E-book
26.46
drukowana A5
56.07
Twórcy Twojego Życia.

Bezpłatny fragment - Twórcy Twojego Życia.

Umysł, Samoocena, Wewnętrzne Dziecko.


Objętość:
162 str.
ISBN:
978-83-8273-772-1
E-book
za 26.46
drukowana A5
za 56.07

Przyszedłeś na świat, aby rozwijać się fizycznie, psychicznie i duchowo; masz niepowtarzalne prawo do wszystkiego, co pomogłoby ci znaleźć sens życia. Powinieneś otaczać się pięknem i luksusem. Czemu miałbyś zadowalać się tylko tym, co niezbędne do życia, skoro możesz czerpać z niewyczerpalnych bogactw podświadomości?

Pieniądze to symbol — symboliczny środek wymiany. Dopóki w organizmie krąży krew bez przeszkód, człowiek jest zdrowy. Dopóki w życiu jednostki trwa obieg pieniędzy, człowiek jest zdrów gospodarczo. Oprócz pieniędzy człowiek ma oczywiście inne potrzeby — rozwijanie ukrytych talentów, odnalezienie miejsca w życiu, pragnienie piękna i radość pomagania innym, wewnętrzna i zewnętrzna harmonia, zdrowie i poczucie pełnej samorealizacji. Joseph Murphy

Wszyscy nieustannie poszukujemy drogi do tej harmonii i pełnej samorealizacji.

Ta książka jest rezultatem moich przemyśleń podczas podążania tą drogą:

CO NIEUSTANNIE SABOTUJE moje WYSIŁKI, OSŁABIA WIARĘ i utrudnia wcielić w życie NOWE PRZEKONANIA?

WSTĘP

Jak inaczej mógłby się Bóg ze mną porozumieć, jak nie przez moją wyobraźnię.

Św. Joanna d’Arc

W naszym współczesnym świecie nauczono nas wierzyć tylko w takie rzeczy, które potrafimy logicznie wytłumaczyć. Nauczono nas wierzyć, że w życiu liczy się przede wszystkim gonitwa za uznaniem i prestiżem, branie udziału (i zajmowanie wysokich miejsc) w wyścigu szczurów. Mówi się nam, że rozwój to wspinanie się po szczeblach kariery.

I co w ten sposób osiągamy?

Jaką cenę za to płacimy?

Czy rzeczywiście cena jest warta celu?

Depresja, jako choroba cywilizacyjna, mówi więcej niż tysiące słów. Depresja — poczucie opuszczenia i bezsilności, poczucie totalnej obcości na wrogiej ziemi i bezsilność wobec nawet błahej okoliczności, z którą trzeba walczyć.

Urodziłeś się po to, aby być prawdziwy — nie idealny. Urodziłeś się po to, aby być sobą, a nie przebierańcem na cudzej maskaradzie ubranym w kostium oczekiwań i wyobrażeń innych.

Cywilizacja dała nam wiele wspaniałych wynalazków i udogodnień — problem w tym, że zadbała tylko o fizyczną część naszego życia, ignorując duchowe, emocjonalne i psychologiczne aspekty; przekonała nas, że to, co się liczy, to, co może zmienić na lepsze nasze życie, to przede wszystkim fizyczne działania, którymi masz wyrzeźbić sobie to wymarzone życie. I co się dzieje? — okazuje się, że nadal masz dwa życia: to, które prowadzisz i to, które mógłbyś mieć (do którego powracasz marzeniami).

Od momentu, gdy pojawiłeś się na tym świecie, podlegałeś społecznemu, kulturowemu warunkowaniu, które miało cię doprowadzić do bycia zadowolonym z tego, co twoje otoczenie nazywa normalnym życiem, które co do zasady polega na tym, że godzimy się na to, co życie przyniesie.

Co składa się na normalne życie? — to między innymi:

— dopasowywanie się;

— uczenie się pilnie zasad;

— wypełnianie zobowiązań (to, co twoja kultura i rodzina uznaje za twoje zobowiązania);

— płacenie podatków;

— chodzenie do pracy (najczęściej na etat);

— porównywanie się z innymi;

— zdobywanie coraz więcej wiedzy;

— posiadanie (nie tylko dóbr materialnych, ale także miłości, przyjaźni i innych uczuć);

— wygrywanie (jakbyś był na nieustającej wojnie).


Czy to źle, że są zasady?, że istnieją zobowiązania?

Nie — pod warunkiem, że:

— porządkują relacje między ludźmi, a nie są dyktaturą bezwzględnie tępiącą indywidualność każdego z nas i ograniczającą samodzielne myślenie;

— jeśli jesteś podekscytowany nadchodzącym kolejnym dniem, niezależnie od tego czy jest to piątek, czy niedziela wieczór, względnie poniedziałek;

— odczuwasz sens i potrafisz celebrować życie, znajdujesz czas na wdzięczność, na pielęgnowanie relacji i związków -na pasję zwaną życiem.

— Zmiana nastawienia, stanu świadomości i konstruktywne myśli nie przemienią tego świata — bo nie taki jest cel. Wewnętrzna wolność, która jest efektem zmiany twojego stanu świadomości, uwalnia od budowania swojego życia na czynnikach zewnętrznych: symbolach, iluzjach, alternatywnych rzeczywistościach (kiedy to przebywanie na facebooku staje się życiem, a poza nim — życiem pozagrobowym). Zmiana postrzegania, stanu świadomości powoduje, że przestajesz odczuwać potrzebę, aby świat zewnętrzny się zmienił i dostosował do ciebie, przestajesz mieć potrzebę bycia samozwańczym zbawicielem, który w swoim mniemaniu — posiadł ostateczną wersję prawdy. Taka potrzeba powoduje, że wyruszasz na wojnę — walczysz z niewierzącymi, a więc napotykasz na opór, stajesz się coraz bardziej sfrustrowany, bo świat nie odpowiedział entuzjazmem na twoją prawdę. Zmiana postrzegania prowadząca do wolności wewnętrznej uwalnia cię od przekonania, że życie to walka — walka z innymi i ze sobą, walka ze strachem, lękiem, walka o to, kto ma rację, o stanowiska, o uznanie, o pochlebstwa. Zaczynasz dostrzegać, że otworzyłeś wiele frontów w swoim życiu i nieustannie walczysz, mając nadzieję, że jak wygrasz, to… no właśnie — to co? Każda walka tworzy opór, a rozwiązanie zamienia w problem, który usiłujesz rozwiązać: walczysz ze swoim strachem, lękiem, a on — powraca większy, silniejszy i bardziej gwałtowny. Gdy odwracasz nastawienie, przestajesz walczyć, miotać się i szarpać. Do drzwi zapukał strach, otworzyła mu odwaga i… nikogo nie było.

Zastanów się, co chcesz mieć, zadaj sobie to pytanie, jaki byś był, gdybyś to miał: i od razu przejdź do bycia takim. Oto w skrócie ta zasada: w życiu nie musisz robić niczego. Chodzi tylko o to, jakim być. Neale Donald Walsch

To, co ukształtowało ciebie w dzieciństwie i we wczesnej dorosłości, ma ogromny wpływ na twoje późniejsze (tj. obecne życie). To w dzieciństwie kształtowane są (przez innych) twoje-nie twoje przekonania, poglądy, wyobrażenia, iluzje, domniemania i wszelkie inne programy (tworząc twoje wyobrażone-JA), które sterują twoimi decyzjami i postępowaniem — a czy są korzystne dla ciebie? Przyjrzyj się swojemu życiu, a poznasz odpowiedź.


Czy wiesz, że wpływ na twoją rzeczywistość sposobu myślenia (czyli przekonań, przesądów, interpretacji) to 99,9%, a czynności (czyli technik, metod, know-how) to raptem brakujące 0,01%?

Skoro myśli są tak ważne, to na dobry początek zrób sobie mały eksperyment: spróbuj pozbyć się rozmyślania o negatywnych rzeczach. Nawet nie chodzi o to, abyś przez cały czas myślał tylko o pozytywnych, ale aby pozbyć się większości tych negatywnych, dołujących rozmyślań. To, co nieznane lub niekorzystne przyciąga twoją uwagę, a ponieważ zadaniem umysłu jest uchronić ciebie przed potencjalnym niebezpieczeństwem kryjącym się za niektórymi zdarzeniami, umysł nie odróżniając szefa tyrana od tyranozaura, dzikiego lwa od audytorium na sali wykładowej, automatycznie włącza tryb: walcz, uciekaj albo giń. Blokuje nas przede wszystkim strach, nieustannie kłębiące się w głowie pytania: „Czy dam radę? Czy się do tego nadaję?” To wywołuje negatywne emocje (czyli energię o niskiej częstotliwości), które reprezentują pytania: „w jaki sposób? kiedy? i dlaczego (tak późno)?” Skoncentruj się lepiej na co, zaufaj nieznanemu, a w odpowiednim momencie zdarzą się okoliczności, które zaprowadzą ciebie tam, gdzie (tym razem) ty zechcesz.

