Szkarłatny Pocałunek

Bezpłatny fragment - Szkarłatny Pocałunek


Romans
Polski
Objętość:
116 str.
ISBN:
978-83-8189-376-3

Rozdział 1 — Valeri Pol

Valeri Pol atrakcyjna brunetka o średniej długości włosach, dużych brązowych oczach, szkarłatnych pełnych oraz namiętnych ustach, wracała właśnie do domu po skończonych studiach. Studiowała na kierunku komunikacja międzyludzka. Wybrała ten kierunek, ponieważ mimo swojego wyglądu była nieśmiała, a dzięki niemu nabrała pewności siebie. Gdy Val wjechała na podjazd przed garażem wyłączyła silnik i spokojnym i zdecydowanym krokiem podeszła do drzwi frontowych. Kiedy weszła na ganek pogładziła ręką drewnianą poręcz werandy przypominając sobie jak razem ze swoją przyjaciółką Melani bawiły się tu jako dzieci. “Będę musiała ją odwiedzić”, pomyślała, po czym odwróciła się do drzwi i nacisnęła na dzwonek. Jeden krótki dźwięk zobaczyła za drzwiami kształt zbliżającej się postaci. Kiedy drzwi otworzyły się stał za nimi jej ojciec, Val rozpromieniła się i objęła go “Strasznie się stęskniłam, tato”. — powiedziała.

— Ja też skarbie, witaj w domu. — odpowiedział trzymając ją w ramionach. — Gdzie twoje rzeczy?

— W samochodzie tato, zaraz po nie pójdę.

— Nie, ja je wezmę. Ty na pewno jesteś zmęczona po podróży idź weź gorącą kąpiel zrelaksujesz się i odpoczniesz, gdy skończysz torba będzie w twoim pokoju.

— Jesteś kochany jak zawsze. — odparła Valeri, oddając ojcu kluczyki do samochodu i udała się do łazienki. Gdy weszła do środka przy wannie były buteleczki z solą do kąpieli oraz różnymi płynami zapachowymi a obok kartka z tekstem napisanym ręką jej ojca “kochana Val, w tych buteleczkach są płyny do aromaterapii, w połączeniu z ciepłą wodą uwalniają woń przyjemną i oczyszczającą organizm”. Gdy woda się nalewała Valeri wlała wybrane przez siebie fiolki, następnie rozebrała, się. Kiedy łazienkę wypełnił zapach lawendy podeszła do wanny zakręciła wodę i wsadziła do wody duży palec prawej stopy, poczuła przyjemne ciepło dlatego weszła do wanny i zanurzyła się w niej tak, że ponad poziom wody wystawała tylko twarz. Jej głowa odchylona w tył poddawała się ruchom wody oczy zamknięte odpoczywały a nozdrza wychwytywały przyjemne zapachy dając do umysłu Val obrazy plaży ze złocistym drobnym piaseczkiem oraz lazurową wodą, która delikatnie ją okrywa po raz pierwszy od obronienia pracy całkowicie oczyściła umysł ze wszelkich myśli. Po prostu istniało tylko tu i teraz, leżała tak może z godzinę, po czym wyszła wytarła się, wysuszyła włosy, owinęła się ręcznikiem i poszła do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi poczuła jakby cofnęła się w czasie. Wszystko zostało tak jak wtedy, gdy wyjeżdżała na studia jako dziewiętnastolatka, te same plakaty na ścianach, ta sama książka przy łóżku, ten sam układ mebli. Skierowała się ku torbie położonej na łóżku, otworzyła ją i wyjęła z niej białą bieliznę, niebieskie jeansy oraz białą koszulkę bez rękawów, gdy usłyszała pukanie do drzwi oraz głos ojca — “Skarbie, zjesz ze mną obiad czy jesteś zmęczona i chciałabyś się przespać”? Odpowiedziała, że z rozkoszą coś zje. I że zaraz zejdzie tylko się ubierze. Pan Pol odparł, że przygotuje wszystko w kuchni, oraz aby zeszła, kiedy wszystko będzie gotowa.

Rozdział 2 — Konrad Bez

Konrad Bez, dwudziestoczteroletni, rudowłosy mężczyzna o karierze sportowca. Mimo że nie osiągnął wiele na tym teatrze ma o sobie wysokie mniemanie. Lubi mówić o sobie “ gdyby, nie kontuzja to teraz grałbym w reprezentacji”. Kontuzja, na którą spadają wszystkie winy to naderwanie ścięgna w prawej nodze, bolesna sprawa jednak Konradowi tak naprawdę nigdy nie chodziło o sport. Jego marzeniem jest sława i kobiety, nie miłość, tylko przelotne romanse. Widać to już było nawet w szkole, jako sportowiec zawsze otaczał go wianuszek dziewcząt. Jego sylwetka atlety oraz delikatna aksamitna w dotyku skóra jeszcze mu w tym pomagały. Jedna dziewczyna wystarczała mu na mniej więcej tydzień a, gdy mu się nudziła ten wybierał inną spośród tych wpatrzonych w niego jak w obrazek. Jednak zawsze czuł, że czegoś mu brakuje.

Konrad nigdy nie opuścił miasteczka, nawet nie brał takiej opcji pod uwagę. Dostał pracę trenera młodzików, i całkiem podobała mu się ta praca, nawet udawało mu się coś odłożyć a kontakt z dziećmi miał zawsze dobry. Jednak najlepszy kontakt miał z matkami tych dzieci. Nie ze wszystkimi, jednak pan Bez miał swoisty test “skoków w bok”, jak on to określał. Zaczynało się od niewinnych rozmów, później przechodziło do flirtów, a kiedy raz, drugi, trzeci rzucił niby mimo, chodem o kursie dla masażysty, który skończył oraz czy nie mogłaby mu pomóc w egzaminie praktycznym. Wiedział już, że może potraktować masaż jako wstęp do gry wstępnej.

W pewien wtorek jak codziennie w godzinach popołudniowych Konrad urządzał sobie bieg, trwający od godziny do dwóch. Kiedy mijał mieszkanie państwa Pol zauważył przed ich drzwiami jakąś brunetkę, nawet chciał podejść i zagadać, niestety w momencie, w którym chciał się zbliżyć drzwi się otworzyły i kobieta weszła do środka. “No cóż, nie ta to inna”, pomyślał i pobiegł dalej. Ten sposób myślenia jest bardzo w stylu Konrada prawda, jednak nie tym razem. Teraz każdą mijaną kobietę porównywał z tą tajemniczą kobietą. Kobieta ta wchodziła mu w każdą myśl, dopóki nie postanowił, że jutro z samego rana, nawet przed treningiem z dziećmi. Pójdzie do państwa Pol i zapyta o tą kobietę. Na szczęście zawsze miał dużo do powiedzenia.

