E-book
12.6
drukowana A5
Kolorowa
56.61
Szlak Pamięci

Bezpłatny fragment - Szlak Pamięci

W Hołdzie Armii Krajowej

Objętość:
110 str.
ISBN:
978-83-8431-213-1
E-book
za 12.6
drukowana A5
Kolorowa
za 56.61

Od Autora

„Szlak Pamięci. W hołdzie Armii Krajowej” to wędrówka przez miejsca, gdzie biło serce podziemia. W płomieniach ognisk, w ciszy meldunków i w szumie drzew odnajdujemy echo odwagi tamtego pokolenia.


To poezja, która nie tylko przypomina o walce, ale też odsłania codzienność żołnierzy Armii Krajowej — ich marzenia, tęsknoty, lęki i nadzieję. Każdy wiersz staje się świadectwem i modlitwą, hołdem dla tych, którzy odeszli, i przestrogą dla tych, którzy żyją.

1. Przysięga w cieniu

W ciemnych piwnicach, wśród szeptów nocy,

Padły słowa wiary, padły słowa mocy.

Ręce drżały, lecz serca płonęły,

Przysięgą wolności Polskę objęły.


Na starym stole krzyż i modlitwa,

A w oczach błyszczała niezłomna bitwa.

Choć wróg był silny, miał karę czekać,

Bo Polska uczyła się znowu nie klękać.


Ciche ulice, zakazane pieśni,

Kroki żołnierzy — odważne, rześkie.

Nadzieja rosła, jak płomień w dłoniach,

Choć każdy wiedział, że łatwo skonać.


Nie było sztandarów, nie było chwały,

Lecz każdy sercem ojczyźnie trwały.

Pod znakiem orła, pod znakiem krwi,

Szli w przyszłość wierni — żołnierze ci.


I kiedy cisza kończyła przysięgę,

W sercu żołnierza brzmiała potęgę:

„Ojczyzno, matko, w godzinie trudnej,

Będziemy wierni — aż do ostatniej.”

2. Podziemne miasto

Miasto pod miastem, ukryte w mroku,

Żyło nadzieją w każdą godzinę, każdą epokę.

Kurierzy biegli przez deszcz i ciemności,

Niosąc ojczyźnie ziarna wolności.


Gazeta w rękach, druk z piwnicy,

Prawda krążyła z rąk do ulicy.

Choć groził szubienicą każdy szept,

To wolny głos rozsadzał mur i grzech.


Dzieci roznosiły małe ulotki,

Jakby to były zwyczajne plotki.

A jednak każda litera drżała,

Bo była iskrą, co ducha wskrzeszała.


Gdzie wróg na straży, tam czaił cień,

A jednak człowiek nie bał się snem.

Podziemne miasto rosło w siłę,

Choć miało tylko serca i chwile.


Nie było łatwo, lecz każdy wiedział,

Że w tej podziemnej Polsce się siedział.

Armia Krajowa — naród w marszu,

Podziemna Polska — naród w kształcie.

3. Leśne oddziały

Wśród borów gęstych, wśród cichych dróg,

Kroczył żołnierza odważny próg.

Mchy były łóżkiem, gałęzie tarczą,

A wiatr im grał balladę walczą.


Karabin prosty, mundur znoszony,

A w sercach iskry — nigdy zgubione.

Każdy partyzant — wolności cień,

Co w lesie czekał na nowy dzień.


Nocą wypady, ogień, zasadzka,

Dla wroga każdy las — pułapka.

I choć w okrążeniu bywał ich trud,

Wiedzieli, że walka to honor i cud.


Pieśń partyzancka brzmiała pod niebem,

Mówiąc: „Ojczyzno, jesteśmy chlebem”.

Dla wolnej ziemi, dla wolnych pól,

Walczyli młodzi, walczyli w bój.


Leśne oddziały, leśny ich ślad,

Żyli i ginęli — tak rodził się świat.

Armia Krajowa, z lasów potęga,

Historia wieczna, której nic nie złamie.

4. Powstańcze serca

Warszawo, matko, wołałaś w lipcu,

Synowie twoi stanęli w szyku.

