E-book
23.63
drukowana A5
45.79
Trzy myszki: leśna przygoda

Bezpłatny fragment - Trzy myszki: leśna przygoda


Objętość:
70 str.
ISBN:
978-83-8431-741-9
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 45.79

O odważnych myszkach


„Największe przygody i najcenniejsze skarby kryją się w odwadze, sercu i przyjaźni.”

Prolog: Norka przy polu

Na skraju wielkiego lasu, tuż przy złocistym polu pełnym pachnącej trawy i dzikich kwiatów, stała sobie mała, przytulna norka. Z liści i miękkiego mchu myszki zrobiły w niej łóżeczka, na półkach leżały maleńkie koraliki, szyszki i zapasy jagód, a z małego okienka widać było całe pole i pierwsze drzewa lasu.

W tej norce mieszkały trzy myszki: Zosia, Iga i najmłodsza — Kaja.

Zosia była ciekawska i opiekuńcza. Zawsze chciała wiedzieć, co dzieje się wokół niej, i nigdy nie pozwoliłaby siostrze poczuć się samotną. Iga była szalona, odważna i niezwykle lojalna wobec sióstr. Kaja natomiast była najmłodsza i czasem bała się prawie wszystkiego — od szeleszczących liści po cieniste zakamarki lasu — ale wiedziała, że zawsze może liczyć na Zosię i Igę.

Pewnego poranka, kiedy rosa jeszcze migotała na źdźbłach trawy, a słońce powoli wstawało nad lasem, Zosia wylazła z norki i zatrzymała się na progu. Coś w powietrzu pachniało… inaczej. Trochę słodko, trochę świeżo, jakby pola i las chciały jej powiedzieć: „Dziś przydarzy się coś niezwykłego.”

— Dziewczyny! — zawołała, wołając siostry do siebie. — Musicie to zobaczyć!

Iga wyskoczyła z okienka natychmiast, pełna energii:

— Co takiego, Zosiu? Czy to znaczy przygodę?!

Kaja przytuliła się do Zosi i niepewnie zapytała:

— Zosiu… a jeśli to coś strasznego?

— Nie martw się, Kaju — odpowiedziała Zosia, kładąc jej łapkę na ramieniu. — Przeżyjemy to razem. Jak zawsze.

I w tym właśnie momencie na polu coś zabłysło w trawie. Mały, złoty przedmiot migotał w porannym słońcu, jakby czekał, aż ktoś go odkryje. Kaja podskoczyła w górę z lekkim okrzykiem, Iga podbiegła szybko, a Zosia… no cóż, Zosia już wiedziała, że to będzie początek jednej z najbardziej niezwykłych przygód, jakie kiedykolwiek przeżyły myszki.

I tak, w cieniu złocistego pola i tuż obok wielkiego, szumiącego lasu, rozpoczęła się opowieść pełna tajemnic, śmiechu, odrobiny strachu i niezapomnianych przygód…

Rozdział 1 — Tajemnicze znalezisko

Słońce wstawało leniwie nad złocistym polem, a poranna rosa błyszczała na źdźbłach trawy jak maleńkie, migoczące diamenty. W powietrzu unosił się delikatny zapach kwitnących stokrotek i mchu, a cichy szum lasu w tle przypominał melodię uspokajającą każdą myszkę. W tej spokojnej scenerii mieszkały trzy myszki w swojej przytulnej norce wykopanej tuż przy skraju pola — Zosia, Iga i Kaja.

Zosia, ciekawska i opiekuńcza, wyleciała z norki pierwsza. Jej wąsiki drżały, a oczy lśniły jak dwa małe bursztyny. Uwielbiała poranki, bo wszystko wtedy wyglądało inaczej — trawa była mokra, kamyki błyszczały w słońcu, a ptaki śpiewały tak radośnie, że aż chciało się do nich przyłączyć.

— Dziewczyny, chodźcie! — zawołała, podskakując z ekscytacji. — Musicie to zobaczyć!