Kiedy wrócił do domu zdjął przepoconą koszulę, w końcu niedługo zaczyna się lato, spodnie i bieliźnie wszedł pod prysznic odkręcając zimną wodę. Dopiero gdy był cały mokry zdjął bokserki, a właściwie pozwolił, by mu spadły. Zakręcił kran przeszedł nagi przez łazienkę założył szlafrok, zebrał ręcznikiem nadmiar wody oraz poszedł po czyste ubranie, po drodze zatrzymując się przed lustrem i podziwiając własne ciało. Ubrał świeżą bieliznę i krótkie spodenki, nawet bardzo krótkie, ponieważ nogawki nie dochodziły nawet do połowy ud. “Trzeba skosić trawnik” — powiedział do siebie i w takim ubraniu poszedł poprosić sąsiadkę o pożyczenie kosiarki — “może zaproponuję w zamian wykoszenie jej trawnika, a jeszcze później ona zaprosi mnie do środka”.

Rozdział 3 — Jakub Mucha

Jakub Mucha, dwudziestotrzyletni barman z trzyletnim doświadczeniem. Brunet o szczuplejszej budowie, ma niewielki nos oraz usta a jego oczy mają barwę jasnej zieleni. Bar, w którym pracuje otwarty jest przez całą dobę i ma scenę do organizowanie zabaw karaoke, on sam nigdy nie miał śmiałości, by spróbować swych sił i śpiewać w innym miejscu niż dom. Jakub pracuje na nocnej zmianie, na której na ogół jest największy ruch. Dzisiejszej nocy jednak około dwudziestej pierwszej wszyscy klienci przestali dla niego istnieć. Do klubu weszła kobieta. Brunetka, w niebieskiej sukience, pewnym krokiem podeszła do niego mijając po drodze dwoje innych barmanów i poprosiła o jakiś łagodny drink. Podał go jej i był gotów na zobaczenie jej pleców, jednak ona dalej siedziała na swoim miejscu, wzięła mały łyczek drinka, a następnie spytała “Długo tu pracujesz?”. Jakub patrzył się przez moment na nią, po raz pierwszy klientka zapytała o coś innego niż drink. Gdy w końcu odpowiedział jej ta zadała kolejne pytanie i tak rozmawiali przez kilka godzin. Gdy skończył pracę spytał, się czy może ją odprowadzić. Podczas spaceru, a właściwie truchtu w stronę domu kobiety mówili o tematach błahych, na które nigdy nie zwracał większej uwagi. Kobieta go intrygowała, gdy słuchał jej melodyjnego aksamitnego głosu sprawiło mu to przyjemność. Gdy doszli do jej domu to kobieta zaproponowała wymianę numerów. Żegnając go słowami “Zdzwonimy się”. Mężczyzna nie pamiętał jak wrócił do domu. Gdy wreszcie obudził się ze swojego transu było już po trzynastej. Postanowił zadzwonić, znalazł odpowiedni numer i wcisnął słuchawkę połączenia, po chwili w telefonie słychać było głos.

— Słucham.

— Dzień Dobry, tu Jakub Mucha. poznaliśmy się wczoraj.

— A tak pamiętam-odpowiedziała postać-miło, że dzwonisz. Już się martwiłam, że zapomniałeś.

— Nie, nie zapomniałem, nie mógłbym. Chciałbym zaprosić cię w sobotę na maraton filmowy, a później, jeśli jeszcze będziesz miała ochotę ze mną przebywać śniadanie. — Przez dłuższą chwilę w telefonie była tylko cisza i Waldek myślał, że Valeri rozłączyła się już i kiedy usłyszał jej głos uśmiechnął się, nim jeszcze dotarło do niego co mówiła.

— Jasne z chęcią się z tobą wybiorę. Wiesz dopiero wróciłam i nie mam za bardzo planów.

— Zgadzasz się? Ja, bardzo ci dziękuję… — w tym momencie do domu Jakuba zadzwonił dzwonek — … ktoś jest przy drzwiach. To co zadzwonię później i omówimy szczegóły?

— Będę czekała. — odparła Valeri i rozłączyła się.

Mężczyzna poszedł sprawdzić kto jest przed drzwiami. Na zewnątrz czekał Andrzej, jego znajomy z pracy. Poprosił go o zastępstwo na dzisiejsze popołudnie. Zgodził się, ale tylko dlatego by mieć u niego dług wdzięczności i w razie czego wziąć wolny dzień zamiast niego.

Rozdział 4 — Valeri Pol

Valeri obudziła się koło szóstej rano. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że niepotrzebnie. Przez mniej więcej pół godziny nie wychodziła z łóżka. Leżałaby dłużej gdyby nie potrzeba skorzystania z toalety. Następnie ubrała się i zeszła na dół do kuchni aby zrobić sobie kawę. Kiedy weszła do kuchni zobaczyła swego ojca, ten odwrócił się, spojrzał na Valeri uśmiechnął się i rzekł “Dzień dobry skarbie. Dobrze się spało?”. Odpowiedziała z uśmiechem po czym wzięła kubek z gorącą kawą i następnie wyszła przed dom. Kiedy otworzyła drzwi frontowe uderzyło ją chłodne powietrze wywołując gęsią skórkę. Valeri Złapała kubek drugą dłonią i zbliżyła go do twarzy, aby ogrzać się parą z kubka. Obserwowała ludzi, którzy byli jak na tak wczesną porę dość liczni. Przyglądała się głównie mężczyznom, jednak żaden nie miał w sobie nic wyróżniającego, wtedy usłyszała kobiecy głos — Valeri? To ty? — Zwróciła głowę w kierunku z którego dobiegał głos. Jakaś blondynka do niej machała. Miała długie, delikatnie falowane włosy z uniesionymi końcówkami. Ubrana w ciemnozieloną kurteczkę oraz jeansy. Gdy ich spojrzenia się spotkały kobieta do niej podeszła i serdecznie uściskała. Valeri odwzajemniła uścisk ale nadal była lekko odchylona do tyłu. Kobieta zauważywszy to spytała — Poznajesz mnie?

— Niestety, nie za bardzo. — szczerze odpowiedziała Valeri.

— Jestem Melanie. — powiedziała blondynka — byłyśmy koleżankami w dzieciństwie.

— Melanie!? — odpowiedziała zszokowana — Rany jak dawno cię nie widziałam. Co się z tobą działo?

— Powoli, ja też mam do ciebie dużo pytań. Może zabawimy się w grę najpierw jedna potem druga.

