Książka powstała w oparciu o materiały własne autora jak i przy pomocy Francuskiej Wikipedii, a także portalu zdjęć Pixabay. Na okładce książki zakononik Templariuszy.
Zakon Świątyni-Templariusze-Templiers
Pergamin z Chinon
Pergamin z Chinon jest to oryginalny protokół z przesłuchania najważniejszych dostojników zakonu Templariuszy, które miało miejsce w dniach od 17 do 20 sierpnia 1308 roku w lochach Zamku w Chinon nad Loarą. Przesłuchanie to zostało przeprowadzone przez trzech kardynałów, wysłanników papieża Klemensa V, Berengara, Stefanusa i Landolfa. Dokument ten przez siedem wieków uważany był za zaginiony. Pergamin z Chinon przedstawia rezultaty przesłuchania czterech Templariuszy, Raymbauda de Caron a preceptora Outremer, Hugona de Perraud preceptora Francji, Geoffroya de Gonneville preceptora Akwitanii i Poitou oraz Geoffroya de Charney preceptora Normandii. Wszyscy zostali uniewinnieni od stawianych im zarzutów herezji, natomiast zostali uznani winnymi wypierania się wiary. Równocześnie udzielono im absolucji od zarzutów bezczeszczenia słowem i czynem krzyża oraz wypierania się wiary. Zarzut ten był związany z tajnym obrzędem inicjacji, jako próbą przyjmowania nowicjuszy do zakonu. Próba prawdopodobnie miała przygotowywać braci zakonnych na pozorne akty wyparcia się wiary chrześcijańskiej, na wypadek gdyby trafili do muzułmańskiej niewoli w trakcie walk z niewiernymi prowadzonych w Ziemi Świętej. Pergamin z Chinon został źle skatalogowany w 1622 roku, przez co pozostawał w ukryciu, wiedziano jednak o jego istnieniu. Został odnaleziony 13 września 2001 roku, podczas kwerendy prowadzonej przez włoską historyk Barbarę Frale w Tajnych Archiwach Watykanu gdy natknęła się ona na pergamin z podpisem kardynała Berengara, który w czasach Klemensa V był jego najważniejszym doradcą. Wyniki swoich prac Barbara Frale opublikowała w 2004 roku w Journal of Medieval History. Kopia dokumentu, który został odnaleziony przez badaczkę, została opublikowana we włoskim czasopiśmie Hera. 25 października 2007 roku, w Sali Synodalnej Watykan udostępnił dokumenty z procesu Templariuszy. Prefekt Tajnego Archiwum Watykańskiego, Sergio Pagano, stwierdził, że celem przedstawienia dokumentów nie była żadna chęć uczczenia zakonu Templariuszy, a tym bardziej jego rehabilitacji. Nasza rola ogranicza się do badań historycznych. Wśród opublikowanych dokumentów znalazł się również Pergamin z Chinon. Materiał zawierający trzysta stron druku został wydany pod tytułem Processus Contra Templarios z łaciny to Proces przeciwko Templariuszom ukazał się blisko 700 lat po rozwiązaniu zakonu. Wydano go z dużą starannością, gdyż zawiera nawet niedoskonałości samego pergaminu. Dokument został wydany w niewielkim nakładzie 799 egzemplarzy, za to sprzedawano go po wysokiej cenie 8377 dolarów za egzemplarz.
