E-book
7.88
drukowana A5
23.68
drukowana A5
Kolorowa
45.68
Tami i Oman

Bezpłatny fragment - Tami i Oman

Powrót. Część I

Objętość:
116 str.
ISBN:
978-83-8104-485-1
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 23.68
drukowana A5
Kolorowa
za 45.68

Tami I Oman

część I

POWRÓT

Autor :

Zbyszko z Walmbriga

Książka ta jest strzeżona prawami autorskimi. Żadna jej część nie może być w całości ani we fragmentach powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy. Zakaz ten dotyczy również tłumaczenia na inne języki, jak również rozpowszechniania za pomocą urządzeń elektronicznych. Wszelkie prawa zastrzeżone!

Zbigniew Bieńkowski


E-mail :

bienkowskizbigniew@windowslive.com


Reprodukcje : Zbigniew Bieńkowski

Scena I

Udział biorą :


Zbysław

Budok i Angus — towarzysze Zbyslawa

Justin i Cedmon

Tami i Susan — córka Justin i Cedmona

Ludan i Kodan — bracia Tami

Mila, Rose i Meg — dzieci

Wartownik pierwszy i drugi

Służba


Trzech jeźdźców jadąca drogą polną

ZBYSLAW

Spójrz, że Budok jakiż cudowny mam widok.

Cudo to czy zjawa zbierająca kwiecie na łące

Bogini czy wiedźma zamieniona w piękność

Jakiem jeszcze w życiu swym nie widział

Wianek kwiecisty z ogrodów rajskich na głowie

Pląsa beztrosko jakby łania nietknięta.

Tańczy z lekkością co bogowie by jej dali.

Nucąc przy tym pieśń na ich cześć za narodziny

Czy też to nimfa złoto włosa, której nie znam

Z wód zatoki wyszła okazując radosne oblicze.

zioła na nektar miłosny dla bogów zbierając,

ważyć im będzie — nam czy też usta umilać.

Słodkością nieznaną rozumowi, sercu czy ciału

Czy też poić bogów na uczcie przed snem rozpusty?.

By sny przywołać, jakich pragną od wiek wieków.

A może …

BUDOK

Śliczna, że to panna fakt grzeje się w słońcu.

Ciało przed snem, a i może kochankowi ogrzać.

Przed nocną ucztą miłosną po trudach dnia

Jakie spoczywają na jego prężnych barkach.

Lecz i ciekaw jestem czyja, że to ta piękność.

Jakaż to matka i jakiż to ojciec ją spłodził

Radość oka przynosi nie rozpacz i mękę.

ZBYSLAW

Zatrzymajmy się chwilę.

Niech, że napełnię serce i rozum.

Pięknością niewieścią, którą tu widzę

ANGUS

Konie zmęczone, głodne napoić trzeba.

A i noc bliska trza nam noclegu szukać

A nie poić serce i oko tą, że cnotliwą panną

BUDOK

Hej, że! Panno! Co zda się z niebios przybyła!

Skąd jesteś i jak zwą cię! Nasz pan jest ciekaw.

I ciekawość rozumu racz nam zaspokoić …

TAMI

A cóż ci do tego! Pierwej ty się przedstaw.

Obcy, z obcymi nie rozmawiam.

ZBYSLAW

Rezolutna panna …

TAMI

A tyś to kto? Jak zwą na ciebie?

ZBYSLAW

Jam, że to Zbysław! Z daleka przybywam

Z krainy niemrocznej, słonecznej raczej.

TAMI

Duchów i czarów się nie boję,

Jeśli niemroczna a mroczną będzie.

Bom i sama wychowana w mrocznej krainie.

Bogów, że słucham i służę im sercem.

Gdy pochodzisz, że z krainy słonecznej.

Więc wybieraj w tę lub w tamtą stronę.

Jeśli nie spętany masz rozum postronkiem.

ZBYSLAW

Rozum otwarty, nie spętany niecnotą nocy

Wróg demon co porywa niebiańskie, że panny.

