Wstęp
Z wolnomularzami, masonami, lożami masońskimi wiąże się wiele opowieści, czarnych legend, opisów i wizji tajemnych zwyczajów oraz lęków przed tym co niejawne i skryte. W tym rozpoczynającym książkę rozdziale postaram się jednak odkryć co nieco z historii masonerii. W kolejnych rozdziałach przedstawię działalność lóż wolnomularskich w Trzebielu i Żarach na Łużycach, znajdujących się w XVIII w. (od 1635 r.), w okresie dynamicznego rozkwitu działalności masońskiej, we władaniu Saksonii. Państwie, które z przerwami znajdowało się w związku państwowym z Polską (1697 — 1763 i 1807 — 1815). Po kongresie wiedeńskim (1815) te tereny przeszły pod panowanie Prus, by w 1871 r. stać się częścią Niemiec. W tym też państwie historia wolnomularstwa na ziemi żarskiej się zakończy. W 1935 r. naziści zakazali działalność lożom masońskim.
Wspomniane tajne stowarzyszenia zwane lożami masońskimi biorą swój początek od średniowiecznych stowarzyszeń budowniczych. Wszak nie było ówcześnie szkół kształcących architektów i inżynierów budownictwa. Zasadniczo nie było też podręczników, a cała wiedza inżynieryjna i budowlana była skarbem przechowywanym w głowach doświadczonych budowlańców. Niemniej tę wiedzę trzeba było przekazywać następcom, oczywiście z ostrożnością, by jej zbytnio nie rozpowszechnić. Tylko monopol na nią zapewniał wysokie dochody budowniczym średniowiecznych katedr i innych spektakularnych budowli.
A zatem określenie „masoneria” wywodzi się z angielskiego „free masons”, czyli wolnych mularzy, czy też murarzy. Po raz pierwszy ten termin został użyty w angielskim tekście z 1376 r. i oznaczał murarzy zorganizowanych w Londynie w bractwo. „Free” — oznaczało ludzi wolnych, czyli nie należących do rzemieślniczego cechu, z którym trzeba by się dzielić ową cenną budowlaną wiedzą. Ponadto ludzie z branży budowlanej często podróżowali świadcząc usługi panującym w różnych zakątkach Europy, a że ich wiedza była cenna, stąd określenie masonerii, jako „sztuki królewskiej”.
Sznyt i estyma jaką zdobyły sobie takie bractwa sprawił, że XVII w. powstawały loże masońskie w Anglii i Szkocji, które nie były już de facto stowarzyszeniami budowniczych, ale elitarnymi zrzeszeniami odwołującymi się do rytuałów wtajemniczenia i wspólnoty działań.
Decydującą postacią dla rozwoju ruchu wolnomularskiego, był John Theophilus Desaguliers (1683 — 1744), pastor kościoła anglikańskiego z francuskimi korzeniami. Za sprawą jego naukowych zainteresowań związanych z mechaniką, a przede wszystkim elektrycznością, ważna w ruchu masońskim stała się kwestia nauki i wykorzystania jej osiągnięć dla dobra ludzkości. Przyjaźnił się on z innym pastorem, ale ze Szkocji. Był nim James Anderson (ok. 1680 — 1739) pastor prezbiteriański, który w 1707 r. przeniósł się do Londynu i spisał tu w 1723 r. na bazie wskazówek Desaguliers’a „Konstytucję Wolnomularzy”, gdzie nakreślił rodowód stowarzyszeń wolnomularskich od budowniczych świątyni króla Salomona. Podkreślił znaczenie geometrii, na którą wielokrotnie się powoływał i ładu, który muszą wprowadzać w świecie wtajemniczeni. A między nimi powinna panować miłość i braterstwo w czynieniu dobra.
W ruchu masońskim niezwykle ważna stała się alegoryczna postać Hirama Abiffa, głównego budowniczego biblijnej świątyni Salomona. Znał on podobno największy sekret, jakim jest imię Boga. Obiecał, że po zakończeniu budowy świątyni zdradzi sekret wszystkim robotnikom, aby i oni mogli stać się mistrzami oraz pobierać odpowiednią dla mistrza zapłatę. Dwóch robotników chciało wcześniej posiąść tę wiedzę, ale Hiram jej nie zdradził. Dopiero trzeci — Jubelum — nie dostawszy odpowiedzi zabił Hirama uderzając go młotkiem w głowę. Hiram został ostatecznie wskrzeszony przez króla Salomona. Pierwsze słowo, które wypowiedział po przebudzeniu, zostało uznane za odpowiednik utraconego Wielkiego Słowa Kamieniarskiego, które zostało stracone wraz ze śmiercią Hirama. Słowo to przekazywane jest ponoć masońskim mistrzom po dzień dzisiejszy. Choć Hiram Abiff nie występuje w Biblii, prawdopodobnie postać Hirama została zaczerpnięta ze Starego Testamentu. Mianowicie jest tam mowa o dwóch mężczyznach noszących imię Hiram. Jeden to król Tyru, a drugi nazywany był „synem wdowy z pokolenia Naftalego”. Nie był co prawda architektem, ale pracował w mosiądzu przy odlewaniu kolumn, podstaw z kadzidłami i kotłów. A zatem wiemy już skąd wolnomularska symbolika — kolumny, młotek, ekier, czy liczba 3.
Wywodzący się z Górnych Łużyc Gotthold Ephraim Lessing — oświeceniowy pisarz i filozof kwestionował średniowieczne początki masonerii i określał je jako rozwój równoległy do pojawienia się społeczeństwa obywatelskiego. Według niego wolnomularstwo, czyli „freemasonry” nie wywodziło się z masonerii, czyli „masonry”, ale z „massoney” lub „masoney”, czyli określenia towarzystwa stołowego lub klubu, oznaczającego „mniejsze, zaufane stowarzyszenia”.
Niemniej niewątpliwy wpływ na rozwój masonerii miało Oświecenie, a aura tajemniczości i elitarności budowała atrakcyjność ruchu, który nie był aż tak tajemniczy i sekretny, jak powszechnie się uważa.
Sekret sarkofagu w Brodach
W 1764 r. baron Karl Gotthelf von Hund und Altengrotkau (1722 — 1776) i kilku innych braci wolnomularskich ze Zgorzelca/Görlitz próbowali założyć lożę w Gubinie/Guben. W 1766 r. dopięli swego i dzięki temu powstała w Guben loża „Pod Trzema Kolumnami”. Działała ona do 1775 r. a do jej kresu przyczyniła się… niezgoda między braćmi.
Baron von Hund pochodził on ze śląskiego rodu (stąd ten Altengrotkau w nazwisku, czyli Grodków na Górnym Śląsku — dziś w woj. opolskim), ale urodził się 11 września 1722 r. w górnołużyckim Unwürde (łuż. Wujer), obecnie jest to cześć miasta Löbau (łuż. Lubij) w Saksonii. W 1741 r. Hund przebywał we Frankfurcie nad Menem z okazji koronacji Karola VII Bawarskiego, gdzie został przyjęty do masonerii. W 1742 r. przebywał w Paryżu i podobno przeszedł tam na katolicyzm pod wpływem pewnej szlachcianki. Głosił później, że rzekomo w 1742 r. w Paryżu szkoccy rycerze zostali przyjęci do Zakonu Templariuszy, a jakobicki pretendent do szkockiego tronu Karol Edward Stuart (1720 — 1788) — prawnuk Jana III Sobieskiego, jako Wielki Mistrz został upoważniony do reaktywowania zakonu templariuszy. Mówiono, że Hund był nazywany przez tych „nieznanych zwierzchników” templariuszy „mistrzem armii” (wielkim mistrzem krajowym) VII prowincji (Niemcy). Nie jest jasne, czy został oszukany, czy też wykorzystano go do innych celów. Jako dowód przedstawił, gdy został oskarżony o nieprawdę, zaszyfrowany tzw. „Patent Mistrza Armii”, którego do dziś nie udało się rozszyfrować. Poddawany bardziej szczegółowym pytaniom Hund zawsze milczał i wielokrotnie odwoływał się do swojego obowiązku zachowania poufności wobec „nieznanych zwierzchników”, którzy podobno powierzyli mu zadanie wskrzeszenia zakonu templariuszy w Niemczech.
