E-book
5.88
drukowana A5
30.73
Trudny chłopak

Bezpłatny fragment - Trudny chłopak

O miłości i nie tylko


Objętość:
131 str.
ISBN:
978-83-8126-260-6
E-book
za 5.88
drukowana A5
za 30.73

Wstęp

Dwa razy w życiu spotkało mnie uczucie miłości, które jest największym uczuciem, jakie może spotkać człowieka. Za pierwszym razem było to przykre doznanie, bo miłość ta była nieodwzajemniona- spowodowała, że byłem niedostępny, często nawet niemiły dla innych kobiet. Postanowiłem obronić się przed kolejnymi odrzuceniami i poprzysiągłem sobie, że już nigdy nie zakocham się jako pierwszy. O dziwo, z tejże obietnicy wywiązałem się doskonale, ale kolejna, aby nie dać się nabrać dziewczynom nie przyniosła już oczekiwanych rezultatów. Mimo wszelkich starań czasem nie udawało mi się powstrzymać przed próbą zdobycia jakieś kobiety i wykonałem kilka takich podejść, jednakże każde z nich zakończyło się totalną katastrofą, w jednym z przypadków nawet emocjonalnym bólem na dość długi okres czasu. Myślałem, że żadna kobieta mnie nie zechce, że jedynie stać mnie na udawany związek bez zaangażowania drugiej strony. Nie mogłem nawet przyjąć sobie do wiadomości, że jest inaczej, ale okazało się, że może… Jestem Kleofas, mężczyzna średniego wzrostu o czarnych, krótkich, kręconych włosach i ciemnych oczach, obecnie mam 27 lat i kochającą żonę, a to jest opowieść o moich przeżyciach nie tylko tych miłosnych lecz także innych oraz przeżyciach moich znajomych. Zapraszam was do mojej opowieści!

Rozdział I

Miłość cierpiąca, bo platoniczna


Byłem jeszcze młodym chłopcem mającym zaledwie 16 lat, kiedy zakochałem się po raz pierwszy. W tym temacie stawiałem dopiero swoje pierwsze kroki, ale jakże istotne w moim życiu, zapamiętałem tę lekcję na długo. Właśnie rozpoczynałem moją edukacje w szkole średniej, w moim przypadku wybór padł na liceum. Nie znałem tam nikogo, gdyż razem z rodzicami wyprowadziliśmy się do Gdańska z drugiego końca Polski, czyli z Krakowa. Moi rodzice podjęli decyzje niespodziewanie- w wakacje poprzedzające moją edukacje w liceum. Gdy tylko dowiedziałem się o tym, byłem sfrustrowany i nie chciałem z nimi rozmawiać. Wizja przyszłego życia w całkiem obcym mieście nie była przeze mnie spostrzegana w jasnych barwach, były one raczej ponure. Jak się później okazało moi rodzice od zawsze mieli pewne marzenie- chcieli mieć własny statek i te marzenie właśnie się ziściło, kiedy zamieszkaliśmy w Gdańsku. Mogli nim pływać po Bałtyku i przewozić turystów. Satysfakcjonowała ich ta praca i wykonywali ją z wielką przyjemnością. Widząc radość na ich twarzach, zrozumiałem jakie to było dla nich ważne, więc przestałem gniewać się na nich i postanowiłem, że postaram się przywyknąć do nowego otoczenia. Wcale nie było to aż tak trudne, jak sądziłem na początku.

Teraz wrócę do momentu, kiedy to przekroczyłem progi liceum, żeby opowiedzieć wam co się stało, gdy rozpocząłem edukacje w średniej szkole. Dla mnie osobiście pierwszy dzień zawsze był najlepszy albo najgorszy. W moim przypadku byłoby to drugie, ponieważ bałem się nieznanego miejsca i obcych ludzi, ale nieoczekiwana sytuacja sprawiła, że pierwszy dzień okazał się być najlepszym, bynajmniej tak mi się zdawało. Dyrektor ogłosił apel rozpoczynający następny rok szkolny, ustawiliśmy się w półkolu według klas od najniższej do najwyższej zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Ja znalazłem się w klasie 1c o profilu matematyczno-fizycznym. Nie wierzyłem, że można zakochać się od pierwszego wejrzenia, ale coś we mnie drgnęło, kiedy naprzeciwko mnie po drugiej stronie stała piękna, wysoka, ciemnowłosa dziewczyna o jasnych, błękitnych oczach. Była dwa lata starsza ode mnie i uczęszczała do klasy 3a. Zerkałem na nią od czasu do czasu, ponieważ nie chciałem żeby zauważyła jak na nią spoglądam. Nie spojrzała w moją stronę ani razu. Nagle ktoś z klasy zaczepił mnie i zapytał:

— Gdzie ty się tak ciągle gapisz, co tam ujrzałeś ciekawego, co?

— Eee… Nic, nic, rozglądam się tylko.

— Ta… Na pewno! Ciągle wybałuszasz te gały w jedno miejsce, ciekaw jestem, kogo tam zobaczyłeś- spojrzał tam, gdzie ja patrzałem i ujrzał dziewczynę, która mi się mega spodobała- tamta laska Tobie się podoba? To spróbuj zagadać, jak coś jestem tuż obok i służę pomocą. Nie marnuj okazji, Ja kiedyś zmarnowałem. Mówię Ci chłopie, lipa na maksa!

— Dzięki wielkie…

— No, ale nie bój się mnie, jestem Jarek, a ty?

— Kleofas.

— Interesujące imię, dość oryginalnie. Jesteśmy od teraz kumplami, daj grabę na znak naszej przyjaźni- wyciągnął ku mnie rękę, ale bałem się wyciągnąć do niego swoją. Sprawiał wrażenie dziwnie podekscytowanego, nie wiedziałem, o co mu może chodzić, jeszcze raz zachęcił- no podaj, nic się Tobie nie stanie, przecież ręki ci nie urwę, to jak kumple? — Zdecydowałem się jednak na uściśnięcie dłoni nowo poznanemu koledze, przecież nie mogło stać się nic strasznego. Okazało się później, że zyskałem przyjaciela na całe życie, ale o tym opowiem w ciągu trwania tej historii- genialnie chłopie, od teraz razem, kiedy zechcesz, dobra?

— Tak, zrozumiałem twój przekaz.

— No ma się rozumieć, że tak- zaśmiał się, a z twarzy nie znikał mu uśmiech. Chłopak był bardzo szczęśliwy, po prostu cieszył się życiem.

Apel właśnie dobiegł końca, ze słów wypowiedzianych przez dyrektora prawie nic nie zapamiętałem, a to za sprawą dziewczyny z naprzeciwka oraz nowo poznanego kolegi. Po skończonej przemowie udaliśmy się do swoich klas. Nasza znajdowała się na trzecim piętrze budynku, w środkowej części korytarza mieściły się białe drzwi prowadzące do naszej sali. Nauczyciel nakazał klasie wejść i zająć miejsca, potem wyczytywał listę i pytał czy takie osoby znajdują sią na sali, jakaś osoba nie przyszła, był to Piotr. Po sprawdzeniu całej listy nauczyciel przedstawił się, wszystko objaśnił i pozwolił iść do swoich domów. Ja poszedłem z Jarkiem, zaczepił nas Marcin i zapytał czy może iść z nami, powiedzieliśmy, że owszem. Gdy wyszliśmy ze szkoły zauważyłem dziewczynę z porannego apelu, Jarek lekko mnie popchnął do przodu i kazał do niej ruszyć. Przywitałem się, ona odpowiedziała i stanąłem nieruchomo nie wiedząc jak kontynuować rozmowę, wydusiłem z siebie najgorszą możliwą rzecz, jaką mogłem w tamtej chwili powiedzieć. Dziewczyna, kiedy usłyszała, że ją kocham zrobiła dziwną minę, potem zaśmiała się a następnie poszła sobie, mówiąc do mnie, że mogę jedynie spróbować szczęścia. Odebrałem to, jako dobry sygnał i uznałem, że to był najlepszy początek roku szkolnego w moim dotychczasowym życiu. Po odejściu dziewczyny wróciłem do znajomych i opowiedziałem im całe zajście, pochwalili mnie za odwagę i życzyli powodzenia w moich dalszych próbach. Ten dzień był dla mnie naprawdę udany.

Kolejny dzień zapowiadał się wyśmienicie, miałem właśnie zamiar lepiej poznać pozostałe osoby z mojej klasy oraz dziewczynę, do której zagadałem wczoraj- miała na imię Klaudia. W czasie drogi do szkoły spotkałem jedną osobę z klasy, był to chłopak o imieniu Wojtek. Ubierał się elegancko i nosił wielkie, okrągłe okulary. Postanowiłem z nim pójść i trochę pogadać.

— Cześć Wojtek, co tam u Ciebie? — Zapytałem, aby zainicjować rozmowę.

— U mnie wszystko w porządku, właśnie wyruszam w stronę szkoły, Ty także kierujesz się w tamtą stronę?

— Oczywiście, a gdzie niby miałbym iść?

— Nie wiem nic o tobie poza twoim imieniem i nazwiskiem oraz tego, że wspólnie znajdujemy się w tej samej klasie, zawsze możesz obrać inny kierunek swojego celu, do którego zmierzasz.

— Aha, rozumiem… — Wojtek według mnie był lekkim dziwakiem, czasami mówił dziwnie i próbował czytać w ludzkich myślach, co nie zawsze mu wychodziło. W ciągu tych trzech lat przyzwyczaiłem się do jego osoby.

— Patrz Kleofasie, szkoła przed nami, najcudowniejsze miejsce, w którym kształcą się młode umysły! — Wojtek za każdym razem, gdy wchodził do szkoły, mówił o niej coś pozytywnego, niektórych to oburzało, innych przerażało i szokowało, a jeszcze innych po prostu śmieszyło. Wojtek uwielbiał zdobywać wiedzę, wszystko zawsze kalkulował i obmyślał, w pewnym momencie go to zawiodło a dlaczego opowiem wam później.