Samotnie na łące zbierające prześliczne kwiaty

Za ścieląc pewnie łoże przed snem kochankowi

Lecz pragnę się spytać choć słów trudno dobrać.

Gdy oko się cieszy cudem, co z lekkością pląsa.

Kwiecie zbierając swym bogom czy żyjącym

Nie sądzę byś mrocznej krainie służyła …

TAMI

Zioła i kwiaty zbieram nie bogom czy demonom.

Na rany i do domu.

ZBYSLAW

A na serce piękności zioła wy macie?

Serce spragnione cnoty miłosnej

Widząc jak, że cudowną dziewicę …

TAMI

Pragniesz się pytać? Czy serce chore?.

To szybko je leczysz, szukając przygody.

Lecz widzę żeś nie po to tu przyjechał.

Mów, że, czas drogi i wieczór już bliski.

ZBYSLAW

O drogę i nocleg się pytam choć nie nagli.

A i strawę ciepłą usta pragną zamoczyć.

Choć nie strawą, lecz serce miłością napoić

Od dnia początku narodzenia ku końca żywota.

TAMI

O drogę, nocleg i strawę się pytasz?

Strawa miłosna nie, lekką dla serca

Dla żołądka owszem i się może znajdzie.

A jest tu i blisko tam za tym wzgórzem.

I nie w czarcim źródle łoże znajdziesz

Lecz w komnacie pachnącej swe kości złożysz.

Jeśliś w zamiarach przyjaznych przybywasz.

ZBYSLAW

Jak się mam odwdzięczyć za podpowiedź?

Łaskawa, że była dla zgłodniałych gości.

TAMI

Nie musisz, że płacić skarbami ukrytymi.

W torbach czy sakwą częstować sowicie.

Odpowiedź, że godna pytania zadanego

Kto pyta nie błądzi a kto błądzi nie pyta.

Więc bacz na drogę i z niej nie zbaczaj.

Gdyż i spotkać cię może posłaniec mroku.

Co krąży w okolicach porywając podróżnych.

Ot i wieści o nich przepadają wraz z nocą.

Co właśnie nadchodzi, gdyż noc nieprzyjazna.

Z moczarów się wyłania duch przodków, półbogów.

Co zbłądzili szukając drogi nie tylko na nocleg.

ANGUST

Nieprzyjazne okolice i sama się nie boisz?

Tak na łące zbierać kwiecie, zioła …

BUDOK

A może z nimi i układ zawarła.

By niegodni człowieczeństwa

Trzymali się z dala?

TAMI

Nic ci do tego. Moja to sprawa z kim układ zawieram.

Kto przyjaciel a kto wrogiem za dnia lub nocy.

Serce i rozum nie potrafi szybko przebaczać.

W sercu nienawiść na wieki wieków pozostaje

Więc bacz uważnie byś i ty wrogiem nie został.

Jak przyjaciel i o drogę się pytasz to i ruszaj.

Bo i czasu nie mam z wami się tu sprzeczać.

Jeszcze muszę zebrać to i owo przed zmierzchem.

Nie wasza to sprawa i nie wasz więc interes.

ZBYSLAW

Jak zwą cię boginio tej, że łąki.

Nie słyszałem imienia, imię ukrywasz.

Bogowie nie skarcą, jeśli je zdradzisz.

Więc odkryj i tą przed nami tajemnicę.

TAMI

Tami mnie zwą w okolicy.

Słudzy bogów lub moczarów.

Matka i ojciec tak nazwali.

Imię, jak i inne choć i tajemne…


Zbliżają się jeźdźcy.


PIERWSZY JEŹDZIEC

A cóż, że to za rycerstwo czy nie mroczne

Co się z tobą przekomarza tak wesoło.

Z moczarów przywołałaś dla towarzystwa.

Umilając beztroskie sobie chwile na łące?

Wracaj do domu, Tami noc już jest bliska.

