E-book
22.05
drukowana A5
61.86
drukowana A5
Kolorowa
86.88
Tomisław I Trpimirović — w dziejach i narodowej legendzie Chorwatów

Bezpłatny fragment - Tomisław I Trpimirović — w dziejach i narodowej legendzie Chorwatów


Objętość:
274 str.
ISBN:
978-83-8189-462-3
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 61.86
drukowana A5
Kolorowa
za 86.88

Tradycja nie czci popiołów,

ona podsyca płomień

Gustav Mahler

Wstęp

Każde z państw posiada swój mit założycielski związany z jednym z władców panujących w pierwszych latach istnienia państwa. W przypadku Chorwacji jeden z mitów założycielskich pań­stwa jest ściśle związany z postacią panującego w pierwszej ćwierci dziesiątego wieku Tomisława z rodu Trpimiroviciów. Wizja władcy, która przetrwała w pamięci zbiorowej narodu pojawiła się jednak dopiero w połowie XIX wieku, czyli prawie dziewięćset lat po śmierci tego średniowieczne­go władcy. Sama legenda mówi o Tomisławie iż był władcą młodym i silnym, który odniósł znaczą­ce sukcesy militarne nad silnymi i żądnymi zdobyczy terytorialnych Węgrami i Bułgarami, przy­czyniając się w ten sposób do poważnego osłabienia ich militarnych potęg, po czym miał dokonać zjednoczenia księstw Chorwacji Posawskiej i Chorwacji Dalmatyńskiej, uregulować kwestię religii na terenie zjednoczonej Chorwacji popierając sprawowanie liturgii w języku łacińskim w miejsce liturgii słowiańskiej, a także jako pierwszy z władców Chorwacji przyjąć koronę królewską. W ca­łej legendzie Tomisława najbardziej zastanawiający jest moment jej pojawienia się i błyskawicznie zyskanej popularności. XIX wiek w Chorwacji jest okresem kiedy państwo jest podzielone admini­stracyjnie pomiędzy Cesarstwo Austriackie i Królestwo Węgierskie. Co prawda oba te organizmy państwowe podlegały jednemu władcy, jednak już dwa odrębne parlamenty i oddzielni ministrowie doprowadzali do istnienia dwóch całkowicie odrębnych porządków prawnych, co w połączeniu z zyskującymi na sile tendencjami odśrodkowymi stawało się potencjalnym punktem zapalnym dla nowego konfliktu w tej części Europy.

Celem niniejszej pracy jest podjęcie próby znalezienia momentu, w którym postać Tomisła­wa Trpimirovicia ponownie pojawiła się na kartach chorwackiej historii, a także próba sprawdzenia prawdziwości wydarzeń pojawiających się w legendzie i znalezienia dla nich potwierdzenia w ma­teriale źródłowym. Druga, znacznie obszerniejsza część pracy jest skupiona na próbach przedsta­wienia motywu Tomisława w literaturze naukowej, która to przywróciła go powszechnej pamięci. Dodatkowo, poza pracami czołowych historyków, którzy to przywrócili monarchę powszechnej pa­mięci zbiorowej, zwrócono również uwagę na polityczne wykorzystanie postaci Tomisława I oraz budowę jego wizerunku. W ten sposób, rzekomy pierwszy król Chorwatów został uznany za swo­isty symbol zjednoczenia i odrodzenia państwa, a także jego potęgi. Również w drugiej części pracy został poruszony problem koronacji Tomisława, wobec której historycy do dziś nie są zgodni.

Próba przedstawienia historii niektórych państw jest dość kłopotliwa. Wpływa na to nie tyl­ko skąpa ilość materiału źródłowego ale również częste popadanie interesującego nas kraju w obcą zależność, skutkującą często próbą wymazania historii danego państwa i zastąpienia jej historią i tradycją zaborcy. Takie problemy występują przede wszystkim podczas badania historii Chorwa­cji. Ilość materiału źródłowego dla najwcześniejszych dziejów państwa nie tylko jest bardzo skrom­na, ale jest również autorstwa kronikarzy z państw ościennych, z którymi Chorwaci toczyli wojny. Pierwszym czysto chorwackim materiałem źródłowym jest Historia Salonitana spisana w XIII wie­ku przez splickiego archidiakona Tomasza, czyli już w czasach kiedy Królestwo Chorwacji znajdo­wało się w unii personalnej z Królestwem Węgier.

Praca na źródłach pisanych tworzy problemy związane z ich poprawną interpretacją. Proble­my te zostają zwielokrotnione w przypadku korzystania ze źródeł, które powstały w okresie póź­niejszym niż opisywane w nich wydarzenia. W materiałach tego typu zawsze znajdą się przekłama­nia i nieścisłości. Jeszcze większy problem stanowią materiały, które powstawały w pewnym odda­leniu od opisywanych miejsc i które opierały się na niesprawdzanych informacjach. Z takim zesta­wem problemów należy się zmierzyć w przypadku badania historii średniowiecznej Chorwacji. Ilość materiału źródłowego jest nie tylko skromna, ale też uszkodzona przez wielokrotne redagowa­nie go w późniejszych wiekach. Problemy te pojawiają się przy pracy nad podstawowymi źródłami dla wczesnośredniowiecznej historii Chorwacji, do których należą: Historia Salonitana Tomasza Archidiakona, Historia Królestwa Słowian Duklanina z Baru i De Administrando Imperio Konstan­tyna VII Porfirogenety.

Historia Salonitana Tomasza Archidiakona została spisana w 1266 roku w Splicie. Jest to jeden z najcenniejszych dokumentów traktujących o przeszłości państwa chorwackiego. Pierwszy odpis dokumentu pojawił się w 1666 roku, w języku łacińskim. Następne edycje, już tłumaczone i opatrywane komentarzami historyków pojawiały się kolejno w 1867 i 1997 w wersji rosyjskiej, ponownie w języku łacińskim w 1894 roku, w wersji włoskiej w 1939 roku, edycja angielska uka­zała się w roku 2006, natomiast najważniejsze dla nas edycje chorwackie zostały opublikowane ko­lejno w 1960 i 2003 roku. Tekst zawarty w Kronice opisuje historię Splitu od czasów panowania rzymskiego do roku 1266. Jest to źródło bardzo wiarygodne, znajdujące swoje potwierdzenie w do­kumentach splickiej metropolii kościelnej, oraz papieskiej korespondencji, a także w królewskich przywilejach nadawanych nie tylko dla kościoła, czy miasta, ale również dla całego obszaru Dalma­cji. Sam autor według Kerubina Šegvicia mógł należeć do splickich możnych, co według niego tłu­maczy osiągnięcie wysokiej pozycji w strukturach kościelnych. Prawdopodobnie urodził się w 1200 lub 1201 roku, natomiast zmarł 8 maja 1268 roku, co sugeruje zapis z nagrobka umiesz­czonego w kościele franciszkanów w Splicie. Wiemy również, że za pontyfikatu splickiego arcybi­skupa Bernarda, a także prawdopodobnie dzięki jego wstawiennictwu wyjechał na studia do Bolo­nii, gdzie kształcił się w teologii i prawie. Około 1227 roku powrócił do Splitu, gdzie jako kleryk pełnił funkcję notariusza, a trzy lata później został wyniesiony do godności archidiakona.

Kolejnym materiałem źródłowym jest dzieło bizantyjskiego cesarza Konstantyna Porfiroge­nety De Administrando Imperio. Konstantyn urodził się w 905 roku. Jako dziecko z nieuznawanego przez kościół wschodni związku, nie mógł liczyć na koronę. Jego sytuacja zmieniła się dopiero po roku, kiedy interweniował papież Sergiusz III uznając Konstantyna za legalnego potomka cesarza Leona VI Filozofa, a tym samym za następcę tronu. Już w 911 roku za panowania ojca, Konstantyn przyjął koronę cesarską. Jednak szybka śmierć ojca i następująca po niej regencja Aleksandra, która sprowokowała wojnę z bułgarskim Symeonem tylko pogorszyły sytuację młodego cesarza. Przez działalność patriarchy Konstantynopola, niechętnego cesarzowi Mikołaja Mistyka, nadano Syme­onowi tytuł cara Bułgarii, zaprojektowano małżeństwo Konstantyna z jedną z córek Symeona oraz doprowadzono do zawarcia pokoju. Wkrótce po tych wydarzeniach regentką została cesarzowa wdowa, która zerwała wszystkie postanowienia zawarte przez Mikołaja Mistyka, doprowadzając do ponownego wybuchu wojny. Trwająca od 913 roku nowa wojna przyniosła poważne straty bizantyj­czyków, zmuszając cesarzową Zoe do ustąpienia z funkcji regentki i powierzenia tej roli Leonowi Fokasowi, dowódcy armii, co nastąpiło w 917 roku. Zanim Fokas zdążył objąć opiekę nad młodym cesarzem i państwem, ubiegł go admirał Roman Lekapen, który nie tylko ogłosił się regentem, ale również wydał za Konstantyna własną córkę — Helenę, potwierdzając w ten sposób swoje prawa do administrowania państwem. Po roku, wymusił na zięciu ogłoszenie samego siebie cesarzem, degra­dując Konstantyna do roli współcesarza. Przez kolejne lata Konstantyn pozostawał na dworze jedy­nie figurantem pozbawionym prawa do opuszczania miasta. Stan ten trwał ćwierć wieku, bo do 945 roku. Wtedy mijało 18 lat od śmierci największego wroga Imperium, Symeona rozgromionego przez Chorwatów, zmarł również najstarszy syn Lekapena przygotowywany do roli następcy tronu, a sam Lekapen został pojmany przez młodszych synów i zesłany na Porti. Konstantyn wykorzystał zatem sytuację, pojmał i wygnał młodszych synów Lekapena z miasta, gdzie to na wygnaniu szyb­ko zginęli w niejasnych okolicznościach. Konstantyn rządził królestwem do 959 roku, kiedy to zmarł. Pozostawił po sobie państwo będące w dobrych stosunkach z otaczającymi je państwami sło­wiańskimi, oraz kilka znaczących prac, z których dla badania dziejów Chorwacji najważniejsze jest O zarządzaniu państwem.

De administrando imperio jest jednym z najważniejszych źródeł dla średniowiecznej historii Bałkanów, dzięki czemu, zostało wielokrotnie przeanalizowane. Analizy te ujawniły znaczne podo­bieństwa niektórych fragmentów do Kroniki Teofana Wyznawcy, z którego zaczerpnął znaczną część informacji dotyczących początków państwa bułgarskiego. Ze Zwięzłej Kroniki Jerzego Mni­cha pochodzi większość informacji zawartych w czwartym rozdziale dotyczącym wewnętrznych spraw cesarstwa. Ta sama praca była również bazą do stworzenia dzieła O Temach. Trzecim bardzo mocno wykorzystanym przez Konstantyna źródłem był Słownik Stefanosa z Bizancjum, który już sam w sobie jest obszerną kompilacją prac wcześniejszych historiografów, w tym nawet Herodota czy Strabona. Kolejnym źródłem informacji niezbędnych dla stworzenia dzieła były opowieści kup­ców i dyplomatów przybywających z opisywanych krain. Źródła, z których korzystał Konstantyn i brak ich weryfikacji w czasie powstawania pracy doprowadziły do pojawienia się w nim wielu błędów i zaprzeczeń. Do najczęstszych należy wykluczające się wzajemnie datowanie, oraz częste błędy przy podawaniu imion władców, jak choćby w przypadku uznania Attyli za władcę Węgrów — z czym też spotkamy się przy Latopisie popa Duklanina. Powstałe błędy wskazują również na pier­wotny zamysł stworzenia dwóch odrębnych dzieł, oraz pisania poszczególnych rozdziałów w róż­nym czasie, po czym złożenia ich razem w nie zawsze pasującej do siebie kolejności. Świadczą o tym rozdziały 1—8 i 10—12 traktujące o Pieczyngach i Turkach, oraz włożony pomiędzy nie roz­dział 9 łączący się treścią z 13 i zawierający wskazówki dotyczące pozyskiwania sojuszników. Cie­kawym i niezwykle ważnym dla badaczy dziejów Chorwacji jest zamieszczony przez Porfirogenetę opis sąsiadujących z imperium Chorwatów, którzy w owym czasie urastali do rangi trzeciej siły Bałkanów. Jak podaje Konstantyn, sama nazwa Chorwaci oznacza w ich języku tych, którzy zajmu­ją znaczny obszar. Jeśli wziąć pod uwagę ówczesna Chorwację, czyli obszar Dalmacji i Panonii to jest on nie większy od terenu zajmowanego przez Bułgarów Symeona, zatem tłumaczenie cesarza jest dość naciągane. Oczywiście pojawiały się wśród późniejszych historiografów próby wytłuma­czenia, że chodzi tutaj o obszar z którego Chorwaci przybyli na Bałkany, czy Białą Chorwację, ma­jącą się znajdować na terenach dzisiejszej Polski.

Zupełnie inny problem powstaje przy badaniu Historii Królestwa Słowian. Kronika ta po­wstała prawdopodobnie około roku 1160—1170 na terytorium Księstwa Dukli, czyli dzisiejszej Czar­nogóry. Dość kłopotliwe jest również wskazanie autora Latopisu. Powszechnie przyjmuje się, iż mógł nim być biskup znajdującego się na terenie Dukli Baru. Jednak nawet wśród historyków po­jawiają się pewne wątpliwości. Tak na przykład chorwacki historyk Vojislav Nikčević wskazuje na barskiego biskupa Grgura, sprawującego swój urząd w drugiej połowie XII wieku. Z kolei zajmu­jący się historią Czarnogóry Slavko Mijušković, w komentarzu do wydania faksymilów Latopisu z 1967 roku, wysunął teorię mówiącą, iż cała Historia Królestwa Słowian jest powstałą na przeło­mie XIV i XV wieku fikcją literacką. Samo dzieło posiada też spore wady, takie jak przekłamania czy zmyślenia. W historiografii Latopis zapisał się na stałe dzięki swojemu pierwszemu wydaniu w języku włoskim przez dubrownickiego benedyktyna Maura Orbiniego w 1601 roku. W 1666 roku za sprawą pochodzącego z Trogiru historyka Ivana Lučicia wydano łacińską wersję kroniki. Nato­miast pierwsze krytyczne wydanie tejże pracy ukazało się dopiero w 1874 roku, a jego redakcją za­jął się Ivan Črnić. Pewnym problemem są różnice pomiędzy poszczególnymi redakcjami. Otóż re­dakcja łacińska jest znana z rękopisów przechowywanych w Bibliotece Watykańskiej i Bibliotece Narodowej w Belgradzie. Rękopis znajdujący się w Watykanie pochodzi najprawdopodobniej z pra­cowni wspomnianego już Lučicia i to właśnie na tej wersji pracował Mijušković. Druga edycja, to również wspomniana włoska wersja wydana przez Orbiniego, przy czym w wielu miejscach różni się od tekstów przechowywanych w Belgradzie i Watykanie, co wskazuje na prawdopodobieństwo posługiwania się przez Orbiniego obszerniejszym tekstem oryginalnym niż ten, który kopiował Lučić. Trzecia z edycji jest dla nas najbardziej interesująca. Jest to redakcja chorwacka, również przechowywana w zbiorach Biblioteki Watykańskiej. Tekst ten jest nie tylko najstarszym z zacho­wanych rękopisów Latopisu, pochodzącym z XVI wieku, ale zawiera jedynie 23 rozdziały będące dość swobodnym przekładem łacińskiego oryginału, a także jest wzbogacony tekstem legendy o śmierci króla Zvonimira. Ostatnia redakcja to łaciński przekład redakcji chorwackiej pochodzący prawdopodobnie z 1500 roku. Jednak odstępstwa od znanej nam chorwackiej wersji tekstu są tak duże, że część badaczy jest skłonna podejrzewać iż jej autor — Marko Marulić — korzystał z jeszcze innej wersji Latopisu.