— W porządku wejdź do domu, w środku jest przyjemniej.

Kobiety rozmawiały przez długi czas. Na początku Valeri opowiadała o sobie, a następnie Melanie mówiła jak po szkole przez dwa lata pracowała we Francji jako korektor w jednej z mniejszych gazet. Po powrocie do kraju i miasta została wykładowcą w tej samej szkole do której sama chodziła. Naucza języka francuskiego. “Uczniowie pewnie wpatrują się cały czas w ciebie”, wtrąciła Valeri a potem obie kobiety zaczęły się śmiać. Melanie opowiedziała tej dawnej znajomej o mężczyźnie którego poznała i wnioskując z jej opisów Valeri domyśliła się, że jest w ich relacji coś więcej.

— Chciałabyś go poznać? — spytała Mel.

— Jasne, czemu nie.

— To co. Spotkajmy się w klubie RAJ, bardzo łatwo trafić. — powiedziała i zaczęła wyjaśniać gdzie jest, jednak urwała w pół słowa i rzekła — Albo wiesz co, zaprowadzę cię. Kiedy chcesz?

— Może teraz. — odparła Valeri.

— Ale on zjawia się dopiero wieczorem.

— Przecież nie wejdziemy do środka. Chcę tylko zobaczyć gdzie jest lokal.

— W porządku przekonałaś mnie. — powiedziała Melanie i razem poszły wolnym krokiem w stronę RAJ’u.

Rozdział 5 — Raj

Raj, jest to klub otwarty dwadzieściacztery godziny na dobę. Aby nie znudzić potencjalnych klientów wprowadza się urozmaicenia, jak na przykład wieczór karaoke czy noc z przebojami tylko jednego gatunku.Trzeba przyznać, że spełnia to swoją rolę. Nawet lepiej niż spodziewały się właścicielki. Valeri szła w kierunku wejścia gdy zobaczyła Melanie, spojrzała na przyjaciółkę i zapytała “I gdzie ten twój chłopak?”, Melanie stwierdziła, że jest w środku ponieważ tak się umówili. I tak obie kobiety weszły do środka. Jedna ubrana w jasno zieloną suknię na ramiączkach z falowaną dolną częścią i odkrytymi plecami. Do kompletu miała obcasy w kolorze białym przechodzącym bardzo delikatnie w zieleń oraz niewielką torebkę w kolorze sukni. Druga kobieta natomiast założyła niebieską suknię która idealnie grała z jej kruczoczarnymi włosami. Jej buty były niższe niż koleżanki jednak wystarczająco wysokie by podkreślić długość jej nóg. Kiedy kobiety przekroczyły próg klubu Melanie odnalazła wzrokiem swojego partnera i całkiem zapomniała o towarzyszce podbiegając do niego i rzucając się na szyję, tak że prawie się przewrócili. Valeri przez moment obserwowała ich lecz w następnej chwili jej wzrok przeniósł się na mężczyznę za barem. Brunet, mniej więcej średniego wzrostu oraz szczupłej postury. Przyciągał ją tym, że stał trochę na uboczu. Postanowiła podejść do niego, widziała wcześniej inne postacie w uniformach barmanów lecz postanowiła ich zignorować. Usiadła na przeciwko mężczyzny i powiedziała “Cześć, szykuje się długi wieczór a ja nie chcę obudzić się pod stołem, nalej mi coś łagodnego”. Mężczyzna podał jej drinka mówiąc “proszę”, a następnie zajął się jakimiś sprawami, jednak Valeri nie chciała go tak łatwo zgubić, postanowiła go podpytać i nawet nie zauważyła jak przegadali razem całą noc a następnie całą drogę powrotną do domu, gdy ją odprowadzał. Kiedy zamknęła drzwi oparła się o nie plecami policzyła do dziesięciu a następnie schylona odwróciła się delikatnie otworzyła drzwi i przez szparę obserwowała jak mężczyzna odchodził. “Ciekawe czy zadzwoni?”. pomyślała. W kolejnej chwili spojrzała na zegar w przedpokoju i poszła do łazienki wziąć prysznic. Kiedy stała w kabinie a woda prysznica leciała z góry zamknęła oczy i uniosła twarz wprost w strumień wody, powoli przeczesywała włosy palcami nie myśląc o niczym innym jak o cudownej ciepłej wodzie spływającej z twarzy. Gdy wyszła z kabiny chwyciła ręcznik i rzuciła sobie w twarz by lepiej poczuć jego zapach. Po wytarciu się założeniu szlafroka poszła do swego pokoju gdzie poszła spać. A właściwie próbowała zasnąć ponieważ co chwilę przypominała sobie nowe szczegóły twarzy mężczyzny, jak on miał na imię a tak, Jakub. Zdała sobie sprawę, że uśmiecha się delikatnie na wspomnienie jego nieśmiałości na początku rozmowy, uważała że to urocze. Na szczęście na zajęciach ćwiczyła rozmowy z takimi ludźmi. Tylko, że w badaniach to zawsze kobiety były bardziej skryte a mężczyźni musieli poprzez pytania odnajdywać informację. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej na wspomnienia niektórych sekretów które musieli wyciągnąć i jak niektórzy z nich nieudolnie próbowali “wysondować” ją.

Myślała tak aż do godziny dziewiątej kiedy to zadzwonił telefon, Valeri sądząc, że to Jakub szybko odebrała mówiąc “Cześć właśnie myślałam o naszym wczorajszym spotkaniu…” — ale nie dokończyła ponieważ po drugiej stronie odezwał się głos Melanie

— Jakim, spotkaniu. Chciałam ci przedstawić mojego misiaczka a ty gdzieś znikłaś.

— Nie chciałam wam przeszkadzać, a po za tym poznałam kogoś.

— Rany aleś ty szybka wczoraj przyjechałaś i już wyrwałaś jakiegoś faceta. — powiedziała Melanie śmiejąc się.

— Tak jakoś wyszło. — odparła cała rozpromieniona Valeri.

— Aha — odparła Mel przeciągając “aa” — opowiadaj. Jak ma na imię? Gdzie mieszka? jak wygląda? Czy jest sexy? Czy spotkacie się jeszcze?

