Pisanie tej książki okazało się bardzo trudną lekcją, dzięki której nauczyłam się tego, aby zawsze dbać o swoje zdrowie psychiczne. Zawarte są w niej autentyczne zdarzenia, prywatne notatki, wypowiedzi, rozmowy a także wiadomości. Okazała się ona wspaniałą pomocą, do zrozumienia własnych lęków i motywacją w walce, którą wciąż toczę każdego dnia na nowo. Napisane słowa w niej były i dalej są dla mnie najpiękniejszą terapią, jaką udało mi się zacząć w pełni bez rezygnacji i przetrwać aż do samego końca. Po trzech latach samotnego zmagania się z myślami samobójczymi, autodestrukcją, stanami lękowymi i depresją, w końcu odważyłam poprosić o pomoc. Odważyłam się walczyć o swoje własne życie. Rozmowy z terapeutą i leki, jakie biorę, dodają mi nadziei. Otuchy. Sprawiają, że z małego człowieka staję się wielkim. Silnym, pełnym wiary.
Podnoszą mnie z własnego łóżka i próbują wyciągnąć z wody, w której tonęłam od bardzo, bardzo dawna. Mówią, że przejdę przez to piekło.
Choć nie jest najlepiej, to przyjdzie czas, kiedy będzie lepiej.
Jeśli znasz kogoś, kto zmaga się z depresją, stanami lękowymi, nerwicą bądź innym tego typu zaburzeniem, nie pozostawiaj tej osoby w samotności. Bądź dla niej uprzejmy, ciepły. Nie pozwól by, ciemność sprawiła, że myśli samobójcze pochłoną jej głowę tak, jak gąbka pochłania krople wody. Bądź dla niej i nie pozwól jej zrezygnować. Poddać się. Bo właśnie rezygnacja jest tym, co w chorobie najgorsze. Pomóż jej uwierzyć, że przejdzie przez to. Nawet jeśli doskonale wiesz, że osoba cierpiąca na zaburzenia tego typu jest wykańczająca i pomoc, którą jej ofiarujesz przez długi czas, może nie przynosić z początku skutków, proszę, spróbuj mimo wszystko. I zrozumieć tak bardzo, jak tylko się da. Uratować.
Powiedzieć jej o poranku parę miłych słów.
Życzyć miłych snów, bez strachu i niepewności.
Kto wie, być może, dzięki temu uratujesz dzisiaj komuś życie.
Koniec
04.2019
Dziś mam dwadzieścia lat i czuję się martwa.
Pusta.
Nic nieznacząca.
Zapomniana.
Zagubiona.
Lekceważona.
I, co najgorsze niezrozumiana.
Niezrozumiana nie tylko przez swoich bliskich i obcych mi ludzi, ale niezrozumiana również przez samą siebie. Mój umysł i ciało czują się tak bardzo zmęczone tym światem. Ludźmi, którzy nie potrafią odnaleźć w sobie empatii, zrozumienia dla drugiego człowieka, by spróbować choć raz spojrzeć na to, co wokół niego się znajduje, obcymi oczami, myślami i uszami. Zmęczona tym, jak trudno nie tylko mi, ale i innym odnaleźć jest się choćby we własnym łóżku i pościeli, nie czując przy tym rezygnacji. Udawaniem, że moje myśli nie zabijają mnie na co dzień, każąc pozostać w łóżku przez jeszcze parę minut, które zamieniają się później w godziny. Dnie. Miesiące.
Marzę wtedy o spokoju i ciszy. Takiej krwawej ciszy, by utopiła ona w sobie moje żale i błędy.
Złe nawyki i złudne nadzieje na lepsze jutro. Lepszą pracę. Lepszych znajomych i lepszy nastrój. Na lepsze cokolwiek, bo czuję jak tonę. Moja depresja jest dla mnie jak woda, pod którą, choć nie chcę, wciąż się zanurzam, kiedy wiem, że nie potrafię pływać. Jest zbyt głęboko i wszystko przypomina mi wtedy ocean. Szum wody zagłusza moje wołanie o pomoc. Płuca od ataków paniki i bólu rozrywającego mnie w środku, którego nikt nie może dostrzec, ciągną mnie od lat w przepaść.
Tam, gdzie ciało nie ma już siły walczyć, a umysł zamyka się na otaczający mnie świat.
Tam, gdzie tylko śmierć jest w stanie mnie uratować, ona właśnie tam zabiera mnie każdej nocy.
Zdarzają się dni, podczas których wspomnienia z przeszłości nie pozwalają mi zasnąć, sprawiając, że pod powiekami cienie witające mnie co ranek, stają się coraz większe i mimo to — mówię sobie, że jest w porządku, tak już niestety jest. Przypominają mi się twarze ludzi, jakich kiedyś straciłam i którzy odeszli z tego świata. Ich śmierć odcisnęła na mnie piętno ciągłego cierpienia, bo choć sercu udało się zamknąć na moment, myśli wciąż jak oszalałe wirują. Są też dni, gdy potrzebuję uciec od otaczających mnie ludzi, by odizolować się od nich, tak jak najlepiej potrafię, ponieważ zabierają oni ode mnie zbyt wiele mojej energii, przez co robię się zmęczona. Smutna. Taka jak oni. Jednak nie potrafię uciec od samej siebie i wiem, że jest to dla mnie najgorsza rzecz na świecie.
