E-book
73.5
drukowana A5
53.9
Techniczna dziewczyna

Bezpłatny fragment - Techniczna dziewczyna


Objętość:
140 str.
ISBN:
978-83-8324-047-3
E-book
za 73.5
drukowana A5
za 53.9

Nazywam się Ila Rodriquez, mam trzydzieści lat, mieszkam w Miami i obecnie jestem żoną najgroźniejszego szefa mafii Diego Rodriqueza, z którym spodziewam się syna Alexa, a którego poznałam, gdy miałam dwadzieścia jeden lat i byłam żoną poprzedniego szefa mafii, oraz wspólnie wychowujemy naszego drugiego syna Leona i moją córkę z pierwszego małżeństwa Lanę. Razem z nim zajmuję się nielegalnym handlem bronią różnego rodzaju, zabijaniem morderców, gwałcicieli oraz tych, którzy stosują przemoc fizyczną, a są bezkarni, na zlecenie, i międzynarodowym handlem narkotykami. Ja zajmuję się tylko zabójstwami na zlecenie i handlem bronią przy pomocy mojej komputerowo-technologicznej wiedzy. Jestem na tyle w tym dobra, że przestępczy świat nazywa mnie Techniczną Dziewczyną. Dlatego pozostajemy nieuchwytni dla policji. Naszą przykrywką jest to, że legalnie prowadzimy psychoterapię osób z różnymi problemami. Ale może zacznę od początku, czyli od mojej historii z Nicholasem Clearwoodem i narodzinach Technicznej Dziewczyny…

To zaczęło się w poniedziałek, piętnastego września. Dzień konkursu na najbardziej przydatny samodzielnie zrobiony sprzęt techniczny. Rok temu, jako czternastolatka, zaczęłam interesować się robotyką komputerowo-techniczną. Rok temu byłam w toksycznym związku z najbardziej zazdrosnym chłopakiem w szkole. Udało mi się z nim zerwać dzięki mojej byłej przyjaciółce Amy Latimer, z którą przyłapałam go na czułym obściskiwaniu się i całowaniu. Cam Jefferson próbował mnie przepraszać i przekonywać, że to było raz, że to był błąd i bardzo tego żałuje. Ale ja postanowiłam z nim zerwać i do szesnastego września miałam z nim spokój. Pomogła mi w tym zdobyta przyjaźń wuefisty Zaca Romruena i jednej z przyjaciółek, które bardzo mnie od tamtej chwili wspierały, Nixie Dawson. Od tamtej pory minęły trzy miesiące. Ale wróćmy do dnia, w którym odbył się konkurs. Pomimo śmiechów i szyderczych komentarzy ze strony kolegów z klasy i starszych uczniów postanowiłam wziąć w nim udział i specjalnie przyniosłam do szkoły samodzielnie skonstruowane słuchawki dla osób niesłyszących, które miały takie działanie, że osoba głucha słyszała tak samo jak przed utratą słuchu. Ten sprzęt działał jak zapasowe uszy. Nad tym projektem pracowałam rok. Dzisiejszy dzień miał mi otworzyć drzwi do Technikum Komputerowego im. Thomasa Edisona. Gdy przyszłam do szkoły w niebieskiej sukience na ramiączkach i czarnych klapkach, bo jeszcze było ciepło, korytarze wiały pustką. Jedynie w szkolnej auli słychać było, że w szkole są ludzie. Dyrektor ze względu na konkurs odwołał wszystkie lekcje. Weszłam do sali i zajęłam swoje stanowisko. Rozejrzałam się wokół i aż mną wstrząsnęło. Obok mnie przy swoim stoliku stał Dennis Rockett, najbardziej narcystyczny chłopak w szkole. Szybko się uspokoiłam, bo do pomieszczenia wszedł dyrektor razem z organizatorami konkursu. Przeszli po Sali, krążąc od stolika do stolika, oglądając prace i zadając pytania, do czego to służy i z jakiego materiału został wykonany każdy sprzęt. Potem usiedli do swojego stolika i zaczęli się naradzać. W końcu po kilku minutach jeden z organizatorów wstał.

— Witajcie, drodzy uczniowie tej zacnej instytucji. Obejrzeliśmy wasze prace i po uzyskaniu informacji o sposobie ich działania uznaliśmy wszyscy jednogłośnie, że pierwsze miejsce zajmuje uczennica Ila Summerspeed i jej słuchawki Ears — ogłosił, a ja przestałam słuchać, aż do momentu gdy wymówił imię Dennisa, który zabijał mnie wzrokiem. — Pierwsze wyróżnienie otrzymuje Dennis Rockett.

Po ogłoszeniu wszystkich wyników my, uczniowie, odebraliśmy swoje nagrody i wyruszyliśmy na dziedziniec, skąd mieliśmy wracać do swoich domów. Szłam z Nixie i dwiema innymi przyjaciółkami zadowolona z wyników konkursu, gdy nagle usłyszałam głos Dennisa.

— Hej, Ila! Zaczekaj — zawołał, biegnąc za mną, a ja, nie przeczuwając, co się wydarzy, odwróciłam się w jego stronę.

— To nie fair, że ty wygrałaś. Ale to nic. Miałaś fart i tyle — powiedział zdyszany.

— Że co, proszę? Pracowałam nad tym sprzętem dobry rok, znam się na tym i wiem, że zasłużyłam na tę nagrodę — odparłam.

— Tak? A ja nad swoim dwa lata i nie zostałem doceniony — stwierdził, naburmuszając się jak mały chłopczyk.

— To nieprawda. Dostałeś przecież wyróżnienie — zauważyłam.

— To nie to samo! — wrzasnął i wyrwał mój sprzęt z rąk, po czym rozwalił go o chodnik.

— Co ty zrobiłeś, idioto?! — krzyknęłam zrozpaczona, zbierając szczątki słuchawek Ears.

— Przecież znasz się na tym. Poskładasz to — zadrwił Dennis, a we mnie coś pękło. Wściekła rzuciłam szczątki z powrotem na chodnik i uderzyłam go pięścią prosto w twarz, aż się zatoczył.

— Ila! Co ty robisz?! — Przestraszyły się moje koleżanki.

— Zasłużył sobie — odparłam tylko i pozbierałam resztki sprzętu. Miałam już iść w stronę szkolnej bramy, gdy Dennis chwycił mnie za rękę, siłując się z nią, jakby chciał mi ją połamać.

— Myślałaś, że ci nie oddam? — wycedził wściekły.

— O nie. Teraz się naprawdę wkurzyłam — odparowałam i pociągnęłam jego ramię, zadając mu łokciem ból po prawej stronie klatki piersiowej.

— Au! To boli! — krzyknął.

— O, doprawdy? A to ciekawe. Myślisz, że moja ręka mnie nie boli? — zadrwiłam i odwróciłam się w stronę przyjaciółek. — No co? Nie musiał mnie zaczepiać — odpowiedziałam na ich zdezorientowane miny.

— Radzę ci tego nie próbować — odezwała się Nixie do kogoś za moimi plecami, a gdy się odwróciłam, zobaczyłam, że Dennis usiłuje chwycić mnie za kark. Szybko wykręciłam mu obie ręce i zadałam mu potężnego kopniaka w brzuch. — Ostrzegałam — rzuciła z uśmiechem na twarzy Nixie.

— Co tu się wyprawia?! — Usłyszałyśmy za sobą głos dyrektora. — Ila i Dennis! Natychmiast marsz za mną do gabinetu! — rozkazał.

— Ojć! — rzuciła Nixie, a ja poszłam za opiekunem szkoły, wywracając przy tym oczami. Za nami na wpół przytomny kuśtykał Dennis.

Gdy weszliśmy do gabinetu, po tym jak najpierw wyszedł z niego nowo zatrudniony woźny, ja i Dennis usiedliśmy na krzesłach naprzeciwko biurka, ale plecami do siebie. Dyrektor zaś zamknął drzwi i zajął swoje miejsce.

— No dobra. Powiecie mi, co między wami zaszło, czy wolicie przy rodzicach? — zapytał i dał nam pięć minut na odpowiedź, a że oboje milczeliśmy, odezwał się ponownie. — Jak chcecie — rzekł, wybierając numer telefonu do naszych rodziców na telefonie stacjonarnym szkoły, najpierw dzwoniąc do moich. — Dzień dobry, panie Summerspeed, tu dyrektor Zespołu Szkół im. Winstona Churchilla. Przepraszam, że przeszkadzam panu w pracy, ale mam tu problem z pańską córką. Czy mógłby pan razem z żoną niebawem tu przybyć? Za godzinę? W porządku. — Odłożył słuchawkę i zadzwonił do rodziców Dennisa, przedstawiając im ten sam powód ich przybycia co moim.

Siedzieliśmy tak w milczeniu do czasu, aż do Sali weszli nasi rodzice. Usiedli za nami z tyłu i ze zmartwionymi minami patrzyli na opiekuna placówki.

— Dziękuję państwu, że udało wam się przybyć. Sprawa jest naprawdę dość trudna i dla mnie ciężka do zrozumienia, a nawet mnie zaskoczyła. Zaraz po ogłoszeniu wyników konkursu wyszedłem ze szkoły i miałem iść do samochodu, gdy zobaczyłem, jak Ila i Dennis biją się na dziedzińcu. Natychmiast tam pobiegłem, ale on już siedział na chodniku, zwijając się z bólu. Pytałem ich, co się stało, że się pobili, ale żadne z nich nic nie chciało powiedzieć. Dlatego was wezwałem — wyjaśnił dyrektor.

— Nasza Ila pobiła tego chłopaka? Nie mogę w to uwierzyć. Przecież ona zawsze była taka łagodna. Nawet muchy by nie skrzywdziła — powiedział mój ojciec zaskoczony tym, co usłyszał.

— Niestety, ale taka jest prawda, przykro mi — odparł dyrektor.

— Dennis? Dałeś się pobić jakiejś dziewczynie? — zadrwił z syna ojciec.

— To nie tak, tato — odpowiedział chłopak.

— Córeczko, możesz to jakoś wyjaśnić? — zwróciła się do mnie moja matka.

