WSTĘP
,
,,Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie. W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża
w Jezusie Chrystusie względem Was.””
( 1 Tes 5, 16—18)
Książka ta jest wyrazem dziękczynienia Bogu za cud uzdrowienia zarówno Mojego męża, jak i Mnie z chorób, które Nas dotknęły. Jest również swoistego rodzaju świadectwem na to, że Bóg jest Wszechmocny, pełen miłości i miłosierdzia. Dziękuję Ci Boże Ojcze za Twoją miłość i łaskę, które zostały Nam ofiarowane w dziele Jezusa Chrystusa. Proszę Cię dodaj Nam odwagi i wiary, byśmy zawsze potrafili być dla innych świadectwem tego zbawczego dzieła i wiernymi świadkami Pana Jezusa w Naszym życiu.
ŚWIADECTWO
W dniach owych została zesłana na Nas łaska Pana prowadzona Jego żelazną ręką. A przez to wiem, że miłosierdzie Jego króluje na ziemi przez wzgląd na Syna Swego zesłanego z miłości do całego stworzenia.
Ja Anna, jako zwykły, mizerny człowiek, której dane jest świadczyć o miłosierdziu Bożym, idę po tym świecie z Jego łaski i pod Jego ramieniem. Dane Mi jest także z Jego łaski pisać to wszystko, by jeszcze więcej osób uwierzyło, że Chrystus jest Panem wszystkiego, co widzialne i niewidzialne — Panem życia, gładzącym na wieki śmierć z miłości do Nas — dzieci Bożych, bo i na Nas z łaski Boga Ojca Wszechmogącego objawiły się sprawy Boże.
„Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Jezus usłyszawszy rzekł: „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą.”
Mój mąż Sebastian zachorował w 2016 r. w Poniedziałek Wielkanocny, mając 27 lat. Przyczyną pojawienia się choroby była mutacja genetyczna odpowiedzialna za ciężką postać martwiczo — krwotocznego zapalenia trzustki. Przebywał na OIOM-ie w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie przez okres czterech miesięcy. Od samego początku pojawienia się choroby, w związku z jej bardzo ciężkim przebiegiem dawano Mu jedynie 5% szans na przeżycie. Pojawiło się wówczas wiele komplikacji m.in. niewydolność oddechowa, niewydolność nerek ( czteromiesięczna hemodializa), niewydolność krążenia, sepsa oraz martwica, która zajęła całą przestrzeń zaotrzewnową. Nie sposób właściwie opisywać tutaj szczegółowo wszystkich komplikacji dotyczących choroby trzustki Sebastiana. W związku z zaistniałymi w tamtym okresie okolicznościami faktem jest, iż został On wprowadzony na kilka miesięcy w stan śpiączki farmakologicznej.
Wraz z Moimi rodzicami staraliśmy się z pomocą Bożą przetrwać tę niezwykle trudną sytuację. Poza obowiązkami życia codziennego, pobytem w szpitalu, większą część czasu spędzaliśmy na codziennej modlitwie, prosząc Boga o cud uzdrowienia Sebastiana z tej okropnej choroby. Zwracaliśmy się również z prośbą o wstawiennictwo do licznych Świętych mi.in: św. Rity, św. Tadeusza Judy, św. Jana Pawła II, św. Sebastiana, św. Ojca Pio, św. Antoniego, św. Tereski od Dzieciątka Jezus, św. Leopolda Mandica oraz św. Rafała i innych, aby pomogli Nam uprosić u Boga łaskę uzdrowienia.
W w różnych częściach Polski odprawiane były msze święte o uzdrowienie męża. Niestety choroba postępowała bardzo szybko i okazało się, że stan Sebastiana jest krytyczny. Została więc w tej sytuacji podjęta przez specjalistów decyzja o przeprowadzeniu operacji, celem usuwania zakażonej martwicy mogącej doprowadzić do rozwoju sepsy, obarczonej wysoką śmiertelnością uogólnionej reakcji zapalnej całego organizmu, rozwijajacej się w wyniku,,burzy cytokinowej””. Operacja ta miała być na tyle ryzykowna, iż przeżycie jej graniczyć miało niemalże z cudem. Nieustanne modlitwy do Boga Ojca, Jezusa Chrystusa i Matki Bożej pozwoliły Sebastianowi przeżyć aż szesnaście takich operacji w trakcie czteromiesięcznego pobytu na OIOM-ie. Bardzo małe odstępy pomiędzy operacjami powodowały ogromne obciążenie organizmu Sebastiana, narażając Go tym samym na jeszcze większe niebezpieczeństwo. Wielkim zagrożeniem dla Jego życia był też fakt, iż cały ten szpitalny czas leżał w szpitalnym łożku z otwartą jamą brzuszną, leczony tzw. metodą,,otwartego brzucha „”. Obawiano się również, że tak długie przebywanie w śpiączce farmakologicznej będzie miało znaczący wpływ na układ neurologiczny i może doprowadzić w konsekwencji do szeregu neurologicznych zaburzeń. Wolą Bożą jednak było wybudzenie Go dopiero po czterech miesiącach farmakologicznej śpiączki i paradoksalnie bez większych zaburzeń.