Najczęściej impulsem do zmian, do radykalnych zmian, impulsem do zatrzymania się i refleksji „jaki jest sens mojego życia” jest trudna sytuacja — krzyż, który jesteś zmuszony wziąć na swoje barki. Droga krzyżowa to całkowite odwrócenie wartości. Oto najgorsza rzecz w twoim życiu (twój krzyż) okazuje się jednocześnie najlepszą, jaka ci się kiedykolwiek przytrafiła, ponieważ zmusza cię do poddania się (rezygnacji ze stawiania oporu), przestajesz walczyć z życiem, akceptujesz je; już nie wypowiadasz mu wojny, ale reagujesz, odpowiadając na okoliczności.

Ideał twojej duszy to przestrzeń, rozwój i bezmiar. Twoja dusza potrzebuje tylko jednego: móc się rozwijać, rosnąć i ogarniać nieskończoność. Dlaczego? Ponieważ twoja dusza jest nieskończonością. Niewielu jest gotowych, by poświęcić się wypełnieniu swojego duchowego przeznaczenia. Jeśli jednak twoje pragnienia mają być spełnione, musisz uświadomić sobie inną rzeczywistość, w której wszystko jest możliwe, w której nie identyfikujesz się z mimowolnym potokiem myśli, będącym co do treści efektem wprogramowanych w ciebie za młodu poglądami, mającymi przygotować ciebie do zwyczajnego (czyli pełnego ograniczeń) życia. Budowanie swojej tożsamości na bazie tego, czego zostałeś nauczony, tworzy wewnętrzne rozdarcie, które przejawia się w postaci duchowego bólu. Świat fizyczny chce, abyś walczył o sukces, o szczęście definiowane konsupcjonizmem, o bogactwo materialne, prestiż społeczny, karierę zawodową. A twój duch chce po prostu, abyś był szczęśliwy w obfitości i spełnionych pragnieniach definiowanych przez miłość.

W naszym współczesnym społeczeństwie uczy się nas wierzyć tylko w takie rzeczy, które potrafimy logicznie zrozumieć. Nie uczy się nas, że Uniwersalne Prawo posiada nieskończony potencjał możliwości oraz, że moc ta jest do naszej dyspozycji i może być wykorzystana do sprowadzania cudów do naszego własnego życia. Celem naszego życia jest nauczyć się kochać siebie i przyjąć pełną odpowiedzialność za to, jaki jesteś. Nie uda ci się przezwyciężyć słabości walcząc z nią czy wymyślając jakiś sposób na jej pokonanie. Słabość przezwycięża się zostawiając ją za sobą. Oznacza to, że uświadamiasz sobie wewnętrzne tendencje, które są przyczyną twojej słabości, a które nie wspierają twojej wiary w siebie, nie umacniają twojej miłości do siebie i mówisz: już dłużej nie chcę być taki! Wówczas porzucasz wątpliwej jakości wzorce myślowe. Uniwersalne Prawo zawsze będzie z tobą, czasem w mniejszym a czasem w większym stopniu. Możliwe, że z początku będzie to walka, gdyż twój umysł nie rozumie praw rządzących potencjałem twoich możliwości, będzie on wykazywał tendencję do tego, aby doradzać ci logicznie.

Po co ta książka?

Po co w ogóle kolejna książka odwołująca się do szeroko rozumianego rozwoju duchowego?

Stosując w moim życiu wskazówki wielu duchowych nauczycieli, takich jak: Joseph Murphy, dr Joe Dispenza, Ekhart Tolle czy Neville Goddard, zastanawiałam się, dlaczego nie otrzymuję oczekiwanych rezultatów. Wreszcie doszłam do wniosku, że:

— Była to niecierpliwość wynikająca z braku wiary oraz z chaosu działań — chęć zrobienia wielu rzeczy naraz, oraz robienie na siłę (działania nie wynikały z podszeptu serca, ale ze zniecierpliwienia i strachu).

— Gdy budujesz dom, koniecznie musisz zacząć od fundamentów, potem ściany, więźba dachowa, dach i wreszcie prace wykończeniowe — nie możesz pomieszać kolejności, ani opuścić żadnego z wymienionych etapów — tak samo w rozwoju duchowym: ważna jest kolejność i wszystkie kluczowe elementy trzeba uwzględnić; nie ma dróg na skróty (kto skrótami chadza, ten do domu nie wraca).

— Skoro przez lata żyłam według imperatywu jeśli chcesz coś zmienić w swoim życiu, zmieniaj to co fizyczne: znajdź lepszą pracę, zrób kolejny fakultet, zdobądź nowe kwalifikacje, bezpodstawnie oczekiwałam, że w przeciągu miesiąca zmienię swoje wewnętrzne (wypływające z podświadomości) przekonania i od razu skutecznie zastosuję techniki, takie jak medytacja, wyobrażanie lub postanowienie.

— Obraz samego siebie przechowywany w sercu, latami ignorowane wewnętrzne dziecko — błędnie założyłam, że troskliwa opieka i praca nad nimi natychmiast wyda wspaniałe owoce.

Moje wnioski i przemyślenia wydały mi się na tyle istotne, aby nadać im formę książki.

Nie traktuj ich jednak jako prawdy objawionej lub prawdy ostatecznej — te wnioski są wskazówkami, które odczytałam z własnego doświadczenia, a które mogą okazać się przydatne również dla ciebie.

Teraz nasuwa się słuszne pytanie — a czymże jest w ogóle prawda?

Iluzje o sobie, wybiórcza percepcja i zniekształcona interpretacja. „To ja mam rację! A ty się mylisz!” — przekonanie o prawdziwości tego stwierdzenia jest bardzo niebezpieczne, zarówno w stosunkach międzyludzkich, jak też w interakcjach między wyznaniami. Wiara, że jesteś jedynym, który posiadł monopol na prawdę, deprawuje twoje działania, aż do granic szaleństwa. Przykład? — inkwizycja, w której postawiono prawdę wyżej niż życie człowieka. Ale: jaką prawdę? Czyją prawdę? Ludzie wówczas żyjący byli zmuszeni wierzyć w zbiór myśli egotycznego umysłu, wąskiej interpretacji „Świętych Ksiąg”. Ofiary inkwizycji najczęściej nie miały w ogóle pojęcia, o co chodzi, ale w oczach tych, którzy mieli władzę, zbłądziły i zasłużyły na karę. W ten sposób używana myśl staje się zabójczą ideologią. A Miłość (Bóg/ Źródło) — nie mająca absolutnie nic wspólnego z jakąkolwiek ideologią — jest po prostu dostrzeganiem i doświadczaniem jedności: z tym światem, z drugą osobą, i co najważniejsze, ze sobą samym. Jezus mówi: „Ja i mój Ojciec jedno jesteśmy.”

Cynicy zawsze krytykują, natomiast ludzie intelektu są świadomi tego, co się wokół dzieje, ponieważ analizują sercem. Analiza otwiera umysł, krytyka natomiast oślepia, analiza sprawia, że odróżniamy drogowskazy od celu.

Jeśli umiesz sprawić, żeby człowiek czuł się winny, możesz skłonić go do robienia tego, czego bez tego odczucia nigdy by nie zrobił. Większość ludzi nie żyje w teraźniejszości, odkąd oderwali się od stanu łaski, wchodząc w sferę czasu i umysłu, w nieświadomość własnego istnienia. Jezus pyta: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Jezus nie zakłada niczego z góry, czeka, aż człowiek jasno zadeklaruje: „Panie, abym przejrzał.” Kluczem do rozwoju nie jest nauka na pamięć tekstów uznawanych przez ludzi za święte, ale zwrócenie się do Boga i doświadczanie Miłości.