Sama ilość błędów w zapisie Latopisu jest niezwykła. Nie tylko utożsamia w nim chorwac­kiego Tomisława z morawskim Świętopełkiem, a węgierskiego Arpada błędnie nazywa Attylą, ale również tworzy historie nie mające miejsca. Najlepszym tego przykładem jest legenda o klątwie króla Zvonimira. Legenda dotyczy śmierci ostatniego znaczącego króla Chorwatów Dmitara Zvoni­mira. O samej śmierci pisze również Tomasz Archidiakon, przekazując to słowami rex Suinimirus mortis debitum solvit, co w języku chorwackim tłumaczy się jako kralj Zvonimir platio je dug smr­ti, a można to przetłumaczyć jako: król Zvonimir spłacił dług śmierci. Oznacza to tyle, że zmarł śmiercią naturalną. Z kolei u Duklanina pojawia się cała historia mówiąca o spisku dwunastu moż­nych rodów na życie władcy, który dążył do zwołania krucjaty, co jak wiemy w 1089 roku było fi­zycznie niemożliwe. Ponadto sam spisek miał doprowadzić do zamordowania króla u wrót jednego z pięciu kościołów w leżącej opodal Knina Biskupiji, przy czym konający w mękach król miał rzu­cić na rodaków klątwę, na mocy której mieli już nigdy nie mieć władcy, który mówi w ich języku. Jako, że legenda pojawia się jedynie w chorwackiej edycji Latopisu, pojawiają się poważne wątpli­wości co do jego autora. Profesor Nada Klaić podważała całkowicie wiarygodność wszystkich wer­sji Latopisu, posuwając się nawet do stwierdzenia, iż jego chorwacka wersja powstała dopiero w XIX wieku, czyli w okresie, w którym legenda o klątwie Zvonimira zaczęła zdobywać na popularności.

Podczas badania historii Tomisława i kreowania wizerunku władcy dla potrzeb politycz­nych, podjęta została relacja i analiza najważniejszych wydarzeń w historii Chorwacji, które wpły­wały na rozwój linii politycznej i wykorzystywanie historii dla celów mitologizacji i polityzacji dziejów, w czym niezwykle pomocna była wykładnia Jana Pomorskiego przedstawiona w artykule z 2017 roku. Podjęto również próbę analizy narracji zastosowanej w pracach czołowych chorwac­kich historyków, oraz badaczy poruszających problematykę rządów Tomisława I, co pozwoliło na zaobserwowanie zmiany stosunku badaczy względem władcy. Dzięki temu możemy zaobserwować jak historycy piszący w określonym kontekście dziejowym wypowiadali się na temat monarchy. Kolejną metodą badawczą podjętą dla zbadania problemu Tomisława było zastosowanie się do spo­sobu badań miejsc pamięci, który opracował Pierre Nora. Zgodnie z tą metodą, Tomisław, albo ra­czej związane z nim poprzez legendę miejsca czy też trwająca od prawie dwustu lat polityka budo­wy wizerunku, zostały uznane za miejsca pamięci, co mieści się w definicji Nory mówiącej: miej­sca pamięci to wydarzenia, osoby i inne fenomeny historyczne, które zarówno warunkują, jak i od­zwierciedlają kształtowanie się tożsamości zbiorowych. Dzięki temu można było zwrócić większa uwagę na przedstawienia władcy mające dotrzeć do masowego odbiorcy, wśród których znalazły się nie tylko pomniki i obrazy, ale także nazewnictwo ulic, czy powielanie wizerunku monarchy na środkach płatniczych, a także odwoływanie się do niego w utworach muzycznych.

Niniejsza praca składa się z pięciu rozdziałów. Rozdział pierwszy został poświęcony omó­wieniu sytuacji na Półwyspie Bałkańskim w chwili przybycia na te tereny plemion chorwackich i przejęcia nad nim kontroli przez Słowian. Dalej przedstawione zostało tworzenie się państwowo­ści chorwackiej, rozwój i popadnięcie w zależności od silniejszych sąsiadów dwóch księstw chor­wackich.

W drugim rozdziale została zaprezentowana problematyka objęcia tronu przez Tomisława I i jego rządów. Na podstawie materiału źródłowego zostało przedstawione przypisywane temu wład­cy zjednoczenie Chorwacji Posawskiej i Chorwacji Primorskiej w jeden organizm państwowy, a także powiązane z nimi zwycięskie wojny z koczowniczymi Węgrami i Bułgarami cara Symeona. Ponadto przedstawiono tutaj zwołane za panowania Tomisława synody w Splicie wraz z ich posta­nowieniami, które wywarły znaczący wpływ na późniejszy rozwój chorwackiego kościoła i związa­ny z nim rozwój świadomości narodowej. Dalej poruszona została kwestia stanu armii chorwackiej, która zapewniła Tomisławowi sukcesy militarne. Na zakończenie rozdziału została natomiast omó­wiona kwestia upadku państwa chorwackiego i jego podporządkowania silniejszym sąsiadom.

Na początku kolejnego rozdziału został zaprezentowany rozwój ruchów nacjonalistycznych i idei iliryjskiej, dzięki którym postać Tomisława Trpimirovicia została przywrócona pamięci zbio­rowej narodu. Dalej zostali przedstawieni czołowi chorwaccy historycy XIX wieku, nazywani rów­nież ojcami chorwackiej historiografii, oraz obraz Tomisława stworzony przez działalność naukową czołowych historyków Chorwacji. Następnie został poruszony problem koronacji Tomisława, który zrodził się dopiero na przełomie XIX i XX wieku w wyniku rozbieżności w interpretacji materiału źródłowego. Kolejną kwestią poruszoną w w tym rozdziale był wpływ wydarzeń politycznych i sto­sunek władców Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, oraz Królestwa Jugosławii wobec tego średniowiecznego władcy i całej średniowiecznej historii Chorwacji. Koniec rozdziału został poświęcony przypadającym na 1925 rok obchodom tysiąclecia koronacji Tomisława i związanego z tym tysiąclecia państwa Chorwackiego, które były nie tylko okazją do uczczenia pierwszego kró­la, ale również wielką polityczną manifestacją narodu chorwackiego skierowaną przeciwko dykta­torskim rządom Aleksandra I Karađiorđievicia.

W czwartym rozdziale zostało przedstawione spojrzenie władz faszystowskiego Niezależne­go Państwa Chorwackiego na postać Tomisława. Średniowieczny władca został przez ruch usta­szowski wykorzystany dla przedstawienia ciągłości państwa, czyli uznania Niezależnego Państwa Chorwackiego za bezpośredniego spadkobiercę Królestwa Chorwacji. Państwo prowadzone przez poglavnika Ante Pavelicia wykorzystało imię Tomisława również dla podkreślenia swojego znacze­nia poprzez nadanie go marionetkowemu królowi Aimone de Savoy spokrewnionemu z włoskim Wiktorem Emanuelem, który odtąd występował jako Tomisław II Sabaudzki.

Ostatni z rozdziałów przedstawia stosunek Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosła­wii wobec średniowiecznego monarchy i jego rolę w pracach historyków okresu komunizmu. Dalej przedstawiona została związana z państwem Tomisława idea Wielkiej Chorwacji i odwołania do jego rządów w czasie wojny o niepodległość w latach 1991—1995. Na koniec rozdziału została za­prezentowana budowa wizerunku Tomisława I w dzisiejszej Republice Chorwacji poprzez nazew­nictwo ulic i placów a także wykorzystanie wizerunku i imienia władcy kraju, oraz jego rola w pa­mięci zbiorowej Chorwatów.

Temat Tomisława I jest wciąż żywy w chorwackiej historiografii, co sprawia, że wciąż po­wstają nowe prace traktujące o historii Chorwacji we wczesnym średniowieczu i postaci Tomisła­wa. Uniemożliwia to pozyskanie wszystkich prac, zwłaszcza, że ich dostępność poza granicami Chorwacji jest znikoma, a wiele z nich jest również trudno dostępna na terytorium kraju, z którego się wywodzi.

Pozostaje jeszcze kwestia zapisu słów pochodzących z języka serbo-chorwackiego. W pracy przyjęto regułę zapisu zgodną z regułami pisowni chorwackiej, a odstępstwo od niej zostało zasto­sowane jedynie w przypadku miast posiadających swoje odpowiedniki w języku polskim, jak na przykład Zagrzeb zamiast Zagreb, czy Belgrad zamiast Ƃeoград. Z powodu zmieszczenia słów za­pisanych w języku chorwackim zostaje przedstawiona prosta transliteracja dla znaków nie występu­jących w polskim alfabecie: č — cz, đ — dź, š — sz, v — w, ž — ż, dž — dż.

Niniejsza praca nie mogłaby powstać bez wsparcia i pomocy osób bardziej doświadczonych w prowadzeniu badań naukowych oraz dysponujących większą wiedzą szczegółową odnośnie nie­których zagadnień. Tak też chcę wrazić serdeczne podziękowanie pracownikom Zakładu Filologii Chorwackiej, Serbskiej i Słoweńskiej, którzy wraz z kierownikiem Zakładu, profesor Aleksandrą Borowiec zgodzili się pochylić nad niniejszą pracą i udzielić szeregu porad i sugestii odnośnie wy­korzystanej literatury. Dziękuję również księdzu Andrzejowi Chorzępie, za pomoc okazaną w wyja­śnieniu kwestii dotyczących historii kościoła, oraz zwrócenie uwagi na problematykę tytulatury władz kościelnych. Szczególne podziękowania należą się również jeszcze dwóm osobom, bez któ­rych ta praca nigdy by nie powstała, a na pomoc których mogłem w każdej chwili liczyć. Tymi oso­bami są doktor Alicja Dobrosielska, która niejednokrotnie wskazywała mi błędy logiczne i rzeczo­we pojawiające się w tekście, a także zwracała uwagę na częste zbytnie upraszczanie bądź pomija­nie kwestii, które nie były tak oczywiste dla czytelnika jak mi się zdawało. Ponadto chcę jej serdecznie podziękować za pomoc w przeprowadzeniu korekty tekstu, a także okazane wsparcie i motywację. Drugą z wyjątkowych osób, którym należą się szczególne podziękowania jest profesor Piotr Boroń pod kierunkiem którego niniejsza praca powstała. Chcę złożyć serdeczne podziękowa­nia za wsparcie mojej pracy nie tylko swoją olbrzymią wiedzą i pomysłami na dalsze rozbudowy­wanie poszczególnych części dysertacji, ale także udostępnienie własnych zbiorów literatury, oraz okazaną w czasie Naszej współpracy wyrozumiałość.

Rozdział I
Chorwacja przed X wiekiem

W niniejszym rozdziale zostaną nakreślone dzieje ziem chorwackich przed X wiekiem. Naj­pierw omówione zostanie pochodzenie nazwy, położenie geograficzne i początki osadnictwa na tych terenach wraz z wyraźnym zaznaczeniem jego ciągłości od czasów prehistorycznych. Następ­nie zostanie poruszona kwestia przybycia Słowian, w tym również Chorwatów na tereny Półwyspu Bałkańskiego i formowanie przez ten lud pierwszej wspólnoty terytorialnej. Kolejnym poruszonym w niniejszym rozdziale aspektem będą koncepcje pochodzenia plemion chorwackich wraz z wska­zaniem czasów, w których wspomniane hipotezy cieszyły się największą popularnością. Ostatnim poruszonym w rozdziale tematem będzie historia księstw chorwackich i ich władców, których dzia­łania doprowadziły do ostatecznego zjednoczenia państwa w X wieku pod rządami Tomisława I.

Próba przedstawienia historii poszczególnych państw bałkańskich, w tym także Chorwacji jest niezwykle trudnym wyzwaniem. Z jednej strony dysponujemy niewielką liczbą materiałów źró­dłowych, z drugiej natomiast powstające licznie w XVIII i XIX wieku opracowania noszą na sobie piętno rodzącej się wówczas myśli narodowej, niejednokrotnie zmieniając lub też zaciemniając ory­ginalny przekaz omawianych dokumentów. Dodatkowym utrudnieniem są warunki geopolityczne, w których przyszło przybywającym na zamieszkały przez Rzymian Półwysep Bałkański plemio­nom słowiańskim funkcjonować. Nazwa używana dla określenia regionu ­ Bałkany ­ pochodzi z języ­ka tureckiego i oznacza pasmo zalesionych gór, a została użyta po raz pierwszy przez włoskiego pisarza Fillipa Buonaccorsiego, w Polsce znanego jako Kallimach, który pełniąc misję dyploma­tyczną do państwa Osmańskiego napisał w 1490 roku w liście do papieża Innocentego VIII, że góry które pokonuje, miejscowi nazywają Bałkanem: quem incolae Bolchanum vocant. W skład nazwa­nego tak łańcucha górskiego wchodzi między innymi Stara Płanina. Następnie określenie to zaczęło się pojawiać coraz częściej w dziennikach żeglarzy i podróżników dla określenia wyżynnego terenu pomiędzy Morzem Adriatyckim i Morzem Czarnym. Jednak dopiero w 1808 roku niemiecki geo­graf August Zeune w pracy zatytułowanej Goea stworzył określenie Półwysep Bałkański, które funkcjonuje w geografii do dnia dzisiejszego.

I.1 Warunki naturalne, osadnictwo, struktury społeczne

W przeciwieństwie do półwyspów Apenińskiego czy Iberyjskiego, gdzie wszystkie granice są wyraźnie określone i widoczne na mapach, wytyczenie granic Półwyspu Bałkańskiego stanowi pewien problem. O ile granice zachodnia, południowa i wschodnia są bezdyskusyjne, wyznacza je linia brzegowa mórz Adriatyckiego, Jońskiego, Śródziemnego, Egejskiego, Marmara i Czarnego. Problem stanowi natomiast północna linia graniczna półwyspu. Wspomniany już Zeune umieszczał jego północną granicę na łańcuchu górskim łączącym się na zachodzie z Alpami na Istrii a na wschodzie kończącym się dwiema odnogami na wybrzeżu Morza Czarnego. Była to jednak idea chybiona, która w myśl jej autora miała nawiązać do granic półwyspów Apenińskiego i Iberyjskie­go, które są oddzielone właśnie górami od reszty kontynentu. W przypadku Bałkanów było to roz­wiązanie dosyć karkołomne, gdyż w tak górzystym terenie jest wręcz rzeczą niemożliwą odnalezie­nie granicy pomiędzy poszczególnymi pasmami górskimi. Dodatkowym problemem jest samo określenie przez Zeunego tychże gór granicznych, o których pisze, że były nazywane wcześniej Haemus. Nazwa ta była wprawdzie używana od czasów starożytnych dla określenia jednego z łań­cuchów górskich na półwyspie, ale dotyczyła ona gór okalających Trację, czyli pasma biegnącego przez środkową część dzisiejszej Republiki Bułgarii. Obecnie przyjmuje się, iż północna granica półwyspu przebiega wzdłuż rzeki Soča będącej końcem linii granicznej na zachodzie, następnie wzdłuż przepływającej przez Słowenię Vipavy, Krka do ujścia do Sawy, samej Sawy do zlewiska Dunaju i wreszcie Dunaju do jego ujścia. Zgodnie z tą ideą granica półwyspu przechodzi przez te­rytoria Chorwacji, umieszczając poza półwyspem Slawonię, Serbię, dzieląc kraj wzdłuż Dunaju, a co się z tym wiąże sytuując Wojwodinę oraz północną część Belgradu już poza półwyspem, Ru­munię, gdzie tylko rejon Dobrudży znajduje się na Bałkanach, Włochy, z których to na Bałkanach znajduje się jedynie rejon Triestu, a także Słowenię, gdzie na półwyspie znajduje się południowo-zachodnia część kraju. Istnieje również trzecia idea północnej granicy półwyspu, szczegółowo opi­sana i oceniona przez Marię Todorovą. Jest to teoria geopolityczna, zakładająca, że północny kra­niec Półwyspu Bałkańskiego wyznaczają północne granice Chorwacji, Węgier i Rumunii.