Relacje Hunda z rzekomym francuskim zakonem templariuszy są zagmatwane i trudno je wyjaśnić. W każdym razie zachowane wpisy w pamiętniku Hunda nie zawierają żadnych informacji na ten temat. Po powrocie do Niemiec Hund otrzymał w 1750 r. majątek Niederkittlitz (dziś znajdujący się w granicach Löbau). Zamek Kittlitz, który tam zbudował, ma ośmioboczny plan, co jest interpretowane jako symbol masoński. Można przypuszczać, że po kilku nieudanych próbach kontaktu z dworem pretendenta do szkockiego tronu, Karola Eduarda Stuarta, ostatecznie zdecydował się on sam wziąć odpowiedzialność za kształtowanie siódmej prowincji zakonu templariuszy. Od 1751 r. ustanowił w masonerii Ryt Ścisłej Obserwy. Propagował ideę genezy ruchu masońskiego od templariuszy. W 1751 r. założył kapitułę Ścisłej Obserwy na Trzech Kolumnach w swoim majątku Unwürde, do którego początkowo należeli tylko on sam i jego najlepszy przyjaciel z dzieciństwa, von Schönberg.
W 1755 r. sporządził plan działania wspólnoty templariuszy, aby przyciągnąć do niej jak największą liczbę osób wysokiej rangi. Członkowie nadawali sobie ciekawe imiona. Sam Hund nosił imię Carolus eques ab Ense (łac. Karol, rycerz miecza) lub Chevalier de l’epée (franc. rycerz miecza). Według Hunda prześladowani templariusze mieli znaleźć czasowe schronienie na wyspach szkockich, by w sprzyjających warunkach odrodzić się w lożach masońskich. Celem obediencji Ścisłej Obserwy stać się miało przywrócenie dawnego blasku zakonowi templariuszy, a także odzyskanie jego rozległych majątków ziemskich, z których dochody byłyby dzielone pomiędzy członków. W dalszej perspektywie zamierzali zlikwidować istniejące Kościoły i państwa, które zastąpić miała powszechna dyktatura teokratyczna, poprzedzona zjednoczeniem wyznań i narodów chrześcijańskich. Praktyczna działalność bieżąca owych braci-rycerzy sprowadzała się jednak do okolicznościowych, pełnych przepychu ceremonii oraz studiowania „wiedzy tajemnej”. Rycerze w fartuszkach składali śluby absolutnego posłuszeństwa, stąd ich nazwa strictae observantiae, w odróżnieniu od wolnomularzy wolnej lub łagodnej obserwy, jak określano braci rytu angielskiego. Von Hund zmarł 8 listopada 1776 r. w Meiningen w Turyngii.
Von Hund był przyjacielem najstarszego syna pierwszego ministra Rzeczpospolitej Henryka Brühla, czyli starosty warszawskiego Alojzego Fryderyka Brühla (1739 — 1793), generalnego inspektora Ścisłej Obserwy Niemieckiej. Brühlowie panowali na Brodach, to tu ok. 1780 r. powstał sarkofag upamiętniający przyjaciela Alojzego, czyli von Hunda oraz Christiana Ludwiga von Gablenz (1715—1775). W 1775 r. powierzono mu funkcję wielkiego łowczego dworu saskiego. Wcześniej pełnił podobną funkcję w Warszawie. Zmarł w Brodach w czasie podróży z Warszawy do Drezna. Na sarkofagu upamiętniającym Hunda i Gablenza pełnym masońskiej symboliki znajduje się łacińska inskrypcja: „PIIS MANIBUS AMICORUM“ znaczy: „Oddanymi rękoma przyjaciół”. Zrekonstruowany sarkofag w brodzkim parku, dzięki Fundacji Reemtsma odsłonięto 12 kwietnia 2018 r. Trzy kolumny von Hunda dadzą początek innej loży w regionie.
Między Warszawą, Kołem, a Żarami
Pogranicze śląsko — łużyckie odegrało ważną rolę w historii polskiego wolnomularstwa.
W maju 1772 r. za sprawą Karla Gotthelfa von Hunda odbył się w Kole pod Brodami konwent, któremu przewodził major von Weiler, który pełnił funkcję „magistri ambulante” (co można by przetłumaczyć, jako „wędrownego nauczyciela”). Oczywiście on również zgodnie z rytem Ścisłej Obserwy nosił poetycki tytuł templariuszowski, a brzmiał on „Eques a spica aurea”, czyli „Rycerz złotego kolca”.
W dziejach masonerii zjazd ten znany jest jako „Konwent kolski”. Miał być to początek rozbudowy Ścisłej Obserwy poza kraje niemieckie, które to zadanie zlecił von Hund hrabiemu von Kufsteinowi.
Aby nie budzić złych emocji wśród mieszkańców, zjazd założycielski odbył się oficjalnie jako spotkanie plantatorów tytoniu i hodowców jedwabników.
Oczywiście gospodarzem zgromadzenia był starosta warszawski, cześnik koronny Rzeczpospolitej oraz generał polskiej artylerii konnej hrabia Alojzy Fryderyk Józef Brühl (1739 — 1793). Był on członkiem odnowionej w Warszawie w 1758 r. loży „Les trois frères” (pol. Towarzystwo Trzech Braci). W 1767 r. przemianowano ją na lożę “Cnotliwego Sarmaty”.
Nowe oblicze nadał tej loży właśnie Fryderyk Alojzy Brűhl urządzając ją na wzór loży drezdeńskiej, czyli de facto Ścisłej Obserwy. Władzę w tej loży pod nieobecność Brűhla przejął jednak August Moszyński, który przemianował ją na Wielką Lożę.
Pod wpływem przybyłego do Rzeczpospolitej z Francji Jeana de Toux de la Salverte podzieliła się ona na trzy warsztaty: niemiecki “Trzech Braci”, francuski “Jedność Doskonała” i polski “Cnotliwy Sarmata”. Z czasem jednak działalność tej loży zamarła. No cóż, konfederacja barska, a następnie I rozbiór Rzeczpospolitej nie sprzyjały jej działalności. Moszyński wyjechał z Warszawy, stąd działania Brűhla i konwencja w Kole.
Oczywiście Brűhl też posiadał pompatyczne imię masońskie, które brzmiało „Eques a gladio ancipite”, czyli „rycerz z ostrzem miecza”. Na konwencie w Kole został mianowany przez księcia Fryderyka Ferdynanda Brunszwickiego i von Hunda Wielkim Wizytatorem Polski, który oddał nową diecezję pod zwierzchnictwo księcia.
