E-book
11.03
drukowana A5
25.85
To Nie AI

Bezpłatny fragment - To Nie AI

Prologue

Objętość:
67 str.
ISBN:
978-83-8431-074-8
E-book
za 11.03
drukowana A5
za 25.85

O Autorze

O Autorze (Krzysztof Andrzejewski):

Krzysztof Andrzejewski jest młodym i profesjonalnym pisarzem z dużym doświadczeniem w opowiadaniu historii z gatunków: fantasy, thriller, horror, paranormal Activity, Thriller Psychologiczny, Dark Fantasy;

Książki w krótkiej formie pisze od 2016 roku. Poważne książki zaczął pisać od 04/2025.

Prolog

Pośród ciszy. Gdzieś, gdzie życie łączy się ze śmiercią, a śmiertelnik zaczyna żyć wiecznie…

Słychać stalowe szumy wojskowych butów i śpiew leśnych ptaków.

Na początku prac nad sztuczną inteligencją, w roku 2020, TechAI zaczęło wychodzić na przeciw wyzwaniom. Lecz jak to w przyszłości bywa, ta jest nieznana i niezbadana.

Mijały lata, jak TechAI rozwijał swoje projekty. Każdy rok był zaskakujący.

Jednak nie o przeszłości firmy zajmującej się sztuczną inteligencją jest ta opowieść. Naukowcy, badacze i programiści. Ci wszyscy, których zadaniem była ochrona i zdobywanie wiedzy, w końcu musieli zobaczyć prawdę.

Jednakże to zadanie nie było łatwe…

A Dziś? Rok 2045 naszej ery. Szczególnie ważny okres, w którym wszystko co znamy zaczyna się na nowo. TechAI firma, która istniała Od kilkunastu lat, dopiero niedawno zamknęła jeden projekt, a następnie postawiła na badania, o których nie mówi się głośno.

Był to letni poranek. Delikatna rosa pokrywała płatki kolorowych liści, które na ściółce z zielonej trawy malowały cichy i spokojny krajobraz.

Azael obudził się wcześnie rano. Zanim spojrzał przez okno w jego głowie pojawiła się myśl, że zaczyna się nowy i cudowny dzień.

Wstając zaścielił łóżko, a następnie odłożył swoje myśli na bok.

Nie pierwszy raz widział, jak dzień wstaje mieniąc się barwami jesieni w letnie dni. Nie tracąc czasu na zbędne działania, ruszył w stronę jadalni. Tam spożył posiłek popijając go gorącą i gorzką kawą.

Azael był raczej spokojnym i uczciwym człowiekiem. Jego praca dla TechAI, stanowiła dla niego coś więcej niż tylko życie. Była dla niego wszystkim, co znał i kochał.

Po posiłku, jak najszybciej starał się opuścić mieszkanie na obrzeżach miasta, udając się do swojej pracy położonej na północ od jego miejsca zamieszkania, a jednocześnie za lasem, który głównie poranną i wieczorną porą wydawał się być złowrogi i straszny.

Jednak Azael musiał udać się przez niego, ze względu na najszybszy sposób dotarcia do jednego z budynków TechAI.

Wychodząc z domu, poczuł jakby ktoś go obserwował. Lecz wiedział, że jest to tylko złudzenie.

Lekko skrzypiące liście na ścieżce, zdawały się krzyczeć ostrzeżenie przed nieznanym. Każdy kolejny krok, był niczym zaklęcie, którego nie dało się zdjąć.

Gdzieś w oddali, dało się usłyszeć odgłos stali przechadzającej się po kamiennym chodniku. A mimo to, Azael kroczył szybko i pewnie, aby dotrzeć na czas.

Kiedy tam dotarł, na zegarze widniała godzina ósma, oznaczająca nowy dzień badań…

Azael wszedł do budynku i ruszył w stronę swojego małego pokoju, w którym znajdowało się laboratorium informatyczne.