Tajemnica zakonu Templariuszy
Pisząc książkę o zakonie Templariuszy starałem się poprzeć opisaną tu historię faktami historycznymi, a nie jakimiś wyssanymi z palca bajkami. Było zatem mniej więcej tak. Bowiem przez wieki powstały dziesiątki książek pełnych mniej lub bardziej fantastycznych hipotez i wręcz mitów co do celu misji dziewięciu pierwszych Templariuszy w Jerozolimie. Jedni twierdzą, że zajęli się oni od razu poszukiwaniem Arki Przymierza pod Domem na skale, podczas gdy inni mówią przede wszystkim o poszukiwaniu wiedzy uniwersalnej. Dopiero w XIX wieku, europejscy archeolodzy mogli zbadać teren ich dawnej siedziby. Pewien brytyjski naukowiec znalazł pod Wzgórzem Świątynnym fragment lancy i miecz z pieczęciami Zakonu Templariuszy. Dowiódł on, że ci rycerze prowadzili przede wszystkim prace poszukiwawcze, chciałoby się rzec, archeologiczne. Zapędy poszukiwawcze Templariuszy nie zakończyły się wraz z odejściem ze Wzgórza Świątynnego. Lata później specjalny oddział rycerzy świątyni poszukiwał czegoś w Etiopii, gdyż i tam odnaleziono ich wyraźnie zaznaczone ślady. Przybliżając jednak fakty można się także odnieść do samego pisma świętego starego testamentu. Gdy po siedemnastu wiekach od wędrówki Żydów po Synaju, pod koniec jedenastego stulecia naszej ery, zaczyna krążyć po Europie legenda o świętym Graalu, tajemniczym naczyniu, które według współczesnych autorów mogło być maszyną produkującą mannę. Jednak raczej odnosi się to stwierdzenie ani do samej arki przymierza ani też do istoty świętego Graala. Jednak jak dziś wiemy, to właśnie Templariusze jako zakon założony w roku 1118, przez rycerzy z Szampanii jako bractwo dla ochrony pielgrzymów przybywających do Jerozolimy. Od siedziby w pobliżu dawnej świątyni templum Salomona bractwo nazwano Templariuszami. Liczne nadania oraz transakcje finansowe pozwoliły im zgromadzić wielkie bogactwa aletakżę prawdopodobnie bogactwoswoje wynieśli już z wykopalisk w Jerozolimie. Po upadku królestwa Jerozolimy wielki mistrz Templariuszy przeniósł się do Francji. Król francuski Filip IV Piękny, pragnąc uwolnić się od długów, uwięził w 1307 roku, wszystkich członków zakonu i zagarnął ich bogactwa. Oskarżeni zostali Templariusze o znieważanie krzyża i rozpustę, nie przyznali się mimo tortur do winy. 54 przywódców zakonu na podstawie fałszywego wyroku inkwizycji spalono na stosie. Wiele lat wcześniej wszyscy, a przede wszystkim najwybitniejsi z owej dziewiątki bo tylu ich przecież było, Hugo de Payns i Hugo de Champagne, zajmowali się intensywnymi poszukiwaniami czegoś, co musiało mieć dla nich olbrzymie znaczenie. Jako że najpierw zajmowali się przy tym i analizą oraz tłumaczeniem starych tekstów kabalistycznych i biblijnych. I to tak intensywnie, że we Francji korzystali z pomocy słynnej szkoły rabinicznej w Troyes. Nasza dziewiątka pierwszych Templariuszy związana była od samego początku z późniejszym świętym, Bernardem z Clairvaux. W tej właśnie miejscowości, w tym samym czasie, powstało opactwo będące niejako francuską ekspozyturą zakonu Templariuszy. W Clairvaux zajmowano się przecież starymi tekstami. W roku 1127 roku, jako że zakon przenosi się do Francji. Decyzja ta nie ma jednak nic wspólnego z upadkiem Królestwa Jerozolimskiego. Dziewiątka wspaniałych rycerzy z Jerozolimy osiedla się w Clairvaux i w rok później reguła zakonu zostaje zatwierdzona przez samego papieża. Autorzy książki o Graalu uważają, że bractwo, a później zakon powstały w tym celu, by odszukać w Jerozolimie lub w jej pobliżu Arkę Przymierza z jej zawartością, to znaczy maszyną produkującą mannę. Czy mamy na to jakieś dowody? Bracia Fiebagowie wprawdzie cytują następujący fragment listu świętego Bernarda z Clairvaux do papieża w którym znajduje się określenie iż. Z pomocą bożą i naszą zakończone zostało dzieło, co pozwala tym sługom Chrystusa wrócić ze świętego miasta Jerozolimy z powrotem do marchii i Burgundii. Dzieło zostało zakończone? Jakie