E-book
4.41
drukowana A5
14.2
Ucieczka

Bezpłatny fragment - Ucieczka

mowa o poznaniu świata


Objętość:
35 str.
ISBN:
978-83-8104-251-2
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 14.2

Zostań moim przewodnikiem

przecięła mi drogę rzeka

wielka, ogromna, nieopisana rzeka

jeżeli ta rzeka — jak ktoś się wyraził —

przecięła moją drogę

to — ktoś się wyraził — jest moją drogą


drogą jest rzeka

jest szlak przetarty przed rzeką

i jest szlak ciemności za rzeką

droga jest ciemnością


stoję na brzegu tej rzeki

i że się ktoś tak wyraził — woda jest zimna

i nie chcesz do niej wejść

ale ta woda jest drogą


obchodząc rzekę nie obejdzie cię twoja droga

musisz płynąć wpław, kraulem, na plecach

utopić się i zmartwychwstać

to jest twoja droga

to jest twoja rzeka


za rzeką czeka sad pełen cudownych

sczerniałych owoców

za sadem jest nic i znowu skoki z urwiska


gdybym miał zginąć, utopić się

nie zmartwychwstać

zostawiam wam całe zło świata

zostawiam kto gdzie i ile

będziecie mocniejsi, ja nie mam już siły


poddaję się, przyznaję się

do lęku

do potwornego strachu i niemocy


a gdybym umarł tej nocy

zostawię wszystko

wszystkim którzy zostawili


kim jestem żeby się sędzią kreować

gnojem ziemi

glistą na chodnikowej płycie

Uciekam

Uciekam moi niedoszli przyjaciele

Uciekam w tydzień po tym co się stało

Uciekam moi kochani mordercy

Uciekam codziennie i nawet o tym nie wiecie


Uciekam spadkobiercy moich serc

Uciekam w niepospolitość zarośniętych dróg

Uciekam gdy mogę już uciec

Uciekam bo przyszła moja kolej

Ucieczka od społeczeństwa

Do utworu „Society” Eddiego Veddera

To koszmarna pomyłka, że mnie tu zesłałeś

koszmarny sen trwa bez końca

kiedy rozpoczynałem wędrówkę zachęcałeś

później pokazałeś mi cień


tułam się po bezdrożach czując pustkę

zakładam czapkę na inną stronę niż wszyscy

szaleństwem jest odsłonić kawałek siebie

ale łapię oddech i pamiętam, że nie jestem stąd


i znowu czuję ten ból pod mostkiem

kiedy patrzę na prywatne miasta

spoglądam z dala na falujące trawy


społeczeństwo — niech padnie w końcu to słowo

społecznie upadam każdego dnia

Ucieczka od kominów

Kominy, nie domowe

tylko kamieniczne, uliczne

wyrzucają kłęby syfu

zatruwają

i tak już posępne oblicza


dym wyciska łzawienie

bo nie akordeonistka cyganeczka

takie jest to miasto


przejeżdżam przez nie

każdego dnia

od trzech lat

to mało by poznać człowieka

to dużo by poznać miasto


nie czuję nic, nic nie pozostało

takie jest to miasto

Ucieczka z Ostatniej

Czarna kurtka, dżinsy i polar

bez fajerwerków

jej nawet nie pamiętam

rozmowa

choć niechciana

musiała się odbyć

herbata jedna z niewielu

w kuchni, już nie w pokoju

słowa

mniej raniące

monstrualny żal zduszony w środku

uścisk

drzwi

papieros

ścieżka

i 5-tką, pod Politechnikę

Ucieczka z tramwaju

Ciasno

duszno

mokro

i krzyki


dziesiątki oddechów


tysiąc dziewięćset osiemdziesięcioczterokilogramowa torba

stoi w przejściu


czas kurczy i rozciąga się

jak guma balonówka

którą żułem biegając po ogrodzie


już mnie tam nie ma


Ciepło

dymnie

majowo

i kapliczka


tysiące oddechów


dwudziesta druga chmura

zawisła nad głową


czas nie rusza się z miejsca

jak ostatni pasażer

który nie wysiada na pętli


już mnie tam nie ma

Ucieczka od przeznaczenia

Topiąc się w oceanie ulicznej bezradności

szukamy rozpaczliwie swojego imienia

jak dzieci w przedszkolu bawiące się w wojnę

nie mogące odnaleźć sensu istnienia


Horyzont przykryty mgłą nieprzejrzaną

odbiera nam wiarę w jednoznaczną przyszłość

bawimy się w miłość udawaną

boimy się za to zbyt późno utracić dziewiczość


Skrzętnie planując koleje losu

tworzymy w obawie przed starczą demencją

by nie zapomnieć o planach podboju kosmosu

gdy wyjdziemy na ląd obronną ręką

Ucieczka od zwariowania

Wariuje się

wariuje się gdy każdy dotyk drażni

wariuje się gdy palec swędzi od środka

wariuje się tak po prostu

wariuje się mając za dużo myśli

naraz na myśli

wariuje się gdy wódka jest słodka

wariuje się tak po prostu

niezależnie od siebie i od pustego okna

Ucieczka w sen

Gdy nie wymagasz nic ponad to

co kryje się w nieświadomości dusz

gdy tydzień od środy do środy

wyssał z ciebie całe ciepło

kiedy jedyna możliwa droga życia

zdaje się prowadzić na granatowy obłok

kiedy znaczenie traci śmierć, płacz

radosny wiersz, odpowiedź na moje ważne pytanie

liczy się błogość Twojego ciepła

ulotność każdej uciekającej sekundy

Ucieczka od świata

Smutno mi Boże

za ból głowy w tramwaju o 9:46

w piękny, słoneczny dzień


za cygankę-żebraczkę w mieście

które nie ona budowała!

smutno mi Boże


za pustą lodówkę, bo to wszystko

nie tak miałem zaplanowane

smutno mi Boże


za kota i gołębia — jest styczeń

i za zagraniczne piosenki

ach Boże! smutno mi!

ach Boże! smutno mi!


za to że mam lepiej

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 4.41
drukowana A5
za 14.2