Iga, odważna i szalona, wypadła z norki zanim Zosia zdążyła powiedzieć słowo „chodźcie”. Jej ogonek drżał z radości.

— Co takiego? — krzyknęła, kręcąc się wokół własnej osi. — Czy to przygoda? Prawdziwa przygoda?

Kaja, najmłodsza i najbardziej ostrożna, wyjrzała z norki dopiero po chwili. Przytuliła się do starszej siostry i cicho zapytała:

— Zosiu… a jeśli to coś… coś strasznego?

Zosia uśmiechnęła się ciepło, kładąc jej łapkę na ramieniu.

— Nie martw się, Kaju. Razem niczego się nie boimy. Jak zawsze.

Dziewczynki ruszyły po polu, a Zosia węszyła powietrzem i przyglądała się trawie, liściom i maleńkim kamyczkom. Nagle coś zabłysło wśród źdźbeł trawy. Mały, złoty kluczyk leżał tam jakby czekał na to, aż ktoś go odnajdzie.

— Ojej! — jęknęła Kaja, cofając się kilka kroków. — To… to naprawdę wygląda dziwnie…

Iga rzuciła się natychmiast w kierunku kluczyka, niemal przewracając się o własne łapki.

— To niesamowite! — zawołała. — Zosiu, pewnie otwiera jakieś tajemnicze drzwi albo skrzynię! Może skarb!

Zosia ostrożnie podniosła kluczyk. Pachniał trochę słodko, trochę świeżą ziemią, jakby ukrywał w sobie całą historię lasu.

— Musicie mi uwierzyć — powiedziała z powagą — ten kluczyk nie pojawia się tu codziennie. Dziś zdarzy się coś wyjątkowego.

Kaja spojrzała na niego z mieszanką strachu i ciekawości.

— A jeśli nie dam rady? — zapytała cicho.

— Jeśli będziemy razem, damy radę — odpowiedziała Zosia spokojnie. — Razem możemy wszystko.

Iga podskoczyła z ekscytacją:

— Tak! Razem jesteśmy nie do zatrzymania!

Dziewczynki spojrzały po sobie i w tej chwili coś w powietrzu zmieniło się delikatnie. Wiatr poruszył liśćmi, ptaki ucichły na chwilę, a słońce odbiło się w rosy na źdźbłach trawy, tworząc miliony migotliwych światełek.

— Czuję… że coś nas obserwuje — szepnęła Kaja, lekko drżąc.

— Może to tylko las mówi do nas — zaśmiała się Zosia. — Tak jakby chciał nam powiedzieć: „Idźcie, odkryjcie coś niezwykłego.”

Dziewczynki podeszły bliżej kluczyka i zobaczyły, że obok niego znajduje się niewielka ścieżka prowadząca w stronę gęstego krzewu. Wąska, zarośnięta i tajemnicza, jakby zapraszała: „Chodźcie, przygodo!”

Kaja poczuła przyspieszone bicie serca i z trudem wypuściła oddech.

— Zosiu… naprawdę musimy tam iść?

— Tak, Kaju — odpowiedziała Zosia, ściskając jej łapkę. — Ja będę obok ciebie, a Iga tuż za nami. Nic złego się nie stanie.

Iga, niecierpliwa i podekscytowana, już skakała w miejscu:

— Nie mogę się doczekać! Co tam znajdziemy? Skarb? Tajemnicze drzwi? Może… mapę do kolejnej przygody?

Kaja spojrzała na starsze siostry, a potem na złoty kluczyk, który migotał w słońcu. W jej sercu zaczęło kiełkować coś nowego — odwaga. Nie była jeszcze pewna, jak bardzo jest gotowa, ale wiedziała jedno: nie przeżyje tej przygody sama, ale z siostrami wszystko jest możliwe.

— W takim razie… zaczynamy naszą pierwszą przygodę! — powiedziała Zosia.