Omawiany teren charakteryzuje się specyficznymi warunkami naturalnymi (o czym szerzej dalej), zwłaszcza w najbardziej interesującej nas w tej pracy części półwyspu — terytorium Chorwa­cji. Dzisiejsze tereny republiki możemy znaleźć na mapie pomiędzy 14 i 18 południkiem długości wschodniej, oraz 45 i 46 równoleżnikiem. Państwo chorwackie znajduje się w północnej części półwyspu, przyjmując kształt zbliżony do odwróconej litery V. Jeden z pasów rozciąga się z półno­cy na południe wzdłuż wybrzeża Adriatyku, gdzie jego zachodnią granicę wyznaczają liczne wyspy wybrzeża dalmatyńskiego, a wschodnią, wschodnie zbocza Gór Dynarskich. Pas ten zwęża się ku południowi by zakończyć się w Zatoce Kotorskiej, gdzie przebiega granica z Czarnogórą. Z kolei drugi z pasów przebiega równoleżnikowo, od półwyspu istryjskiego, wzdłuż Alp Wschodnich, na­stępnie przez Nizinę Panońską, gdzie przebiegają granice ze Słowenią, Węgrami, Serbią oraz Bo­śnią i Hercegowiną.

W tak położonym kraju, rozdzielonym pasmem Velebitu i doliną rzeki Krka na część konty­nentalną i przybrzeżną, co w przeszłości stanowiło naturalną granicę pomiędzy dwoma księstwami chorwackimi, warunki naturalne są diametralnie odmienne, w każdej z jego części. W pasie przy­morskim, wzdłuż wybrzeża dalmatyńskiego, które jest zresztą unikatem w skali światowej, dominu­je klimat śródziemnomorski. Ciepłe pory roku i stosunkowo niewielkie ilości opadów, nieprzekra­czające 1100 mm rocznie, oraz specyficzna struktura terenu sprawiająca wrażenie wręcz schodzą­cych do morza gór, są doskonałymi warunkami do uprawy winorośli, drzew owocowych i oliw­nych. Z kolei w północnej, nizinnej części kontynentu, dominuje klimat umiarkowany ciepły, który zapewniając dość niewielkie amplitudy temperatur i w miarę regularne opady, połączone w dodatku w przeważającymi w tej części kraju glebami czarnymi i brunatnymi sprzyja rozwojowi rolnictwa.

Sama struktura geograficzna odcisnęła znaczące piętno nie tylko na losach całego regionu, ale również na sposobie życia mieszkańców. Porośnięte gęstymi lasami w których dominował buk, dąb i wiąz, góry dostarczały odpowiedniego surowca dla budowy statków na wybrzeżu dalmatyń­skim, z kolei niższe zbocza obfitujące w krzewy, gęste trawy i zioła nadawały się na naturalne pa­stwiska dla stad owiec i kóz. Urodzajne gleby w głębi kontynentu były doskonałym podłożem dla uprawy zbóż, a panujące na wybrzeżu warunki klimatyczne sprzyjały sadownictwu oraz uprawie winorośli i oliwek. Pożywienia w postaci ryb i owoców morza dostarczały również liczne rzeki, oraz morza.

Półwysep dzięki swoim specyficznym warunkom był atrakcyjnym miejscem dla różnych grup ludności jeszcze w okresie przedhistorycznym. Wystarczy tutaj nadmienić o odkryciach łączo­nych z działalnością człowieka neandertalskiego, których dokonał w 1899 roku na Hušnjakowej Gorze koło Krapiny Dragutin Kramberger Gorjanović. Ten paleoantropolog, profesor uniwersytetu w Zagrzebiu dokładnie opracował swoje znalezisko, a wyniki badań opublikował dopiero po czter­nastu latach. Kramberger Gorjanović w czasie swoich badań zastosował nie tylko najnowsze do­stępne wówczas możliwości technologiczne jak promienie roentgena, co w połączeniu z metodami polegającymi na badaniu zawartości fluoru w kościach pozwoliło mu na określenie wieku znalezio­nych szczątków i określeniu ich jako pozostałości po przedstawicielach ludności neandertalskiej, oraz jej najbliższych następców określanych jako Homo Primigenius. Kolejnym godnym odnoto­wania odkryciem jest pochodząca z tego terenu archeologiczna kultura Vučedolska, której użytkow­nicy zamieszkiwali teren półwyspu w trzecim tysiącleciu przed nasza erą. Warto tutaj też nadmie­nić, że najbardziej znany artefakt związany z tą kulturą, tak zwana gołębica vučedolska, przecho­wywana w muzeum archeologicznym w Zagrzebiu, nie tylko jest symbolem pobliskiego Vukovaru, ale jej podobizna zdobi rewers banknotu o nominale 20 kun.

Ciągłość osadniczą zapewnili przybywający na ten teren w IV wieku przed naszą erą Celto­wie, którzy osiedli w rejonie, którego granice wyznaczyły rzeki: Sawa, Kupa i Drawa. Głównym ośrodkiem stała się dla nich położona w miejscu złączenia trzech rzek Segestica czyli dzisiejszy Si­sak. Potem tereny te zasiedlili pochodzący z Grecji Dorowie, którzy w połowie IV wieku przed naszą erą, już po przybyciu Celtów, zaczęli zakładać swoje kolonie handlowe na dalmatyńskich wy­spach i wybrzeżu. Wśród tych, które założono na stałym lądzie do najważniejszych należały: Tro­gir, Stobreč, Epetion i Epidaurum. Z kolei na morzu greccy osadnicy opanowali Korčulę, Hvar i Vis. Pojawienie się Greków przyniosło zamieszkującym Dalmację plemionom nie tylko korzyści wynikające z handlu, ale również pomogło rozwinąć umiejętności wyrabiania zaawansowanej cera­miki, czy budowy statków, która to stanie się jedną z podstawowych zdolności przyszłych miesz­kańców wybrzeża.

Do kolejnych zmian zaczęło dochodzić już po niespełna stu latach, kiedy terenami zachod­niej części półwyspu zainteresowała się Republika Rzymska. W roku 168 przed naszą erą w wyniku wojen iliryjskich, po pokonaniu macedońskiego króla Perseusza, Rzym zawładnął całą Dalmacją i Istrią. Od tej chwili tereny na zachodniej części półwyspu stały się rzymską prowincją Ilirią. Do­piero po kampaniach wojennych, prowadzonych przez Oktawiana Augusta mających na celu umoc­nienie rzymskiej władzy na półwyspie i zajęcie Panonii, zawładnięto całą Ilirią. Wtedy też w gra­nice Republiki włączono nową prowincję — Dację. Dopiero w 9 roku naszej ery, dokonano podziału prowincji iliryjskiej, tworząc w jej miejsce dwie mniejsze — położoną na północy Panonię, w skład której wchodziły ziemie Srijemu, Podrawia, Posawia, zachodniej Słowenii i północnej Bośni, oraz Dalmację, w skład której wchodziło wybrzeże od rzeki Rašy na Istrii do znajdującej się w dzisiej­szej Czarnogórze Budvy, oraz centralna i południowa część Bośni sięgająca do Driny.

Znaczące zmiany dla mieszkańców bałkańskich prowincji Imperium Rzymskiego nastąpiły za panowania cesarza Dioklecjana. Ten pochodzący z położonej w Dalmacji Salony oficer, został przez armię wyniesiony do godności cesarskiej w 284 roku w Nikomedii. Dioklecjan dokonał pierwszego podziału Imperium pomiędzy czterech władców, umieszczając przyszłe tereny Chorwa­cji w strefie bezpośrednio podporządkowanej Rzymowi, ustanowił granicę podziału od Budvy, wzdłuż Driny i Sawy. Według części chorwackich historyków skutkowało to powstaniem granicy między dwoma światami wschodu i zachodu, katolicyzmu i prawosławia. Poza dokonaniem pierwszego podziału ten pochodzący z Dalmacji władca, jako pierwszy postanowił zrezygnować z dalszych rządów i abdykował w 305 roku, po czym osiadł w specjalnie dla siebie stworzonym pa­łacu w Aspalathos, w pobliżu swojej rodzinnej Salony. Reformy wprowadzone przez Dioklecja­na kontynuował również pochodzący z półwyspu, z prowincji Mezji, z miasta Niš, Konstantyn I. To dzięki jego działaniom tereny półwyspu jeszcze bardziej zyskały na znaczeniu, a to za sprawą prze­kształcenia położonej nad Bosforem greckiej kolonii w drugą stolicę Cesarstwa — Konstantynopol. Podział cesarstwa na wschodnie i zachodnie ostatecznie został zatwierdzony w 395 roku przez Teo­dozjusza, który potwierdził podział wpływów pomiędzy dwóch równorzędnych cesarzy i granice przebiegające w zachodniej części półwyspu. Tym sposobem Teodozjusz podzielił Imperium pomiędzy dwóch swoich synów tworząc dwa niezależne cesarstwa.

Mający później miejsce okres wędrówki ludów, nie ominął ziem Półwyspu Bałkańskiego. Proces przejmowania Bałkanów przez kolejne grupy koczowników i uznawanych za barbarzyńców Hunów, czy Ostrogotów dokładnie opisał w 2002 roku Stanko Andrić z Instytutu Historii Chorwacji w Slavonskim Brodzie. Problem północnej granicy uporządkował dopiero Justynian I Wielki, któ­rego kampanie wojenne wymierzone w państwo Ostrogotów doprowadziły do wciągnięcia w strefę wpływów Konstantynopola dawnych prowincji rzymskich takich jak Dalmacja i Panonia. Działa­nia militarne Justyniana nie przyniosły długotrwałego efektu. Imperium było zmuszone do prowa­dzenia ciągłych wojen na wszystkich granicach, co osłabiało ich obronę, jako że poszczególne ar­mie musiały być ciągle przerzucane z miejsca na miejsce. Doprowadziło to do pojawienia się nowe­go zagrożenia na północnej granicy cesarstwa.

Około roku 559, na tereny Bałkanów zaczęły najeż­dżać grupy pochodzenia tureckiego i słowiańskiego, zamieszkujące dotąd terytoria na północ od Dunaju. Najeźdźcy wkrótce też zaczęli się osiedlać na tych terenach, co szybko wykorzystał Justy­nian uniemożliwiając im dalsze łupieżcze wyprawy wgłąb Cesarstwa, zezwalając im na zamieszka­nie pod warunkiem rozpoczęcia służby jako foederati, czyli jednostki sprzymierzone, które w za­mian za otrzymaną ziemię w pasie przygranicznym miały go strzec.

Pierwsze grupy Słowian, w tym prawdopodobnie i pierwsze pomniejsze gromady Chorwa­tów wkraczając na tereny Półwyspu Bałkańskiego zastały kraj rozwinięty głównie w rejonie wy­brzeża. Górzysta specyfika terenu sprawiła, że duże miasta, żeby mieć zagwarantowaną szansę roz­woju i utrzymania zakładano głównie na wybrzeżu. Znaczącym problemem dla rozwoju całego regionu było również to, że największe miasta takie jak Konstantynopol i Tesalonika znajdowały się na jego południowym, wręcz peryferyjnym krańcu. Nie sprzyjało to kontroli całego terytorium, zwłaszcza, że struktura geograficzna półwyspu skutecznie utrudniała budowę i utrzymanie dróg mogących połączyć południową część Bałkanów z miastami znajdującymi się nad Dunajem i na wybrzeżu.

System fiskalny obejmujący tereny Cesarstwa Wschodniego różnił się od tego, który obo­wiązywał w zachodniej części imperium. Tutaj podstawę przychodów stanowiły nie miasta, jak to miało miejsce w Cesarstwie Zachodnim, ale gromady wiejskie, których było dużo więcej i które faktycznie przynosiły większe dochody do skarbu państwa. Miasta natomiast pozostały w znacznej mierze niezależne od cesarskiej administracji. Zarząd w nich sprawowali zwykle urzędnicy wybie­rani przez lokalną społeczność, bądź też cesarscy urzędnicy wizytujący miasto. Decydowała o tym zarówno wielkość ośrodków miejskich, które były znacznie mniejsze od miast znajdujących się na Półwyspie Apenińskim, ich położenie na półwyspie oraz związane z tym problemy komunikacyjne, a dodatkowo niewielka ich ilość. Właśnie przez swoje położenie najlepszym sposobem komunikacji pomiędzy miastami a stolicą była nie droga lądowa, a droga morska, którą również utrudniała roz­budowana linia brzegowa wybrzeża dalmatyńskiego zmuszająca marynarzy do spowalniającego że­glugę kluczenia pomiędzy setkami pomniejszych wysp i zatok.

I.2 Formowanie się wspólnoty polityczno-etnicznej

Pierwsze grupy plemion słowiańskich zaczęły napływać na tereny półwyspu bałkańskiego w drugiej połowie VI wieku, jeszcze przed przybyciem na te tereny ludności awarskiej. Wśród Sło­wian towarzyszących Awarom znajdowali się również pierwsi Chorwaci. Jednak samo pochodzenie Chorwatów, jak zresztą samych Słowian, nie zostało do dzisiaj w pełni wyjaśnione.

Chorwaccy historycy stworzyli kilka hipotez dotyczących pochodzenia swoich przodków, które były następnie powielane zarówno przez krajowych badaczy jak i zagranicznych, przyczynia­jąc się do utrwalenia tylko kilku najbardziej charakterystycznych, zgodnych z obowiązującymi wówczas trendami politycznymi. Wśród najczęściej przywoływanych i zarazem najstarszych znala­zła się teoria autochtoniczna, zakładająca czysto bałkańskie pochodzenie Chorwatów. Pojawiła się ona stosunkowo wcześnie, bo już w 1532 roku w pracy dominikanina Vinko Pribojevicia De origi­ne successibusque Slavorum, gdzie autor wysnuł dość śmiałą tezę jakoby wszyscy Słowianie byli jednym ludem, który wykształcił się na Bałkanach jeszcze przed powstaniem państwa rzymskiego, po czym rozprzestrzenił się po Europie dając w ten sposób początek wszystkim państwom słowiań­skim. W swojej pracy autor utożsamił zamieszkujących północne tereny półwyspu Ilirów ze Sło­wianami, sięgając w swoim wywodzie wręcz do czasów biblijnych, aż po syna Noego — Jafeta, czym dał początek bałkańskiej etnogenezie Słowian. Teoria Pribojevicia zapoczątkowała również istnienie mitu o wspólnym dalmatyńskim, języku wszystkich Słowian, którym miano się posługiwać zarówno na półwyspie jak i na terenach Moskiewskich. Praca Pribojevicia miała w XIX wieku stać się jednym z fundamentów ruchu iliryjskiego tworzonego przez Ljudevita Gaja.

Inna teoria zakładała słowiański rodowód Chorwatów i ich przybycie z terenów Białej Chorwacji. Ten nurt pojawił się z kolei na przełomie XVII i XVIII wieku. Zakładał on migrację większej grupy Słowian z terenów położonych na północ od Dunaju.


Jako jeden z pierwszych ideę białej Chorwacji zaczął propagować dalmatyński historyk Ivan Lučić, wydaną w 1666 roku pracą De Regno Dalmatiae et Croatiae libri sex. Założył w niej, iż Chorwaci wraz z innymi plemionami słowiańskimi mieli przybyć na tereny Dalmacji i Panonii z ziem położonych za Karpatami, czyli z pogranicza dzisiejszych północnych Czech i południowej Polski. W podobnym tonie pisał w 1700 roku Pavao Vitezović w swojej Chorwacji Odrodzonej. Do tej teorii przychylili się rów­nież czołowi chorwaccy historycy końca XIX i początku XX wieku — Franjo Rački i Ferdo Šišić, rozbudowując ją o motyw dotarcia Chorwatów do częściowo pustego domu. Co miało oznaczać iż plemiona chorwackie przybyły na tereny częściowo zamieszkałe i wypełniły istniejącą lukę. Obaj ci historycy jeszcze dokładniej precyzowali miejsce praojczyzny Chorwatów jako tereny położone na północ od Karpat pomiędzy Wisłą i Dniestrem. Do tak rozbudowanej teorii przychylają się rów­nież współcześni historycy jak Nada Klaić czy Neven Budak, zakładając dodatkowo możliwość bliższych powiązań z plemionami awarskimi czy bułgarskimi.