A zatem: czym jest prawda? — jeśli będziesz patrzył sercem, to otworzysz się na miłość — i dowiesz się. Książki, takie jak ta, mogą zaoferować tobie tylko wskazówki, podać propozycję, w jaki sposób poszukiwać prawdy — ale dopóki sam nie poczujesz miłości w sobie, nie poznasz prawdy. Nikt z zewnątrz nie ma możliwości pokazać ci ostatecznej prawdy, jedyne, co może, to wskazać kierunek — poszukać prawdy (zwłaszcza tej o sobie) musisz sam osobiście. To czyn człowieka — twój czyn — odzwierciedla albo prawdę, albo iluzje (po owocach poznacie!). Czy można prawdę ująć w słowach? Tak, ale słowa nie są nią samą, są tylko wskazówkami. Prawda jest nierozerwalnie związana z tym, kim jesteś. Tak — w tobie mieszka prawda (Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Ducha Świętego?). Jeśli będziesz prawdy szukał gdzie indziej, zostaniesz oszukany; „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” — a skoro Duch Święty mieszka w tobie — odnajdziesz prawdę tylko w sobie (w swoim sercu). Jezus mówi tu o najgłębiej ukrytym JA JESTEM, o podstawowej tożsamości każdej kobiety i każdego mężczyzny. Kiedy nawiązujesz kontakt z tym wymiarem, który znajduje się w twoim wnętrzu, wówczas wszystkie twoje czyny i związki z ludźmi odzwierciedlają jedność (Jednię). Kontakt nawiązujesz tylko w teraźniejszości. Poczuj siebie — wezwanie: zaprzyj się samego siebie! — dotyczy ego (a więc iluzji o sobie, fałszywego, wyobrażonego JA) — oznacza negację wyobrażeń o sobie. Kiedy to zrobisz, pozostanie tylko światło świadomości, ono oświetli twoje prawdziwe-JA JESTEM. Wtedy głęboko zrozumiesz, że wszystkie formy są niestabilne, na czele z tymi materialnymi, i odzyskasz spokój. Gdy jesteś wystarczająco wyciszony i słabnie zgiełk myśli, możesz uświadomić sobie ukryty Byt w sobie, życie wieczne, Istnienie, radość i spokój Boga w tobie. Kiedy fundamentem twoich działań stanie się wewnętrzne zestrojenie z chwilą obecną, wówczas inteligencja samego życia — Źródła nadaje twoim czynom moc, zespalasz się z jednością i samym życiem. „Jestem, który jestem” — Bóg, czysta obecność, całkowicie poza czasem. „Jam jest Alfa i Omega, Jam jest Ten, kto żyje.” Alfa i Omega — początek i koniec stają się jednością (spotykają się w jednym Źródle), nie podlegają czasowi (przeszłość i przyszłość spotykają się w nieustającej teraźniejszości, w oceanie czasu). Aby uświadomić sobie Istnienie, musisz odzyskać zawłaszczoną przez umysł świadomość. „Ten, który żyje” — tylko świadomy człowiek może żyć, bo w pełni odczuwa swoje Istnienie, zamiast dawania ślepej ufności iluzji Istnienia, oraz hiperrzeczywistym znakom podającym się za rzeczywistość.

Zauważysz zapewne, że bardzo często powołuję się na przemyślenia Neville’a Goddarda. Już w trakcie pisania tej książki, zaczęłam zapoznawać się z myślą tegoż Autora — i jestem przekonana, że warto. Neville miał wpływ na wielu duchowych myślicieli, jak np. Joseph Murphy czy Dr Wayne’a W. Dyer’a, ale odnalazłam echa nevillowej myśli także u Ekharta Tolle (w każdym mąć razie, wnioski Ekharta Tolle’a były kompatybilne z wnioskami Neville’a). Co więcej, reputacja Neville’a rośnie, ponieważ jego tezy i przemyślenia są zgodne z kluczowymi kwestiami w dzisiejszej debacie dotyczącej fizyki kwantowej. Uważam, że tym bardziej warto poznać nauki Neville’a.

Pisząc tę książkę porządkowałam swoją wiedzę, aby jeszcze skuteczniej stosować wiele sprawdzonych technik prowadzących do osiągnięcia głównego celu: harmonii wewnętrznej w jedności ze sobą samą oraz innymi ludźmi. Doświadczenie i praca nad książką wskazało mi, dlaczego długo byłam nieskuteczna w stosowaniu tychże technik — otóż zaczęłam (jak większość) od wizualizacji, afirmacji, zamiast zacząć od samej siebie — od spojrzenia sobie w oczy i powiedzenia tych najtrudniejszych i zarazem najpiękniejszych słów: Kocham cię, dziękuję, przepraszam, wybaczam. O! Jakież to trudne! I jakie wyzwalające! Spróbuj! Co z tego, że wizualizujesz, manifestujesz, medytujesz, skoro w podświadomości tkwi sabotażysta, fałszywe przekonania w stylu: nie zasługuję!, zadowalaj się gorszym (nie bądź zachłanny)!, itp. To, co niekorzystnego tkwi w podświadomości — to obróci w proch każdą manifestację czy medytację. Czy jesteś w stanie wzbudzić w sobie tak głęboką i mocną wiarę, która będzie w stanie rozbroić niekorzystne oprogramowanie? Jeśli tak — szczerze gratuluję! Obawiam się jednak, że najczęściej jest tak, że podświadome przekonania osłabiają wiarę, bez względu na to, jak bardzo pragniesz uwierzyć.

Głęboko wierzę w to, że i dla Ciebie — Droga Czytelniczko / Drogi Czytelniku — ta książka będzie uporządkowaniem chaosu oraz źródłem wskazówek, jak wykorzystać dzemiącą w tobie moc dla dobra własnego i otaczających ciebie ludzi.

Wprowadzajcie Słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie. (…) Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo wolności i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapomnienia, ale wykonawcą dzieła… Jk. 1:22 i 25

Najważniejsze (i przesądzające, czy odniesiesz sukces, czy nie) jest to, jak bardzo chcesz się nauczyć i na ile jesteś gotowy pod wpływem tych informacji zmienić swoje myślenie i działanie, a w konsekwencji swoje życie. Ludzie dużo rzeczy chcą, ale szybko im się ta chęć wyczerpuje (gdy muszą coś zrobić i robić to systematycznie przez dłuższy czas), brakuje im palącego pragnienia, niezgody wobec tego, co ich otacza, niezgody tak głębokiej, tak wkurzającej, że stają się gotowi wyruszyć w nieznaną i nieoczywistą drogę. Gdy stają w obliczu sposobu postępowania, które obejmuje trudne lub nieprzyjemne czynności, krótkoterminowe koszty przejścia do czynów potrafią przesłonić korzyści wynikające z osiągnięcia celu. Gdy tworzysz coś, tworzysz to dwa razy — najpierw w wyobraźni potem w rzeczywistości. Jesli masz zamiar osiągnąć przełom i wznieść się na wyższy poziom, czeka cię zmierzenie się ze swoim strachem, niepewnością i dyskomfortem; czeka ciebie wędrówka przez pustynię; szybko zostanie zweryfikowane, czy jesteś zainteresowany zmianą, czy całym sobą pragniesz tej zmiany. Kiedy jesteś zainteresowany, poświęcasz temu czas i energię tylko przy sprzyjających warunkach, gdy nie osiągasz spodziewanych, wyobrażonych rezultatów, szybko bez zwłoki rezygnujesz. Natomiast pragnienie — palące pragnienie — wyzwala pełne zaangażowanie. Pragnienie to często zostaje wzbudzone w przełomowym momencie twojego życia (utrata pracy, rozpad związku, gdy odkrywasz, że wspólnik w interesach oszukał itd.). Przełomowy moment to ten, w którym krzyczysz: Tak dłużej być nie może! Dość tego! To był ostatni raz! Tak dalej żyć nie mogę! Palące pragnienie sprawia, że wymówki przestają istnieć, zastanawianie się „czy to ma sens” nawet nie przychodzi ci do głowy — a ty cierpliwie robisz to, co musisz zrobić choćby nie wiem co. Tworzenie w tej rzeczywistości odbywa się przede wszystkim poprzez zmianę świadomości, sposobu myślenia, zmianę swoich dotychczasowych przekonań i poglądów.

Mierząc się z transformacją swojego życia będziesz przechodzić huśtawki emocjonalne, warto je poznać — gdy będziesz świadomy, co się z tobą dzieje, większe będzie prawdopodobieństwo, że przetrwasz je i wytrwasz na obranej drodze; zgodnie z zasadą: przejmujesz kontrolę nad tym, co sobie uświadomisz.

Czekają ciebie następujące etapy:

— nieuświadomiony optymizm [bywa, że huraoptymizm] — nie trwa długo, w miarę jak poznajesz więcej szczegółów na temat tego, co musisz zrobić, optymizm ustępuje świadomemu pesymizmowi.

— świadomy pesymizm — moment, w którym korzyści przestają w twoich oczach sprawiać wrażenie możliwych do osiągnięcia w najbliższej przyszłości (o ile w ogóle), zaczynasz coraz bardziej uświadamiać sobie koszty podjętego wysiłku. Coraz częściej pytasz sam siebie: czy zmiana i potencjalne korzyści są tego warte? I rozmyślając w ten sposób wkraczasz w

— dolinę rozpaczy — punkt, w którym najwięcej osób wywiesza białą flagę; doskwiera ci ból związany ze zmianą, a korzyści sprawiają wrażenie, jakby się oddalały. Dochodzisz do przekonania, że najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do dotychczasowego porządku rzeczy — i znajdujesz usprawiedliwienia i wymówki typu: W sumie to nie było aż tak źle! W tym momencie widać, jak ważne jest mieć cel i wizję swojej wymarzonej przyszłości, wiedzieć dlaczego podjąłem się tego. Jak przebrniesz przez ten ten trudny etap, docierasz do momentu, w którym odczuwasz

— świadomy optymizm — gdy twoje działania zaczynają przynosić pierwsze owoce, a koszty wprowadzanych zmian maleją. Zasadniczą kwestią jest kontynuowanie dotychczasowych wysiłków, aby poczuć smak

— sukcesu i spełnienia — momentu, w którym doświadczasz korzyści wynikających z nowych zachowań, a koszty transformacji praktycznie znikają. Za każdym razem, gdy docierasz do końca cyklu, poszerzasz swoje możliwości i wzrasta twoja pewność siebie.

