Bądź moją pamiątką
Chcesz uwięzić to uczucie
umieścić w zakamarku swojego serca
jestem twoją relikwią
a woń mojego warkocza
z kretesem zapadła w twoje nozdrza
nie pożegnam się
Brylanty
Zapach wanilii albo parzonej kawy
Intensywność czerwieni róży, wciskany pedał gazu
Barwa głosu Hemingway’a czy Lany
Kompozycja gwiazd i księżyca
Oprócz tego, rozaniela mnie twój uśmiech
Ekologiczne ekstazy
Miał tak smutne oczy,
a było mu dobrze
Był nieszczęśliwy,
a wtedy rozanielony
Nie mógł mnie mieć,
a chciał być dysponentem mojej miłości.
Stworzył granicę swoich zasad,
które łamał bezgranicznie.
W pośpiechu cała jego wieczność
Czułam spokojny oddech mając go w swoich
ramionach.
Happy end
Lojalne poświęcenie ideom dekadenckim,
z miłości do Młodej Polski
Światopogląd chyli się ku końcowi wraz z Amazonią
Schorzenie epoki polemizuje
z mędrcami politycznymi
— wtenczas, horda czerwieni
przysmaża zielone płuca
dziesiątkuje żyjątka
blask ognia formuje coś w rodzaju zmierzchu
na innych ciałach niebieskich
winny — Ladaco
Mierzymy się z Dopustem Bożym
ostrzegano nas przed końcem,
tymczasem zesłano plagi
majestatyczny wirus w koronie pobrzękuje szabelką
batalie zbroją się chyłkiem do tarcia
niezastąpieni włościaninie delibrują nad suszą
a scyfrowany świat wydarł pospolitą umysłowość
Proszę już tylko wypatrywać szarańczy
Idee fixe
Coś jest źle, ale nie wzywaj doktora.
Ból spirytualny pali inne dolegliwości.
Ukoisz swoją krwią w moich żyłach.
Cichy port, ustronny kąt, arkadyjska Idylla.
A uczucie jest mądre
i ucieka przed obawą zdyskwalifikowania
— i ulotniło się.
Brak jedności. Ból przerasta potęgę naszych końców.
Kres sentymentom, schyłek przeżyć.
R A N T
Istność
Mijały dni i tygodnie.