Inna teoria zakłada gockie pochodzenie Chorwatów. Historycy dopatrują się jej początków na przełomie XII i XIII wieku zarówno u popa Duklanina jak i u Tomasza Archidiakona. Obaj ci autorzy na wzór mitu dynastii węgierskich Arpadów doszukiwali się korzeni rodzimych Trpimirovi­ciów wśród gockich możnych, którzy przetrwali upadek królestwa i rzekomo narzucili swoją wła­dzę przybywającym na Bałkany chorwackim plemionom. Dla odmiany polski socjolog Ludwig Gumplowicz popierał gocką teorię pochodzenia Chorwatów, ale wprowadzając do niej pewne zmia­ny. Otóż zarówno on jak i Kerubin Šegvić zakładali, że grupy Gotów przejęły władzę nad przyby­łymi Słowianami, ale pod ich wpływem uległy całkowitej slawizacji. Teoria gocka przeżywała swój renesans podczas funkcjonowania Niepodległego Państwa Chorwackiego zarządzanego przez faszystowski reżim ustaszy. Wpłynęło na to nie tylko łączenie tradycji niemieckiej z Gotami i chęć przypodobania się przez faszystowski reżim ustaszy sprawującej protekcję nad nowym bytem poli­tycznym Trzeciej Rzeszy, ale również chęć wykazania sąsiednim państwom słowiańskim, a przede wszystkim Serbii swojej wyższości wynikającej z germańskiego, w tym wypadku gockiego, korze­nia.

Następna z teorii wywodzi pochodzenie Chorwatów od tureckiego ludu Awarów. Czołowym propagatorem tej teorii był angielski bizantynista John Bagnell Bury, który porównał legendę o przybyciu Chorwatów, mówiącą o pięciu braciach i dwóch siostrach z bułgarską legendą o pięciu synach Kubrata, posuwając się do stwierdzenia iż to ta sama historia. Dodatkowym potwierdze­niem tej tezy miało być stwierdzenie, że chorwaccy możni do VIII wieku posługiwali się odmianą języka Awarów. Argumentem potwierdzającym tą teorię miały być nazwy chorwackich osad zakoń­czone sufiksem -iti/-itji, oraz używanie nazwy bana na określenie namiestnika. Teoria byłaby jak najbardziej prawdopodobna, gdyby nie fakt który umknął jej autorowi. Plemiona chorwackie i awarskie przebywały razem przez prawie sto lat, czego naturalną koleją rzeczy jest przejmowanie pewnych określeń i nazewnictwa przez obie współegzystujące grupy plemion.

Ostatnia i najczęściej przywoływana teoria zakłada irańskie pochodzenie Chorwatów. Pierwszym zagranicznym badaczem, który zwrócił uwagę na możliwość irańskiego pochodzenia Chorwatów był czeski historyk Konstantin Jireček, który opublikował swoją tezę w 1911 roku w pracy Geschichte der Serben. Jednak w nauce pogląd ten zaczął pojawiać się już w 1853 roku, kiedy to na miejscu dawnej greckiej kolonii w Tanais przy ujściu Donu do Morza Azowskiego od­naleziono dwie marmurowe płyty z zapisem imienia Horoathos. Odkrycie zyskiwało na znaczeniu z jeszcze jednego powodu. Kolonia w Tanais była głównym ośrodkiem w którym spotykała się Azja i Europa. Pomimo znaczącego zainteresowania odkryciem i ciągłego badania tablicy, dopiero w 1902 roku uznano jej zapis za etnonim a nie jak dotąd sądzono za zapis antroponimiczny, wy­wodzący się z języków pochodzenia irańskiego. Dopiero na tej podstawie Jireček mógł sprecyzo­wać i ogłosić swoja tezę.

Dopiero w latach trzydziestych dwudziestego wieku teorię Jirečka dopracował Mladen Lor­ković. Ten prawnik i zarazem polityk związany ze ścisłym ideologicznym centrum ruchu usta­szowskiego wydał w 1939 roku pracę Narod i zemlja Hrvata, w której napisał iż sami przodkowie Chorwatów nie byli ludnością słowiańską, a najprawdopodobniej irańską, której elity wyruszyły na zachód, gdzie w praojczyźnie, którą była znajdująca się na południu Polski Biała Chorwacja połą­czyli się z ludnością słowiańską, z którą to wyruszyli w kierunku Adriatyckiego wybrzeża, które nazwali nową ojczyzną, Chorwacją. Dalej Lorković wykazywał, że przybyła do słowiańskich ple­mion grupa wywodząca się z polityczno-wojskowej wyższej klasy plemiennej wżeniła się w licz­niejszą społeczność słowiańską. Następnie ta grupa Irańskich Chorwatów miała po dotarciu na tere­ny Półwyspu Bałkańskiego ponownie połączyć się poprzez związki małżeńskie ze znajdującymi się tam zromanizowanymi potomkami Ilirów, Celtów, Awarów i Gotów, którzy pozostawali na terenach Panonii i Dalmacji administrowanych dotąd przez Cesarstwo Wschodnie.

Praktycznie każda z tych teorii znajdowała swoje zastosowanie polityczne. Teorie Lučicia i Pribojevicia były chętnie powielane przez ideologów ruchu iliryjskiego czy późniejszej Socjali­stycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii. Wersja gocka znalazła swoje największe grono zwolen­ników w czasach Niepodległego Państwa Chorwackiego. Dzisiaj największe rzesze zwolenników posiada teoria irańska, rozbudowana przez Lorkovicia. Nie tylko jest najbardziej logiczną ze wszystkich, które zostały tutaj przedstawione, ale też jako jedyna uwzględnia zmiany zachodzące w tak wielkiej grupie jaką jest związek plemion przemieszczających się z zachodu na południe.

Można zatem przyjąć, iż grupy Chorwatów pierwotnie będących przedstawicielami wojsko­wej klasy plemion irańskich przybyły ze wschodu do Białej Chorwacji. Ich nowa ojczyzna miała znajdować się na nizinnych, urodzajnych polach na północ od Karpat, pomiędzy Dnieprem, Dnie­strem, Prypecią i Wisłą, czyli na terenach dzisiejszej Ukrainy, Polski i Białorusi, skąd na przełomie VI i VII wieku mieli wyruszyć na południe. Oczywiście można podważać i teorię irańską wykazu­jąc minimalną liczbę znalezisk archeologicznych, które potwierdziłyby przemarsz tak znaczącej liczby ludności czy to z Iranu do Białej Chorwacji, czy też następnie na tereny Półwyspu Bałkań­skiego. Jednak jak przytacza w swojej pracy Peter Heather, niewielkie grupy plemienne po przenie­sieniu się w nowy rejon zamieszkania dostosowywały swoją tradycję do nowych warunków byto­wych i dalej ją kultywując pozwalały na pewne przenikanie się kultur archeologicznych, co dopro­wadzało do ich ewolucji. Dla odmiany natomiast duże grupy plemienne, jak Chorwaci czy Serbo­wie, przemieszczając się do nowej ojczyzny przyjmowały po przybyciu stan zastany, prowadząc w ten sposób do jak najszybszej asymilacji z ludnością lokalną, często porzucając dotychczasowy tryb życia.

Pierwsze grupy Chorwatów i innych plemion słowiańskich — jak już zostało wspomniane — zaczęły przenikać na terytorium Cesarstwa Bizantyjskiego jeszcze za panowania cesarza Justyniana Wielkiego; On to wykorzystał przybyszów do obrony granic, które sami przekroczyli, nadając im ziemię i tworząc z nich lokalne formacje wojskowe. Jednak dużo poważniejsze zagrożenie dla Ce­sarstwa nastąpiło pół wieku później, kiedy zza Dunaju nadciągnęły główne siły awarsko-słowiań­skie. Związek plemion wykorzystał następujące po 604 roku osłabienie cesarstwa, które zdążyło już utracić Syrię, Palestynę i Egipt, ogołacając przy tym dunajską granicę z mających ją chronić wojsk. Plemiona awarsko-słowiańskie po przekroczeniu Dunaju wyruszyły w głąb półwyspu doprowadza­jąc do upadku Salony, w której znajdowała się stolica biskupia, Niszu i Sofii, oraz przeprowadzając w 614 roku oblężenie Tesaloniki. Ponadto proste łodzie budowane przez Słowian pozwoliły im na przedostanie się na Półwysep Peloponeski. Tuż za grupami wojowników ruszyła cała fala słowiań­skiego osadnictwa, która nie tworzyła nowych osiedli, a zajmowała miasta i osady, które lokalna ludność porzucała w obawie przez najazdem.

Tereny, które zajmowali najeźdźcy nie należały do bogatych, były za to żyzne, co pozwalało nowym osadnikom na szybką adaptację. Grupy Słowian, z którymi przyszło się ścierać bizantyj­skim żołnierzom bardzo szybko zyskały opinię nieustraszonych i odważnych. Możliwe, że wpływał na ten pogląd sposób w jaki Słowianie walczyli. Jak na podstawie Pseudo-Maurycego i Prokopa przedstawia Tyszkiewicz, Słowianie mieli walczyć bronią drzewcową nie używając przy tym mie­czy, ani żadnego uzbrojenia ochronnego. Z kolei jak zaznacza Maria Miśkiewicz mieli oni wal­czyć pieszo, w najprostszym znanym szyku, a kawalerii używali jedynie w celu pościgu rozbitego przeciwnika. Dopiero pod wpływem koczowników, od VIII wieku miało wzrastać znaczenie konne­go wojownika. Ponadto ich ulubionym sposobem walki miały być przeprowadzane z zasadzek ataki oraz zaciekła obrona jednego wcześniej upatrzonego punktu na polu bitwy.

Wiadomo również, że awarsko-słowiańskie oddziały przeprowadziły w 614 roku nieudane oblężenie Tesaloniki, a w 626 zakończone niepowodzeniem oblężenie Konstantynopola. Prawdo­podobnie te wydarzenia wraz z przybyciem pozostałych plemion chorwackich z północnego zacho­du doprowadziły do wybuchu wojny pomiędzy Słowianami i Awarami. O wojnie wspomina Kon­stantyn Porfirogeneta w De Administrando Imperio pisząc iż za panowania basileusa Herakliusza powstali Chorwaci przeciwko Awarom, pokonali ich i otrzymali zgodę na trwałe osiedlenie się na terenach zależnych od cesarstwa. Nada Klaić z kolei sugeruje, że główne siły słowiańskie, które wsparły Chorwatów znajdujących się w zależności od Awarów przybyły już około 619 roku, czyli dużo wcześniej niż doszło do nieudanego oblężenia Konstantynopola. Jak wskazuje Heather grupy Słowian, które jako pierwsze przekraczały Dunaj były dobrze zorganizowane pod względem mili­tarnym, w związku z tym oddziały, towarzyszące Awarom musiały być dużo silniejsze, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt zbrojnego powstania przeciwko dominującej grupie nomadycznych ple­mion awarskich w całym awarsko-słowiańskim związku, który zaatakował Bałkany. Sami Awaro­wie mieli po porażce doznanej z rąk zbuntowanych Chorwatów wycofać się na tereny Kotliny Pa­nońskiej, znajdującej się dzisiaj w granicach Węgier. Wojciech Szymański dopatruje się w buncie Chorwatów zakulisowych działań basileusa Herakliusza, który chcąc zabezpieczyć północną grani­cę cesarstwa i przystąpić do rozprawienia się z Persami, w jakiś sposób doprowadził do rozłamu wśród dotychczasowych sojuszników.

Nie bez znaczenia jest tutaj również fakt iż Chorwaci przybyli i zajęli tereny, na których od przeszło dwóch stuleci funkcjonowała zwarta organizacja kościelna. Co prawda została ona mocno nadwerężona podczas wędrówki ludów, a następnie prawie zniszczona przez awarsko-słowiański najazd. Wiele z parafii w tym również siedziba metropolii w Salonie zostały zniszczone. Mieszkań­cy Salony w 614 roku zdążyli jeszcze przed najazdem schronić się w pobliskim pałacu Dioklecjana znajdującym się w Aspalathos, pozostawiając w mieście nie tylko najważniejszą świątynię w regio­nie ale również relikwie świętego Domina. Po okrzepnięciu sytuacji wielu z duchownych powróciło do swoich parafii i zaczęło odbudowywać pozycję kościoła. Wtedy też, około roku 640 doszło do porozumienia basileusa Herakliusza z patriarchą Janem IV dotyczącym przeprowadzenia akcji chrystianizacyjnej nowo przybyłej ludności słowiańskiej. Było to wydarzenie nieporównywalne z późniejszymi chrztami państw słowiańskich. Patriarsze Janowi IV, który pochodził właśnie z Sa­lony, zależało na wzmocnieniu dominacji zwierzchności rzymskiej nad terenami Dalmacji i Pano­nii, które to administracyjnie należały do Cesarstwa Bizantyjskiego. Ta podwójna administracja — wschodnia w dziedzinie państwowej i zachodnia w kwestiach kościelnych — jeszcze nie raz miała prowadzić do konfliktu na terenie bałkańskiego wybrzeża. Tak też na prośbę Herakliusza I, patriar­cha zgodził się na wysłanie misjonarzy, którzy rozpoczęli akcję chrystianizacji wśród Słowian. Prawdopodobnie w 640 roku dzięki współpracy Konstantynopola i Rzymu, chrzest przyjął zwierzchnik zamieszkujących Dalmację plemion chorwackich, figurujący w De Administrando Im­perio jako książę ojciec Porgasa, oznacza to iż właśnie Chorwaci stali się pierwszymi Słowiana­mi, którzy zaczęli wyznawać wiarę chrześcijańską. Wtedy też dla wzmocnienia akcji chrystianiza­cyjnej Jan IV dokonał potwierdzenia samoczynnie dokonanego już przeniesienia stolicy arcybi­skupstwa z Salony do Spalatum, funkcjonującego już pod słowiańską nazwą Split.

Chorwaci przybywając na Półwysep Bałkański zaczęli przejmować panujące tutaj zwyczaje i prowadząc akcję osadnictwa militarnego zajmowali opuszczone miasta i szybko asymilowali się z miejscową ludnością post-rzymską. Zrzucenie zależności od Awarów i doprowadzenie do opusz­czenia przez nich Panonii tylko podniosło znaczenie plemion słowiańskich, a proces przyjmowania religii chrześcijańskiej wzmocnił powstające więzy z miejscową ludnością oraz kościołem zachod­nim.

I.3 Chorwacja pod panowaniem dynastii narodowej

Przed objęciem władzy przez dynastię narodową, Chorwaci zdołali utworzyć na Półwyspie Bałkańskim dwa niezależne księstwa, oraz dali się poznać sąsiadom jako lud wyjątkowo bitny, nie­jednokrotnie pokonujący uchodzącego za silniejszego przeciwnika. Dzięki swoim działaniom nie­jednokrotnie zyskiwali poparcie papieża stając się nawet jego prywatną eskortą na Morzu Śród­ziemnym. Te wszystkie działania przez prawie półtora wieku przygotowywały podłoże dla powsta­nia narodowej dynastii Trpimiroviciów.

Po przybyciu na tereny cesarstwa i wyzwoleniu się spod zwierzchności Awarów, Chorwaci zajęli porzucone przez lokalną ludność wsie i miasteczka. Poza zasięgiem Słowian pozostały wyspy i duże miasta położone na wybrzeżu dalmatyńskim, takie jak Split, Trogir czy Zadar. Warunki geo­graficzne wymusiły wręcz na przybyszach naturalny podział zajętych ziem na dwa — jak miało się w przyszłości okazać — niezależne ośrodki. W ten sposób powstała Chorwacja Posawska, czy też Panońska obejmująca swoim zasięgiem głównie tereny nizinne od Istrii na zachodzie wzdłuż Duna­ju i Sawy, czyli praktycznie całą część kontynentalną dzisiejszej Chorwacji, oraz Chorwacja Dalma­tyńska lub też Przymorska, zajmująca prawie całe wybrzeże Morza Adriatyckiego, wraz z terenami Bośni. Na ziemiach dalmatyńskich powstała jeszcze jedna struktura administracyjna nazywana Dal­macją Bizantyjską, a obejmująca swoim zasięgiem wyspy i miasta wybrzeża, które dalej pozosta­wały pod bezpośrednią zależnością Konstantynopola.