— Tak, możliwe, że masz racje. Chodźmy już do środka, zaraz zaczyna się pierwsza lekcja.

— Miałem Tobie powiedzieć to samo, ale ty byłeś pierwszy to nie będę powtarzał po tobie. Idziemy na lekcje zdobywać wiedzę.

Historia była pierwszą lekcją, która rozpoczęła rok szkolny, to właśnie od niej zaczął się pierwszy dzień zajęć. Ja miałem już ustalone miejsce, na każdej lekcji siedziałem z Jarkiem, czasami bywały wyjątki. Jeżeli nie było go w szkole to zajmowałem szkolną ławkę z Olgierdem. Chłopak lubił sobie zjeść i był przy tuszy, z tego powodu wiele osób naśmiewało się z niego, a Ja nie rozumiałem dlaczego i stawałem w obronie kolegi udowadniając ludziom, że nie stronię od niego- w taki właśnie sposób najczęściej mu pomagałem. Lekcja minęła i rozpoczęła się przerwa, nastał czas, aby lepiej poznać nowe osoby z klasy. Rozmawialiśmy między sobą, podeszła nawet do mnie dziewczyna imieniem Marlena. Miała śliczne jasnobrązowe włosy, piękne, zielone oczy i była mniej więcej mojego wzrostu. Zapytała mnie niespodziewanie:

— Cześć, jestem Marlena. Widziałam Cię wczoraj z jakąś dziewczyną, i jak fajna?

— Ty mnie śledzisz?! — Byłem zaskoczony, przeraziłem się lekko, dziewczyna w tamtym momencie wydała się dla mnie bardzo dziwna.

— Skądże, po prostu przechodziłam obok i usłyszałam, co do niej mówisz, to była prawda?

— Raczej tak, ale co Ci do tego? Nie powinno Cię to obchodzić! — Krzyknąłem na nią, Jarek zwrócił mi uwagę i pokręcił głową z dezaprobatą. Powiedział mi po cichu, że nie powinienem tak się odzywać do dziewczyn, więc uspokoiłem się i dokończyłem- nie powinnaś pytać, nie twoja sprawa, zajmij się swoimi- dziewczyna odeszła ze schyloną głową nie mówiąc niczego więcej. Krótko po tym Jarek zaczął mi mówić, że źle zakończyłem rozmowę i nie należało tak zrobić. Odpowiedziałem, że więcej się to nie powtórzy i jak możecie się domyśleć powtarzało się to wiele razy.

Rozpoczęła się kolejna lekcja, tym razem była nią matematyka, którą nasza klasa miała na poziomie rozszerzonym, podobał mi się ten przedmiot. Największe zdolności matematyczne w naszej klasie posiadał Maciek. Wszyscy mogli do niego sięgać po wszelakie wskazówki, ale często się irytował, gdy za dużo ludzi szukało u niego rozwiązania lub pomocy w jakimś trudniejszym zadaniu. Tak jak historia, dzisiejsza matematyka miała treść wprowadzającą, więc nie było to nic specjalnego. Każde kolejne lekcje mijały tak samo, zaś na ostatniej lekcji, czyli fizyce nie pojawił się Piotr. Miał usprawiedliwienie, ale nikomu nie powiedział, dlaczego idzie do domu tylko zniknął bez słowa. Po lekcjach, kiedy wychodziłem ze szkoły razem z Jarkiem, Marcinem i Olgierdem spotkałem dziewczynę z wczoraj. Tym razem przed podejściem do niej rozglądnąłem się, czy w pobliżu nie ma Marleny. Na szczęście nigdzie jej nie ujrzałem, więc szybko podbiegłem i przywitałem się, dziewczyna odpowiedziała:

— Witaj, to ty, który mnie kocha, zabawne- uśmiechnęła się i mówiła dalej- i co masz zamiar z tym zrobić chłopcze? — Miała dziwny ton mówienia, jakby sobie ze mnie drwiła, ale w tamtym momencie nie zwracałem na to uwagi, byłem strasznie w niej zauroczony- masz okazje działaj, daję Ci czas do następnego tygodnia a teraz muszę już iść, na razie koleżko! — I szybko poszła dalej, tam gdzie czekali na nią znajomi, usłyszałem ich wspólny śmiech, ale nie zastanawiałem się nad tym, z czego mogli się śmiać. Ja tymczasem wróciłem do swoich znajomych, a następnie wracaliśmy razem. Olgierd mieszkał daleko od naszego liceum, więc dojeżdżał autobusem. Dzień był dosyć udany. Miałem tydzień na to, aby wymyśleć, w jaki sposób zaimponować starszej dziewczynie i na tym postanowiłem się skupić.

Kolejne dni mijały swobodnie, ja musiałem wymyśleć coś ciekawego, tak żeby Klaudia uwierzyła w moją miłość. Pomysłów miałem naprawdę mnóstwo, od wiersza po piosenkę, zdecydowałem się na wiersz miłosny oraz wręczenie bukietu kwiatów. Nikomu nie zdradziłem mojego planu, żeby zaskoczenie było jak największe. Nadszedł oczekiwany dzień, spotkałem Klaudie i od razu do niej podszedłem, tym razem byli z nią znajomi a moich nie było, ale zbytnio się tym nie przejąłem i bez chwili zawahania wyciągnąłem zza pleców kwiaty, po czym wręczyłem je dziewczynie stojącej tuż przede mną. Była bardzo zaskoczona całą moją akcją, a jej znajomi podśmiechiwali się z zaistniałej sytuacji. Dziewczyna zapytała:

— Masz coś jeszcze, czy mogę już iść?

—Mam ci do opowiedzenia wiersz mojego autorstwa, zechcesz posłuchać?

— Wiesz, co? Za dużo emocji jak na jeden dzień, przeczytasz mi innym razem, muszę zmykać, siemka! — Dziewczyna machnęła ręką na pożegnanie i sobie poszła. Ja poszedłem do szkoły na zajęcia i przed salą lekcyjną spotkałem całą moją klasę.

Dziewczyny zebrały się wokół Pauliny (tej o czarnych włosach) i pytały skąd ma taki bukiet pięknych, czerwonych róż. Słysząc to zainteresowałem się i podszedłem do tego zdarzenia. Paulina ewidentnie trzymała róże, które wcześniej dałem Klaudii. Zapytałem skąd ona je wzięła, na co odpowiedziała, że jakaś dziewczyna z 3a dała jej te kwiaty, aby oddała je chłopakowi imieniem Kleofas. Paulina podała mi cały bukiet róż. Domyśliła się, że chodziło o mnie, bo na twarzy miałem grobową minę. Marlena do mnie podeszła i powiedziała:

— Nie martw się, może po prostu zbyt szybko działasz, następnym razem pójdzie o niebo lepiej, zobaczysz.

— Odczep się, co mi dadzą twoje słowa? — Marlena wycofała się natychmiastowo, reszta koleżanek poszła za nią. Została tylko Patrycja, która stała i rozmawiała sobie z Patrykiem. Podszedł do mnie Jarek i powiedział, że znowu robię to, co tydzień temu i mam w końcu się uspokoić, bo inaczej ze mną porozmawia. Tym razem moje emocje buzowały, ale przygasiłem je, gdy Jacek zaczął opowiadać kawały. Był w tym naprawdę dobry, a jego żarty często poprawiały nastrój każdemu kto miał okazję ich wysłuchać.

Po skończonych zajęciach nadszedł czas na powrót do domu. Tym razem powiedziałem kolegom, że chce mieć trochę spokoju, więc postanowiłem iść samemu. Na skrzyżowaniu natrafiłem na Klaudie, która tym razem przemówiła do mnie jako pierwsza:

— Oj chłopczyku, byle jak się starasz, za szybko działasz, na co ty liczyłeś? Dać ci może więcej czasu? — Uśmiechnęła się do mnie i kontynuowała- możesz dalej próbować, ale nie zaczepiaj mnie, nie witaj się ze mną, nie rozmawiaj, nie patrz, zamiast tego wszystkiego pomyśl, bo na razie to za dużo nie myślisz, ok? — Kiwnąłem głową na tak, ucieszyłem się, że dostaje kolejną szansę. Tym razem miałem zamiar wykorzystać ją najlepiej jak się dało. Dziewczyna skończyła mówiąc- to się rozumiemy, trzymaj się, na razie! — A następnie poszła w swoją stronę.

Cieszyłem się niezmiernie z tego, że otrzymałem kolejną szansę i mogłem w dalszym ciągu próbować zdobyć serce Klaudii. Do domu wróciłem rozpromieniony, rodzice zapytali się czy wszystko u mnie w porządku a ja odpowiedziałem, że czuje się znakomicie. Byli zadowoleni, że wrócił mi nastrój, bo jeszcze dwa tygodnie temu czułem się bardzo źle, jeżeli chodziło o mój stan psychiczny, byłem wściekły przez ich nagłą decyzje dotyczącą przeprowadzki. Z wielką przyjemnością zjadłem obiad i pobiegłem do swojego pokoju, odrobiłem lekcje a następnie zająłem się obmyślaniem nad tym, co zrobię, gdy ponownie spotkam Klaudie. Oczywiście nie zapomniałem o tym, co mi mówiła. Zanim cokolwiek spróbowałem musiałem najpierw dobrze wszystko przemyśleć. Pamiętałem także o tym, co mi mówił Jarek, także postanowiłem, że u niego sięgnę po pomoc i sprawdzę jego metody, być może okażą się prawidłowe. Mimo wszystkich przemyśleń zasnąłem dosyć łatwo, tej noc śniłem o Klaudii. Zapamiętałem, dlatego, że był to mój pierwszy sen z jej udziałem i w dodatku bardzo przyjemny.