Ciemna, bez gwiazd co przyświecają drogę.

A i rodzice pewnie się martwią …

TAMI

Jacyś podróżni, z daleka pewnie przybili

Nie, mroczni rycerze, nie zjawy jakieś

O drogę, nocleg i strawę się łaskawie pytają

Więc i odpowiadam, grzecznością za grzeczność.

DRUGI JEŹDZIEC

Jak o drogę strawę to z nami proszę

Panowie — zapraszam do naszej warowni.

ZBYSLAW

Dzięki ci panie za zaproszenie już panna wskazała

Lecz i z towarzystwa twojego skorzystam chętnie.

Gdym, że strudzony długą drogą, jaką przebyli.

JEŹDZIEC PIERWSZY

No to ruszajmy. W drogę czym koń skoczy

Za tym wzgórzem spoczynek znajdziecie

Warownia niczym samych bogów komnaty.

Doprawdy zapraszam.


Wspólnie ruszyli po chwili przed bramą warowni.


WARTOWNIK PIERWSZY

Stój, że kto jedzie!

JEŹDZIEC PIERWSZY

To my, a nie czarci pomiot! Ludan i Kadok!

Wraz ze mną podróżni co po drodze spotkałem

Tami pytali o drogę, nocleg i strawę.

WARTOWNIK DRUGI

Otworzyć bramę! Swój nie zjawa!


Brama się otwiera.


LUDAN

Konie do stajni, nakarmić, oczyścić zmęczone.

Podróżnym do komnat przygotujcie ciepłą strawę.

Kubek miodu grzanego przy kominku też się przyda

Rozgrzeje zziębnięte i strudzone ciało.


Zwracając się do podróżnych


Z całą pewnością i wy coś zjecie głodnym jest.

Więc was zapraszam na ojcowskie komnaty.


Głos kobiecy z okien


Kto przyjechał?

STRAŻNIK DRUGI

Ludan i Kodan oraz obcy strudzeni drogą!

Na wieczerzę i noc Ludan zaprosił!


Głos z okna


A Ludan! Dobrze, że jesteś!

Jużem myślała, że jutro przyjedziesz.

Nie widziałeś Tami po drodze!

Gdzieś się podziała! Pewnie znów na łące

Jak zwykle zbiera zioła i kwiaty.

Na swe palenisko.

LUDAN

Widziałem, zaraz przybędzie matko.

Mówiłem by szybko do warowni wracała.

MATKA

Co za diablica! Czart w nią wstąpił chyba.

Nigdy jej nie ma gdym w potrzebie nagłej …

A kogóż to żeś przyprowadził z moczar.

Chyba nie czartów dla Tami towarzystwa

By nocą odprawili tańce tajemne?

LUDAN

Nie, czarci to pomiot co w ludzkiej skórze chadza

Lecz podróżni jechali w tę stronę szukając dachu.

To i żem przyprowadził …

MATKA

Ach prawda, strażnik coś mówił

Zapraszamy, zapraszamy.

Wrota dla spragnionych i zmęczonych

Z daleka tutaj zawsze otwarte …

LUDAN

Jest ojciec! Mam dobrą nowinę.

Z całą pewnością się uraduje.

MATKA

Jest, jest z komnacie przy kominku siedzi.

I modły do bogów odprawia od samego rana.

Tak coś mamrocząc i popijając winem

Susan zanudza swymi rozważaniami …

LUDAN

Pewnie o plony się modli by się udały.

Lepiej niech druida sprowadzi co by to uprawy.

Opieką otoczy nie Susan męczy swymi myślami …

MATKA

O jest i nieboskie skalanie — dziewuszysko.

Z naręczem paskudztwa …

TAMI

Niech matka nie płacze, nie biadoli nad zielskiem.

Gdyby nie te paskudztwa to by nasz ojciec

Żadnej strawy do ust nie podniósł z rozkoszą.

A i w komnatach inaczej się przebywa

Gdy zapach kwiatów unosi się delikatny.

