Trzy paski
Kilku rosłych chłopaków stoi pod klatką. Skuleni, bo jest zimno, zebrani w grupkę, bo w kupie siła. Palą tanie papierosy i rozglądają się za czymś, co idzie zdemolować. Wśród nich jest Mietek, najbardziej chucherkowaty z nich. To ten w tej baseballówce, w tych adidasach i w tej bluzie z kapturem. Ten, co teraz zaciąga się papierosem i uśmiecha się do tego w skórzanej kurtce. Tak, ten, co teraz w nosie dłubie, o, i drapie się po głowie, i znowu się uśmiecha.
Opowiada o tym jak zajumał kesz od tej babuleńki, co to z kościoła wracała i jak ją gazem łzawiącym potraktował. Emeryturę jej zakosił. Ale potrzebował tej forsy. Na nowe dresy. Na te, co je widział na bazarze. Po które poszedł następnego dnia z samego rana. Bo zauważył je już kilka dni temu i od razu wpadły mu w oko.
Wisiały pośród innych, równie kolorowych i pięknych, ale wyróżniały się, bo były luksusowe, a do tego miały trzy paski. A cena taka sama jak za te z dwoma lub czterema. Piękne, jaskrawozielone spodnie z trzema jeszcze bardziej jaskrawopomarańczowymi paskami. Kieszenie były zapinane na suwak, nogawki można było odpinać, a na wysokości kolan widniała nazwa jego ulubionego zespołu muzycznego — Crazy Boys Aus Polska.