W początkach 1774 r. Brűhl powołał siedmioosobową Prefekturę Ścisłej Obserwy, która miała stanowić przyszłe kierownictwo masońskie tego rytu w Rzeczpospolitej. 13 czerwca 1774 roku powołana Prefektura założyła pierwszą placówkę pn. “Karol pod Trzema Hełmami”.
A zatem konwent w Kole doprowadził do tego, że latach 1774 — 1781 ryt Ścisłej Obserwy był dominujący w wolnomularstwie polskim. Z czasem jednak została ona wyparta z naszego kraju za sprawą działalności Ignacego Potockiego (1750 — 1809) — wielkiego pisarza litewskiego i prezesa Rady Nieustającej. Potoccy reprezentowali stronnictwo profrancuskie, tak też po I rozbiorze wpływy saskie zastępowały wpływy francuskie, także w kwestii masonerii. Ostatecznie 15 lipca 1781 r. została zawieszona działalność wszelkich komórek Ścisłej Obserwy w Rzeczpospolitej.
Wspomniana wcześniej loża „Pod Trzema Kolumnami” w Guben została objęta w 1776 r. przez Friedricha Gottloba von Wiedebach (1744 — 1800) z Biecza koło Brodów. W liście do loży w Ratyzbonie pisał w 1782 r.: „Wcześniejsze nadużycia i korupcja, które miały miejsce w niemieckiej masonerii od wielu lat doprowadziły do tego, że założona w 1772 r. w Guben na Dolnych Łużycach loża masońska przyłączyła się do Ścisłej Obserwy (…) Loża Trzech Kolumn była już tak rozbita, że już na początku 1774 najlepsza część tych braci, którzy w masonerii szukali przyzwoitej inspiracji i godnego zajęcia dla umysłu i serca rozsądnego człowieka, i dla których stało się to obrzydliwe — nic nigdy nie można było zobaczyć ani usłyszeć w lożach poza żmudne powtarzanie pustych ceremonii i niespójnych rytuałów, pozbawionych „całkowicie wszelkiej rzeczywistości”, do których zresztą dołączyło niemoralne, niebraterskie i obraźliwe zachowanie różnych członków loży, skandaliczne rozstania częściowo przez formalną rezygnację, częściowo milcząco; i przez to ta loża popadła w taką ruinę; że: od siedmiu lat” (czyli od 1775 r.) nie odbywały się żadne zebrania i wszystko się rozpadło”.
Niemniej loża przetrwała, a brat Hazberg poprosił majora piechoty saskiej von Christianiego z Karlsburgu stacjonującego w Dreźnie, o „przywrócenie porządku w naszej loży”.
Okazało się, że większość jej aktywnych członków, czyli sześciu braci gubińskiej loży „Pod Trzema Kolumnami” mieszka w Żarach, czyli ówczesnym Sorau. Byli to: Friedrich August Just, Balthasar Erdmann von Mühlen, Karl Brescius, Johann Gottlob Leopold, von Reinsberg zu Bertelsdorf, oraz Sigismund August Petri (1746 — 1826). Ten ostatni, to pionier żarskiego kapitalizmu — założyciel pierwszej manufaktury, która powstała w 1783 r. w Pałacu Zabaw (Tummelhaus Lustpalast). Zatrudniał w niej sto osób zajmujących się przemysłową produkcją sukna. Ufundował także stypendium dla żarskich uczniów.
W 1782 r. Christiani postulował: „aby tu na Dolnych Łużycach założyć własną lożę, całkowicie niezależną od poprzedniej macierzystej loży w Görlitz”. Ale stwierdził również, że nie należy odbudowywać loży w Guben, ale trzeba to zrobić w Sorau. Czemu tu? Ano twierdzi że decyzja należy do Alojzego Fryderyka von Brühl, „który jest przełożonym zjednoczonych lóż, odpowiedzialnym za porządek wszystkich lóż”. Rok ten jest znamienny, wszak właśnie niedawno wygasły wpływy rytu Ścisłej Obserwy w Rzeczpospolitej promowanego przez Brühla.
16 lutego 1782 r. odbyły się w Lipnkach Łużyckich narady między braćmi: Justem, von Bünau, von Mühlen, Bresciusem i Leopoldem, w których uzgodniono, że brat von Bünau przejmie młot — symbol władzy nowopowstałej loży od Wiedebacha.
Von Bünau dobitnie przedstawił swoje warunki przejęcia kierownictwa nad lożą. Zależało mu, aby odnowiona loża byłą całkowicie wolna od wszelkich powiązań z poprzednimi zwyczajami związanymi ze Ścisłą Obserwą. Nie spotkało się to ze zrozumieniem von Wiedebacha przywiązanego do rytu Ścisłej Obserwy. Ciągle także trudno było zerwać związki z lożą w Görlitz, ale w końcu udało się wyłonić nowe władze. Lożą kierować miał von Just i von Bünau. Nowym skarbnikiem został brat Petri, sekretarzem brata von Mühlen, a mówcą brat Leopold.
Niemniej fatum dawnych czasów krążyło nad tą lożą. Znów bracia nie mogli się porozumieć. Miotali się jaka ma być obediencja. Czy siedziba ma być w Żarach, czy jednak w większym Guben, gdzie zresztą stacjonowali oficerowie, którzy też byli członkami loży? Niemiej żarscy masoni robili swoje dzieląc się swym majątkiem na potrzeby kształtowania oświeconego społeczeństwa.
Wśród dzieł Zygmunta Augusta Petri należy wymienić założenie romantycznego parku w Lesie Miejskim (teren dawnych koszar). W 1784 r. oddano tu do użytku pustelnię, na której umieszczono łacińską sentencję: „Procul hinc procul ite profani” („Odejdź, odejdź stąd bluźniercze”), ale w wersji, gdzie „ite” zastąpiono „est” (powinno być raczej „este”), i powinno brzmieć za Wergiluszem: „Procul, o procul este profani”, co zmienia sens na „Precz, precz niewtajemniczeni”. A zatem wstęp mieli tu pierwotnie jedynie członkowie loży masońskiej. No cóż tego rodzaju tajemnicze i inteligentne zabawy słowne wpisywały się w wolnomularską tradycję.
Wolnomularze na zamku w Trzebielu (1806 — 1811)
Po ponad dwóch dekadach od reaktywowania w Żarach dawnej gubińskiej loży „Pod Trzema Kolumnami”, w niespokojnych latach wojen napoleońskich powstała nowa loża. Tym razem w drugim pod względem znaczenia mieście ziemi żarskiej czyli w Trzebielu.
Inicjatorem nowej loży wolnomularskiej o starej nazwie „Pod Trzema Kolumnami” był Karl Gottlob von Anton. To niezwykle intrygujące, że ów wybitny badacz kultury i języka Serbołużyczan przyczynił się do powstania masońskiej loży w Trzebielu. Ówcześnie miasto wciąż było bastionem słowiańskiej ludności na ziemi żarskiej leżącej na Dolnych Łużycach.