— Zniszczył mój sprzęt, który zajął pierwsze miejsce w dzisiejszym konkursie. Twierdził, że wygrałam, bo miałam szczęście — wyrzuciłam z siebie.

— Dennis? — zwróciła się do syna jego matka.

— No co? Technologia nie jest dla kobiet. Tym powinni zajmować się tylko mężczyźni — skwitował uczeń.

— Dennis! — krzyknął na syna ojciec. — Masz przeprosić Ilę w tej chwili!

— Niech najpierw ona przeprosi mnie za pobicie. Z tak błahego powodu nie powinna mnie atakować.

— Nie ma mowy! Nie mam za co go przepraszać — odrzekłam.

— Nie miałaś prawa go atakować z tak błahego powodu. Przeproś go — powiedział mój tata.

— Słucham?! Według ciebie zniszczenie przez niego mojej pracy, nad którą spędziłam mnóstwo czasu, to błahy powód?! Nie wierzę, że to powiedziałeś, tato! — krzyczałam z oburzeniem, po czym wybiegłam ze szkoły wściekła, zalewając się łzami.

Uciekłam prosto na brzeg klifu, który był z dala od miasta, usiadłam na piasku i ukrywszy twarz we własnych ramionach, poddałam się emocjom. Szum fal Oceanu Atlantyckiego uderzających o skały był taki przyjemny, ale niestety nie uspokajał moich rozkołatanych nerwów.

Płakałam na klifie dobrą godzinę, zanim usłyszałam, że ktoś siada obok mnie. Skrzypienie piasku pod czyimiś butami wzbudziło we mnie nową wściekłość. Jak ktoś mógł przyjść do miejsca, które od dziecka należało do mnie?

— Proszę, przestań płakać. Wiem, jak to jest, gdy ktoś w ciebie nie wierzy i stara się upokarzać na każdym kroku. Według mnie jesteś naprawdę wyjątkową dziewczyną i masz tak ogromny potencjał, że każdy mógłby ci zazdrościć — odezwał się ciepły głos dorosłego mężczyzny.

— Skąd pan się tu wziął? To moje prywatne miejsce! — odparowałam, odwracając się na jego słowa. Obok mnie siedział dobrze zbudowany facet w wieku około trzydziestu lat, z czarnymi włosami, niebieskimi oczami, okularami przeciwsłonecznymi, które zdjął na mój widok, czarnym T-shircie i białych krótkich spodenkach, a na nogach miał białe adidasy.

— Wiem. Obserwuję cię od roku, a bardziej twoje osiągnięcia. Wiesz, kim jest nowy woźny, który u was pracuje? On pracuje dla mnie. Stąd wiem o tobie znacznie więcej niż z obserwacji w telewizji czy na meczach sportowych. Szukam kogoś takiego jak ty. Jesteś bardzo inteligentna i utalentowana, a przede wszystkim masz temperament podobny do mojego. Poza tym bardzo mi się podobasz — powiedział, dotknąwszy mojej ręki, którą szybko cofnęłam.

— Znany psycholog-terapeuta potrzebuje mojego talentu? Na co miałabym się panu przydać? — Zaintrygowało mnie jego zachowanie.

— Widzę, że wiesz, kim jestem. Niestety nie masz pojęcia, kim naprawdę jestem. Mógłbym powiedzieć ci, czym się zajmuję, ale nie wiem, czy mogę ci zaufać. Hm… Chyba się pomyliłem. Myślałem, że chcesz, by ktoś dostrzegł w tobie coś więcej niż zwykłą dziewczynę, ale cóż… — powiedział to, sprawiając, że zaczęło mnie interesować, co ma do powiedzenia.

— Zaczekaj. Nie pomyliłeś się. Możesz mi zaufać. — Zdążyłam powstrzymać go przed odejściem, bo już wstawał, by mnie opuścić.

— Jednak się zdecydowałaś? I przestałaś mówić do mnie „pan”? To już jakiś krok. — Spojrzał mi w oczy z uśmiechem na twarzy osoby bardzo pewnej siebie. — Dobrze. Wiesz, że nazywam się Nicholas Clearwood. Psychoterapia jest przykrywką dla mojego nielegalnego życia… — zaczął i opowiedział, czym naprawdę się zajmuje. — Ale jeżeli taki styl życia tobie nie odpowiada, to trudno — zakończył.

— Skąd wiesz, że nie? Nienawidzę być zawsze łagodna. Nauczył mnie tego mój były chłopak. — odrzekłam.

— Miałaś chłopaka? — Zdziwił się.

— Tak. Zerwałam z nim jakieś trzy miesiące temu — odpowiedziałam.

— Jak to on nauczył cię nie być łagodną? — dopytywał Nicholas.

— Wybacz, ale nie lubię na ten temat rozmawiać. Dla mnie ten temat jest już dawno zakończony.

— W porządku. Myślałem, że skoro ja się przed tobą otworzyłem, to ty zrobisz tak samo — odparł.

— Wybacz, że cię rozczaruję, ale ty i tak wiesz już o mnie dość sporo — skwitowałam.

— Przepraszam za moje zachowanie. Jesteś taka śliczna i urocza, a zarazem taka ostra. Nie zasługujesz na takie traktowanie ze strony innych, jak to miało miejsce dzisiaj w szkole — powiedział, muskając swoimi rękami moją twarz i głaszcząc moje brązowe włosy.

— Wiem — wyszeptałam. Dotyk jego dłoni mnie uspokajał i dawał poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem, jak to się stało, ale on spodobał mi się tak, jak ja jemu.

— Wiesz co? Mam dobrą propozycję dla ciebie. Jeśli zgodzisz się zostać moją dziewczyną, a przynajmniej spróbować nią być, gwarantuję, że zrobię dosłownie wszystko, byś mogła rozwijać swój talent. Chyba że nie chcesz, to twoja strata, ale niestety także moja — stwierdził.

— Ja… Nie wiem, co powiedzieć… — zająknęłam się zażenowana propozycją mężczyzny.

— Ila, wiem, co czujesz, gdy cię dotykam. Więc odpowiedz mi, czy zgadzasz się, czy nie. Wystarczy prosta odpowiedź, tak lub nie — powiedział, gdy wstaliśmy, otrzepując się z piasku. — Hm. Tak myślałem. — Uznał moje milczenie za odmowę i już miał ruszyć z powrotem do miasta, gdy zatrzymał go mój głos. Stał na piasku, czekając na to, co powiem. Zastanowiwszy się, czy podejmuję właściwą dla mnie decyzję, stwierdziłam, że nie mogę go stracić.

— Proszę, zaczekaj — poprosiłam, chwytając go za rękę. — Zgadzam się na tę propozycję. Pod jednym warunkiem: chodzę normalnie do szkoły, a jeżeli uznam po trzech miesiącach, że chcę być z tobą na zawsze, to oficjalnie zostaniemy parą. Zgadzasz się? — zaproponowałam.

— Niech będzie. Chcesz wracać do domu, czy najpierw spędzisz trochę czasu ze mną? — zapytał.

— Lekcje na jutro do szkoły mam odrobione, a z rodzicami na razie nie chcę się widzieć, więc myślę, że mogę spędzić popołudnie z tobą — odpowiedziałam. Zawsze tak robiłam, że na przerwach między lekcjami odrabiałam na następny dzień to, co zadali nam nauczyciele, ale tym razem zrobiłam to wczoraj. Tak że miałam mnóstwo wolnego czasu.

— Więc zrobimy tak, jak mówisz — skwitował mój nowy chłopak i ruszyliśmy w stronę miasta.

Kiedy dotarliśmy do naszej szkoły, byłam ogromnie zdziwiona, gdy zobaczyłam zaparkowanego przed budynkiem SUV-a i czekającego przy nim „woźnego”. Naprzeciwko niego stał samochód moich rodziców, którzy rozglądali się zapewne w moim poszukiwaniu.

— Nick? Czemu tu zaparkowałeś? — spytałam.

— Stąd bliżej było do ciebie. Czemu pytasz i jak poznałaś, że to mój samochód? — odpowiedział i jednocześnie zapytał.

— Bo twój pracownik stoi o niego oparty — wyjaśniłam.

— Ila, co ty wyprawiasz?! Wiesz, jak się o ciebie martwiliśmy? A pan? Kim pan jest? — przerwała nam moja matka.

— Teraz martwicie się, co ze mną? Niedawno mieliście to gdzieś! — odparłam nadal na nich wściekła. — Nick, wytłumaczysz im wszystko, proszę? Zaczekam na ciebie w aucie — zwróciłam się do psychoterapeuty.

— W porządku — odparł, otwierając mi drzwi od strony pasażera, a ja zajęłam miejsce i zapięłam pas.

— Ila, co to ma znaczyć? Dlaczego wsiadasz do obcego samochodu? Wracaj do nas natychmiast i powiedz, dlaczego mówisz do tego pana na „ty”? — krzyczał tata oburzony moim zachowaniem.

— Człowieku, możesz nie drzeć się na całą ulicę? Ściągasz na wszystkich niepotrzebną uwagę — zwrócił się do niego Nick. — Myślisz, że skoro niedawno źle potraktowaliście Ilę, to ona wróci do was z otwartymi ramionami? Wasza córka postanowiła spędzić trochę czasu ze mną, odpoczywając na chwilę od złych emocji. A wracając do waszego pytania o mnie… Jestem Nicholas Clearwood, psychoterapeuta, a od dzisiaj chłopak waszej córki. Brzmi cudownie, prawda? — odpowiedział na pytania ojca z szyderczym uśmiechem na twarzy.

— Jak to chłopakiem? Nie mówi pan poważnie? Oskarżę pana o wykorzystanie mojej córki przez manipulowanie jej emocjami! — odezwała się matka.

