Gautama de Mazan przyszedł na świat, kiedy za granicę nie latały masowo samoloty tanich linii lotniczych, a na półkach sklepowych był tylko ocet. W szarzyźnie tej zaczął sobie wyobrażać alternatywne światy. Umknęło mu, że granice się otworzyły, a półki sklepowe uginają się pod nikomu niepotrzebnymi towarami, aż zawrotu głowy można dostać — i został w tym swoim świecie fantazji, dopisując codziennie nowe linijki świata, który nie istnieje, ale może byłoby miło, gdyby istniał.