Nie wiem ilu z was wyniesie z tej książki coś wartościowego i będzie wykorzystywać w życiu zdobytą wiedzę, a ilu tylko przeczyta i zapomni. Przekazuję wiedzę najlepiej jak potrafię, z najlepszymi intencjami płynącymi prosto z serca, ale to ty musisz być gotowy do działania, ty musisz podjąć decyzję: zaczynam działać — przestaję zrzędzić!

Wiecie, że macie zedrzeć z siebie starego człowieka, który hołdował dawnemu sposobowi życia i którego niszczyły zwodnicze żądze. Zamiast tego macie poddawać się odnowie w duchu waszego umysłu i oblec się w nowego człowieka, stworzonego według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy. Ef. 4:22—24

Jeśli nic nie zrobisz, nic się nie zmieni!

Skoro to ja stworzyłem to, co mam i to, czego nie mam, to logiczne, że jeżeli zacznę myśleć i działać na odwrót niż do tej pory, to mogę zamienić braki na obfitość, (nawet największą) katastrofę na sukces, strach na miłość, oczekiwanie na zaufanie. Musisz być jednak gotowy…

Człowiek, który nie potrafi zapanować nad sobą, jest jak zdobyte miasto zostawione bez murów.

Układ treści jest kompromisem niezbędnym do tego, aby opis i rozważania były możliwie jak najbardziej jasne i zrozumiałe. Oddzielne opisywanie różnych zjawisk i aspektów sprzyja lepszemu zrozumieniu, jednak zawsze musisz mieć z tyłu głowy, że wszystko funkcjonuje jednocześnie, albo jeden aspekt wynika z drugiego i prowadzi do trzeciego, np. gotowość na coś prowadzi wprost do rozważań o Prawdziwym oraz Wyobrażonym-JA; Wyobrażone-JA doprowadza do iluzji; Prawdziwe-JA — do „wewnętrznego dziecka” oraz do połączenia z Bogiem; wytworem umysłu jest min. strach i niepokój, a rozwiązaniem jest uważna obecność (mindfulness); itd. Dlatego układ treści i zagadnienia które omawiam w nich oddzielnie, musisz traktować jako część całości -ponieważ w istocie są aspektami wielowymiarowego JESTEM (tak jak ręce, nogi, oczy, uszy składają się w jedną całość nazwaną człowiekiem).

Ale muszę ostrzec ciebie:

Ta nauka nie jest dla słabych. Nie jest też dla tych, którzy szukają ucieczki od życia lub szukają winnych swojej sytuacji. Aby znaleźć w sobie Chrystusa, który jest twoją nadzieją na chwałę, musisz chcieć poddać się próbie. Mówię ci, On jest twoim wewnętrznym-JA, który wzywa do siebie wszystkich ludzi oraz ich manifestacje [manifestacjami są twoje dialogi wewnętrzne, nieuporządkowane myśli i emocjonalne reakcje na życie]. Życie jest łatwiejsze, gdy możesz obarczyć winą drugiego człowieka, zachęcam cię jednak do modlitwy [wdzięczność lub wyobraźnia są skutecznymi formami modlitwy], ale nie o łatwe życie, lecz o to, abyś stał się silnym człowiekiem. Ten, kto jest świadkiem twoich myśli [to ty nim jesteś, bo nie jesteś swoimi myślami, tylko ich obserwatorem], jest przyczyną twojego nieszczęścia, a nie żaden inny człowiek. Przemień się przez odnowienie swojego umysłu, a udowodnisz, że Słowo Boże jest dobre i przyjemne.

W nawiasach kwadratowych umieściłam moje uzupełnienia, dotyczy to cytowanych myśli innych Autorów.

Pełne tytuły publikacji Neville’a Goddarda, które przywołuję w przypisach:

Neville: Creative Use — Neville Goddard: The Creative Use of Imagination (Kreatywna moc Twojej wyobraźni); tłum. Karina Anna Lipiec

Neville: How to Manifest — Neville Goddard: How to Manifest Your Desires (Jak manifestować swoje pragnienia); tłum. Karina Anna Lipiec

Neville: Awakened Imagination — Neville Goddard: Awakened Imagination. Imagination Gives Us the Power to Be Anything We Desire to Be. (Przebudzona Wyobraźnia. Wyobraźnia daje nam moc bycia kimkolwiek zapragniemy); tłum. Karina Anna Lipiec

Część 1: Na początku wyjaśnijmy sobie parę rzeczy…

1.1 Być gotowym

Zawsze bądź gotowy na zmiany. Tylko tak dowiesz się, jakie jeszcze niespodzianki szykują się dla ciebie.

Być gotowym jest jak bycie zakochanym, nikt nie może ci powiedzieć, czy jesteś zakochany. Po prostu to wiesz — kiedy jesteś na coś gotowy, doskonale o tym wiesz i zaczynasz dostrzegać pewien rodzaj informacji, a te informacje zaczynają prowadzić ciebie jak po sznurku do tego, na co jesteś gotowy (do zmiany pracy, zerwania toksycznej relacji, odkrywania duchowości, itd); Neville Goddard nazywa to mostem incydentów, większość z nas — zbiegiem okoliczności. Jeśli więc bardzo chcesz odmienić coś w swoim życiu, chcesz w końcu odrzucić blokady, które hamują twój potencjał, gdy rzeczywiście jesteś gotowy — nieuchronnie informacje, zdarzenia, ludzie ułożą sięmost prowadzący do celu w sposób sprawiający wrażenie przypadkowości. To wrażenie przypadkowości bierze się się stąd, że nauczono nas doszukiwać się przyczyn wszystkiego w świecie fizycznym, tymczasem to twoja energia przyciąga do ciebie to, co jest kompatybilne z twoją energią; brak przyciągnie brak, obfitość przyciągnie obfitość, rozżalenie przyciągnie więcej powodów do bycia rozżalonym, a wdzięczność przyciągnie więcej powodów do wdzięczności.


Ilu terapeutów potrzeba, żeby zmienić żarówkę? Żadnego. Żarówka sama musi chcieć się zmienić.


Nasze życie skupia się przede wszystkim na tym, co zewnętrzne, na: posiadaniu, dyktowaniu must-have’ów, to jest rzeczy, które koniecznie musisz posiadać (odpowiedni smartfon, odpowiedni samochód, odpowiedniej marki ciuchy, ale i to, co rzeczą nie jest: przystojnego partnera /super zgrabną partnerkę, odpowiednią figurę, odpowiednie przyjaźnie). I po co to wszystko? Aby poczuć się kimś, aby nie zostać odrzuconym, stać się pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Zupełnie ignorujemy to, co niewidoczne, to co w sercu, bo daliśmy sobie wmówić, że tylko to, co widoczne jest realne (wyniki zamiast procesu, sukces zamiast drogi do sukcesu — wyniki i sukces stają się bożkami).

W procesie rozwoju cywilizacji ustaliliśmy, co trzeba robić, aby przetrwać w nowoczesnym społeczeństwie i bezrefleksyjnie powtarzamy za innymi, tworząc i podtrzymując iluzje dotyczące pełni życia; czego konsekwencją jest to, że nieustannie podejmujesz próby zaspokojenia brakujących emocji rzeczami, posiadaniem, próbujesz naginać świat do swoich żądz oraz zachcianek (zachcianki mylisz z pragnieniami swojego serca). Skoro wszyscy tak robią, to znaczy, że tak należy robić. Wszyscy przecież nie mogą się mylić! Czyżby? Boimy się wyłamać ze schematu, bo to grozi ostracyzmem lub etykietą głupka albo dziwaka. A co z poczuciem celu i sensu w życiu?

Tymczasem prawda jest taka, że to świat zewnętrzny jest odwzorowaniem twojego aktualnego stanu mentalnego. Tak, już słyszę jak protestujesz: Nie mam pieniędzy, ale przecież ja chce je mieć! (któż chciałby nie mieć pieniędzy?!). To przeszłość, głównie dzieciństwo zapisało w twojej podświadomości przekonanie: Nie zasługuję. A skoro nie zasługujesz, nie masz ich, podświadomość już o to zadba.