— A co ty taka ciekawska? Nic nie powiem, aby nie zapeszać. Gdyby coś się miało rozwinąć to dowiesz się pierwsza więc nie martw się

Rozdział 6 — Jakub Mucha

Jakub cały dzień spędził na szykowaniu się do spotkania z poznaną kobietą. Pierwszy raz od balu maturalnego denerwował się. Zadał sobie pytanie “Czy filmy zainteresują ją?”, chwilę później naszły go wątpliwości. “Pewnie uzna mnie za nudnego”, “może nie powinienem się spotykać”, “ale to ona sama zaczęła rozmowę”, ”niby tak, jednak mogła to zrobić z litości, albo dla żartu”. Rozmawiał tak sam ze sobą tak długo, że nie zauważył nawet jak wyszedł z domu i poszedł pod mieszkanie Valeri. Niepewnie wszedł na werandę, wziął głęboki oddech i nacisnął dzwonek do drzwi. Kiedy otworzyły się stał za nimi starszy mężczyzna. Jakub speszył się lekko i delikatnie się jąkając powiedział “Dzień dobry.” I w tym momencie zamilkł, zdając sobie sprawę że nie spytał kobiety jak ma na imię. — Dzień dobry. Pan w jakiej sprawie? — spytał staruszek.

— Ja, nazywam się Jakub Mucha i wczoraj spotkałem się z pewną kobietą. — zaczął.

— I, co dalej? — spokojnie i z delikatnym uśmiechem dopytywał mężczyzna.

— Kiedy odprowadzałem tę kobietę ona weszła do tego domu. My mieliśmy się dzisiaj spotkać. — powiedział Jakub jednym tchem. Wstrzymując powietrze w oczekiwaniu na reakcję.

— A tak słyszałem o tobie, wejdź Valeri zaraz przyjdzie. Napijesz się czegoś?

— Nie, dziękuje. Nie piję alkoholu. — odparł

— Miałem na myśli kawę, chociaż dla ciebie lepsza będzie herbata. Twoje ciśnienie jest i tak już podniesione.

Wejście Valeri do pokoju obroniło Jakuba przed dalszą konwersacją. Miała na sobie czarne jeansy, bluzę o jakimś ciemnym ale nie czarnym kolorze a jej włosy ułożone były w tak zwany koński ogon odsłaniając szyję. — O widzę, że poznaliście się już. Tato nie czekaj na mnie będę późno. — po czym zwróciła się do Jakuba — Idziemy? Jakub odparł tylko szybkie “Tak, jasne.”, po czym doskoczył do niej wziął jej kurteczkę i przytrzymał by założyła ją. Kiedy otworzył drzwi spojrzała na mężczyznę i powiedział — Do widzenia, mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. — I wyszedł z mieszkania za Valeri, słysząc odpowiedź mężczyzny — Na pewno młody człowieku, na pewno. Jakub zerknął na Valeri i spytał — Wolisz się przespacerować, czy jechać samochodem?

— Przejdźmy się, jest taka ciepła noc. — odparła. Jakub zgodził się z nią. Tak naprawdę to zgodziłby się z nią nawet gdyby powiedziała że księżyc jest zrobiony z gąbki. Szli wolnym krokiem do kina a mężczyzna delektował się ciepłem które emanowało z jej dłoni którą trzymała go za wewnętrzną część łokcia. Do tego jej głos, delikatny, zwiewny, cichy a jednocześnie tak wyraźny, że mógłby kruszyć skały. Głos ten był tak kojący, że Jakub marzył by Valeri szeptała mu ucha, nieważne co, samo jego brzmienie sprawiało mu przyjemność. I w tym momencie przypomniał sobie o pewnej sprawie.

— Ja, przepraszam cię. — powiedział, kiedy Valeri spojrzała na niego a jej brązowe, szkliste, duże i cudowne oczy pytały go znaczenie przeprosin rzekł — zapomniałem kupić kwiatów. — powiedział i opuścił głowę by nie patrzeć na nią. Valeri zaśmiała się, nie był to śmiech drwiący czy jakiś uszczypliwy lecz szczery, kiedy zaciekawiony popatrzył na nią, zobaczył że uśmiecha się a następnie jej usta otwierały się i zamykały tworząc słowa — Głuptasie, przecież to nie randka, tylko spotkanie znajomych. A tak w ogóle to na jaki maraton idziemy? — Jakub odpowiedział coś, jednak tak cicho, że Valeri nie mogła tego słyszeć. — Czego się boisz powiedz jaki to maraton. — naciskała Valeri, kiedy mężczyzna powiedział wreszcie Valeri uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile to możliwe, i odparła — Skąd wiedziałeś, że to mój ulubiony gatunek filmów?

Rozdział 7 — Jakub Mucha

Jakub zakupił bilety i razem z Valeri poszli pod budkę z żywnością gdzie zakupili mega dużą porcję popcornu, sprzedawana tylko podczas maratonów, oraz jakiś napój. A następnie weszli do sali szukając własnych foteli. Usiedli, na oparciu dzielących ich fotele postawili popcorn oraz napoje. Podczas seansu co jakiś czas sięgali do pudełka aż ich dłonie się spotkały. Popatrzyli na siebie, kiedy Jakub zorientował się jak Valeri się uśmiecha odpowiedział jej tym samym. Po jakichś pół godzinie pierwszego filmu Valeri zbliżyła się do Jakuba złączając się ramionami a później oparła głowę na jego ramieniu. Jakub spojrzał na nią i delikatnie przechylił głowę w jej stronę odwracając się od filmu, tak by jego nos wylądował w jej włosach. Zamknął wtedy oczy i chłonął jej zapach, pozwalał by całego go omotał. I nawet nie zauważył jak film się skończył ludzie wychodzili na pięciominutową przerwę. -Chcesz wyjść? — powiedział po chwili, Valeri odparła — Nie, jest bardzo przyjemnie. — w pełni to rozumiał, on też najchętniej siedziałby w takiej pozycji do końca świata.

Nawet nie zauważyli jak cały maraton składający się z czterech filmów skończył się. I trzeba było wyjść z kina. Jakub nie chciał tak szybko rozstawać się z Valeri. Dlatego też postanowił zaprosić ją na śniadanie, jako że było dość wcześnie. Poszli do jednej z nowo otwartych restauracji. Ta wybrana przez Jakuba była kiedyś barem mlecznym. Po zmianie właściciela przez sześć miesięcy lokal był zamknięty, otworzono go na nowo jakiś tydzień temu. Jakub i Valeri znaleźli stolik w rogu pomieszczenia i zamówili jakieś lekkie danie Kiedy Jakub poprosił o rachunek a kelnerka go przyniosła zobaczył jak Valeri sięga do torebki.

— Co robisz? — spytał.

— Chciałam zapłacić za swoją część. — odpowiedziała

— Ja cię zaprosiłem i ja zapłacę.

— To miłe spotkanie, a nie randka. Dlatego możemy spokojnie zapłacić za siebie. — zripostowała moją odpowiedź.

— W sumie masz rację, ale ty kupiłaś popcorn i picie w kinie, ja chciałemzapłacić za śniadanie.