W sierpniowy poranek błyszczały oczy,

Żołnierz powstańczy w bój miał kroczyć.


Choć każdy wiedział — wróg był silniejszy,

A jednak wolność była piękniejsza.

Na barykadach chłopcy, dziewczęta,

Życie oddali, Polska pamięta.


Butelka z benzyną, granat w dłoni,

Na ulicznej wojnie duch się nie goni.

Płonęła stolica, płonęły mury,

Lecz nie płonęły serca, ni chóry.


Na dachach znaki, na ścianach wiersze,

Na barykadach walczyli wierze.

Każdy kamień Warszawy płakał,

Gdy żołnierz w wolność wiarę wplatał.


Powstańcze serca, niezłomne, wieczne,

A każdy krok — ojczyzny trwaniem.


Szlak partyzanta — pełen cierpienia,

W historii Polski żyć będą wiecznie.

Bo Armia Krajowa dała ci krew,

Byś, Polsko, mogła powstać jak lew.

5. Cień niezłomnych

Gdy wojna minęła, gdy wróg odszedł,

Został cień w lesie, w sercu przeszedł.

Żołnierze trwali, choć świat zapomniał,

A pamięć Polska ich dziś wspomina.


Nie mieli orderów, nie mieli sławy,

Choć każdy z nich był wierny sprawie.

W lasach, w kryjówkach czekali dni,

W nadziei, że Polska znów wolna drży.


Nowy wróg przyszedł, nowe kajdany,

A oni dalej stali — niezłomni, znani.

Każdy ich krok był świadectwem siły,

Choć często ginęli w samotnej chwili.


Cień ich nazwiska, cień ich grobu,

Dziś błyszczy w sercach narodu.

Bo Armia Krajowa, choć w cieniu była,

Na zawsze wolność krwią przypieczętowała.


Dziś Polska stawia im krzyże i znaki,

By nie zapomnieć ich trudnej walki.

Bo cień niezłomnych świeci nad nami,

Wolność ich dziełem, pamięć — wiecznymi.

6. Cichy meldunek

W cieniu kamienic, pod mrokiem nocy,

Kurier z meldunkiem czekał w niemocy.

Na rogu latarnia szepcze swój blask,

A każdy krok to był życia brzask.


W kieszeni listy, zaszyfrowane,

Słowa jak ogień — proste, wybrane.

Choć jedno słowo, zdradzone w biegu,

Mogło mu zamknąć drogę do nieba.


Wąskie zaułki, brukiem idzie,

Nad nim się czai cień wroga blizny.

Lecz idzie dalej, nie patrzy wstecz,

Bo Polska w sercu — to jego miecz.


Cichy meldunek, zwykły papier,

A w nim ojczyzny cały charakter.

Kropla nadziei, iskra odwagi,

Co burzyła mury, kruszyła plagę.


I gdy dotarł, uśmiech rozkwita,

Ojczyzna w sercu znowu rozkwita.

Bo meldunek prosty, niesiony w dłoni,

Był wart ofiary, był wart obrony.

7. Warszawskie barykady

Na rogu miasta stos cegieł rośnie,

Barykada wznosi się wprost ku wolności.

Na niej chłopcy w płaszczach za dużych,

Dziewczęta dzielne — duchy podróży.


Butelki z ogniem, cegła i drut,

Tak walczył naród, tak szedł na trud.

Choć wróg miał działa, stal i karabiny,

To Polak sercem rozrywał mury.


Pod ścianą domu krzyżyk wyryty,

Znak, że tu serce ojczyzny skryty.

Każdy kamień na barykadzie,

Był jak przysięga, był jak nadzieja.


Granaty wybuchły, miasto się trzęsie,

Powstańcze serca biły goręcej.

Na barykadach wolności sztandar,

Choć z krwi utkany, choć w ogniu padał.


I nawet gdy barykadę zburzono,

W sercu Warszawy wciąż ją tworzono.

Bo barykada to nie kamienie,

To była Polska — w sercach istnienie.

8. Dziewczyny z AK

Nie tylko chłopcy szli w stronę bitwy,

Także dziewczyny w cieniu modlitwy.