— Słuchajcie, żadne z was dwojga nie będzie mi tu czymś groziło. Po pierwsze, ona ma piętnaście lat, a prawo zakazuje związku poniżej tego wieku. Po drugie, nigdy nie robiłem, nie robię i nie zrobię niczego, na co by ona się nie zgodziła, bo to ona sama decyduje, co chce zrobić, a po trzecie, to wy chcieliście, żeby przeprosiła kolegę, który zniszczył pracę jej życia, więc kto tu manipuluje jej emocjami? Powiem to raz i nigdy więcej nie powtórzę: jeżeli zrobicie cokolwiek przeciwko mnie i waszej córce, to nigdy jej nie zobaczycie, chyba że ona sama zechce was oglądać. Lepiej ze mną nie zadzierajcie — ostrzegł zdenerwowany i otworzywszy drzwi od strony kierowcy, wsiadł do auta, zapiął pas, zapalił silnik i ruszył w stronę północną miasta.

Gdy dojechaliśmy do celu, okazało się, że Nicholas jest właścicielem dużej, wyglądającej na luksusową, willi z dość głębokim basenem i dużym ogrodem z bajkową fontanną. Po oprowadzeniu mnie po swoim domu, w którym znajdowały się także laboratorium i sala do ćwiczeń, oraz zapoznaniu mnie ze swoimi pracownikami zaprosił mnie na wspólny obiad w sali jadalnej. Oczywiście zgodziłam się, gdyż po tak silnych emocjach moje ciało potrzebowało dostarczenia energii na jeszcze więcej, jak się później okazało, wrażeń. Kiedy skończyliśmy się posilać, Nick zaproponował mi, abym skorzystała z jego ochrony i zgodziła się na opiekę dwóch ochroniarzy. Tłumaczył to troską o moje bezpieczeństwo, w razie gdyby konkurencyjne gangi się o mnie dowiedziały. Wyraziłam aprobatę na tę ofertę, gdyż nie chciałam, by dyrektor szkoły wyrzucił mnie ze swojej placówki, gdybym znowu nie zapanowała nad swoimi emocjami i kogoś zaatakowała. Wstaliśmy od stołu i usiedliśmy na leżakach przy basenie, patrząc, jak słońce chyli się ku zachodowi. Zapatrzona nie zauważyłam, kiedy Nick wstał, i wyszedł na chwilę. Wrócił, niosąc białe prostokątne pudełko. Podszedł do mnie od tyłu.

— Skarbie, chciałbym, abyś przyjęła to ode mnie jako prezent z okazji naszego pierwszego spotkania. I prosiłbym, byś nigdy go nie zdejmowała — wyszeptał, kładąc mi wisiorek z dużym sercem z białego złota na szyi i zapinając go na karku.

— Dziękuję, ale nie musisz mi dawać prezentów. Samo to, że mnie rozumiesz i mogę zostać twoją dziewczyną, jest dla mnie darem, którego by mi nikt nigdy w życiu nie dał — odpowiedziałam.

— Domyśliłem się, ale mimo wszystko chcę byś go nosiła — odparł. — Może zanim cię odwiozę, spędzisz jeszcze ze mną trochę czasu? Tym razem chciałbym, abyśmy spędzili go w mojej sypialni, w łóżku — poprosił.

— Chcesz uprawiać ze mną seks dzisiaj? — zapytałam zaskoczona.

— To jest dla ciebie jakiś problem? Nie martw się. Będę się zabezpieczał. Kupiłem dzisiaj prezerwatywy z nadzieją, że się zgodzisz. Dawno skończyłaś czternaście lat. W tej kwestii nie łamię prawa. Nie chcesz, to w porządku. Może innym razem. Jak będziesz gotowa. Do niczego nie zamierzam cię zmuszać. Wybór pozostawiam tobie — obiecywał. — Naprawdę nie chcę cię skrzywdzić. Na pewno nie umyślnie — wyszeptał, głaszcząc mnie po policzku.

— Nie chodzi mi o kwestie prawne ani o to, czy tego chcę, czy nie. Po prostu… seks na pierwszym naszym spotkaniu? Nie uważam, by to było stosowne zachowanie. Czuję się teraz potraktowana jak tania dziwka. Poza tym to byłby mój pierwszy raz — odpowiedziałam.

— Kochanie, proszę cię, byś sobie zapamiętała raz na zawsze to, co teraz do ciebie mówię: nigdy, ale to nigdy tak o sobie nie myśl. Znamy się już tak długo, ale teraz będziemy poznawać się znacznie bliżej. Taka różnica — powiedział do mnie z uśmiechem na twarzy, trzymając mnie delikatnie za ramiona. — Nie martw się, pokażę ci, jak to zrobimy. Obiecałem ci przecież, że będę cię wspierał. Gwarantuję ci, że nigdy w życiu nie będziesz żałowała, że mnie poznałaś — ostatnie zdanie wyszeptał, mi do ucha, gładząc ręką moją szyję, i pocałował mnie w usta. Oboje nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, jak bardzo nieprawdziwe były to słowa.

To był najsłodszy pocałunek, jaki dane mi było do te pory zakosztować, a ja go odwzajemniłam, zarzucając mu ręce na szyję. Nick przyciągnął mnie mocniej do siebie. Całowaliśmy się tak z jakieś dziesięć minut, po czym oderwaliśmy się od siebie.

— Zgadzam się — odpowiedziałam na pytanie, które wisiało nad nami w powietrzu bez odpowiedzi.

— Wspaniale. Chodźmy więc na górę — odparł, gdy weszliśmy do środka willi. — Niech nikt nie waży się nam przeszkadzać — zwrócił się do swoich pracowników.

— Tak jest, szefie — odpowiedzieli chórem, wracając do swoich obowiązków, a my poszliśmy na piętro jego willi.

Zamknąwszy za sobą drzwi, mój chłopak poinstruował mnie, jak powinniśmy zacząć się kochać. Najpierw zdjęliśmy ubrania, a następnie szef mafijnego gangu Eagle Claws, zachwycony wyglądem mojego ciała, powiedział, żebym położyła się na łóżku i rozłożyła nogi, umożliwiając mu wejście we mnie. Tak też zrobiłam. Nałożywszy prezerwatywę na swojego twardego już penisa, uklęknął na łóżku i wsadził go do mojej pochwy. Pierwszy raz uprawiałam seks z mężczyzną, więc poczułam ból. Aby sobie ulżyć, zaplotłam swoje nogi na jego plecach i przyciągnąwszy go do siebie, wbiłam mu paznokcie w łopatki. To sprawiło, że zasyczał z bólu.

— Kochanie, jesteś strasznie spięta. Proszę cię, rozluźnij się — zalecił.

— Łatwo ci powiedzieć. To nie ciebie boli twój pierwszy raz — odparłam.

— Proszę cię, chociaż spróbuj. Nie chcę mieć ran po twoich pięknych paznokciach — powiedział z nutą sarkazmu w głosie.

— Dobrze. Obiecuję spróbować się zrelaksować — postanowiłam i po paru minutach również zaczęłam odczuwać tę samą przyjemność co on. Mój pierwszy seks w życiu, a i tak trwał krótko, bo z trzydzieści minut, i zakończył się naszym wspólnym orgazmem. Nick, zdjął niepękniętą, pełną prezerwatywę, wyrzucił ją do kosza i zaczął się ubierać razem ze mną.

— Spotkamy się jutro? Tak dobrze mi z tobą — zapytał, zanim wyszliśmy z sypialni.

— Jutro po południu jest szkolny mecz przeciwko drużynie z Kanady, więc dopiero pojutrze po południu — odpowiedziałam.

— Chyba nie musisz tam być? — zapytał z nadzieją w głosie.

— Wybacz, ale muszę. Jestem w szkolnej drużynie cheerleaderek, więc moja obecność jest obowiązkowa. To jak? Zgadzasz się na pojutrze popołudniu?

— Zgoda — przystał na moją propozycję, wymieniliśmy się numerami telefonów i zeszliśmy na parter, po czym wsiedliśmy do jego auta, którym odwiózł mnie do domu.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, światło w kuchni było zapalone, a więc jeszcze czekała mnie rozmowa z rodzicami. Wysiadłam z SUV-a i właśnie miałam zamiar iść w stronę drzwi wejściowych, gdy usłyszałam za sobą wołający mnie głos Nicka. Odwróciłam się w jego stronę, a on już był przy mnie i dotykając mojej twarzy, zaczął namiętnie całować, co — jestem tego całkowicie pewna — nie uszło uwadze moim rodzicom. Gdy skończył, powiedział, że chciał się ze mną w ten sposób pożegnać i zmniejszyć poziom stresu, jaki we mnie wyczuwał w związku z przyszłą rozmową z rodzicami. Pożegnawszy się, odjechał z powrotem do swojego domu, a ja weszłam do swojego lekko zdenerwowana.

— Mamo? Tato? Przepraszam, że tak późno wróciłam — powiedziałam, zdjąwszy buty, i weszłam do kuchni, w której oboje siedzieli przy stole.

— Chyba nie tylko za to powinnaś nas przeprosić… — zaczęła mama. — Bardzo zmartwiliśmy się, kiedy wybiegłaś z gabinetu dyrektora, a potem odjechałaś z kompletnie nieznanym człowiekiem. W dodatku przed chwilą widzieliśmy, jak on się z tobą żegna. Nie rozumiemy, co się stało i dlaczego tak postąpiłaś. Pierwszy raz słyszymy o tym psychoterapeucie. Poza tym wygląda podejrzanie — dodała.

— Widzę, że nadal nie rozumiecie, o co chodzi. Ten człowiek zrobił to, czego wy nie potrafiliście. Zrozumiał moje emocje i sprawił, że udało mi się je nieco wyciszyć. Znam tego faceta rok, a teraz znam go dużo lepiej niż wcześniej. Od roku interesuje mnie to, czym się zajmuje. Oglądam każdy program, w którym on się wypowiada. To jest bardzo inteligentny mężczyzna. I to mi się w nim podoba tak bardzo, że zgodziłam się być jego dziewczyną, gdy mi to zaproponował. Spośród tylu kobiet w Miami wybrał właśnie mnie — odparłam. — Wy, zamiast mnie zrozumieć, kazaliście mi przeprosić tego chłopaka, chociaż to on powinien przeprosić mnie — dodałam.