K. G. von Anton urodził się w górnołużyckim Lubaniu 23 lipca 1751 r. w rodzinie kupieckiej. Od 1770 r. studiował prawo na uniwersytecie w Lipsku, gdzie w 1774 r. uzyskał tytuł magistra filozofii, a w następnym roku tytuł doktora prawa. Tutaj zetknął się po raz pierwszy z masonerią — został przyjęty do lipskiej loży „Minerva”. W 1775 r. zamieszkał w Zhorjelcu, czyli Görlitz, gdzie podjął pracę jako adwokat. W tym czasie napisał liczne rozprawy oraz eseje prawnicze i historyczne m.in. w 1779 r. wydał „Historię zakonu templariuszy”, co nie dziwi zważywszy na jego wolnomularską przynależność. W l. 1799—1802 ukazała się w trzech tomach jego przełomowa dla historii Łużyc „Historia niemieckiego rolnictwa od najdawniejszych czasów do końca XV w.”. W 1779 r. był współzałożycielem Górnołużyckiego Towarzystwa Naukowego (niem. Oberlausitzische Gesellschaft der Wissenschaften). Od początku działalności żarskiej loży „Pod Trzema Kolumnami”, która powstała w 1782 r. korespondował i współpracował z jej członkami. W 1797 r. został senatorem (radnym) w Görlitz. W 1802 r. nadano mu szlachectwo. Był członkiem zgorzeleckiej loży masońskiej „Pod Koronowanym Wężem” (niem. Zur gekrönten Schlange), ale również drugiej „Trzy płomienie” (niem. Zu den 3 Flammen). Jako delegat rady miejskiej był od 1806 r. ławnikiem sądowym dzięki czemu wywarł silny wpływ na życie duchowe Łużyc. Przyczynił się do rozwoju sorabistyki oraz stworzył podstawy slawistyki w Niemczech. Już w 1777 r. postulował porównanie struktury gramatycznej języków dla uznania ich wzajemnych relacji i rozważenia kwestii etymologicznych. W związku z tym można uznać K. G. von Antona za twórcę „lingwistycznej paleontologii”, szczególnie w zakresie badania początków dawnych Słowian. Zmarł 17 listopada 1818 r. w Görlitz i został pochowany na cmentarzu Nikolaikirchhof.
To on tchnął nowe życie w działalność wolnomularską na ziemi żarskiej, przyczyniając się do rozpoczęcia w październiku 1806 r. pracy nowej loży „Pod Trzema Kolumnami”. Była to loża zaliczana do nurtu zwanego pod niemiecką nazwą „Johannisloge”, czyli takiej, która przekazuje swoje treści nauczania w trzech stopniach (uczeń, czeladnik, mistrz). Nauczanie oparte jest na konstytucji Pierwszej Wielkiej Loży Anglii z 1723 r. zwanej „Starymi Obowiązkami” (Old Charges). Wszyscy członkowie takich lóż, bez względu na stopień wtajemniczenia czy zadania, uważają się za równych sobie braci i demokratycznie podejmują decyzje w swojej loży. Symbolicznym kolorem podstawowym jest niebieski, stąd polskie określenie „masoneria błękitna”. Patronem tych lóż jest Jan Chrzciciel, a ich świętem jest oczywiście dzień św. Jana.
Założenie loży w Trzebielu związane było z przyjaźnią, jaka łączyła K. G. von Antona i właściciela Cielmowa (niem. Zilmsdorf) Johanna Hermanna von Reibnitz, którego Anton polecił swej macierzystej loży w Hamburgu na funkcję „mistrza katedry” — „Meister von Stuhl” (Czcigodnego Mistrza) w nowej loży.
Oprócz von Reibnitza do trzebielskiej loży przystąpiło 10 maja 1806 r. sześciu braci: Friedrich August Schürer — kupiec z Trzebiela, saski porucznik Freidrich August von Carlowitz — ziemianin z Döben, pruski porucznik Hans Friedrich Christian Benno Freiherr von Luttitz z Kamienicy, Christian Friedrich Dorrovius — senator (radny) i chirurg z Trzebiela, Johann Christian Geisenheimer — urzędnik saski również z Trzebiela oraz 83-letni saski kapitan Hans Caspar Keck von Schwarzbach z Miłowic. Czyli zgodnie z wolnomulaskim prawem było siedmiu członków, którzy mogli założyć lożę, za zgodą zwierzchniej loży, którą wyjednał K. G. Anton.
Trzebielska loża rozpoczęła pracę 17 października 1806 r. Na świątynię loży wybrano salę trzebielskiego zamku. To tu o 20.45 zebrało się pięciu braci, pod przewodnictwem nowego mistrza katedry F. A. Schürera. Wyjaśnił on dlaczego inauguracja nie mogła się odbyć wcześniej, choć było to bardzo lakoniczne tłumaczenie i dlaczego musiała się odbyć, „zanim nastąpią kolejne zakłócenia”. Można się domyślać, co było powodem owych zakłóceń. Mianowicie raptem trzy dni wcześniej — 14 października 1806 r. odbyła się wielka bitwa pod Jeną i Auerstedt, w trakcie której Napoleon I i jego marszałek Louis Nicolas Davout rozgromili armię pruską i wspierające je oddziały saskie. Niemniej uznano, że nadszedł najwyższy czas Wschodu i należy zacząć pracę, którą rozpoczęło przekazanie pełnomocnictwa von Reibnitza do utworzenia loży. Zawierało ono zgodę Pierwszej Wielkiej Loży Anglii, loży w Hamburgu i zgorzeleckiej loży „Pod Koronowanym Wężem”. Wyrażano przy tym szczególne podziękowanie dla K. G. von Antona. Brakowało co prawda rytualnego dywanu masońskiego (tapis), zawierającego wolnomularskie symbole, ale poradzono sobie wykonując odpowiednie rysunki kredą na podłodze. Warto w tym momencie zatrzymać się na owym wolnomularskim kodzie graficznym. Najważniejsze symbole to:
Cyrkiel — jako wyobrażenie mądrości, wiedzy, rozumu, twórczych i aktywnych sił Boga oraz człowieka. Tworząc okrąg, czyli nieskończoność i punkt — początek, symbolizuje absolut. Węgielnica, zwana też ekierem — symbolizuje równowagę i szczerość. Świątynia Salomona — symbolizuje dążenie do zjednoczenia ludzi. Oko to świadomość i mądrość, oraz symbol Wielkiego Architekta (inaczej Absolut — wcielenie Boga, a może raczej platońskiego Demiurga). Słońce to rozum, gwiazda z kolei to wiedza i doskonałość. Wschód, czyli Orient to święty kierunek wolnomularzy — tam mają miejsce najważniejsze dla masonów wydarzenia, wszystko co ważne, dzieje się na wschodzie czegoś. Zachód oznacza miejsce, skąd przybywają do lóż profani, czyli niewtajemniczeni. Północ to godzina rozpoczęcia prac loży. Chodzi jednak o południe astronomiczne. Stanowi ona tylko symbol, bo w rzeczywistości masoni w lożach zaczynali działania wieczorem. Południe to godzina zakończenia prac loży. Litera „G” — stanowi najprawdopodobniej odniesienie do wyrazów „grand”, lub „grande”, czyli „wielki” oraz do greckiego „gnosis”, a zatem „wiedza”. Akacja to symbol nieśmiertelności i dążenia ku światłu (akację posadzono na grobie zabitego Hirama). Kolumny Boaz i Jakin — miejsce „pobierania płacy”, czyli nabywania wiedzy wolnomularskiej oraz kolumny Enocha. Według legendy Enoch stworzył dwie kolumny: z marmuru i z brązu, by ani powódź, ani ogień nie zniszczyły uniwersalnych prawd, jakie Enoch postanowił zapisać na kolumnach. No i oczywiście są trzy kolumny architektoniczne (jak również liczba trzy), które symbolizują zasadę trzech wartości: wiedzy, piękna i siły. Takie też wartości miały przyświecać członkom trzebielskiej loży „Pod Trzema Kolumnami”.