Na ich ramionach torby i listy,

One niosły kraj w dłoniach czystych.


Warkocz spleciony, opaska w dłoni,

Na barykadach wśród huku broni.

Czasem sanitarka, czasem meldunek,

Czasem pociecha, czasem ratunek.


One opatrywały krwawe rany,

One podawały kubek ze wstydem.

I choć granaty szeptały blisko,

Szły jak anioły — z miłością, z iskrą.


Dziewczęce oczy, a w nich odwaga,

Jakby to była żołnierza waga.

W cieniu wojny piękno dojrzewało,

Lecz serce Polski w nich się chowało.


Dziś gdy wspominam, widzę te twarze,

Które nad krajem snuły się w marze.

Dziewczyny z AK — bohaterowie,

Polska im w sercu wieczną pieśń powie.

9. Podziemny druk

W piwnicy słychać stuk maszyny,

Tam powstawały słowa ojczyzny.

Czarny druk, litera po literze,

Niosła narodu siłę w pacierze.


Na stolik spada kartka świeża,

Na niej wolności twarda przysięga.

Był to „Biuletyn” — szeptany w mieście,

Jak ogień krążył w sercach i pieśni.


Zwykła gazeta, a tyle siły,

Każdy, kto czytał, wstawał ożyły.

Słowo jak oręż, druk jak granaty,

Zwalczały wroga — choć bez armaty.


Czuwała straż przy tej maszynie,

Bo groził za nią wyrok i winy.

A jednak wciąż drukowali nocą,

By Polska miała głos w swojej mocy.


Podziemny druk — to słowo święte,

To broń narodu, niezapomniane.

I choć dziś cisza, maszyna zgasła,

Słowo w pamięci wiecznością wrasta.

10. Cień zdrady

Nie wszyscy wierni, nie wszyscy czyści,

Czasem zdrada przychodzi w liściu.

Szpieg, donosiciel, cień wśród kolegów,

Co serce sprzedał za kilka srebrników.


Ileż to żyć padło w zasadzce,

Bo ktoś wyszeptał prawdę w mroku.

A Armia płakała w swoich szeregach,

Że zdrada przyszła od brata w potrzebach.


Każdy rozkaz, każdy meldunek,

Mógł być podsłuchany, mógł być zgubunek.

I choć wciąż walczyli wierni i stali,

To zdrady cień krwawił ich rany.


Lecz mimo zdrady, mimo boleści,

Żołnierz AK w sercu miał wieczność.

Bo choć upadał pod ciosem zdrady,

Nie gasła w nim Polska, nie gasła wady.


Cień zdrady wisiał, lecz przetrwał duch,

Bo wierny żołnierz to był ich druh.

A historia pamięta nie zdradę, lecz siłę,

Bo AK w sercu przetrwała i żyje.

11. Leśne schrony

Gdzieś w głębi boru, pod świerkiem cichym,

Krył się oddział, by żyć w ukryciu.

Z gałęzi szałas, ogień przy ziemi,

Tam rodził się naród, tam byli wierni.


Woda ze strumyka, chleb z daru wsi,

Tak żyli długo, w samotnej ciszy.

Każdy dzień mógł być ostatnim tchnieniem,

A jednak trwała w nich siła i pragnienie.


Dzień zaczynał się od czujnej straży,

Bo wróg mógł nadejść w leśnej otchłani.

Każdy szelest budził obawę,

Lecz w sercach mieli wolności sprawę.


Nocą przy ognisku pieśń cichutka,

Która ojczyznę w sercu budziła.

Na skrzypcach ktoś grał melodię wolną,

A echo niosło ją ku jutru polnemu.


Leśne schrony — świadkowie ciszy,

Świadkowie walki, świadkowie myśli.

Dziś tylko ślady, dziś tylko pieśń,

A w niej Armii Krajowej treść.

12. Ostatni rozkaz

Kiedy dowódca spojrzał w dal,

Wiedział, że kończy się życia czas.

Że trzeba będzie odejść w cień,

A walka kończy swój gorzki sen.


Wydał rozkaz — krótki, poważny,

„Trwać aż do końca, choć los tak srogi.”