Tutaj musimy dokonać rozróżnienia na państwa Chorwacji Posawskiej i Dalmatyńskiej.

W Chorwacji Dalmatyńskiej rządy miał objąć wspominany już przy okazji chrztu książę Porgas, który jak czytamy u Porfirogenety objął urząd po ojcu. Niestety nie posiadamy żadnych danych dotyczących chociażby orientacyjnego roku objęcia przez niego władzy. Równie problematycznie wygląda sprawa jego poprzedników. Ich imiona i potencjalne dokonania wymienia jedynie Vjeko­slav Klaić, według którego w 688 roku książę Radosław pokonał Arabów, którzy mieli być potom­kami Ilirów zamieszkujących tereny dzisiejszej Albanii, a po nim miał rządzić Kuber czy też Ku­vrat, którego z kolei Margetić utożsamia z jednym z pięciu legendarnych braci o imieniu Hrvat, który miał przyprowadzić Chorwatów do Dalmacji. Pozwala to na stwierdzenie, iż zarówno Rado­sław jak i Kuber są postaciami legendarnymi na miarę polskich poprzedników Mieszka I.

Odnośnie samego Porgasa również pojawiły się propozycje podważające powszechnie uzna­ną w chorwackiej literaturze chronologię, a nawet istnienie samego Porgasa. Pierwszą tezę wysunął serbski historyk Tibor Živković, sugerując, iż mogło być dwóch chorwackich możnych o tym imie­niu: pierwszy, o którym mówi Porfirogeneta, przyjmujący wraz z ojcem chrzest w 640 roku, oraz drugi, który panował nad księstwem dalmatyńskim pod koniec wieku. Z kolei teorię podważającą istnienie Porgasa zaprezentował Ante Milošević z Muzeum Archeologicznego w Splicie. Wysunął on tezę zakładającą iż imię Porgasa jest imieniem słowiańskiego boga Peruna, które zostało znie­kształcone przez cesarza. Twierdzi on, że zastosowanie imienia starego boga w zestawieniu z fak­tem chrztu miało nawrócić pogańskie bóstwo i dalej przedstawić je już jako faktyczny dowód bo­skiego przywództwa wśród Chorwatów.

Niektóre ze spisów władców dalmatyńskich wymieniają po Porgasie równie enigmatyczne­go Budimira, który miałby rządzić między 740 a 785 rokiem. Rzeczywistym księciem Chorwacji Dalmatyńskiej był z kolei Wiszesław. Ten miał objąć rządy przed rokiem osiemsetnym, o czym świadczy wymienienie go pod rokiem 799, podczas bitwy z siłami księcia Eryka z Friuli pod mura­mi Trsatu.

Pierwszym wymienianym w źródłach władcą, północnego państwa, określonym jako woje­woda, jest Wojnomir, którego imię zostaje przywołane przy wojnie osiadłych na Nizinie Panoń­skiej Awarów z Frankami. Wojnomir objął władzę około 791 roku, kiedy Karol Wielki zbierał woj­ska na wyprawę przeciwko Awarom. Wojewoda został wspomniany najpierw jako sojusznik Fran­ków w walce z Awarami, a już w 795 lub 796 roku jako ich przeciwnik, który musi stawić czoła od­działom Franków pod dowództwem księcia Friuli Eryka, dążącymi do opanowania Panonii. Tenże Eryk miał zginąć w czasie kampanii w 799 roku w czasie oblężenia chorwackiego miasta Trsat le­żącego niedaleko granicy Chorwacji Dalmatyńskiej i państwa Franków. Za pomoc udzieloną Ka­rolowi Wielkiemu w 791 roku wojewoda był zobowiązany do przyjęcia zwierzchnictwa frankijskie­go oraz chrześcijaństwa. Wojnomir panował do 810 roku.

Początek dziewiątego stulecia był dla obu chorwackich księstw niezwykle trudny. Dokona­ny w 803 roku w Akwizgranie podział stref wpływów pomiędzy cesarstwami doprowadził do wcie­lenia obu księstw w zależność od państwa frankijskiego, pozostawiając w rękach Konstantynopola jedynie miasta i wyspy na wybrzeżu dalmatyńskim. Podział ten doprowadził do pojawienia się we­wnętrznego konfliktu na terenie Dalmacji, gdzie bizantyjskie miasta zostały podniesione do roli wa­rowni zorganizowanych w themę podlegającą rezydującemu w Zadarze strategowi. Taki obrót spraw nie tylko utrudniał handel, ale również mógł być odbierany przez słowiańskich mieszkańców Dalmacji jako pewne zagrożenie.

Śmierć Karola Wielkiego w 814 roku i osłabienie władzy centralnej doprowadziły do podję­cia przez Bizancjum próby przywrócenia swojej dominacji w obu księstwach chorwackich i swojej pozycji na Adriatyku. Panujący w tym czasie w Chorwacji Posawskiej książę Ljudevit dostrzegł w tym działaniu możliwość wyrwania się spod frankijskiej dominacji i dokonania zemsty na mar­grabim Friuli Cadolahu, co doprowadziło do wsparcia cesarstwa Bizantyjskiego w walce. Pierwot­nie Ljudevit podjął próbę pokojowego rozwiązania konfliktu wysyłając do Akwizgranu swoich wy­słanników. Kiedy to nie przyniosło skutku, przystąpił do tworzenia koalicji mającej wesprzeć Bi­zancjum. Wezwał do walki nie tylko Dalmatyńskiego księcia Bornę, plemiona słowiańskie zamiesz­kujące dzisiejszą Słowenię, ale również bułgarskich Timoczan. Z wezwanych stawili się wszyscy z wyjątkiem Borny, który poparł w tym konflikcie państwo frankijskie. W wyniku działań zbroj­nych Borna zajął większość bizantyjskich miast-warowni położonych na dalmatyńskim wybrzeżu, po czym uderzył w 819 roku na Ljudevita. Sam książę Posawski do tej pory odnosił znaczące suk­cesy w walkach z Frankami.

W roku 819 obaj chorwaccy książęta starli się nad rzeką Kupą, gdzie Borna poniósł klęskę, na skutek ucieczki wspierających go Gaczan z doliny Gacki. Szczęście opuściło Ljudevita pod ko­niec roku, kiedy w czasie oswobadzania bizantyjskich miast na skalistym wybrzeżu poniósł szereg porażek w prowokowanych przez Bornę walkach podjazdowych. Nizinne wojska z Panonii nie były w stanie dotrzymać pola doświadczonym w górzystym terenie oddziałom Borny. Dalmatyński ksią­żę zmarł w niewyjaśnionych okolicznościach w 821 roku, w czasie trwania walk. Pozwoliło to Bi­zancjum na odzyskanie miast i przywrócenie status quo na terenie Dalmacji. Ljudevit z kolei toczył dalsze walki z Frankami do początku 823 roku, kiedy to opuszczony przez wszystkich sojuszników musiał porzucić wzniesioną przez Bizantyjczyków warownię w swoim stołecznym Sisaku i zbiec do Liki do wuja Borny Ljudemysła, z którego ręki następnie zginął.


Ziemie Chorwacji Posawskiej dostały się pod panowanie Bułgarów.

Jak wskazuje Nada Klaić, po Ljudevicie zwierzchnikiem Chorwacji Posawskiej i zarazem bułgarskim wasalem miał być Ratimir, który miał panować w latach 829—838, po którym dopiero po trwającej pół wieku przerwie jest wymieniany Bracław, którego rządy miały zacząć się około 880 roku i zakończyć w 896. Tenże Bracław miał zarządzać terenami pomiędzy Drawą i Sawą, które były nazywane Pannonia inferior.

Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w Chorwacji Dalmatyńskiej, gdzie ciągłość władzy zo­stała zachowana. Po śmierci Borny, władzę w stołecznym Ninie jeszcze w tym samym roku objął jego siostrzeniec Władysław, który rządził do 835 roku.


Kolejnym dalmatyńskim władcą, został Misław lub też Mojsław. Sprawując władzę z Klisu i Ninu, poprawił stosunki panujące pomiędzy chorwacką ludnością i bizantyjskimi miastami na wybrzeżu. Chorwacka historiografia uznaje go za twórcę morskiej potęgi, która od tej pory miała stać się podstawową siłą dalmatyńskich Chorwatów w czasie działań zbrojnych.

W wyniku sporu powstałego pomiędzy chcącymi dominować na Adriatyku Wenecjanami, a bizantyjskimi zwierzchnikami miast bałkańskiego wybrzeża, doszło do starć na morzu pomiędzy tymi siłami. Postanowił w nich wziąć udział również książę Chorwacji Dalmatyńskiej Misław, wspierany przez zwierzchnika plemienia Nerentan o imieniu Družak, chcąc w ten sposób zabezpieczyć własne interesy na morzu. Chorwacki sposób walki polegający na typowo pirackich wypra­wach i łupieniu bogatszego weneckiego przeciwnika nie tylko zmusił dożę Piotra Tradonico do podjęcia rozmów pokojowych, ale w dodatku do przyjęcia żądań przedstawionych przez chorwac­kiego księcia. Do spotkania obu władców doszło na chorwackim wybrzeżu w miejscu nazywanym Święty Marcin, znajdującym się w pobliżu Splitu. Sam podpisany w 839 roku traktat może być traktowany jako dowód morskiej siły Chorwatów. Słowianie zgodzili się ukrócić korsarskie wypra­wy wymierzone w stronę Republiki Świętego Marka, za cenę zrównania w prawach żeglarzy chor­wackich z weneckimi, oraz prawo do wspólnego handlu.

Sam fakt zagrożenia morskiej potędze, jaką była w tym czasie Wenecja pozwala nam zrozu­mieć jaką siłą dysponowali dalmatyńscy Chorwaci, oraz na jak wielką skalę prowadzili swój korsar­ski proceder. Ponadto Misław zasłynął jako fundator kościoła świętego Jerzego w Putalju (dzisiej­szy Kaštel Sućurca) w pobliżu Klisu oddając pod jego budowę ziemię pochodzącą z książęcego udziału. Rozpoczął również starania dotyczące utworzenia pierwszego chorwackiego biskupstwa w Ninie. Z podlegającemu splickiemu arcybiskupowi Justynowi terytorium miano wydzielić diece­zję i przekazać pod zarząd biskupowi i duchownym posługującym się językiem słowiańskim. Mi­sław zmarł w 845 roku.

Po śmierci Misława tron przypadł w udziale kolejnemu z przedstawicieli dalmatyńskich możnych, Trpimirowi. Tak jak jego poprzednicy, od czasów Borny formalnie był wasalem fran­kijskiego cesarza, jednak prowadzona przez niego polityka cechowała się całkowitą niezależnością. Rządy Trpimira, uważanego za założyciela jedynej chorwackiej dynastii narodowej cechowały nie tylko liczne nadania na rzecz chorwackiego kościoła, ale również wojny toczone z bułgarskim cha­nem Borysem I. Zarządzając Chorwacją Dalmatyńską z dawnej rzymskiej warowni w Klisie poło­żonej niedaleko splickiej stolicy biskupiej władca prowadził aktywną politykę zagraniczną. Już w rok po objęciu władzy wypowiedział wojnę zarządzanym przez zadarskiego stratega miastom bi­zantyjskim znajdującym się na dalmatyńskim wybrzeżu, rozbijając bizantyjskich obrońców i narzu­cając swoje zwierzchnictwo między innymi Splitowi i Trogirowi. W wyniku zwycięskich starć w 854 i 860 roku z bułgarskim Borysem I, przyłączył do swojego księstwa część Bośni, oraz dopro­wadził do zrzucenia bułgarskiej dominacji w Chorwacji Posawskiej, kładąc podwalinę pod powrót samodzielnych rządów Chorwatów na tym terenie.

Trpimir dostrzegał również korzyści płynące z silnej floty, co doprowadziło do zwiększenia udziału Nerentan i ponownie wypowiedział wojnę Wenecjanom, oraz zaangażował się w konflikty z flotą bizantyjską, a także z coraz częściej pojawiającą się na Morzu Adriatyckim flotą arabską. Konflikty z Wenecjanami, Bizantyjczykami i Bułgarami Trpimir zakończył zawarciem traktatów pokojowych korzystnych dla Chorwacji Dalmatyńskiej. Działania na rzecz kościoła dobitnie świad­czyły o kontynuacji polityki poprzedniego władcy Misława. Przede wszystkim Trpimir wykorzystał pojawiający się w kościele konflikt pomiędzy patriarchami Rzymu i Konstantynopola, występując przeciwko bizantyjskiemu sąsiadowi.

W 863 roku dalmatyński władca opowiedział się po stronie zachodniej stolicy kościelnej do­prowadzając do podziału stref wpływów pomiędzy patriarchami na wschodniej granicy księstwa, splicki arcybiskup został zobowiązany do zrzeczenia się na rzecz Konstantynopola roszczeń do miast i wysp, zgodził się również na utworzenie w swojej archidiecezji nowego biskupstwa, w któ­rym administrowaliby uczniowie Cyryla i Metodego. Wcześniej, bo już w 852 roku Trpimir po­twierdził nadanie ziemi dla kościoła świętego Jerzego w Putalju, oraz nadał ziemie biskupowi splickiemu. Dokument, w którym zawarte zostało niniejsze nadanie jest jednym z najważniejszych dokumentów wczesnośredniowiecznej Chorwacji, gdyż właśnie w nim po raz pierwszy został użyty tytuł książęcy władcy dalmatyńskiego państwa: dux Chroatorum iuvatus munere divino, a samo państwo zostało określone jako Regnum Croatorum.

Innym przykładem współpracy władcy z kościołem zachodnim było przyjęcie przez Trpimi­ra w latach 846—848 saskiego benedyktyna i teologa Gotszalka z Orbei.


Pod wpływem nauk teologa, chorwacki książę ufundował w latach 850—852 benedyktyński klasztor w Rižinicach niedaleko Kli­su. Trpimir zmarł w 864 roku pozostawiając swoim synom Zdesławowi i Mucimirowi (Muntimi­rovi) dobrze prosperujące państwo, o zorganizowanej armii i silnej pozycji w basenie Morza Adria­tyckiego.

Po śmierci Trpimira, tron objął najstarszy z jego synów, Zdesław. Jednak już po kilku mie­siącach w wyniku przewrotu został odsunięty od władzy i zmuszony do ucieczki pod opiekę Kon­stantynopola. Jego miejsce zajął natomiast Domagoj. Nowy władca nie spokrewniony w żaden spo­sób z rodem Trpimira, był za to jednym z nerentańskich książąt, który przy poparciu rodaków i czę­ści chorwackich możnych siłą przejął władzę nad Dalmatyńską Chorwacją.

Pierwszą decyzją księcia Domgoja stało się wzmocnienie floty oraz przeprowadzenie ataku na wenecką flotę, co było odpowiedzią na działania doży weneckiego Orso I Participazio, który za­żądał wolnego dostępu do dalmatyńskiego wybrzeża dla swojej floty. Swoistą nowością w morskich działaniach Chorwatów, było zorganizowanie w 870 roku morskiego oblężenia włoskiego miastecz­ka Bari zajmowanego przez oddziały arabskie. Oblężenie przeprowadzone przez Domagoja było ostatnią odpowiedzią Chorwatów na wezwanie frankijskich władców. Chorwaci byli jednak zmu­szeni do przerwania działań wojennych po kilku miesiącach i powrotu do ojczyzny, w celu odparcia wojsk bizantyjskich, które wykorzystując nieobecność księcia wtargnęły w granice kraju z zamia­rem osadzenia na tronie Zdesława. O samym spisku natomiast ostrzegł Domagoja list papieża Jan VIII. Co ciekawe Jan VIII zwraca się do Domagoja Domagoi duci glorioso, oraz dux Sclavorum by po czterech latach żądać od księcia zaprzestania morskich rozbojów dokonywanych na chrześcijań­skich braciach z Wenecji i nazywać go Sclavorum pessimo duce, a jego podwładnych określać jako Sclavorum pessime gentes et Dalmacianorum.