Na działalność trzebielskiej loży otrzymano kredyt 100 talarów od zgorzeleckiej loży macierzystej. Nie była to wielka suma, ale dzięki bratu Leonhardowi, który był malarzem, udało się niskim kosztem „pięknie przyozdobić” masońską świątynię na trzebielskim zamku. Pracę w nowym, niespokojnym roku wojny 1807 r. rozpoczęto 1 stycznia od „Schwesternfest”. „Święto Sióstr” było uroczystością na którą zapraszano partnerki wolnomularskich braci. Panie przypinały do sukni zielone wstążeczki z napisem: „Mądra przyjemność z życia i miłosierdzie” lub „Jedność i cnota”. Jeśli wstążka była otoczona różami, to była przeznaczona dla narzeczonej. Same kobiety do lóż masońskich nie były przyjmowane, ale dla żon i kandydatek na nie, organizowano owe przyjęcia z wykwintnym obiadem i muzyką. Uznano to jednak w tym trudnym czasie za pewien nietakt. Niemniej organizowano Święta Sióstr także w następnych latach — 1808 i 1809 zacieśniając więzy ze zgorzelecką lożą, przyjmując na nich siostry wraz z braćmi z Görlitz. Zresztą trzebielscy masoni również uczestniczyli w takich świętach organizowanych przez macierzystą lożę w Görlitz. Zawieszono je jednak w 1810 r. Sytuacja w Europie wciąż była napięta, a zbliżała się kolejna wojna…
Schyłek trzebielskiej loży (1811 — 1815)
Zebrania trzebielskiej loży „Pod Trzema Kolumnami” miały odbywać się raz w miesiącu i początkowo zapał nie opuszczał wolnomularzy. Niemiej dramatyczne wydarzenia epoki napoleońskiej sprawiły, że masoni przeniosą się w inne miejsce.
Co prawda początkowo do loży w Trzebielu oficjalnie należało dziesięciu braci, ale tylko czterech mieszkało w samym mieście. Przyjmowano nowych członków, ale oni również wywodzili się spoza Trzebiela. I tak na przykład 30 maja 1808 r. przyjęto królewskiego saksońskiego inspektora akcyzowego i właściciela dobra rycerskiego w Barściu/Forst, Johanna Wilhelma von Drabiziusa (ur. 6 marca 1767, przyjęty 2 grudnia 1805 r. do loży „Zum Brunnen in der Wüste”/”Krynica na Pustyni” w Chociebużu/Cottbus). Niemniej ze względu na osobiste interesy, oraz służbowe podróże swe kierownictwo złożył Friedrich August Schürer (trzebielski kupiec, ur. 1768, przyjęty w 23.10.1804 r. do loży „Zum goldenen Apfel”/”Pod Złotym Jabłkiem” w Dreźnie). Od tego momentu w protokołach loży pojawiają się skargi na bierność niektórych braci. Święto fundacyjne loży w 1808 r. ponownie poprowadził brat Johann Hermann von Reibnitz. W drugiej połowie listopada 1809 r. dokonano sześciu przyjęć. Być może ma to też coś wspólnego z faktem, że w tym czasie podjęto próbę ponownego założenia loży w Żarach. Zresztą brat Geisenheimer, który był dzierżawcą trzebielskiego zamku już w 1810 r. chciał przenieść siedzibę loży do Sorau. Konflikt w tej sprawie sprawił, że loża wyniosła się z zamku do domu Schürera, w którym zaczęto organizować spotkania od 26 października 1811 r. W tym czasie kilku braci, aby skuteczniej promować cele stowarzyszenia, zawiązało bliższy związek, w którym określono specjalne cele: po pierwsze — przyjaźń między braćmi, po drugie — wsparcie radą i działaniem i po trzecie — promocja wszystkiego co dobre i określone szczegółowo w specjalnych oświadczeniach i przepisach. Na przykład, że brat (członek loży) ma pierwszeństwo przed wszystkimi innymi: „Jeżeli sytuacja jednego lub drugiego wymaga od nas rzeczywistej pomocy, należy mu jej udzielić szybko, bezwarunkowo i nie oszczędzając profanów”.
W związku z ówczesną sytuacją trzebielscy masoni planowali ufundować w Lipinkach Łużyckich (Linderode) dom dla wojskowych weteranów i inwalidów.
W 1811 r. loże znajdujące się w Saksonii, która stała się 20 grudnia 1806 r. królestwem, weszły w skład Wielkiej Loży Krajowej Saksonii (Große Landesloge von Sachsen). Akces trzebielskiej loży „Pod Trzema Kolumnami” został złożony, choć niechętnie, 24 stycznia 1812 r. Unia Królestwa Saksonii z Księstwem Warszawskim (król saski Fryderyk August I, którego jeszcze Konstytucja 3 Maja ustanawiała polskim władcą po śmierci Stanisława Augusta Poniatowskiego, był również głową tej namiastki polskiej państwowości stworzonej przez Napoleona), sprawiła że nadzór nad trzebielską lożą miał sprawować major wojsk polskich Christian Friedrich Edler von Hummitzsch, naczelnik okręgu administracyjnego w Brodach.
Nowym mistrzem loży w Trzebielu został wybrany właściciel dóbr w Miłowicach, kapitan armii saskiej Karl Keck von Schwarzbach, starszy Państwa Stanowego Żary — Trzebiel, późniejszy starosta żarski w czasach pruskich (pełnił ten urząd w l. 1817 — 1824). W 1812 r. w loży jednak źle się dzieje, pojawiają się wnioski o wystąpienie z loży. Została podwyższona składka członkowska z 4 do 6 talarów, oraz pojawił się pomysł by zbudować zupełnie nową siedzibę loży, co oczywiście również kosztowało. Do tego dochodziły sprawy związane z obejmowaniem dzięki masońskiej protekcji stanowisk państwowych. W te spory nominacyjne wmieszany był m.in. szambelan Lubieniecki.
W efekcie tych ostrych sprzeczności oraz niepowodzenia założenia domu dla weteranów i konfliktu z bratem von Seckendorfem założyciel loży Johann Hermann von Reibnitz postanowił w sierpniu 1812 r. o jej zamknięciu. Jak pisał w liście: „Żegnaj! Moje uczucia pozostają takie same, tj. tam gdzie jest S. (prawdopodobnie chodzi o von Seckendorfa — przyp. R.S.), nie możemy być razem. Jednak dobro loży jest naszym obowiązkiem”. Sytuacja międzynarodowa i wewnętrzna Saksonii też się skomplikowała — Napoleon poniósł klęskę wyprawiając się na Moskwę. Księga członków z 24 października 1812 r. jako miejsce zamieszkania brata Karla Keck von Schwarzbach wymienia „niewolę w Kijowie”. W owym spisie jest mowa o jednym członku honorowym, czyli von Antonie, 48 członkach — braciach i 4 kandydatach loży, która właśnie kończyła swój żywot.