dzieło? Ochrony pielgrzymów? Przecież nie zaprzestali oni swych wędrówek do Jerozolimy. Zastanowić się dokładniej wypada, co takiego działo się między rokiem 1119 a 1127 rokiem, kiedy to bractwo, a wkrótce jako zakon Templariuszy powraca do Francji, wykonawszy swoje zadanie? Odpowiedź brzmi, że w tym czasie znaleziono to, czego tak usilnie dziewięciu założycieli zakonu szukało. Odpowiedź ta nie jest wyłącznym odkryciem autorów książki. Przed nimi dostrzegał ten fakt wybitny znawca dziejów zakonu Templariuszy, Louis de Charpentier w swojej książce Potęga i tajemnica Templariuszy z 1978 roku, pisze. Jedno jest tu tylko możliwe wyjaśnienie tego zachowania. Owych dziewięciu rycerzy nie przybyło do Jerozolimy, by bronić pielgrzymów, ale po to, by coś ważnego odnaleźć, uchronić i zabrać ze sobą. Coś szczególnie świętego, co znajdowało się w świątyni Salomona jak Arkę Przymierza. Jednak Charpentier nie pisze o maszynie, tylko o Arce i to o Arce Przymierza. Bracia Fiebagowie zgadzają się, rzecz jasna, z tym rozumowaniem. Dodają przy tym, że jeśli dzisiaj, z perspektywy prawie dziewięciu wieków, obserwuje się ruchliwą działalność założycieli zakonu, widać wyraźnie, że pierwszym bodaj, który wpadł na ślad Arki, był napewno sam Hugo de Payns. I wtedy Bernard z Clairvaux dał sygnał do powrotu. W Jerozolimie bractwo nie miało naprawdę już nic do roboty. Ich dzieło zostało przecież zakończone. Pojawiają się także inne argumenty. Może się mianowicie wydawać komuś mało przekonywujące ekwilibrystyczne rozumowanie, które wiąże zburzenie świątyni Salomona w 506 roku, przed naszą erą z wypadkami z okresu krucjat i początków drugiego tysiąclecia nowożytnej epoki. Ale czy rzeczywiście jest to tak niezwykłe, jeśli się zważy, ze teksty kabalistyczne, wyraźnie wspominające o owej maszynie, przekazywane były ustnie przez dwadzieścia chyba wieków, a spisane zostały dopiero w trzynastym stuleciu w Księdze Zohar, która powstała na terenie Hiszpanii, gdzie żydowscy mędrcy od dawna zajmowali się komentowaniem Biblii. Warto o tym wspomnieć choćby dlatego, ze właśnie do Hiszpanii wiedzie wiele śladów związanych z pierwszymi krokami Templariuszy. Wolfram von Eschenbach pisze, że o istnieniu świętego Graala dowiedział się w Hiszpanii niejaki Kyot, natrafiwszy na manuskrypt o tytule telek-tanis. Kim był ów Kyot? Dziesiątki specjalistów starało się to wyjaśnić. Najprawdopodobniej był nim sam pierwszy wielki mistrz Templariuszy, Hugo de Payns albo też obydwaj Hugonowie. Nie zapominajmy, ze imię Hugo, czytane po francusku, brzmi ponoć prawie jak Kyot, jednak uważam tą teorę za naciąganą W każdym razie ich życiorysy są bardzo zbieżne. Rozumowanie to jest, jak za chwilę zobaczymy, usprawiedliwione jeszcze innymi przesłankami. Otóż Wolfram von Eschenbach w swoim poemacie o Percevalu wspomina, że Kyot odkrył w owym manuskrypcie prawdę o Mazadanie. A co to takiego jest Mazadan? Jest to bez wątpienia lekko zmieniona nazwa twierdzy Masada. zbudowanej przez Heroda, zdobytej i zburzonej przez wojska Tytusa w 73 roku. Ruiny Masady istnieją po dziś dzień i stanowią dla współczesnego Izraela symbol nieustępliwości i bohaterstwa, jako że wszyscy obrońcy tej twierdzy, z żonami i dziećmi, popełnili samobójstwo, by nie dostać się żywcem w ręce Rzymian. Tylko że autorem manuskryptu odkrytego przez Kyota miałby być Hiram budowniczy świątyni Salomona, o którym wspomina Biblia, wobec tego nie mógł on wiedzieć o Masadzie, zbudowanej dziewięć wieków później. Lecz Masada mogła być też miejscem skrywającym Arkę Przymierza. Mogły krążyć o tym rozmaite opowieści. Tak nieustępliwa obrona musiała mieć jakieś uzasadnienie. Toteż zjeżdża do Jerozolimy przyszła garstka Templariuszy. Przez dziewięć lat zajmują się niemal wyłącznie poszukiwaniami. Wreszcie, w 1127 roku, osiągają sukces. Wracają do Europy, przywożąc bezcenny skarb, w tym jakąś maszynę, która niegdyś ponoć produkowała mannę. W rok później reguła zakonu zostaje zatwierdzona