I tak, tuż przy złocistym polu i w cieniu wielkiego, szumiącego lasu, trzy myszki zrobiły pierwszy krok w stronę świata pełnego tajemnic, śmiechu, małych cudów i niezapomnianych przygód. I choć jeszcze nie wiedziały, co dokładnie je czeka, każda z nich czuła w sercu, że ten dzień zapisze się w ich pamięci na zawsze.

Złoty kluczyk leżał w trawie, migocząc w porannym słońcu. Zosia ostrożnie wzięła go do łapki i przyjrzała się każdemu zakamarkowi — był tak mały, a jednocześnie wyglądał jak najcenniejsza rzecz na świecie.

— Zastanawiam się… — mruknęła Zosia, obracając kluczyk między palcami — do czego on może pasować?

Iga podskoczyła, niemal wpadając w kępę stokrotek.

— Do czego? Pewnie do skarbu! Albo do jakichś sekretów lasu! Wyobraźcie sobie, że to drzwi do ukrytego świata!

Kaja, która jeszcze niedawno przytulała się do Zosi, w końcu zebrała trochę odwagi.

— A jeśli tam są jakieś pułapki? — zapytała cicho. — Może to niebezpieczne?

Zosia uśmiechnęła się i położyła jej łapkę na ramieniu.

— Kaju, nic złego nam się nie stanie. Będziemy razem. A poza tym… nie ma przygody bez odrobiny strachu.

Iga zaśmiała się głośno, podskakując w miejscu.

— Dokładnie! Im większy strach, tym większa przygoda!

Dziewczynki stanęły przez chwilę w milczeniu. Słońce wschodziło coraz wyżej, a promienie padały na źdźbła trawy, rozświetlając pola wszystkimi odcieniami złota i zieleni. Wiatr poruszył liśćmi, które szeleściły tak, jakby las sam podpowiadał myszkom, że powinny iść dalej.

— Chodźmy… — powiedziała Zosia w końcu cicho, prawie szeptem. — Idziemy krok po kroku. Razem.

Kaja przytaknęła, jeszcze drżąc lekko, ale czując się trochę odważniej dzięki wsparciu sióstr. Iga już biegła przodem, czekając na każdą najmniejszą przygodę.

Ścieżka prowadziła w kierunku gęstego krzewu, który dotychczas wydawał się tylko zwykłym zaroślami. Teraz jednak wyglądał zupełnie inaczej — jakby ukrywał coś niezwykłego. Małe ptaszki przysiadły na gałęziach i obserwowały myszki z zaciekawieniem. Nawet sarenka, która przemykała w oddali, zdawała się zatrzymać na chwilę, jakby wiedziała, że zaraz zacznie się coś ważnego.

— Zosiu… — Kaja szepnęła, jeszcze trochę niepewnie — a jeśli nie będę potrafiła iść dalej?

— Nie musisz sama — odpowiedziała Zosia. — Ja i Iga będziemy przy tobie. Zawsze.

— Tak! — wtrąciła Iga. — Razem możemy wszystko!

Dziewczynki podeszły bliżej krzewu. Zosia pochyliła się i powąchała liście, a wtedy zauważyła małe drzwiczki ukryte w korzeniach starego drzewa. Były tak małe, że ledwo widoczne, i pomalowane w delikatne, pastelowe kolory. Na drzwiczkach tkwił malutki zamek, a obok niego pasowałby… właśnie ten złoty kluczyk.

— Ojej… — szepnęła Kaja, cofnąwszy się o krok — to naprawdę wygląda jak magiczne drzwi…

— No to… otwieramy je! — krzyknęła Iga, pełna podekscytowania, i podskoczyła w miejscu.

Zosia wzięła głęboki oddech i delikatnie włożyła kluczyk do zamka. Usłyszały cichy „klik” — i drzwi powoli się uchyliły, ukazując wnętrze pełne ciepłego światła, pachnącego miodem i kwiatami, które wydawały się świecić własnym blaskiem.

Kaja złapała Zosię za łapkę.

— Jestem trochę przestraszona…

— W porządku, Kaju — odpowiedziała Zosia. — Idziemy powoli. Będziemy odkrywać to razem.

