tak jak ta osoba, która była wychowana w miłości i akceptacji, możesz tworzyć piękne relacje, odnosić sukcesy, zajmować się tym, co kochasz, a przede wszystkim możesz zacząć czuć się dobrze sam ze sobą, możesz poczuć się dobrze w swojej skórze. Jeśli tylko zmienisz przekonania na swój temat z destrukcyjnych na budujące, uzdrowisz rany i będziesz wybierać to, co Cię uszczęśliwia.

Nasz zewnętrzny świat jest odzwierciedleniem naszego wewnętrznego świata, więc jeśli chcemy zmian na zewnątrz, zaczynamy pracę od wewnątrz, od zmian przekonań na swój temat na takie, które budują w nas poczucie własnej wartości. Innymi słowy, jeśli w Twoim wewnętrznym świecie będą uczucia pełne miłości, wdzięczności i radości, to to się przełoży na zewnętrzny świat i wtedy zacznie dziać się pięknie. To, w co wierzysz, to, co o sobie myślisz, to, jakie masz przekonania na swój temat i na temat świata, rzutuje na to, jakie podejmujesz decyzje, a one tworzą Twój zewnętrzny świat.

Twój świat wewnętrzny tworzy świat zewnętrzny — to jest potęga umysłu, serca i dowód na to, że jesteśmy kreatorami własnej rzeczywistości. Oczywiście nie na wszystko mamy wpływ, ale wciąż wiele spraw zależy od nas. I tymi powinniśmy się zajmować, a zostawić w spokoju te, na które wpływu nie mamy.

Umysł dopasuje się do tego, co mu wgrasz, jest jak komputer, możesz zmieniać oprogramowanie, ile razy chcesz, ale nie zawsze dzieje się to za pstryknięciem palca, przynajmniej nie u mnie. Nie oznacza to oczywiście, że u Ciebie musi być tak samo. Z moich doświadczeń wygląda to jak długotrwały proces. Ludzie są tak różni, bo mają inne oprogramowania, a więc przekonania, bo zgodnie z własnymi przekonaniami podejmujemy decyzje, my się również zmieniamy, gdy zmieniamy oprogramowanie, przekonania. Moja historia jest tego dowodem.

Przez większość życia tkwiłam w przekonaniu, że jestem gorsza, i tak też się czułam, podejmowałam decyzje zgodnie z tym przekonaniem, więc było bardzo przygnębiająco i smutno. Gdy zmieniłam swoje „oprogramowanie”, zaczęło się to od uświadomienia sobie tego przekonania, wyciągnęłam wnioski z niego, zobaczyłam przyczynę i to, kto mi je zaszczepił, dostrzegłam, jak bardzo ono jest dla mnie niekorzystne, krzywdzące. Następnie przez traktowanie siebie dobrze i coraz lepiej zmieniłam to przekonanie na takie, że zasługuję na wszystko, co najcudowniejsze, i po jakimś czasie zaczęłam tego doświadczać.

Pięknym momentem było poczucie harmonii, dostrzeżenie, że nie ma gorszego i lepszego życia, że ono samo w sobie jest wartością, choć — jak wiesz — w większości ludzie nie traktują siebie w taki sposób. Z pewnością wynika to z różnych powodów. Jednym z nich jest zranione serce, a więc niezdolne do kochania. Ta historia pokazuje potęgę naszego umysłu i sposób, jak należy z nim pracować. Ciało się dostosowuje do umysłu. Jeśli pomyślisz: „czuję się beznadziejnie”, Twoje ciało przyjmie postawę adekwatną do beznadziejności, na której skupiasz uwagę, i zaczynasz ją naprawdę odczuwać. Mimowolnie poddajesz się temu uczuciu, na twarzy zamiast uśmiechu pojawi się smutek, ale gdy poczujesz, że jest wspaniale, nie tylko po twarzy będzie to widać, lecz po całym ciele. Gdy pomyślisz: „dam radę”, jest szansa, że tak będzie, z kolei gdy stwierdzisz: „nie dam rady”, to nie dajesz sobie takiej szansy. Oczywiście nie sprowadza się to tylko do słów i to, z czym chcesz sobie poradzić, musi być adekwatne do Twoich możliwości, a jeśli ich nie masz, to przyda się kreatywność i działanie krok po kroku, które sprawi, że coś, co było do tej pory niemożliwe, za parę chwil, miesięcy albo lat będzie do osiągnięcia.