Wolnomularze w Żarskim Lesie (1820 — 1836)
Wraz z kongresem wiedeńskim, zamianą przynależności państwowej ziemi żarskiej, która została włączona do Królestwa Prus, odrodziła się, przynajmniej formalnie i zmieniła swą przynależność loża „Pod Trzema Kolumnami” w Trzebielu. Wybrano podległość najmłodszej z trzech pruskich wielkich lóż założonej prawdopodobnie w 1752 r. w Berlinie. W 1765 r. książę Edward August, książę Yorku i Albany, brat Jerzego III króla Wielkiej Brytanii oraz księcia hanowerskiego przejeżdżał przez Berlin i przyjął rolę protektora tej loży, która na jego cześć została nazwana „Loge Royale d’York de l’Amitié” („Loge Royal York zur Freundschaft“/”Królewska Loża Yorku pod Przyjaźnią”). 17 czerwca 1818 r. odbył się rytuał afiliacyjny trzebielskiej loży. Okazało się jednak, że reaktywowana organizacja ma problem z pełnym zatwierdzeniem, a zniecierpliwiony Schürer przeznaczył dotychczasową siedzibę loży na inne cele.
Skończyło się to tym, że radca Friedrich Wilhelm Schlinzigk, właściciel dóbr w Matuszowicach, wraz z Drabiziusem i Reibnitzem rozpoczęli rozmowy z Wielką Narodową Lożą Macierzystą pod Trzema Globami (Große National-Mutterloge „Zu den drei Weltkugeln“) — najstarszą pruską lożą założoną 13 września 1740 r. w Berlinie.
Ku rozgoryczeniu trzebielskich braci Schlinzigk stał się faktycznym założycielem nowej loży „Zu den drei Rosen im Walde”, czyli „Pod Trzema Różami w Lesie”. Brat Schlinzigk 7 stycznia 1800 r. został przyjęty do berlińskiej loży „Zum flammenden Stern” („Pod Płonącą Gwiazdą”) — mieszkał wtedy w Glossen (na północ od Löbau na Górnych Łużycach). W 1802 r. przeniósł się do Glauchau koło Chemnitz. Wstąpił do loży „Zur Harmonie” w Hohenstein gdzie zaliczył 2. i 3. stopień wtajemniczenia. W 1812 r. przeniósł się w do Żar jako dzierżawca Domeny Dworskiej (pozostałej po rządach Promniców, zakończonych w 1765 r.). Zbliżył się tu do Szwarzbacha i zaczął uczestniczyć w pracach trzebielskiej loży, pozostając członkiem loży w Hohenstein. 24 września 1813 r. wygłosił w Trzebielu przemówienie, w którym wyjaśnił, że armia ma szczególne możliwości praktykowania człowieczeństwa. Jako dzierżawca żarskiej Domeny rozporządzał dawnym Zamkiem Leśnym Erdmanna von Promnitz w Żarskim Lesie (zwanym dziś popularnie „Zielonym Lasem”). Co ciekawe budynek ten należał już wcześniej w latach 1791 — 1813 do prekursora żarskiej masonerii — Siegesmunda (Zygmunta) Augusta Petriego, który urządził tu fabrykę tytoniu i tabaki. Przedsiębiorstwo jednak podupadło (sam Petri ograbiony został przez pruskich żołnierzy) i wróciło do skarbu państwa, dołączając z powrotem do Domeny Dworskiej. Schlinzingk kupił zatem dawny zameczek myśliwski za 4060 talarów (można się też spotkać z informacją, że suma ta wynosiła 4015 talarów) na potrzeby nowej loży. Dodatkowo 2500 talarów kosztowała go przebudowa budynku i wejścia frontowego. Gdy wszystko było gotowe, Schlinzigk zażądał bardzo niskiego czynszu — 100 talarów za 8 pokoi, dużą sień, kuchnię, salę bankietową oraz piwnicę.
A zatem w pięknym otoczeniu dawnej menażerii Promniców na wzgórzu na którym w latach 1706 — 1709 powstała rezydencja myśliwska hrabiego Erdmanna II von Promnitz (1683 — 1745) — Zamek Leśny, została 18 stycznia 1820 r. założona nowa żarska loża „Pod Trzema Różami w Lesie”. Przewodził jej jako „Meister von Stuhl” — „mistrz katedry” Friedrich Wilhelm Schlinzigk wybrany na to stanowisko 29 maja 1820 r.
Nowa świątynia masońska w Żarskim Lesie, ale też proza życia. Trzeba było spłacić stare długi i ostatecznie zerwać związki z trzebielską lożą. Niemniej nowa loża „Trzy Róże w Lesie” szybko zyskiwała popularność.
Po pewnych zawirowaniach do żarskiej loży włączono braci z dawnej trzebielskiej loży „Pod Trzema Kolumnami”. Chodziło o to, by zachowali swoje stopnie wtajemniczenia w nowej loży. I tak znaleźli się w niej i Schürer, Schwarzbach, Seckendorf, jak również bracia Rabenau. Ale to nie oni byli założycielami żarskiej loży, więc odrzucono roszczenia Wielkiej Loży Royal York/ Loge Royal York zur Freundschaft do narzucenia podległości wolnomularzom w Sorau. A zatem żarska loża podlegała Wielkiej Loży pod Trzema Globami/„Zu den drei Weltkugeln” w Berlinie.
Mistrz Friedrich Wilhelm Schlinzigk (1770 — 1838) poniósł największe koszty finansowe założenia nowej loży, ale mimo tego podarował jej też fortepian. Wysokość składki członkowskiej określono na 3 talary, ale w rzeczywistości postnapoleońskiego kryzysu monetarnego, przeliczano wartość na złote talary, co podnosiło składkę na 5 i ćwierć talara. Mimo wszystko było taniej niż dawniej w trzebielskiej loży. Niemniej za przystąpienie do loży trzeba było zapłacić aż 30 talarów, bo kolejne stopnie wtajemniczenia kosztowały — za 2. (czeladnika) trzeba było zapłacić 10 talarów, a za 3. (mistrza) oczywiście 20 talarów. A to nie wszystko. Każdy członek loży musiał wnieść do niej aport rzeczowy. A była to… srebrna łyżka. Włączane były one do tzw. żelaznego inwentarza, który z czasem (w 1890 r.) zostanie sprzedany na potrzeby tzw. fundacji Klinkmüllera za 280 marek.
Początkowo do loży należało 25 osób, ale już rok później było 42 członków zwykłych, 2 honorowych oraz pięciu kandydatów. W tym gronie nie zabrakło oczywiście starosty Karla Keck von Schwarzbacha, ale dołączył do niego również jego syn — porucznik Wilhelm. Wśród innych byli m.in. diakon i dyrektor szkoły Gottlieb Erdmann Reichenbach, adwokat i burmistrz Żar Friedrich Wilhelm Zwanziger (1778 — 1847), rektor i konrektor żarskiego gimnazjum dr Karl Friedrich Adler (1781 — 1856) czy Johann Daniel Rauert (1787 — 1847), właściciel żarskiej drukarni.
W sprawozdaniu z 24 czerwca 1821 r. zapisano: „Należy z wielką satysfakcją zauważyć, że nasz czcigodny Porządek pomimo wszystkich nienawistnych tekstów o masonerii, które od kilku lat docierają do wiadomości profanów, to niemniej jednak, jak słońce wschodzące nad trującymi mgłami, wschodzi w pełni, a poczucie dobra i piękna każdego nowoprzyjętego sprawiło, to owa Loża bardzo szybko stała się szanowana i godna pracy.”
