E-book
26.78
drukowana A5
29.72
Tu many

Bezpłatny fragment - Tu many


5
Objętość:
60 str.
ISBN:
978-83-8384-671-2
E-book
za 26.78
drukowana A5
za 29.72

Pomów z

Pomów błagam ze środkiem

Choć go nie ma

Mimo to boli


Nie może istnieć

Ból tak wielki…


Dlatego go nie ma

A jest

Bo boli

Zaprzeczam

To raczej nie koi


Nie przytulaj mnie

Pomów

Z                 pomów


Milczę, bo boli

Chociaż nie może

Brak nie boli

Zazwyczaj…


Absurd i trzy kropki

Brak słów

I bezsens gromki


Nie pomaga

Nie jesteś ze mną

Całkiem

Coś jeszcze się kotłuje

Z tym pomów

To przytul

Mnie zostaw

Temu pomóż

Choć nie istnieje

Powodzenia, weź się rozchmurz — szydzę


Boli, kotłuje się

A nie może

Sen z oczu spędza

Samotnym czyni

Drwi, kpi, szydzi

Samotnia, pustelnia

Może Tobie coś powie — szydzę


Nie mówi?

Nie powie


Ale boli

Bo lubi boleć

To, co niejawne

A jest

Mimo że nie jest


Mnie zostaw

To zaspokój

Z nieegzystencją

egzystującą pomów

Proszę, prosi

Przytul ją, próbę ponów

Ja sam. nie wiem

(ale jakoś <w miarę> jest)

Myśl płynie

Wokół muzyka

Azyl wewnątrz azylu


Myśl się spokojnie kotłuje

Muzyka relaksuje

I nie

I do tańca zachęca

Lub taniec

Do niego chęć

Ją prowokuje


Co czuję?

Nie wiem czy cokolwiek

A ponoć powinienem

Ponoć to nic nie kosztuje


Gdzieś za oczami

Łza, łez więcej, morze

A może nie…


Jest mi jakoś

Dokładnie mówiąc — jakoś

Potrzebuję tu posiedzieć

Jest jaśniej

W tej ciemności

Chyba teraz ta ciemność

Stanie się moją


Dalej nie wiem

Ale coś czuję

Tak myślę…


Jest lustro

Nie po to, by się przejrzeć

Ale, żeby siedzieć

Spokój pewien też jest

Bo jestem sam

Dalej samo jest

To w środku

Czego nie ma


Ale ja też teraz jestem sam

Wolę chyba, gdy ja jestem sam

Niż ta nieegzystująca egzystencja


Chcę posiedzieć

I potańczyć

Patrzeć w ciemność

W głowie mieć jasność

Spokój lubię

Jestem powolny

Nie potrafię

Żyć


Tu jest ciepło

Azyl wewnątrz azylu

Ale czy całkiem ciepło?

Na pewno jakiś promyk…


Wyrwało mnie z zamyślenia radio


Ale tylko teraz

Bo zaraz je włączę znowu

I będę płynął z myślą


Wokół muzyka

Cierpienia młodego humanisty

AntyM. Nikt. Nic.

Czasem ktoś, ale to nic


D. Kogo? Czego?

No właśnie kogo

Gdzieś zabrać?

Skoro nikt nie chce

O i czego?

O siet!

Względnie — o zgrozo!

Dlaczego?!


C. Komu? Czemu?

Się mogę przydać

A wsm to po co…


AntyB. 1.Nikogo. 2.Nic.

ad.1.

Nie ma

ad.2.

Po prostu nihil


N. 1. Z kim? 2. Z czym?

ad.1.

Się cieszyć i smucić

ad.2.

Może z psem

Ze schroniska

Na spacer


Ms. O kim? O czym?

Co za pytania?!

Sam

Siedzę

O niczym

Nie myślę

Tylko leżę


W. Wołam o… pomoc!

Fanaberia

Nic nie mów do mnie

“twych” słów nie znoszę

Głos “masz” nieprzyjemny

Torturujesz me nerwy


Nie chcesz odejść

Nawet

Gdy ja nie podchodzę


Znów się powtarzasz

Już to słyszałem

Przestań


Żałosne!