Na zmianę nie jest nigdy za późno, jeśli tylko wiesz, co chcesz zmienić. Potrzebne jest ukierunkowanie się na to, czego chcesz doświadczać, konsekwencja, cierpliwość i wytrwałość. Bardzo pomocna będzie też akceptacja tego, jak jest. Mam na myśli wiarę w to, że Wszechświat jest mądry i wszystko dzieje się po coś, w swoim czasie. Nie ma więc sensu wymuszać zmian, żądać i narzekać, a warto robić to właśnie, co przynosi nam poczucie spełnienia, koncentrować się tylko na tym, co od nas zależy, oraz dziękować za to, co mamy. Potęga serca to jeszcze inny temat, będziesz mógł się o tym przekonać, jak potężne jest Twoje serce, wykonując zadanie w późniejszym rozdziale.


Zrób wszystkie zadania z tego rozdziału, a jutro wróć i kontynuuj, przeczytaj rozdział V i VI, zrób zadania z VI rozdziału.


Zadanie I. Napisz, jakie masz przekonania na temat swojej osoby? Co o sobie myślisz? Jakie masz podejście do życia? Kto za Twoje życie jest odpowiedzialny?


Żeby Ci ułatwić to zadanie, proponuję przeczytać poniższy tekst i zastanowić się, czy widzisz w nim siebie, czy masz takie nastawienie do życia, czy tak myślisz i w te myśli wierzysz, czy któreś z tych przekonań jest Twoje? Czy żyjesz zgodnie z nimi? Czy Twój świat się kręci zgodnie z tymi przekonaniami? (Jeśli masz takie myśli, ale w nie nie wierzysz, to okej, przyjdą i sobie pójdą, nie mają one żadnego znaczenia, dopóki go im nie nadasz, dopóki nie będziesz żył zgodnie z nimi). Jeśli poniższy tekst nie zawiera Twoich przekonań, bo tak też może być, to oczywiście weź je pod uwagę, wypisz je, weź pod uwagę swoje przekonania, odpowiedz na pytania z zadania I, ten fragment poniżej jest tylko przykładem.


Ta sytuacja wygląda tak, jak wygląda, bo nie mam na nią wpływu, to zrządzenie losu, nic się nie da zrobić, nie rysują się przede mną żadne perspektywy ani możliwości. Moje życie to same przypadki. Miałem pecha. Jestem skazany na takie życie, to wola Boga, karma. Bóg tak chciał. To, że w pracy mi nie idzie, to przez szefa, on jest okropny; ciężko się dorobić w Polsce, to przez rząd; moje życie tak wygląda przez dzieciństwo, to wina rodziców, że nic mi nie wychodzi. Płaczę i cierpię przez niego/nią, bo odszedł/odeszła, zostawił/zostawiła mnie. Nie dam rady, nie uda mi się, nie zasługuję na nic dobrego, do niczego się nie nadaję, za co się wezmę, to psuję, nieistotne są moje potrzeby i to, co czuję, jestem życiową łamagą, głupkiem, fajtłapą, fleją, niezdarą, leniem śmierdzącym. Do niczego w życiu nie dojdę. Nic nie osiągnąłem. Lepiej nie będę się odzywać, moje zdanie nic nie znaczy. Ryby i dzieci głosu nie mają. Tylko ja mam rację, wszyscy inni się mylą. Nie jestem egoistą, więc nie kocham siebie, przecież to samolubne. Mam wszystkich gdzieś, liczę się tylko ja i moje potrzeby. Mnie ojciec lał, to ja też będę takim ojcem dla swoich dzieci. Świat jest pełen niebezpieczeństw. Ja nie miałem w dzieciństwie zabawek, to moje dzieci też nie będą miały. Nie ufam nikomu. Na pewno chcą mnie oszukać. Gdzieś musi być haczyk. Życie jest ciężkie i trudne. Świat jest nieprzyjazny, jest niebezpieczny. Inni mogą, innym się udaje, ale nie mi. Nie ma dla mnie miejsca na tym świecie.