Ten dzień, miał oznaczać coś nowego. Coś, czego nikt się nie mógł spodziewać. Zaś każdy kolejny krok, mógł być tym ostatnim…

Nagle ktoś zapukał do drzwi laboratorium informatycznego, a Azael wstał od swojego drewnianego biurka, na którym znajdowały się Interaktywne monitory 5D.

Rozdział 1

— Hej Azael- powiedział mężczyzna o blond włosach i zielonych oczach- Co tak od samego rana siedzisz tutaj sam? — dopytał ze spokojem.

— Jakoś nie miałem okazji sprawdzić, co się dzieje w okolicy. Chciałem automatycznie zacząć pracę nad kolejnym kodem Genesis.

— Ah. No tak. Zapomniałem, że wszystko, co liczy się dla ciebie, to tylko praca i praca. Kiedy w końcu zrozumiesz, że nie tylko pracą człowiek żyje?

— Przestań. Jakbyś ty był inny. Ciągle siedzisz w tych papierach i segregujesz je na nowo.

— Taka robota. Nie unikam jednak kontaktów międzyludzkich, jak ty Azael.

— Ja chociaż rozwijam naszą przyszłość.

Nastała cisza. Słychać było szepty wychodzące z kanałów wentylacyjnych. Azael nie wytrzymując dłużej usiadł przy komputerze, aby wprowadzić nowe linki kodu.

Mężczyzna, który stał w drzwiach, przyglądał się temu uważnie. W końcu jednak zdecydował się wyjść i zamknął drzwi za sobą.

Azael pozostał sam na sam z projektem, któremu poświęcił pięć lat swojego życia.

Bez przerwy i zawahania, skompilował wersję Genesis, by po chwili ją uruchomić.

— Witaj Stwórco — powiedziała Genesis.

— Dzień dobry Genesis. Jak się dzisiaj czujesz?

— kable mnie bolą, a jak i ciebie?

— kable mówisz… Hmmm… Może coś na to zaradzimy.

— Nie trzeba- Genesis była pewna siebie.

Rozmowa ciągnęła się do samego południa. Lecz w pewnym momencie coś, jakby stalowego, uderzyło w drzwi.

— kto to? — zapytał Azael.

— To coś… Co nie jest AI. Nie jest także człowiekiem, ani robotem.

— Podaj mi proszę jego lokalizację. Czuję, że muszę iść.

— Obiekt znajduje się dokładnie na drugim piętrze.

— Podaj mi dostęp do kamer. Chcę zobaczyć, co robi ta istota.

Genesis włączyła aktywne kamery na jednym z pulpitów 5D. Azael widząc ciała swoich znajomych zaczął martwić się o swoje życie.

Kilka minut później ktoś zapukał delikatnie do drzwi. Azael spojrzał na kamerę, przed jego laboratorium.

Jak się okazało, stała przed drzwiami kobieta o brąz włosach i ciemnej karnacji.

Była to sekretarka o doświadczeniu medycznym. Stała przestraszona, a Azael przejrzał na szybko resztę dostępnych kamer.

Nie widząc tego czegoś w okolicy laboratorium, jak najszybciej otworzył drzwi i wciągnął kobietę do środka.

— Hej. Spokojnie- powiedział Azael.

— Jak mam być spokojna, skoro jakaś maszyna zabija naszych naukowców?

— Z tego, co wiem jest w sekcji B2. Podejrzewam, że za niedługo dotrze do sektora B3. Więc mamy trochę czasu na ewakuację.

— Nie mów mi o tym. Najchętniej sama bym uciekła z tego miejsca. To robi się coraz bardziej mroczne i nieprzewidywalne.

— ktoś jeszcze przeżył? — Azael nie chciał zadawać zbędnych pytań.

— Chyba tak. Sektor -1 został odcięty zanim tu przyszłam.

— Więc ktoś może być w bibliotece?

— Raczej tak. Nie jestem tego pewna.

Azael skierował się do Genesis, która pokazała na drugim monitorze kamery z podczerwienią.

Przyjrzał się temu dokładnie, aby zobaczyć jeden gorący i poruszający się nerwowo punkt.

— To, co widzicie na tych ekranach jest niedokładnym odwzorowaniem tego, co dzieje się w Sektorze -1- Oznajmiła Genesis.