— Córeczko, jesteś dla niego za młoda. Uważamy, że powinnaś znaleźć kogoś w swoim wieku. On ma tyle samo lat co ja! Mógłby być twoim wujkiem! — zaoponował ojciec.

— Wiem, że martwicie się o mnie, ale proszę, musicie oprzytomnieć. Nie jestem już małą dziewczynką. Doskonale wiem, co robię. On jest w porządku. Sami to jeszcze zobaczycie — odparłam, nie wiedząc, jak bardzo się wtedy myliłam.

— Ila. Uważamy, że powinnaś dać sobie z nim spokój, zanim odbędziesz z nim swój pierwszy stosunek — drążyła matka.

— Niestety, na to jest już za późno — wypaliłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

— Słucham? Chyba żartujesz? Nie mów, że już mu się oddałaś? — pytał wściekły na mnie ojciec.

— Nie martwcie się. On się zabezpieczał. Oboje na razie nie myślimy o dzieciach, więc przez najbliższe piętnaście lat możecie być spokojni — odpowiedziałam z ironią w głosie, nie zdając sobie wtedy sprawy z tego, jak bardzo się mylę i że nastąpi to znacznie wcześniej.

— Mimo wszystko chcemy byś go zostawiła, dopóki jeszcze możesz. On nie jest odpowiedni dla ciebie — powiedziała matka.

— Dlaczego? Bo jest ode mnie starszy? Jeśli dlatego, to od razu wam powiem, że nie macie racji. Jesteśmy razem szczęśliwi, a jeżeli wam się to nie podoba, mogę z miejsca was zapewnić, że zaraz się do niego wprowadzę i nigdy więcej mnie nie zobaczycie — zagroziłam i w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk esemesa z mojego telefonu, którego od razu w myślach odczytałam. Nick napisał mi, że przegięłam i że zaraz przyjedzie do mnie, bo musimy poważnie porozmawiać. Zmartwiłam się, bo nie wiedziałam, o co mu chodzi. Moi rodzice szybko zauważyli, że coś jest nie tak.

— Co się stało? — zapytała matka.

— Zaraz przyjedzie tu Nick. Nie wiem dlaczego, ale napisał mi wiadomość, że musimy zaraz porozmawiać, bo według niego przegięłam. Nie wiem, o co mu chodzi — odpowiedziałam.

— Dobrze. Niech przyjeżdża. Będę miał okazję pogadać z nim, by się od ciebie odczepił — skwitował ojciec i w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk dzwonka u drzwi. Rodzice natychmiast pobiegli je otworzyć. Stojący w progu Nick wydawał się być spięty na ich widok. Przynajmniej tak to widziałam.

— Dobry wieczór państwu. Czy mogę porozmawiać z waszą córką? — poprosił grzecznie mój chłopak.

— O nie. Najpierw porozmawia pan z nami — odpowiedział ojciec.

— Niestety nie dysponuję takim czasem, który pozwoliłby nam na naszą konwersację, bo rano wasza córka musi iść do szkoły, a ja o dziesiątej do pracy, ale jutro o ósmej mogę przyjechać do was i z wami porozmawiać. Teraz chciałbym poważnie porozmawiać z waszą córką — odparł dyplomatycznie psychoterapeuta.

— Proszę, wpuśćcie go. On chce tylko porozmawiać — zwróciłam się do rodziców, zjawiając się za ich plecami.

— Dobrze, niech będzie. Ale jak zrobi coś nie tak, to on natychmiast opuszcza ten dom. Czy to jasne? — zwróciła się do nas matka.

— Jak słońce — odparł Nick, posyłając jej jeden z tych swoich niewinnych uśmiechów, po czym razem ze mną przeszedł do salonu i usiadł na kanapie.

Oboje byliśmy spięci, a ja miałam wrażenie, że jesteśmy podsłuchiwani przez moich rodziców.

— Więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać? — spytałam nieśmiało.

— Uważam, że przegięłaś, mówiąc do rodziców, że opuścisz ich dla mnie — odpowiedział.

— Nie rozumiem cię. Dzisiaj po południu mówiłeś im, że jeżeli będą robić cokolwiek przeciwko nam, mogę sprawić, że nigdy więcej mnie nie zobaczą. Co sprawia, że zmieniasz teraz zdanie? I skąd wiesz, o czym rozmawiałam z rodzicami? — Zdziwiłam się.

— Zmieniłem zdanie w tej kwestii, bo nie chcę mieć na karku policji, gdyby twoi rodzice zgłosili twoje opuszczenie domu jako porwanie przeze mnie. A o waszej rozmowie wiem dlatego, że umieściłem podsłuch w wisiorku, który ci dałem — wyjaśnił.

— To dlatego tak bardzo nalegałeś, żebym go nosiła? Nie masz do mnie zaufania, że musisz mnie podsłuchiwać? — zapytałam, czując narastającą wściekłość.

— To nie tak, kochanie — zaczął, dotykając mojej ręki. — Zrobiłem to, by w razie zagrożenia twojego życia wiedzieć, gdzie jesteś, i żeby pilnować, byś panowała nad tym, co robisz. Tobie ufam całkowicie, ale nie ufam innym ludziom — wyjaśnił.

— Naprawdę dlatego? — zapytałam z ufnością w głosie.

— Tak — przytaknął.

— Przepraszam cię, że musiałeś tu przyjechać. Moi rodzice nie chcą zaakceptować mojej decyzji w stosunku do ciebie — powiedziałam.

— Nie szkodzi. Nie martw się. Niedługo zmienią zdanie na ten temat — pocieszył, muskając ręką moją twarz. — Wybacz, ale musimy się już pożegnać. Do zobaczenia pojutrze. — Po raz drugi pocałował mnie na do widzenia. Odprowadziwszy go do drzwi i zamknąwszy za nim dom, chciałam pójść już do swojego pokoju i położyć się spać, ale rodzice zatrzymali mnie, by dokończyć rozmowę.

— On pokazał, że ci nie ufa, zakładając podsłuch i podsłuchując naszą rozmowę. Taki człowiek nie jest wart ciebie, skoro nie szanuje twojej prywatności. Jeszcze się tłumaczy, że to z troski o twoje bezpieczeństwo, a ty mu naiwnie wierzysz — zwrócił uwagę ojciec.

— Powiem to ostatni raz: ufam mu bardziej niż ostatnim słowom Cama, gdy się z nim rozstawałam. Nick nigdy mnie nie skrzywdzi i nie pozwoli na to, by ktoś inny zrobił mi krzywdę — odparłam, nie mając pojęcia, jak jestem naiwna.

— Cóż… Obiecaj nam chociaż, że będziesz uważać na siebie. Bardzo cię kochamy i nie chcemy, byś po raz kolejny płakała przez jakiegoś faceta, obojętnie, w jakim wieku by był — poprosiła matka.

— Dobrze, przysięgam. Mogę już iść spać? — Niecierpliwiłam się.

— Tak. Dobranoc, Ila — odpowiedział, westchnąwszy ze smutkiem, ojciec.

— Dobranoc — rzuciłam i poszłam do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi. Przebrawszy się w turkusową satynową koszulę nocną na ramiączkach, dosłownie padłam ze zmęczenia.

Następnego dnia spakowałam książki i strój dla cheerleaderek, zjadłam śniadanie i pożegnawszy się z rodzicami, wybiegłam z domu, by zdążyć na lekcje. Biegnąc w stronę parku, przez który codziennie szłam do szkoły, zatrzymałam się na chwilę, by złapać oddech, i zobaczyłam siedzących na ławce pracowników Nicka. Domyśliłam się, że to muszą być ci ochroniarze, o których mówił mi wczoraj, a którzy starali się, choć nieumiejętnie, zachowywać jak normalni ludzie. Gdy usiadłam obok nich, zaczęli udawać, że prowadzą żywą dyskusję na temat polityki kraju.

— To idziemy do szkoły, czy chcecie, by Nick was zwolnił? — rzuciłam w ich kierunku, uśmiechając się do nich.

— Jak nas rozpoznałaś? — zapytał jeden z nich, choć obaj wyglądali na szczerze zaskoczonych.

— Po prostu nie umiecie się dopasować do roli, jaką wam wyznaczono. Inni ludzie może by się nabrali, ale ja was znam — odpowiedziałam. — To jak? Idziemy? — zapytałam ponownie bardzo zniecierpliwiona.

— Tak, oczywiście — odpowiedzieli, ruszając swoje tyłki z ławki i puszczając mnie pięć metrów przed nimi.

— Dziękuję — odparłam, idąc dalej. Kiedy dotarliśmy na miejsce, jeden z nich poszedł do kawiarni znajdującej się naprzeciwko szkoły, a drugi wszedł do szkolnego budynku jako woźny. Przywitawszy się z przyjaciółkami, poszłam razem z nimi, opowiadając im, jak cudowny jest Nick, do strefy szafkowej, gdzie uczniowie mogli zostawić swoje podręczniki czy inne rzeczy.

— Cam od rana cię szuka — ostrzegła Nixie, otwierając swoją szafkę.

— Tak? A czego on tym razem chce? Zresztą mało mnie to już obchodzi — odrzekłam, wyjmując podręczniki ze swojej.

— Podobno dowiedział się o wczorajszym zdarzeniu — powiedziała, biorąc zeszyty i zamykając metalowe drzwiczki. — Tylko cię ostrzegam — dodała, unosząc rękę do góry w odpowiedzi na moje wymowne spojrzenie. Ruszyłyśmy w stronę sali, gdzie miała być lekcja biologii, ale drogę zastąpił nam, pojawiając się ni stąd, ni zowąd, mój eks.

— Możesz nas przepuścić z łaski swojej? Spieszymy się na lekcję — poprosiłam.

— Ila, proszę, porozmawiajmy. Wiem, że to, co zrobiłem i jak się zachowywałem, gdy byliśmy razem, było dla ciebie krzywdzące, ale od trzech miesięcy chodzę do psychologa, dzięki któremu zauważyłem, jak bardzo byłem wobec ciebie okrutny. Nadal pracuję nad swoim zachowaniem. Robię to po to, by wrócić do ciebie, jeśli tylko dasz mi szansę — powiedział.