Następnego ranka ruszyłem do szkoły pełen energii, młodzieńczy wigor mi sprzyjał, bo w końcu byłem młody. Najczęściej, gdy szedłem w stronę szkoły spotykałem Wojtka, tym razem także się na niego natknąłem. Jak zwykle powiedział coś dziwnego:

— Widzę radość w Tobie, ale nie chwal dnia przed zachodem słońca, często nieświadomie spotyka nas coś strasznego.

— Ale z ciebie straszny pesymista, czemu tak mówisz?

— Nie pesymista tylko realista! Patrzę trzeźwym umysłem na to, co się wokół mnie dzieje zamiast bujać w obłokach tak jak ty.

— Ja jestem po prostu szczęśliwy, że idę do szkoły.

— Naprawdę? — Zapytał patrząc na mnie spode łba, nie wierzył do końca w moje słowa, ale podał swój argument, co może być powodem tego, że byłem szczęśliwy idąc do szkoły- jeżeli to, co właśnie mówisz jest prawdą, to na pewno nie jest to radość na myśl o zbliżających się lekcjach tylko na spotkanie z kimś dla Ciebie ważnym, być może z Tą dziewczyną?

— A ty skąd wiesz o Tej dziewczynie?

— Po prostu przyglądałem się sytuacji jak Paulina oddawała ci kwiaty. Słyszałem wszystko, co ci wtedy powiedziała.

— Rozumiem… — Nie chciałem kontynuować tego tematu, natychmiastowo go zmieniłem- a jak tam szkoła, podoba się?

— Edukacja jest cudowna, podoba mi się wszystko! Patrz, widać właśnie budynek szkolny, najwspanialsze miejsce do zdobywania wiedzy! — Uczniowie, którzy przechodzili obok nas uznali Wojtka za kogoś pokręconego, niektórzy z niego się śmiali. Jednakże osoby, które go nie znały nie powinny były tak postępować i równie dobrze ich można było nazwać głupcami. Wojtek tego nie zauważał, bo wiedza i nauka były dla niego wartościami największymi i to właśnie je pielęgnował najdokładniej. Weszliśmy do szkoły i poszliśmy na zajęcia, tak właśnie rozpoczął się kolejny dzień w naszym liceum.

W czasie najdłuższej przerwy, czyli następującej po trzeciej godzinie lekcyjnej postanowiłem poradzić się Jarka w sprawie sposobów na zdobycie Klaudii, ponieważ na początku roku szkolnego powiedział mi, że może służyć pomocą. Opowiedziałem mu o całym ostatnim zajściu, jakie mnie spotkało ze starszą o dwa lata dziewczyną i co mi wtedy powiedziała. Kolega zrobił skrzywioną minę i pokręcił głową, uznałem to za bardzo zły znak i zapytałem, dlaczego tak robi. Nie wiedział, od czego ma zacząć, bo przez długi czas nie wydusił z siebie nic zastanawiając się nad doborem odpowiednich słów. Ostatecznie przemówił stanowczo prostym przekazem, ale nie chciałem jemu wierzyć. Wypowiedziane przez niego zdanie brzmiało, że ona mnie nie chcę i powinienem dać sobie z tym spokój zanim będzie dla mnie za późno i będę bardzo cierpiał. Zdenerwowałem się i poszedłem do innego kolegi zapytać o rade. Marcin słynął z tego, że lubiał podrywać dziewczyny, z pewnością miał wiele różnych sposobów.

— Cześć Marcin, pomożesz mi w pewnej sprawie?

— No pewnie, nawet opczajam o jaką sprawe ci chodzi. Chodźmy na bok pogadać, żeby nikt nie słyszał- Marcin podszedł do mnie i szepnął, że najrozsądniej będzie iść pogadać do toalety, bo tam nikogo teraz nie ma. Ruszyliśmy w tamto miejsce i okazało się, że w ubikacji był Kamil z naszej klasy palący papierosa, Marcin odezwał się do niego- a ty znowu z fajką? Byś w końcu przestał gościu, zatrujesz się tym dziadostwem, ja ci to mówię!

— Daj mi spokój, po co żeś w ogóle tu przylazł, co? Gdzie twoje panienki?

— Jakie panienki, co ty mi tu za głupoty gadasz?

— Znowu jakaś cię załatwiła? Co tym razem, dostałeś z liścia czy publicznie cię wyśmiała? Jesteś taki żałosny, brak słów.

— Toć ogarnij ziomek, idź do znajomych z klasy pogadać, bo my tu mamy ważne sprawy, kończ kopcić i idź już.

— Dobra, dobra, niech ci będzie- Kamil zgasił papierosa, wrzucił pet do muszli klozetowej i wyszedł. Żaden nauczyciel ani woźny nigdy nie przyłapał go na paleniu, w ukrywaniu się był naprawdę dobry. Zostaliśmy sami i mogliśmy spokojnie ze sobą porozmawiać. Marcin odezwał się do mnie pełen entuzjazmu do działania- no to, od czego zaczynamy, powiedz mi, co wiesz o tej dziewczynie, co się tak wtedy chwaliłeś dokonaniami to ruszymy z akcją do przodu.

— Jest z 3a i ma na imię Klaudia i to w sumie tyle.

— Źle, źle, bardzo źle! — Marcin wykonał dziwną gestykulacje rękoma i wypowiadał te słowa stanowczo, po chwili stwierdził- tyle to i ja wiedziałem, serio nic więcej?

— Tak, to jest wszystko, co wiem.

— Opowiedz mi przynajmniej, co ci jeszcze mówiła, to może coś z tego wywnioskujemy- postanowiłem mu opowiedzieć wszystko, co mówiła do mnie Klaudia i jak się wówczas wtedy zachowywała. Marcin machnął ręką i odpowiedział- lipa ziomek, takich dziewczyn spotykałem od groma. Ona ma z Ciebie polewkę a ty chcesz brnąć dalej w te bagno? — Kiwnąłem głową na nie, ale przy tym dodatkowo powiedziałem, że nie chce, bo nie można brnąć w sytuacje, która nie ma miejsca. Marcin złapał się za głowę i spojrzał w przeciwną stronę. Nagle wpadł na jakiś pomysł, bo natychmiast się odwrócił i zapytał- masz konto na Portalu? — znowu podałem odpowiedź przeczącą, on kontynuował- bo mam świetny pomysł. Założysz konto i zaprosisz tą dziewczynę do znajomych, jak przyjmie to masz jeszcze szanse, napiszesz coś do niej, ale nie nachalnego i poczekasz na odpowiedź. Pamiętaj także, żeby sprawdzić, co ją interesuje i tym podobne. Sorry, że tylko takie coś przyszło mi na myśl, ale przy takich warunkach jak ona podała to jest najlepszy pomysł według mnie, bo rezygnować przecież nie masz zamiaru.

— Nie przepraszaj, to świetny pomysł- pochwaliłem Marcina i poklepałem go po ramieniu w ramach uznania za jego pomoc. Uśmiechnął się i powiedział, że nie trzeba dziękować, jeszcze jakoś mu się odwdzięczę jak będę chciał. Po zakończonej rozmowie wróciliśmy na korytarz, akurat zadzwonił dzwonek na lekcje, więc udaliśmy się do sali. Nadal byłem zdenerwowany na Jarka, więc usiadłem z Olgierdem, był lekko zaskoczony, ale nie zapytał, co się stało, że nie chcę siedzieć obok Jarka. Lekcja minęła spokojnie, nauczyciel nie zadawał nikomu pytań, potem nastąpiła przerwa. Dzisiejszego dnia najwięcej rozmawiałem z Olgierdem, Marcinem a także Rafałem, który był sportowcem i fajnie było porozmawiać o sporcie z kimś, kto się na tym znał. Po minionych lekcjach wracałem z Olgierdem, Marcinem i Jarkiem, który tym razem zamiast obok mnie szedł obok Olgierda, razem zajadali ziemniaczane chipsy. Olgierd popatrzał na mnie, potem na Jarka i nagle wyskoczył ze zdaniem:

— Dajcie już sobie święty spokój, pogódźcie się ze sobą a nie o jakąś głupotę jeden na drugiego się zdenerwował! — Spojrzałem na Jarka i jak się tak zastanowiłem to moja złość wobec niego była niesłuszna, bo kolega działał w dobrej wierze. Podałem mu rękę na zgodę i od razu przyjął z uśmiechem na ustach, Olgierd podsumował- no i tak właśnie powinno być- wszyscy się zaśmialiśmy. Olgierda odprowadziliśmy na przystanek a następnie wróciliśmy do domów we wspaniałych nastrojach.

Gdy wróciłem do domu zrobiłem to samo, co wczoraj, a następnie włączyłem komputer i postanowiłem założyć sobie konto na Portalu, o którym wspominał mi dzisiaj Marcin. Zrobiłem to szybko i bezproblemowo, następnie uzupełniłem swój profil i wszedłem w wyszukiwarkę znajomych. Ku mojemu zaskoczeniu, kilka minut po zalogowaniu dostałem informacje, że Marlena wysłała mi zaproszenie do znajomych. Ona naprawdę mnie śledziła, ale dla świętego spokoju zaakceptowałem jej zaproszenie. Zaraz po tym znalazłem kilku znajomych głównie z klasy, a potem zacząłem szukać profilu Klaudii. Posiadałem mały zasób informacji, ale po dłuższych poszukiwaniach znalazłem ją i wysłałem zaproszenie. Minęło trochę czasu, ale jednak przyjęła mnie i zrobiłem to, co zalecał Marcin, przejrzałem co lubi. Zauważyłem, że gustuje w muzyce rap oraz dance, lubiła także sport i taniec. Moje zainteresowania były całkowicie odmienne- ja zdecydowanie słuchałem muzyki pop oraz rock, interesowała mnie także Japonia w każdym jej aspekcie. W trakcie przeglądania profilu Klaudii ktoś do mnie napisał, była to Marlena i pomyślałem sobie wtedy, czego ona znowu ode mnie chce. Zapytała, co u mnie i jak z tamtą dziewczyną, co ostatnio podrywam. Miałem jej serdecznie dość, więc bez chwili zawahania zablokowałem ją. Natychmiastowo napisał do mnie Jarek i zapytał, czemu to zrobiłem. Byłem zszokowany, że znajoma z klasy napisała do niego o czymś tak błahym, ale odpowiedziałem na jego pytanie mówiąc, że Marlena za bardzo się mną interesuje. Kolega wysłał mi wielokropek i na tym zakończył konwersacje ze mną. Zdecydowałem się napisać do Klaudii, przywitałem się i zapytałem, co u niej. Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Klaudia znowu wspomniała o tym, że nie miałem się z nią witać tylko wszystko przemyśleć i nie miałem się do niej odzywać zanim nie znajdę dobrego pomysłu. Ostrzegła mnie, że jeżeli jeszcze raz napisze zablokuje mnie. Postanowiłem zrobić tak jak mi powiedziała i już więcej się nie odezwałem, zamiast tego wylogowałem się i poszedłem spać.

