Romana Turońska opuściła Polskę w sierpniu 1939 roku na pokładzie „Batorego”. W Warszawie zostawiła dwie córki. Nie wiedziała, że już nigdy do nich i do ukochanego kraju nie powróci.
Wojenna zawierucha siostrę Romanę, pielęgniarkę z „Batorego”, rzuciła do szpitala w zamczysku zagubionego gdzieś w Wielkiej Brytanii. Pod wpływem prośby umierającego pacjenta, polskiego żołnierza, Romana Turońska zaczęła pisać swój pamiętnik.
Z pamiętnika, który autorka pięknie przygotowała do wydania, już po jej śmierci córki, a później wnuczka Danusia, dowiedziały się jak wyglądało jej życie na „Batorym” i w szpitalu, do którego trafiali poważnie ranni polscy żołnierze.
Danuta, po babci Romana, Słowik wydała pamiętniki babci. Do wspomnień babci dokomponowała swoje własne, bo ją i jej rodzinę uwarunkowania historyczne też posłały w zagraniczną tułaczkę.
Warto przeczytać historie dwóch kobiet, babci i wnuczki. Ich tułacze losy to historia naszego kraju widziana oczami zwyczajnych ludzi. Pierwsza część pokazuje nam pięknie, jak w ciągu kilkudziesięciu lat zmienił się język polski – Danusia zachowała rzeczywisty zapis jej babci, kultura Polaków, sposób ich bycia, kontaktów i spędzania czasu. Wspomnienia Danusi, to obraz życia w czasach komuny, jakby przez szkło powiększające można zobaczyć, jak zmieniło się życie przeciętnego Polaka i uświadomić sobie, że wśród nas są świadkowie historii najnowszej – my również nimi jesteśmy, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy.
Nie przytoczę tutaj ulubionego cytatu autorki, choć jest poruszający i opowiada trudną do przyjęcia scenę z życia uczniów szczecińskiej szkoły podstawowej.
Te też są ciekawe:
„Życie ludzkie to najdziwniejszy splot wydarzeń, jaki sobie można wyobrazić. Jak w kalejdoskopie zmieniają się ludzie i krajobrazy, aż przychodzi moment, że znów powtarza się to samo ci już było. Te same widoki i te same twarze.” - pisze gdzieś w Szkocji, w latach 40-tych Romana Turońska.
„Nic się nie zmieniło. Znowu wracam do przestrogi mojego taty. Nieważne, jakie hasła, oczy trzeba mieć otwarte a wtedy dostrzeże się prawdziwą rzeczywistość.” - 50 lat później pisze, gdzieś w Nadrenii, jej wnuczka Danuta Romana Słowik.
Teraz już wiem, skąd u Danusi zamiłowanie do łódek, łajb i łupinek wszelkich oraz po kim odziedziczyła talenta malarskie i literackie. :)