i Templariusze stają się strażnikami Arki. A dalej? Już kilka wieków poźniej? Kiedy podczas tortur, którym poddano Templariuszy z inicjatywy Filipa IV Pięknego, rycerze wspominali o istnieniu czegoś, co wzbudzało w nich strach i podziw, miało kilka głów. brodę zarówno na obliczu, jak i wzdłuż ciała, oraz błyszczące oczy. Peter i Johannes Fiebagowie piszą. Wobec tego, że nigdzie takiego bóstwa ani jego obrazu nie znaleziono, należy sądzić, że jeśli w ogóle coś takiego istniało, było to coś zupełnie specyficznego. Gdzie takie bóstwo jak jakiś idol było by przechowywane, nie wiemy, ale co to było, możemy dzisiaj zdecydowanie wyjaśnić. To wyimaginowane bóstwo Templariuszy, które nosiło nazwę Bafomet lub Baphomet, tak nazywa je akt oskarżenia jako A.M było niższym członkom zakonu zupełnie nieznane. Natomiast wiedziały o nim koła zbliżone do władz zakonu a był nim przedmiot, który niegdyś Hugo de Payns i jego przyjaciele przywieźli z Palestyny i była to maszyna do produkowania manny? Wątpię. O Baphomecie jednak piszą wszyscy zajmujący się historią Templariuszy. Kto lub co to było? Nikt nie udziela zdecydowanej odpowiedzi. Jeśli Fiebagowie twierdzą, że chodziło tu o coś znanego tylko nielicznym, o coś, co przechowywano w głębokiej tajemnicy i o czym szczątki informacji wydobywano od torturowanych rycerzy to ich wnioski wywodzą się zarówno z uważnego odczytywania samego aktu oskarżenia, jak i z wielu komentarzy co wybitniejszych znawców przedmiotu. Zeznania, których pewne szczegóły dotyczyły wyglądu owego bóstwa, kropka w kropkę przypominają opis maszyny zawartej w Księdze Zohar, choć tam mówi się o wiekowym starcu. Niektórzy z oskarżonych członków zakonu zeznawali także, że owo bóstwo miało być nosicielem wiedzy. Zadziwiające! Przecież, po pierwsze tak zwana Księga Zohar dokładnie mówi, że przez ciało owego starca płynęła wiedza, która wydostawała się na zewnątrz, a po drugie jeśli odczytać imię Baphomet według kabalistycznych reguł, otrzymuje się, jako jego odpowiednik, słowo Sophia, które po grecku oznacza wiedzę. Na niezwykłą treść wprawdzie wymuszoną torturami zeznań oskarżonych zwracali już wielokrotnie uwagę historycy zajmujący się dziejami Templariuszy. Zanim jeszcze Dale i Sassoon odkryli, że w opisach kabały chodzi o maszynę do produkowania manny, historycy pisali, że podobne zeznania składać mogli tylko ludzie, którzy zetknęli się z czymś niezwykłym, całkowicie przekraczającym ich wyobraźnię. Juliusz Evola pisał w roku 1955,Taka reakcja to znaczy wstrząs, przerażenie, podziw przypomina w niewiele zmienionej formie reakcję, jaką opisywano w niektórych wypadkach zetknięcia z Graalem. Można też przypuszczać, że kiedy maszyna znalazła się w posiadaniu Templariuszy, prawdę znała tytko garstka z nich. Ale wszystkiego nie można było ukryć. Niosły się jakieś słuchy, przekazywano sobie różne tajemnice. Garstka ludzi, którzy odnaleźli maszynę, przekształciła się w grono bohaterskich rycerzy króla Artura, szukających Świętego Graala. A co się stało z tą mityczną maszyną, gdy zakon rozwiązano, a 54 Templariuszy spalono na stosie? Zdaniem braci Fiebagów istnieje kilka możliwych odpowiedzi. Przypuszczenie najbardziej prawdopodobne, że żadnej maszyny nigdy nie odnaleziono a Templariusze jednak znależli skarb Izraela moim zdaniem jest to raczej pewne bo i taką teorię rozwinąłem w swojej książce Templariusze krucjata w poszukiwaniu świętego Graala. Templariusze spodziewali się przecież jakiejś akcji króla Filipa IV i tajemnicze urządzenie gdzieś przed królem ukryli. Istnieje też możliwość, że maszyna została jednak odnaleziona, choć milczą o tym akta procesu. Może spoczywa w Watykanie, jak niejeden ważny, nieznany szerzej dokument? Przypuszczeń na ten temat istnieje bardzo wiele, brak natomiast jakichkolwiek dowodów. Osobiście sądzę, że ta maszyna do produkcji manny nie przepadła, lecz jest gdzieś ukryta. Gdzie? To już zagadka dla poszukiwaczy skarbów i pisarzy i historyków.