— Och, Cam. Dałam ci trzy szanse i każdą zmarnowałeś. Nie nabierzesz mnie po raz czwarty. Nigdy więcej nie zamierzam przez ciebie cierpieć. Na razie — odparłam i ruszyłam w stronę sali biologicznej, chcąc go wyminąć, ale on zatrzymał mnie, łapiąc mocno za przeguby dłoni i wytrącając trzymane przeze mnie książki, po czym brutalnie mnie pocałował, podczas gdy ja usiłowałam nieudolnie uwolnić się z uścisku. Gdy skończył, poczułam, jak zwalnia chwyt, wyrwałam się i z całej siły walnęłam go otwartą dłonią w twarz.

— Ila? Cam? Co tu się dzieje? — zapytał dyrektor, który akurat w tym momencie przechodził korytarzem.

— Nic, proszę pana. To moja wina. Trochę przesadziłem — odpowiedział zaskoczony moim atakiem Cam.

— W porządku. Idźcie na lekcje, bo zaraz się spóźnicie — skwitował dyrektor, najwyraźniej zadowoliwszy się jego odpowiedzią, i poszedł do swojego gabinetu.

— Ila, przepraszam za to, co przed chwilą zrobiłem, ale nie mogłem się powstrzymać. Nadal cię kocham — Usłyszałam, zanim zdążyłam wejść do klasy.

— Miłość nie polega na tym, że krzywdzisz osobę, którą kochasz, Cam. Poza tym od wczoraj mam chłopaka i nic, co byś zrobił, nie sprawi, że do ciebie wrócę — odpowiedziałam.

— Czekaj. Dowiedziałem się, co zrobił Dennis. Uważam, że on powinien cię przeprosić — Próbował mnie jeszcze zatrzymać.

— Wow! Jakbym sama tego nie wiedziała — odparłam z ironią w głosie. — Na razie, Cam. Naprawdę spieszę się na lekcję. Życzę ci, byś wytrwał w zmianie swojego zachowania. Może wkrótce znajdziesz takie samo szczęście, jakie ja znalazłam. Może to będzie Amy? — dodałam i weszłam do klasy.

Na lekcji nie mogłam się skupić, bo bardzo bolały mnie przeguby dłoni. Nie mogłam nawet ich zgiąć. Wściekła na mojego eks musiałam poprosić Nixie, by za mnie spisała notatki. Na następnej lekcji miał być wuef, ale ze względu na pogarszający się ból zgłosiłam Zacowi, że nie jestem w stanie uczestniczyć w dzisiejszych zajęciach. Nauczyciel wpisał mi, że jestem „niedysponowana” i całe zajęcia przesiedziałam na ławce, obserwując ćwiczenia gimnastyczne dziewczyn i grę w piłkę ręczną. Profesor Romruen, przyglądając się rozgrywce moich koleżanek, przysiadł się do ławki tylko na chwilę, by powiedzieć mi, że na przerwie musimy porozmawiać. Domyśliłam się, że przyjaciel zauważył ślady od uścisku rąk mojego eks. Ledwo zabrzmiał dzwonek na przerwę, dziewczyny wybiegły do szatni, by się przebrać, a ja poszłam za profesorem do jego gabinetu, by porozmawiać o Camie. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na krześle naprzeciwko przyjaciela.

— Doskonale pamiętam te ślady na rękach. Miałaś je po raz pierwszy pół roku temu po tym, jak Cam zaczął być o ciebie chorobliwie zazdrosny. Przez ten czas dwukrotnie usiłował cię zabić. Pamiętasz? — zaczął.

— Niestety, nie da się tego zapomnieć. Za pierwszym razem prawie mnie udusił, a za drugim niemalże utopił. Gdyby nie ty i Nixie, pewnie bym nie żyła. Gdyby nie Amy, nadal trwałabym w tym toksycznym związku, bo byłam na tyle naiwna, że wierzyłam, że on się zmieni. W sumie jestem jej wdzięczna za to, że dawno już z nim nie jestem. — Westchnęłam, wspominając tamte wydarzenia. Cam później przepraszał i twierdził, że to z zazdrości. On nie miał najmniejszego powodu, by być o mnie zazdrosny.

— Skoro tak, to jak wytłumaczysz mi te ślady? — zapytał.

— Może nie uwierzysz, ale Cam brutalnie mnie dzisiaj pocałował na oczach wszystkich ludzi w szkole. Dla nich to był słodki widok i myślą, że mu wybaczyłam, ale nie wiedzą, że podczas gdy on przytrzymywał mi ręce, ja usiłowałam uwolnić się z tego uścisku. Stąd te ślady — odpowiedziałam.

— Tak myślałem. Pokaż mi je — poprosił, a ja wyciągnęłam w jego stronę obie dłonie. — Obróć nimi zgodnie z ruchem wskazówek zegara i powiedz, czy nadal odczuwasz ból — poinstruował, a ja wykonałam ćwiczenie zgodnie z jego zaleceniem.

— Już nie bolą. Dziękuję. — Ucieszyłam się. — A jak tam twoje życie prywatne? Masz dziewczynę? — zagadnęłam, zmieniając temat.

— Tak. W sumie ty też nie jesteś od wczoraj sama — odparł zagadkowo.

— Skąd wiesz? — zapytałam zdziwiona.

— Nixie mi dzisiaj powiedziała. — Uśmiechnął się znacząco.

— Jak to ci powiedziała? Skąd ona może wiedzieć, że ty i ja jesteśmy przyjaciółmi? Chyba że jest twoją dziewczyną! Od kiedy jesteście razem? I czemu nic mi nie powiedziała? — zasypałam go serią pytań.

— Ja i Nixie jesteśmy razem już od roku, a nie mówiliśmy ci, bo chcieliśmy, by nasz związek był tajemnicą, dopóki ona nie skończy szkoły. Nie chciałem narażać siebie na utratę pracy, a jej na wyzwiska i upokorzenia ze strony rówieśników. Wiesz doskonale, że prawo zabrania związków osób nastoletnich poniżej piętnastego roku życia z dorosłymi — wyjaśnił. — Mam nadzieję, że ty i Nick będziecie szczęśliwi ze sobą — dodał.

— Na pewno tak będzie — odparłam.

— Będziesz dzisiaj dopingowała naszej drużynie na meczu? — zapytał.

— Skoro ręce już mnie nie bolą, to czemu nie? — odpowiedziałam i w tym momencie weszła moja koleżanka, o której właśnie rozmawialiśmy.

— Cześć. Chciałam z tobą pogadać, gdy reszta dziewczyn pójdzie na fizykę, ale widzę, że jesteś zajęty rozmową z naszą wspólną przyjaciółką, więc nie będę przeszkadzać — powiedziała.

— Nie, Nixie, zostań. Właśnie wychodziłam. Spokojnie. Wiem już o waszym związku. Dziwi mnie tylko, że wiesz, że ja wiem — rzekłam.

— Zac postanowił, że powinniśmy kiedyś ci powiedzieć, więc domyśliłam się, że to zrobił — wyjaśniła.

— Kiedyś możemy umówić się na podwójną randkę, co nie? — zaproponowałam żartobliwie.

— To bardzo ciekawy pomysł — odparł Zac.

— Dobra. Lecę po plecak. Widzimy się na fizyce, Nixie. Pa! — rzuciłam i pobiegłam do szatni. Zabrawszy plecak, sprawdziłam swój telefon. Ze zdziwieniem zauważyłam, że mam dziesięć nieodebranych połączeń od Nicka. Idąc na kolejną lekcję, oddzwoniłam do niego.

— Halo? Ila! Wiesz, jak się o ciebie martwiłem, gdy słyszałem twoją rozmowę z nauczycielem? — rzekł z wyrzutem.

— Martwiłeś się, czy byłeś zazdrosny o moje relacje z nim? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

— Przyznaję się bez bicia, że na początku byłem zazdrosny, ale w miarę słuchania zmartwiło mnie to, że mi nie zaufałaś na tyle, by powiedzieć to, o czym mówiłaś jemu. — Jego głos w słuchawce złagodniał.

— Skoro słuchałeś, o czym rozmawialiśmy, to chyba słyszałeś, że to tylko mój przyjaciel, który mnie dwukrotnie uratował od śmierci, i że jest zajęty, więc powinieneś zrozumieć, dlaczego tobie nie powiedziałam. Znamy się za krótko, a poza tym to bolesny dla mnie temat — wyjaśniłam. — A tak w ogóle, gdzie byli twoi ludzie, gdy Cam mnie zaatakował? Musisz patrzeć, jakich ludzi zatrudniasz — zwróciłam mu uwagę.

— Przepraszam za te telefony i niekompetencję moich ludzi. Wracaj na zajęcia. Nie mogę doczekać się naszego jutrzejszego spotkania — odparł.

— Czekaj. Jak poszła twoja poranna rozmowa z moimi rodzicami? — Zaciekawiłam się.

— Przyznam, że dobrze. Wszystko im porządnie i klarownie wyjaśniłem. Przekonałem ich do siebie — odpowiedział.

— To dobrze. Cieszę się. Do zobaczenia jutro — pożegnałam się.

— Do zobaczenia jutro — odpowiedział i rozłączyliśmy się, a ja poszłam na zajęcia. Po skończonych lekcjach razem z resztą drużyny cheerleaderek poszłam do szatni się przebrać. Już w odpowiednich strojach wyszłyśmy na dziedziniec szkoły i ruszyłyśmy w stronę boiska do piłki nożnej. Cam po raz drugi dzisiaj zastąpił nam drogę.

— Ila… czy ty naprawdę nie widzisz dla nas wspólnej przyszłości? Naprawdę nic już nie da się zrobić? Nic nie czułaś podczas naszego pocałunku? — zapytał.

— Cam, odpuść już sobie. Musimy iść na mecz — zmieniłam temat.

— Czyli będziesz mi kibicować? Dobre i to. — Ucieszył się niepotrzebnie.