Iga już wśliznęła się do środka, z zachwytem podziwiając kolorowe grzyby, migoczące kwiatuszki i małe stoliczki zrobione z liści.

— To najpiękniejsze miejsce, jakie kiedykolwiek widziałam! — zawołała.

Kaja wzięła głęboki oddech i powoli ruszyła za siostrami.

— Naprawdę jest… cudownie — wyszeptała, a w jej oczach pojawiły się małe, błyszczące łzy zachwytu.

Zosia uśmiechnęła się do niej.

— Widzisz, Kaju? Czasem warto się bać… bo dzięki temu odkrywamy coś naprawdę wyjątkowego.

I tak, w magicznym świetle poranka, myszki stanęły w nowym świecie, gotowe na przygody, które czekały tuż za każdym zakrętem i pod każdym liściem. To był dopiero początek ich niezwykłej opowieści…

Zosia, Iga i Kaja stanęły w magicznym świetle poranka, w miejscu, które wyglądało jak ukryty zakątek lasu — tylko mniejszy i bardziej tajemniczy. Liście migotały w złotym świetle, a drobne kwiaty, które rosły tu i tam, pachniały tak słodko, że aż kręciło w noskach.

— Spójrzcie na te stoliczki! — zawołała Iga, podskakując w miejscu. — Można tu urządzić herbatkę dla całego lasu!

Kaja przytuliła się do Zosi.

— A jeśli coś się przewróci? — spytała, patrząc niepewnie na małe krzesła z liści.

— Nic się nie stanie — odpowiedziała Zosia, kładąc jej łapkę na ramieniu. — Spróbujmy powoli i ostrożnie.

Dziewczynki zaczęły badać nowe miejsce. Każdy zakamarek krył coś ciekawego. Zosia znalazła małe, błyszczące koraliki poukrywane w kwiatach. Iga, pełna energii, zaczęła skakać z liścia na liść, próbując zobaczyć, czy uda jej się przeskoczyć cały magiczny ogród.

— Patrzcie! — zawołała, nieomal wpadając w kałużę pełną srebrzystej wody. — Udało się!

Kaja obserwowała siostry z mieszanką strachu i fascynacji. Jej ogonek drżał, ale z każdym krokiem stawała się coraz odważniejsza.

— Chyba… też spróbuję — wyszeptała, powoli stawiając łapkę na liściu.

Zosia uśmiechnęła się.

— Widzisz, Kaju? Razem damy radę.

Nagle spod jednego z kwiatów wyskoczył mały, wesoły robaczek. Iga podskoczyła z radości:

— Hej, patrzcie! Mamy pierwszego przyjaciela!

— Chyba chciał nam pokazać coś ważnego — powiedziała Zosia, obserwując robaczka, który kierował je w stronę małego mostku zrobionego z patyczków.

— Mostek…? — jęknęła Kaja. — A jeśli się przewrócę?

— Nie martw się, Kaju — powiedziała Zosia. — Pomożemy ci przejść. Po prostu idź powoli i trzymaj się naszej łapki.

Kaja wzięła głęboki oddech i zrobiła pierwszy krok. Mostek drżał lekko pod jej łapkami, ale Zosia i Iga były przy niej, podtrzymując ją i dodając odwagi. Kiedy dotarła na drugi koniec, jej oczy zabłysły.

— Udało mi się! — wyszeptała z dumą, a w jej głosie słychać było radość i ulga.

Iga klasnęła w łapki:

— Brawo, Kaju! Wiedziałam, że dasz radę!

Dziewczynki ruszyły dalej w stronę zagadkowej ścieżki, która prowadziła ku niewielkiemu zakątkowi pełnemu kolorowych grzybów. Każdy z nich miał inny kształt i barwę — czerwony z białymi kropkami, niebieski z migoczącymi smugami, żółty jak słońce.

— To wygląda jak kraina cukierków! — zachwycała się Iga.