Żołnierze spojrzeli w jego oczy,

Wiedząc, że wolność już się nie zrodzi.


Ostatni meldunek, ostatnia chwila,

Gdzie Polska w sercach jak światło lśniła.

I choć wiedzieli, że wróg ich zgniecie,

Nie opuścili swego przymierza.


Kule śpiewały, las się czerwienił,

A każdy żołnierz w ciszy się zmienił.

Lecz pamięć o nich, jak światło w dali,

Wiecznie zostanie w narodzie wspaniałym.


Ostatni rozkaz, jak testament,

Był pieczęcią polskiego serca.

Choć w śmierci tonęli, w historii trwali,

Bo krwią ojczyznę swoją zasilali.

13. Powstańczy szpital

Na podwórzach, w piwnicach ciemnych,

Powstawał szpital — prosty, wierny.

Tam dziewczęta w bieli, z sercem gorącym,

Opatrywały ran w blasku świecy.


Stare prześcieradło było opatrunkiem,

Woda ze studni — lekarstwem skromnym.

Czasem zabrakło już bandaży,

A jednak serce trwało w odwadze.


Krzyk rannego, modlitwa cicha,

I ręce, które rany zamykały.

Wśród huku bomb, wśród pyłu murów,

Życie ratowało się pośród bólu.


Lekarz powstańczy, bez leków, bez sił,

Miał tylko serce, a ono w nim biło.

Choć wokół śmierć, wśród ruin miasta,

Szpital powstańczy był jak ojczyzna.


Dziś gdy wspominam, widzę te dłonie,

Które wśród piekła dawały płomień.

Powstańczy szpital, pamięci znak,

Że w sercu Polski żył wtedy cud.

14. Światło w tunelu

Gdy wojna dławiła każdy dzień,

Żołnierz spoglądał w ciemny cień.

A jednak wierzył, że w mroku srogim,

Zaświeci wolność — światło nad progiem.


W piwnicach, w lasach, w ruinach miasta,

Każdy w sercu nadzieję wzrastał.

Że kiedyś wróci poranek jasny,

Że Polska wstanie — choć dzień był krwawy.


To światło w tunelu każdy niósł,

Choć wokół cisza, choć wokół gniew.

Była to wiara — twarda i mocna,

Że wolność wróci, że wolność owocna.


Nocą patrzyli w niebo gwiaździste,

Szepcząc modlitwę za matki, za bliskich.

I choć dziś groby znaczą ich los,

Światło w tunelu prowadziło wprost.


I kiedy wreszcie wojna przeminie,

Światło to w Polsce znów się rozwinie.

Bo żołnierz AK, choć często ginął,

Światło wolności w sercach zostawił.

15. Pieśń niezłomnych

W ciemnych lasach, w ruinach miast,

Brzmiała pieśń, co trwała przez czas.

Była o Polsce, o sercu wiernym,

Była o walce, o trudzie codziennym.


Śpiewali cicho, śpiewali głośno,

Gdy kula gwizdała, gdy noc szumiała.

Pieśń ta dodawała siły i wiary,

By nie ugiąć się przed losem starym.


Każdy żołnierz znał jej słowa,

Jakby to była ojczyzny mowa.

Z ust do ust pieśń wędrowała,

Była jak sztandar, co w sercu trwała.


Nawet w godzinie ostatniej chwili,

Pieśń ta z ust jeszcze się sączyła.

Była modlitwą, była przysięgą,

Była ojczyzny świętą potęgą.


Dziś gdy wspominam ich trudny los,

Słyszę tę pieśń, co płynie przez noc.

Pieśń niezłomnych — wieczny testament,

Że Polska żyje, że Polska wstanie.

16. Ślad kuriera

Na ścieżkach polnych, wśród cichej mgły,

Kurier przemierzał ojczyzny sny.

W torbie ukryte rozkazy, listy,

A każdy krok był krokiem ojczysty.


Nie patrzył w tył, nie zważał na strach,

Bo Polska w sercu dawała mu znak.

Czasem przez rzekę, czasem przez las,

Szukał wolności w trudnych chwilach.