Już w maju 1822 r. postanowiono organizować nie jedno, a dwa posiedzenia loży miesięcznie. Z powodu odległości miejsc zamieszkania, a siedzibą loży, praca zaczynała się o 10 rano, ale już w drugim stopniu (czeladnika) o 16.00. Zawsze był poczęstunek i bratni posiłek w grupach. Z okazji Bożego Narodzenia w 1820 r. członkowie loży kupili 30 klastrów, czyli ok. 100 m3 drewna opałowego dla najuboższych. Podobnie czyniono w następnych latach obdarowując drewnem najuboższych. Wspierano także finansowo pogorzelców w spalonych miejscowościach: Przestawilk/Pritzwalk (na północnym zachodzie Brandenburgii), Sulęcin (Zielenzig), Loitzen, Bryland/Freidland (Dolne Łużyce/Brandenburgia), czy też Międzyrzecz/Meseritz.
Szczególnym dniem dla żarskich masonów był dzień 31 grudnia, wtedy odbywało się najbardziej uroczyste posiedzenie. Nadal obchodzono Święto Sióstr, ale odbywało się ono w dzień świętego Jana. Z czasem jednak przyjęto zasadę, że nie będzie ono obchodzone w ten najważniejszy dla loży dzień św. Jana i przesilenia letniego, a odbywać się będzie co dwa lata. Inne ważne święto to dzień założenia loży — 18 stycznia, jednak w 1823 r. przyjęto, że święto założenia połączone będzie z obchodami inauguracji, czyli 29 maja. Przy okazji należy wspomnieć, że żarska loża została założona w roku 5820 i taką posługiwano się datacją w wewnętrznych dokumentach. Ale jak to? Otóż masoni liczą czas 4 tysiące lat wstecz od przyjętej daty narodzin Jezusa Chrystusa.
W tym samym czasie, czyli 200 lat temu, do żarskiej loży „Trzy Róże w Lesie” przyjęto katolickiego księdza Antona Worecky’ego, proboszcza z Drągowiny (Neuwaldau). Jak zanotowali żarscy wolnomularze: „kiedy zwracał się do nas o przyjęcie, poinformowaliśmy go o groźbach jego duchowych przełożonych wobec masonerii. Pozostał jednak wytrwały i stanowczy w dążeniu do swego celu, dlatego tym bardziej wahaliśmy się przed włączeniem go do wspólnoty, aż przekonaliśmy się, że znaleźliśmy w nim godnego członka”.
W 1824 r. swoje członkostwo w żarskiej loży zawiesił brat Johann Wilhelm von Drabizius z Barścia/Forstu, co uzasadniał zbyt dużą odległością miejsca zamieszkania od siedziby loży, oraz dużym nawałem „profańskich obowiązków”. Na stanowisku zastąpił go szwagier Schlinzigka, czyli Karl Wilhelm Haussding (1784 — 1852).
W dokumencie z czerwca 1824 r. można znaleźć egzaltowany manifest celów żarskiej loży: „Miłość była naszym hasłem. Miłość jest także wielkim mistrzowskim słowem, świętością masonerii, miłości, która emanuje od Boga, miłość, która oddycha i żyje uszczęśliwianiem ludzi i toczy odwieczną walkę z nędzą innych, miłość, która niesie pochodnię prawdy i oświecenia w każdy zakątek i jaskinię błędu, ponieważ wie, że nie ma większego zła dla istoty duchowej, jaką jest człowiek, która wyrosła z Boga, niż złudzenie i ciemność duszy”.
W 1826 r. Schlinzigk postanowił zaproponować sprzedaż Zamku Leśnego swym wolnomularskim braciom, uzasadniając to trudną sytuacją materialną. Co prawda doceniano piękne położenie budynku pośród bukowo — dębowego lasu, ale bracia nie byli skłonni kupować tej nieruchomości ze względu m.in. na zbyt duże oddalenie od miasta — podróż z Żar trwała ówcześnie pół godziny, a dojazd Rautenkranz Alee, czyli dzisiejszą al. Wojska Polskiego określano jako trudny, zwłaszcza w okresie zimowym.
W dokumencie z 1829 r. można przeczytać: „Nasz Wschód nie jest w stanie zabłysnąć swoimi czynami i dziełami na horyzoncie masońskim, gdyż składa się z niewielkiej liczby braci. Z uspokajającym przekonaniem możemy powiedzieć, że wiernie strzeżemy klejnotu masonerii i nigdy nie zaniedbujemy składania naszych małych ofiar na ołtarzu miłosierdzia, o ile pozwalają na to nasze siły”. Niemniej faktycznie, niewielki i oddalony od miasta zameczek nie był najlepszą lokalizacją. Na przykład prace w III stopniu (mistrzowskim) zaplanowane na 7 stycznia 1830 r. odwołano, ponieważ z powodu burzowej niesprzyjającej pogody przybyło tylko czterech braci. Ale nawet w lepszym sezonie frekwencja często nie była lepsza. Nawet 29 maja 1830 r., kiedy obchodzono jubileuszowe 10. święto założycielskie loży, w protokole znajduje się gorzka uwaga, że przybyło jedynie 13 braci. W grudniu tego roku kierujący lożą Schlinzigk oświadcza, że choroba utrudnia mu działanie i należy wybrać nowego mistrza katedry. W 1833 r. nie jest już w stanie brać udział w obradach, a w 1834 r. głową żarskiej loży został Daniel Heinrich Blümke. Urodzony w Drezdenku/Driesen w 1783 r. został przyjęty do loży „Świątynia Cnót” w Schwedt, był sędzią kryminalnym, a po przeniesieniu do Żar został w 1825 r. członkiem żarskiej loży „Trzy Róże w Lesie”. Musiał on rozwiązać wiele problemów, m.in. władze pruskie uniemożliwiły loży dotychczasową działalność charytatywną (obawiano się społecznej aktywności, która mogłaby wymknąć się spod kontroli władz i doprowadzić do wzrostu nastrojów republikańskich). Ponadto nadal niewielu braci uczestniczyło w uroczystościach — na święcie fundacyjnym w 1835 r. było znowu jedynie 13 braci, a tylko 7 braci pojawiło się na przyjęciu urodzinowym króla 8 sierpnia tego samego roku. Dlatego Blümke nawiązał kontakt z kupcem Bensigiem, teściem nauczyciela gimnazjalnego brata Wilhelma Augusta Klinkmüllera (1804 — 1883). Ów wybudował kamienicę na pl. Zamkowym/Schlossplatz na wyłączny użytek loży (później własność przemysłowca Bornmanna). Lokalizacja była nieprzypadkowa zapewne także z powodu faktu, że Blümke był sędzią, a Bensig został mianowany wyższym urzędnikiem sądowym. Natomiast sam sąd… mieścił się w najbliższym sąsiedztwie kamienicy Bensiga, czyli w Pałacu Królewskim.
W dniu 24 czerwca 1836 r., obchodami dnia św. Jana oraz przyjęciem na nim braci: kupca Adolfa Fr. Lössnera (1804 — 1842), kupca i przemysłowca Friedricha Erdmanna Stillera (1792 — 1840) oraz porucznika, przemysłowca i wynalazcy Friedricha Augusta Offermanna (1797 — 1871) żarscy wolnomularze zakończyli pracę w Leśnym Zamku. Tym razem ich siedziba znalazła się w cieniu żarskiego pałacu.
W cieniu pałacu (1836 — 1847)
Nowa siedziba, to nowe otwarcie, które dawało nadzieję, że w żarską lożę wolnomularską tchnięte zostanie nowe życie.