Ogniki radości i piękna w sercach się budzą…

MATKA

Ha! Ha! Ha! Bogini nie wiedźma!

Cała Tami, ale masz rozum i rację.

Podniebienie to ojciec ma jednak delikatne.

Jakby boskie stworzenie spłodziło nie, ludzkie.

Idź, że do kuchni i pomóż Susan przy wieczerzy.

TAMI

Już idę, lecz się pierwej przebiorę.

I ten zielsko podzielę na zioła i kwiaty.

BUDOK DO ZBYSLAWA

Gdzie żeśmy to się znaleźli kamracie.

U bram piekieł czy na boskiej polanie

W jednym śmierdzi ścierwem i padliną ludzką.

A w drugim unoszą się nieziemskie postacie.

Jeślim u bram piekieł to zawrócić nam trzeba

Z piekielnymi mocami nie szukam zwady.

A jeśli na boskiej polanie warownia stoi

To lepiej z bogami nie zadzierać mocami

I jedno i drugie nie sprzyja losom.

Czasy niepewne więc zawróćmy czym prędzej.

ZBYSLAW

Czy piekielna, czy boska niewola nas otacza

Na jedno i to samo wychodzi — walczyć trzeba.

Czarci słudzy kuszą złem, jątrzeniem, zwadą.

By przypiec na kotle okazując przy tym radość

Jaką nie znamy, a i poznać zaprawdę nie pragnę.

Z kolei boska niewola sprawdza dniem i nocą ciebie.

Czy wiernością, miłością i prawem bogom służysz

Jeśli tak to i wynagrodzą, jeśli nie — srodze ukażą.

Źródłem postępku nie myśl, lecz serce cnotliwe.

A serce mówi — zostańmy tu w tej warowni.

Gdyż boskość się unosi nad naszymi głowami.

Przygody nie szukam, lecz przyjaźni ludzkiej.

By spocząć po trudach i znoju tułaczki

A i dziewka ciekawa co i pyskata jak słyszysz

Nie pozwoli sobie w swój talerz zaglądać.

Chodźmy na komnaty zmyć brudy z podróży.

Myśli raźniejsze i to i czystość w sercach głębi.

Strawa czeka i spotkanie, pewnie i rozmowa.

Ciekawym jestem kto rządy w warowni sprawuje.

Kim są jej mieszkańcy, gościnni przecie na noc zapraszają.


Zbyslaw, Budok i Angus udali się do komnat, umyć się i przebrać potem zeszli do ogólnej komnaty gdzie siedzieli już członkowie rodziny.


LUDAN

W imieniu rodziny zapraszam was panowie.

Na strawę z rodziną, choć nie za bogatą,

Lecz i treściwą, sióstr i służby ręką przygotowaną.

Siadajcie przy stole, naprzeciw matki i ojca.

Oto moja rodzicielka — matka Justine

Zarządza warownią, gospodyni zacna i sroga.

Jak trzeba to i skarci, ale i miłością potrafi otoczyć.

Ojciec — pan i władca warowni okolic, lasów

Zwie się Cedmon, radzę nie zadzierać.

Szermierz nad szermierzami, lepszego nie znam

Kodan — brat i siostry — Tami i Susan

Siadajcie do stołu ochoczo, ze śmiałością.

Czym chata bogata, naszym zwyczajem

ZBYSLAW

No i na nas pora, by przedstawić oblicze.

Budok i Angus — kamraci z podróży

Co żem spotkał na drodze dni parę temu.

Wracając w rodzinne strony i razem ruszyli

By raźniej było i bezpieczniej, zbóje nie śpią.

A ja po prostu ot Zbyslaw z Walmbriga

Z krainy zacnej, lecz dzikiej, walecznej

Kłótliwej barbarzyńskiej, żądnej władzy

Choć nie jest synem ich ziem, lecz przybyszem.

Cóż zostać musiałem, siłą trzymali psa braty.

