Tami I Oman
część I
POWRÓT
Autor :
Zbyszko z Walmbriga
Książka ta jest strzeżona prawami autorskimi. Żadna jej część nie może być w całości ani we fragmentach powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy. Zakaz ten dotyczy również tłumaczenia na inne języki, jak również rozpowszechniania za pomocą urządzeń elektronicznych. Wszelkie prawa zastrzeżone!
Zbigniew Bieńkowski
E-mail :
bienkowskizbigniew@windowslive.com
Reprodukcje : Zbigniew Bieńkowski
Scena I
Udział biorą :
Zbysław
Budok i Angus — towarzysze Zbyslawa
Justin i Cedmon
Tami i Susan — córka Justin i Cedmona
Ludan i Kodan — bracia Tami
Mila, Rose i Meg — dzieci
Wartownik pierwszy i drugi
Służba
Trzech jeźdźców jadąca drogą polną
ZBYSLAW
Spójrz, że Budok jakiż cudowny mam widok.
Cudo to czy zjawa zbierająca kwiecie na łące
Bogini czy wiedźma zamieniona w piękność
Jakiem jeszcze w życiu swym nie widział
Wianek kwiecisty z ogrodów rajskich na głowie
Pląsa beztrosko jakby łania nietknięta.
Tańczy z lekkością co bogowie by jej dali.
Nucąc przy tym pieśń na ich cześć za narodziny
Czy też to nimfa złoto włosa, której nie znam
Z wód zatoki wyszła okazując radosne oblicze.
zioła na nektar miłosny dla bogów zbierając,
ważyć im będzie — nam czy też usta umilać.
Słodkością nieznaną rozumowi, sercu czy ciału
Czy też poić bogów na uczcie przed snem rozpusty?.
By sny przywołać, jakich pragną od wiek wieków.
A może …
BUDOK
Śliczna, że to panna fakt grzeje się w słońcu.
Ciało przed snem, a i może kochankowi ogrzać.
Przed nocną ucztą miłosną po trudach dnia
Jakie spoczywają na jego prężnych barkach.
Lecz i ciekaw jestem czyja, że to ta piękność.
Jakaż to matka i jakiż to ojciec ją spłodził
Radość oka przynosi nie rozpacz i mękę.
ZBYSLAW
Zatrzymajmy się chwilę.
Niech, że napełnię serce i rozum.
Pięknością niewieścią, którą tu widzę
ANGUS
Konie zmęczone, głodne napoić trzeba.
A i noc bliska trza nam noclegu szukać
A nie poić serce i oko tą, że cnotliwą panną
BUDOK
Hej, że! Panno! Co zda się z niebios przybyła!
Skąd jesteś i jak zwą cię! Nasz pan jest ciekaw.
I ciekawość rozumu racz nam zaspokoić …
TAMI
A cóż ci do tego! Pierwej ty się przedstaw.
Obcy, z obcymi nie rozmawiam.
ZBYSLAW
Rezolutna panna …
TAMI
A tyś to kto? Jak zwą na ciebie?
ZBYSLAW
Jam, że to Zbysław! Z daleka przybywam
Z krainy niemrocznej, słonecznej raczej.
TAMI
Duchów i czarów się nie boję,
Jeśli niemroczna a mroczną będzie.
Bom i sama wychowana w mrocznej krainie.
Bogów, że słucham i służę im sercem.
Gdy pochodzisz, że z krainy słonecznej.
Więc wybieraj w tę lub w tamtą stronę.
Jeśli nie spętany masz rozum postronkiem.
ZBYSLAW
Rozum otwarty, nie spętany niecnotą nocy
Wróg demon co porywa niebiańskie, że panny.
Samotnie na łące zbierające prześliczne kwiaty
Za ścieląc pewnie łoże przed snem kochankowi
Lecz pragnę się spytać choć słów trudno dobrać.
Gdy oko się cieszy cudem, co z lekkością pląsa.
Kwiecie zbierając swym bogom czy żyjącym
Nie sądzę byś mrocznej krainie służyła …
TAMI
Zioła i kwiaty zbieram nie bogom czy demonom.
Na rany i do domu.
ZBYSLAW
A na serce piękności zioła wy macie?
Serce spragnione cnoty miłosnej
Widząc jak, że cudowną dziewicę …
TAMI
Pragniesz się pytać? Czy serce chore?.
To szybko je leczysz, szukając przygody.
Lecz widzę żeś nie po to tu przyjechał.
Mów, że, czas drogi i wieczór już bliski.
ZBYSLAW
O drogę i nocleg się pytam choć nie nagli.
A i strawę ciepłą usta pragną zamoczyć.