— Ale nie możemy wszystkiego zabrać — przypomniała Zosia, opiekuńczo patrząc na Kają, która wciąż przytulała się do jej pleców. — Chodzi o to, żeby obserwować, odkrywać i uczyć się, nie brać wszystkiego dla siebie.

Kaja skinęła głową. — Masz rację… To miejsce jest takie piękne, że nie chcę go psuć.

Zosia uśmiechnęła się. — Dokładnie, Kaju. Magia tego miejsca jest w tym, że razem je odkrywamy.

I wtedy, z krzaków obok, wyszła mała, puchata wiewióreczka. Jej oczka błyszczały ciekawością, a ogonek poruszał się jak pędzel. Wiewióreczka podbiegła do myszek i… zaczęła biegać w kółko, jakby chciała je zaprosić do zabawy.

— Chyba chce, żebyśmy poszły dalej — powiedziała Zosia, śmiejąc się cicho. — Ciekawe, dokąd nas zaprowadzi.

— Ooo, przygoda! — krzyknęła Iga, podskakując w miejscu.

Kaja wzięła głęboki oddech. Choć bała się jeszcze trochę, czuła, że to będzie dzień, którego nigdy nie zapomni.

I tak, z każdym krokiem przez magiczny zakątek, trzy myszki stawały się coraz odważniejsze, coraz ciekawsze i coraz bardziej gotowe na to, co kryło się dalej — w świecie pełnym tajemnic, zagadek i niespodzianek, który właśnie się przed nimi otworzył.

Dziewczynki szły za wiewióreczką, która prowadziła je przez kolorowe krzewy i migoczące kwiaty. Ścieżka skręcała między grzybami, a słońce co chwilę przebijało się przez liście, tworząc złote plamy na miękkiej ziemi.

— Ale tu pięknie… — szepnęła Kaja, wciąż trochę niepewnie stawiając łapki. — Nigdy nie widziałam czegoś takiego…

— Cicho, Kaju — odpowiedziała Zosia. — Posłuchaj, co mówi las.

Słychać było cichy szum strumyka, plusk wody, a w powietrzu fruwały motyle o wszystkich kolorach tęczy. Iga z ekscytacją podbiegła do jednego z nich, próbując dotknąć jego delikatnych skrzydełek.

— Ależ tu jest życie! — zawołała. — Chodźcie, zobaczcie!

Nagle zza jednego z drzew wyskoczyły znajome głosy:

— Zosiu! Iga! Kaju! — krzyknęła radośnie Julka, mała myszka o rudym futerku i dużych, ciekawskich oczach. Zaraz za nią biegły Martynka, Lucynka i Bartek, a w oddali podbiegli też Oskar i Ewa.

— Hej, przyjaciele! — zawołała Zosia, z radością witając kolegów. — Co wy tu robicie?

— Przyszliśmy was szukać! — powiedziała Martynka, łapiąc oddech po biegu. — Słyszeliśmy, że możecie odkryć coś niezwykłego!

Kaja lekko się schowała za Zosią.

— My… my znaleźliśmy kluczyk… — szepnęła, trzymając go w łapkach.

— Kluczyk?! — zawołał Bartek z szeroko otwartymi oczami. — Do czego?

— Nie wiemy jeszcze — odparła Zosia. — Ale chyba prowadzi do jakiegoś… magicznego miejsca.

— To chyba oznacza przygodę! — wykrzyknęła Iga. — No dalej, chodźcie z nami!

Przyjaciele ruszyli razem za wiewióreczką. Każdy krok sprawiał, że las wydawał się coraz bardziej tajemniczy i pełen sekretów. Małe przeszkody co chwila pojawiały się na ich drodze — przewrócony patyczek, kałuża, gęste krzaki — ale dzięki współpracy i wsparciu, każda z nich była do pokonania.

— Kaju, złap się mojej łapki! — powiedziała Zosia, pomagając młodszej siostrze przejść przez kałużę.

— Ojej… dziękuję… — wyszeptała Kaja, czując dumę, że pokonała lęk.

