Trochę mózgu
Co nas skłania do myślenia?
Trochę mózgu pod kopułą
Człowiek tego nie docenia
tylko eksponuje z dumą
Wie że może coś wymyślić
jeśli tylko ruszy głową
Zaraz zacznie się tu pysznić
że jest alfą i omegą
Prawdą jest że właśnie człowiek
trzyma pieczę nad tym światem
Czasem bez zmrużenia powiek
świętym jest — potem wariatem
Ma się prawie już za Boga
zjada wszystko co popadnie
Na zwierzynę padła trwoga
nie przepuści małżom na dnie
Nie ma kłów ani pazurów
tylko szare komóreczki
Dzięki którym bez skrupułów
na rzeź prowadzi owieczki
Co wymyśli jeszcze człowiek
żeby dopiec temu światu?
Mówią — najważniejsze zdrowie
jak żyć po zmianie klimatu? …
Nie lubię
Nie lubię gdy w pewnych sprawach
ktoś za mnie decyduje
Ubezwłasnowolniony
z lekka się wtedy czuję
Mam przecież swoje zdanie
a jakby go nie było
Te ciągłe narzucanie
zwyczajnie mi się znudziło
Jestem wolnym człowiekiem
chyba że jest inaczej
Dobrze że chociaż wybrać
mogę sobie pracę
A i ta już mi raczej
nie daje satysfakcji
A może się zwyczajnie
poddać hibernacji?
Za dużo nas na świecie
i stąd te problemy
A jeszcze te choroby
tak krótko przecież żyjemy
Nie będzie nas — będzie las
ktoś kiedyś mądrze powiedział
O naszej przyszłej zagładzie
już chyba dawno wiedział
Problemy
Każdy ma swoje problemy
z którymi się boryka
Jedynie błędy innych
wspólnie się wytyka
Obwiniamy wciąż Boga
za swoje porażki
Powinęła się noga
nie doznaliśmy łaski
Ale starcza nam siły
żeby kogoś obgadać
Jeżeli to możliwe
w plecy cios nożem zadać
Cierpienie innych nas wzmacnia
niby to współczujemy
Lecz z nieszczęścia innych
sami siłę czerpiemy
Tacy już jesteśmy
zawistni i nieczuli
A nasz język obleśny
pluje jadem żmii
Dalecy od ideału
i tak już zostanie
I nie ma tu reguły
panowie to czy panie …
Cebula
Jako jedyna — cebula
do łez mnie rozczula
Nim ją do końca obiorę
już ciągnę nosem z uporem
Zanim ją całą pokroję
z nożem nad nią stoję
Zacząć jest najgorzej
nie ważne o jakiej porze
Bo każda jest niewłaściwa
cebula jest upierdliwa
Choć witamin ma sporo
oczy mnie od niej bolą
Dopiero gdy się ją zeszkli
wtedy człowiek odetchnie
Bo na patelni cebula
już nie wygląda tak wrednie
A w kapuście i mięsie
to się już całkiem zgubi
I w takiej właśnie postaci
najbardziej się ją lubi
Mechanik samochodowy
W dobie dziurawych dróg
i aut sprowadzanych z zachodu
Przydałby się ktoś sprytny
do napraw samochodów
Taki co ma spore
pojęcie o mechanice
Śruby nie urwie w kole
i zwarcia w elektryce
Auto dobrze naprawi
i nie zedrze skóry
Dobre wrażenie zostawi
że przyjedziesz raz wtóry
Taki jest właśnie Mateusz
bo o nim tutaj jest mowa
Znają go już kierowcy
nie tylko z Czerwonkowa
Po usługę do niego
trzeba już stać w kolejce
Chyba że wolisz gdzie indziej
przyglądać się fuszerce
Powoli sobie ten chłopak
wyrabia renomę
Wiem — bo też obsługuje
moją skromną osobę …
Klient nasz pan
Piękne to były czasy
dawnego PRL-U
Gdy po pustym sklepie
krążyłeś bez celu
Na pytanie — czy coś jest?
