Wstęp
Drogi czytelniku, przyjacielu, jeśli zdecydowałeś się uchylić te drzwi, chciałbym Cię powitać w moim świecie.
To wszystko, czego tu doświadczysz jest moim krzykiem, moją walką z uczuciami i o uczucia, które zbierałem w sobie przez ponad 40 lat swojego życia, z którymi walczyłem, których się bałem, tymi, co tak bardzo mnie raniły, ale też dawały siłę, bym wciąż, pomimo to był zawsze sobą. Mam nadzieję, że znajdziesz za tymi drzwiami także część samego siebie, którą zrozumiesz, pokochasz i poniesiesz dalej, bo warto. Nie znajdziesz w tych wierszach poprawności, narzuconego układu strof, wierszy, sylab, gdyż uczucia nie dają się zaszeregować, są wolne, gniewne i dzikie. Poznawanie ich wymaga zejścia z utartych ścieżek, siły by je okiełznać, wiary ponad wszystko w ich wartość. Zapraszam Cię w tą krótką podróż, do wierzę, naszych wspólnych miejsc i dziękuję, że jesteś. Moje wiersze dedykuję mojej Miłości, mojej rodzinie, wszystkim, którzy we mnie nie zwątpili, kiedy ja wątpiłem.
Kocham, bo się nie wstydzę
Nie musisz dawać ciepła
Gdy wokół słońce dnieje
Wystarczy go nie zacieniać
A samo Cię ogrzeje
Leczy gdy życiowa zima
Na duszy szron rysuje
Ty ciepło wtedy daruj
Kiedy Cię potrzebuje
Łatwo myśleć o szczęściu
W uśmiechu winogronach
Czy szczęście pośród łez
Poniesiesz na swych ramionach
Matko ty mówisz kocham
Dziecku, które raczkuje
Lecz dziecko także dorosłe
Kocham tak potrzebuje
Ojcze ty jesteś tak twardy
Tak ciężko to słowo wydusić
Nie bój się swoich uczuć
Tak trudno Ci je wykrztusić?
Córko pamiętasz dobrze
Jak matki kocham czekałaś
Wiem, że bardzo się boisz
Lecz już zbyt długo zwlekałaś
Synu czułeś jak ojciec
Tulił Cię w swoich ramionach
Oddaj mu słowo kocham
Śpiesz się nim życie skona
Kochana pamiętasz jeszcze
Ja słaby, ty słaba, tak było
Lecz zawsze słowo kocham
Na moich ustach gościło
Nigdy nie jest zbyt późno
By wskrzesić w piersi bicie
Otworzyć zdrętwiałe serca
I kocham ponieść przez życie!!!
Zwróć sobie siebie
Wciąż pragniesz czuć się wolnym
Więc czemu siebie niewolisz
Czemu nie wierzysz, że skrzydła
Zsyłają nam z nieba Anioły
Nawet jak masz ich świadomość
Wciąż boisz się ich rozłożyć
Jak sprawdzisz czy ci służą
Gdy kroku w przód nie zrobisz
Wciąż chciałbyś być kochanym
Patrzysz na innych z zazdrością
Najpierw pokochaj sam siebie
Największą swoją miłością
Wciąż tęsknisz za tym co było
Martwisz, że czasu nie wrócisz
Przecież tyś pan tego czasu
Czas wreszcie się tego nauczyć
Wciąż myślisz żeś nic nie wart
Przed sobą trzymasz gardę
Jeśli sam w siebie nie wierzysz
Nie licz, że ktoś pozna prawdę.
Wciąż myślisz, że powinieneś
Za błędy przepraszać, że żyjesz
Podziękuj za to kim jesteś
Uwolnij z pętli swą szyję
Wciąż myślisz, że jesteś inny
Bo ktoś wymyślił standardy
Lecz przez to tak wyjątkowy
Jak w siwych włosach kokardy
Więc jeśli chcesz tworzyć szczęście
Dla siebie, przy tobie, z godnością
Budź się każdego poranka
Patrząc na siebie z miłością.
Nokaut
Spojrzały sobie w oczy strach i miłość
Stojąc u bram raju
Strach zginął, miłość żyje
Wygrała
Jak to ma w zwyczaju!!!
Erotyk
Zapraszasz mnie do tańca jednym spojrzeniem
Biorę Cię na ręce, boginią dziś jesteś
Kładę wśród pościeli, która świadkiem będzie
Spektakl najpiękniejszy zapiszemy na niej
Jeszcze tylko spojrzę w błyszczące źrenice
Pragniesz tak jak ja, już się nie wycofam
Rzucamy za siebie bawełnę i jedwab
Żeby ciał tak wolnych nic nie krępowało
Składam Ci na ustach pierwszy pocałunek
On otwiera wszystko o czym tylko śniłem
Tylko mój, klucz maleńki raz podarowany
Nigdy go nie zgubię, bo nie ma dwóch takich
Teraz już spokojnie, nie ma czasu granic
Nikt nam nie zakłóci tej chwili poznania
Wszystko w naszych zmysłach i ciałach zaklęte
To nie bieg, to taniec, więc niech tańczą dusze
Zabierzmy się w podróż, w bezkresną krainę
Bez planu, bez celu, wolną do granic, naszą tylko
Nieskrępowaną strachem przed odkrywaniem
Opisaną mapą wszystkich naszych pocałunków
Tak lekkich jak puch co pościel wypełnia
Rześkich jak potoki spadające w dół ciał naszych
Nie śpieszmy się więc, zatraćmy w podróży
Księżyc niech nam będzie nocnym przewodnikiem
Niemym świadkiem, powiernikiem pragnień
W jego blasku odkryję wszystkie tajemnice
Poznam twe piękne ciało, kochał będę dusze
Zmysły odkryją twych zmysłów pragnienia
Wśród ciał splątanych, wśród szeptów rozkoszy
Pośród spowitych w wodospadzie włosów piersi
Gdzie serce bije bez chwili wytchnienia
W kącikach ust, pośród splecionych dłoni
Nim zagłębie się bez końca, bez pamięci
Chcę rzucić je wszystkie pod twoje stopy
Pozwolić im odpocząć w mych silnych ramionach
Odetchnąć na chwilę wśród bezsennej nocy
By mogły świt powitać spełnione spragnione jeszcze
Myślące jedynie, kiedy znów zmrok przyjdzie.