— Patrzcie! — krzyknęła Lucynka. — Tu jest mały mostek z patyczków!

— Tylko ostrożnie! — przestrzegła Zosia, prowadząc grupę krok po kroku. — Razem damy radę!

Kiedy wszyscy przeszli mostek, dotarli do miejsca, gdzie grzyby były wyższe niż niektóre z nich, a kwiaty świeciły w złotych i różowych barwach. W powietrzu unosiła się słodka woń miodu i świeżych liści.

— To wygląda jak prawdziwa kraina czarów! — zawołała Iga, podskakując w miejscu.

— Cicho… — szepnęła Kaja — posłuchajcie… słyszycie?

Wszyscy zamarli. Słychać było cichy szmer, który wydawał się prowadzić ich w głąb tej magicznej przestrzeni. Każdy z przyjaciół poczuł lekki dreszcz ekscytacji.

— Myślę, że coś nas tam czeka — powiedziała Zosia powoli. — Coś ważnego.

I w tym momencie, gdy wszyscy stali razem, czując zarówno strach, jak i radość, dziewczynki i ich przyjaciele zrozumieli, że ta przygoda dopiero się zaczyna. Każdy krok, każdy szelest liści i każdy mały dźwięk w lesie prowadził ich głębiej w świat pełen tajemnic, wyzwań i niespodzianek.

Kaja uścisnęła Zosię i wyszeptała:

— Dzięki wam… czuję, że dam radę.

— Tak właśnie jest przy prawdziwej przygodzie — odpowiedziała Zosia, uśmiechając się. — Razem możemy wszystko.

I tak zakończył się pierwszy dzień ich niezwykłej wyprawy, w której przyjaźń, odwaga i ciekawość stały się ich największymi przewodnikami.

Rozdział 2 — Pierwsze zagadki i wyzwania

Po przejściu przez mostek z patyczków, grupa myszek i ich przyjaciół znalazła się w sercu magicznej polany. Grzyby były tu wysokie jak małe drzewka, a kwiaty świeciły wszystkimi kolorami tęczy. Delikatny zapach miodu mieszał się z aromatem świeżej ziemi, a w powietrzu unosiły się drobne świetliki, migocząc jak gwiazdy w porannej mgle.

— To wygląda jak tajemnicza kraina! — zawołała Iga, kręcąc się w kółko z radości.

— Spokojnie, Iga — ostrzegła Zosia. — Chodźmy powoli, musimy patrzeć pod nogi i zwracać uwagę na każdy szczegół.

Kaja trzymała Zosię za łapkę i wciąż wyglądała na lekko przestraszoną, ale z każdym krokiem nabierała odwagi.

— Patrzcie! — krzyknął Bartek, wskazując na małą skrzynkę schowaną między korzeniami ogromnego dębu. — Coś tu jest!

— Chyba to pierwsza zagadka — powiedziała Zosia, podchodząc bliżej. — Spójrzcie na ten napis…

Na skrzynce widniał delikatny napis w formie rymu:

„Aby wejść, musisz zgadnąć,

co w lesie rośnie i świeci w nocy,

ma skrzydła, ale nie lata,

i mruga do wszystkich w mroku.”

— Hmm… skrzydła, ale nie lata… — mruknęła Kaja, marszcząc czoło. — Co to może być?

— Może to świetlik! — krzyknęła Julka, podskakując z ekscytacji. — Bo one świecą w nocy i mają skrzydła, ale nie latają wysoko jak ptaki!

— Świetnie, Julka! — pochwaliła ją Zosia. — Spróbujmy powiedzieć to głośno.

Wszyscy razem:

— Świetlik!

Skrzynka cicho kliknęła i powoli otworzyła się, ukazując w środku kilka maleńkich, błyszczących kamieni i kolejne wskazówki prowadzące w głąb polany.

— Hurra! — zawołała Iga. — Pierwsza zagadka rozwiązana!

Kaja uśmiechnęła się nieśmiało. — Widzicie… dałam radę!