Pomiędzy dwiema wojnami z Wenecjanami, w 866 roku Domagoj wsparł bizantyjską flo­tę w walkach z coraz częściej pojawiającymi się na Morzu Adriatyckim wojskami arabskimi, wspólnie rozbijając arabskie oblężenie Dubrownika, co nie przeszkodziło obu stronom do zerwania sojuszu i starcia na lądzie w 871 roku. Domagoj stał się też pierwszym księciem, który podjął rady­kalne kroki w celu zrzucenia z Chorwacji Dalmatyńskiej zależności, nawet formalnej, od władców frankijskich. W tym celu wyruszył w 876 roku na kolejną wyprawę korsarską, tym razem skierowa­ną przeciwko Frankom. W czasie jej trwania rozbił wojska i statki frankijskie stacjonujące na Istrii, a także złupił jej wybrzeża. Nie dokończył jednak swojego dzieła, umierając w tym samym roku, w trakcie trwania wyprawy.

Po śmierci Domagoja, na tron z wojskiem wysłanym przez cesarza Bazylego I powrócił naj­starszy z synów Trpimira, Zdesław. Objęcie przez niego tronu nastąpiło jednak dopiero w dwa lata po śmierci poprzedniego władcy, w 878 roku. Było to spowodowane w dużej mierze oporem z ja­kim spotkał się ze strony możnych Zdesław, oraz tym, który stawili pogańscy Nerentanie wraz z za­mieszkującymi górskie terytoria Dalmacji plemionami Serbów. Dodatkowymi problemami nowego władcy była rosnąca w siłę Bułgaria. Ponadto niektórzy historycy opierają się na dość niejasnej przesłance dotyczącej sprawowania rządów w Chorwacji Dalmatyńskiej przez syna Domagoja — Ilj­ko, który miał zginąć w 878 roku podczas walk o tron ze Zdesławem, jest to jednak teoria nie po­siadająca oparcia w materiale źródłowym a istniejąca jedynie w ustnej tradycji.

Po objęciu tronu Zdesław zaniechał prowadzenia działań wojennych zarówno przeciwko wenecjanom jak i frankom. Zdołał za to poddać dalmatyńskie księstwo w lenną zależność od Cesar­stwa Bizantyjskiego — jako podziękowanie za przywrócenie tronu. Ponadto książę zgodził się na wciągnięcie biskupstwa w Ninie pod zarząd patriarchy Konstantynopola, czym zraził do siebie pa­pieża Jana VIII. Kolejną decyzją, która pogorszyła stosunki z Rzymem, była odmowa udzielenia eskorty do Bułgarii dla wysłanych przez biskupa Rzymu misjonarzy. Prosząc o eskortę papież za­adresował swój list do Zdesława nie jako do księcia, jak zwracał się do Domagoja, ale do diecto fi­lio Sedesclavo, glorioso comiti Sclavorum. Już samym adresem listu Jan VIII dobitnie pokazał chorwackiemu władcy, iż nie uznaje jego panowania.

Zdesław jako lennik basileusa Bazylego I poza tronem otrzymał jeszcze jeden prezent. Przez cały czas panowania w Chorwacji Dalmatyńskiej miał pobierać daninę z miast i wysp, która zamiast do skarbca zadarskiego stratega miała zasilać budżet Zdesława. Miało to być rocznie po 200 duka­tów ze Splitu, 110 z Zadaru, po 100 z Trogiru, oraz wysp Osoru, Rab i Krk. Zdesław jednak nie skorzystał z przyznanego mu przez Bazylego I przywileju. Został zamordowany w 879 roku przez krewnego Domagoja, Branimira.

Nowy władca natychmiast po zajęciu tronu powrócił do linii politycznej wyznaczanej przez Misława, Trpimira i Domagoja. Po rocznej przerwie wypuścił chorwackie statki na Morze Adriatyc­kie z nakazem złupienia i zatopienia każdej napotkanej weneckiej i bizantyjskiej łodzi. Jeszcze w tym samym roku, 21 maja, papież Jan VIII pobłogosławił Branimira i potwierdził jego panowa­nie nad księstwem chorwackim. Zaprawiona w bojach chorwacko-nerentańska flota zmusiła Wene­cjan do zawarcia pokoju wynegocjowanego przez papieża, na mocy którego dożowie mieli wypła­cać Chorwatom roczną daninę w wysokości 710 dukatów, za zgodę na żeglugę wzdłuż dalmatyń­skiego wybrzeża.

Wenecjanie płacili daninę aż do początku XI wieku. Jednak obejmujący urząd doży Piotr I Candiano, postanowił zerwać zawarty traktat i wyruszył na czele floty dwunastu okrętów w kierun­ku chorwackiego wybrzeża. Tam, 18 września 887 roku na wodach pomiędzy wyspami Hvar i Brač doszło do starcia pomiędzy obiema flotami. Bitwa zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem że­glarzy Branimira. Statki weneckie zostały zniszczone, doża ścięty, a jego ciało wystawione na wi­dok publiczny w Mucrum, czyli dzisiejszej Makarskiej, skąd po kilku dniach zostało wykradzione przez weneckich kupców. Piotr I Candiano był jednym z najkrócej panujących dożów weneckich i zarazem pierwszym, który poniósł śmierć w walce.

Siedem lat wcześniej, flota chorwacka odniosła szereg zwycięstw nad Bizantyjczykami, co zmusiło Bazylego I do zawarcia pokoju z Chorwatami, w którym zrzekał się zależności lennej ksią­żąt chorwackich oraz przeznaczał im wpływy z części bizantyjskich miast i wysp, które podobnie jak za panowania Zdesława miały już nie trafiać do skarbca zadarskiego stratega, a do kasy książąt chorwackich. Były to te same sumy, pochodzące z tych samych miast, które wcześniej Bazyli przy­znał swojemu wasalowi, oraz dodatkowe kwoty wynikające z uprawy ziemi w wysokości 36 duka­tów za każdą istniejącą winnicę. Widząc sukcesy odniesione nad wschodnim cesarstwem papież już 880 roku ogłosił chorwacką flotę swoją osobistą eskortą na Morzu Adriatyckim.

Poprawieniu stosunków ze Stolicą Apostolską sprzyjały także kolejne działania Branimira. Wraz z przysłanym przez Jana VIII nowym legatem Janem z Rawenny, książę wymusił na Konstan­tynopolu zrzeczenie się roszczeń i zwrot pod zarząd administracji rzymskiej biskupstwa w Ninie. Powrót Ninu w strefę wpływów rzymskich i włączenie go w granice arcybiskupstwa splickiego, po­zwoliły papieżowi na podniesienie rangi Splitu przez przekazanie mu uprawnień zlikwidowanego w 732 roku przez Leona III Izauryjczyka wikariatu apostolskiego w Tesalonice. Pierwszym me­tropolitą, został sam legat papieski Jan z Rawenny. W tym samym czasie na tereny Chorwacji Dal­matyńskiej przybyli misjonarze Cyryl i Metody, oraz ich uczniowie, którzy przynieśli ze sobą litur­gię odprawianą w języku słowiańskim, co pozwoliło Chorwatom na wyznawanie wiary w swoim ojczystym języku.

Branimir zmarł w 892 roku, pozostawiając państwo, które nie tylko liczyło się w basenie Morza Adriatyckiego, ale również było gotowe dyktować warunki przeciwnikom, uznawanym za silniejszych, a także zmierzyć się z przybyłymi do północnej Panonii koczowniczymi plemionami madziarskimi.

Śmierć Branimira pozwoliła wrócić na tron najmłodszemu z synów Trpimira, Muncimirowi. Na swoją siedzibę władca wybrał położone w pobliżu Trogiru Bijace. Pierwszym problemem, z któ­rym musiał się zmierzyć była kwestia przynależności kościoła św. Jura w Putalju, który nadano ar­cybiskupowi splickiemu.

W czasie rozłamu w kościele w 863 roku kościół wraz z nadanymi przez Trpimira ziemiami przeszedł pod władztwo biskupa Ninu. Teraz obaj biskupi zgłosili się do Muncimira z żądaniem rozwiązania problemu przynależności świątyni. Wyrok wydany przez księcia dał jasno do zrozu­mienia, iż świątynia została nadana biskupstwu, a nie biskupowi i na tej mocy musi zostać zwróco­na kościołowi w Splicie. Świadczący o wyroku dokument również jest istotny dla zrozumienia or­ganizacji księstwa Chorwacji Dalmatyńskiej. Na jego podstawie można wnioskować, że księstwo było państwem o uregulowanym prawie, z własną kancelarią, a sam dokument wykazuje wzorowa­nie się na państwie Franków a nie na cesarskim sąsiedzie. Książę figuruje w dokumencie jako Mun­cimiro, divino munere Croatorum dux.

W polityce zagranicznej Muncimir zachowywał daleko idącą ostrożność. Z jednej strony przygotowywał się do odparcia inwazji koczowniczych Madziarów, którzy najechali tereny Chor­wacji Panońskiej i w trakcie walk zabili jej ostatniego chorwackiego księcia Bracława w 896 roku. Z drugiej jednak pomógł obalić rządzącego w Serbii Przybysława i powrócić do niej, chroniącemu się w Chorwacji Dalmatyńskiej księciu, Piotrowi Gojnikoviciowi. Muncimir zmarł po osiemnastu latach sprawowania rządów, pozostawiając po sobie państwo gotowe do dalszego rozwoju i — jak chce tego chorwacka tradycja narodowa — gotowe do wyznaczenia nowego kierunku państwom bał­kańskim. Pełnię władzy przejął w 910 roku po Muncimirze kolejny z Trpimiroviciów, najprawdopo­dobniej syn, Tomisław.

Rozdział II
Kraj podczas rządów Tomisława

Niniejszy rozdział przedstawia postać Tomisława I, uważanego przez wielu badaczy za pierwszego króla Chorwatów. Zostały tutaj zaprezentowane przypisywane władcy działania militar­ne, prowadzone przeciwko Madziarom i Bułgarom, oraz ich konsekwencje. Prawdopodobnie jedną z nich było scalenie dwóch księstw chorwackich w jeden zwarty organizm państwowy. Poruszona została również kwestia jednego z najważniejszych wydarzeń dotyczących chorwackiego kościoła, czyli synodów splickich, które odbyły się w 925 i 928 roku i w obradach których Tomisław naj­prawdopodobniej brał udział. Następnie przedstawiona została prawdopodobny stan chorwackiej ar­mii w okresie rządów tego władcy, wraz z wątpliwościami, które przekazane przez Kostantyna VII dane wzbudziły wśród badaczy. Natomiast na zakończenie rozdziału zostały zaprezentowane losy państwa chorwackiego od chwili śmierci Tomisława do ścisłego związania Chorwacji z Królestwem Węgier w 1540 roku.

Wokół postaci Tomisława I została wytworzona cała legenda tworząca z niego władcę do­skonałego, który nie tylko zjednoczył kraj z dwóch samodzielnych księstw, ale także powiększył jego terytorium tak, iż stał się największy w ciągu całej swojej historii. Ponadto tradycja widzi w nim pierwszego koronowanego władcę, który doprowadził do rozwiązania problemów w kościele wynikających z używanego języka i zależności od patriarchów Rzymu i Konstantynopola. Jednak legenda, o której mowa powstała dopiero w XIX wieku.


Podstawowym problemem dotyczącym pa­nowania Tomisława jest ustalenie faktów dotyczących jego panowania i sprawdzenie czy mają one oparcie w materiale źródłowym.

Niewiele wiadomo o pierwszych latach życia Tomisława. Żadne ze znanych nam źródeł nie wspomina o dacie jego narodzin, ani nie podaje dokładnego rodowodu tego dalmatyńskiego księcia. Współcześni badacze w oparciu o nieliczne dokumenty starali się zrekonstruować jego pochodzenie i przebieg panowania, jednak nie są to informacje w pełni wiarygodne a jedynie wysoce prawdopo­dobne. W przeciwieństwie do poprzedników Tomisława, nie pozostał po nim żaden zapis w kamie­niu, jak choćby po Trpimirze czy Domagoju, ani też żaden dokument stworzony przez jego urzędni­ków. Wszystkie materiały dotyczące Tomisława opisują nie samego władcę i jego decyzje, ale wy­darzenia które miały miejsce w czasach, w których miał on sprawować rządy.

Powszechnie przyjęta w chorwackiej historiografii teoria zakłada bezpośrednie powiązania rodzinne Tomisława z dynastią narodową. Zasadniczo przyjęte są trzy warianty, różniące się jedynie wskazaniem prawdopodobnego ojca chorwackiego księcia. Tylko dwie z nich znalazły swoje odnie­sienie w pracach polskich badaczy, tak też Jerzy Skowronek, Mieczysław Tanty i Tadeusz Wasilew­ski w swojej Historii Słowian Południowych i Zachodnich przedstawili pogląd jakoby Tomisław miał być wnukiem Trpimira, co bezsprzecznie czyniłoby go członkiem rodu Trpimirowiciów. Po­wstaje tutaj jednak pytanie, który z synów Trpimira miałby być jego ojcem. Z kolei Małgorzata Hertmanowicz-Brzoza i Kamil Stepan poparli teorię mówiącą, iż ojcem Tomisława był Muncimir, co częściowo tłumaczyłoby również tezę przywołaną przez Skowronka, Tantego i Wasilewskiego. Teorię o ojcostwie Muncimira zdaje się popierać również jeden z czołowych chorwackich history­ków Ferdo Šišić, pisząc iż po śmierci Muncimira władzę przejął Tomisław, będący prawdopodobnie jego synem:


Mutimira naslijedi Tomislav (o.910—928), vjerojatno njegov sin, koju se prvi put spominje są splitskim nadbiskupom Ivanom 914. još kao knez,


co znaczy


Mucimira zastąpił Tomisław (około 910—928), prawdopodobnie jego syn, który jest po raz pierwszy wymieniony ze splickim arcybiskupem Janem w 914 roku, już jako książę.


W podobnym tonie pisał również Oton Knezović:


Godina smrti hrvatskoga kneza Mutimira nije nam poznata. Njega je naslijedio na kneževskom prijestolju KNEZ TOMISLAV oko godine 910., a vladao je do godine 928. On je po svoj prilici bio Mutimirov sin.


Według tego autora:


Rok śmierci chorwackiego księcia Muncimira nie jest znany. Jego następcą na książęcym tronie został KSIĄŻĘ TOMISŁAW około roku 910, i władał do roku 928. Prawdopodobnie był synem Muncimira.


Natomiast Trpimir Macan wskazał iż Tomisław był synem Muncimira i wnukiem Trpimi­ra. Vjekoslav Klaić z kolei pisze o roku kneza Tomislava, tko mu je bio otac, a tko mati, ne znamo ništa, co znaczy iż nie wiemy kim byli rodzice Tomisława.

Podobny problem stanowi moment objęcia tronu Chorwacji Dalmatyńskiej przez Tomisła­wa. Historiografia chorwacka przyjmuje, iż miało to miejsce w 910 roku, po śmierci księcia Munci­mira. Tezę tę przyjęli zarówno XIX-wieczni historycy jak Ferdo Šišić, czy też współcześni jak Neven Budak. Za inną datą opowiadają się z kolei Nada Klaić i Ivan Mužić. Oboje uznają iż Tomisław objął rządy około roku 914, czyli w momencie kiedy imię władcy po raz pierwszy poja­wiło się w kronice splickiego archidiakona Tomasza. Tadija Smičiklas początki rządów przez dal­matyńskiego władcę datuje na rok 900, nie podając żadnej argumentacji mogącej poprzeć tą datę, a pisząc jedynie:


Na vladanje hrvatsko sjede poslije god. 900. Tomislav, čovjek mlad i vitežki, strašan neprijateljem svojim i svoga naroda.


