E-book
12.6
drukowana A5
25.37
Trochę mózgu

Bezpłatny fragment - Trochę mózgu

Wiersze

Objętość:
61 str.
ISBN:
978-83-8324-855-4
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 25.37

Trochę mózgu

Co nas skłania do myślenia?

Trochę mózgu pod kopułą

Człowiek tego nie docenia

tylko eksponuje z dumą


Wie że może coś wymyślić

jeśli tylko ruszy głową

Zaraz zacznie się tu pysznić

że jest alfą i omegą


Prawdą jest że właśnie człowiek

trzyma pieczę nad tym światem

Czasem bez zmrużenia powiek

świętym jest — potem wariatem


Ma się prawie już za Boga

zjada wszystko co popadnie

Na zwierzynę padła trwoga

nie przepuści małżom na dnie


Nie ma kłów ani pazurów

tylko szare komóreczki

Dzięki którym bez skrupułów

na rzeź prowadzi owieczki


Co wymyśli jeszcze człowiek

żeby dopiec temu światu?

Mówią — najważniejsze zdrowie

jak żyć po zmianie klimatu? …

Nie lubię

Nie lubię gdy w pewnych sprawach

ktoś za mnie decyduje

Ubezwłasnowolniony

z lekka się wtedy czuję


Mam przecież swoje zdanie

a jakby go nie było

Te ciągłe narzucanie

zwyczajnie mi się znudziło


Jestem wolnym człowiekiem

chyba że jest inaczej

Dobrze że chociaż wybrać

mogę sobie pracę


A i ta już mi raczej

nie daje satysfakcji

A może się zwyczajnie

poddać hibernacji?


Za dużo nas na świecie

i stąd te problemy

A jeszcze te choroby

tak krótko przecież żyjemy


Nie będzie nas — będzie las

ktoś kiedyś mądrze powiedział

O naszej przyszłej zagładzie

już chyba dawno wiedział

Problemy

Każdy ma swoje problemy

z którymi się boryka

Jedynie błędy innych

wspólnie się wytyka


Obwiniamy wciąż Boga

za swoje porażki

Powinęła się noga

nie doznaliśmy łaski


Ale starcza nam siły

żeby kogoś obgadać

Jeżeli to możliwe

w plecy cios nożem zadać


Cierpienie innych nas wzmacnia

niby to współczujemy

Lecz z nieszczęścia innych

sami siłę czerpiemy


Tacy już jesteśmy

zawistni i nieczuli

A nasz język obleśny

pluje jadem żmii


Dalecy od ideału

i tak już zostanie

I nie ma tu reguły

panowie to czy panie …

Cebula

Jako jedyna — cebula

do łez mnie rozczula

Nim ją do końca obiorę

już ciągnę nosem z uporem


Zanim ją całą pokroję

z nożem nad nią stoję

Zacząć jest najgorzej

nie ważne o jakiej porze


Bo każda jest niewłaściwa

cebula jest upierdliwa

Choć witamin ma sporo

oczy mnie od niej bolą


Dopiero gdy się ją zeszkli

wtedy człowiek odetchnie

Bo na patelni cebula

już nie wygląda tak wrednie


A w kapuście i mięsie

to się już całkiem zgubi

I w takiej właśnie postaci

najbardziej się ją lubi

Mechanik samochodowy

W dobie dziurawych dróg

i aut sprowadzanych z zachodu

Przydałby się ktoś sprytny

do napraw samochodów


Taki co ma spore

pojęcie o mechanice

Śruby nie urwie w kole

i zwarcia w elektryce


Auto dobrze naprawi

i nie zedrze skóry

Dobre wrażenie zostawi

że przyjedziesz raz wtóry


Taki jest właśnie Mateusz

bo o nim tutaj jest mowa

Znają go już kierowcy

nie tylko z Czerwonkowa


Po usługę do niego

trzeba już stać w kolejce

Chyba że wolisz gdzie indziej

przyglądać się fuszerce


Powoli sobie ten chłopak

wyrabia renomę

Wiem — bo też obsługuje

moją skromną osobę …

Klient nasz pan

Piękne to były czasy

dawnego PRL-U

Gdy po pustym sklepie

krążyłeś bez celu


Na pytanie — czy coś jest?