Odwiedzając Sebastiana w szpitalu wraz z Moją mamą od początku choroby czułyśmy przedziwny, słodkawy zapach, którego wcześniej nigdy w życiu nie czułam. Mojej mamie jednakże nie był on obcy, gdyż zetknęła się już z nim przy śmierci swoich rodziców. Był to zapach,,ludzkiej śmierci”, który nie niepokoil, ale wręcz przerażał. Rozbudzał więc w Nas tym większą świadomość odchodzenia bliskiej, kochanej osoby.Towarzyszył Nam nieustannie w ciągu tych czterech miesięcy pobytu Sebastiana na OIOM-ie. Nie odchodził lecz trwał z Nami, przypominając o ludzkim przemijaniu, o kruchości ludzkiego życia tutaj na ziemi, o ludzkiej niewystarczalności, o potrzebie zanużenia się w Bogu w modlitwie, w błaganiu, by jeśli to możliwe, jeśli jest to zgodne z Jego wolą, zachowal przy życiu Mojego męża. Do samego zakończenia choroby cały personel medyczny zajmujący się mężem twierdził, że z madycznego punktu nie jest możliwym przeżycie takich perturbacji zdrowotnycjh. Stan, w jakim znajdował się Sebastian w żaden sposób nie rokował na wyzdrowienie.
W tych trudnych dla Mnie chwilach, szczególnie dużo modliłam się do św. Rity, prosząc Ją o wstawiennictwo u Boga, by wyjednał Mi łaskę cudu uzdrowienia męża. Święto św. Rity przypada 22 maja i tego też dnia wraz z mamą udałyśmy się do kościoła Św. Katarzyny w Krakowie, aby prosić Św. Ritę o wstawiennictwo oraz poświęcić różę, którą powinno przekazać się osobie chorej czekającej na cud. Tak uczyniłyśmy przyniósłszy do szpitala poświęconą różę Sebastianowi w zaufaniu i nadziei, że wróci On razem z nią do domu. Codzienna modlitwa i błagania zostały wysłuchane przez Boga, który cudowną świętą mocą Swoich rąk uzdrowił Sebastiana. Po przebyciu szesnastu operacji, został On wybudzony ze śpiączki farmakologicznej bez,,uszkodzeń”” neurologicznych.
Pomimo trudności, z którymi musieliśmy się zmagać po opuszczeniu przez Sebastiana szpitala: nauka jedzenia, mówienia, pisania, chodzenia, leczenie najcięższych postaci odleżyn i etc. wiemy, że dostąpiliśmy cudownej Bożej łaski, miłości i miłosierdzia, a wielkość cudów, które Bóg uczynił w trakcie tej choroby jest wręcz niemożliwa do objęcia ludzkim umysłem. Obiecaliśmy również św. Ricie, że w podziękowaniu za wstawiennictwo u Boga, będziemy wszystkim opowiadać, czego jako Święta dokonała, a jeśli w przyszłości urodzi się Nam córka, otrzyma imię Rita. Ja sama również zostałam uratowana przez Pana Jezusa i Matkę Bożą, kiedy w trakcie operacji z powodu raka tarczycy doznałam rozległego krwotoku. I tak właśnie rutynowa dwugodzinna operacja stała się jedenastogodzinną walką o Moje życie. Dzień przed zabiegiem w ciągu nocy modliłam się na różańcu i prosiłam Matkę Bożą oraz Jezusa o to, aby pozwolili Mi przetrwać ten czas i spotkać się ponownie z Moim mężem i rodzicami. Po długiej walce na stole operacyjnym tak właśnie się stało. Ta wielogodzinnna walka o Moje życie przyniosla i inne perturbacje. Okazało się, że ratując Mi życie uszkodzono Mi struny głosowe, co w konsekwencji miało przynieść brak możliwości mówienia. Moja mama bardzo przeżywała całą tę sytuację, prosząc Boga o pomoc. A Ja miałam świadomość, że jeśli Bóg będzie chciał uaktywni się choćby jedna struna glosowa i będę mogła mowić, a nawet śpiewać, co sprawia Mi ogromną radość. I tak po wyjściu ze szpitala rozpoczął się czas nauki mówienia. Nasze role z mężem odmieniły się. Teraz On pomagał Mi w jakimś stopniu uporać się z przeciwnościami losu. Wczęśniej to Ja byłam dla Niego wielkim oparciem zwłaszcza, że po wyjściu ze szpitala ważył jedynie 52 kilogramy przy wzroście ponad 195 cm. Sytuacje, o których piszę pokazują, jak ważny jest w Twoim życiu Bóg. Jakie jest Jego działanie. Jak ważny jest też w Twoim życiu drugi człowiek, Jego dobre serce, Jego dusza. Jak ważne jest i Boże i ludzkie wsparcie, pomoc, troska … Jak wreszcie ważna jest świadomość, że sam w tak trudnych okolicznościach nie jesteś sobie w stanie poradzić. Tylko ufność pokładana w Bogu i wiara w Bożą miłość, miłosierdzie oraz łaskę dają możliwość dźwigania krzyża i pokonywania trudnego czasu wymagającego od człowieka ogromnej odpowiedzialności, dojrzałości duchowej, jak również przyjęcia na siebie wielu obowiazków przy rezygnacji częstokroć ze swoich marzeń, czy pragnień.