Choć nie strawą, lecz serce miłością napoić
Od dnia początku narodzenia ku końca żywota.
TAMI
O drogę, nocleg i strawę się pytasz?
Strawa miłosna nie, lekką dla serca
Dla żołądka owszem i się może znajdzie.
A jest tu i blisko tam za tym wzgórzem.
I nie w czarcim źródle łoże znajdziesz
Lecz w komnacie pachnącej swe kości złożysz.
Jeśliś w zamiarach przyjaznych przybywasz.
ZBYSLAW
Jak się mam odwdzięczyć za podpowiedź?
Łaskawa, że była dla zgłodniałych gości.
TAMI
Nie musisz, że płacić skarbami ukrytymi.
W torbach czy sakwą częstować sowicie.
Odpowiedź, że godna pytania zadanego
Kto pyta nie błądzi a kto błądzi nie pyta.
Więc bacz na drogę i z niej nie zbaczaj.
Gdyż i spotkać cię może posłaniec mroku.
Co krąży w okolicach porywając podróżnych.
Ot i wieści o nich przepadają wraz z nocą.
Co właśnie nadchodzi, gdyż noc nieprzyjazna.
Z moczarów się wyłania duch przodków, półbogów.
Co zbłądzili szukając drogi nie tylko na nocleg.
ANGUST
Nieprzyjazne okolice i sama się nie boisz?
Tak na łące zbierać kwiecie, zioła …
BUDOK
A może z nimi i układ zawarła.
By niegodni człowieczeństwa
Trzymali się z dala?
TAMI
Nic ci do tego. Moja to sprawa z kim układ zawieram.
Kto przyjaciel a kto wrogiem za dnia lub nocy.
Serce i rozum nie potrafi szybko przebaczać.
W sercu nienawiść na wieki wieków pozostaje
Więc bacz uważnie byś i ty wrogiem nie został.
Jak przyjaciel i o drogę się pytasz to i ruszaj.
Bo i czasu nie mam z wami się tu sprzeczać.
Jeszcze muszę zebrać to i owo przed zmierzchem.
Nie wasza to sprawa i nie wasz więc interes.
ZBYSLAW
Jak zwą cię boginio tej, że łąki.
Nie słyszałem imienia, imię ukrywasz.
Bogowie nie skarcą, jeśli je zdradzisz.
Więc odkryj i tą przed nami tajemnicę.
TAMI
Tami mnie zwą w okolicy.
Słudzy bogów lub moczarów.
Matka i ojciec tak nazwali.
Imię, jak i inne choć i tajemne…
Zbliżają się jeźdźcy.
PIERWSZY JEŹDZIEC
A cóż, że to za rycerstwo czy nie mroczne
Co się z tobą przekomarza tak wesoło.
Z moczarów przywołałaś dla towarzystwa.
Umilając beztroskie sobie chwile na łące?
Wracaj do domu, Tami noc już jest bliska.
Ciemna, bez gwiazd co przyświecają drogę.
A i rodzice pewnie się martwią …
TAMI
Jacyś podróżni, z daleka pewnie przybili
Nie, mroczni rycerze, nie zjawy jakieś
O drogę, nocleg i strawę się łaskawie pytają
Więc i odpowiadam, grzecznością za grzeczność.
DRUGI JEŹDZIEC
Jak o drogę strawę to z nami proszę
Panowie — zapraszam do naszej warowni.
ZBYSLAW
Dzięki ci panie za zaproszenie już panna wskazała
Lecz i z towarzystwa twojego skorzystam chętnie.
Gdym, że strudzony długą drogą, jaką przebyli.
JEŹDZIEC PIERWSZY
No to ruszajmy. W drogę czym koń skoczy
Za tym wzgórzem spoczynek znajdziecie
Warownia niczym samych bogów komnaty.
Doprawdy zapraszam.
Wspólnie ruszyli po chwili przed bramą warowni.
WARTOWNIK PIERWSZY
Stój, że kto jedzie!
JEŹDZIEC PIERWSZY
To my, a nie czarci pomiot! Ludan i Kadok!
Wraz ze mną podróżni co po drodze spotkałem
Tami pytali o drogę, nocleg i strawę.
WARTOWNIK DRUGI
Otworzyć bramę! Swój nie zjawa!
Brama się otwiera.
LUDAN
Konie do stajni, nakarmić, oczyścić zmęczone.
Podróżnym do komnat przygotujcie ciepłą strawę.
Kubek miodu grzanego przy kominku też się przyda
Rozgrzeje zziębnięte i strudzone ciało.
Zwracając się do podróżnych
Z całą pewnością i wy coś zjecie głodnym jest.