— Nie tobie, ale całej naszej drużynie. To, że w niej jesteś, niczego nie zmienia. Poza tym ten pocałunek, o którym wspomniałeś, był dla mnie upokarzający, a to, że nadal jesteś w tej drużynie pomimo tego, co mi zrobiłeś, uważam za absurd — odpowiedziałam.

— Nie mówisz tego poważnie. — Zaczął się wściekać.

— Owszem, mówię serio. Jestem szczęśliwa z moim nowym chłopakiem i nic, co zrobisz, tego nie zmieni, więc przestań próbować znowu być ze mną i znajdź sobie inną dziewczynę, która będzie taka naiwna, jaka byłam ja — odparłam.

— Nie chcę być z żadną inną. Chcę być tylko z tobą. A ty masz zerwać z typem, którego ledwo co poznałaś, i wrócić z powrotem do mnie — zażądał.

— Nie będziesz mi mówił, co mam robić. Zaskoczony? Dawno już nie jestem tą grzeczną i posłuszną twoim rozkazom Ilą, więc zabierz ten swój szanowny tyłek i daj nam przejść — powiedziałam twardo.

— Nie, dopóki nie zrobisz tego, co ci mówię — odrzekł z wyraźną agresją w głosie.

— Jesteś chory, jeśli myślisz, że cię posłucham! — krzyknęłam z niedowierzaniem. — Dobra, dziewczyny, wy idźcie. Ja wracam do domu. Przez tego typa odechciało mi się piłkarskich emocji — zwróciłam się do koleżanek.

— Ila! Czekaj, odprowadzę cię! — Usłyszałam za sobą wołanie Nixie.

— A mecz? — zapytałam.

— Dziewczyny sobie poradzą — zapewniła, dobiegłszy do mnie.

— W porządku i dzięki za towarzystwo — odparłam, widząc, jak zdezorientowany Cam przepuszcza moje koleżanki.

— Ila! Nie możesz tak odejść. Co pomyśli drużyna, jak nie będzie ciebie na meczu? — zawołał za mną, dobiegając do mnie i mojej przyjaciółki.

— Przed chwilą to nie interesowało ciebie. Poza tym dziewczyny sobie poradzą. Zostaw mnie już wreszcie w spokoju, dobrze? — odpowiedziałam, a rozjuszony moimi słowami Cam zerwał mi z szyi wisiorek od Nicka i rzucił nim o chodnik. Kawałki serca rozpadły się na kilka drobinek. Podsłuch, który wypadł z klejnotu, spalił się, a ja i Nixie zaczęłyśmy zbierać resztki biżuterii z betonu. W pewnej chwili mój eks stanął butem z korkami na moją lewą rękę.

— Zejdź z mojej dłoni natychmiast! Miażdżysz mi ją! — krzyknęłam z bólu.

— Najpierw mnie wysłuchasz do końca. Albo będziesz ze mną, albo z nikim. Masz wybór — zasyczał z gniewu.

— Cam, zejdź z jej ręki natychmiast, bo wezwę policję! — krzyknęła Nixie.

— Zamknij się! Ta sprawa cię nie dotyczy! — warknął w jej stronę.

— Owszem dotyczy! To moja przyjaciółka i zamierzam jej pomóc! — odparła. — Pomocy! Niech ktoś pomoże mojej koleżance! — wrzeszczała i nagle widok buta Cama zastąpił widok rąk jednego z moich ochroniarzy, który nieudolnie starał się opatrzyć mi dłoń. Gdybym nie przejęła inicjatywy, pewnie połamałby mi wszystkie kości. Prawą ręką wyjęłam z plecaka telefon i poprosiwszy Nixie, by go przytrzymała, nieudolnie wybrałam numer telefonu i zadzwoniłam do Nicka.

— Halo, kochanie. Jestem już w drodze do ciebie — zapewnił jego zatroskany i jednocześnie wściekły głos.

— Pospiesz się. Obaj nie zareagowali na czas. A jeden z nich omal nie złamał mi ręki — powiedziałam.

— Jak ja będę funkcjonować? Jestem przecież leworęczna — dodałam.

— Póki co będziesz musiała nauczyć się robić wszystko prawą ręką. Dasz radę. A z nimi to poważnie porozmawiam — zapewnił. — Jestem już blisko. Możesz się rozłączyć.

— W porządku, dziękuję — odparłam i rozłączywszy się, odłożyłam telefon z powrotem na miejsce. Dopiero teraz zauważyłam, że drugi z „ochroniarzy” siłą przytrzymuje Cama przy ścianie szkolnego muru.

Kiedy Nick podszedł do mnie i opatrzył mi rękę, dopiero wtedy poczułam, jak bardzo jestem wykończona z bólu.

— Skarbie, proszę, idź do samochodu. Nixie, pomożesz jej? Mam tu z kimś do pogadania — poprosił.

— Tak, proszę pana — przytaknęła dziewczyna.

— Nick? — zwróciłam się do niego zmęczonym głosem.

— Tak? — Spojrzał na mnie uważnie.

— Proszę cię, nie zabij go — poprosiłam, widząc wściekłość tygrysa w jego oczach.

— Nie martw się. Nie zrobię mu większej krzywdy — obiecał, a ja wsiadłam z przyjaciółką do jego samochodu.

— Szefie, my… — zaczęli ochroniarze.

— Później się z wami rozliczę — warknął w ich stronę.

— Serio, Ila? Facet o piętnaście lat od ciebie starszy jest niby lepszy ode mnie? Ale konkurencja! — prychnął Cam. — Auu! — zawył nagle z bólu, gdyż dostał pięścią w brzuch.

— Mówiłeś coś, gówniarzu? — zapytał wściekły Nick.

— Niezła z ciebie zdzira, skoro wolisz starszych — obrażał mnie Cam, całkowicie ignorując słowa Clearwooda.

— Jeszcze raz ją obrazisz, a przysięgam, że nie zapanuję nad sobą i będziesz wąchał kwiatki od spodu — zagroził mój chłopak, chwytając go za szyję.

— Dobra, przepraszam — wysapał, ledwo oddychając, mój eks.

— Chyba nie dosłyszałem. Możesz powtórzyć? — igrał z nim psychoterapeuta.

— Powiedziałem: przepraszam! — powtórzył głośniej Jefferson.

— W porządku — odparł Nick, puszczając go, po czym skierował się w stronę swojego auta. Jego ludzie poszli za nim. Cam siedział oparty o mur i z trudem łapał powietrze.

Poruszona agresją mojego chłopaka nie odzywałam się, dopóki nie dotarliśmy do jego domu i nie usiedliśmy na kanapie, by porozmawiać o tym, co zaszło. Nixie siedząc obok trzymała mnie za rękę pocieszając mnie spojrzeniem i powtarzając, że wszystko będzie dobrze. Gdy dotarliśmy do celu obie usiadlysmy a on oparł się o ścianę patrząc na mnie ze skrzyżowanymi ramionami.

— Nick, wszystko w porządku? — przerwałam wydającą się trwać wieczność, niezręczną ciszę.

— A jak, kurwa, myślisz? Były chłopak mojej dziewczyny atakuje ją dwukrotnie w ciągu dnia i ją obraża, a ona do mnie z tekstem, żebym go nie zabił. Zastanawiam się, czy tobie przypadkiem nie podoba się takie jego zachowanie wobec ciebie, skoro tak go bronisz — żachnął się.

— Nie mówisz tego poważnie, prawda? — Zabolało mnie to, co powiedział. — Skarbie, poprosiłam cię o to ze względu na ciebie. Nie chciałam, byś poszedł do więzienia przez tego chorego psychicznie idiotę. Nie zniosłabym tego, gdybym miała nigdy więcej ciebie nie zobaczyć — wyjaśniłam.

— Przepraszam. Jestem kompletnym głupkiem, skoro tak pomyślałem. Wybaczysz mi ten błąd? — Patrzył teraz na mnie z nadzieją.

— Oczywiście, że tak. Kocham cię przecież. Poza tym każdy ma prawo się mylić — odpowiedziałam, wstając z sofy i podchodząc do niego, by go przytulić, a on odwzajemnił ten gest.

— Dobrze, masz tu nowy podsłuch, a zaraz odwiozę was do waszych domów. Pewnie rodzice niepokoją się o was — rzekł. — A my, kochanie, widzimy się jutro, prawda? — zwrócił się do mnie, wręczając mi pudełko z kolczykami w kształcie kropli z białego złota.

— Przecież dzisiaj się widzimy, a mieliśmy jutro — zauważyłam.

— Tak, owszem, ale dzisiaj nie spędzamy czasu sami — zwrócił mi uwagę na ten detal.

— Już wiem, o co ci chodzi. Wybacz, że nie zrozumiałam od razu. Dzisiejszy dzień jest mega ciężki. — Zorientowałam się.

— Rozumiem i jeszcze raz przepraszam, że musiało dzisiaj dojść do takiej sytuacji — odparł, patrząc na moją zabandażowaną lewą rękę. — To co, odwieźć was do domu? — Spojrzał pytająco.

— Tak, jedźmy — odpowiedziałam razem z Nixie.

— W porządku. Idźcie do auta. Dołączę do was, jak przeprowadzę rozmowę z tymi dwoma idiotami — powiedział, mając na myśli swoich pracowników, a my wyszłyśmy z domu i wsiadłyśmy do jego samochodu. Przez otwarte okno salonu słyszałyśmy, jak krzyczy na tych dwóch niby-ochroniarzy.

— Ostrzegałem was dzisiaj rano, że jeżeli coś jej się znowu stanie, to wy mi za to odpowiecie! — zwrócił się do nich.

— Szefie, przepraszamy. Daj nam jeszcze jedną szansę. Przysięgamy, że to więcej się nie powtórzy. — Starali się złagodzić jego gniew, ale na próżno.

— Nie! Mieliście swoją szansę! Nie chcę, by Ila cierpiała przez dwóch nieudaczników takich jak wy! Obniżam wam pensję na sześć miesięcy i od teraz jej ochroniarzami będą profesjonaliści, których wyślę do niej jutro rano. Od teraz będą chodzić pięć metrów za nią. Jednak tylko jeden z was nadal będzie woźnym w szkole, bo dla dyrektora tej placówki, do której uczęszcza Ila, byłoby dziwne, że nagle nowy pracownik opuszcza po miesiącu swoją pracę — powiedział. — Będziesz pilnował, by ten chłopak nigdy się do niej nie zbliżył nawet na metr — rozkazał temu, który wcześniej próbował mnie ratować przed moim eks.