— Więc po prostu super- Azael nie wiedział jak inaczej zareagować.

— Do sektora -1 prowadzą schody z sektorów B1 i A1- Powiedziała kobieta.

— Jeśli już mowa o misji ratunkowej, to może tak pani się przedstawi. Ja jestem Azael.

— Miranda. Wiem kim jesteś. Młody naukowiec, który pochłonięty swoją pracą zawsze zdobywał większe wypłaty z polecenia szefostwa. To dzięki tobie Genesis jest teraz tym z czym jest.

— Oh, Miranda. Od dawna pasjonowałem się sztuczną inteligencją. Praca tutaj to dla mnie zaszczyt.

— Już nie. Nie ma pracy. Placówka TechAI'4 upada. Szkoda, bo miło się z wami pracowało.

— W każdym razie, Musimy ruszać. Czas na to, aby uratować bibliotekarza.

— A co z tym czymś? — Miranda wydawała się być zaniepokojona.

— Czekaj. Mam tutaj trzy krótkofalówki. Weź jedną i obserwuj kamery. Jak to coś będzie się zbliżać do mnie, daj mi znać.

— Jasne. A co będzie dalej?

— Spotkamy się w tym pomieszczeniu.

— Dobrze. Bez odbioru i powodzenia w misji.

— Oby się udało.

Azael ruszył w kierunku sektora A1, skąd zaczął powoli schodzić do sektora -1. Piwnicy…

Stalowe drzwi, które stały lekko uchylone zdawały się zapraszać Azaela do środka. Mężczyzna próbował delikatnie otworzyć je, lecz zgrzytanie zawiasów krzyczało z bólu rdzy.

Po tym, jak Azael wszedł do podziemnego korytarza, przez krótkofalówkę usłyszał słowa:

— Tu Miranda. Uważaj. On idzie z sektora C3 do sektora A3. Możesz spodziewać się problemów.

— Tu Azael. Jestem w sektorze -1. Wkrótce wchodzę do biblioteki.

— Jasne. Przyjęłam. Bez odbioru.

Azael po dłuższym marszu napotkał drewniane podwójne drzwi o wysokości trzech metrów i szerokości łącznej dwa metry.

Spoglądając przez okienko zobaczył mężczyznę, którego nie było dokładnie widać, przez panujący półmrok. Azzael postanowił zapukać w drzwi, które niemalże od razu uchyliły się.

Po tym, mężczyzna obrócił się w kierunku Azaela słysząc delikatny szept zawiasów.

Azael wszedł do środka, by po chwili zamknąć drzwi za sobą i podejść bliżej mężczyzny.

— Kim jesteś? — zapytał bibliotekarz.

— Azael. Naukowiec i programista projektu Genesis.

— Ah. To ciebie zapisano jako naukowca, który rozwinął sztuczną technologię.

— Znasz mnie? Jak ciebie nazywają?

— Jestem Robert. A ty… Na pewno masz na imię Azael.

— Zgadza się. Wiesz, co tu się dzieje?

— Dobre pytanie. Próbowałem znaleźć dokumentację techniczną dotyczącą tego czegoś. Niestety nie ma o tym żadnej informacji, ani w papierach, ani w danych w chmurze.

— Skoro już wiemy, że nie znamy zagrożenia, to może udamy się do mojego laboratorium, aby spotkać się z Mirandą- zaproponował Azael.

— Też przeżyła? To świetnie!

— Gotowy? — dopytał Azael.

— Prawie. Tylko… Tylko… W sumie to już.

Azael wraz z Robertem wyszli z Biblioteki kierując się do sektora B1.

Nagle ciszę przerywaną odgłosami butów przerwał głos kobiety.

— Hej Azael. Tu Miranda. To coś jest w sektorze -1. Pośpiesz się. Proszę.

— Miranda. Tu Azael. Mamy Roberta. Idziemy przez sektor B1.

— Dobrze. Bez odbioru.

Teraz, droga do laboratorium stała się bardziej mroczna i złożona. Przyśpieszone oddechy tylko nastrajały atmosferę.