Ot szukam miejsca skąd rodzice pochodzą.

Gdzieś w tej okolicy warownię kiedyś mieli

Gdy na wyprawę w nieznane ruszyli przed latami.

Zginęli w walce, wróg z nagła zaskoczył za dnia.

A mnie zniewoliliby służył temu robactwu.

Przez wiosen wiele tak tam z nimi żyłem

Imię dali i tak wołać wszystkim kazali.

Choć imię me inne, lecz zapomniałem

Za mały byłem, by w pamięci pozostało.

Lecz wolności, powrotu serce i rozum zapragnęło.

Doskwierało mnie ciągle jak ognie piekielne.

Co noc i za dnia o tym ciągle myślałem

Cichą wojnę wydałem krwią się zalewając.

Z narodem pomroku, cuchnącym zakłamaniem

Tak walczyłem w krwi wrogiej zanurzając miecz.

Co wiernym towarzyszem był przez wszystkie lata.

Tułaczki niechcianej …

CEDMON

Zbyszko z Walmbriga powiadasz

Lecz zaraz, zaraz wojaczkę wspominasz.

Chyba coś sobie przypominam.

Wyprawę przed laty, w dalekie kraje

Walmbriga powiadasz, tam wróg zaskoczył.

Bitwa, spalone psa brata wozy bojowe.

Gdzie klęski z nagła dziecko im zadało …

TAMI

Był tam ojciec, widział, brał udział?

CEDMON

Jakże pamiętam, to dziecko w płomieniach.

Czarci pomiot pojmało! Syna wielkiego Rodana!!!

Zaraz, zaraz niech, że mu lepiej się przyjrzę

Ależ podobny do sąsiada, lustrzane odbicie

Justin! Pamiętasz Kathie i Rodana!

Co zabrali na wyprawę wraz ze sobą syna.

W dalekie kraje w mgliste zapadlisko.

Za wzgórzem nad zatoką mieli warownię.

A niech mnie druidzi porwą na strzępy.

A mówili, że zginął w łajdackiej ręki.

Jakże na niego wołali …

TAMI (do Susan)

Ojciec już chyba pijany, ledwo powąchał

Dzban wina.

ZBYSLAW

A więc rodzice przeżyli?

JUSTIN

A pamiętam, pamiętam zacną Kathie.

Rozumna, waleczna, jak i mąż jej Rodan

Razem od ślubu na wyprawy jeździli

I razem bogowie zabrali na swe łąki i lasy.

Niech im sprzyja w tych wiecznych bojach.

A mówili na niego o ile pamiętam — Oman.

Tak … tak Oman mówili i wołali na niego…

TAMI

No ładnie, sąsiad za miedzy …

CEDMON (do Tami)

Siedź, że ty cicho z książęcego rodu.

A waleczni byli jakoby bogowie.

Prowadzili ich swym zmysłem, swą ręką …


Mówiąc do ogółu


A znamię miał, za uchem ukrytą.

By poznać, gdy zgubiłby się.

Druidzi radzili i posłuchali…

LUDAN

Jakby druidzi przepowiedzieli


Cedmon podchodzi do Zbysława.


CEDMON

Pozwolisz panie, że sprawdzę czy masz.

Może właśnie to i ty nim jesteś.

ZBYSLAW

A sprawdź panie jak pamiętasz znamię.

Pewność raczy człowieka być spokojniejszym.

Jak jest to i radość, że nim właśnie jestem.

CEDMON

Patrz Justin, ma znamię, pamiętam.

Jak ociec zaznaczył …

JUSTIN

A więc jednak to Oman …

CEDMON

Ha, ha, ha …

Oman, na psa brata!!!

Żyje i wrócił w rodzinne strony.

Syn Rodmana!!!

ZBYSLAW

Więc zwę się Oman nie Zbyslaw…

CEDMON

Oman zwiesz się nie Zbyslaw, Oman syn Rodmana.