Templariusze
Zakon świątyni czy zakon Templariuszy jest to z historycznego i naukowego punktu widzenia porządek religijny i wojskowy wynikający z chrześcijańskiego rycerstwa w średniowieczu, którego członkowie są nazywani Templariuszami. Zakon ten powstał z okazji soboru w Troyes, otwartego dnia 13 stycznia 1129 roku, a pochodzi od organizacji militarno zakonnej zwanej Biednymi rycerzami Chrystusa i świątyni Salomona, a nazwaną tak na cześć świątyni Salomona, której świątynię krzyżowcy zbudowali po czym zasymilowali się z meczetem al-Aksa zbudowanym na pozostałościach świątyni Salomona. Pracowli podczas XII i XIII stulecia, nad wsparciem i ochroną pielgrzymów udających się z pielgrzymkami do Jerozolimy w kontekscie świętej wojny z Islamem wojny religijnej i świętej krucjaty.
Templariusze brali czynny udział w bitwach, które miały miejsce podczas wypraw krzyżowych i rekonkwisty iberyjskiej. Do wykonywania swoich zadań, w szczególności w celu zapewnienia finansowania, zakon Templariuszy został utworzony w wyniku działań przez Europejską wspólnotę katolickich królestw na Zachodzie i był też uzależniony od darowizn ziemi, powstających sieci klasztorów zwanych commanderies czyli Komandoriami, zakon przez kilka wieków, otrzymał wiele przywilejów w tym zwolnień papieskich od uiszczania podatku. Ta ciągła działalność sprawiła, że Zakon stał się uprzywilejowanym pośrednikiem finansowym ówczesnych władz, prowadząc nawet do przeprowadzania transakcji non-profit z niektórymi królami lub sprawowania pieczy nad skarbami królewskimi.
Po ostatecznej utracie Ziemi Świętej po oblężeniu Saint-Jean-d’Acre w 1291 roku. Zakon Templariuszy był we Francji ofiarą walki między papiestwem w Awinionie a królem Francji Filipem IV zwanym Pięknym. Został rozwiązany przez francuskiego papieża Klemensa V, pierwszego z siedmiu papieży z Awinionu, w dniu 22 marca 1312 roku, jest to wprawdzie data, w której Klemens V, sfinalizował bullę Vox in excelso, formalizując tym samym rozwiązanie Zakonu Świątyni, po sfingowanym procesie o herezję. Tragiczny koniec Zakonu we Francji podsyca na jego temat wiele spekulacji bajek i legend. Gdzie indziej Templariusze jak we własnej ojczyźnie Francji, generalnie nie byli potępiani, lecz przenoszeni podobnie jak ich dobra do innych zakonów na prawie papieskim lub włączali się w życie cywilne.
Historycznie rzecz ujmując, to w przeciągu XI i XII wieku, odnowa monastycyzmu chrześcijańskiego jest to ten fundament wielu zakonów, w tym ukształtowania ich struktury który w przypadku zakonu Templariuszy, wolał nie poświęcać się pracy ręcznej, a przedprowadzić w tym zakonie renwację życia kanonicznego, która przyjęła zasadę świętego Augustyna, aż do kanonów jaki stanowił w tym czasie order świętego Łazarza Jerozolimskiego, lub innych zakonników jak zakon świętego Jana Jerozolimskiego, w przypadku Templariuszy była to prowadzona na szeroką skalę działalność szpitalną lub nieco mniej parafialna. To w tym kontekście religijnym Kościół Katolicki niejako podżegał rycerzy stulecia do zostania, Christi militias, czyli rycerzami Chrystusa pragnącymi walczyć z niewiernymi w Ziemi Świętej.
Papież Urban II głosił pierwszą krucjatę przeciwko Islamowi w dniu 27 listopada 1095 roku, dziesiątego dnia soboru w Clermont. Motywacją Papieża do urzeczywistnienia takiej ekspedycji militarnej był fakt, że pielgrzymi chrześcijańscy w drodze do Jerozolimy byli regularnie ofiarami nadużyć, a nawet zamachów na ich mienie i życie. Dlatego Papież poprosił katolików Zachodu, aby chwycili za broń, aby przyjść z pomocą pielgrzymom i chrześcijanom Wschodu. Ta krucjata miała wtedy jako wołanie okrzyk. Bóg tego chce! I wszyscy, którzy brali udział w krucjacie zostali naznaczeni znakiem krzyża, stając się w ten sposób krzyżowcami jednak termin ten, pojawił się dopiero na Soborze Laterańskim IV, w 1215 roku.