— Tak, Kaju — pochwaliła ją Zosia. — Iga, Julka, reszta… wszyscy razem stworzyliśmy drużynę.

Dziewczynki i przyjaciele ruszyli dalej ścieżką, która wiodła w głąb lasu. Każdy krok sprawiał, że las stawał się coraz bardziej tajemniczy. Drzewa były wysokie i potężne, ich liście szeleściły w rytmie wiatru, a co chwilę zza krzaków wychylały się ciekawskie wiewiórki i małe ptaszki, obserwując drużynę.

— Uważajcie na korzenie! — ostrzegła Zosia, pokazując Kaji i Julce wystające kawałki drzewa. — Mogą się potknąć.

— Ale to takie ekscytujące! — jęknęła Iga, przeskakując przez przeszkodę z wdziękiem.

— A co jeśli spotkamy coś strasznego? — zapytała Kaja cicho, przytulając się do Zosi.

— Jeśli będziemy razem — odpowiedziała Zosia — nic złego nam się nie stanie. Pamiętaj, że zawsze mamy siebie nawzajem.

Nie minęło dużo czasu, a przed nimi pojawiła się niewielka rzeczka, której woda skrzyła się w promieniach słońca. Mostu nie było, a woda wydawała się chłodna i głęboka.

— Ojej… — jęknęła Kaja. — Jak my mamy przejść?

— Spokojnie — powiedziała Zosia. — Musimy pomyśleć. Może kamienie w wodzie nam pomogą?

Iga natychmiast zaczęła skakać po pierwszym kamieniu. — Patrzcie, uda się! — krzyknęła.

Kaja wzięła głęboki oddech i chwyciła się Zosi. Krok po kroku przeszła przez kamienie, a serce biło jej szybciej z każdą sekundą. Gdy dotarła na drugi brzeg, poczuła dumę i ulgę.

— Udało mi się! — szepnęła, a w jej oczach pojawił się błysk odwagi.

— Widzisz, Kaju? — pochwaliła ją Zosia. — Razem możemy wszystko.

Przyjaciele wiwatowali, a las zdawał się cichutko szumieć na ich cześć. To była pierwsza prawdziwa próba odwagi i współpracy, a myszki i ich przyjaciele poczuli, że dopiero zaczęli odkrywać tajemnice tego niezwykłego miejsca.

— Co teraz? — zapytała Julka, podskakując z ekscytacji.

— Teraz… idziemy dalej i zobaczymy, co jeszcze las dla nas przygotował! — odpowiedziała Zosia, a w jej głosie słychać było mieszankę podekscytowania i pewności siebie.

I tak gromadka ruszyła głębiej w las, gotowa na kolejne wyzwania, zagadki i przygody, które czekały za każdym zakrętem, za każdym liściem i w każdym szelescie drzew.


Po przejściu przez rzeczkę bohaterowie ruszyła dalej ścieżką. Liście szeleściły pod łapkami, a wiatr wiał delikatnie, niosąc zapach świeżej ziemi i kwiatów. Każdy krok sprawiał, że las wydawał się coraz bardziej tajemniczy i pełen sekretów.

— Patrzcie! — zawołał Oskar, wskazując na dziwną mgiełkę unoszącą się między drzewami. — Wygląda jak mała chmurka!

— Chodźmy bliżej — zachęciła Zosia. — Może pokaże nam coś ciekawego.

Kaja przytuliła się do Zosi, trochę przestraszona.

— A jeśli… jeśli coś się w niej kryje? — wyszeptała.

— Nie martw się, Kaju — odpowiedziała Zosia, ściskając jej łapkę. — Będziemy razem.

Drużyna powoli podeszła do mgiełki. Nagle między drzewami pojawił się wąski, powyginany most z gałęzi, który prowadził nad niewielką przepaścią, z której dobywał się cichy szum wody.

— Ojej… — jęknęła Kaja, cofając się kilka kroków. — Nie mogę przejść!

— Spokojnie, Kaju — powiedziała Zosia. — Pomożemy ci. Wszyscy razem.