A teraz zastanów się nad powyższym tekstem. Czy zauważasz, co się przewija w tych słowach?

Obwinianie siebie lub otoczenia, czarnowidztwo,

brak odpowiedzialności, osądzanie, brak wiary w siebie, skrajności wynikające z nieuzdrowionych ran, teksty podcinające skrzydła.

Pewnie już dostrzegasz, jak bardzo pozbawiony sensu to kierunek.

Jeśli zdarza Ci się bardzo rzadko uwierzyć w komentarz umysłu, że coś pójdzie nie tak, to okej, gorzej, jeśli jesteś zafiksowany na jakimś ograniczającym przekonaniu i Twoje całe życie się wokół niego kręci, bo np. jeśli wierzysz w myśl, że nie dasz rady, że na coś nie zasługujesz, że do niczego się nie nadajesz, to możesz przez to siedzieć wciąż cicho w kącie i bać się życia, czuć się źle we własnej skórze.

Ten poradnik, a wraz z nim zrealizowanie zadań mogą pomóc Ci to zmienić, jeśli Cię to dotyczy :)


Z powodu braku odpowiedzialności ludzie często szukają na zewnątrz winnych swoich niepowodzeń, albo odpowiada za nie Bóg, albo diabeł, albo pracodawca, albo mąż, albo dzieci, wszyscy, tylko nie my. Tym samym oddajemy swoje życie, w pewnym sensie swoją sprawczość, swoją moc, idąc pozornie na łatwiznę, tworząc zwalniające nas z odpowiedzialności przekonanie: „przecież to kto inny jest za moje życie, za moje wybory i ich konsekwencje odpowiedzialny, to jego wina”. Myślę, że wybieramy taką iluzję, ponieważ boimy się zmierzyć z tym, jak potężni jesteśmy, z tym, że jesteśmy kreatorami własnej rzeczywistości. Często też nie umiemy stanąć twarzą w twarz z tym, co stworzyliśmy, przyznać się do błędu, czasami mamy podcięte skrzydła, jesteśmy zranieni. Ile ludzi, tyle powodów.

Przyjęcie odpowiedzialności za swoje życie jest szansą na spełnienie. Gdy przestajemy obwiniać innych o swoje poczucie nieszczęścia, a zaczynamy ze sobą pracować, by to zmienić, zaczyna dziać się pięknie. Możemy dzięki tej postawie iść do przodu, jesteśmy kapitanami i sami decydujemy, w którą stronę będzie zmierzał nasz statek.


Zadanie II. Przekonania, w które wierzysz, zapisz w formie tabelki i wypełnij ją. Poza wymienieniem zastanów się też, jaka jest ich przyczyna, gdzie jest ich początek, kto Ci zaszczepił te przekonania. Oceń, co dzięki nim zyskujesz, a co tracisz.

Przykład rozwiązania zadania II


Moje nieaktualne już przekonanie, które wyznawałam przez wiele lat, to przeświadczenie, że jestem gorsza, nie zasługuję na miłość i szczęście, do niczego się nie nadaję. Zaszczepiła mi je rodzicielka, wmawiając przez całe dzieciństwo, że jestem „leniem śmierdzącym” i do niczego się nie nadaję. Przez wiele lat w domu i w szkole traktowano mnie jak kogoś gorszego, dokuczano mi, wyzywano, upokarzano, a więc czułam się ze sobą zgodnie z tym, jak widzieli mnie inni, byłam ofiarą.


Co traciłam? Siebie, umniejszałam swoje możliwości, nawet ich nie widziałam. Cierpiałam i byłam przygnębiona, źle się ze sobą czułam, żyłam w panicznym strachu, bałam się, co przyniesie kolejny dzień. Nie wierzyłam w siebie, miałam niskie poczucie własnej wartości. Życie z tym przekonaniem było traumatyczne, pełne bólu, smutku i poczucia winy.