Ta akcja papieska kończy się w dniu 15 lipca 1099 roku, i przyczynia do zdobycia Jerozolimy przez wojska chrześcijańskie pod komendą Godfreya z Bouillon. Hugues de Payns, przyszły założyciel i pierwszy mistrz Zakonu Świątyni, po raz pierwszy przybył do Ziemi Świętej w 1104 roku, aby towarzyszyć hrabiemu Hugues de Champagne, a następnie wziąć udział w pielgrzymce. Wrócili w 1107 roku, potem znowu udali się do Jerozolimy w 1114 roku, przedkładajdąc nad wszystko inne ochronę i zwierzchność władz z kanonami Grobu Świętego, wraz z ich rycerzami, którzy potem pracowali bronić posiadłości tych kanonów i ochronę grobu Chrystusa. Początki i powstanie Zakonu Świątyni. Wybór Godefroya de Bouillon na pełnomocnika Grobu Pańskiego, potwierdza ten fakt rękopis wykonany w Akce, dopiero około 1280 roku.
Po zdobyciu Jerozolimy, Godefroy de Bouillon został mianowany królem Jerozolimy przez swoich rówieśników i towarzyszy, przyjęcia tytułu jednak odmówił, wolał głosić że jest pełnomocnikiem Grobu Świętego. Założył regularny zakon kanoniczny Grobu Świętego, którego misją była pomoc pielgrzymom. Oraz udzielać pomocy patriarchom Jerozolimy w ich różnych zadaniach. Pewna liczba zbrojnych rycerzy z krucjaty oddała się następnie na służbę patriarchy w celu ochrony Grobu Świętego. Podobna instytucja militarna została złożona z rycerzy, zwaną Rycerzami świętego Piotra, co po łacinie znaczy milites sancti Petri, a została utworzona na Zachodzie w celu ochrony własności opactw i kościołów. Rycerze ci byli wprawdzie ludźmi świeckimi, ale korzystali z dobrodziejstw modlitwy. Przeto mężczyzn odpowiedzialnych za ochronę mienia Grobu Pańskiego oraz wspólnotę kanoników nazywano milites sancti Sepulcri rycerzami Grobu Pańskiego.
Jest wysoce prawdopodobne, że właśnie Hugues de Payns dołączył do tej instytucji w 1115 roku. Wszyscy mężczyźni odpowiedzialni za ochronę Grobu Świętego mieszkali z Joannitami w pobliżu Szpitala świętego Jana w Jerozolimie. Kiedy uznany został w 1113 roku, Zakon Szpitalny został powierzony opiece nad pielgrzymami przybywającymi z Zachodu, narodziła się idea stworzenia milicji Chrystusa, czyli militia Christi, która to organizacja zbrojna zajmowałaby się jedynie ochroną wspólnoty kanoników Grobu Świętego i pielgrzymami na drogach do Ziemi Świętej, aby ochronić ich od niebezpieczeństwa i regularnych napadów przez miejscowych rozbójników. W ten sposób kanonicy zajmowali się sprawami liturgicznymi, a zakonem Szpitala pełniącym funkcje charytatywne, a milicją Chrystusową pełniącą czysto wojskową funkcję ochrony pielgrzymów wytworzyła się ścisła relacja zależności.
Ten trójskładnikowy podział zadań odtworzył organizację średniowiecznego społeczeństwa, które składało się z kapłanów i mnichów, jako oratores, to jest dosłownie modlących się, wojowników zwanych bellatores i chłopów laboratores. Tak właśnie narodził się Zakon Świątynny, zwany wówczas milicją Christi, z dwuznacznością, jaką ta wspólnota monastyczna od początku zjednoczyła oratores i bellatores. Fundacja Zakonu Świątyni. Baldwin II scedował część swojego pałacu w Jerozolimie na Huguesa de Payns i Godefroya de Saint-Omer. Wiemy to na podstawie historii z Overseas, napisanej przez Wilhelma z Tyru, w XIII wieku. Wobec tego w dniu 23 stycznia roku 1120, podczas soboru w Nablus, który narodził się właśnie pod przewodnictwem Huguesa de Payns i Godefroya de Saint-Omer, czyli milicji Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona, po łacinie znaczy to pauperes commilitones Christi Templique Salomonici, która miała za misję zabezpieczenie wędrówki pielgrzymom napływającym z Zachodu od czasu odzyskania Jerozolimy oraz obronę łacińskich państw Wschodu.