Kiedy chcesz rozwijać się duchowo, mentalnie, a jednocześnie nie masz ochoty rezygnować ze starego życia, starych przyzwyczajeń i tego wszystkiego, z czym w sumie jest tobie całkiem wygodnie, jeśli dobrze zabunkrowałeś się w sprawdzonych schematach działania, myślenia i doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że zmiana narobi dużego zamieszania i bałaganu w twoim poukładanym, sterylnym i przewidywalnym życiu — to tak, jakbyś chciał zrobić remont bez nieporządku i chaosu (oraz przejściowego zniechęcenia i zagubienia); to jak nalewanie młodego wina do starych bukłaków. Zmiany — zwłaszcza radykalne zmiany — rozsadzają (niszczą) twoje stare schematy myślowe (iluzje, domysły, a w konsekwencji również twój stary sposób działania). Dlaczego tak trudno opuścić swoją niekomfortową strefę komfortu mimo pragnienia zmian? — rozpadające się iluzje zawsze bolą, a ćwiczone latami schematy myślenia i postrzegania są jak nałóg — tak samo trudno je rzucić. Wielu ludzi załamuje się także dlatego, że nie można zbyt długo stać w rozkroku, w sprzecznych, wykluczających się postawach i schematach — i dlatego wraca do starego (wygodnego, przewidywalnego) życia, z pełnym żalu i gniewu wyrzutem: „To bzdury! To nie działa! Zawracanie gitary!”

Starym życiem są również przekazywane z pokolenia na pokolenia zasady, tradycje, obrzędy. Problem z nimi polega — nie na tym, że są — ale na tym, że stały się ważniejsze od tego, do czego miały nas przybliżać: do Źródła, wiary, miłości, sfery duchowej. Tymczasem stałeś się — staliśmy się niewolnikami — tradycji, obrzędów, które zaczęły przypominać raczej okultystyczne sztuczki, sekciarskie zaklęcia (mającym nam coś załatwić, np. zbawienie albo zawieszenie kary w bezwysiłkowy sposób). Zamiast pozostać świętem, czyli nadzwyczajnym momentem mającym odwrócić naszą uwagę od codzienności i skupić na naszej relacji do tego, co duchowe, co Boskie w nas i wokół nas; zamiast pomagać w rozbudzaniu i wzmacnianiu naszej wiary, stały się same w sobie przedmiotem tejże wiary. Rytuały i obrzędy przejęły rolę faryzeuszy, którzy wykorzystywali je do sprawowania władzy nad ludem ku własnym pożytkom według zasady: „wasze koszty — nasze zyski”. Właściwe miejsce rytuałów to pomaganie, wspieranie doświadczania miłości, wiary, relacji z sobą samym, dzięki czemu mamy stać się wykonawcami słowa.

Stare, niekorzystne myśli, domysły, przesądy, dogmaty, wiara w siłę sprawczą zewnętrznych okoliczności (takich jak los, przeznaczenie) — to stare bukłaki, które trzeba rozerwać i pozwolić, by te wierzenia, domysły, przesądy i dogmaty rozlały się i wywietrzały. Nowe wino, dojrzewające wewnątrz ciebie, musi być włożone do twojej świadomości (bukłaki świeżego wina), aby zarówno bukłak (twoja świadomość) jak i wino (nowy sposób myślenia) zostały zachowane.

Dlatego zapytaj sam siebie:

Czy jesteś w stanie porzucić stare nawyki? Czy jesteś w stanie uwolnić się od rozmyślania o przeszłości i przyszłości? Czy wciąż obwiniasz, krytykujesz siebie i innych? Czy twój umysł wciąż potrzebuje stymulacji (głośnej muzyki, serialu, nieustannego gapienia się w ekran telefonu)? Czy czujesz się kompletny będąc w ciszy? Czy opinie innych o tobie bierzesz osobiście do siebie? Czy te opinie bolą ciebie? Czy wciąż poszukujesz aprobaty lub wsparcia z zewnątrz?

A może pragniesz wybawiciela, który odwali za ciebie najgorszą, brudną robotę?

Marzysz o tym, że ktoś na złotej tacy ofiaruje tobie harmonię, spokój wewnętrzny i dobrobyt? — ale…

przecież tego nikt nie jest ci w stanie ofiarować, choćby bardzo, bardzo chciał. Harmonia, spokój wewnętrzny i inne dary duchowego dobrobytu, są w tobie — ty jesteś ich źródłem, twój stan świadomości. Tylko ty jesteś w stanie dotrzeć do tych wspaniałych stanów mentalnych (darów duchowego dobrobytu); przewodnik, mentor może ciebie poprowadzić, wskazać „którędy najlepiej iść”, aby było efektywnie w możliwie krótkim czasie, może pomóc ci powstać, gdy upadniesz (zwątpisz), gdy się zniechęcisz — może pomóc odzyskać energię i chęć — ale swoją drogę musisz przejść osobiście ty! Inaczej się nie da -sorry!


Możesz zaprowadzić konia do wodopoju, lecz nie możesz zmusić go do picia.


I tutaj pojawia się pytanie: czy jesteś gotów? Czy jesteś gotów zapłacić cenę, aby przywrócić odczuwanie w sobie tych wspaniałych darów duchowego dobrobytu? Nie! Nie! Nie! Nie mam na myśli płacenia za jakiś kurs, webinar, na którym dowiesz się od kogoś mniej lub bardziej wiarygodnego, co masz robić. Jeśli nie jesteś gotów na zmiany, na konsekwentną pracę dzień po dniu nad poznaniem siebie, to nawet najlepszy mentor, najbardziej wiarygodny przewodnik duchowy i jego najskuteczniejsze metody i sposoby będą bezużyteczne. Każda zmiana wewnętrzna pociągnie za sobą zmianę zewnętrzną; żadnej zmiany wewnętrznej nie możesz jednak przyjąć od kogoś w taki sam sposób, w jaki przyjmujesz rękawiczki, czapkę lub skarpety; a żadnej (trwałej, realnej) zmiany zewnętrznej nie zaznasz, jeśli nie nastąpi zmiana wewnętrzna.

Bez względu na to, co będziesz musiał zrobić, musisz podtrzymać siłę woli, utrzymać wysiłek, nie poddawać się, nie oczekiwać szybkich rezultatów, a gdy coś nie wyjdzie, nie krzyczeć: „Ojej! Nie wyszło! Nie nadaję się! To nie dla mnie!” Nikt nigdy nie nauczyłby się chodzić albo jeść sztućcami, gdyby po pierwszej, po dziesiątej nieudanej próbie zrobienia kroku lub trafienia łyżką do ust, skapitulował. Iluzje, prawdy objawione — ci fałszywi bogowie, karmią się twoją energią mentalną, myślami, wykreowaną wizją świata, negatywnymi emocjami oraz wynikającym z tego działaniem (często: zaniechaniem działań). Nie zmienisz świata, jesteś bez szans, ale za to możesz zmienić świat w sobie wznosząc się na wyższy poziom świadomości, zmieniając niski przytłaczający stan mentalny i emocjonalny na wyższy — coraz wyższy — w którym stajesz ze sobą samym — ze swoim sercem i duszą — twarzą w twarz. Z wyższego poziomu widać lepiej i szerzej, widać rzeczy takimi, jakimi są, a nie takimi, jakie się wydają być; przestajesz oglądać przedstawienie — zaczynasz dostrzegać rzeczy, czyli to co za kulisą, co jest istotą tego, czemu się przyglądasz.

Przyjdzie zwątpienie — na pewno przyjdzie: Po co się podnosisz? Czyż nie lepiej jest leżeć na wygodnym wezgłowiu? (popraw poduszkę — wystarczy!) Po co ponosić koszty, po co ryzykować, po co płacić — i za co? Za niewiadomą? Za brak gwarancji wygranej?


Jeśli stanowczo postanowisz wygrać -na pewno wygrałeś!

Jeśli stanowczo postanowisz przegrać — już przegrałeś!


„Musisz wierzyć w siebie, zanim kiedykolwiek zdobędziesz nagrodę. W życiowych zmaganiach nie zawsze zwycięża najsilniejszy i najszybszy. Prędzej czy później wygrywa ten, kto myśli, że wygrać może!”


Powtórzę więc: czy jesteś gotowy zapłacić należną cenę za życie pełnią życia?

Ludzie nie chcą prawdy, oni chcą pewności i bezpieczeństwa. Anthony de Mello

Czy jesteś gotów podjąć stanowczą decyzję: „Przestaję ślepo podążać za tłumem i jestem gotowy zapłacić za to cenę.”

Samo podjęcie decyzji nie jest trudne — wytrwać w decyzji — to dopiero będzie sztuka! Ale jak tu wytrwać i cierpliwie dzień po dniu wprowadzać nowy program do podświadomości pomijając analityczną część umysłu? Jak wytrwać w niewygodzie, w tym dziwacznym uczuciu, które towarzyszy każdemu odejściu od rutyny? Na szczęście nasz umysł jest podatny na naukę — ale musisz być gotowy na porzucenie oczekiwania, że zmianę kilkudziesięcioletnich przyzwyczajeń, schematów, nawyków da się przeprowadzić w jeden tydzień, góra — dwa.