— Ty zapłaciłeś za bilety.

— Ok, ok, wygrałaś. — dał za wygraną Jakub następnie spojrzał na rachunek, zapłacił za swoją część po czym podał rachunek Valeri. Kiedy już uregulowali rachunki wyszli wolnym krokiem. Valeri wtuliła się w Jakuba i przełożyła jego rękę przez swój tors. Pożegnali się przed jej mieszkaniem.. Valeri delikatnie dotknęła ustami policzka Jakuba po czym powoli weszła do mieszkania. Jakub stał przed w miejscu aż nie zniknęła pozostawiając za sobą zamknięte drzwi. Po tym czasie odwrócił się i z uśmiechem na twarzy poszedł do domu. Jego kroki były tak lekkie jakby leciał. Cały jego świat stał się nagle kolorowy, radosny i uśmiechnięty. Mężczyzna chciał wykrzyczeć jej imię, i nie tylko, tak by wszyscy się o tym dowiedzieli. Kiedy doszedł do domu włączył radio prawie na cały regulator i zaczął tańczyć oraz śpiewać co weselsze piosenki.

Rozdział 8 — Konrad Bez

Dzień był gorący dlatego Konrad założył krótkie spodenki, oraz koszulkę bez rękawów. I tak przygotowany poszedł na spacer do parku. Kiedy tak wędrował w poszukiwaniu kolejnej przygody, zobaczył ją. Brunetka ubrana w zwiewną sukienkę na ramiączkach całą w kwiaty. Podszedł do niej i od razu zaczął próbować swego szczęścia.

— Cześć kwiatuszku. — zaczął Konrad — chciałabyś poznać mistrza uszczęśliwiania? — Powiedział patrząc na jej twarz i kątem oka zjeżdżać w dół spoglądając na jej biust. Kobieta, tylko spojrzała na niego i dalej zajmowała się sobą starając ignorować Konrada. Ten widząc, że pierwsza próba niekoniecznie zdała egzamin spróbował drugiej.

— Aniołku, bardzo się potłukłaś przy spadaniu? — powiedział dumny z siebie. Kobieta znowu odwróciła wzrok ku niemu i tym razem odezwała się.

— To miało mnie zainteresować? — spytała pełnym ironii tonem.

— Słońce moje wierzysz może w miłość od pierwszego wejrzenia czy może mam znowu przejść. — powiedział prężąc przed nią swój muskularny tors. — Jeśli się postarasz zobaczysz dziś to i więcej. — powiedział uśmiechając się do niej.

— Czy te teksty choć jeden raz przydały się Panu na coś?

— Jaki pan, kochanie? Jestem Konrad, a ty lepiej dobrze zapamiętaj to imię.

— Czekam na kogoś. Odejdź stąd. — powiedziała kobieta dając znak, że jest znudzona i nie ma ochoty podtrzymywać konwersacji. Konrad czekał na ten moment i kiedy kobieta była skierowana do niego tyłem skierował on dłoń w kierunku jej pośladków by zacząć drugi etap podrywu, kiedy kobieta powiedziała — No jesteś wreszcie, spóźniłeś się”. I podbiegła do mężczyzny. Kiedy była przy nim objęła go a jej głowa zbliżyła się do niego z lewej strony. Gdy skończyli się witać już we dwoje podeszli do Konrada, mężczyzna zmierzył go wzrokiem i spytał. — A ty to kto?

— Nikt taki, po prostu dotrzymywałem jej towarzystwa. — odparł Konrad.

— Już nie musisz, spadaj. — krótko acz, rzeczowo powiedział mężczyzna.

— Co a jakaś nagroda. Dzięki temu że z nią byłem nie przyczepił się do niej żaden palant.

— Teraz ty się zachowujesz jak palant. Powtórzę jeszcze raz, spadaj stąd. — Powiedział mężczyzna, a Konrad zastanowił się przez chwilę czy warto naciskać dalej. Po chwili zrobił krok w tył po czym odwrócił się i odszedł mówiąc sobie w myślach — Nie warto dla jednej ryzykować oszpecenia mojej idealnej twarzy.

Cała ta scena była widoczna dla jeszcze jednej osoby która nie miała co ze sobą zrobić i poszła na spacer do parku. Tą osobę najbardziej zaciekawiło zachowanie kobiety, a gdy postać zobaczyła jak wtula się w mężczyznę i go całuje, tak przynajmniej to wyglądało, coś zakłuło go w sercu a wszystkie kolory jakby zbladły. Tą postacią był Jakub Mucha który pełen szczęścia wyszedł z domu a kiedy zobaczył Valeri w parku chciał do niej podbiec jednak ubiegł go inny mężczyzna, potężnie zbudowany. Po tym jak pocałowała tego innego mężczyznę, Jakub odwrócił się oparł o drzewo i po raz pierwszy od bardzo dawna ogarnęła go fala smutku, prawdziwe tsunami. Kobieta która mu się podoba, którą chyba kocha, jest z innym. A może miał racja myśląc przy pierwszym spotkaniu, że ona zrobiła to specjalnie by się z niego później śmiać. Teraz pewnie opowiada mężczyźnie jak go nabrała. Mają razem ubaw po pachy. Jakub opuścił głową i powoli poszedł do domu, nie chciał nikogo widzieć ani z nikim rozmawiać. Pewnie gdyby miał więcej odwagi podszedł by do nich. Ale jakby ona zaśmiała mu się w twarz mówiąc “Sądziłeś, że mogę pokochać kogoś takiego ja ty? Spójrz na siebie”.