Następne miesiące mijały spokojnie, ale w moim umyśle buzowało od natłoku przeróżnych myśli. Nie mogłem zapomnieć myśleć o Klaudii, cały czas miałem w głowie jakieś pomysły, jedne dziwniejsze od drugich, często konsultowałem je z kolegami, ale zdecydowanie odradzali mi dalszych działań, gdy dowiedzieli się, jaką dostałem odpowiedź. W takiej sytuacji nawet Marcin nie miał już sensownego rozwiązania. Postanowiłem skupić się na nauce, dużo czasu spędzałem także na rozmowach z kolegami, znaleźliśmy też wspólną grę internetową, w którą grałem ja, Jarek, Marcin, Olgierd, Paweł (on uwielbiał gry), Maciek, grał także Wojtek tłumacząc nam, że widzi w tej grze spory potencjał. Zacząłem także czytać kolejne książki o Japonii i studiowałem język tego kraju w zakresie podstawowym. Czas mijał swobodnie, osiągałem dobre wyniki w nauce, a kontakty z kolegami były znakomite. Pewnego dnia stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewał, sytuacja ta zmieniła naprawdę wiele w moim życiu, szczególnie w sercu.

Zdarzyło się to w Walentynki, ale wydarzenie, które mnie do tego zmusiło miało miejsce przed Bożym Narodzeniem. Na portalu społecznościowym napisał do mnie znajomy Klaudii. Poinformował mnie, że jego koleżanka czuję się przeze mnie fatalnie i ją irytuje. Nie do końca wiedziałem, o co chodziło, ale wspomniał, że lajkowałem zdjęcia jej przyjaciółki i to się jej nie spodobało. Odpowiedź, którą do niego napisałem nie była właściwa, nie uwierzył, że ją kocham i kazał mi to udowodnić, bo jak nie to żaden z znajomych Klaudii nie da mi spokoju a ona sama nie zechce mnie znać. Dał mi czas do Walentynek i obiecał, że nikomu tego nie wyjawi dla mojego dobra. Dodał także, że Klaudia z pewnością nie podejmie żadnego działania przede mną. Zgodziłem się na to, nie miałem nic do stracenia akceptując warunek, znacznie więcej straciłbym na jego odrzuceniu. Teraz wystarczyło wymyśleć coś naprawdę oryginalnego i niezwykłego, pomysł ten musiał płynąć prosto z serca. Postanowiłem wziąć się do roboty po nowym roku, a tymczasem miałem jeszcze dwa tygodnie odpoczynku i chciałem spędzić je z rodziną oraz znajomymi jak najlepiej.

Boże Narodzenie minęło w dobrej świątecznej atmosferze. Dostałem w prezencie ciekawą książkę o Japonii oraz kilka mang, wręczyłem także prezent moim rodzicom. Sylwester spędziłem w domu, zaprosiłem kilku moich kolegów. Z zaproszonych osób przyszedł Jarek, Olgierd, Paweł oraz Patryk ze swoją dziewczyną Patrycją, nie zjawił się Marcin oraz Jacek. Przyszła także Marlena, chociaż jej nie chciałem widzieć. Jarek powiedział, że przyjdzie z nią, więc dałem sobie z tym spokój, bo nie zamierzałem się kłócić. Zabawa była przednia, bawiliśmy się, tańczyliśmy i śpiewaliśmy przy karaoke, jedzenie także było przepyszne. Olgierd pochwalił moja mamę, że świetnie gotuje, podziękowała za komplement. Ja zatańczyłem raz z dziewczyną Patryka za jego przyzwoleniem, Marlena tańczyła kilka razy z Jarkiem i dwa razy z Pawłem. Ja nie miałem zamiaru z nią zatańczyć, ale ona najwyraźniej to wyczuła, bo nie starała się do mnie zbliżać. Na karaoke najlepiej śpiewał Patryk, natomiast piękny głos zaprezentowała Patrycja, ja zrezygnowałem z tej zabawy. Gdy nadeszła północ wznieśliśmy toast, złożyliśmy sobie życzenia i oglądaliśmy pokaz fajerwerków przygotowany przez mojego tatę. Impreza była naprawdę udana, wszyscy goście podziękowali za dobrze spędzony czas i rozeszli się do domów. Wcześniej zaproponowano im nocleg, ale tylko Olgierd skorzystał mówiąc, że ma daleko do domu, reszta podziękowała. To był super dzień i chciałem żeby było takich jak najwięcej a może nawet lepszych. Po nowym roku nadszedł czas na planowanie mojego pomysłu na walentynki, miał być nietuzinkowy.

Nowy rok miał przynieść zmiany w moim życiu i przyniósł ich wiele. Nasze województwo miało ferie zimowe, jako pierwsze i dlatego postanowiłem, że podczas nich skupie się na moim pomyśle. Tym razem zdecydowałem się pójść krok naprzód i stworzyć piosenkę, jednakże do tego potrzebna mi była pomoc znajomych. Ja zamierzałem wymyśleć tekst i go zaśpiewać, więc potrzebny był ktoś do melodii i osoby potrafiące grać na instrumentach. Ogłosiłem informacje na Portalu na naszej grupie klasowej, że szukam ludzi, którzy pomogliby mi w tym muzycznym projekcie. Wystarczyło tylko poczekać na osoby, które odpowiedzą na mój post. Pierwsza odpowiedziała Wiktoria, mówiąc, że stworzenie piosenki dla dziewczyny, która mi się podoba jest bardzo romantyczne i chętnie mi w tym pomoże. Zadeklarowała się, że zagra na pianinie lub keyboardzie, zapewniła też, że ma świetny glos. Jej odpowiedź pomogła otworzyć dalszą rozmowę, natychmiastowo zaczęły odpowiadać inne osoby. Następna była Patrycja, która zaproponowała, że dobrze byłoby zrobić chórek i ona może znaleźć się w nim. Jej pomysł poparła Marlena oraz Emilia, które także zechciały znaleźć się w tym chórku. Koledzy namawiali żebym się zgodził, im więcej tym lepiej. Po kilku namowach zaakceptowałem ten pomysł, dziewczyny były naprawdę uradowane. Swoją pomocną dłoń zechciał także podać Mateusz, który świetnie grał na gitarze i chciał pochwalić się swoimi umiejętnościami. Zapytał czy może też zaprosić do projektu swojego kolegę Krystiana z 1f, który grał na perkusji, zgodziłem się na obydwóch. Michał zapytał natomiast, gdzie chcemy nagrać nasz utwór, gdy już będziemy gotowi. Odezwał się wtedy Teodor mówiąc, że jego ojciec imieniem Stefan prowadzi niewielkie studio nagraniowe i tam można nagrać nasz kawałek. Michał zakomunikował, że gotowy utwór z pewnością puści w szkolnym radiu, tak żeby dziewczyna go usłyszała i dostrzegła moje starania. Po wszystkim ustaliliśmy termin rozpoczęcia prób za trzy dni. Ja w tym czasie miałem napisać odpowiedni tekst, a Mateusz z Wiktorią stworzyć do niego melodie. Nastał czas naszych przygotowań.

Przez te trzy dni razem z Mateuszem oraz Wiktorią spotykaliśmy się w domu Wiktorii. Stwierdziła, że zagra na keyboardzie, bo bardziej pasuje do gitary elektrycznej i perkusji niż fortepian. W ciągu pierwszego dnia wymyślaliśmy tekst, który nie miał być skomplikowany, ale jednocześnie być trafny i wyrażać to, co czuję do Klaudii. W tworzeniu tekstu bardzo pomocna okazała się Wiktoria, Mateusz udzielał niewielkich wskazówek. Po kilku godzinach udało nam się stworzyć dobry tekst, więc umieściliśmy jego treść na naszej grupie. Wszyscy biorący udział w projekcie zgodzili się jednogłośnie, było też dużo pozytywnych opinii spoza członków osób, którzy angażowali się w tworzenie piosenki. Następnego dnia było zdecydowanie trudniej, bo wymyślenie melodii było prawdziwym wyzwaniem dla Wiktorii i Mateusza. W kilku miejscach trzeba było zmienić słowa, bo te zawarte w tekście psuły harmonie melodii i znajomym gubił się rytm. Po wszelkich zmaganiach w końcu nam się udało. Trzeciego dnia zaprosiliśmy Krystiana, tym razem on musiał dołączyć ze swoją perkusją i odpowiednio zgrać się z rytmem piosenki. Nasz perkusista był genialny, łatwo przyswoił sobie melodie i świetnie zgrywał się z pozostałymi instrumentami oraz moim śpiewem, w niektórych momentach utworu śpiewała także Wiktoria. Postanowiliśmy nagrać naszą próbę i udostępnić na grupie. Klasie spodobał się nasz amatorski występ. Niektórzy twierdzili, że mój głos jest dobry, ale nie ma w sobie tego czegoś. Mieli nadzieję, że gdy będziemy w studiu nagraniowym cały utwór będzie brzmiał o niebo lepiej. Miał także dołączyć nasz chórek, więc liczyliśmy na dobry występ.