Odpowiedź była ta sama
A ekspedientka w sklepie
czuła się jak dama
Klient nic nie znaczył
w oczach personelu
Stał grzecznie w kolejce
za rolką papieru
Czasy się jednak zmieniły
w sklepach dziś jest już wszystko
Klient się teraz panoszy
jak jakieś panisko
Jak coś mu nie pasuje
towar może zwrócić
Takie jego prawo
o swoje się kłócić
Od dziś ekspedientki
mają przechlapane
Muszą się użerać
uśmiechać — na zmianę
Jaki będzie klient
w dalekiej przyszłości?
Jeszcze bardziej zmierzły
mówiąc tu najprościej …
Kondolencje
Aby komuś na ręce
złożyć kondolencje
Trzeba mieć prezencję
i dobre intencje
Bo wymaga tego
powaga tej chwili
Aby dla zmarłego
wszyscy byli mili
Nie ważne co w życiu
swoim narozrabiał
Teraz żal w ukryciu
a jak ksiądz przemawiał!
Chwali go jako męża
co miał same cnoty
A wdowa — jego żona
pierwsze słyszy o tym
Nikt nie szczędził grosza
wieńce okazałe
Na stypę się wproszą
i zaleją pałę!
No bo tak wypada
żałobnicy mili
Byście po pogrzebie
wątku nie stracili
Na początku
Na początku było słowo?
Ktoś przecząco kręci głową
Aby słowo wyrzec mógł
musiał pierwszy być to Bóg
No a potem już wiadomo
Eden — Adam ze swą żoną
I ich dzieci w liczbie mnogiej
Bogu jak najbardziej drogie
By do niego się modlili
żadnych uraz nie żywili
Lecz przy takiej liczbie ludzi
pęd do władzy gdzieś się zbudził
Zamiast Boga — cielce złote
zgubiły w narodzie cnotę
Zapomnieli skąd pochodzą
teraz błądzą ciemną nocą
Czy na powrót znajdą drogę?
Żeby się pojednać z Bogiem
Nie słuchają swego Stwórcy
jemu się cierpliwość kurczy
Czy ukarze swoje dzieci?
Za porządkiem — tak jak leci
Zobaczymy czas pokaże
a tak żyjemy na razie …
Kwoka
Wyszła kwoka z kurczakami
nie wiadomo skąd
Gdzieś na słomie wysiedziała
malców cały rząd
Wszystkie mają upierzenie
takie jak ich matka
Chcąc nie chcąc się dorobiłem
młodych kurek stadka
Pierwsze emocje opadły
w kwestii zaskoczenia
Teraz trzeba skombinować
im trochę jedzenia
No bo pisklak nie podziobie
dorodnej pszenicy
Trzeba paszy dla kurczaków
o danej średnicy
Jest już pasza więc biedactwa
mają co do dzioba
Trzeba dbać o swoje ptactwo
i jakoś wychować
A jak będą już dorosłe
odwdzięczą się jajkiem
Tak więc bieda mi nie straszna
do syta się najem
Drukarka
Fajna to sprawa mieć drukarkę
sprzężoną z komputerem
Co chcesz to sobie wydrukujesz
nie trzeba być ekspertem
Z góry kartkami załadujesz
i tylko zmieniasz opcje
Czarne lub w kolorze drukujesz
masz pełną satysfakcję
Ale jak wszystko jest od czasu
tak samo i drukarka
Kontrolka tuszu się zaświeciła
zamiast drukować — to smarka
A taki tusz jest raczej drogi
gdy kupić go wypadnie
Tak więc zabieram sprzęt z podłogi
i kładę go w szafie na dnie
Jak będą na to jakieś drobne
do tematu wrócimy
Tusz trzeba zmienić — to istotne
a nie ma na to siły
Wszystkie zabawki tego typu
są drogie w utrzymaniu
Jeśli chcesz fotografa mieć
w swoim prywatnym mieszkaniu
Krzyki za ścianą
Nie raz jest człowiek świadkiem
kłótni mimo woli
Co się za ścianą toczy
wrzaski aż ucho boli
Nie mają zahamowań
piorąc swoje brudy
I nas wtajemniczają
w życia swego trudy
Lecą gromkie wyzwiska
tutaj z obu stron
Żadne nie szczędzi pyska
ona jak i on
Krzyczą o różnych sprawach
tak jak na spowiedzi
A człowiek tylko słucha
i jak w szoku siedzi
Czy do rękoczynów
dojdzie między nimi?