Rozdział 9 — Valeri Pol

Valeri obudziła się kiedy pierwsze promienie słońca dotknęły jej twarzy. Powoli wstała po czym podeszła do okna i otworzyła je. Przez moment stała tak głęboko wciągając i wypuszczając powietrze. Taki piękny dzień, chyba pójdę na spacer. Pomyślała i poszła się ubrać, kiedy wybierała ubranie w tle słychać było radio mówiące o tym, że ten dzień będzie jednym z cieplejszych. Postanowiła założyć prostą sukienkę w kolorowe kwiaty, po czym zeszła na dół, zjadła lekkie śniadanie popijając kawą oraz wyszła. Po jakiejś godzinie bezcelowego chodzenia jej nogi skierowały się w stronę parku. Tam usiadła na ławce i zamykając oczy wzniosła twarz do słońca delektując się promieniami słońca na swej skórze. W tym momencie usłyszała jak ktoś mówi do niej “Cześć kwiatuszku. Chciałabyś poznać mistrza uszczęśliwiania?”, pomyślała sobie “Uszczęśliwiłbyś mnie znikając stąd”, po czym popatrzyła na niego w milczeniu. Wyglądał na typowego mięśniaka co to ćwiczy tylko by łatwiej mu było zrobić wrażenie na kobietach. Po czym milcząc odwróciła się dając mu delikatnie do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana. On jednak nie dawał za wygraną, w końcu powiedziała mu, że jest tu umówiona co było oczywistym kłamstwem, jednak on nie musiał o tym wiedzieć. Gdy to nie podziałało, Valeri zaczęła rozglądać się szukając jakiegoś mężczyzny do swojego planu. Po pięciu minutach odpowiadania na zaczepki mężczyzny możliwie jak najchłodniej oraz najkrócej zauważyła go. Mężczyzna szedł w ich stronę, Valeri wstała i podbiegła do niego zarzucając ramiona na szyję i zbliżając jego głowę do swojej powiedziała tamtemu na ucho “Facet nie rozumie, że nie chcę się z nim spotykać. Niech pan udaję że jesteśmy umówieni”. Po czym czekała z bijącym sercem na odpowiedź, po kilku sekundach które strasznie się ciągnęły usłyszała “Z wielką chęcią pomogę pani”. Po następnych trzydziestu sekundach odeszli razem, kiedy ten mężczyzna odwrócił się i powiedział.

— Już go nie widać. Czy dałaby Pani zaprosić się na herbatę o tam na rogu? — gdy skończył mówić na jego twarzy widać było autentyczną ciekawość.

— A czy podają tam herbatę mrożoną? — spytała Valeri, lekko zmęczona tą temperaturą.

— Oczywiście. — odpowiedział z uśmiechem mężczyzna. Valeri przyznała sobie w myślach, że ma on czarujący uśmiech, po czym odpowiedziała i dała się zaprowadzić do herbaciarni.

Pół godziny później wyszła z lokalu i z uśmiechem na twarzy poszła do domu. Miała ochotę porozmawiać, może trochę poflirtować z Jakubem więc po wzięciu prysznica, w tak upalny dzień prysznic najlepiej budzi, i przebraniu się wybrała numer Jakuba. Jeden sygnał, drugi, trzeci, a on dalej nie odbierał, kiedy włączyła się poczta głosowa Valeri powiedziała. “Cześć tu Valeri, zadzwoń do mnie chciałabym porozmawiać”. A następnie rozłączyła się.


W tym czasie Jakub zauważył, że jego telefon sygnalizuje nową wiadomość na skrzynce. Po jej odsłuchaniu, wiedział już, że musi zapomnieć o Valeri.Nie chciał powtórki z tego co zdarzyło się na jego wycieczce po maturze. Szkoda naprawdę wydawało mu się, że kobieta go lubi, a może nawet bardziej. Czuł, że może się przed nią otworzyć a ona go nie wyśmieje. To jednak wszystko było kłamstwem i jej gierką mającą na celu śmianie się z niego. Na szczęście Jakub rozgryzł ją wcześniej niż ta się spodziewała, dlatego z wielką satysfakcją usunął wiadomość z poczty głosowej oraz postanowił nie oddzwaniać.


Cztery godziny po nagraniu wiadomości, Valeri dalej nie miała żadnej odpowiedzi od Jakuba, zaczynała się już trochę niepokoić, dlatego zadzwoniła jeszcze raz ale i tym razem spotkała się z tym samym wynikiem. Mimo, że kobieta nie do końca chciała się nagrywać postanowiła zostawić jeszcze jedną wiadomość “Jakub, odsłuchałeś moją wiadomość? Co się dzieje? Oddzwoń, będę czekać Valeri”.

Rozdział 10 — Jakub Mucha

Mimo, że początkowo Jakub chciał się przespać ze swymi myślami i dać szansę tym najbardziej kuriozalnym na odejście w cień, jednak nie mógł zmrużyć oczu. Leżał w łóżku próbując jednak co chwila coś mu przeszkadzało. A to wydawało mu się, że marzną mu nogi a kiedy dokładnie je przykrył to było mu w nie za gorąco. Innym razem nie mógł znaleźć dla siebie odpowiedniej pozycji. Kiedy już wydawało mu się, że zaśnie gdzieś w bliżej niezlokalizowanej części sufity doszło go bzyczenie. Dźwięk ten wkręcał mu się w umysł i drażnił wszystkie jego zmysły, że rozbolała go głowa. Im bardziej starał się zignorować ten dźwięk był on coraz bardziej intensywny. Wyciągnął rękę po zegarek koło łózka, niestety podświetlenie nie działało więc musiał włączyć światło. Przez jakiś czas po przesunięciu przełącznika miał zamknięte oczy. Powoli otwierając je, by oczy przyzwyczaiły się zmiany oświetlenia, odczytał godzinę. Kwadrans po pierwszej, przeczytał i zaklął pod nosem. Może powininien zadzwonić do baru i odwołać swój urlop. Przynajmniej w pracy zapomni o Valeri. Jednak czy na pewno tego chciał. Valeri druga kobieta w jego życiu która nie była mu obojętna, i druga która go wykorzystała.

Pierwszą była Avelina Sasanka. Rudowłosa kobieta o średniej długości włosach które układała do góry. Obserwował ją przez sześć miesięcy, każdy jej ruch, gest oraz minę. Kilka razy chciał do niej podejść, ale ona zawsze otoczona była grupką swoich koleżanek. Tego pamiętnego dnia kiedy tworzył notatki na podstawie trzech książek podeszła do niego i dotknęła jego prawej ręki. On odruchowo odsunął ją i popatrzył czyja to ręka. Jego oczy napotkały uśmiech Aveliny która powiedziała do niego “cześć, wolne?”, powiedziała wskazując miejsce na koło niego. Jakub tylko wydukał ciche “tak”, oraz przesunął swoje książki by zrobić jej miejsce. Kobieta usiadła obok niego i niby przypadkiem dotknęła jego ramienia. Po, kilku próbach rozmowy Avelinie udało się namówić go na pomoc w nauce. Podczas każdej korepetycji kobieta coraz bardziej zbliżała się do Jakuba. Aż nadszedł ten wieczór gdy Avelina bez żadnego ostrzeżenia rozpłakała się, mówiąc, że jest nieatrakcyjna i na zawsze będzie sama. Sam nie wiedział jak do tego doszło, ale po kilku słowach pocieszenia kobieta wypłakiwała mu się w ramię. Kiedy już doszła do siebie powiedziała ocierając łzy “Przepraszam cię, ja nie wiem co się ze mną dzieje. Wiesz wczoraj rzucił mnie facet a za dwa dni jest impreza i nie mam z kim iść”.