Początkowo Hugo de Payns i Saint-Omer, skoncentrowali się na przełęczy Athlit, szczególnie niebezpiecznym miejscu na trasie pielgrzymów, następnie zbudowano tu jedną z największych warowni Templariuszy w Ziemi Świętej, i ochraniali tym samym zamek Pèlerin. Powstały w ten sposób nowy porządek mógł przetrwać tylko przy wsparciu wpływowych ludzi. Hugues de Payns zdołał przekonać króla Jerozolimy Baudouina II o użyteczności takiej milicji, co było dość łatwe, biorąc pod uwagę niepewność panującą w tym regionie. Rycerze złożyli trzy śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Otrzymali od patriarchy Gormonda de Picquigny misję, strzeżenia dróg i dróg przed zbójnikami dla zbawienia pielgrzymów. Co po łacinie zapisano jako, Ut vias et itinera, ad salutem peregrinorum contra latrones, czyli na odpuszczenie ich grzechów, a ta misja została uznana za czwarte życzenie zwykle dla zakonów wojskowych. Król Baudouin II podarował im część swojego pałacu w Jerozolimie, który dziś odpowiada meczetowi al-Aksa, ale który wówczas nazywano świątynią Salomona, ponieważ zgodnie z żydowską tradycją meczet Al, Aksa znajdował się na miejscu świątyni. Salomona.
To jest właśnie ta świątynia Salomona, w której zainstalowali swoje kwatery, a w szczególności stare stajnie Świątyni, i ta część dała później nazwę Templariuszom lub Rycerzom Świątyni. Hugues de Payns i Godefroy de Saint-Omer, nie byli jedynymi rycerzami, którzy byli częścią milicji, zanim została Zakonem Świątyni. Oto lista tych rycerzy, prekursorów lub założycieli zakonu Templariuszy. Hugues de Payns, pochodzący z Payns w Szampanii. Godefroy de Saint-Omer, pochodzący z Saint-Omer w hrabstwie Flandria. André de Montbard, pochodzący z Burgundii, wujek Bernarda de Clairvaux. Payen de Montdidier, pochodzący z Sommy w Pikardii. Geoffroy Bisol, pochodzący z Frameries w hrabstwie Hainaut.Rolland, pochodzący z Prowansji.Archambault de Saint-Amand.Arnaldo i Gondemar. Pierwszy dar który im przypadł w wysokości trzydziestu funtów andegaweńskich otrzymany przez Zakon Świątyni pochodził od Fulka, hrabiego Andegawenii, który później został królem Jerozolimy.
Rozgłos tej tak zwanej milicji, nie zdołał wykroczyć poza Ziemię Świętą, dlatego też Hugues de Payns w towarzystwie pięciu innych rycerzy i Goefroya de Saint-Omer, Payena de Montdidier, Geoffroya Bisol, Archambaulta de Saint-Amand i Rollanda, wyruszył na Zachód w 1127 roku, aby zanieść przesłanie przeznaczone dla papieża Honoriusza II i Bernarda z Clairvaux. Przy wsparciu króla Baudouina i instrukcji patriarchy Gormonda z Jerozolimy Hugues de Payns miał następujące trzy cele. Tak aby formacjacja została uznana przez Kościół i nadać jej regułę: przywiązani do kanonów Grobu Świętego, rycerze podążali podobnie jak oni za regułą świętego Augustyna, po za tym aby nadać legitymizację działaniom swojej formacji, ponieważ denominacja mnicha-żołnierza, ponieważ amalgamat absolutnej nowości, może być sprzeczny z zasadami Kościoła i społeczeństwa w ogóle, i nowej zasady rekrutuj nowych rycerzy i pozyskuj datki, które wesprą tak zwaną milicję w Ziemi Świętej.
Zachodnia trasa Biednych Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona rozpoczęła się w Anjou, a następnie przeszła przez Poitou w Normandii, a w Anglii, gdzie otrzymali wiele darowizn, Flandrię i wreszcie Szampanię Ten krok Huguesa de Payns, w towarzystwie tych pięciu rycerzy i wspierany przez króla Jerozolimy, nastąpił po dwóch nieudanych próbach, które podjęli André de Montbard i Gondemare, prawdopodobnie w latach 1120 i 1125 roku. Rada Troyes. Przybywając pod koniec swej podróży na Zachód i po przekazaniu Bernardowi de Clairvaux z przesłaniem króla Jerozolimy, aby pomógł Templariuszom uzyskać zgodę i poparcie papieża, Hugues de Payns uczestniczył osobiście w soborze. z Troyes, który nazwany tak, został ponieważ miało to miejsce w katedrze Saint-Pierre-et-Saint-Paul de Troyes. 13 stycznia 1129 roku, rada została otwarta w obecności wielu przywódców religijnych w tym prologu do pierwotnej reguły świątyni daje imiona, w tym kardynał Matthew Albano, legat papieski we Francji, arcybiskupi z Reims i Sens, a dziesięciu z nich jak sufragani biskupów, czterech opatów cysterskich z Cîteaux, Clairvaux, Pontigny i Troisfontaines, dwóch opatów kluniackich z Molesmesa i Vézelaya, oraz dwóch kanoników, dwóch mistrzów i sekretarz.