— Szefie, czemu on? — zapytał drugi zazdrosny o to, że jego kolega dostał szansę u pracodawcy.

— Bo on przynajmniej przytrzymywał tego chłopaka na tyle mocno, by ten nie dorwał się ponownie do Ili. Za to ty nawet nie potrafisz opatrzyć rany! — warknął Nick. — Skoro wszystko jasne, pozwólcie, że odwiozę dziewczyny do ich domów. Na pewno obie są wyczerpane — dodał i po dwóch minutach był już w aucie za kierownicą. Zapalił silnik, zapiął pas i ruszył najpierw w stronę ulicy, gdzie znajdował się dom mojej przyjaciółki.

Po odwiezieniu Nixie Nick przejechał kilka przecznic dalej i zaparkowawszy SUV-a, odprowadził mnie do domu. W kuchni zastaliśmy rodziców, którzy bardzo zmartwili się na widok mojej lewej ręki.

— Ila? Co ci się stało? — zaczęła matka.

— Powiem krótko: Cam postanowił dalej o mnie walczyć — odpowiedziałam.

— Czy ten gówniarz kiedykolwiek da ci spokój? Wygląda na to, że ma obsesję na twoim punkcie — zauważył tata, jakby czytał w moich myślach.

— Nick zmienił pracowników. Tym razem mają pilnować, by Cam nie zbliżył się do mnie na metr — próbowałam ich pocieszyć.

— Słyszałaś, co mówiłem do tamtych idiotów? — Zdziwił się mój chłopak.

— Nixie też słyszała. Tak krzyczałeś do nich, że słyszałyśmy wszystko — odpowiedziałam.

— Aha. To ja już się z tobą pożegnam na dzisiaj. Musisz odpocząć. Jutro masz szkołę — powiedział i pocałował mnie na pożegnanie, a potem opuścił mój dom i pojechał do siebie.

Zjadłam z rodzicami kolację, a moja mama napisała mi zwolnienie z wuefu. Następnego dnia poszłam do szkoły w asyście nowych, chińskich, ochroniarzy, wyglądających na profesjonalistów. Robili dokładnie to, co nakazał im Nick. Wszedłszy do szkoły razem z przyjaciółkami, tak jak zwykle skierowałam się do strefy szafkowej, ale moją uwagę przykuła koperta wciśnięta w drzwiczki mojej szafki. Wyjęłam ją i otworzyłam. W środku był liścik adresowany do mnie przez Cama. Po przeczytaniu mój gniew chyba osiągnął szczyt apokaliptyczny. A oto, co napisał:

Ila,

wiem, że żadne moje słowa nie cofną tego, co powiedziałem, i tego, co uczyniłem, a co sprawiło, że Cię skrzywdziłem, ale chcę, żebyś wiedziała, że bardzo żałuję wszystkiego, co zrobiłem. Staram się nad sobą panować, ale nie zawsze mi to wychodzi. Bardzo Cię kocham i pragnę, byś do mnie wróciła i dała nam jeszcze ostatnią szansę, bym mógł udowodnić Ci, że znów możesz być ze mną szczęśliwa. Proszę, nie bądź już dłużej taka okrutna i wybacz mi to wszystko, czym Cię zraniłem. Mam nadzieję, że ten liścik sprawi, że zmienisz zdanie odnośnie do nas.

Na zawsze Twój,

Cam.

Wściekła pobiegłam do tablicy wiszącej przed pokojem nauczycielskim, sprawdziłam, gdzie nadawca liściku ma zajęcia, i razem z Nixie pobiegłam do sali gimnastycznej. Gdy tam dotarłyśmy, już był nauczyciel, Cam i jego koledzy. Zapytałam Zaca, czy może zostać razem ze wszystkimi podczas mojej konfrontacji z byłym, na co on wyraził zgodę.

— Chłopcy, podejdźcie tu na chwilę. — Profesor przywołał do siebie uczniów.

Podeszli zaciekawieni, a ja, nie tracąc ani chwili dłużej, zwróciłam się do Cama:

— Ty jesteś chory na umyśle czy co? Czego nie rozumiesz w przekazie: „Nigdy w życiu do ciebie nie wrócę”? Tak ciężko to zrozumieć? — Wymachiwałam liścikiem przed jego twarzą, a przyglądający się temu koledzy nie mogli powstrzymać śmiechu. — Jeżeli myślisz, że jakimś głupim liścikiem coś osiągniesz, to się grubo mylisz. Może inna dziewczyna by się nabrała, ale nie ja — dodałam i poprosiłam Nixie, aby porwała kartkę na strzępy, a sama zdrową ręką rozrzuciłam je nad głową Cama i odeszłam, zostawiając mojego eks upokorzonego wśród śmiechu jego kolegów.

Na następnej przerwie zaczepiła mnie Amy.

— Hej Ila. Ale wredna z ciebie suka, wiesz? Myślisz, że jak upokorzysz Cama, to mu pomożesz się zmienić? — zaczęła.

— O! Twój Camuś ci się poskarżył? A myślałam, że tylko mnie ma w swojej chorej głowie — zadrwiłam.

— Akurat to nie on mi o tym powiedział — odparła.

— Mniejsza o to — rzekłam. — Dla twojej i innych ciemnych umysłów wiadomości: może i jestem zimną i wredną suką, ale ja przynajmniej szanuję siebie i swoją godność. Nigdy nie pozwolę na to, by ktoś taki jak Cam traktował mnie jak worek treningowy lub swoją zabawkę, a potem jeszcze mnie zdradzał z moją przyjaciółką. Mówisz, że ja go upokorzyłam? A czy ktoś widział i liczył, ile razy to on upokorzył mnie? Nikt oprócz moich prawdziwych przyjaciół tego nie zrobił. Więc nie mów mi, kto tu kogo upokarza — dodałam.

— Jeszcze pożałujesz tego, co zrobiłaś, suko — syknęła ze złością, tak jakby wcale nie słyszała tego, co do niej powiedziałam.

— Taka tępa laska jak ty nie jest w stanie niczym mi zagrozić. Odczep się i wracaj do swojego Cameczka — zadrwiłam z niej znowu.

— Nie bądź taka zbyt pewna siebie — odcięła się i w tym momencie naszą konwersację przerwał dzwonek na lekcję.

Weszłyśmy do klasy, nie odzywając się do siebie, jedna wściekła na drugą. Teraz nasza klasa miała matematykę i czekała nas kartkówka z geometrii. Ze względu na stan mojej ręki nauczycielka zaproponowała, że przepyta mnie na przerwie. Gdy lekcja dobiegła końca, wszyscy moi koledzy i koleżanki oddali swoje kartki i opuścili klasę, by skorzystać z przerwy, zanim pójdą na angielski, a ja zostałam w sali razem z nauczycielką. Pani profesor zadawała pytania, jak narysować figury płaskie i bryły, jaki jest ich wzór i jak je obliczyć, oraz pisała i rysowała przykładowe zadania, a ja je obliczałam. Na koniec kobieta powiedziała, że chociaż odpowiadałam ustnie, to zalicza mi kartkówkę na ocenę bardzo dobrą. Kiedy skończyłyśmy, dodała z uśmiechem, że mogę już zmykać na następne zajęcia. Z Amy nie zamieniłam więcej tego dnia ani jednego słowa. Nie widziałam jej nawet, gdy po skończeniu lekcji wyszłyśmy z Nixie ze szkoły. Dotarłszy do moich nowych ochroniarzy, pożegnałam się z przyjaciółką. Poinformowałam moją eskortę, że chcę zrobić niespodziankę Nickowi i odwiedzić go w jego gabinecie. Wtedy nie przeczuwałam, jaka podła potrafi być Amy. Poszłam w stronę wschodnią Miami, gdzie znajdować się miał gabinet psychoterapii Alfa.

Ledwo tam dotarłam i weszłam, moim oczom ukazał się okropny widok. Za biurkiem na fotelu siedział mój chłopak, a na nim Amy, która jęczała z rozkoszy. Wtedy nie wiedziałam, co tak naprawdę się działo. Myśląc, że Nicholas mnie zdradza, chciałam uciec do domu i się rozpłakać, a potem zerwać swoją znajomość z tym facetem. Na szczęście on mnie zauważył.

— Ila! Zaczekaj! To nie tak, jak myślisz! — zawołał. — Proszę, nie pozwólcie jej odejść! — krzyknął do zdezorientowanych Azjatów, którzy natychmiast wykonali polecenie i złapawszy mnie, trzymali za ramiona. — Zejdź ze mnie, wariatko — tym samym tonem zwrócił się do panny Latimer. Zrzuciwszy ją z siebie siłą, poprawił ubranie i podszedł do mnie.

— Nie zbliżaj się do mnie! Brzydzę się tobą! — krzyknęłam w jego stronę jednocześnie wściekła i zrozpaczona.

— Kochanie, to nie tak, jak myślisz. Ona mnie zgwałciła. Nie miałem zamiaru i nie chciałem cię zdradzać — tłumaczył zrozpaczony.

— Myślisz, że ona uwierzy w to, co do niej mówisz? — zadrwiła z niego Amy, zbierając się z podłogi. — Było mi tak cudownie uprawiać z nim seks. Wiesz, jakie to przyjemne uczucie, droga przyjaciółko? Nikt nie robi tego lepiej od niego. W dodatku bez prezerwatywy. To był niebiański seks, jakiego po raz pierwszy zakosztowałam w swoim życiu. Tylko szkoda, że nam przerwałaś. Może dostalibyśmy wspólnego orgazmu i zaszłabym z nim w ciążę? Wspaniale byłoby dać mu dziecko, o którym na pewno marzy — drwiła ze mnie, śmiejąc się przy tym, co sprawiało, że moje zranione serce cierpiało jeszcze bardziej.

