Myrra
nie ma nic gorszego
niż niemy krzyk
drzewa mirtowego
pod warstwą martwoty
goreje
tęskny duch
miliony słów zduszonych
sztywnością
widoczne są jedynie
bursztynowe strużki
myrrowe łzy
toczą się
po mojej
twarzy
tRaUmA
krzyczy
w najmniej oczekiwanym momencie
przebija się przez pytanie ekspedientki
będzie kartą czy gotówką?
przez śpiew ptaków w miejskim parku
przez złote przeboje w radiu zet
przez śmiech wujka przy grillu
przebija się przez każdy decybel
przez turkot kół w drodze na studia
przez hejnał i dzwony kościelne
przez ryk syren w rocznicę powstania
znowu umieram
pani ekspedientka spokojnie się uśmiecha
zazdroszczę jej
że ona nie słyszy
Do mojej małpki
lubię czuć ten chłód na dłoni
gdy obejmuję twoją
szyjkę
i ciepło w brzuchu
gdy połykam
w całości
a może to ty
połykasz mnie?
powoli
zjadasz
łza po łzie
myśl po myśli
aż w końcu nie ma nic
jedność ze wszechświatem
kosmos
konstelacje z moich rzygów
Wszechświatek
jest takie jedno buńczuczne dziecko
nazywa się
wszechświat
tupnie nóżką
i metropolie-wykałaczki
lecą jedna za drugą
rozbeczy się uparciuch
na domki made in china
topiąc garstkę
stu tysięcy ludzi
wszyscy skaczą wokół tego
przerośniętego bachora
a on zrobi
puf
gaśnie życia
skierka
Mały skur… książę
jest jeszcze inne buńczuczne dziecko
takie co w marynarce
bawi się samolocikami
kolega coś mu brzydko powie
a ten ryknie płaczem
i rzuci zabawką
narcyz w złotej pieluszce
nagle
budynki to nie budynki
auta to nie auta
ludzie to nie ludzie
wszystko to
kleks
kaprys małego gnojka
potem to już tylko zabawa
w króla ciszy
ani mru-mru
nie słychać nawet
głosu sumienia
Inner child
dość
proszę już nie mówić
o aborcji
mam usunąć
beztroskie śmiechy
tak jak dojrzałe maszyny?
mam usunąć
iskrzące oczy
które uśmiechają się
ciekawie
zamiast blaknąć od szarej opresji?
mam usunąć
zew życia
i wymienić go na zew
krwi
w walce o głupie
cyferki?
dorośli
abortujcie sobie trochę ciszej
najlepiej w drugim pokoju
dzieci chcą się bawić w spokoju
apatia
nie bój się krwawienia
ale wycieku
woli
kropla za kroplą