Oznacza to, że:


Ład w Chorwacji powrócił w roku 900, kiedy zapanował Tomisław, człowiek młody i rycerski, straszny dla nieprzyjaciół swoich i swojego narodu.


Wspomniany już poprzednio Vjekoslav Klaić chciał by miało to miejsce w 903 roku, podob­nie jakę śmierć księcia Muncimira. Poglądy zarówno Smičiklasa jak i Klaića w sprawie daty ob­jęcia tronu przez Tomisława są nieuzasadnione i pozostawiają więcej pytań niż odpowiedzi. Obaj historycy nie powołali się na żadne źródło, które choć w części mogłoby potwierdzić tą teorię. Na­tomiast amerykański historyk John Fine bardzo ogólnikowo pisze iż Tomisław objął władzę pomię­dzy 910 a 914 rokiem. Wszystkie te hipotezy są równie prawdopodobne. Zwłaszcza, że pierwsza wzmianka o Tomisławie pojawia się dopiero w kronice splickiego Tomasza Archidiakona. Wymie­niono go przy okazji podawania przez autora kroniki kolejnych arcybiskupów Splitu: Iohannes ar­chiepiscopus fuit anno Domini nongentesimo quartodecimo tempore Tamislavi ducis. Zatem wzmianka o władcy brzmi Jan był arcybiskupem w roku 914, w czasach księcia Tomisława.

Nie mniej problematyczne jest ustalenie daty śmierci tegoż władcy. Chorwacka historiogra­fia przyjmuje za rok śmierci Tomisława czas tuż po II synodzie splickim, czyli koniec 928 roku. Jest to data najbardziej prawdopodobna. Przemawia za tym fakt zakończenia II synodu splickiego, na którym władca miał być obecny. Z kolei Smičiklas podaje, iż rządy Tomisława zakończyły się przed 930 rokiem, gdyż wtedy tron objął Krešimir I, którego historyk określa mianem syna Tomi­sława.

II.1 Zjednoczenie dwóch księstw chorwackich i wojny z Węgrami

Tradycja chorwacka przyjmuje, iż jedną z pierwszych rzeczy dokonanych przez Tomisława po objęciu rządów było rozbicie wojsk węgierskich i zjednoczenie w jeden organizm państwowy własnego Księstwa Chorwacji Dalmatyńskiej z Księstwem Chorwacji Posawskiej. Jak już zostało wspomniane, tak zwana Posawina, czy też Chorwacja Panońska znajdowała się w trudnym położe­niu. W 896 roku w wyniku walk toczonych przez posawskiego księcia i frankijskiego Arnulfa z przybyłymi na tereny Niziny Panońskiej plemionami madziarskimi, zginął ostatni chorwacki władca księstwa, Bracław. Od tej pory władzę na terenie byłego chorwackiego księstwa mieli przej­mować Węgrzy. Zgodnie z tradycją Tomisław miał w pierwszych latach panowania, czyli pomię­dzy 910 a 920 rokiem podjąć wyprawę zbrojną przeciwko Węgrom, rozbić ich siły nad Drawą i wciągnąć w strefę swojego panowania tereny byłego Księstwa Chorwacji Posawskiej (Aneks: Ilustracja 1).

Problem chronologii zarówno w tym konkretnym przypadku, jak i podczas badania całej średniowiecznej historii Chorwacji jest znaczący. Chorwaccy historycy podają daty pomiędzy 910 a 920 rokiem, czyli podczas pierwszych lat rządów dalmatyńskiego księcia, natomiast Marcus Tan­ner jest zdania iż do starcia doszło w 924 roku, podczas odparcia węgierskiego ataku na ziemie chorwackie. Podobną datę podaje Florin Curta, pisząc iż do bitwy pomiędzy wojskami chorwac­kiego Tomisława i oddziałami Wielkiego Księcia Zoltana, najmłodszego syna Arpada doszło na pra­wym brzegu rzeki Drawy najprawdopodobniej w 925 roku. Tadija Smičiklas natomiast mówi o dwóch starciach z Węgrami, pierwszym w okolicach Ljubljany w 915 roku, które przesunęło gra­nice na Sawę i Drawę, i drugim z 920 roku, które dopełniło zniszczenia wojsk węgierskich i utwier­dziło istnienie granic na Drawie i Sawie. Ponadto Smičiklas jako jedyny z badaczy podaje, iż nie były to pierwsze starcia Węgrów z Tomisławem. Według niego władca miał od około roku dzie­więćsetnego toczyć bitwy z Madziarami, którzy graniczyli z Chorwacją poprzez Cisę:


Nas više zanima, da su Magjari postali Hrvatom neposredni susjedi, pak dakako i glavni neprijatelji, čim su s Tise i srednjega Dunava pokušavali i na jug svoja siela razširiti. Spomen o provalah njihovih u Italiju dovodi nam sukobe s Hrvati, a naročito s banom Tomislavom (…).


W swojej relacji jedynie Tadija Smičiklas i Bare Poparić wymieniają przy Tomisławie tytuł bana, czego nie robi żaden z wcześniejszych historyków. Tak jak Smičiklas używa tytułu bana w kontekście walk z Węgrami, tak u Poparicia jest on powiązany z efektem walk z Wenecjanami i zjednoczeniem obu księstw chorwackich:


Za nasljednika Branimirovih država Hrvatska, uživajući trajan mir od strane Mletčana i drugih susjeda, cvala je i postajala svedj uglednijom, te se je njezin ban Tomislav, spojivši dalmatinsku sa posavskom Hrvatskom, konačno proglasio kraljem svih Hrvata,


co oznacza, że:


Za panowania następców Branimira, kiedy państwo chorwackie miało zapewniony pokój ze strony Wenecjan i innych sąsiadów, ban Tomisław zjednoczył Chorwację Dalmatyńską i Posawską, po czym koniecznym było, żeby ogłosił się królem swoich Chorwatów.


Sam tytuł bana oznacza najważniejszą osobę po władcy. Dzisiaj określilibyśmy go jako na­miestnika, choć najczęstszym tłumaczeniem tego tytułu w literaturze anglojęzycznej jest wicekról, czy też najwyższy wasal. Zgodnie z tym tytułem ban miał sprawować władzę w imieniu króla, po­dejmując za niego decyzję i wypełniając wolę monarchy na ściśle określonym terenie.

Z kolei w państwie węgierskim tytułem bana określano administratora okręgu wojskowego, czego na przełomie IX i X wieku nie możemy utożsamiać z Chorwacją Dalmatyńską, w której niniejszego urzędnika zależnego od Cesarstwa określano mianem stratega.

Urząd bana w Chorwacji jest po raz pierwszy wymieniany przez Konstantyna Porfirogenetę w połowie X wieku. Niniejsze określenie pojawia się dla administratora regionu Krbavy, Liki i Gac­ki. Według źródeł pierwszym banem był Pribina pełniący swój urząd w latach 949—969. Dopiero od tego momentu urząd bana był regularnie obsadzany przez kolejnych władców, przy czym istnia­ło wyraźne rozróżnienie na banów Chorwacji, czyli następców Pribiny, oraz banów Slawonii, wśród których możemy wyróżnić chociażby jednego z ostatnich władców z dynastii narodowej, Dmitara Zvonimira.

Najpełniejszych informacji o osobach sprawujących urząd bana, jednak dopiero od XI wie­ku, dostarcza Supetarski Kartularz. Ten przechowywany obecnie w Splicie kodeks zawiera odpisy i regesty ponad stu dokumentów z lat 1080—1187. Wymienia on wszystkie chorwackie banowiny ist­niejące w przełomie XI — XII wieku wraz z nazwiskami odpowiadających za nie banów. Znajdujemy tu także spis dwunastu najważniejszych rodów królestwa, wśród których występują tak znaczące dla późniejszej historii Chorwacji nazwiska jak Zrinscy, Šubiciowie czy Frankopanowie.

Warto też spojrzeć na zastosowanie przez obu historyków tytułu bana z innej perspektywy. Stjepan Sakač w artykule z 1939 roku poświęconym tytułowi bana u Chorwatów, pisał, że przed na­staniem czasów królestwa, Chorwaci mogli zaadoptować ten tytuł awarskiej proweniencji dla wła­snych potrzeb jako określenie księcia, zastępując w ten sposób rodzimego kneza, a dopiero w okre­sie królestwa tytuł bana miał przejść na podległych monarsze namiestników.

Zasadniczym problemem w tej kwestii staje się materiał źródłowy, który byłby w stanie po­twierdzić ten przekaz. Podobnie jak w przypadku informacji mówiącej o panowaniu Tomisława, tak i tutaj dysponujemy tylko jednym źródłem. Jest nim budzący wiele wątpliwości spisany w XII wie­ku przekaz pochodzącego z Dukli duchownego, znany jako Latopis popa Duklanina. Liczne redak­cje i wydania tego dzieła często przeczą sobie wzajemnie. Zapis o rozbiciu wojsk węgierskich w re­dakcji wydanej przez Vladimira Mošina brzmi następująco:


Regnavitque frater eius Thomislavus pro eo, qui fortis extitit viribus, sed non fuit ut frater eius. Regnante Thomislavo Ungarinorum rex nomine Attila promovit exercitum, ut debellaret eum. Rex autem Thomislavus, fortis iuvenis et robustus bellator, plurima bella cum eo commisit et semper eum in fugam convertit. Genuitque Thomislavus rex filios et filias, et XIII anno regni sui mortuus est.


Podana wyżej wersja zamieszczona w pracy Mošina jest prawdopodobnie najstarszą, śre­dniowieczną wersją tekstu Duklanina, o czym pisze również autor we wstępie do swojego opraco­wania powołując się przy tym na badania prowadzone przez Franja Račkiego.

Przyjrzyjmy się również innej wersji źródła, nazywanej chorwacką redakcją. Jest to tekst pochodzący z XVI wieku, a którego zapis został mocno zniekształcony. Redakcja chorwacka jest niczym innym jak dokonanym po trzystu latach tłumaczeniem oryginalnego tekstu na język sło­wiański. W zamieszczonej u Mužicia wersji wzmianka o walkach z Węgrami brzmi następująco:


I osta na misto njegovo kraljevati sin njegov komu biše imię Polislav. I kraljujući Polislav, u to vrime biše u kraljevstvo ugarsko kralj imenom Atela. I on skupi vojske i izdaje s vojskom na kralja Polislava. Bliše Polislav mlad i kripak u rvanjah. I činiše meju sobom mnoge rvanje i vazda Atila, kada se b’ijahu, izgubljaše, i napokon ne mogaše [se] suprotiviti i pobiže. I Polislav ima kćer i po njoj sina dva. I Kraljeva lit sedam/na/deset i sedmonades(e)te lito hodeće umri slavom velikom.


Tłumaczenie dokonane przez Leśnego brzmi natomiast tak:


Po nim panował jego brat Tomisław, który choć odznaczał się szczególną siłą, nie był podobny do brata. Za panowania Tomisława król węgierski imieniem Attyla wtargnął z wojskiem aby go pobić. Lecz król Tomisław, dzielny młodzieniec i krzepki wojownik, prowadząc z nim wiele wojen, zawsze zmuszał go do ucieczki. Spłodziwszy synów i córki, król Tomisław umarł w trzynastym roku swego panowania.


Znamienne jest, że żadna z redakcji Latopisu, zarówno pierwotna jak i chorwacka nie wspo­mina ani o miejscu bitwy pomiędzy Słowianami i Węgrami, ani nawet o mającym po niej nastąpić zjednoczeniu ziem obu księstw chorwackich. Interesujący jest również fakt, iż przekaz nie mówi o władcy Chorwatów, ale o królu Słowian. Nie jesteśmy również w stanie dociec skąd rozbieżność do której doszło w dokonanym przez Leśnego tłumaczeniu. Tak jak w tekście oryginalnym i redak­cji chorwackiej czytamy o siedemnastym roku panowania, tak w polskim tłumaczeniu pojawia nam się liczba trzynaście, która może być zarówno zwyczajnym błędem dokonanym przez tłumacza, jak też efektem korzystania przez Leśnego z jeszcze innej, nieznanej nam wersji tekstu.

Podobnym utrudnieniem w identyfikacji są podawane w latopisie imiona władców. Przed­stawione przez autora imię Attyli, było najprawdopodobniej zdeformowaną wersją imienia panują­cego w początku X stulecia Arpada, władcy Węgrów i założyciela dynastii. Nie jest to jednak błąd odosobniony, jeśli chodzi o imię węgierskiego przywódcy. Jak przywołuje Leśny, takie pomyłki jak dotycząca imion Attyli i Arpada miały miejsce w całej wczesnej historiografii węgierskiej czego do­wodem jest Gesta Hungarorum. Sam opis wydaje się być nie wspomnieniem o konkretnej walce Tomisława z węgierskimi najeźdźcami, ale ogólnym wspomnieniem o burzliwych stosunkach po­między Słowianami a Węgrami.

Innym problematycznym zagadnieniem jest brak zgodności co do imienia słowiańskiego władcy. Wersja łacińska tekstu podaje imię Tomisława, podczas gdy tekst redakcji chorwackiej przywołuje bliżej nieokreślonego Polisława. Kwestię kraju zarządzanego przez przywołanego wład­cę można rozwiązać natomiast poprzez porównanie imion władców krajów bałkańskich z przedsta­wionymi w obu wersjach XII rozdziału Latopisu. Wśród nich występuje tylko jeden Tomisław, bę­dący władcą Chorwacji Dalmatyńskiej, natomiast nigdzie nie figuruje imię Polisława. Ivan Mužić wykazał, iż mógł to być błąd w zapisie wykonany przez XVI-wiecznego redaktora chorwackiej wersji tekstu. Zwłaszcza, że tak zwana edycja chorwacka, jest swobodnym przekładem oryginalne­go tekstu łacińskiego na język chorwacki, po czym została wzbogacona powstałymi dużo później fragmentami, jak na przykład legendą o śmierci Dmitara Zvonimira.

Dość intrygujący jest również zapis mówiący o pochodzeniu Tomisława. Zgodnie z tekstem jedenastego rozdziału Latopisu i przywołanym powyżej pierwszym zdaniem rozdziału XII, miał on być bratem Władysława, który również nie figuruje wśród władców księstw chorwackich.

Kolejnym źródłem mówiącym o walkach Węgrów z Chorwatami jest Kronika Wenecka au­torstwa doży Andrei Dandolo. Pisze on o ataku przeprowadzonym przez Chorwatów na wracające ze Styrii wojska węgierskie. Zawarto tu również informacje o następującym po walkach kontakcie Chorwatów z Bułgarami: Exinde spoliata Croatia et Styria cum maxima praeda in Pannoniam re­deunt; et postea Bulgariam spoliant.

Osobną kwestią jest sprawa zjednoczenia obu księstw chorwackich. Nie mówi o tym bezpo­średnio żadne ze znanych nam źródeł. Sprawa scalenia obu państw chorwackich może być równie dobrze daleko posuniętą nadinterpretacją, bądź też efektem myślenia życzeniowego — skoro poko­nano Węgrów, to dlaczego nie zjednoczyć obu księstw? Jednak pomimo, iż o zjednoczeniu nie wspomina wprost żaden z kronikarzy, niekoniecznie jest to dowodem, że do niego nie doszło.

Argumentem za tą tezą może być fragment De Administrando Imperio. Autor dwukrotnie opisał granice ziem zajmowanych przez Węgrów, którzy figurują u niego pod nazwą Turcy. We fragmencie mówiącym o ziemiach zajmowanych przez nowo przybyłe plemiona madziarskie, za­wartym w trzynastym rozdziale pisze, iż graniczą oni z Chorwatami poprzez góry. Jedynymi gó­rami oddzielającymi Nizinę Panońską od Dalmacji, jak już to zostało wspomniane w poprzednim rozdziale jest masyw Wielkiej Kapeli wchodzący w skład łańcucha Gór Dynarskich. Tak opisana granica informuje nas, iż tereny Panonii nie znajdowały się pod zwierzchnictwem Chorwatów, a właśnie Węgrów. Z kolei w drugim z przedstawionych przez tego władcę opisów granic, podano, że południowymi sąsiadami Węgrów są Chorwaci. Takie przedstawienie granicy może sugerować jej przesunięcie, zwłaszcza, że w poprzednim opisie chorwacka granica przebiegała na południo­wym-zachodzie, a nie na południu.