Gdy kula świstała, on biegł wciąż,

Jakby go wiodła ojczyzny moc.

Niósł słowa wiary, niósł nowe plany,

Choć każdy dzień mógł być przegrany.


Czasem w gospodzie siadał na chwilę,

By wypić wodę, spojrzeć na siłę.

Lecz nigdy długo nie mógł się kryć,

Bo meldunek musiał wciąż dalej iść.


Dziś jego ślady w polnych drogach,

Cichych jak modlitwa, mocnych jak trwoga.

Ślad kuriera — pamięć i znak,

Że wolność niosła ten prosty szlak.

17. Dzieci konspiracji

Mali chłopcy, dziewczynki młode,

Już niosły Polsce swoją przygodę.

Zamiast zabawek — ulotki w dłoni,

Zamiast beztroski — służba na stronie.


Szkoła podziemna, lekcje w ukryciu,

Książki jak skarby w nocnym prześwicie.

Choć groził wróg za każdą stronę,

Oni się uczyli — ojczyźnie oddani.


Na uliczkach stolicy biegli,

W gazetach „Biuletyn” wiernie nieśli.

Dzieci konspiracji, mali żołnierze,

Co w sercu ojczyznę nosili szczerze.


Nocą modlitwa, dzień pełen lęku,

A jednak młodość trwała w ich sercu.

Czasem zabawa mieszała się z walką,

Czasem z uśmiechem stawali nad klątwą.


Dziś wspominamy ich cichy trud,

Młodych bohaterów — polski lud.

Dzieci konspiracji, cichy testament,

Że wolność rodzi się w sercach niewielkich.

18. Znak Polski Walczącej

Na murach miasta, wśród nocy ciszy,

Ktoś malował znak, co w sercach błyszczy.

Kotwica — symbol, prosty, lecz silny,

Był jak przysięga, był jak krzyk pilny.


Nie był to rysunek, nie była gra,

To była Polska — co w sercu trwa.

Każdy, kto widział ten prosty znak,

Wiedział, że naród nie podda się tak.


Gest zwyczajny, a groził więzieniem,

Każdy malujący szedł w niebezpieczenie.

A jednak nocą rosła Warszawa,

Gdy znak kotwicy murów strzegł prawa.


„Polska Walcząca” — to nie słowa,

To była wiara, to była mowa.

Znak prosty, mocny, trwalszy niż czas,

Był jak modlitwa w ciemności nas.


Dziś jeszcze widać ślady na ścianach,

Choć lata płyną, choć czas przemija.

Znak Polski Walczącej — wieczny dowód,

Że Polska w sercach przetrwała naród.

19. Na tajnej mszy

W piwnicy cicho śpiewano psalmy,

Choć wróg nad miastem był nieustanny.

Kapłan w habicie, hostia w dłoniach,

Żołnierze klękali w wiernych ramionach.


Msza konspiracyjna — pełna wzruszenia,

Była dla nich jak chrzest i zbawienie.

Pod dachem ruin, wśród bomb i huku,

Znajdowali ciszę, znajdowali pokój.


Każdy pacierz był jak przysięga,

Każde spojrzenie w sercu potęga.

Nad kielichem wina drżały dłonie,

A w duszy rosła wolności wonie.


Nie było dzwonów, nie było organów,

Tylko szept serc i znak nad ranem.

Ale ta msza w pamięci została,

Jak światło w tunelu, co nie ustawa.


Dziś w kościołach wspomina się ich,

Którzy modlili się w cieniu i łzach.

Na tajnej mszy rodziła się Polska,

Silna, niezłomna, wieczna, radosna.

20. Śmierć w zaułku

W wąskim zaułku padł strzał zdradziecki,

Żołnierz AK upadł — młody, niewiecki.

Na bruku została krew jak pieczęć,

Że wolność rodzi się zawsze w męce.


Ludzie uciekli, strach ich ogarnął,

Bo każdy widział, co wojna karmiła.

A on tam leżał, chłopiec bez broni,

A w jego dłoni meldunek płonął.


Cisza zapadła, echo się niosło,

Jakby sam Bóg w nim serce podniósł.