— Zamknij się, suko, i wynocha stąd, bo wezwę policję! — zagroził jej, a ona uciekła, głośno się śmiejąc. — Ila? Nie wierzysz jej chyba? — zwrócił się do mnie, a ja milczałam, patrząc na niego lodowatym spojrzeniem pełnym pogardy, z twarzą mokrą od własnych łez. — Proszę, posadźcie ją przy biurku i pilnujcie, by nie uciekła. Za minutę wracam — mówiąc to, poszedł do pomieszczenia obok. Tymczasem ochroniarze wykonali rozkaz, patrząc na mnie współczującym wzrokiem.

Po minucie wrócił z laptopem i jakąś płytką w rękach. Usiadł obok mnie przy biurku, położył urządzenie na blacie, włączył ekran i za pomocą odpowiedniego przycisku sprawił, że z laptopa wysunęła się podkładka na płytkę CD, którą na nią położył, a następnie za pomocą innego przycisku wsunął ją z powrotem do laptopa. Poruszając klawiaturą, włączył nagranie z kamery, która była skierowana na jego biurko, i puścił je od początku spotkania osób, które dziś były u niego na terapii. Z nagrania wynikało, że mój chłopak od początku mówił prawdę, a ja, idiotka, chciałam się z nim rozstać na podstawie tego, co zobaczyłam i usłyszałam od tej wrednej suki Latimer.

— Wybacz, skarbie, że nie uwierzyłam ci od razu — przeprosiłam zła na swoją naiwność.

— Nie przepraszaj. Też bym zareagował podobnie jak ty, gdybym widział cię w ramionach innego faceta — odparł.

— Gdzie jest ta kamera? — zapytałam.

— Tam — odpowiedział, wskazując na górny lewy róg wnętrza budynku.

— Ta suka musi zapłacić za to, co nam zrobiła — rzekłam i niewiele myśląc, wybiegłam z jego gabinetu żądna zemsty na tej, która prawie zniszczyła dopiero co kiełkujący mój związek z psychoterapeutą. Kiedy udało mi się ją dogonić, była jakieś dwadzieścia metrów od siedziby gabinetu Alfa. Jednym zgrabnym ruchem prawej ręki chwyciłam jej prawy bark i obaliłam ją na ziemię. Pomimo bólu patrzyła na mnie z szyderczym uśmiechem na ustach.

— Miło cię widzieć, Ila. Nie masz się o co wściekać. To nie moja wina, że podobam się facetom. Szkoda tylko, że oni zawsze wybierają ciebie i musisz przez to cierpieć. Współczuję ci — drwiła.

— I tu się mylisz. Ty zgwałciłaś Nicka, wykorzystując to, że nie mógł sięgnąć po telefon i zadzwonić na policję, a także to, że nawet gdyby siłą cię ściągnął z siebie, to oskarżyłabyś go o gwałt. Ale nie martw się. Mój chłopak ma nagranie z kamery, która jest w jego gabinecie, i może cię pogrążyć. Jak nic czeka cię poprawczak za zgwałcenie terapeuty i szantaż — odparłam. — Dlaczego to zrobiłaś? Nie wystarczy ci Cam? — pytałam.

— Mówiłam ci przecież, że pożałujesz tego, że upokorzyłaś go na oczach jego kolegów z klasy. Chciałam cię upokorzyć i udało mi się. Chociaż przez chwilę czułaś to samo co Cam. Szkoda, że krótko, ale moim zdaniem było warto — odpowiedziała.

— Ty jesteś chora psychicznie, tak samo jak Cam. Zaraziłaś się od niego i padło ci na mózg. Powinnaś trafić do psychiatryka — odparłam.

— Może i tak, a może nie. Udało mi się osiągnąć cel i dzięki temu jestem szczęśliwa — odrzekła.

— Kochanie, zostaw ją w spokoju. Nie widzisz, że ona cierpi na jakąś chorobę psychiczną? Naprawdę nie warto się nią przejmować. Skończysz tu gimnazjum i już nigdy więcej nie będziesz musiała jej oglądać — pocieszył mnie Nick, który w międzyczasie podszedł do mnie. — A ty lepiej, żebyś trzymała się od nas dwojga z daleka, bo nagranie dostanie policja i trafisz albo do poprawczaka do izolatki, albo na zamknięty oddział psychiatryczny, wariatko — zwrócił się do Amy.

— W porządku. Niech wam będzie. Bądźcie sobie szczęśliwi. Nie jesteście warci tego, żebym przez was musiała być w wariatkowie — odparła i czmychnęła jak niepyszna.

— Jak myślisz? Dadzą nam wreszcie spokój? — spytałam szefa Eagle Claws wtulona w jego klatkę piersiową, mając na myśli Amy i Cama.

— Na pewno tak — odpowiedział, otaczając mnie swoimi ramionami. — Pragnę wynagrodzić ci te dni, podczas których tak dużo się nacierpiałaś. Może ten weekend spędzimy w Paryżu? — zaproponował.

— Brzmi cudownie, ale jest jeden problem. — Zawahałam się.

— Jaki? — Wyczułam niepokój w jego głosie.

— Nie znam francuskiego — odpowiedziałam.

— Aaa… To żaden problem. Wystarczy, że jedno z nas umie mówić po francusku. Myślałem, że powiesz coś w stylu, że nie wiesz, czy twoi rodzice pozwolą ci na lot sam na sam ze mną. — Roześmiał się.

— No co ty? Moi rodzice wiedzą, kim jesteś, i zresztą pokazałeś, że potrafisz się mną zaopiekować — odparłam. — Naprawdę znasz francuski? — zapytałam miło zaskoczona.

— Tak. Studiowałem tam psychoterapię — wyjaśnił. — Odprowadzić cię do domu, czy idziemy do mnie? — zapytał.

— Twoi ludzie mnie odprowadzą. Poza tym miałam dzisiaj u ciebie nocować. Przedtem zaś chciałam zrobić ci niespodziankę i odwiedzić w pracy, ale wyszło, jak wyszło — odpowiedziałam.

— W porządku. Jak uważasz — odrzekł. — Do zobaczenia wieczorem, skarbie. Kocham cię — dodał.

— Do zobaczenia wieczorem. Też cię kocham — zapewniłam i pocałowałam się z nim na pożegnanie. Oderwawszy się od niego, ruszyłam razem z ochroniarzami w kierunku drogi do domu, a Clearwood wsiadł do samochodu i wrócił do swojej willi.

Poinformowałam rodziców o propozycji podróży samolotem na weekend do Paryża z moim obecnym chłopakiem. Powiedziałam im, że on chce wynagrodzić mi nieciekawe przeżycia z dwóch ostatnich dni. Oni tylko poinstruowali mnie w kwestii bezpieczeństwa i dodali, żebym pilnowała się Nicka i żebym chociaż raz do nich zadzwoniła, bo będą się o mnie martwili. Odparłam, że tak zrobię, zjadłam obiad i poszłam odrabiać lekcje. Gdy skończyłam, zadzwoniłam do mojego chłopaka, by po mnie przyjechał. Zjawił się punktualnie o dwudziestej. Zeszłam po schodach z piętra, na którym znajdował się mój pokój, i przywitawszy się z nim, powiedziałam rodzicom, że wpadnę do nich jutro, a pojutrze spakuję się na krótki wypad, i że wtedy pożegnam się z nimi, by po powrocie przywitać się i normalnie chodzić do szkoły. Po wyjściu z domu skierowałam się wraz z Nickiem w stronę jego auta, a gdy dotarliśmy, on otworzył mi drzwi od strony pasażera, a następnie sam usiadł za kierownicą i pojechaliśmy do jego domu. Przybywszy na miejsce, wysiedliśmy z wozu i weszliśmy do środka budynku, najpierw do jadalni, by zjeść kolację, a następnie do sypialni na piętrze, by w łóżku obejrzeć jakiś film. Postanowiliśmy ze względu na moją rękę zrobić sobie przerwę od miłosnych uniesień. Najedzeni udaliśmy się do sypialni i włączyliśmy na CDA film „Obecność”. Chociaż przeczuwałam, że będę się bać tego horroru, to i tak uparłam się, by go obejrzeć. Wiedziałam, że w najstraszniejszych momentach zawsze mogę liczyć na uspokajające przytulenie ramion Nicka. Po seansie zasnęłam, tuląc się do jego ciała, z głową na jego nagiej klatce piersiowej.

Następnego dnia po wspólnym śniadaniu on pojechał do swojego gabinetu, a ja, odprowadzana przez ochroniarzy, poszłam do szkoły. Tym razem dzień upłynął spokojnie, bez zaczepiania ze strony Cama i Amy, więc mogłam skupić się na projektowaniu i ulepszeniu systemu zabezpieczeń dla willi mojego faceta. Miał to być elektryczno-dźwiękowy system alarmowy. Chciałam, by działał na zasadzie: dotknij bramki bez uprawnienia, a dostaniesz mocnego kopa, to znaczy, że do budynku będzie mógł wejść tylko właściciel po zweryfikowaniu odcisku dłoni, z kolei gdyby osoba nieupoważniona próbowała siłowo otworzyć bramkę, porazi ją prąd. Wróciwszy do domu, odrobiłam lekcje i skończyłam projektować. Postanowiłam zadzwonić do Nicka i spytać go, czy mogę skorzystać z jego laboratorium. Na jego pytanie, na co mi potrzebne to pomieszczenie, odparłam, że pracuję nad pewnym projektem i muszę sprawdzić kilkanaście opcji. Zgodził się, pod warunkiem że będę ostrożna. Obiecawszy spełnić ten warunek, udałam się do jego domu wraz z azjatyckimi bodyguardami i rozpoczęłam pracę nad swoim pomysłem. Trwało to do dwudziestej pierwszej, a ja nawet nie robiłam sobie przerw. Moje ręce i nogi były zmęczone od takiego trybu pracy, dlatego gdy wróciłam do domu, po zjedzeniu kolacji, natychmiast zasnęłam w swoim łóżku.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 73.5
drukowana A5
za 53.9