Jeśli przyjrzymy się całemu opisowi granic węgierskich zawartym w czterdziestym rozdzia­le De Administrando Imperio, zauważymy, że jako wschodnich sąsiadów Madziarów wymieniono Bułgarów a granicę postawiono na odcinku dolnego biegu Dunaju, który przebiega przez tereny dzisiejszej Rumunii. Rzeka w tym odcinku nosiła grecką nazwę Istros. Dalej autor wylicza również rzeki okalające terytorium węgierskie, wymieniając wśród nich między innymi Morisis, czyli Maru­szę, Krisos, czyli Keresz oraz Titzę, czyli Cisę. Ponadto wspomniany już wyżej doża Dandolo wspomina o bezpośrednich kontaktach Chorwatów z Bułgarami, które miały nastąpić po walkach z Węgrami, co sugeruje, że w jakiś sposób przynajmniej część wschodniej granicy Chorwacji mu­siała być wspólna również dla Bułgarii, a mogło to nastać jedynie przez przywrócenie chorwackiej zwierzchności terenom Posawia. Idąc tym tropem można uznać, że południowa granica Węgier ule­gła przesunięciu na północ, czyli w głąb Niziny Panońskiej, co z kolei może oznaczać odzyskanie i przywrócenie chorwackiej zwierzchności na terenach dawnego Księstwa Chorwacji Posawskiej.

II.2 Synody splickie

Niewątpliwie ważnym wydarzeniem dla wczesnego państwa chorwackiego były pierwsze synody kościelne w Splicie. Przypomnijmy, że Split przejął rolę kościelnej stolicy w Dalmacji, w miejsce zniszczonej podczas wędrówki Awarów i Chorwatów Salony. Zwołanie synodów zostało spowodowane trudną i zarazem specyficzną sytuacją kościelną panującą w państwie Tomisława.

Z jednej strony, narastał konflikt pomiędzy rzymskim arcybiskupem Splitu i słowiańskim biskupem Ninu, z drugiej papież żądał od dalmatyńskiego kościoła jak i władcy opowiedzenia się po jednej ze stron, Rzymu lub Konstantynopola.

Spór pomiędzy biskupami dotyczył już nie tylko pierwszeństwa w państwie chorwackim, ale również terytorium znajdującego się pod ich jurysdykcją. Podlegające biskupowi splickiemu ziemie obejmowały swoim zasięgiem nie tylko wybrzeże, ale również Panonię, czyli kontynentalną część państwa, natomiast biskupstwo Ninu zajmowało znaczną część ziem położonych w sercu pań­stwa; oraz co najważniejsze, wszystkie miasta i wyspy pierwotnie zależne od Cesarstwa, a nad któ­rymi kontrolę uzyskał uchodzący za założyciela dynastii Trpimir. W zaistniałej sytuacji papież Jan X wystosował około 925 roku dwa listy do dostojników chorwackich. W tym miejscu warto bli­żej przyjrzeć się ich treści.

W pierwszym liście papież zwraca się do dilecto filio Tomislao regi Croatorum, et Mihaeli excellentissimo duci Chulmorum, oraz do Joanni, sancte salonitanae ecclesiae archiepiscopo, czyli do drogiego syna Tomisława króla Chorwatów i Michała znakomitego księcia Zahumla, oraz do Jana III, arcybiskupa świętego kościoła w Salonie. Autor listu po imiennym wymienieniu naj­ważniejszych dostojników, kieruje zwyczajowe pozdrowienie do pozostałych urzędników państwa, biskupów, żupanów, kapłanów, oraz mieszkańców Slawonii i Dalmacji:


omnibusque episcopis suffraganeis, verum etiam et omnibus zupanis, cunctisque sacerdotibus et universo populo per Sclavoniam et Dalmatiam commorantibus.


Jan X powierza boskiej opiece wszystkie kościoły i władzę duchową:


mającą moc wykorzenienia zła ze wspólnoty chrześcijan (Divina omnipotentis dei dispensatione hoc actum est, ut solicitudo omnium ecclesiarum nobis commissa esse credatur; ea videlicet ratione, ut spirituali augumento valeamus nequitiae caliginem radicitus extirpare ab omni coetu Christianorum, praesertim ab illis, qui specialissimi filii sanctae romanae ecclesiae comprobantur).


Dalej, w tym samym dokumencie, Świątobliwość określa kościół w Królestwie Słowian jako jeden z pierwszych kościołów apostolskich (quis enim ambigit, Sclauinorum regna in primitiis apostolicae), po czym zwraca uwagę na potrzebę uporządkowania sprawy języka użytkowanego w liturgii, sugerując przy tym, iż należy wyrzec się w religii języka barbarzyńskiego czyli słowiań­skiego, czyniąc z niego ofiarę dla Boga:


Quatenus divinitus informati vos suis admonitionibus valeant releuare ab illecebris delictorum ad supernam patriam, in qua Christus est, cum omnibus electorum agminibus. Quis etenim specialis filius sanctae romanae ecclesiae sicut vos estis, in barbara seu sclavinica lingua deo sacrificium offere delectatur?


Na zakończenie listu Jan X sugeruje spotkanie władcy z biskupem Ankony Janem oraz biskupem Palestriny Leonem i wysłuchanie ich ostrzeżeń i wyjaśnień dotyczących odstępstw od wiary.


Natomiast drugi z listów został zaadresowany do sanctissimo confratri nostro Joanni sanc­tae salonitanae ecclesiae archiepiscopo omnibusque suffraganeis, czyli do naszego świętego bra­ta Jana, arcybiskupa świętego kościoła w Salonie i wszystkich jego sufraganów. W tym dokumen­cie, skierowanym do duchowieństwa dalmatyńskiego papież wyraził swoje zaniepokojenie funk­cjonowaniem na terenie podległym arcybiskupowi kościołów, w których naucza się w języku sło­wiańskim. Jan X zarzucił duchownym brak działania, czy wręcz zgodę na rozwój nauk nie mają­cych oparcia w pismach (Et quia fama revelante cognovimus, per confinia tuae parochiae aliam do­ctrinam pullulare, quae in sacris voluminibus non reperitur).

Zbawienie, jak dalej pisał papież w przywołanym liście, nie będzie należało do tych, którzy wierzą i czczą Chrystusa zaniedbując przy tym nauki płynące z ewangelii i przepisów kościoła. Do­tyczy to również osób wyznających nauki szerzone przez Metodego, bo nie mają one pokrycia w księgach uznawanych przez kościół:


Sed absit hoc a fidelibus, qui Christum colunt, et aliam vitam per orationem se credunt posse habere, ut doctrinam evangelii atque canonum volumina, apostolicaque etiam praecepta praetermittentes, ad Methodii doctrinam confugiant, quem in nullo volumine inter sacros auctores comperinmus.


Po tym upomnieniu Świątobliwość zasugerował chorwackim duchownym spotkanie z Janem, biskupem kościoła w Ankonie oraz Leonem, piastującym urząd biskupa Palestriny, oraz zapewnienie ich o wierności słowiańskich wyznawców wobec kościoła rzymskiego. W tym też miejscu Jan X napomniał dalmatyńskich duchownych, iż w kraju słowiańskim służba boża powinna być wykonywana wedle zwyczajów kościoła rzymskiego, czyli w języku łacińskim (in Sclavono­rum terra ministerium sacrificii peragant in latina scilicet lingua).

Odpowiedzią na wysłane przez papieża listy było zwołanie w stolicy chorwackiej metropolii kościelnej, czyli w Splicie pierwszego synodu kościelnego. Tradycja przekazuje nam, iż było to starcie dwóch światopoglądów prezentowanych przez popierającego Rzym arcybiskupa Jana i zwo­lennika liturgii słowiańskiej biskupa nińskiego Grzegorza. Nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w materiale źródłowym.

Synod zaowocował wypracowaniem piętnastu punktów, które miały zreformować działanie chorwackiego kościoła. Z tekstu wynika, że w obradach synodalnych uczestniczyli nie tylko bisku­pi, ale również władca Chorwacji Tomisław i towarzyszący mu Michał Višević, książę Zahumla. Dokument w pierwszej kolejności wymienia osoby, które go przyjmują i w obecności których został sporządzony, tak też mamy tutaj Tomisława, króla Chorwatów, księcia Michała, arcybiskupa splic­kiego Jana, Formina, będącego biskupem Zadaru, biskupa nińskiego Grzegorza, oraz pozostałych biskupów (Croatorum rex et Michael cum suis proceribus, simulque episcopis Dalmatiarum; item Joannes archiepiscopus primus (in) Spaleto, Forminus, Gregorius caeterisque episcopis).

W tym miejscu trzeba zaznaczyć dwie ważne dla kościoła chorwackiego sprawy. Pierwszą jest pozycja biskupa Formina, którego diecezja niejako uległa rozpadowi, gdyż obejmowała swoim zasięgiem jedynie Zadar i przylegle tereny. Po przejęciu miasta przez chorwackich władców, diece­zja zadarska została podporządkowana arcybiskupowi Splitu. Mimo to, Zadar dalej posiadał swoje­go tytularnego biskupa. Nie była to jednak sytuacja wyjątkowa dla post-rzymskiego świata — wiele znaczących miast posiadało własnych biskupów, stając się jednocześnie samodzielnymi diecezjami, obejmującymi swoim zasięgiem miasto i przylegające do niego wioski. Najwięcej takich miejskich biskupstw występowało we Włoszech, z których do dnia dzisiejszego przetrwało tylko sześć w po­staci diecezji suburbikarnych.

Drugą sprawą jest zwrot primus (in) Spaleto odnoszący się do arcybiskupa Jana. Już w tym miejscu zostaje zaznaczona pozycja tego duchownego i jego siedziby względem pozostałego du­chowieństwa chorwackiego. Jak też wynika z pierwszego punktu postanowień, wszystkie istniejące, oraz mające powstać ośrodki w prowincji dalmatyńskiej mają zostać podporządkowane kościołowi, w którym znajdują się szczątki świętego Domina, oraz odpowiadającemu za tenże kościół biskupo­wi, czyli w tym wypadku ośrodkowi w Splicie. Następnie, przedstawia się biskupa splickiego jako prymasa kościoła dalmatyńskiego:


Quum antiquitus beatus Domnius ab apostolo Petro praedicare Salonam missus est, constituitque, ut ipsa ecclesia et civitas, ubi sancta eius membra requiescunt, inter omnes ecclesias provinciae huius primatis habeatur et metropolis nominata super omnes episcopatus legitime sort atur; ita dumtaxat, ut ad eius iussionem episcopi, qui per divinam gratiam cathedram ipsam retinuerint, et synodus celebretur, et consecratio episcoporum; quia dicente domino: ubi fuerit corpus, illic congregabuntur et aquilae.


Kolejne punkty dokumentu odnoszą się do pobytu biskupa w jego diecezji (punkt II), do za­leżności lokalnych duchownych od swojego biskupa diecezjalnego (punkt III), punkt VIII z kolei traktuje o potrzebie pilnego powołania nowego biskupa w przypadku śmierci duchownego dotąd piastującego tę funkcję:


De episcopis ragusitano et catharitano, quorum manifeste una sedes dig noscitur, ipsam diocesim aequa inter se diuidant ita, ut si unus dictae ecclesiae pastor obierit, donec ordinetur episcopus residens ecclesiae ecclesiastic am curam gerat.


Punkt IX natomiast mówi o znaczącej roli biskupa i jego obowiązku pilnowania tradycji kościoła:

De Licinio episcopo, ut in ecclesia, in qua ordinatus est, contentus permaneat, et nullus deinceps in ea episcoporum, vel presbyterorum missam celebret, donec proprius episcopus eum consecret canonice. Si quis postmodum praesumptor in ea contra praemissa fecerit, a nostro collegio excludatur. Quod si dictus Licinius nec legaliter in sua ecciesia perstiterit haeres, sed euentatus ut extraneus accedens, et in sua mallet prima adhaerere ecclesia, ut presbyter permaneat.


Jest znamienite, że aż cztery punkty postanowień odnoszą się do samego funkcjonowania diecezji i roli biskupa. Kolejne dwa punty (IV i V) traktują natomiast o wykorzystaniu majątku ko­ścielnego. Punkty VI, VII i XIII mówią o postępowaniu w sytuacjach kryzysowych, jak zabójstwo w czasie zamieszek:


VI. Ut si divino iudicio in tumultis plebis princeps prouinciae occidatur quia quod

a multis committitur inultum manet, vel pro ipso reatu quis ignoscunt, obnoxii debent esse pro ipsa anima elemosynas facere, et si quam ecclesiam dedicauit, vel libertos defendere, uxorem, aut filios fouere benigne.


Morderstwo w wyniku zdrady (przyrównanej w punkcie VII do czynu Judasza), oraz o regu­łach postępowania w przypadku poniesienia przez biskupa śmierci w powierzonej mu świątyni:


XIII. Ut in ecclesia ubi presbyter occisus est, ante satisfactionem ipsius vel plebi ut congruum ipsi episcopo videtur, nullus missam faciat, et ut a presbyteris res ecclesiae non destruantur, neque semel suscepta ecclesia sine causa relinquatur. Quod si aliter fecerit, donec perdita restituat, et ecclesia propria recipiat, excommunicetur.


Punkty XIV i XV odnoszą się bezpośrednio do niższego duchowieństwa. Punkt XIV mówi o potrzebie wykształcenia duchownych, oraz sceptycznie odnosi się do kwestii zawierania przez nich małżeństw:


Ut uxores propriae deinceps non diinitantur, nisi propter fornicationem; quod si quis dimiserit, sic permaneat; et ut haeredes suos, servos suos litterate studiis tradant, quicumque christianitatem perfectam habere cupiunt, ut illi eos instanter corripiant, ipsi eos libenter exaudiant, non ut peregrinos, sed ut proprios).


Z kolei następny punkt mówi bezpośrednio o małżeństwach duchowieństwa:


Quod si sacerdos incontinenter propter ipsam continentiam primam, quam sortitus est, separatur a consortio cellae, teneat uxorem, si vero aliam duxerit, excommunicetur.


Po artykułach dotyczących małżeństw kleru, kolejnym uderzającym w duchowieństwo uży­wające w liturgii języka słowiańskiego był punkt X, zabraniający użytkowania w służbie bożej za­równo głagolicy jak i języków innych niż łacina. Punkt ten jednak nie jest taki surowy jak mogłoby się na pierwszy rzut oka zdawać. Otóż zakłada on, iż w razie wyższej konieczności lokalny biskup może udzielić pozwolenia na sprawowanie posługi bożej w języku słowiańskim. Zabieg ten był za­pewne potraktowany zbyt dużą ilością słowiańskich duchownych, którzy zostaliby odsunięci od służby i co się z tym wiąże utraceni, a wraz z nimi i wierni, dla których obsługi nie wystarczyłoby duchowieństwa łacińskiego, ani którzy nie byliby w stanie w krótkim czasie przestawić się na tek­sty liturgiczne wymawiane w obcym dla nich języku:


Ut nullum episcopus nostrae provinciae audeat in quolibet gradu sclauinica lingua promoueri, tam in clericatu et monachatu deo deseruire. Nec in sua ecclesia sinat eum missam facere; praeter si necessitatem sacerdotu haberet, per supplicationem a romano pontifice licentiam ei sacerdotalis ministerii tribuat.


Punkt XI odnosi się z kolei bezpośrednio do biskupa Grzegorza i jego następców, odbierając im pełną niezależność, którą dotąd cechowało się chorwackie biskupstwo w Ninie i czyni z niego biskupa pomocniczego dla splickiego metropolity (Ut episcopus Croatorum, sicut nos omnes, no­strae ecclesiae metropolitanae subesse se sciat). XII artykuł zawarty w postanowieniach reguluje kwestię udzielania sakramentów:


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 22.05
drukowana A5
za 61.86
drukowana A5
Kolorowa
za 86.88