Więc was zapraszam na ojcowskie komnaty.
Głos kobiecy z okien
Kto przyjechał?
STRAŻNIK DRUGI
Ludan i Kodan oraz obcy strudzeni drogą!
Na wieczerzę i noc Ludan zaprosił!
Głos z okna
A Ludan! Dobrze, że jesteś!
Jużem myślała, że jutro przyjedziesz.
Nie widziałeś Tami po drodze!
Gdzieś się podziała! Pewnie znów na łące
Jak zwykle zbiera zioła i kwiaty.
Na swe palenisko.
LUDAN
Widziałem, zaraz przybędzie matko.
Mówiłem by szybko do warowni wracała.
MATKA
Co za diablica! Czart w nią wstąpił chyba.
Nigdy jej nie ma gdym w potrzebie nagłej …
A kogóż to żeś przyprowadził z moczar.
Chyba nie czartów dla Tami towarzystwa
By nocą odprawili tańce tajemne?
LUDAN
Nie, czarci to pomiot co w ludzkiej skórze chadza
Lecz podróżni jechali w tę stronę szukając dachu.
To i żem przyprowadził …
MATKA
Ach prawda, strażnik coś mówił
Zapraszamy, zapraszamy.
Wrota dla spragnionych i zmęczonych
Z daleka tutaj zawsze otwarte …
LUDAN
Jest ojciec! Mam dobrą nowinę.
Z całą pewnością się uraduje.
MATKA
Jest, jest z komnacie przy kominku siedzi.
I modły do bogów odprawia od samego rana.
Tak coś mamrocząc i popijając winem
Susan zanudza swymi rozważaniami …
LUDAN
Pewnie o plony się modli by się udały.
Lepiej niech druida sprowadzi co by to uprawy.
Opieką otoczy nie Susan męczy swymi myślami …
MATKA
O jest i nieboskie skalanie — dziewuszysko.
Z naręczem paskudztwa …
TAMI
Niech matka nie płacze, nie biadoli nad zielskiem.
Gdyby nie te paskudztwa to by nasz ojciec
Żadnej strawy do ust nie podniósł z rozkoszą.
A i w komnatach inaczej się przebywa
Gdy zapach kwiatów unosi się delikatny.
Ogniki radości i piękna w sercach się budzą…
MATKA
Ha! Ha! Ha! Bogini nie wiedźma!
Cała Tami, ale masz rozum i rację.
Podniebienie to ojciec ma jednak delikatne.
Jakby boskie stworzenie spłodziło nie, ludzkie.
Idź, że do kuchni i pomóż Susan przy wieczerzy.
TAMI
Już idę, lecz się pierwej przebiorę.
I ten zielsko podzielę na zioła i kwiaty.
BUDOK DO ZBYSLAWA
Gdzie żeśmy to się znaleźli kamracie.
U bram piekieł czy na boskiej polanie
W jednym śmierdzi ścierwem i padliną ludzką.
A w drugim unoszą się nieziemskie postacie.
Jeślim u bram piekieł to zawrócić nam trzeba
Z piekielnymi mocami nie szukam zwady.
A jeśli na boskiej polanie warownia stoi
To lepiej z bogami nie zadzierać mocami
I jedno i drugie nie sprzyja losom.
Czasy niepewne więc zawróćmy czym prędzej.
ZBYSLAW
Czy piekielna, czy boska niewola nas otacza
Na jedno i to samo wychodzi — walczyć trzeba.
Czarci słudzy kuszą złem, jątrzeniem, zwadą.
By przypiec na kotle okazując przy tym radość
Jaką nie znamy, a i poznać zaprawdę nie pragnę.
Z kolei boska niewola sprawdza dniem i nocą ciebie.
Czy wiernością, miłością i prawem bogom służysz
Jeśli tak to i wynagrodzą, jeśli nie — srodze ukażą.
Źródłem postępku nie myśl, lecz serce cnotliwe.
A serce mówi — zostańmy tu w tej warowni.
Gdyż boskość się unosi nad naszymi głowami.
Przygody nie szukam, lecz przyjaźni ludzkiej.
By spocząć po trudach i znoju tułaczki
A i dziewka ciekawa co i pyskata jak słyszysz
Nie pozwoli sobie w swój talerz zaglądać.
Chodźmy na komnaty zmyć brudy z podróży.
Myśli raźniejsze i to i czystość w sercach głębi.
Strawa czeka i spotkanie, pewnie i rozmowa.
Ciekawym jestem kto rządy w warowni sprawuje.
Kim są jej mieszkańcy, gościnni przecie na noc zapraszają.
