Poezja dziś
Współczesna poezja:
Nie wiem —
taka chropowata, wulgarna,
w barwy niebogata…
Zbyt dosadna, jednoznaczna,
osobista.
Nie widać ogrodu zielonego
w kwiatach i kolorach lata.
Tylko
drogę dziurawą, wyboistą…
Jakie gusta, takie myśli;
czytając te wiersze,
ciekawe, co się przyśni?
Kryzys
Czy mam czas, żeby czekać?
Czekać i na los nie narzekać?
Liczyć na chwilę, ułamek sekundy,
na miraż senny, tak realny, a złudny?
Gonię, gonię za marzeniami,
za echem lat i słowami.
*
Słowa, rzucone beztrosko na wiatr
nieistotne, teraz wracają, są ważne
i wcale nie ulotne.
Bajka o kruku
Kruk — symbol mojego ducha,
nigdy rozumu i serca nie słucha.
Duch jest niespokojny, wrażliwy,
taki niedorosły, rzewny i tkliwy.
Czuły, totalnie empatyczny,
cały świat według niego
jest prosty i logiczny.
Miłość znajduje, tylko miłość,
nie okrucieństwa i złośliwość.
Ale ludzie nie są logiczni,
złośliwi i bardzo cyniczni.
Duch takich częściej spotyka
i naiwnie, jak pomóc, pyta.
Dobrze, że oprócz ducha
jeszcze rozum i serce.
Bo kruk — duch czarny,
przepadłby z kretesem.
Echo
Marzenie:
czuję oddech, ciepło ciała
— prowokujesz, znikasz,
tylko śmiech twój słychać.
Wołam, echo mnie przedrzeźnia:
— Szalony, szalony, szalony,
nigdy nie będziesz spełniony.
*
To sen, ciebie nie ma, a ja gonię
za słów echem, za złudzeniem,
w głuchą ciszę i milczenie.
Wspomnienie
To miejsce…
Pamiętam na policzkach słone łzy
i słowa: — Odchodzę, nie bądź na mnie zły.
Został ślad zaschniętych łez,
bicie serca i szum drzew.
Miejsce to samo, inny czas,
mniej gorąca krew.
Dziś nie ma już nas.
Lemingi
Nie będę karał, mścił się, bo po co?
Indywidualistów stopami lemingów
wdeptuje się w błoto. One posłuszne,
samo na nic się nie odważy.
Nie jestem lemingiem! Z bezmyślnością
nie jest mi do twarzy.
Naprawdę
Jaki przystojny, jaka zgrabna,
on piękny, ona ładna. To widać!
Ocenia każdy, bez słowa rozmowy,
już wie, kto zły, a kto dobry.
A fizyczność jest naczyniem
pięknym tylko przez chwilę…
Staje się pomarszczona,
bruzdami czasu znaczona.
— Starczyła chwila rozmowy.
Nie każdy jest tak piękny
— z tych chwalonych.
Marzenie
Dotykam spojrzeniem twarzy,
wilgoci ust, lśniących oczu.
Czuję ciepło, jedwab skóry,
miękkość ciała przy dotknięciu.
Czekam na pieszczotę, pocałunek.
Tulę cię do siebie — takie cudne,
senne marzenie.
Perspektywa
Wszystko wydaje się ważne:
słowa, gesty, uczucia.
To, czego rozum i serce szuka.
A to małostkowe, jakbyś patrzył
tylko w podłogę.
Podnieś oczy, spójrz w niebo,
poczuj głębię wszechświata całego.
Zamilkłeś ze swoimi problemami?
— Tak… Zrobiłeś się dziwnie mały.
Jedyna prawda
Kruku, czarny bracie,
wszędzie szukasz prawdy?
Każdy jest tu na chwilę,
tu kocha, złości się,
po prostu żyje.
*
Przyjdzie Zimna Matka,
jedyna sprawiedliwa.
Już wybiła twoja godzina.
Tak samo za każdym
zamyka ziemskie podwoje.
Będziesz wtedy sam,
nigdy we dwoje.
Matka
Rozpacz jest pełna odcieni,
nieodrodna siostra nadziei.
I młoda matka tak chora,
płacząca, zamartwiona:
— Kto wychowa małe dzieci,
jak on da sobie radę?
— Czemu nie będą pamiętać,
jak się z nimi bawię?
— Nie będę słyszeć: „Mamo kochana,
mamo, zobacz, co się stało”…
Serce ból ściska, rozpacz,
łez już nie ma,
została nadzieja.
Wiara, że los się zmienia.
I do ostatniego tchnienia —
tylko nadzieja.
Oczekując
Trochę z ciebie, ze mnie, resztę z was —
mały człowiek przybędzie na świat.
Niepowtarzalny, jedyny, sam w sobie,
trochę ze mnie, z ciebie, z was.
Zadziwi wszystkich, a najbardziej nas.
Zakłamanie
Na zewnątrz tak, w środku nie!
To chcesz usłyszeć?
— Poukładany znany świat,
bezpieczny, mimo łez i krzyku.
Jesteś szczęśliwa, a ja umarły
— każdy dzień, przewidywalny…
I te ważne sprawy
— szukam łez i spełnienia —
to w środku. Na zewnątrz
nic nie zmieniam…
— Jestem zakłamany?
Czy odpowiedzialny?
Byle nie banalny.
Białe kwiaty
W mroźny poranek zamarło powietrze,
szyby okien palcami mróz oplata
i zostawia je w białych kwiatach.
Spokój, cisza. We wschodzącym słońcu
śnieg różem i czerwienią zakwita.
Skrzy błękitem każdy płatek śniegu,
odbijając w sobie odległe niebo.
Widok baśniowy, bliski wspomnieniom
z dzieciństwa, gdy piękno było naturalne,
nie zmyślone, złe. I nic nie było banalne.
Diament
Zbieram, chłonę emocje, uczucia.
Jak górnik diamentów ja w życiu ich szukam.
Przerzucam tony kamieni,
mając nadzieję, że znajdę i świat zmienię.
I gdzie one, choć jeden?
Wszędzie gruz, śmieci i same kamienie;
ale szukam, nie poddam się i życia nie zmienię…
Marzenie II
Marzenie utula mnie do snu,
jest ze mną, gdy śnię.
Otwieram oczy, szepcze:
— Wstawaj, nowy dzień,
może spotkasz mnie…
Na ulicy, w pracy, na zakupach
rozglądam się, nie widzę,
nie znalazłem cię
— i w nocy dalej śnię…
Piękno chwili
Piękno chwili — fotografia.
Patrzysz,
dodajesz uczucia, emocje.
Łudzisz się…
A oszuka cię rzeczywistość.
Oszuka uśmiech, oczy, wyraz twarzy
i nie wiesz, co naprawdę się wydarzy.
Wyobraźnia, stworzyła miraże,
nie ukazuje prawdy,
sercem twoim się bawi,
marzeniami złudnymi mami…
Srebrny szron
Tak ciepło, a na włosach srebrny szron
i bruzdy na twarzy,
niepokój w sercu, co następny dzień przyniesie,
co się wydarzy.
Śpię spokojnie — nie w każdą noc —
odpycham jak najdalej, niechęć i niemoc.
Większy spokój, mniejsze oczekiwania,
w perspektywie czas do wykorzystania —
to przede mną. Dziś się jeszcze niepokoję.