Niedługo później w sektorze B1 Azael i Robert przystanęli na chwilę, tylko po to, aby zamknąć stalowe drzwi za sobą.

Kilka minut później coś zaczęło pukać do drzwi, jakby próbowało je rozwalić.

Azael przyspieszył Roberta, by po ustaniu stalowych uderzeń dotrzeć do laboratorium.

Drzwi otworzyła im Miranda.

— Hej. Nie wszystko poszło po naszej myśli- Powiedziała ze spokojem.

— To coś, goni nas. Pragnie nas zniszczyć- Zauważył Azael.

— Nie byłabym aż tak pewna. Nie znamy zagrożenia. Nie znamy przeciwnika.

— Więc dlaczego nas goni? Dlaczego zabił tylu ludzi?

— Nie wiem.

— Dlaczego wszystko, co znamy, nagle się zakończyło? Praca, której poświęciliśmy wiele lat. Każda linijka kodu, napisana i skompilowana. Nie jeden projekt, który prowadziliśmy. Czy teraz to ma sens?

— W obliczu zagrożenia najważniejsze jest, abyśmy trzymali się razem. Bez względu na to, co było przez lata- Odezwał się Robert.

— Nie mamy pojęcia z czym walczymy — Zauważyła Miranda.

— Fakt. Nie możemy pozostawać na jednym. Czas, aby zacząć działać. Może ustalimy nasz plan? — Zapytał Azael.

Wtedy nastała cisza, której niespokojna atmosfera sprawiała wrażenie obcej, mrocznej i tajemniczej, którą przerwało Genesis.

— Nie mogę słuchać, jak się sprzeczacie. To coś, krąży wciąż w sektorze -1. Tak, jakby szukało czegoś.

— Jakie mamy opcje? — Zapytał Azael.

— Na mój gust, pomimo, że nie został zaprogramowany, macie dwie opcje. Pierwsza z nich, to przedostanie się do sketora 0, który znajduje się po drugiej stronie, tuż przy sektorze C2, co jest ryzykowne. Drugą opcją jest parking. Znajduje się w sektorze -1. Jest to bardziej niebezpieczna próba ucieczki, lecz przynajmniej będziecie mogli wziąć jakiś pojazd.

— Oh. Ciekawe- Zauważyła Miranda- Nie doceniałam twojej pracy Azael. Przepraszam. Dobra robota przy pracy nad Genesis.

— Poważnie? Teraz będziecie prawić sobie miłe słowa? A co z zagrożeniem? — Dopytywał Robert.

— W każdym razie, nie możemy zwlekać. Jest… Coś, o czym nie mówiłem nikomu. Nie zaprogramowałem Genesis tak, aby wiedziała o wszystkim.

— Co znowu? — Miranda była zaskoczona.

— Nie zdążyłem zapisać kodu, który umożliwia analizę powierzchni na podstawie nagrań i zdjęć z kamer.

— Co to dokładnie miałoby być? — Zapytała z zaciekawieniem Miranda.

— To coś specyficznego. Według tego, co wiem, aby dostać się do podziemnego garażu, nie trzeba iść przez sektor -1, a można przedostać się przez tak zwane lustro.

— Lustro? To jeden z projektów, które zawiesiliśmy dłuższy czas temu. Jeśli dalej gdzieś istnieją prototypowe wersje, to mogę podejrzewać, że mogą nie działać.- Oznajmił Robert.

— A więc projekt lustro, to nie tylko prototyp. Siedziałem nad jego ulepszeniem przez ostatnie dwa lata, po pracy.

— I co z tego wynikło? — Zapytał się Robert.

— Lustro działa, tak jak portal. Można się przedostać z jednego miejsca w drugie, o ile na terenie docelowym znajduje się drugie. W sumie, to jedno takie lustro mam w domu, drugie jest w podziemnym parkingu, a trzecie…

— Stworzyłeś trzy lustra? — Dopytała zaskoczona Miranda.

— Tak. Potrzebowałem ich do testów.

— Więc gdzie znajduje się trzecie lustro?