Po czym poznasz, że jesteś gotowy?

Gdy podejmiesz stanowczą decyzję i pojawi się poczucie ulgi, jakby ktoś wypuścił powietrze, wyjął korek i całe napięcie uszło — oznacza, że podjąłeś słuszną dla siebie decyzję. A gotowość do wytrwania w tejże decyzji objawi się w następujący sposób:

— nie wiadomo skąd pojawi się odwaga do pokazywania swojej odrębności od innych, nawet gdybyś miał wyjść na dziwaka;

— opinie innych dotyczące ciebie, przestaną trafiać do twojego serca, spłyną po tobie jak po kaczce, i rzeczywiście to ty zaczniesz decydować, czy brać te opinie pod uwagę i które z nich;

— być gotowym to porzucić swój stary, a więc cudzy sposób myślenia i bycia (z prostego powodu: tobie nie służył);

— być gotowym to rezygnacja z szukania winnych, usprawiedliwiania się i narzekania na wszystkich i na wszystko;

— to zdolność do odróżniania tego, co twoje od tego, co wydawało ci się, że jest twoje; zdolność do działań zgodnych z tym jak czujesz i do samodzielnego myślenia;

— gotowość, to nie jest bycie w 100% pewnym siebie, ale zaufanie do siebie w każdych okolicznościach, zwłaszcza w tych gorszych, wtedy również masz odwagę nie tylko usłyszeć głos swojej intuicji ale i pójść za nim;

— to taki moment gdy chcesz, by coś się wydarzyło, przygotowujesz się do tego, a jednocześnie jesteś gotów na wszystkie inne (nie wymyślone przez ciebie) scenariusze;

— gdy poczujesz się gotowy, okazja przychodzi z niezapowiedzianą wizytą i to w towarzystwie całej swojej licznej rodzinki (czyli innych okazji);

— gotowość — osobliwe flow, przepływ, planowanie bez oczekiwania na efekt, działanie bez emocjonalnego spalania się, determinacja i motywacja płynąca ze spokoju (a nie na siłę wymyślanych pragnień);

— wysiłek wkładany w dążenie do celu staje się wyzwaniem, a przestaje być walką;

— kontrola? poczucie kontroli po rezygnacji z kontroli; koncentracja na działaniu a nie na celu;

— gotowość: przestajesz oczekiwać, pisać scenariusze, jak powinno być, przestajesz walczyć, szarpać się, a zaczynasz wierzyć (być pewnym), że nie musisz z niczym walczyć; za plecami gotowości zawsze stoi upragniony przełom.

Gotowość to stan umysłu, w którym z jednej strony nie napierasz na zmianę, nie tupiesz nogami (niczym rozkapryszony dzieciak), że „już teraz ma się wydarzyć”, bo wiesz doskonale, że wcześniej czy później stanie się to, czego pragniesz — bo jesteś gotowy. Gotowość to:

— odwaga, by być innym

— nie walczysz, ale kreujesz

— wiesz, czego chcesz

— szukasz inspiracji ale nie na siłę

— odrzucasz bez wahania to, co tobie nie służy, nawet jeśli poświęciłeś temu dużo czasu i energii

— gotowość to brak obawy przed zmianami i nieznanym (zamiast tego motyle w brzuchu, szczypta adrenaliny)

— to poczucie lekkości, wolności, niezależności i satysfakcji

— to dystans do siebie

— pełna czułości akceptacja tego, co masz teraz /kim jesteś, aby zmienić to, co ci się w teraz nie podoba

Często jednak w obliczu zmian zachowujemy się tak, jak opisuje to Księga Wyjścia W obliczu ścigających Egipcjan, przerażeni Izraelici zaczęli lamentować: „Cóż za usługę wyświadczyłeś nam przez to, że wyprowadziłeś nas z Egiptu? Czyż nie mówiliśmy ci wyraźnie w Egipcie: zostaw nas w pokoju chcemy służyć Egipcjanom. Lepiej bowiem nam było służyć im niż umierać na tej pustyni.” Zniewalają nas wygoda przyzwyczajeń, masochistyczne użalanie się, złudny komfort — i marzenia o zmianach. Zmiany — owszem, jak najbardziej, ale — tak bez wysiłku, bez wychodzenia na pustynię (czyli to, co nieznane i trudne, nieprzewidywalne). Niewola gwarantuje dostatni posiłek trzy razy dziennie — wędrówka przez pustynię — codziennie to samo: wyzwania, niepewność, mannę. Świat nas nauczył nie ufać — kontrolować, nie być spokojnym, o to, że „Pan będzie walczył za nas” — podświadomość zadba o realizację celów, wprowadzi na most incydentów. Nie umiemy „pozostać na miejscu” — musimy szarpać się, buntować, niecierpliwić, ścigać z innymi, koniecznie działać (choćby na siłę). „Bądźcie spokojni” — co to, to nie! W życiu! Świat nie lubi spokoju, bo w nim usłyszysz swoje serce — a serce wyjaśni, że ważniejsza jest droga, twoja duchowa kondycja, chwila obecna, a sytuacja w twoim świecie fizycznym ułoży się według twojej obecności i aktualnej kondycji mentalnej.

1.1.1 Decyzja

Każda decyzja to rozstrzyganie dylematu, czy dokonać zmian w życiu — takich prawdziwych, zasadniczych, takich na sto procent, czy żyć wygodnym przewidywalnym życiem, w którym wszystkie reakcje masz już wyuczone i wszystko już znasz.

Strach podpowiada: teraz jest przecież stabilnie, zmiany to coś, czego nie znasz, nie przewidzisz, co z tego wyjdzie. Jesteś jak Merowing z „Matrixa”: żądasz oczu Wyroczni, bo chcesz widzieć przyszłość, czujesz silną żądzę posiadania wiedzy na określony temat, zanim to się stanie (może kojarzysz: mam dla ciebie ofertę świetnego biznesu, możesz na początek zacząć zarabiać cztery tysiące zł. -co Ty na to? Twoja odpowiedź: Zagwarantuj mi to! Pokaż swoje wyciągi! — zamiast dopytywać, na czym ten świetny biznes polega, ocenić, czy ma sens ekonomiczny — ty pierwsze co robisz, to żądasz gwarancji sukcesu). Postawa taka dowodzi, że nie chcesz rozgrywać partii szachów (swojego życia) uczciwie -chcesz znać wynik gry, zanim zostanie rozegrana, kontrolować każdy ruch na planszy przed jego wykonaniem. Tak działają schematy myślowe oparte na tzw. gadzim umyśle, którego imperatyw to walcz, uciekaj, albo giń. W tym obronnym schemacie myślenia nie ma miejsca na niewiadomą, oczekiwana jest stuprocentowa wiedza, żeby zapewnić sobie zwycięstwo (nikt przecież nie chce zginąć!). Umysł ma za zadanie zapewnić tobie przetrwanie.

Gadzie schematy myślowe nie polegają na niewiadomej, bo — nie ufają sobie i swoim umiejętnościom, narzekają i opracowują scenariusze porażek, zamiast tworzyć scenariusze sukcesu na bazie odpowiedzi na pytanie: „co ja mogę zrobić, aby zmaksymalizować prawdopodobieństwo sukcesu?”; tak na marginesie: to jest przykład właściwie rozumianego pozytywnego myślenia — co ja mogę zrobić, aby odnieść sukces?, bo wierzę, że go osiągnę, jak tylko wezmę się do roboty.

Większość naszych obaw jest wyobrażona i do niczego nam nie służy. Udział autostresu w stresie życia to aż 80%. Autostres to część uwagi i energii, którą angażujemy w nawykowe negatywne myśli, np. wyobrażamy sobie katastrofalne efekty tego, co się dzieje, albo myślimy, że nie damy rady. Wychodzi więc na to, że do obiektywnej trudności danej sytuacji dodajemy dodatkowe obciążenie produkowane przez nasz umysł; a to jest bardzo energochłonne.

Czym jest decyzja, stanowcze postanowienie uczy np. historia Williama Jamesa, który przyszedł na świat w rodzinie składającej się z utalentowanych osób, gdy sam był ich przeciwieństwem — nieudacznikiem. Nie zaskakuje więc fakt, że wpadł w depresję i postanowił popełnić samobójstwo. Zaczął się jednak zastanawiać nad tym, jaki ma wpływ na swoje życie. Podjął więc kolejną decyzję, że odroczy samobójstwo o rok i przeprowadzi na sobie eksperyment: będę brał sto procent odpowiedzialności za to, co dzieje się w moim życiu. Eksperyment doprowadził go do sukcesu zawodowego (i oczywiście do rezygnacji z odebrania sobie życia).