Odpowiedź była ta sama

A ekspedientka w sklepie

czuła się jak dama


Klient nic nie znaczył

w oczach personelu

Stał grzecznie w kolejce

za rolką papieru


Czasy się jednak zmieniły

w sklepach dziś jest już wszystko

Klient się teraz panoszy

jak jakieś panisko


Jak coś mu nie pasuje

towar może zwrócić

Takie jego prawo

o swoje się kłócić


Od dziś ekspedientki

mają przechlapane

Muszą się użerać

uśmiechać — na zmianę


Jaki będzie klient

w dalekiej przyszłości?

Jeszcze bardziej zmierzły

mówiąc tu najprościej …

Kondolencje

Aby komuś na ręce

złożyć kondolencje

Trzeba mieć prezencję

i dobre intencje


Bo wymaga tego

powaga tej chwili

Aby dla zmarłego

wszyscy byli mili


Nie ważne co w życiu

swoim narozrabiał

Teraz żal w ukryciu

a jak ksiądz przemawiał!


Chwali go jako męża

co miał same cnoty

A wdowa — jego żona

pierwsze słyszy o tym


Nikt nie szczędził grosza

wieńce okazałe

Na stypę się wproszą

i zaleją pałę!


No bo tak wypada

żałobnicy mili

Byście po pogrzebie

wątku nie stracili

Na początku

Na początku było słowo?

Ktoś przecząco kręci głową

Aby słowo wyrzec mógł

musiał pierwszy być to Bóg


No a potem już wiadomo

Eden — Adam ze swą żoną

I ich dzieci w liczbie mnogiej

Bogu jak najbardziej drogie


By do niego się modlili

żadnych uraz nie żywili

Lecz przy takiej liczbie ludzi

pęd do władzy gdzieś się zbudził


Zamiast Boga — cielce złote

zgubiły w narodzie cnotę

Zapomnieli skąd pochodzą

teraz błądzą ciemną nocą


Czy na powrót znajdą drogę?

Żeby się pojednać z Bogiem

Nie słuchają swego Stwórcy

jemu się cierpliwość kurczy


Czy ukarze swoje dzieci?

Za porządkiem — tak jak leci

Zobaczymy czas pokaże

a tak żyjemy na razie …

Kwoka

Wyszła kwoka z kurczakami

nie wiadomo skąd

Gdzieś na słomie wysiedziała

malców cały rząd


Wszystkie mają upierzenie

takie jak ich matka

Chcąc nie chcąc się dorobiłem

młodych kurek stadka


Pierwsze emocje opadły

w kwestii zaskoczenia

Teraz trzeba skombinować

im trochę jedzenia


No bo pisklak nie podziobie

dorodnej pszenicy

Trzeba paszy dla kurczaków

o danej średnicy


Jest już pasza więc biedactwa

mają co do dzioba

Trzeba dbać o swoje ptactwo

i jakoś wychować


A jak będą już dorosłe

odwdzięczą się jajkiem

Tak więc bieda mi nie straszna

do syta się najem

Drukarka

Fajna to sprawa mieć drukarkę

sprzężoną z komputerem

Co chcesz to sobie wydrukujesz

nie trzeba być ekspertem


Z góry kartkami załadujesz

i tylko zmieniasz opcje

Czarne lub w kolorze drukujesz

masz pełną satysfakcję


Ale jak wszystko jest od czasu

tak samo i drukarka

Kontrolka tuszu się zaświeciła

zamiast drukować — to smarka


A taki tusz jest raczej drogi

gdy kupić go wypadnie

Tak więc zabieram sprzęt z podłogi

i kładę go w szafie na dnie


Jak będą na to jakieś drobne

do tematu wrócimy

Tusz trzeba zmienić — to istotne

a nie ma na to siły


Wszystkie zabawki tego typu

są drogie w utrzymaniu

Jeśli chcesz fotografa mieć

w swoim prywatnym mieszkaniu

Krzyki za ścianą

Nie raz jest człowiek świadkiem

kłótni mimo woli

Co się za ścianą toczy

wrzaski aż ucho boli


Nie mają zahamowań

piorąc swoje brudy

I nas wtajemniczają

w życia swego trudy


Lecą gromkie wyzwiska

tutaj z obu stron

Żadne nie szczędzi pyska

ona jak i on


Krzyczą o różnych sprawach

tak jak na spowiedzi

A człowiek tylko słucha

i jak w szoku siedzi


Czy do rękoczynów

dojdzie między nimi?