Może nie — a zresztą
jeszcze zobaczymy
Nagle cisza nastała
chyba już po burzy
Para się wykrzyczała
może to im służy …
Koniec turnusu
Wszystko co dobre kiedyś się kończy
nasz turnus ma tak samo
Do teraz wszystko było szczodre
aż nic już nie zostało
Kasa na koncie równa zeru
więc już z atrakcji nici
Na dzień dzisiejszy nie ma celu
wynieść po sobie śmieci
Ci co nas w progach swych gościli
nerwy mają zszargane
Do wczoraj jeszcze mili byli
zmienili zdanie nad ranem
Więc pakujemy swoje graty
auto odpalam i w drogę
Kilka pamiątek — nic poza tym
już nie postawię tu nogę
Ale ogólnie fajnie było
będzie co zimą wspominać
Bo trochę zdjęć się porobiło
a ja nie lubię zrzynać
Czy się za rok tu wybierzemy
zdania są podzielone
Jeśli wakacji znów dożyjemy
może zajrzymy w inne strony
Mam swoją wizję
Mam swoją wizję piękna
niech mi się nikt nie wtrąca
Bo ona jest odmienna
i płocha aż do końca
A ten kto chce wpłynąć
na jej kształt końcowy
Może z mych rąk zginąć
lub dostać do głowy
Nie znacie moich planów
w sumie nic w ogóle
Więc nie pchajcie palca
w zębatkę na kole
Z dala od mych myśli
na trzy kroki w bok
Nikt się nie domyśli
by swym torem szło
Nie muszę być przecież
taki jak wy wszyscy
Tego nie zrozumieją
nawet moi bliscy
Ale mam to w nosie
zresztą jak wy też
Dlatego więc powstał
na szybko ten wiersz …
Jeszcze wczoraj
Jeszcze wczoraj pasał krowy
a już dzisiaj jest miastowy
Tułów prawie wyżej głowy
na wyzwania wciąż gotowy
Jest już z miastem za pan brat
dla niego to inny świat
Dostał już pierwszy mandat
bo na pasach wzdłuż się kładł
Jeździ autem wciąż pod prąd
nie zna znaków — no bo skąd
Zaczął ścigać go już sąd
czyżby miasto to był błąd?
Wszystko klei się mu do rąk
w sklepach kradnie że aż szok
Najpierw robi sztuczny tłok
przed policją jest o krok
Mieszka u znajomych bo
z pracą niezbyt jemu szło
Zresztą kto zatrudni go
takie intelektualne dno
Na wieś raczej już nie wróci
to się z jego „ego” kłóci
Zresztą lubi w tłumie ludzi
jako taki zachwyt budzić …
I po mundialu
Z żalem patrzyłem na to wszystko
co się na meczu działo
Zwycięstwo mogło być tak blisko
a z każdą bramką się oddalało
Do przerwy trener nie zrobił zmiany
a mógł wejść Błaszczykowski
Wtedy by lepiej nasi grali
a nie kopali w kostki
Puściłby na przód ' trójkę z Dortmundu”
może by coś zdziałali
A tak po nieudanym ataku
nawet się nie wracali
Szkoda — kolejne cztery lata
poszły znów nam na marne
Nigdy nie będziemy mistrzem świata
bo to jest nierealne
Nie ma w drużynie żadnego zgrania
podania są niedokładne
Tu dla Kolumbii słowa uznania
nie tracą piłki żadnej
Zmiana trenera tutaj nic nie da
bo on za piłką nie biega
Raczej selekcja ostra się przyda
bo cały naród się wścieka!!! …
Cuda
Mówią że cudów nie ma
bo ten który je czynił