Bóg jest stale obecny w Naszym życiu i chce abyśmy byli z Nim w każdej sytuacji, gtej radosnej i smutnej. Chce również, abyśmy Go czcili, wielbili i zwracali się do Niego prosząc o łaski i błogosławieństwo. Po przejściu wielu ciężkich chwil i ujrzeniu wielu cudów, których Jezus dokonał w Naszym życiu na Naszych oczach, dziękujemy Mu i wysławiamy Go codziennie dając świadectwo, że Jego moc i potęga, łaska i miłosierdzie są nieskończone. On to sprawuje władzę nad życiem każdego człowieka. I wzrusza się, jak przy Łazarzu, kiedy inni ludzie kochając Jego samego, a także drugiego człowieka, zwracają się do Niego z błaganiem o uczynienie cudu. Sam Jezus, Syn Boży zmartwychwstając, pokonał śmierć, dlatego wraz z mężem świadczymy o Jego całkowitym królowaniu na ziemi i w niebie. Zmartwychwstanie Chrystusa stało się zapowiedzią, że jeśli przyjmujemy Jego miłość, to i My również zmartwychwstaniemy.,,Jeżeli mieszka w Nas Duch Tego, który wskrzesił Jezusa z martwych, to przywróci do życia Nasze śmiertelne ciało mocą mieszkającego w Nas swojego Ducha „”. Zmartwychwstanie Jezusa to poczatek nowego życia. Zmartwychwstając, Pan Jezus pokonał nie tylko śmierć, ale i zło, a zatem nie sposób nie dawać świadectwa Jego wielkim cudom, ale też przede wszystkim świadectwa Jego wielkiej miłości do każdego człowieka oraz łask, jakimi Nas obdarza.
Gdybym więc serce swe nieczułym uczyniła, gdybym miłości w nim nie miała, po cóż szukałabym łaski płynącej spod Bożej prawicy? Przekonana jestem, że oto Pan w dniu ostatnim wyłoni z morza rozpaczy i bólu wszystkich tych, co serc ludzkich łowić dla Niego i w Imię Jego nie zaprzestali.
Gdybym też nie szukała tego, co Bóg Nasz Ojciec do nas mówi, czym bym się stała? Czy nie stałabym się całkowicie pustym naczyniem i pustym sercem błąkającym się po świecie? Gdyby odwiecznie Sprawiedliwy i Miłosierny Bóg łaskawą ręką z czoła odjął mi trud, cóż bym uczyniła? Czyż nie zeszłabym ze ścieżki, która prowadzi wprost do najczystszego zdroju pełnego łask, a wypływającego z Ran Pana, który był, który Jest i który przyjdzie w chwale podźwignąć jarzmo ziemskiego cierpienia.
Stawajmy się co dzień lepsi.Trwajmy przy Jezusie i wierzmy w Niego aż po kres czasów, a także oczekujmy spotkania z Nim w Królestwie Niebieskim. Dostąpiliśmy od Boga największych łask mogąc jeszcze za życia ujrzeć Jego moc i miłosierdzie, dlatego też mówmy: Chwała Bogu na wysokości! Niech się święci Imię Jego, niech przyjdzie Królestwo Jego, niech Jego wola się dzieje tak w niebie, jak i na ziemi. Zachowaj Nas Boże od wszelkiego złego, abyśmy mogli świadczyć o Twojej potędze i chwale, miłosierdziu i łasce.