Oprócz zakonników były to postacie świeckie, jak Thibaut IV de Blois, hrabia Szampanii, André de Baudement, seneszal hrabstwa Szampanii, Guillaume II, hrabia Nevers, Auxerre i Tonnerre. Rada ta doprowadziła do założenia Zakonu Świątyni i nadała mu własne rządy. Opierało się to na rządach świętego Benedykta a także obecność cystersów Bernarda de Clairvaux i Étienne Hardinga, założyciela Cîteaux, wspólnie założyli z pewnymi zapożyczeniami z rządów świętego Augustyna, a następnie Grobu Świętego, obok którego żyli pierwsi Templariusze. Gdy reguła została przyjęta, nadal musiała być przekazana Stefanowi z Chartres, patriarsze Jerozolimy. Pochwała nowej milicji. Pochwała Nowego Milicji, zwanej z łacińskiego De laude novae militiæ, oświadczyli iż jest list w tej sprawie, oto że święty Bernard z Clairvaux wysłany do Huguesa de Payns, nadał mu pełny tytuł, który był o treści. Liber ad militites Templi de laude novae militiæ, i napisany został po klęsce Armii frankońskiej podczas oblężenia Damaszku w 1129 roku.
Bernard podkreśla oryginalność nowego porządku, tymi słowami ten sam człowiek poświęca się tyle samo walce duchowej, co bitwom na świecie. Nierzadko widzę mężczyzn walczących z wrogiem cielesnym samą siłą ciała, co mnie zdumiewa, a z drugiej strony prowadzenie wojny z występkiem i demonem tylko siłą duszy nie jest czymś tak niezwykłym, jak godnym pochwały, świat jest pełen mnichów, którzy toczą te bitwy, ale to, co jest dla mnie tak godne podziwu, jak jest to oczywiście rzadkie, to widzieć te dwie rzeczy zjednoczone. Jest to paragraf 1 tego oświadczenia. Ponadto tekst ten zawierał ważny fragment, w którym święty Bernard wyjaśnił, dlaczego to Templariusze mieli prawo zabić człowieka. Rycerz Chrystusa daje śmierć w całkowitym bezpieczeństwie i przyjmuje ją w jeszcze większym bezpieczeństwie. Więc kiedy zabija przestępcę, to nie jest zabójstwem, ale Złobójcą. Śmierć, którą daje, jest dla dobra Jezusa Chrystusa, a to, co otrzymuje, jego własną. Ale do tego wojna musiała być tylko wojną. Jest to przedmiotem §2 z Pochwały Nowej Milicji. Bernard zdaje sobie sprawę z trudności takiego pojęcia w praktyce, bo jeśli wojna nie jest sprawiedliwa, chęć zabicia zabija duszę zabójcy. Ilekroć maszerujesz do wroga, wy, którzy walczycie w szeregach świeckiej milicji, musicie się obawiać zabicia swojej duszy tym samym ciosem, którym zabijecie przeciwnika, lub otrzymania jej z jego ręki.
W ciele i w duszy w tym samym czasie. Zwycięstwo nie może być dobre, gdy sprawa wojny nie jest dobra, a intencja tych, którzy ją prowadzą, nie jest słuszna. Dlatego Bernard dobrze wychwala Nową Milicję, ale nie bez niuansów i środków ostrożności. Cały jego §7 i 8 w rozdziale IV, rysuje celowo idealny portret żołnierza Chrystusa, aby dać mu jako wzór, który zawsze będzie osiągnąć. Pierwszym, który krytykuje świętego Bernarda, jest cysterski mnich Izaak de Stella, który dostrzega w pomieszaniu indoeuropejskich funkcji trójstronnych pisze. Ci, którzy się modlą jako oratores, ci, którzy walczą jako bellatores, i ci, którzy pracują jako laboratores. Stanowią monstrum, ale przeciwnicy pozostają w mniejszości. Ta pochwała pozwoliła templariuszom spotkać się z wielkim zapałem i powszechnym uznaniem dzięki świętego Bernardowi zakon Świątyni doświadczył znacznego wzrostu, spora liczba rycerzy zaangażowała się w zbawienie swoich dusz lub, po prostu, użyczając pomocną dłoń, wyróżniając się na polach bitew.