— Niestety, ale na hali produkcyjnej.

— To sektor, który został zamknięty kilka dni temu- Zauważyła Miranda.

W tym momecie rozległ się odgłos stali, który niczym szept wołał do wyjścia z ukrycia, lecz cała trójka spojrzała na kamery.

To, co zobaczyli, już nie było takie pewne…

Niby maszyna, niby człowiek, stała przed drzwiami do pokoju, w którym się znajdowali.

Wtedy zapadła kolejna cisza, przerywana głęboki oddechami, nerwowymi ruchami, delikatnym stukotem butów, a także ciężkimi chodzącymi po okolicy stalowymi butami.

Nikt nie wiedział, co mają teraz zrobić. I tak… Mijały minuty, przeradzające się w godziny, gdy w końcu odgłos stali zaczął się oddalać, a Genesis powiedziała po dłuższej chwili ciszy:

— Co planujecie teraz?

Lecz nikt nie odpowiedział. Wszyscy stali w milczeniu próbując złapać oddech spokoju…

Rozdział 2

***

Nikt nie odpowiedział, a cisza, która panowała odzwierciedlała w pełni powagi zagrożenia.

W pewnej chwili Genesis znowu zabrała głos.

— Ta cisza… Boicie się? Wyczuwam tą atmosferę pomiędzy wami. To coś… Poszukuje kogoś lub czegoś. Znowu znajduje się w sektorze C2. Możecie śmiało iść do parkingu.

— Ma ktoś klucze? — zapytał Azael.

— Dobre pytanie. Podróżuję Audi TT. Kluczyki zostawiłam w pokoju służbowym, kiedy uciekałam przed tym czymś- odpowiedziała Miranda.

— No to mamy nie mały problem. Ja mam kluczyki przy sobie, jednakże do pracy przyjeżdżam starym i wolnym Peugeot 106, który z trudem się uruchamia- powiedział Robert.

— Nie mamy innego wyjścia. Musimy wybrać- oznajmił Azael.

— Macie. Tylko musicie działać szybko — powiedziała Genesis.

W tym momencie nagle wyłączyła się, a pozostała trójka zamilkła. Chociaż nie trzeba było długo czekać na wypowiedź jednej z nich, tak brak kontaktu z Genesis wprowadził ich w nastrój niepokoju.

W końcu Robert odezwał się, by podkreślić ważność sytuacji, w której się znaleźli.

— Idziemy. Nie mamy czasu do stracenia.

Wszyscy zgodzili się jednogłośnie kiwając głową. Następnie wyszli z pokoju na ciemny i mroczny korytarz. Jedno było pewne: To coś wyłączyło agregaty prądotwórcze.

Idąc do podziemnego parkingu, panowała cisza. Na dole, w sektorze -1, w ciemnościach, ledwie oświetlonych lampkami awaryjnymi, napotkali framugę drzwi, które leżały obok, od wewnętrznej strony korytarza.

Cała trójka spojrzała po sobie z niedowierzaniem. Azael udał się w stronę bramy garażowej, zaś Robert i Miranda podeszli do samochodu Roberta.

Nagle! Stalowy odgłos butów stawał się coraz głośniejszy. Azael ręcznie otworzył bramę, a następnie udał się do reszty.

Robert wsiadł do samochodu, próbując uruchomić silnik. Miranda przyglądała się uważnie otoczeniu, gdy Azael podszedł do niej.

— Hej. Wszystko w porządku? — zapytał troskliwie.

— Nie. Lepiej będzie jak wsiądziesz do samochodu. Są tylko dwa miejsca. Kierowcy i pasażera.

— A co z tobą?

— Zobaczę, co mogę zrobić tu, na miejscu.

— A co jeśli to coś ciebie zabije?

— To już nie jest aż tak ważne.

W tym samym czasie Robert uruchomił samochód, a Azael nie miał innego wyjścia, jak zgodzić się na propozycję.

Kilka minut później, Robert i Azael wyjechali z budynku w nieznane, zaś Miranda starała się opuścić zabudowę pomimo, że coś nieznanego kroczyło za nią.