Co zyskałam? Życie jest zaskakujące, bo to doświadczenie pełne cierpienia wiele mnie nauczyło i choć nigdy nie byłam i wciąż nie jestem za tym, by zadawać ból sobie i innym, widzę po swoim życiu, że te męki, ta droga, doświadczenie poczucia gorszości doprowadziły mnie do poczucia wyższości, a następnie do harmonii, do traktowania życia jako wartości. Cenna lekcja, ale tylko dlatego, że właściwie odrobiona, a dzięki wyciągnięciu z niej budujących wniosków poszłam naprzód. Gdybym dziś nadal wyznawała moje dawne przekonania, w odpowiedzi na to, co zyskałam, nie mogłabym nic wymienić.


A teraz podzielę się przekonaniem, które wyznaję obecnie. Jeśli chcesz, możesz zrobić tak jak ja i napisać o przekonaniach, które już dziś są nieaktualne, po to by wyciągnąć z nich budujące wnioski, a następnie aktualne, po to by sobie uświadomić, czy Ci służą.


Przekonanie, które wyznaję aktualnie, brzmi: „zasługuję na wszystko, co najcudowniejsze, jak każdy. Zaszczepiłam je sobie sama w wyniku pracy ze sobą. Zaczęłam otaczać się ludźmi, którzy mnie kochają, są życzliwi, i zaczęłam kierować uwagę na to, co mnie buduje, wspiera i uszczęśliwia.


Co zyskuję? Doświadczam tego, co najcudowniejsze, oraz życzliwości w stosunku do innych. Wiele momentów w moim życiu jest wypełnionych szczęściem, wdzięcznością, poczuciem spełnienia, życzliwością. Gdy wyznawałam przekonanie, że jestem gorsza, wypełniało mnie cierpienie. Teraz kibicuję sobie i innym, to przekonanie bowiem wpływa bardzo pozytywnie na moje samopoczucie, na moje relacje, na moje zdrowie.


Co tracę? Właściwie nie jestem w stanie nic wymienić. W zamian mogę zapewnić, że moja wiara w ludzi jest ogromna, moja życzliwość jest wielkich rozmiarów i czasami muszę przypominać sobie, że każdy ma swoją drogę i zasługuje na to, na co myśli, że zasługuje. Jeśli wybiera cierpienie, to to jest jego obecna kreacja, którą należy szanować, ponieważ jest ona prawdopodobnie lekcją, chwilowym cierpieniem budującym tego człowieka. To przekonanie bardzo mi służy :)


Na początku wystarczy świadomość tego, jakie masz przekonania, co dzięki nim zyskujesz, a co tracisz, i zmierzenie się z tą prawdą. Z czasem powinny one od Ciebie odpaść, jeśli uznasz, że już Ci nie służą. Zwyczajnie jeśli przestaniesz je wyznawać, upierać się przy nich, według nich żyć, przestaną Cię dotyczyć.


Zadanie III. Jeśli lubisz rytuały, kreowanie, możesz napisać, z którymi przekonaniami się żegnasz, podziękować za doświadczenie, które dzięki nim zdobyłeś, albo ucieszyć się, że sobie je uświadomiłeś, i zaprosić nowe. Jeśli dasz radę, zrób to nie z poczuciem winy i smutku, że coś ci nie wyszło, a z wdzięcznością i zrozumieniem, że negatywne przeżycia też są potrzebne i z pewnością można z nich wynieść cenne wnioski, choćby takie, że już nie warto się upierać przy pewnych postawach, bo nie przyniosły Ci żadnych korzyści, nie jesteś dzięki nim szczęśliwszy, zdrowszy, mądrzejszy. Jeśli towarzyszy temu żal, to też w porządku, ma być przede wszystkim prawdziwie i szczerze, tak jak we wszystkich pozostałych zadaniach.


Podsumowując: zapisz, z którymi przekonaniami się żegnasz, i co się z tego czasu, gdy je wyznawałeś, nauczyłeś. Postaraj się poczuć wdzięczność za każde doświadczenie, każde bowiem czegoś powinno uczyć, a następnie zaproś te nowe przekonania, które świadomie wybierasz.