Następnego dnia rozpoczęły się generalne próby w studiu nagraniowym. Każda próba miała być nagrywana, a spośród wszystkich nagranych mieliśmy wybrać te najlepszą. Spotkaliśmy się wszyscy przed studio, przyszedł także Jarek i Karolina (najlepsza przyjaciółka Patrycji) żeby w razie, czego pomóc. Gdy zjawił się Teodor wraz ze swoim ojcem weszliśmy do środka. Tata Teodora powiedział nam, że jeżeli spodoba mu się nasza kompozycja może ją nawet zaprezentować osobom z lokalnego radia. Ucieszyliśmy się na ten fakt, była to szansa, aby ujawnić nasz talent przed innymi ludźmi, być może ktoś z nas miał szanse zabłysnąć i rozwinąć swoje umiejętności. Rozstawiliśmy nasz sprzęt w sali, gdzie nagrywano piosenki. Najtrudniej było wnieść perkusje Krystiana ze względu na jej gabaryty, ale poradziliśmy sobie z nią po kilku minutach i mogliśmy zacząć próby. Przed rozpoczęciem ustaliliśmy jeszcze raz, kto, co śpiewa i kiedy mają grać poszczególne instrumenty. Po wszystkich ustaleniach w końcu zaczęliśmy. Nikt się tego nie spodziewał, ale chórek śpiewał tak chaotycznie, że przerwano nam granie. Ojciec Teodora, który znajdował się w pomieszczeniu obok postanowił wyjść do nas i powiedział spokojnym głosem:

— Pierwszy raz zawsze jest najtrudniejszy. Dziewczyny, nie denerwujcie się, ćwiczyłyście razem jakieś utwory? — odpowiedziały twierdząco- skoncentrujcie się na tym jak śpiewacie. Cała reszta gra znakomicie, wy natomiast musicie skupić się na swojej części. Przypomnijcie sobie jak razem śpiewałyście i wszystko pójdzie dobrze. W końcu wszyscy chcecie pomóc koledze, prawda? — Ojciec Teodora uśmiechnął się w moją stronę, reszta zespołu powiedziała, że z chęcią mi pomoże- no to jeszcze raz, zaczynamy ekipo! — zamknął za sobą drzwi i wrócił do pokoju obok, gdzie również był Teodor.

Tym razem gra była świetna, wszyscy się ze sobą zgrali, wyszło nam naprawdę świetnie. Jednak właściciel studia nie był do końca zadowolony, ponownie do nas wyszedł i powiedział, że rytm jest doskonały, ale głos instrumentów do śpiewu jest nieproporcjonalny. Kazał mi włożyć więcej serca w śpiew i dodał, że w końcu śpiewam ten utwór dla dziewczyny, którą kocham, dlatego muszę wysilić się bardziej. Postanowiłem przyłożyć się najlepiej jak potrafię. Następna próba była zdecydowanie lepsza, dostaliśmy oklaski od wszystkich widzów. Stefan był także zadowolony, zakomunikował nam, że na dzisiaj koniec prób i musimy wrócić jutro na kolejne, być może nawet ostatnie, jeśli wyjdzie nam tak jak dzisiaj. Wróciliśmy do naszych domów późną nocą, ja natychmiast poszedłem spać.

Kolejny dzień nagrań był znakomity, jednakże ojciec Teodora kazał nam jeszcze poćwiczyć i przyjść kilka razy. Najbardziej zależało mu na tym, aby moja osoba poćwiczyła swój śpiew, więc tak zrobiłem. Ćwiczyłem dwie godziny dziennie, moi rodzice pochwalili mnie, że zacząłem ładnie śpiewać i mogę pójść na jakiś konkurs muzyczny, bardzo mnie to ucieszyło. Minął tydzień naszych prób, siódmy dzień okazał się tym najlepszym. W końcu dostaliśmy ogromne brawa i kierownik nagrań zadecydował, że może przesłać nasze nagranie do radia, jeśli tylko się zgadzamy. Michał powiedział, że trzeba poczekać, ponieważ premiera ma być w Walentynki w szkolnym radiu, gdyż jest to utwór dla konkretnej dziewczyny. Ojciec Teodora zrozumiał to, po czym wręczył nam płytę z nagraniem. Na zakończenie powiedział nam jeszcze, że jesteśmy świetni i możemy założyć zespół, radził nam zastanowić się nad tym. Gdy wyszliśmy wszyscy ze studia postanowiliśmy to uczcić i ruszyliśmy na zabawę do klubu. Było dosyć późno, kiedy wracaliśmy, więc zadzwoniłem do mamy, aby poinformować ją, że Jarek i Mateusz będą u mnie nocować, nie miała nic przeciwko. Jarek zaczepił mnie w trakcie powrotu do domu i zapytał o coś, co zastanawiało go wcześniej:

— Nie jest to dla ciebie dziwne, że starasz się tak dla dziewczyny, która nawet cię nie chce, a już na pewno Ciebie nie kocha?

— Czemu ma takie być? Przecież wielu znajomych mi pomaga.

— Tak to prawda, może jednak coś z tego będzie. Powodzenia i pamiętaj, że jestem z tobą.

— Dzięki, będę o tym pamiętać- resztę drogi przemilczeliśmy, byliśmy już strasznie zmęczeni i gdy tylko znaleźliśmy się u mnie, od razu poszliśmy spać, dzień był naprawdę wspaniały.

Reszta ferii minęła ciekawie, nagraliśmy kawałek, więc mogliśmy zająć się innymi sprawami. Dziwnym trafem poprzez spotkania podczas nagrań Mateusz i Wiktoria zbliżyli się do siebie i drugi tydzień ferii bardzo często spędzali ze sobą. Wiktoria dała się nawet namówić na randkę i z tego, co opowiadał Mateusz była ona bardzo udana. Wspólnie z rodzicami wyjechałem na tydzień do byłego miejsca zamieszkania, czyli do Krakowa. Spotkałem kilku starych znajomych i opowiedziałem im o swoich dotychczasowych przeżyciach z Gdańska. Powiedziałem im, że jest tam tak dobrze jak było w Krakowie. Oni także nie narzekali, powiedzieli, że dobrze spędzają czas, ale trochę im brakuje mojego towarzystwa. Zapewniłem ich, że jeszcze nie jeden raz spotkamy się ze sobą w przyszłości. Po udanej wizycie wróciliśmy do Gdańska. Ferie się zakończyły i znowu zaczął się okres szkolny. Wojtek był z tego powodu mega zadowolony, bo podczas ferii okropnie się nudził, jedną z jego nielicznych rozrywek było czytanie książek i wspólna gra przez internet z kolegami. Do walentynek został niecały miesiąc, aż do tego dnia nie zamierzałem odezwać się do Klaudii, bo w końcu niespodzianka musiała być zaskakująca i nie mogła dowiedzieć się o niej wcześniej. Czas upłynął naprawdę szybko i w końcu nadszedł długo oczekiwany przeze mnie dzień.

Byłem na niego przygotowany, zrobiłem nawet własnoręcznie kartkę walentynkową ze słodkim upominkiem, którą zamierzałem wrzucić do Skrzynki Miłosnej. Tak samorząd szkolny nazwał czerwony karton, który udekorowali w serduszka. W czasie mojej drogi do szkoły po raz kolejny natknąłem się na Wojtka, tym razem powiedział coś takiego:

— Co za głupie święto zakochanych! Ludzie zajęliby się czymś pożytecznym a nie wręczali sobie durne prezenty i chodzili na randki. Głupota ludzka nie zna granic, co za niski poziom naszej społeczności.

— Daj spokój! — Odpowiedziałem mu stanowczo, następnie kontynuowałem- jeden taki dzień w roku. Ma prawo się nie podobać, ale nie atakuj i nie obrażaj ludzi, to już jest niegrzeczne.

— Ale prawidłowe! — Odpowiedział głośno, po czym odwrócił głowę deklarując tym, że nie ma zamiaru więcej ze mną dyskutować. Dałem sobie z tym spokój i nie odzywałem się więcej na ten temat, zamiast tego porozmawialiśmy o szkole i najbliższych egzaminach. Wojtek lubił te tematy, zawsze mówił o swoich szkolnych osiągnięciach uradowany, jednakże nie zapominał też chwalić sukcesów innych. U mnie pochwalił świetne oceny z języków obcych i doradził żebym zapisał się na jakiś konkurs z tym związany. Powiedziałem, że na pewno o tym pomyślę. Właśnie wkroczyliśmy do szkoły, a Wojtek jak zwykle nie zapomniał o pozytywie i znowu wskazał jakiś plus szkoły. Jak na standardy przystało ktoś musiał się zaśmiać a inny spojrzeć na niego jak na wariata. Wojtek był inteligentną osobą, dostrzegał to jak reagują inni, ale jak sam powiedział takie rzeczy należy ignorować a nie wdawać się w niepotrzebne spory i bójki. Szanowałem go za jego podejście do wielu spraw. Ruszyliśmy pod klasę, gdzie miała odbyć się pierwsza lekcja. Dzisiaj cała klasa była w dość dobrych nastrojach, ten dzień zapowiadał się naprawdę dobrze.