Śmierć w zaułku — prosta, okrutna,

A jednak Polska w niej była długa.


Bo choć padł cicho, nikt go nie żegnał,

Jego ofiara naród ogrzewa.

Żołnierz bezimienny, a jednak znany,

W pamięci Polski na zawsze wchłonięty.


Dziś przechodzimy tam, gdzie on padł,

I słychać echo, i czuć ten ślad.

Śmierć w zaułku — świadectwo trwania,

Że Polska rodzi się wśród poświęcania.

21. Strażnicy przysięgi

Przysięgę składali w mroku piwnicy,

Że będą wierni aż po granicy.

Że nigdy zdrady nie wezmą w serce,

Że Polska będzie ich najgoręcej.


Strażnicy przysięgi — wierni do końca,

Choć los ich ciskał w sidła bez końca.

Nie złamał ich ból, nie złamał strach,

Bo Polska w sercu dawała znak.


W lesie, w mieście, w ruinach domów,

Zawsze pamiętni, zawsze gotowi.

A każdy rozkaz, każdy ich czyn,

Był jak modlitwa, był jak hymn.


Strażnicy przysięgi — bezimienni,

A jednak wielcy, a jednak silni.

To oni stali jak skała wśród burz,

By Polska wróciła, by wstała znów.


Dziś jeszcze słychać ich ciche głosy,

Że warto wierzyć w ojczyste losy.

Strażnicy przysięgi — testament krwi,

Na zawsze w historii ojczyzny tkwi.

22. Powstańczy list

Na kartce szarej kilka słów drżało,

Żołnierz je pisał, choć czasu mało.

„Mamo, pamiętaj, że walczę wiernie,

Choć może jutro zginę w ciemnie.”


Długopis prosty, światło świecznika,

A obok huku śmierć się przemyka.

List był modlitwą, list był nadzieją,

Że Polska w sercach zawsze istnieje.


Nie pisał o strachu, nie pisał o bólu,

Tylko o miłości, co rosła z tłumu.

„Ojczyzna warta jest każdej chwili,

Nawet, gdy jutro mnie tu nie będzie.”


List ten w kieszeni znalazła matka,

Po latach płacząc — jak świeca gasła.

A jednak wiedziała, że syn jej żył,

Bo w Polsce wolnej jego duch tkwił.


Powstańczy list — cichy testament,

Prosty jak słowo, a jednak święty.

Dziś w muzeach, w pamięci trwa,

Jak znak, że Polska w sercach gra.

23. Szlak partyzanta

Szlak prowadził przez lasy głębokie,

Gdzie echo niosło piosenkę w zmroku.

Partyznat szedł z karabinem w dłoni,

A w oczach jego ojczyzna płonie.


Nie miał munduru, nie miał odznak,

Tylko opaskę i wiary znak.

Szlak jego prosty, a jednak długi,

Był pełen krwi, był pełen zguby.


Czasem przez rzekę, czasem przez góry,

Niósł wolność w sercu, choć wokół mury.

Każdy dzień nowym był wyzwaniem,

A każdy krok — ojczyzny trwaniem.


Szlak partyzanta — pełen cierpienia,

A jednak w nim Polska wciąż dojrzewała.

Nie było odwrotu, nie było chwili,

By wierność zdradzić, by w sercu zginić.


Dziś jeszcze drogi leśne szumią,

Jakby ich pieśni wciąż się tu snuły.

Szlak partyzanta w historii trwa,

Jak święta pieśń, co Polska gra.

24. Echo kamieni

W ruinach miasta, gdzie bomby spadły,

Kamienie szeptały swe ciche rady.

Każdy cegła, każdy mur,

Pamiętał krzyki, pamiętał ból.


Na barykadach rosły te ściany,

Choć zniszczone, wciąż były znane.

A echo niesione wśród ruin krwi,

Brzmiało jak pieśń o polskiej krwi.


Żołnierze padali, domy się paliły,

A jednak echo wciąż się tu śniło.

„Nie poddajemy się” — szeptały mury,

Choć wróg walił z dział, choć walił z chmury.


Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.
E-book
za 12.6
drukowana A5
Kolorowa
za 56.61