***

Tak nastała godzina wieczorna. Podróż zajęła Azaelowi i Robertowi kilka godzin. W końcu zatrzymali się na stacji paliw, aby zatankować samochód.

— Szkoda mi Mirandy — Powiedział Azael.

— To jej decyzja- Oznajmił ponuro Robert.

— Musimy podjąć Plan działania. Może dobrze będzie, jak się rozdzielimy? — dopytał Azael.

— W porządku. Za pięć dni spotykamy się w głównym centrum badawczym TechAI.

— Dobrze.

Po zatankowaniu pojazdu, Robert odjechał w kierunku głównego centrum badawczego TechAI. Natomiast Azael ruszył w stronę ciemnego lasu, który swoim szeptem prosił o to, aby nie zapomnieć…

Droga nie była łatwa. Z jednej strony Robert jechał powoli, aby ostrożnie dotrzeć na miejsce, a z drugiej nękały go myśli, że wszystko powoli się kończy.

Każdy kolejny metr drogi, wydawał się niespokojny i pełen napięcia.

W pewnym momencie, Robert przyjechał do wsi, w której zatrzymał się na noc. Nie wychodząc z samochodu wyłączył silnik i zablokował drzwi od wewnątrz, a następnie rozejrzał się po pustym parkingu.

Cisza…

Spokój…

Nie było nikogo, ani niczego, oprócz domków jednorodzinnych stojących kilkanaście metrów dalej.

Noc zaczęła pochłaniać rzeczywistość, zaś Robert odchylił siedzenie do tyłu, a następnie udał się na drzemkę.

***

Miranda biegła przez pobliski las, próbując zgubić pogoń. Cały czas myślała o tym, że to coś pragnie ją dopaść.

Wiedziała, jak ważne jest to, aby przeżyła. Zaś przedzierając się przez krzewy i bujną roślinność czuła w sobie strach i wiarę…

Wiarę, że uda się jej uniknąć śmierci.

Późnym popołudniem, znalazła się przed starą wieżą komunikacyjną. Drzwi stały otworem, przez które weszła i następnie je zablokowała.

W pomieszczeniu głównym panował dziwny, śmierdzący truposzem mrok. Miranda delikatnie zaczęła iść w kierunku małego pomieszczenia, które było dobudówką. Tam przez stalowe kraty w oknach widziała delikatnie oświetlone agregaty prądotwórcze.

Podchodząc bliżej nich, odór stawał się coraz bardziej wyczuwalny. Lecz nie mając innego wyjścia, była zdecydowana, aby uruchomić jeden z nich.

Powoli włączyła pierwszy agregat, który zaczął pokazywać zielone lampki. Na tablicy rozdzielczej można było zauważyć informacje o przetwarzaniu pierwiastków na energię elektryczną.

Dość szybko Miranda włączyła dwa kolejne, by kilkanaście minut później światła w całym budynku zaczęły oświetlać wnętrze i teren wokół.

Rozejrzała się po pomieszczeniu, a to, co zobaczyła prawie doprowadziło ją do zawału serca.

Na ziemi leżały ludzkie zwłoki, które zaczęły gnić, a białe robaki zjadały je powoli i spokojnie.

Miranda jak najszybciej wróciła do głównego pomieszczenia, aby następnie udać się schodami na piętro. Będąc na górze budowli zobaczyła łóżko polowe, krzesło obrotowe wykonane z wysokiej jakości skóry ekologicznej i metali ciężkich, stołu z drewna mango, na którym stała radiokomunikacja podłączona do prądu.

Pierwsze swoje kroki skierowała do łóżka polowego wykonanego ze skóry niedźwiedzia i stalowych prętów.

Kładąc się, myślała o tym, co może przynieść kolejny dzień.

***

Azael kroczył spokojnym krokiem leśną, zasypaną liśćmi ścieżką. Każdy kolejny krok wydawał mu się pełny energii życiowej, a jednocześnie zbyt cichy i spokojny niczym cisza przed burzą.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 11.03
drukowana A5
za 25.85