Podczas pierwszej przerwy samorząd szkolny ustawił tzw. skrzynki miłosne, o których wspominałem wcześniej. Trzy skrzynki znalazły się kolejno na pierwszym, drugim oraz trzecim piętrze. Jako, że dzisiejszą pierwszą lekcje mieliśmy na drugim piętrze wrzuciłem swoją kartkę walentynkową do skrzynki z numerem dwa. Natrafiłem na Klaudie, która również wrzuciła swój list, uśmiechnęła się do mnie i natychmiast zniknęła z mojego pola widzenia. Do tej samej skrzynki swoje kartki wrzuciła także Marlena, Wiktoria i Monika, z chłopaków z mojej klasy wrzucił Marcin. Nawet nie pytajcie ile listów tam wpakował, a jak chcecie wiedzieć to było ich aż dwanaście. Zeszliśmy na niższe piętro, bo pozostałą część dzisiejszych lekcji mieliśmy na piętrze pierwszym. Podszedł do mnie Michał i szeptem zapytał:

— To, kiedy puszczamy wasz kawałek w szkolnym radiu? Dzisiaj w nim pełno miłosnych kawałków, na długiej przerwie będą same takie to może wtedy?

— Ta… Miłosne kawałki! — Odezwała się oburzona Ewa, koleżanka z klasy- jak piosenka o dziewczynach w aucie jest miłosna to ja dziękuje za taką romantyczność z waszej strony.

— Oj tam, raz się zdarzyło, a zresztą nie podsłuchuj naszej rozmowy.

— Raz może i tak, ale to jest pierwsza przerwa, więc ogarnijcie się i nie nabijajcie się z ludzi.

— Dobrze, już dobrze, ja teraz nie jestem w radiu to nie mam wpływu na to. Zaraz pójdę im powiedzieć, może coś zdziałam- Michał jeszcze raz zapytał mnie o to samo, zgodziłem się a on poszedł do radia ogarnąć całą sytuacje, wrócił bardzo szybko i powiedział- dyrektor się oburzył i osobiście przyszedł sprawdzić, co się dzieje, już więcej to się nie powtórzy- akurat zadzwonił dzwonek, utwory przestały grać, ruszyliśmy na kolejną lekcje.

Na drugiej przerwie kilka dziewczyn z klasy zaczepiło naszą grupkę chłopaków, w której byłem Ja, Jarek, Marcin, Olgierd, Rafał, Paweł oraz Jacek. Dziewczyny chciały dłużej z nami porozmawiać. Podeszła także Marlena, Jarek powiedział mi po cichu, że dzisiaj mam być wyjątkowo miły dla każdej dziewczyny i na żadną nie krzyczeć. Posłuchałem się i zrobiłem tak jak chciał. Pierwsza odezwała się Natalia i to bardzo odważnie:

— Jak tam chłopacy? Kto z was wrzucił karteczki do skrzynek, a i jeszcze jedno, który chcę się ze mną umówić? — Na pierwsze pytanie odpowiedziałem ja, Marcin i Rafał, choć nie zauważyłem, kiedy on wrzucał swoją. Drugie pytanie każdego zaskoczyło, nikt nie był na tyle odważny, żeby na nie odpowiedzieć, tym bardziej, że Natalia nie była ładną dziewczyną.

— No co wy? Nie sprawiajcie przykrości dziewczynie, naprawdę nikt nie chce się z nią umówić? Przecież Natalia jest bardzo fajna! — Kasia chciała troszkę pomóc koleżance, lecz nadal nikt nie miał na tyle odwagi, żeby jej odpowiedzieć, zakończyła krótko- nie to nie, żeby potem ktoś nie żałował swojej decyzji.

— Żałować to ja mogę, że nie zjadłem bułki z pasztetem a go uwielbiam, ale nie czegoś takiego- Jacek pozwolił sobie na wyjątkowo słaby żart, więc nikt się z nie zaśmiał, zamiast tego wszyscy spojrzeli na niego krzywo, zrobiło mu się głupio i przeprosił.

— Ja mogę Natalio… — Olgierd powiedział to nieśmiało mając głowę spuszczoną w dół. Czuł, że wszyscy z naszej grupy skierowali wzrok na niego, postanowił dokończyć- skoro jesteś fajna to czemu by nie- nie potrafił dodać nic więcej. Natalia zaproponowała mu, aby poszli na chwilę w inne miejsce i dokończyli rozmowę. Ktoś z innej klasy skomentował ich mówiąc, że grubas idzie z brzydalem. Podbiegła do niego Ewa i wyzwała, a koledzy zaczęli się z niego śmiać. Przeprosił, więc za całe zajście i na jakiś czas się oddalił. Koleżanka wróciła do nas.

— Ty to masz charakterek, podoba mi się.

— Marcin daj spokój i tak nic nie wskórasz a nie chcesz żebym się zdenerwowała.

— Dobrze to ja nic już nie mówię- Marcin ucichł a tymczasem wrócił Olgierd z Natalią wyraźnie szczęśliwi, ustalili randkę na którą mieli pójść zaraz po szkole. Jacek ponownie się zaśmiał, zauważył jak niektórzy patrzą, więc przestał natychmiastowo. Marlena postanowiła się odezwać i powiedziała:

— Dzisiaj jest premiera utworu Kleofasa, cała szkoła go usłyszy.

— Ale to nie tylko mój utwór, dużo osób mi pomogło, dziękuje wam bardzo- osoby, które pomagały powiedziały, że stworzenie tak fajnej piosenki było dla nich czystą przyjemnością i nie musiałem po raz kolejny za to dziękować.

— No, no chłopie to będzie prawdziwy czad, zobaczysz- Jarek poklepał mnie po plecach życząc powodzenia. Właśnie skończyła się druga przerwa i niedługo miała nadejść ta najdłuższa. Czekaliśmy niecierpliwie na reakcje ludzi na nasz kawałek, a ja w szczególności na reakcje Klaudii, bo w końcu utwór był dedykowany specjalnie dla niej.

W trakcie trzeciej lekcji samorząd szkolny chodził ze skrzynkami i rozdawał wszystkie kartki, jakie trafiły do ich wnętrza. Zwycięzcą w ilości otrzymanych kartek był Marcin, który otrzymał ich 6. Po 2 dostały obydwie Pauliny oraz Karolina i Emilia, jedną natomiast Wiktoria, Patrycja, Kasia oraz Natalia, w jej przypadku wszyscy domyślili się, od kogo, bo dziwnym zbiegiem okoliczności Olgierd też otrzymał kartkę. Z pozostałych chłopaków kartkę dostali także Patryk, Mateusz oraz Wojtek i Ja. Obaj byliśmy mega zaskoczeni, Wojtek w złym znaczeniu tego słowa, ale obejrzał swoją kartkę. Było na niej napisane równanie do rozwiązania w formie symboli, nikt nie był na tyle bystry żeby je odszyfrować poza Wojtkiem i naszym geniuszem matematycznym Maćkiem.

— Wojtek powiedz, jakie jest rozwiązanie, jestem bardzo ciekawy- zapytał Marcin, ale nie tylko on był ciekawy, bo większość chłopaków chciała znać odpowiedź.

— A co was to interesuje? W ogóle jak można zadać sobie tyle trudu dla jakiegoś głupiego święta jak Walentynki, ale muszę przyznać, że z drugiej strony jest to bardzo pomysłowe. Zachowam na pamiątkę, może zainspiruje się tym w odpowiednim czasie- Wojtek schował swoją kartkę do plecaka, nie miał zamiaru więcej jej pokazywać.

— Ja wiem, co było napisane! — Maciek dumny z siebie, że odszyfrował wiadomość od razu się tym pochwalił- dla najinteligentniejszego chłopaka w szkole od równie inteligentnej dziewczyny- wszyscy byliśmy tym zaskoczeni, nikt nie wiedział, od kogo to mogło być, bo inteligentnych dziewczyn w szkole było sporo. Jednak to chłopak z naszej klasy Wojtek miał najlepsze wyniki w naszym liceum po pierwszym semestrze nauki. Zawsze znajdą się dziewczyny, które wolą takich chłopaków, więc kiedy minęło pierwsze wrażenie, już nikt nie był zdziwiony, no może poza samym Wojtkiem, który nie pomyślał o czymś takim nawet przez moment. Moja kartka była równie oryginalna, co Wojtka i w dodatku ogromna. Dziewczyna świetnie rysowała, bo na kartce umieściła mój autoportret oraz napisała kilka miłych słów wokół niego. Kartka mi się naprawdę spodobała, dlatego postanowiłem ją sobie zachować na pamiątkę szczególnie ze względu na umieszczony na niej rysunek. Nie miałem zamiaru zgadywać, przez kogo jest ona zrobiona, w każdym razie domyśliłem się, że nie od Klaudii, bo to ja przecież miałem zrobić pierwszy ważny krok, tak jak wspomniał jej kolega. Zadzwonił dzwonek, Michał ruszył do szkolnego radia, ale przedtem oznajmił nam, że utwór będzie zapowiedziany i odtworzony pod koniec przerwy, więc do tego czasu musimy uzbroić się w cierpliwość.