— Na pewno ktoś cię zaprosi. Pewnie faceci ustawiają się do ciebie w kolejce. — powiedział Jakub.

— Wiesz, tak naprawdę jest ktoś z kim chciałbym pójść, ale on na pewno idzie z kimś już innym. — powiedziała Avelina robiąc krok w jego kierunku.

— Tak, a kto to taki? — nieśmiało lecz pełen ciekawości spytał Jakub.

— Chodzi, mi o ciebie. — Powiedziała kobieta delikatnie się uśmiechając.

— Zapraszasz mnie, ale nikt mnie jeszcze na nic nie zapraszał. — powiedział speszony.

— Wiesz jesteś naprawdę interesującym mężczyzną, a teraz gdy poznałam cię bardziej chciałabym wiedzieć coś więcej. — mówiła cały czas się uśmiechając. — zapytam cię teraz. Czy poszedłbyś ze mną na imprezę?

— Tak, z wielką chęcią. — powiedział Jakub, szeroko się uśmiechając. — Avelina również uśmiechnęła się szeroko oraz przytuliła go. Kiedy odsunęła się po chwili, pocałowała go w usta, i mówiąc “Zabawa za dwa dni. Nie zapomnij”. I wyszła a gdy drzwi za nią zamknęły się Jakub doliczył do dwudziestu i później przez pięć minut skakał i krzyczał ze szczęścia. Następnie naszła go myśl, że to mu się tylko zdawało i uszczypnął się w ramię, bolało.

Rozdział 11 — Jakub Mucha

Kiedy zjawił się przed jej domem by razem pójść na zabawę powitała go w zielonej sukni bez pleców oraz dużym dekoltem. Część jej włosów była ułożona w kok a kilka pasm falująco opadało na jej ramiona. Swoje obcasy wzięła do ręki i założyła adidasy, na widok zdumionego spojrzenia Jakuba odparła “W nich wygodniej będzie iść. Te …”, powiedziała podnosząc obcasy “… założę jak będziemy na miejscu. Idziemy?”. Mężczyzna odparł “tak, jasne”, i oboje poszli w umówione miejsce. Po dwóch godzinach zabawy, Avelina powiedziała ”Strasznie zaschło mi w gardle, czy byłbyś taki miły i poszedł po coś do picia?”, mrugając do niego jednoznacznie. Jakub odszedł, jednak kiedy wrócił kobiety nie było znalazł ją trzy stoliki dalej gdzie odwrócona plecami rozmawiała z trójką swoich znajomych, Jakub usłyszał wtedy dialog który zmienił całe jego życie. Zaczęła Avelina — Rany co za palant.

— Kto taki? — spytała inna kobieta.

— Ten frajer z którym przyszłam.

— Skoro jest taki straszny, to czemu z nim jesteś? — dopytywała się kobieta.

— Chcę udowodnić Radkowi, że mogę mieć każdego i on nie jest mi potrzebny.

— Wykorzystujesz go? To okropne. — wtrąciła inna kobieta.

— Jakie tam wykorzystujesz, to tylko gra. Zabiję Radka. — mówiła Avelina.

— Dlaczego tak się wkurzasz, przecież nie jesteście już razem?

— Ale on przyszedł z jakąś lalą. Jak on mógł mi coś takiego zrobić. To niedopuszczalne. — wzburzyła się Avelina.

— Ty też przyszłaś z innym facetem. — wtrącił mężczyzna przysłuchujący się rozmowie.

— To nie jest ważne. Ten palant z którym przyszłam nic nie znaczy.

W tym momencie Jakub wyszedł, nie mógł już dłużej słuchać jak ona go obraża. Był smutny, że dał się wykorzystać. Jednak nie tylko, był też zły na samego siebie za swoją łatwowierność. Przecież mógł się domyśleć, że taka kobieta jak Avelina, piękna, mądra i wysportowana nie będzie zainteresowana takim jak on.

Właśnie to wydarzenie zmieniło Jakuba na zawsze. A teraz, kiedy już myślał że poznał już tę jedyną znowu go zraniono. Myślał, że przez te wszystkie lata udało mu się uodpornić ale nie, tak naprawdę to co zrobiła Valeri zabolało go mocniej, może dlatego że ona jeszcze dzwoni do niego i próbuje rozmawiać. Avelina po tej imprezie nie zwracała na niego uwagi, zupełnie jakby przestał istnieć. Z Valeri jest inaczej, każda jej wiadomość, każda zmiana w jej tembrze i barwie głosu sprawia mu ból. Zupełnie jakby ktoś dźgał go w serce setkami malutkich igieł, jednocześnie wsypując sól do oczu. Z czarnych myśli wyrwał go dzwonek do drzwi, podszedł do nich pytając “Kto ta”? Zza drzwi odpowiedział głos.

— To ja Valeri. Jakub otwórz proszę. — Jakub otworzył drzwi. Valeri od razu weszła do środka. Kiedy go zobaczyła głośno wypuściła powietrze z płuc i powiedziała

— Całe szczęście nic ci nie jest. Bałam się o ciebie. Dlaczego nie zadzwoniłeś?

— Nie musisz udawać. — odparł Jakub, nawet nie siląc się na uprzejmość.

— Udawać? Jakub. Ja, nie rozumiem. — powiedziała Valeri robiąc przerwy między każdym słowem.

— Widziałem cię w parku. Wiem wszystko. Dobrze się bawiłaś? Mam nadzieję, że tak ponieważ z tym już koniec. — powiedział otwierając drzwi.

— A parku? Co widziałeś? — powiedziała kobieta, jednak później wydała z siebie ciche “a”, i odparła — to nie tak jak myślisz. Mogę wszystko wyjaśnić.

— Oszczędź to sobie. Umiem układać puzzle. A teraz proszę cię wyjdź. — powiedział robiąc ręką ruch w kierunku drzwi.

— Dobrze wyjdę, ale wiedz, że jesteś w błędzie. Kiedy będziesz gotów mnie przeprosić wiesz gdzie mieszkam. — I wyszła a Jakub jako odpowiedź tylko pchnął drzwi zamykając je z trzaskiem oraz przekręcił zamek. Potem wsparł głowę na drzwiach i cicho załkał.