Susan! A przynieś, że ty najlepszego z lochów wina.

Uczcijmy przybycie Omana syna Rodmana!!!

SUSAN

tak ojcze,

CEDMON

Tylko że prędko, nie guzdraj się dziewczyno!

JUSTIN

Nie krzycz tak głośno, zwierzynę z lasów przepłoszysz.

Choć ciszej trochę, dzieciaki śpią przecie.

CEDMON

A niech się w okolicy dowiedzą wszyscy.

Że syn Rodmana wrócił na włości ojcowskie.

Ha, ha, ha!!!

TAMI

No to się zacznie …

OMAN

Więc znaliście ojca, ród i jego historię.

Powiadaj o nich, mało pamiętam.

Jak widać mam na sobie dowody.

Swej wiarygodności choć żem nie wiedział

Smykiem byłem, jak i te oto maluchy co …

LUDAN

Choć wspomnienia przychodzą mgliste.

Przywołując z nagła szlachetne czasy

To jednak proponuję siadajmy przy stole.

Tam dokończymy rozpoczęta rozmowę.

Jadło stygnie a ja żem głodny wielce …

CEDMON

Faktycznie masz rację, lecz zapomniałeś.

O brzdącach, które tu się nam kręcą

Jak widać nie śpią ciekawe przybyszów.

A o nich zapomnieć to jak o swej matce

Ta mała to Mila, obok Rosa i najmłodsza Megi

Najbardziej rozrabia, nim spojrzysz.

Jest i jej nie ma na śmiech narażając.

BUDOK (do Angusa)

Coś się zdaje, że kres Zbyslawa nastał podróży.

ANGUST

Tego i ja żem się nie spodziewał.

TAMI

No to ojcu to w graj, ma a kim rozmawiać.

Wspominać czasy odległe …

CEDMON

Susan! Wołaj na służbę, niech jadło przynoszą.

A i wina dzbany na powitanie gości.


Służba przynosi potrawy, wszyscy zasiadają do stołów

Z cicha, w tle gra kapela w trakcie posiłku


KODAN

À propos tej wojennej wyprawy w odległą krainę

Bitwę czy wojnę tocząc z czarcim narodem

Co wielkość swoją nad wszystkimi mniemają

Stoczyliście zwycięską czy pokonaną?

CEDMON

Prawdę mówiąc, jechaliśmy na rozpoznanie.

A bitwę wygraliśmy, lecz wycofać się trza było.

Gdyż oddziały zaciężne pole z nagła oddały

I sami zostaliśmy nie wiedząc czemu to służy.

TAMI

Trzeba było ściągnąć posiłki.

Gdy wróg klęski doznaje

JUSTIN

Nie wtrącaj się, gdy o wojaczce mowa.

Nie dla kobiet ten temat

TAMI

Temat jak tematy i dla kobiet i dla mężczyzn

Oni też komentują nasze zwyczaje między sobą.

Właśnie słyszałam rozmowę o cnotliwości kobiet.

Gdym dzieliła kwiaty i zioła do kuchni w alkowie.

JUSTIN

Cała Tami … Dom, dzieci w głowie w twoim wieku

Miałam, gdy ojciec zawitał na zamku z wizytą.

A ona — wojaczka, czary i męskie uczynki.

TAMI

A co nie wolno?

CEDMON

Ot i kłótnia już gotowa …

Kobiece usteczka i rozum trudno jest zamknąć.

Gdy się baby spierają między sobą o męskie sprawy.

SUSAN

Tami, goście w domu to i wychowanie …

TAMI

Wychowanie odpowiednie, na jakie przystało

Tak żeście mnie przecie wychowali …

CEDMON

A jakie to wieści przynosisz Ludanie?

TAMI

Już zmiana tematu …

LUDAN

No właśnie, otóż jak słuch niesie

Po okolicznych wioskach i dolinach

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 7.88
drukowana A5
za 23.68
drukowana A5
Kolorowa
za 45.68