Wszyscy liczyli, że nowy rozdział uda się rozpocząć już w dniu święta fundacyjnego w 1836 r., czyli 29 maja. Budowa kamienicy Bensiga nie mogła jednak zakończyć się tak szybko. Dlatego dopiero 26 sierpnia można było wprowadzić światło do nowych pomieszczeń loży. Okólnik, który nie został wydany na uroczystość św. Jana w tym roku, ale dopiero 1 września 1836 r., informował zrzeszone loże o wydarzeniu w następujący sposób: „Od kilku lat byliśmy świadomi konieczności przeniesienia siedziby naszej loży. Tak piękny i bogaty jak również stary budynek, w którym zaczynała się nasza działalność, urządzony w otoczeniu natury, tak odpowiedni jak jego otwarta struktura, lecz niemała odległość od miasta, zwłaszcza w gorszych porach roku, przeszkadzała często w wizytowaniu loży. Trudności, które zwykle stoją na drodze do zaspokojenia masońskiej potrzeby przestrzeni w mniejszych miejscowościach, również nas spotykały, aż do momentu, gdy pojawiły się w zeszłym roku wraz z wzniesieniem prywatnego budynku, którego fundator podjął się naszych negocjacji, aby dostosować jego budowę do naszych potrzeb. Mieliśmy tyle szczęścia, że przenieśliśmy nasz warsztat do miasta. Z najszczęśliwszymi nadziejami i najserdeczniejszymi błogosławieństwami świętowaliśmy święto wniesienia światła w naszej nowej świątyni 26 sierpnia. Zgromadzeni bracia z bliska i z daleka, nawet ci z dalekich, obcych Orientów przyjęli nasze zaproszenie, zaszczycając nas swoją obecnością.”
We wrześniu 1836 r. brat Schnieber przedstawił projekt statutu spotkań towarzyskich braci i sióstr w pomieszczeniach loży. Z wielką gorliwością zajmował się też pracą muzyczną. Nie tylko kierował ćwiczeniami śpiewu, ale także podjął w 1832 r. próbę stworzenia osobnego śpiewnika dla Loży. Chodzi o Johannesa Traugotta Schniebera pierwszego lekarza psychiatrę i drugiego chronologicznie dyrektora żarskiego Zakładu dla Obłąkanych (od stycznia 1816 r. do swojej śmierci 39 lat później). To on sprawił, że w zakładzie zatrudniono duchownego. Uważał, że nabożeństwa z muzyką przyczyniały się do uspokojenia i pocieszenia chorych, a to wspierało proces leczenia choroby. Na niedzielne nabożeństwa w swym zakładzie zapraszał mieszkańców miasta i okolicznych wsi. Chodziło o to, by dać pacjentom poczucie, że żyją normalnym życiem i są równi ludziom zdrowym. Przy tym starał się przekonywać lokalną społeczność, że pacjentów nie powinni się obawiać, ani otaczać ostracyzmem społecznym, ani nie określać chorych stygmatyzującymi określeniami typu kretyn, debil etc.
24 kwietnia 1838 r. loża straciła swego faktycznego założyciela br. Schlinzigka, który odkąd przeniósł się do Matuszowic/Matzdorfu, coraz mniej angażował się w działalność swego dziecka — „Loży Trzy Róże w Lesie”. Pochowano go cztery dni później na cmentarzu w Tzschecheln, czyli Dębince. Jego ciało spoczęło na starym cmentarzu. Murowana krypta nakryta była kamienną płytą, na której było wyraźnie widać symbolikę masońską i inskrypcję. Jego syn Karl Anton Schlinzigk został wybrany na następcę w reprezentacji żarskich masonów w wielkiej loży.
Żarscy masoni przy nowej siedzibie założyli ogródek służący uatrakcyjnieniu spotkań towarzyskich, które decyzją z 29 maja 1838 r. przeniesiono na czwartki.
Niemniej uważano, że brat Blümke nie był odpowiednim człowiekiem, aby ożywić żarską lożę. Brat Klinkmüller, który należał do loży od 1831 r. stwierdził, że praca loży polegała bardziej na powtarzaniu masońskich ceremonii i rytuałów lub po prostu czytaniu masońskich listów, co nigdy nie trwało długo. W końcu Blümke złożył oświadczenie, że „ze względu na profańskie sprawy” rezygnuje z przewodzenia żarskim masonom. Został 17 marca 1839 r. jednogłośnie wybrany honorowym mistrzem, a na skutek wyborów przewodnictwo przekazano doktorowi Schnieberowi.
W sprawozdaniu Rady Zarządzającej z 5 lipca 1840 r. opisano działania żarskich masonów pod nowym kierownictwem: „Staraliśmy się nie ograniczać pracy loży tylko do przedstawiania statutów, instrukcji i pism loży, ale przeprowadzać to samo poprzez prezentację merytorycznych wyjaśnień instrukcji udzielonych przez zasłużonego, unieśmiertelnionego brata Matzdorffa, a także poprzez odpowiednie wykłady na tematy etyczne masońskie i tajemnice przeszłości”. Brat Schnieber starał się zwiększyć oddziaływanie społeczne. Od 20 listopada 1839 r. postanowiono ponownie organizować zebrania wieczorne we środy i celebrować w te dni prosty posiłek braterski. Decyzją z 13 stycznia 1841 r. zezwolono także na przyprowadzanie na zebrania towarzyskie i posiłki braterskie osoby nie będące członkami loży. 4 sierpnia 1841 r. zatwierdzono 11-punktowy akt założycielski Loży, który podpisano 25 sierpnia 1841 r. Zawierał on m.in. następujące ustalenia. Po każdej loży instruktażowej, jeżeli co najmniej 9 braci zadeklaruje swój udział, zorganizować braterski posiłek, w którym mogą uczestniczyć tylko masoni. W dni w które nie zaplanowano pracy loży, bracia gromadzą się na obiadach i innych przyjęciach, na które br. mogą również przyprowadzać swoje żony i dorosłe dzieci jak również przyjaciół, nawet jeśli nie są masonami. Wprowadzona osoba nie będąca masonem nigdy nie może zamawiać ani płacić za nic dla siebie w Loży, ale zawsze jest gościem brata, który go wprowadził. W przypadku braku miejsca na Święto Sióstr, można wykorzystać na te bankiety świątynię (miejsce pracy Loży), oczywiście po usunięciu wszelkich dekoracji masońskich. Jak widać żarska loża przestała być w ściśle elitarnym stowarzyszeniem zbierającym się gdzieś w tajemnicy w lesie, ale stała się organizacją zrzeszającą śmietankę towarzyską, a przede wszystkim intelektualną ówczesnego Sorau.
Jak już wspomniałem brat Schnieber przykładał wielkie znaczenie do muzyki, tak podczas terapii swoich pacjentów, jak i pracy w Loży. W końcu udało mu się zakończyć prace nad śpiewnikiem, który 28 czerwca 1839 r. Rada Zarządzająca przedstawiła władzom do zatwierdzenia przez cenzurę. Podczas święta fundacyjnego w następnym roku — 29 maja 1840 r. oddano do dystrybucji 400 egzemplarzy wydrukowanego śpiewnika. Melodie skomponował nie byle kto, bo 7 było autorstwa drezdeńskiego nadwornego kapelmistrza i oczywiście masona Carla Gottlieba Reißigera, a 13 melodii skomponował żarski starszy nauczyciel Donath, który otrzymał za to puchar, list dziękczynny i butelkę wina za 15 talarów.