— Ja też spróbuję! — zawołała Iga, przeskakując na pierwszy kawałek mostu. — Zobaczcie, nie jest aż tak źle!

Zosia i Julka podeszły do Kaji, trzymając jej łapkę.

— Widzisz, Kaju — powiedziała Zosia — krok po kroku i damy sobie radę, jeśli będziemy blisko.

Kaja wzięła głęboki oddech i powoli postawiła pierwszą łapkę na mostku. Drgał lekko pod jej ciężarem, a serce biło jej szybko jak bębenek.

— Możemy to zrobić — szepnęła do siebie, starając się odsunąć strach.

— Razem damy radę! — krzyknęła Iga z drugiego końca mostu, podskakując z radości.

Krok po kroku Kaja szła, trzymając się łapek Zosi i Julki. Gdy dotarła na drugi brzeg, poczuła dumę i ulgę, a jej ogonek podskoczył z radości.

— Udało mi się! — wyszeptała, a w jej głosie słychać było mieszaninę strachu i satysfakcji.

— Brawo, Kaju! — pochwaliła ją Zosia. — Widzisz? Współpraca i odwaga to najlepsze narzędzia w przygodzie.

— Hurra! — krzyknęła Iga. — A teraz idziemy dalej!

Drużyna ruszyła w głąb lasu, a przed nimi pojawiła się druga zagadka. Na pniu drzewa wisiała tabliczka z rymem:

„Przechodzisz dalej, jeśli odnajdziesz,

co w nocy świeci, lecz nie ma skrzydeł.

Jest małe, jasne i miłe,

a w ciemności pokazuje ścieżki dla wszystkich.”

— Ojej… — mruknęła Kaja, patrząc na przyjaciół. — Co to może być?

— To chyba też świetlik! — odpowiedziała Julka, uśmiechając się. — Ale może trzeba ich policzyć, żeby wiedzieć, który z nich świeci najjaśniej!

— Świetnie — powiedziała Zosia. — Każdy z nas musi coś zrobić, żeby rozwiązać zagadkę. Kaja, spróbujesz policzyć te małe światełka?

Kaja skinęła głową, zbierając odwagę. Powoli zaczęła liczyć migoczące świetliki, czując, jak jej serce bije coraz szybciej, ale jednocześnie rośnie w niej pewność siebie.

— Jeden… dwa… trzy… — szepnęła, a jej łapki drżały lekko ze wzruszenia.

— Brawo, Kaju! — zawołała Zosia. — Razem rozwiążemy każdą zagadkę tego lasu.

Gdy dziewczynki i ich przyjaciele skończyli liczyć, tabliczka cicho kliknęła, a drzewa rozstąpiły się lekko, tworząc nową ścieżkę w głąb lasu.

— To dopiero początek przygody — powiedziała Zosia, patrząc na Kają i resztę przyjaciół. — Co nas czeka dalej?

— Nie mogę się doczekać! — zawołała Iga. — To miejsce jest niesamowite!

— Pamiętajcie — szepnęła Kaja, uśmiechając się nieśmiało — że razem możemy wszystko.

I tak mali odkrywcy ruszyła dalej, gotowa stawić czoła kolejnym zagadkom, przeszkodom i przygodom, które czekały w sercu magicznego lasu, gdzie każdy liść, kwiat i drzewo skrywało nowe tajemnice.

Po przejściu przez tabliczkę ze świetlikami, ścieżka wiodła drużynę coraz głębiej w las. Drzewa stały gęsto, ich konary splatały się w zielone sklepienie nad głowami, a słońce przedzierało się tylko w postaci złotych smug. Ptaki przestały śpiewać, a szum liści był jedynym dźwiękiem w powietrzu.

— Cicho… — szepnęła Kaja, czując lekki dreszcz w kręgosłupie. — To miejsce jest takie… inne.

— Właśnie dlatego jest ciekawe! — powiedziała Iga, skacząc lekko z ekscytacji. — Coś tu musi być!

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 23.63
drukowana A5
za 45.79