Wiele osób ocenia jakość swoich (i cudzych) decyzji na podstawie rezultatów — to błędne podejście. Dlaczego? Większość strategicznych decyzji zawiera element niepewności, który skłania do przewidywania rozwoju wypadków, a ponieważ nie można przewidzieć przyszłości, nie dowiesz się, jakie będą konsekwencje twojego wyboru, dopóki się nie ziszczą. Dlatego podejmując decyzje musimy działać według schematu działaj — oceniaj — koryguj; dotyczy to także decyzji związanych z dążeniami do duchowego dobrobytu. Tylko ci, którzy są gotowi ponieść konsekwencje swoich decyzji, mają prawo je podejmować i oceniać.

Nie bądź więc jak Merowing — zaufaj nieznanemu i swojej decyzji. To najtrudniejsze ale to, co przychodzi potem… warte jest tego eksperymentu — nagroda jest doprawdy wspaniała.

1.2 Współczesny świat

Problem z wyścigiem szczurów jest taki, że nawet jak wygrasz, nadal jesteś szczurem. Lily Tomlin, satyryk

Współczesny świat pomimo wszystkich swoich cudów i niezwykłych możliwości, bombarduje coraz większym ładunkiem bezużytecznych bodźców, które kuszą i rozbudzają niezliczone zachcianki, odwołują się do niegasnącego pragnienia stawania się kimś innym, a to ogranicza szanse na odnalezienie chwili zadowolenia. Przestajesz doceniać jakikolwiek moment swojego własnego życia, bo zwyczajnie nie masz na to czasu: bezmyślnie biegniesz do następnej chwili nie dostrzegając nawet, że umknęła tobie ta obecna. Ile razy złapałeś się na tym, że nie pamiętasz, jak smakowała zupa, którą przed chwilą jadłeś (chyba była dobra, bo gdyby taka nie była, zapamiętałbym), albo co powiedziała twoja współpracownica (powtórz jeszcze raz: kurier ma przywieść paczkę, czy zrobić herbatę szefowi?) — nie, to nie jest skleroza, to brak koncentracji na tym, co teraz, czyli na swoim własnym życiu. Nieustająca pogoń sprawia, że czas i ty biegniecie dwoma różnymi drogami. Rozproszona uwaga i uporczywie myślący umysł każe tobie narzekać na brak czasu, więc próbujesz go za wszelką cenę zaoszczędzić (np. planujesz sobie bardzo dokładnie każdy dzień -od świtu po zmierzch, nie zajmujesz się takimi zbędnymi rzeczami jak odpoczynek, spotkania z przyjaciółmi, spotkania ze sobą samym), co nieuchronnie prowadzi do tego, że wasze drogi (twoje i czasu) jeszcze bardziej się rozchodzą; tylko skupienie i koncentracja są w stanie odwrócić błędne koło pośpiechu i rozproszenia. Brak uważności w chwili obecnej jest daniem wolnej ręki podświadomemu umysłowi (czytaj: wgranym programom i nawykom) — to utrwalanie identyfikacji z własnym umysłem (i jego twórczością: myśleniem), którego aktywność przejawia się natłokiem pędzących myśli, osądzaniem, dawaniem etykietek, wyobrażeniami, wywołując emocje lęku, niepewności, wyobcowania, opuszczenia). I co z tego? Jesteś oddzielony od siebie samego, od swojego Prawdziwego-JA. Umysł jest wspaniałym narzędziem — wierząc jednak, że jesteś swoim umysłem, to umysł ciebie używa; zamist ty młotkiem wbijać gwoździe, młotek wbija gwoździe tobą. Utożsamiając się z własnym myśleniem, treść tego nieokiełznanego strumienia myśli staje się podstawowym budulcem twojej tożsamości, która staje się myślowym obrazem tego, kim jesteś, staje się urojeniami, wyobrażeniami, etykietką, czymś, w co uwierzyłeś (wmówiono ci) w procesie socjalizacji, a co w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z tobą; twoje Fałszywe-JA staje się w twoich oczach twoim Prawdziwym-JA, gdy tymczasem, na swoje rzeczywiste Prawdziwe-JA nawet nie zwracasz uwagi. Ten fałszywy obraz siebie zbudowany głównie w dzieciństwie, zagnieżdża się w twojej podświadomości i rządzi tobą, nadając kształt twojej sytuacji życiowej.

Och! Gdyby tak zachować skupienie!

Czy nie masz wrażenia, że tkwisz w pułapce, uzależniony od pośpiechu, marząc o spokoju?

Oderwać się od tłumu?! Wyłamać się! Narazić się na etykietkę dziwaka, outsidera?! Puknij się w głowę!

Widzisz przedstawienie, a nie widzisz rzeczy


Jesteś święcie przekonany co do tego, że jesteś ty i niezależna od ciebie rzeczywistość, na którą reagujesz, z którą się zmagasz i walczysz. Swoje życie rzeźbisz w tej zewnętrznej rzeczywistości, a inni swoim obiektywnym osądem wyrokują, czy wygrywasz czy przegrywasz. I wmawia się tobie, że jak będziesz grzeczny (tzn. dostosujesz się do oczekiwań większości), to dostaniesz prezent od Mikołaja, a Bóg będzie ci sprzyjał, ale jeśli nie będziesz grzeczny — czekają rózgi i potępienie. Niestety nie do wszystkich dociera (do mnie też nie od razu dotarło), że dla każdego istnieje taka rzeczywistość, jaką stworzyła jego własna podświadomość, wykreował jego aktualny stan mentalny. Jeśli twoje życie to walka — oznacza to, że walka toczy się w tobie: rozpadłeś się na osobne kawałki, brak w tobie jedności (twój obraz siebie stworzony na obraz i podobieństwo oczekiwań świata oraz pragnienia twojego serca są sprzeczne ze sobą), a ty nie słuchający siebie samego, bo żyjący w nieustannym wewnętrznym i zewnętrznym chałasie, podgrzewasz tę walkę, myśląc, że broniąc się, wykonując gwałtowne ruchy coś naprawisz. Znacznie lepiej jest udać się na pustynię: odnaleźć ciszę, bezruch spokoju, odsunąć kłębiące się myśli i… wsłuchać się w siebie: Czego ja tak naprawdę chcę?

Tak jak rura nadaje kształt płynącej przez nią strudze wody, tak ty i twój sposób myślenia nadaje życiu kierunek i sens. Joseph Murphy

Ty i ja żyjemy w takim świecie, gdzie to, co ma być tylko symbolem, staje się w naszym odbiorze rzeczywistością, która przesłania prawdziwą rzeczywistość. Media społecznościowe stają się samym życiem a samo życie (to poza mediami społecznościowymi) staje się czymś w rodzaju życia pozagrobowego. Nasze osobiste opinie, uprzedzenia i doświadczenia stają się wyrocznią, prawdą objawioną, którą narzucamy innym, a inni — nam. Rzeczywistość, którą nam te prawdy objawione materializuje, uważamy za jedyną możliwą i o ostatecznym kształcie (Takie jest życie! Wszyscy tak przecież żyją!). Tymczasem prawda jest taka, że Twój styl życia odzwierciedla Twoje obawy, uprzedzenia i opinie; kształt i jakość związków, relacji z innymi ludźmi, jest rezultatem Twoich żądz i uprzedzeń (kreowanych przez ego /Fałszywe-JA).

„… ale zauważyłem coś ciekawego. Oni nie są szczęśliwi. Cała energia do życia została z nich wyssana. Brak pasji, brak marzeń, brak celów. Tylko w kółko to samo. Każdego. Kolejnego. Dnia. Ich dusze wyschły: marzenia odeszły, życie skupiło się wokół trywialnych i nudnych spraw. Zamiast mówić o celach i marzeniach jedyne ożywione dyskusje koncentrują się na życiu serialowych postaci lub przeżywaniu kiepskiego sezonu skoczków narciarskich.

Co się stało z dawnymi marzeniami o wspaniałym ekscytującym życiu? Co się wydarzyło między dzieciństwem a dorosłością, że marzenia zamieniłeś na monotonię?

Arnold Bennet twierdził, że są trzy główne powody takiego stanu rzeczy:

— Brak jasno sprecyzowanych celów. Wchodząc w dorosłe życie większość ludzi nie próbuje dociec, czego konkretnie chce i do czego dąży — wie tylko, że oczekuje jeszcze czegoś od życia. Ludzie ci stają się jak dryfujące drewno po morzu. Przenoszą się, zmieniają różne miejsca (zmieniają pracę, emigrują za granicę), ale nie posuwają się do przodu, nie zmieniają zasadniczo okoliczności swojego życia. Droga dryfującego przedmiotu uzależniona jest od wiatru i prądów morskich (od czynników zewnętrznych, innych ludzi, okoliczności), niekiedy osiada na dno lub wyrzucony jest na brzeg, gdzie pozostaje i po pewnym czasie wysycha.