Ku przestrodze…
1. Według czynów swoich, którymi braci swych raczysz, odpłata będzie ci dana.
2. Według miłosierdzia, którym braci swych raczysz miłosierdzie Pan ci odda.
3. Według gniewu, którym braci swych raczysz, setkrotny gniew Boży spadnie na twoją głowę.
4. Według krzywd, którymi braci swych raczysz, ciężką i sprawiedliwą ręką dotknie Bóg twego ciała.
5. Według dobrego serca, którym braci swych raczyłeś Najmiłosierniejsze Serce Pana łaską Cię obdarzy.
Ku pocieszeniu…
1. Szczęśliwy, który szuka Pana Boga Swego wśród biednych i ubogich albowiem on udział w zbawieniu Bożym mieć będzie.
2. Szczęśliwi, którzy wzywają Imienia Pana Boga Swego pogrążeni w rozpaczy, szukający nadziei w Miłosierdziu Bożym, albowiem już teraz w Sercu Bożym mieszkają na wieki.
3. Szczęśliwy, kto przebywa w boleści z innymi zjednoczony, albowiem ręka Pana czuwa nad Jego duszą.
4. Szczęśliwy, kto miłuje swych prześladowców, albowiem wielką otrzyma nagrodę w Niebie.
5. Szczęśliwy, kto przyjmuje ciężar odrzucenia, albowiem Pan z czułością okryje go Swym płaszczem miłosierdzia.
6. Szczęśliwy, kto powrócił do Pana, albowiem życie odzyskał.
7. Szczęśliwy, kto przyjmuje Pana, albowiem dusza Jego do Boga przywiązana.
8. Szczęśliwy, kto służy innym, albowiem Panu Bogu Swemu w niebie służyć będzie.
9. Szczęśliwy, kto głosi Bożą Ewangelię, albowiem imię jego zapisane w księdze życia będzie.
— Stacja —
Drogi Boże
splecione po całym świecie
I Krzyż jeden
noszony przez Pana
Na Krzyżu przybite
grzechy świata
Uginają się Jego kolana
Świata zło
Duszy płacz
I ciche zawodzenie
Płacze brat
w oczach łza
Idzie
widać Krzyża cienie
Serca krzyk
zwątpienia smak
Grzechów ciężkie brzemię
Rodzina głodna
Nie pierwszy już raz
Idzie
stacji nieskończenie
Samotny sam
Pomocy brak
Ludzie w złoto odziani
Dziecko bez chleba
Miłości potrzeba
Idzie
pokuta za Nim
Myślący
Bezmyślni
i jęk dusz uciskanych
Ten co bez rąk
Serce ma wciąż
Idzie
cierniem ukoronowanie
Dawny rok
Zabiera Krzyż
i Nowy Rok zaczyna
Idzie
nowa stacja
Nowa Krzyża godzina
Podnoszę wzrok
I ludzi tłum
A oczy ich zapłakane
Idzie
Krzyżowej miłości wzrok
Jezus jest naszym Panem!
— Jezus Frasobliwy —
Nie pierwszy to już raz,
gdy czeka.
Cicho w spokoju się przygląda
frasobliwie.
O Jezu w cierniowej koronie!
Od człowieka
widzisz,
do czego zdolny jest człowiek.
Nie pierwszy to już raz,
gdy czeka.
Głowa ze smutkiem spuszczona.
O Jezu przybity przez grzech człowieka!
Widzisz,
jak upada człowiek.
Nie pierwszy to już raz,
gdy czeka.
Miłością przepełniony
dla Nas.
O Jezu z sercem przebitym ręką człowieka!
Widzisz,
jak pełen złości człowiek.
Nie pierwszy to już raz,
gdy czeka.
Ręką swą głowę podpiera.
O Jezu, Zbawicielu człowieka!
Od śmierci uratowany człowiek.
— Pokuta —
Czy choć raz jeden
przyszło nam do głowy…
W natłoku codziennych spraw
na małej karteczce,
cienkiej niczym listek,
słowa kreślone…
Oto matka pokory!
Pokuty nadchodzi już czas.
Na kamień rzucane
czcze rozważania.
I wcale się nie wydaje
żeśmy uczynni, dobrzy,
pełni złudnego szczęścia,
pełni zmyślonych zalet.
Cóż to za rogiem?
Oczu nie zamykaj!
Teraz boisz się zła?
Sam je czyniłeś.
Czy widzisz, jak wiele wspólnego
mają morza i łza?
Człowieku tak marny!
Wybiła już Twoja godzina.
Upadnij na twarz
na te kolana!
Od dzisiaj
upadać Ci trzeba.
Za grzechy te duże
i te maleńkie
z nich szkoda Ci było się spowiadać.
Kogo obchodzi:
Czy coś zrobiłeś?
Nadchodzi twoje-Biada!
Pokuta tu lekiem.
Kto mądry
przyjąć może.
Kto od Boga pochodzi,