Rozdział 12 — Valeri Pol

Wychodząc od Jakuba Valeri myślała o tym co mówił, naprawdę chciałby żeby zmądrzał i przestał zachowywać się jak dziecko któremu zabrano ulubioną zabawkę. Chociaż musiała też przyznać, że z drugiej strony to było nawet słodkie. Kobieta domyśliła się o jakim zdarzeniu z parku mówił i zastanawiała się która część tej sceny dotknęła go tak bardzo, że chciał zerwać kontakt. Przez ten moment rozmowy widziała w jego oczach ból i cierpienie. Ten widok ją rozczulił chciała go objąć i powiedzieć “chodź do mnie, wypłacz się. Wszystko będzie dobrze”, ale bała się że taki ruch może zostać przez niego niewłaściwie odczytany. Pogrążona w tego typu myślach poszła do domu nie zauważając Melanie przed mieszkaniem. Melanie poszła za nią aż do pokoju i wtedy odezwała się.

— Halo, Valeri. — zamachała jej ręką przed oczyma — Jest tam kto?

— Melanie? — odparła mrugając — Skąd się tu wzięłaś?

— Przyszłam za tobą chciałam zaproponować podwójną randkę. Ja ze swoim i ty z tym tajemniczym facetem o którym nie chcesz mówić.

— Wiesz to miłe, ale chyba będę musiała odmówić.

— Dlaczego? — spytała ze szczerą ciekawością Melanie.

— On, jest nieśmiały. Nie zgodziłby się coś takiego.

— No nie wiem. Val, proszę cię. Użyj swego czaru a facet zgodzi się na wszystko.

— Gdyby to było takie proste.

— A nie jest? Słuchaj bardzo mi zależy na spotkaniu. — nalegała Melanie.

— Dlaczego?

— Ja. My. No wiesz, nie spotykaliśmy się w większej grupie. Nie wiem czy nie zrobi jakieś gafy. Dlatego nasze spotkanie byłoby taką próbą przed przedstawieniem go rodzicom. — Wyjaśniła Melanie, rumieniąc się.

— Aaa — odparła Valeri z uśmiechem — Wiesz zobaczę co da się zrobić i zadzwonię do ciebie. Ale teraz proszę zostaw mnie samą. Muszę załatwić to na osobności.

— Tak — powiedziała Melanie uśmiechając się i podskakując z radości — jesteś kochana, zadzwoń natychmiast jak go namówisz powiem ci szczegóły spotkania.- powiedziała i wybiegła zostawiając Valeri samą z myślami. Ta usiadła na skraju łóżka biorąc do ręki telefon, a następnie wybierając numer Jakuba położyła się. Kiedy odezwał się w słuchawce głos Jakuba, Valeri powiedziała w myślach “No nareszcie odebrałeś, przynajmniej moja wizyta sprawiła, że nie muszę się już nagrywać”

— Cześć, zostałam poproszona przez koleżankę bym była jej przyzwoitką na randce, ale nie mam ochoty bycia tam sama, poszedłbyś ze mną? — Powiedziała prosto z mostu.

— Serio. Ja? — zaczął Jakub — Na pewno nie chcesz iść ze swoim chłopakiem?

— Ale ja nie mam chłopaka. — odparła Valeri, wyczekując na reakcję mężczyzny.

— Tak — powiedział, a jego barwa głosu zmieniła się z niedowierzania na pytający — W takim razie kim był mężczyzna w parku?

— Nie wiem po prostu jakiś tym się doczepił i nie chciał odpuścić. Każde moje nie brał jako zachętę do flirtu.

‘- A ty tego nie chciałaś? — spytał z niedowierzaniem.

— Oczywiście, że nie. Wiesz ten typ facetów nie odpowiada mi. Ale wiesz dalej nie odpowiedziałeś mi na pytanie. Pójdziesz ze mną?

— A co miałbym tam robić?

— Towarzyszyć mi. Chyba, że nie lubisz mojego towarzystwa?

— Co nie, oczywiście miło jest z tobą spędzać czas i pójdę z tobą. Tylko powiedz gdzie i kiedy.

— Świetnie, zadzwonię albo przyjdę do ciebie. — Powiedziała Valeri i uśmiechając się rozłączyła się.

Rozdział 13 — Jakub Mucha

Jakub miał w ręce telefon i wpatrywał się w niego martwym wzrokiem. Nie wiedział co o tym myśleć. Mimo, że zgodził się na to spotkanie to tak naprawdę nie wiedział czego się spodziewać. Był tak zatopiony we własnych myślach, że aż wystraszył się kiedy telefon zadzwonił. Odruchowo zaakceptował połączenie oraz włączył głośnik

— Jakub, dzwonię aby powiedzieć tobie, że spotkanie będzie w … — zaczęła Valeri, ale mężczyzna przerwał jej.

— Nie chce wiedzieć?

— Słucham? Dlaczego? Chyba się nie rozmyśliłeś? Proszę cię nie rób mi tego.

— Spokojnie, pójdę z tobą ale niech to będzie niespodzianka. Przyjadę po ciebie do domu i tam poprowadzisz mnie na miejsce. — wyjaśnił Jakub.

— Aha — powiedziała, a w jej głosie słychać było ulgę — w takim razie przyjedź po mnie jutro koło osiemnastej.

— W porządku. Jak mam się ubrać?

— Co masz na myśli? Sprecyzuj? Chciałbyś abym dobrała ci konkretne części garderoby?

— Nie, chodzi mi tak ogólnie czy ma być oficjalnie, wieczorowo, na luzie czy jeszcze jakoś inaczej?

— A o to chodzi? Elegancki ale bez przesady. Chciałabym abyś połączył elegancję i swobodę. Rozumiesz?

— Tak. — mówił przedłużając “a” — wydaje mi się, że rozumiem.

— W prządku to jesteśmy umówieni. Na razie.

— Taaa, na razie.

— Jakub?

— Słucham.

— Chcesz mi coś powiedzieć?

— Tak, ale powiem ci to osobiście, telefon nie jest do tego odpowiedni.

— A tak, chyba rozumiem. — powiedziała Valeri i rozłączyła się, a właściwie rozłączyli się oboje w tym samym czasie. Jakub nie zdawał sobie sprawy, że uśmiechał się. I to naprawdę szeroko uśmiechał. Dlaczego ta kobieta tak na niego działa. Racja jest atrakcyjna i pociągająca ale jest w niej coś jeszcze, coś tajemniczego, coś mrocznego, coś co chciałby odkryć. Zadawał sobie pytanie, czy się zakochuje. Czy tak człowiek się? Zawsze wyobrażał to sobie inaczej, myślał że poczuje się szczęśliwy, że wszystko będzie kolorowe, ale nie taka jest prawda. Jest szczęśliwszy to prawda, lubi z nią przebywać ale na tym koniec. Nic więcej nie czuje. Kiedy otrząsnął się ze swoich myśli wziął czarny mazak i na tablicy magnetycznej nad biurkiem zapisał “18 pojechać do Valerii”, i zakreślił w okół tego okrąg.

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.