Przykład rozwiązania zadania III


Przekonanie, w którym żyłam przez większość mojego życia, a było nim poczucie gorszości, doprowadziło mnie do następujących wniosków, a tym samym nauczyło ostatecznie, że:


1. Wszyscy jesteśmy równi, choć nie dostrzegamy tej równości na co dzień, widzimy raczej ludzi, którzy mają poczucie wyższości albo niższości, choć też się to zmienia i są osoby, które czują, że wszyscy jesteśmy równi, że jesteśmy miłością.


2. Dzieciństwo to czas budowania poczucia własnej wartości dziecka, a to zadanie dla rodziców. Edukacja rodziców i ich miłość do siebie to sposób na rozwój zdrowych pokoleń. Brak tego powoduje przykre zwłaszcza dla dzieci konsekwencje. Mogą one być jednak przetransformowane w mądrość życiową i to wydaje się najsensowniejsze, jeśli jesteśmy już w takiej sytuacji.


3. Życie samo w sobie jest wartością. To nieprawda, że jedno życie jest warte więcej bądź mniej niż inne, życie to wciąż życie, jest świętością, choć nie uświadamiamy sobie tak tego na co dzień. Ludzie traktują się na tyle, na ile mają w sobie miłości. Każdy ją ma, ale nie w każdym jest ona obudzona, a tym, co ją usypia, są nieuzdrowione rany.


4. Inni traktują nas tak jak siebie. Dawać miłość można tylko wtedy, jeśli się kocha siebie.


5. Dziecko często czuje się tak, jak jest traktowane. Jeśli utrzymuje się je w przekonaniu, że jest kimś gorszym, zaczyna w to wierzyć i bardzo przez to cierpi, dopóki nie uzdrowi swoich ran.


Dziękuję za to doświadczenie, za tę cenną lekcję, bardzo mnie ona wzbogaciła. Pozwoliła mi ostatecznie spojrzeć na życie jak na wartość. Wiem, że inni mogą dać tylko to, co mają, tylko to, jacy są, rozumiem to. Szanuję fakt, że nie mam prawa nikogo zmieniać, żądać od niego zmian, ale mogę wybrać, z kim spędzam czas, a z kim nie. Zmieniam siebie, swoje nastawienie do tego, co mnie spotkało, widzę wyraźnie tego przyczynę, a jest nią brak miłości moich rodziców do siebie, a więc też do mnie. Akceptuję dziś to, co mnie spotkało w domu i w szkole, ale nie pozwalam już na to, by ktoś mnie ranił. Bronię się asertywnością, chronię swoje serce, otaczam się więc ludźmi, którzy mnie kochają, a rezygnuję z tych, którzy ranią i nie chcą sami z siebie się zmienić. Zapraszam do swojego życia okoliczności sprzyjające do mojego wzrostu i życzliwych ludzi na mej drodze. Wierzę w to, że wszystko dzieje się zgodnie z najwyższym Dobrem, zgodnie z planem mojej duszy.

Pragnę przeżyć moje życie jak najpiękniej, jak najcudowniej i jestem przekonana, że zasługuję na wszystko, co najcudowniejsze.

Zasługuję na szczęście, na miłość bezwarunkową, na przyjaźń, zdrowie, na sukces, bogactwo duchowe i materialne.


Przekonania zawsze możemy zmienić, zaczynamy tę zmianę od uświadomienia sobie, jakie one są, co dzięki nim zyskujemy, a co tracimy, i wyciągamy z tego wnioski. Następnie karmimy swój umysł tym, co piękne, wartościowe i budujące.


PONIŻSZE ZADANIE WYKONUJ PRZEZ 4 TYGODNIE


Zadanie I. Jeśli masz możliwość, napisz na lustrze szminką: „Kocham Cię”. Możesz też to zrobić na kartce długopisem i ją powiesić w widocznym miejscu. Raz dziennie patrz w lustro, w swoje oczy i mów do siebie w myślach albo na głos, uśmiechając się do siebie: „Witaj, piękności, albo przystojniaku, w wersji męskiej, zasługujesz na wszystko, co najcudowniejsze i śmiało po to sięgasz, a robisz tak, bo wierzę w Ciebie najbardziej na świecie, kocham Cię i kibicuję Ci”.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.