— Drwiny, złośliwe komentarze przyjaciół, znajomych i innych; dlatego nie zawsze warto chwalić się swoimi zamierzeniami, planami. Nawet Pan Jezus nakazywał uzdrowionym milczeć po dokonanym cudzie. Dlaczego? Żeby te drwiny, komentarze nie zachwiały ich wiary.

— Początkowe pragnienie osiągnięcia wszystkiego naraz; gdy mamy dużo pomysłów, rzucamy się na nie jak wygłodniałe lwy na ofiarę. Spokojnie. Po kolei — ustal co najważniejsze, co uważasz za najbardziej realne do osiągnięcia na ten moment w życiu. I krok po kroku dotrzesz do tych największych, najambitniejszych celów i marzeń.

Nigdy nie zazdrość innym szczęścia, po prostu przywłaszcz sobie własne. Odmień się dzięki odnowie umysłu, zmieniając tkwiące w nim myśli przewodnie, ponieważ nie możesz zmienić swojego myślenia, dopóki nie zmienisz poglądów, z których wypływają. Neville

Większość z nas czuje, że coś z tym życiem jest nie tak; niekoniecznie chodzi o to, że się nie układa, że niczego nie osiągnąłeś w życiu prywatnym, osobistym czy zawodowym. To może wszystko wyglądać całkiem dobrze, ale… coś jednak jest nie tak i rodzi to dziwne wewnętrzne napięcie, niepokój. Większość ludzi to ignoruje, „takie jest życie” powtarza jak mantrę. Ale na szczęście część ludzi zechce dowiedzieć się, skąd pochodzi to dziwaczne odczucie nie tak. Sęk w tym, że jeśli nie dotrze do pierwotnej przyczyny, nie przebrnie przez światy urojone, światy rzeczywiste, symbole i niewzruszalne prawdy objawione, próby wprowadzania zmian zawsze będą wyglądały tak, jakby próbował zrobić sobie makijaż rysując po odbiciu w lustrze. Zwróć uwagę: nawet nie rysuje po swoim odbiciu, tylko po lustrze, czyli po czymś, co jest pośrednikiem między nim a jego odbiciem; błądzi więc podwójnie.

Płynący prosto z serca żal i niepokój, ten gardłowy dysonans zakamuflowałeś dobrami doczesnymi i przeciętnością. Ten straszny chór sprzecznych emocji, frustracja — bo wszystko w życiu zrobiłeś jak trzeba, a jednak niezależnie od tego, jak dużo pracujesz, jak bardzo oszczędzasz i zaciskasz pasa, wyjście na prostą jest nieustającym marzeniem niechcącym się ziścić. Podążasz za mitem, który mówi, że konsumpcja może przynieść ci sukces i szczęście. Często identyfikujesz się z określoną marką samochodów lub odzieżową i stajesz się jej niewolnikiem. Podstęp konsumpcjonizmu polega głównie na tym, abyś uwierzył, że użyteczność to nie wszystko, że (może nawet najważniejsze) jest logo.

Skąd wziął się twój sposób patrzenia na świat? Ukształtowali go rodzice, którzy nie znając lepszego sposobu na życie, a jednocześnie pragnąc, aby ich dziecko było normalne i prowadziło bezpieczne życie. Ale nikt twoim rodzicom (ani tobie) nie powiedział, że sensem życia człowieka nie jest (i nie może być) normalnebezpieczne życie, bo takie życie nie istnieje. Bo cóż oznaczacza normalne? Jakie są kryteria normalności? Któż miałby je określić? A czymże miało by być bezpieczeństwo w pulsującym nieustanną zmianą życiem? Zmiany to nasi nauczyciele i przewodnicy — pomagają nam odnaleźć właściwą dla nas ścieżkę rozwoju. Zmiany są konieczne, aby zastygnięte w bezruchu życie nie uległo spotwornieniu i destrukcji. Wychowanie przez rodziców oparte na ich poglądach, wierzeniach, iluzjach tworzy w naszej podświadommości program operacyjny. Ten program tworzy twój stan mentalny i działa tak jak program komputerowy: tylko w granicach wyznaczonych przez programistę, np. jeśli programista nauczył program dodawania w zakresie 1000 (bogaty znaczy chciwy) — nie masz możliwości wykonania w tym programie działania wykraczającego poza ten zakres (500 +500,01 =ERR; większość zarobionych pieniędzy — bo przecież nie jesteś chciwy — zostanie zrównoważone poprzez nadzwyczajne koszty). Program naszego umysłu pisano głównie w naszym dzieciństwie (a więc wtedy, gdy nie miałeś możliwości osądzenia słyszanych prawd życiowych i mogłeś je przyjąć jedynie poprzez bezrefleksyjne wchłonięcie niczym gąbka; byłeś bezbronny i przyjmowałeś wszystko do siebie — to, co twoi rodzice /opiekunowie mówili i pokazywali). Twoje obecne poglądy powstały więc w oparciu o zasoby informacji, które zgromadziłeś w archiwum swojego podświadomego umysłu (co widziałeś, co słyszałeś, czego doświadczyłeś).

W procesie wychowania twoje wewnętrzne dziecko (emocjonalny-JA) uczy się, co jest dla niego dobre, a co złe. Obserwując otoczenie uczy się, co ma sądzić na swój temat i na temat świata. Jako dziecko jesteś w silnych relacjach ze swoimi rodzicami — jakość tych relacji jest najważniejsza, a o jej jakości decydują tylko i wyłącznie rodzice poprzez to, jak realizują relację z dzieckiem ale także między sobą. Dlaczego ta relacja jest tak doniosła? Bo dziecko jest w stu procentach zależne od rodziców, dla dziecka rodzice są niemal bogami, ufają im bezgranicznie, bez najmniejszego cienia wątpliwości. To zaufanie dziecka jest tak silne, że pozostawia duży margines na niedociągnięcia, błędy ze strony rodziców, zamim się choćby zachwieje. Tym większe więc spustoszenia sieje nieprawidłowa lub zerwana więź; skutki tego spustoszenia odbijają się na całym życiu, choć często nawet ich nie łączysz z dzieciństwem.

Samokrytyka, surowość wobec siebie samego, lęk przed samym sobą, przed własną nieprzewidywalnością, połajanki wobec siebie samego — nazywane często demonami, defektami, które musisz naprawić, tym, za co Bóg ześle na ciebie karę — nie są żadnymi demonami lecz demonicznymi skutkami niewłaściwie realizowanej i/lub zerwanej więzi dziecko — rodzice. Zazwyczaj relacjom rodzinnym daleko do ideału (drastyczne przykłady na szczęście zdarzają się relatywnie rzadko) — bo naszym rodzicom nikt nie powiedział, jak ważne jest, co mówią do swoich dzieci i w ich obecności; nawet takie niewinne uwagi, jak „ale gapa z ciebie”, „chyba nigdy się nie nauczysz…” prawie na pewno zaprogramuje dziecko na gwarantowaną porażkę.

Twoja dusza zawsze sygnalizuje swoje pragnienia i niezadowolenia, zwłaszcza podczas ciszy lub gdy brakuje zakłóceń — podczas snu, pod prysznicem. W jaki sposób odpowiadasz na głos własnej duszy? Zaprzeczasz mu? Ignorujesz? Tłumisz natychmiastową potrzebą wykonania bezsensownej pracy? Obejrzeniem telewizji?

Droga do odnalezienia siebie rozpocznie się w momencie, gdy odważysz się i pozwolisz sobie na ciszę. Na znalezienie dla siebie choćby 10 -15 minut, bez radia, telewizji, mediów społecznościowych, bez tego wszystkiego, co hałasuje i rozprasza. Cierpliwie poczekaj, aż do ciebie przyjdzie twoja wewnętrzna cisza. Uwaga! Niekoniecznie przyjdzie za pierwszym lub drugim razem.

1.3 Rozwój duchowy

Stała się jedną z wielu, bo nie miała odwagi być sobą. Ezo Oneir: Burze na Słońcu

Każdy człowiek, czy sobie to uświadamia czy nie, chce się rozwijać, pragnie być szczęśliwy i spełniony, pragnie być zauważony i doceniony. Większość ludzi nie potrafi jednak uwolnić się od poczucia, że życie przecieka im przez palce i omija ich coś istotnego; stają się nieszczęśliwi, rozkapryszeni, przestają wiedzieć, czego chcą, dopada ich poczucie zniechęcenia, wszystko im jedno, dają się nieść nurtowi życia, zdają się na przypadek bez własnej inicjatywy i zaangażowania; i pewnie dlatego zamiast poszukiwać źródeł swojego zniechęcenia, pławią się w nim odczuwając masochistyczną satysfakcję z narzekania na swoje życie.

Człowiek szczęśliwy i spełniony to człowiek, który czyni dobro, bo odczuwanie szczęścia, to uczucie nieograniczonej obfitości, którą dzielą się z innymi.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 26.46
drukowana A5
za 56.07