Tajemnice motylich ogrodów
Czy byliście już kiedyś we Fiorlandii? To piękny, baśniowy kraj, w którym zawsze trwa lato. W ogrodach i na łąkach mieszka mnóstwo zaczarowanych owadów. Jednak najpiękniejszy jest ogród, w którym wśród tysięcy barwnych kwiatów mieszkają zaczarowane motyle.
Posągi
Kiedyś w tym miejscu były dwa ogrody. W pierwszym z nich rosły wszystkie kwiaty z wyjątkiem róż i mieszkało tam wiele miłych, wesołych, kolorowych motyli. Wszystkie lubiły się bawić, tańczyć, śpiewać… Zawsze chętnie opiekowały się mieszkańcami sąsiednich ogrodów i łąk. Wszystkie kochały też królową ogrodu — Fideę — o błękitnych skrzydłach. Królowa także bardzo kochała swoich poddanych i wszystkie inne owady. Pomagała im kiedy miały jakieś kłopoty, doradzała kiedy nie wiedziały co robić i cieszyła się, kiedy były szczęśliwe.
Niestety, motyle nie zawsze były szczęśliwe. Dlaczego? Ponieważ w sąsiednim ogrodzie mieszkał samotnie zły, czarny motyl — Szanil. Miał on przepiękny zamek otoczony krzewami najwspanialszych na świecie, różnobarwnych róż. I chociaż wszystkim owadom podobały się te cudowne kwiaty, to bały się wchodzić do niezwykłego, różanego ogrodu, ponieważ wiedziały, że Szanil nie lubił nikogo i wszystkim płatał złośliwe figle.
W dodatku okazało się, że Szanil jest czarnoksiężnikiem. Było to podczas balu, który wydała Fidea dla swoich poddanych. Zebrały się tam wszystkie mieszkające w ogrodzie motyle. Każdy z nich założył najpiękniejszy strój jaki miał. I najbardziej eleganckie skrzydełka! (Bo musicie wiedzieć, że motyle we Fiorlandii mają pełne szafy ślicznych, kolorowych ubranek ze skrzydłami i bardzo lubią się przebierać.) Świerszcze i trzmiele przygrywały do tańca. Było bardzo radośnie i przyjemnie. Niestety, nikt nie zauważył, że Szanil zakradł się do ogrodu i ukrył za krzewem bzu. Przez chwilę przyglądał się tańczącym, a potem szepnął:
— Motyle o skrzydłach ciemnych
niech zmienią się w rzeźby kamienne.
Jasnym motylom wszystkim
niech łodygi wyrosną i listki.
Niech przerazi się motyli świat
mikebe-rebe-rat!
I tak się stało. Wszyscy byli przerażeni. Płakali, krzyczeli. Wtedy ze swego pałacu wybiegła królowa. Kiedy zobaczyła co się dzieje zrozumiała, że to sprawka Szanila.
— Ach, cóż ja teraz zrobię? — zmartwiła się.
— Wymyśl coś, królowo! Ratuj nas! — prosiły motyle.
Fidea usiadła na ogromnym słoneczniku i zamyśliła się.
— Już wiem! — zawołała po chwili i pobiegła do pałacowego skarbca.
Wyjęła z niego magiczne lustro, które dostała kiedyś od swojej babci — dobrej wróżki. Podchodziła z nim kolejno do każdego motyla, a kiedy w lustrze pojawiało się jego odbicie czar się odwracał. Tak odczarowała swoich poddanych i znów wszyscy mogli się bawić i tańczyć. A zły Szamil, widząc że poradziła sobie z jego zaklęciem, odleciał do swojego ogrodu.
Perły
Innym razem królowa spacerując po ogrodzie znalazła sznur dziwnych pereł — każdy koralik miał oczy, z których płynęły łzy. Królowa zabrała je do pałacu, ale nie wiedziała co z nimi zrobić. Motyle dziwiły się, że perły nie mają ani ust, ani nosów, ani uszu — tylko oczy. A z tych oczu płynęły perłowe łzy, rosły, zamieniały się w korale i też płakały. Cały ogród zastanawiał się nad tajemnicą smutnych pereł. Wreszcie do pałacu przybył, wezwany przez królową, dostojny srebrny motyl, który uczył dzieci w motylej szkole.
— Witaj, kochany Profesorze — zawołała Fidea. — Może ty będziesz umiał nam pomóc!