Może nie — a zresztą

jeszcze zobaczymy


Nagle cisza nastała

chyba już po burzy

Para się wykrzyczała

może to im służy …

Koniec turnusu

Wszystko co dobre kiedyś się kończy

nasz turnus ma tak samo

Do teraz wszystko było szczodre

aż nic już nie zostało


Kasa na koncie równa zeru

więc już z atrakcji nici

Na dzień dzisiejszy nie ma celu

wynieść po sobie śmieci


Ci co nas w progach swych gościli

nerwy mają zszargane

Do wczoraj jeszcze mili byli

zmienili zdanie nad ranem


Więc pakujemy swoje graty

auto odpalam i w drogę

Kilka pamiątek — nic poza tym

już nie postawię tu nogę


Ale ogólnie fajnie było

będzie co zimą wspominać

Bo trochę zdjęć się porobiło

a ja nie lubię zrzynać


Czy się za rok tu wybierzemy

zdania są podzielone

Jeśli wakacji znów dożyjemy

może zajrzymy w inne strony

Mam swoją wizję

Mam swoją wizję piękna

niech mi się nikt nie wtrąca

Bo ona jest odmienna

i płocha aż do końca


A ten kto chce wpłynąć

na jej kształt końcowy

Może z mych rąk zginąć

lub dostać do głowy


Nie znacie moich planów

w sumie nic w ogóle

Więc nie pchajcie palca

w zębatkę na kole


Z dala od mych myśli

na trzy kroki w bok

Nikt się nie domyśli

by swym torem szło


Nie muszę być przecież

taki jak wy wszyscy

Tego nie zrozumieją

nawet moi bliscy


Ale mam to w nosie

zresztą jak wy też

Dlatego więc powstał

na szybko ten wiersz …

Jeszcze wczoraj

Jeszcze wczoraj pasał krowy

a już dzisiaj jest miastowy

Tułów prawie wyżej głowy

na wyzwania wciąż gotowy


Jest już z miastem za pan brat

dla niego to inny świat

Dostał już pierwszy mandat

bo na pasach wzdłuż się kładł


Jeździ autem wciąż pod prąd

nie zna znaków — no bo skąd

Zaczął ścigać go już sąd

czyżby miasto to był błąd?


Wszystko klei się mu do rąk

w sklepach kradnie że aż szok

Najpierw robi sztuczny tłok

przed policją jest o krok


Mieszka u znajomych bo

z pracą niezbyt jemu szło

Zresztą kto zatrudni go

takie intelektualne dno


Na wieś raczej już nie wróci

to się z jego „ego” kłóci

Zresztą lubi w tłumie ludzi

jako taki zachwyt budzić …

I po mundialu

Z żalem patrzyłem na to wszystko

co się na meczu działo

Zwycięstwo mogło być tak blisko

a z każdą bramką się oddalało


Do przerwy trener nie zrobił zmiany

a mógł wejść Błaszczykowski

Wtedy by lepiej nasi grali

a nie kopali w kostki


Puściłby na przód ' trójkę z Dortmundu”

może by coś zdziałali

A tak po nieudanym ataku

nawet się nie wracali


Szkoda — kolejne cztery lata

poszły znów nam na marne

Nigdy nie będziemy mistrzem świata

bo to jest nierealne


Nie ma w drużynie żadnego zgrania

podania są niedokładne

Tu dla Kolumbii słowa uznania

nie tracą piłki żadnej


Zmiana trenera tutaj nic nie da

bo on za piłką nie biega

Raczej selekcja ostra się przyda

bo cały naród się wścieka!!! …

Cuda

Mówią że cudów nie ma

bo ten który je czynił

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 12.6
drukowana A5
za 25.37