Zbyslaw, Budok i Angus udali się do komnat, umyć się i przebrać potem zeszli do ogólnej komnaty gdzie siedzieli już członkowie rodziny.
LUDAN
W imieniu rodziny zapraszam was panowie.
Na strawę z rodziną, choć nie za bogatą,
Lecz i treściwą, sióstr i służby ręką przygotowaną.
Siadajcie przy stole, naprzeciw matki i ojca.
Oto moja rodzicielka — matka Justine
Zarządza warownią, gospodyni zacna i sroga.
Jak trzeba to i skarci, ale i miłością potrafi otoczyć.
Ojciec — pan i władca warowni okolic, lasów
Zwie się Cedmon, radzę nie zadzierać.
Szermierz nad szermierzami, lepszego nie znam
Kodan — brat i siostry — Tami i Susan
Siadajcie do stołu ochoczo, ze śmiałością.
Czym chata bogata, naszym zwyczajem
ZBYSLAW
No i na nas pora, by przedstawić oblicze.
Budok i Angus — kamraci z podróży
Co żem spotkał na drodze dni parę temu.
Wracając w rodzinne strony i razem ruszyli
By raźniej było i bezpieczniej, zbóje nie śpią.
A ja po prostu ot Zbyslaw z Walmbriga
Z krainy zacnej, lecz dzikiej, walecznej
Kłótliwej barbarzyńskiej, żądnej władzy
Choć nie jest synem ich ziem, lecz przybyszem.
Cóż zostać musiałem, siłą trzymali psa braty.
Ot szukam miejsca skąd rodzice pochodzą.
Gdzieś w tej okolicy warownię kiedyś mieli
Gdy na wyprawę w nieznane ruszyli przed latami.
Zginęli w walce, wróg z nagła zaskoczył za dnia.
A mnie zniewoliliby służył temu robactwu.
Przez wiosen wiele tak tam z nimi żyłem
Imię dali i tak wołać wszystkim kazali.
Choć imię me inne, lecz zapomniałem
Za mały byłem, by w pamięci pozostało.
Lecz wolności, powrotu serce i rozum zapragnęło.
Doskwierało mnie ciągle jak ognie piekielne.
Co noc i za dnia o tym ciągle myślałem
Cichą wojnę wydałem krwią się zalewając.
Z narodem pomroku, cuchnącym zakłamaniem
Tak walczyłem w krwi wrogiej zanurzając miecz.
Co wiernym towarzyszem był przez wszystkie lata.
Tułaczki niechcianej …
CEDMON
Zbyszko z Walmbriga powiadasz
Lecz zaraz, zaraz wojaczkę wspominasz.
Chyba coś sobie przypominam.
Wyprawę przed laty, w dalekie kraje
Walmbriga powiadasz, tam wróg zaskoczył.
Bitwa, spalone psa brata wozy bojowe.
Gdzie klęski z nagła dziecko im zadało …
TAMI
Był tam ojciec, widział, brał udział?
CEDMON
Jakże pamiętam, to dziecko w płomieniach.
Czarci pomiot pojmało! Syna wielkiego Rodana!!!
Zaraz, zaraz niech, że mu lepiej się przyjrzę
Ależ podobny do sąsiada, lustrzane odbicie
Justin! Pamiętasz Kathie i Rodana!
Co zabrali na wyprawę wraz ze sobą syna.
W dalekie kraje w mgliste zapadlisko.
Za wzgórzem nad zatoką mieli warownię.
A niech mnie druidzi porwą na strzępy.
A mówili, że zginął w łajdackiej ręki.
Jakże na niego wołali …
TAMI (do Susan)
Ojciec już chyba pijany, ledwo powąchał
Dzban wina.
ZBYSLAW
A więc rodzice przeżyli?
JUSTIN
A pamiętam, pamiętam zacną Kathie.
Rozumna, waleczna, jak i mąż jej Rodan
Razem od ślubu na wyprawy jeździli
I razem bogowie zabrali na swe łąki i lasy.
Niech im sprzyja w tych wiecznych bojach.
A mówili na niego o ile pamiętam — Oman.
Tak … tak Oman mówili i wołali na niego…
TAMI
No ładnie, sąsiad za miedzy …
CEDMON (do Tami)
Siedź, że ty cicho z książęcego rodu.
A waleczni byli jakoby bogowie.
Prowadzili ich swym zmysłem, swą ręką …
Mówiąc do ogółu
A znamię miał, za uchem ukrytą.
By poznać, gdy zgubiłby się.
Druidzi radzili i posłuchali…
LUDAN
Jakby druidzi przepowiedzieli
Cedmon podchodzi do Zbysława.