Podczas długiej przerwy, dużo rozmów w naszej klasie toczyło się pomiędzy chłopcami i dziewczynami, Olgierd z Natalią ustalali dalsze szczegóły randki, Patryk i Patrycja także rozmawiali, ale oni akurat konwersowali ze sobą podczas większości przerw. Wiktoria z Mateuszem dyskutowali o muzyce, Maciek i Wojtek natomiast dyskutowali o temacie, który był na matematyce a Monika czytała sobie książkę. Pozostała część klasy była razem w grupie i toczyła między sobą luźne rozmowy. Marcin popisywał się swoimi dokonaniami, ale żadnej dziewczyny to nie ruszało. Kilku chłopaków go pochwaliło a kompletnie skrytykował Kamil. Między nim a Marcinem zawsze dochodziło do sprzeczek, po prostu nie przepadali za sobą nawzajem. W rozmowach często udzielała się także Marlena oraz Jacek wtrącający swoje żarty jak zawsze śmieszne, jeśli nie odnosiły się do kogoś konkretnego. Nagle przez mikrofon odezwał się Michał, do końca długiej przerwy pozostało 5 minut, przyszedł czas na nasz utwór:

— Witajcie drodzy słuchacze radia „Schoolsong power” w tym jakże szczególnym dniu dla wszystkich zakochanych, czyli w Walentynki. A teraz utwór, który był wyzwaniem dla klasy 1c, dlaczego wyzwaniem? Bo jest to ich własny kawałek, a nagrali go w pierwszym tygodniu zimowych ferii w niewielkim studiu pana Stefana, którego zresztą serdecznie pozdrawiamy, dziękujemy za pomoc. Piosenka ta jest pomysłem naszego kolegi Kleofasa na wyznanie swoich uczuć pewnej dziewczynie, pomoc zadeklarowali jego koledzy z klasy- Mateusz na gitarze, Wiktoria na keyboardzie, wspomogła też śpiewem oraz koleżanki Marlena, Emilia i Patrycja, jako chórek a także Krystian z 1f ze swoją perkusją. Mogę was zapewnić, że utwór jest świetny i mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu. Zapraszam na „Tak! Ja kocham cię!”- Michał włączył muzykę i zaczął się kawałek. Postawiliśmy na muzykę w stylu rock, był to naprawdę dobry wybór. Wszystko grało dobrze, chórek świetnie śpiewał swój fragment tekstu: „Tak, on kocha Cię”, brzmienie gitary, perkusji i keyboardu także było świetne, ja także nieźle radziłem sobie ze śpiewem. Lepiej byłoby wystąpić na żywo, ale nie było takiej możliwości, więc zdecydowaliśmy się na takie alternatywne rozwiązanie. Po skończeniu utworu ludzie z piętra, na którym byliśmy podeszli nam pogratulować za piosenkę. Niektórzy liczyli, że wkrótce założymy zespół i nagramy kolejny przebój. Michał pożegnał się ze słuchaczami i poinformował, że na kolejnej przerwie w radiu będzie Tomasz z 2d. Wrócił do nas i zaczęliśmy wspólnie wspominać sobie całą historie z nagraniem. Wyszedłem z inicjatywą założenia zespołu, osoby, które wystąpiły w nagraniu zgodziły się. To była niezapomniana przerwa, zastanawiałem się, jaka będzie reakcja Klaudii na piosenkę.

Lekcje na dzisiaj dobiegły końca, ze szkoły wychodziłem tylko z Jarkiem, bo Marcin i Olgierd poszli dzisiaj z dziewczynami na randki. Klaudia czekała na mnie wraz ze znajomymi. Jarek miał dziwne podejrzenia, ponieważ osoby obok Klaudii miały dziwne wyrazy twarzy, ale nie zatrzymywał mnie, pozwolił mi iść i obiecał, że nie będzie podsłuchiwał. Podszedłem do nich niepewnie. Gdy chciałem odezwać się do starszej dziewczyny, jej oblicze przysłonił mi pewien jej znajomy, taki osiłek i odezwał się grubym, nieprzyjaznym tonem:

— Mały, przegiąłeś i to bardzo! Klaudia jest przez ciebie przerażona, nie spodziewała się, że podejmiesz tak drastyczną decyzje.

— Ale to było prosto z serca, zaśpiewałem to, co czuję i myślę- próbowałem jakoś skutecznie odpowiedzieć, ale wtrącił się drugi znajomy Klaudii, także dryblas, ale z powodu masy, a nie mięśni tak jak poprzedni.

— Jeśli wiesz, co dla ciebie dobre, dasz jej spokój i więcej nic nie odegrasz, chyba, że chcesz zarobić w papę i to bardzo boleśnie.

— Klaudio, powiedz coś, przecież teraz się postarałem! — Dziewczyna kazała odsunąć się swoim znajomym i podeszła do mnie, ja szybko dorzuciłem jeszcze jedno zdanie- naprawdę Cię kocham, uwierz mi!

— Nie mam na ciebie siły, nigdy nic do ciebie nie czułam, nie kocham cię i nawet nie potrafię powiedzieć czy lubię cię czy nie, bo jesteś mi kompletnie obojętny. Lepiej już nie startuj, bo będziesz miał do czynienia z czymś więcej niż mną i moimi znajomymi. Skumałeś to czy jesteś aż tak zakochany, że aż tępy? — Nie mogłem nic więcej powiedzieć, poczułem ciężką ranę na sercu, myślałem, że zaraz zacznę płakać, Klaudia widocznie to zauważyła, bo powiedziała- nie becz tutaj, lepiej zapomnij o mnie i zjeżdżaj, nic przecież takiego się nie stało, wrzuć na luz!

— Słyszałeś ją, spieprzaj! — Gdy usłyszałem to wszystko uciekłem jak najprędzej, w oczach miałem łzy. Jarek to zauważył, ale ja nie spojrzałem w jego stronę, pobiegłem dalej prosto przed siebie nie patrząc na boki i tak wybiegłem na jezdnię, on ruszył za mną. Wprost na mnie jechał rozpędzony samochód, ale go nie zauważyłem.

— Uważaj! — Jarek popchnął mnie z całych sił do przodu na chodnik po drugiej stronie i los sprawił, że to on uległ strasznemu wypadkowi zamiast mnie. Na szczęście w pobliżu był szpital, pogotowie ratunkowe przyjechało natychmiast karetką i wzięło nieprzytomnego Jarka, nie mógł odezwać się ani jednym słowem. Znajomi Klaudii oraz ona sama przybiegli zobaczyć, co się stało, część z nich nadal się śmiała, natomiast Klaudii zrobiło się żal i kazała im się uciszyć, po czym uciekła od nich zapewne w stronę domu. Z tego, co usłyszałem nie zadawała się z nimi nigdy więcej, bo stwierdziła, że to przy nich stała się taka oschła i niewrażliwa na uczucia innych, dowiedziałem się że aż do dzisiaj nie poczuła jeszcze prawdziwej miłości. Sytuacja, jaka mnie spotkała sprawiła, że nie byłem już w stanie pokochać, jako pierwszy i to właśnie sobie obiecałem. Przysiągłem sobie też, że więcej nie dam się nabrać żadnej kobiecie. To był mój pierwszy zawód miłosny, który wiele zmienił w moim życiu, musiałem nauczyć się miłości na nowo i poznać różne oblicza dziewcząt.

Pozostały rok szkolny spędzałem w ławce z Olgierdem. W szkole wiele mówiono o sytuacji, która wydarzyła się w Walentynki, ludzie szukali winnych, ale ich nie znaleźli. Marlena wraz z innymi koleżankami próbowały mnie pocieszyć, ale najczęściej mnie denerwowały, szczególnie Marlena. Jacek i Marcin także nie byli już tacy zabawni jak wcześniej. Klaudia przeprosiła mnie za całą sytuacje, ja odpowiedziałem tylko, że zakochałem się w niewłaściwej osobie i pewnie długo potrwa zanim zupełnie się odkocham. Wybaczyłem jej błędy, a ona zakończyła mówiąc, że daje mi spokój i że zasługuje na kogoś lepszego niż ona. Przez długi czas czułem się samotny i byłem nie do życia, ale udało mi się, jako tako zdać rok szkolny, chociaż rodzice byli trochę na mnie źli z powodu niskich ocen w porównaniu do pierwszego semestru. Mój stan utrzymywał się długo, zmieniła to dopiero pewna sytuacja.

Jarek całą resztę drugiego semestru szkolnego spędził w swoim domu, przychodzili do niego nauczyciele na korepetycje, odwiedzali znajomi, a najczęściej Ja. Jarek nigdy nie obwiniał mnie za sytuacje z wypadkiem, po prostu tak już się stało. Zapytałem pewnego dnia, dlaczego to zrobił, jaki miał w tym cel a on na to:

— Co zrobisz dla przyjaciela, zrobisz także dla siebie- uśmiechnął się szeroko, na co odpowiedziałem mu takim samym, tak rozpoczęła się wielka przyjaźń między nami. Te wakacje zamierzaliśmy spędzić jak najczęściej razem, być może poznać też fajne dziewczyny, zapomnieć o mojej miłości i w końcu stworzyć zespół, skoro nasza piosenka spodobała się ludziom. Plany były wielkie, ale nie wszystko poszło tak jak zaplanowaliśmy. Poszło tak jak to bywa w życiu każdego człowieka.

Rozdział II

Wakacyjne miłostki i nie tylko


Te wakacje zamierzałem spędzić w Gdańsku wraz z najbliższymi oraz znajomymi. Miałem spore plany i liczyłem na to, że chociaż część z nich powiedzie się. Jarek już się wykurował, ale straszny wypadek spowodował, że stracił oko i trzeba było wstawić mu szklane. Nigdy mi nie wybaczył, bo też nigdy nie obwiniał mnie za wypadek. Nasza przyjaźń rozkwitła tuż po tamtym zdarzeniu. Dzisiaj był pierwszy dzień wakacji i miałem spotkać się ze znajomymi na tutejszej plaży, więc tak zrobiłem. Na miejscu był Jarek, Marcin, Olgierd oraz Jacek.

— Siema Kleofas, co tam? — Pierwszy przywitał się ze mną Jarek, jak zwykle uśmiechnięty

— Wszystko w porządku, a u was?

— Wspaniałe, dziś jest przepiękny dzień- odpowiedział Marcin i zaczął rozglądać się za dziewczynami, zmierzył wzrokiem całą okolice, a kończąc powiedział- jest kilka fajnych lasek ze szkoły, niektóre znam dobrze, idę poflirtować- podbiegł do najbliższych i rozmawiał z nimi swobodnie. Zawsze miał gadane, ale potem często obrywał od dziewczyn za swoje niestosowne zachowanie.

— Ten to jest as, codziennie to inna- Jacek skomentował i zaczął głośno się śmiać z kolegi.

— Dobra przestań, jego sprawa, co robi z życiem- odezwał się Jarek, a Jacek zamilkł na moment a następnie zmienił temat, zapytał czy idziemy pływać.

Zgodziliśmy się i weszliśmy do wody, ludzi było tam mnóstwo, ale i tak było naprawdę fajnie. Po długim spędzeniu czasu w wodzie, poszliśmy trochę poleżeć. Podczas leżakowania podeszły do nas dwie dziewczyny, nie znaliśmy je a one prawdopodobnie także nas, ale pomimo tego zechciały do nas zagadać.