Z początku jaśniałaś

gwiazdo

Teraz palisz

Odsuwają się wszyscy

Od ciebie


Kiedyś się sama wypalisz

Ustąpisz tej sprawdzonej…


A może ona

Zmuszona będzie zostać

Tylko w mej puszce ciepłej

Z komórek spowitej…

***

Napisałbym wers

Ale idę spać

Mam humor na wiersz

Życie każe się kłaść


Coś czułem chwilę temu

Jednak to opiszę

Nie mogę dać odejść temu

Kilka słów napiszę


Zobaczyłem dobro

Nie, poczułem

Musiałem to powiedzieć

Nie zaniedbałem


Poczułem bezradność

Ona boli

Gdzie jest zaradność?

Co serce koi


Mnie serce boli


Uciekam od życia

Jestem hipisem

Czy wyjście z ukrycia

Jest przepisem?


Przynajmniej doświadczyłem

Dobra

Ale krok dalej

To ciężka kropla


Brak mi męstwa?

Brak mi odwagi?

Nie brak braterstwa./?

Nie brak rozwagi./?


Poczułem ból

Nie chcę go wyrzucać

Szczypie ta sól

Nie mogę jej trzymać


Co zrobić?

Pozbyć się duszy? (znowu)

Co zrobić?

Doświadczać katuszy? (czemu?)


Balans

Jest mi potrzebny

Kropla za kroplą

Gorycz i słodycz — wynik pośredni

Wynik z sumy

Summa summarum

Bez głębokiej zadumy

Z zaangażowaniem


Tylko coś w środku

Nie pozwala

Zadra jakaś dawna

Zniewala


Nie wiem…


Napisałem.

Idę spać, teraz już na pewno.

Monolog z czasem

Z czasem dojść do tego musiało

Choć szans mi on nie daje


W nierównych zawodach

Na co dzień występuję

Nigdy biegaczem nie byłem

I tu się męczę

Choć bez potu

Choć czasem

Nawet

Nie zaczynam


Jedenkamień

Gdy brnąłem

Przez potok

Myśli

Powiedział mi:

czas jest względny…


To prawda

on nie istnieje

W swym istnieniu

Mimo to

Jest bezwzględny

Nie daje wytchnienia

Ucieka

Leci

Płynie bez przerwy

Z przerwami, które

Do odkrycia


czasie!

Czasem udaje mi się

ciebie ujarzmić


ty jednak

Nie dajesz za wygraną

Pociągasz za sznurki

Zatrzymujesz mnie

A sam biegniesz


Nie masz litości


Gonitwa bezsensowną

Się zdaje

Czasem więc stopuję

Wtedy ty głupiejesz

Ja bitwę wygrywam

Lecz na wojnę

Wciąż jeszcze

Jestem za słaby


Nie pozwolę ci prowadzić

Poznałem twoje przerwy

Nie wiem czy wygram

Ale, gdy sekret

twój zrozumiałem

Wyrównam szanse

Zmierzę się z tobą

I razem w końcu

Biec będziemy

Na równi

Bezwzględny pustaku

Zejdź mi z oczu

Bezwzględny pustaku

Nie mrugaj do mnie

Już boli mnie głowa


Naprawdę sądzisz

Że bez ciebie

Nie oddycham?


Nie! To ty tlen zabierasz

ty tętno przyspieszasz


Ja chcę minut długich

Wyjdę z pośpiechu


Odejdzie niepamięć

Odejdzie w niepamięć


Zacznie się życie!

Nerwy zmylone

Słodyczy, co mnie brzydzisz

A wciąż przyciągasz

Nie koisz mych nerwów

A one cię pragną


O, jaki niepokój mam

Gdy ma cię nie być

Kiedy o braku twym

Postanowię


Jednak czy zmienia coś

twoja obecność?


Niedorzeczność!


Nie dąże jak dawniej

Bo mam cię za dużo

Przekichane

Myślę przez nos

Zatkane mam myśli

Kolejny już tydzień

Za ciepło

Za zimno

Pokrętne pokrętło

Przekręty w zdrowieniu


Nie pytaj o samopoczucie

Samego poczucia spytaj

Też odeśle po receptę

Na dosyć już tego

Męczygóra

Nie dręcz snu mojego


Odgórnie koło zataczać

twym planem


Lecz pochyl się

Sprawdź czy nie chrapię

Wtedy pielgrzymuj bez celu

Za spokój!

Człowieku każdy

Z pośpiechem

Przestań

Na moment

Przystań

Znajdź sobie

Przystań

Zarodzinuj

Zasampobądź

Byle w zaciszu

Byle za biegiem

Obdaruj się

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 26.78
drukowana A5
za 29.72