CEDMON
Pozwolisz panie, że sprawdzę czy masz.
Może właśnie to i ty nim jesteś.
ZBYSLAW
A sprawdź panie jak pamiętasz znamię.
Pewność raczy człowieka być spokojniejszym.
Jak jest to i radość, że nim właśnie jestem.
CEDMON
Patrz Justin, ma znamię, pamiętam.
Jak ociec zaznaczył …
JUSTIN
A więc jednak to Oman …
CEDMON
Ha, ha, ha …
Oman, na psa brata!!!
Żyje i wrócił w rodzinne strony.
Syn Rodmana!!!
ZBYSLAW
Więc zwę się Oman nie Zbyslaw…
CEDMON
Oman zwiesz się nie Zbyslaw, Oman syn Rodmana.
Susan! A przynieś, że ty najlepszego z lochów wina.
Uczcijmy przybycie Omana syna Rodmana!!!
SUSAN
tak ojcze,
CEDMON
Tylko że prędko, nie guzdraj się dziewczyno!
JUSTIN
Nie krzycz tak głośno, zwierzynę z lasów przepłoszysz.
Choć ciszej trochę, dzieciaki śpią przecie.
CEDMON
A niech się w okolicy dowiedzą wszyscy.
Że syn Rodmana wrócił na włości ojcowskie.
Ha, ha, ha!!!
TAMI
No to się zacznie …
OMAN
Więc znaliście ojca, ród i jego historię.
Powiadaj o nich, mało pamiętam.
Jak widać mam na sobie dowody.
Swej wiarygodności choć żem nie wiedział
Smykiem byłem, jak i te oto maluchy co …
LUDAN
Choć wspomnienia przychodzą mgliste.
Przywołując z nagła szlachetne czasy
To jednak proponuję siadajmy przy stole.
Tam dokończymy rozpoczęta rozmowę.
Jadło stygnie a ja żem głodny wielce …
CEDMON
Faktycznie masz rację, lecz zapomniałeś.
O brzdącach, które tu się nam kręcą
Jak widać nie śpią ciekawe przybyszów.
A o nich zapomnieć to jak o swej matce
Ta mała to Mila, obok Rosa i najmłodsza Megi
Najbardziej rozrabia, nim spojrzysz.
Jest i jej nie ma na śmiech narażając.
BUDOK (do Angusa)
Coś się zdaje, że kres Zbyslawa nastał podróży.
ANGUST
Tego i ja żem się nie spodziewał.
TAMI
No to ojcu to w graj, ma a kim rozmawiać.
Wspominać czasy odległe …
CEDMON
Susan! Wołaj na służbę, niech jadło przynoszą.
A i wina dzbany na powitanie gości.
Służba przynosi potrawy, wszyscy zasiadają do stołów
Z cicha, w tle gra kapela w trakcie posiłku
KODAN
À propos tej wojennej wyprawy w odległą krainę
Bitwę czy wojnę tocząc z czarcim narodem
Co wielkość swoją nad wszystkimi mniemają
Stoczyliście zwycięską czy pokonaną?
CEDMON
Prawdę mówiąc, jechaliśmy na rozpoznanie.
A bitwę wygraliśmy, lecz wycofać się trza było.
Gdyż oddziały zaciężne pole z nagła oddały
I sami zostaliśmy nie wiedząc czemu to służy.
TAMI
Trzeba było ściągnąć posiłki.
Gdy wróg klęski doznaje
JUSTIN
Nie wtrącaj się, gdy o wojaczce mowa.
Nie dla kobiet ten temat
TAMI
Temat jak tematy i dla kobiet i dla mężczyzn
Oni też komentują nasze zwyczaje między sobą.
Właśnie słyszałam rozmowę o cnotliwości kobiet.
Gdym dzieliła kwiaty i zioła do kuchni w alkowie.
JUSTIN
Cała Tami … Dom, dzieci w głowie w twoim wieku
Miałam, gdy ojciec zawitał na zamku z wizytą.
A ona — wojaczka, czary i męskie uczynki.
TAMI
A co nie wolno?
CEDMON
Ot i kłótnia już gotowa …
Kobiece usteczka i rozum trudno jest zamknąć.
Gdy się baby spierają między sobą o męskie sprawy.
SUSAN
Tami, goście w domu to i wychowanie …
TAMI
Wychowanie odpowiednie, na jakie przystało
Tak żeście mnie przecie wychowali …
CEDMON
A jakie to wieści przynosisz Ludanie?
TAMI
Już zmiana tematu …
LUDAN
No właśnie, otóż jak słuch niesie
Po okolicznych wioskach i dolinach