— Cześć chłopacy, jak tam woda? — Pierwsza z nich patrzyła ciągle w moją stronę, była bardzo piękna i miała długie, czarne włosy. Lekko się uśmiechała, miała cudowny uśmiech.

— Wspaniale, świetnie się pływa- Jarek odpowiedział bez wahania, druga dziewczyna kierowała swój wzrok na niego. Była śliczną brunetką i także na jej twarzy pojawił się uśmiech. Jarek wyszedł z wody a za nim reszta chłopaków. Powiedział do nieznajomych- wypadałoby się przedstawić, jestem Jarek a wy?

— Ja jestem Marta- odpowiedziała dziewczyną patrząca na mnie, także się przedstawiłem.

— A ja jestem Oliwia, miło nam was poznać- dziewczyna przyglądnęła się twarzy Jarka i lekko zaskoczona zapytała go, czemu ma takie dziwne oko.

— Miałem straszny wypadek, samochód mnie potrącił, ale to i tak niewielki uraz.

— Współczuję, pewnie było Ci ciężko przyzwyczaić się do takiej sytuacji.

— Z początku tak, ale szybko przywykłem.

— To dobrze- Oliwia uśmiechnęła się, Marta powiedziała do niej, że muszą już iść. Zapytały czy jutro też tutaj będziemy, odpowiedzieliśmy, że na pewno, następnie odeszły mówiąc nam cześć. Jacek skomentował jedną z dziewczyn jak odchodziły:

— Marta grzechu warta! — Obie zaśmiały się głośno, po czym poszły dalej w swoją stronę.

— Jest już późno, wracajmy! — Powiedział Olgierd. Zdecydowaliśmy wszyscy, że na nas już pora i zawołaliśmy Marcina, po czym cała nasza piątka rozeszła się do swoich domów. Dzień był świetny, poznaliśmy ładne dziewczyny i jutro z Jarkiem mieliśmy zamiar z nimi pogadać. Po powrocie do domu położyłem się do łóżka i zasnąłem.

Następnego dnia ponownie razem z kumplami poszedłem nad morze na tą samą plaże, co wczoraj. Marcin po raz kolejny postanowił się od nas odłączyć i pobiegł do dziewczyn, które spotkał wczoraj. Jacek przyniósł dzisiaj piłkę do siatki, więc postanowiliśmy, że zagramy. Marcin po pewnym czasie wrócił z koleżankami i zaproponował mecz czterech na czterech- my przeciwko dziewczynom, zgodziliśmy się. Sędzią spotkania był Olgierd, który w międzyczasie sędziowania podjadał chipsy. Obu drużynom szło świetnie, ale ostatecznie wygrały dziewczyny. Zrobiło nam się trochę głupio, lecz mimo tego pogratulowaliśmy dziewczynom za świetną grę. Marcin dopiero po skończeniu rozgrywki powiedział nam, że dziewczyny, z którymi graliśmy są w szkolnej drużynie siatkarskiej, nie chciał żebyśmy stracili zapał do gry, podobnie myślały jego koleżanki. Po meczu wszyscy poszliśmy popływać, dołączyły także znajome Marcina. Zabawa w wodzie oraz wspólne pływanie były świetne, po tych atrakcjach poszliśmy coś przekąsić do plażowego baru, a następnie wróciliśmy do naszych rzeczy na plaży i zrobiliśmy wspólne pogawędki. Jacek zabawiał wszystkich swoimi żartami, jednej z koleżanek Marcina chyba się spodobał, bo skupiała swój wzrok na nim i zamiast od czasu do czasu coś powiedzieć wsłuchiwała się w to, co mówił nasz kolega. Nastroje wszystkich były świetne, koleżanki podziękowały za mile spędzony czas, po czym się pożegnały, my także zdecydowaliśmy się na powrót. Dzień był udany, pomimo że nie spotkaliśmy dziewczyn z wczoraj.

Po powrocie do domu wszedłem na swoje konto na portalu, zauważyłem, że mam zaproszenia od dziewczyn z dzisiaj a także Oliwi i Marty z wczoraj. Przyjąłem wszystkie, następnie zobaczyłem, że ktoś napisał na grupie klasowej i zapytał o reaktywacje zespołu, kiedy rozpoczniemy nagrywać na nowo, był to Mateusz. Odpowiedziałem, że najlepiej jak najprędzej a reszta osób zgodziła się ze mną. Spotkanie zaplanowaliśmy za dwa tygodnie, bo Wiktoria wyjeżdżała na wakacje na Mazury a Emilia do cioci za granice. Wszyscy się zgodzili na podany termin spotkania. Po przejrzeniu wszystkiego na portalu, wylogowałem się i poszedłem spać, jutro liczyłem na ciekawy dzień oraz spotkanie z dziewczynami.

Kolejny dzień rozpoczęliśmy ze znajomymi tak jak wczoraj. Marcin znowu poszedł po dziewczyny, aby przyszły zagrać. Znowu przegraliśmy w siatkę, przez co miałem efekt dejavu. Dopiero w trakcie naszych pogawędek podeszły dziewczyny, które razem z Jarkiem poznałem przedwczoraj. Zapytały, czy mogą przyłączyć się do rozmowy, zgodziliśmy się. Rozmowy były znakomite, dostałem kilka komplementów od Marty a Jarek od Oliwi, było nam naprawdę miło. My także powiedzieliśmy im kilka miłych słów. Zrobiło się już późno, pora było wracać. Umówiliśmy się jutro na tą samą porę w tym samym miejscu. Podczas powrotu, Marcin pochwalił nas, że poznaliśmy naprawdę fajne laski. On to powiedział nieco inaczej ale było to za mocne słowo, żeby o nim tutaj wspomnieć. W każdym razie przytaknęliśmy mu, Jacek tylko się zaśmiał a Olgierd był zajęty paluszkami, więc nie skomentował. Tak minął nasz dzisiejszy dzień.

Następne dni były podobne, codziennie chodziliśmy na plaże, spotykaliśmy dziewczyny z drużyny oraz Oliwie i Martę, często nawzajem prawiliśmy sobie komplementy. Dziewczyny uśmiechały się do nas serdecznie i pewnego dnia powiedziały, że im się podobamy. Postanowiliśmy, więc razem z Jarkiem zrobić im miłą niespodziankę i zaprosić na randkę. Dziewczyny powiedziały, że muszą zastanowić się nad tym i dostaniemy odpowiedź w najbliższym czasie. Obaj zgodziliśmy się, że warto poczekać, dziewczyny były naprawdę super. Tymczasem dziewczyna, która skupiała się na Jacku zaczęła z nim flirtować na poważnie. Koledze to się podobało, ale starał się tego nie okazywać. Marcin prowadził luźne rozmowy z pozostałymi koleżankami a Olgierd znowu zaspokajał swój apetyt. Pod koniec dnia podeszła do mnie Marta i szepnęła do ucha:

— Chcesz być moim chłopakiem? — Byłem tym bardzo zaskoczony, lecz było to pozytywne zaskoczenie, jednakże obiecałem sobie kiedyś, że nie dam nabrać się żadnej dziewczynie i postanowiłem w tym momencie podejść do tego ostrożnie. Odsunąłem się i skierowałem głowę w drugą stronę, Marta kontynuowała- ja zadaje tobie tak ważne pytanie a ty jesteś taki niemiły, wiesz ile mi zajęło zebranie się na odwagę żeby Ciebie zapytać? — Brzmiała przekonująco, pomyślałem sobie, że jednak może coś w tym jest, słuchałem dalej- naprawdę mi się podobasz, nie odrzucaj mnie, przecież już dobrze się poznaliśmy i chodzimy do tej samej szkoły, byłoby świetnie codziennie spotykać się na przerwach ze sobą i razem porozmawiać.

— No Kleofas, chłopie! — Jarek zwrócił się do mnie- daj jej szansę, przecież widzisz jak się stara. Zapomnij o dawnych dziejach, tutaj masz naprawdę fajną dziewczynę, żebyś potem tego nie żałował.

— Eee… No nie jestem pewien- spojrzałem na Martę, ona na mnie, nagle rzuciła się na mnie i przytuliła. Bez chwili wahania odsunąłem ją od siebie i powiedziałem stanowczo- zostaw mnie, nie potrzebuje żebyś mnie tuliła! — Dziewczyny lekko się przestraszyły mojej reakcji, w oczach miałem złość. Marta wraz z Oliwią poszły sobie a koledzy pokręcili głowami z dezaprobatą. Jarek powiedział do mnie, że rozumie moją reakcje i nie było w niej nic złego. Poradził mi żebym zastanowił się nad tym, co zrobiłem i jak będę chciał to mogę wszystko wyjaśnić Marcie. Przypomniał mi także, że to my zaproponowaliśmy randki, więc nie powinienem tak się zachować. Zgodziłem się z nim, bo miał rzeczywiście racje i warto było posłuchać jego rad.

— Chłopaki robi się już późno, może wracamy, co? — Zapytał nas Olgierd, odpowiedzieliśmy twierdząco. Pożegnaliśmy się z koleżankami i poszliśmy w swoje strony. Po drodze natknęliśmy się na Marlene, która zagadała do mnie:

— Kleofas, jak tam twoje wakacje, wszystko u Ciebie dobrze? — Uśmiechnęła się szeroko do mnie, a ja odpowiedziałem jej, że jest świetnie- jutro mamy spotkanie w sprawie zespołu, pamiętasz prawda?

— O kurczę, rzeczywiście!

— Kompletnie zapomniałeś? — Marlena była zdziwiona- dobrze, że przypomniałam ci o tym.

— Dziękuje Marleno. Będę na pewno i tak nie mam szczególnych planów na jutro.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 5.88
drukowana A5
za 30.73