Bo kiedy nie mogę uciec od samej siebie, niszczę wszystko wokół. I zdarzają się dni, gdy czasem nie potrafię zapanować nad swoimi myślami. I uczuciami. Nie potrafię zapanować nad oddychaniem i płaczem, gdy histeria wygrywa nad moim ciałem i trucizna zaczyna wypełniać powoli moją głowę. Opowiadam wtedy swojemu terapeucie, co takiego się w niej znajduje. Mówię, jak myśli tną moją skórę w nocy i spoglądam wtedy na swoje odbicie w lustrze, zapadnięte oczy i czerwone policzki od łez i mówię sobie wtedy, tak już jest, tak już będzie. Jesteś niczym. Potworem. Beznadziejnością. Wrakiem.
Zdarzają się też dni, gdy muszę sobie przypomnieć, jak to jest być szczęśliwym człowiekiem, choć przecież zapomniałam o tym bardzo dawno temu. Myślę o tym, jak to jest walczyć o to, co się kocha i w co się wierzy. Jak to jest podążać za marzeniami.
Zdarzają się mi też dni, gdy nabieram odrobiny siły w sobie i zaczynam wierzyć w swoje możliwości, lecz nawet leki nie potrafią opanować wtedy moich drżących dłoni. Rozmowy z lekarzem i antydepresanty nie potrafią sprawić, bym nawet dzisiejszego dnia zmusiła się do wstania z własnego łóżka, ubrała swoje ciało w coś ciepłego i miękkiego. Nie, nawet one nie potrafią zmusić mnie tego dnia, bym opuściła swoje mieszkanie i pozwoliła słońcu mnie powitać.
Zdarza się, że ciężko mi odejść od ludzi, którzy nie są dobrzy dla moich myśli i choć wiem, że nie potrafią mnie uszczęśliwić i być dla mnie takimi, jak chciałabym ich widzieć przez brak zrozumienia, te decyzje zdarzają się być najtrudniejszymi decyzjami w moim życiu, kiedy nie potrafię ich opuścić.
Przepraszam, że zawiodłam.
Przepraszam, że zrezygnowałam i poddałam się, choć nigdy tego nie chciałam. Nie zamierzałam.
Przepraszam, że depresja i stany lękowe dopadły mnie, gdy nie potrafiłam poradzić sobie ze złamanym sercem, opuszczeniem, zawiedzeniem, narastającą wokół mnie presją i żałobą.
Przepraszam, że znów jestem w punkcie wyjścia u terapeuty, kiedy rozmowa zdaje się wcale nie pomagać tak, jak bym tego chciała, bo słowa, jakie wypowiada, jedynie przypominają mi szum wody, w której tonę, więc marzę, by chociaż leki polepszyły za jakiś czas stan moich myśli i wyciągnęły mnie na powierzchnię.
Moja depresja i stany lękowe sprawiły, że stałam się człowiekiem, jakim nigdy nie chciałam się stać. Stałam się cieniem własnego cierpienia, który mogłabym porównać do agonii. Klątwy swoich demonów. Moje nadzieje umarły i spokój w sercu zastąpiła burza. Chaos wirujących lęków w głowie odepchnął ode mnie ludzi, których udało mi się zatrzymać kiedykolwiek na dłużej. Zniszczyła miłość, jaką udało mi się z innymi zbudować. Odepchnęła to, co dla mnie było najcenniejsze. I każda chwila mojego życia wydaje się taka sama, bo nic się w nich nie zmienia. Nic się nie dzieje. Moją pościel, w której chowam się każdego dnia, od lat przykrywa zimna obojętność. I nigdy nie uda mi się pokochać samej siebie w pełni. Nigdy też nie pogodzę się z własnymi słabościami, które jak nóż co noc przebijają moje ciało z lekkością. Światła dnia już zawsze pozostaną w połowie zgaszone, a nadzieje zerwane z drzew rosnących pod samym oknem. Kolory nie przestaną być wyblakłe i moje życie nie stanie się wspaniałe, takie, o jakim zdarzało mi się śnić i które tworzyłam we własnej głowie. Ja sama już na zawsze pozostanę jedynie dawnym wspomnieniem o pięknej skorupie. Już na zawsze, pozostanę wtyczką od radia, którą ktoś pewnego dnia nagle wyciągnął i od tamtej chwili nastała głucha cisza. Krwawa cisza. Najcichsza, jaką tylko znam.
I
Małe, zwykłe rzeczy które kocham
Czasami trzeba poświęcić odrobinę czasu, by móc zrozumieć samego siebie. Poznać i zaakceptować, jakoś odnaleźć się w tym wielkim świecie i co najważniejsze, nie zgubić.
Zapach ulubionych kwiatów
mojej zmarłej babci, ponieważ zawsze będę pamiętać zapach jej ulubionych kwiatów
i ciepły uśmiech
jeśli śmierć przyjdzie po mnie niezapowiedzianie
pukając do mych okien deszczem i uchylając ciemność
zza mych drzwi
wypowiem jej imię
choć nic się nie zmieni to wszystko ulegnie zniszczeniu
zostanę tutaj na zawsze nawet gdy moje nogi poniosą mnie
w inne miejsce mając wrażenie jak gdybym
nie była już sobą
zostanę ja
i ty
i wszystkie te słowa i miejsca
które zdarzyło nam się odwiedzić
wspomnienia ujęte na zdjęciach i gdy otworzę swe oczy
wciąż będę w tym samym domu o jasnych ścianach
i zapachu kwiatów
które tak bardzo kochałaś
czekając, aż znów opowiesz mi o dawnej sobie
i mogłabym skłamać, powiedzieć, że tego nie chcę
bo zbyt bardzo mnie to boli, rozcina serce i umysł
choć nic się nie zmieni
to wszystko na co spojrzę i co usłyszę
będzie zupełnie inne niż przedtem
i będzie to jak sen
gdy zaczniesz śpiewać swoją ulubioną melodię
w tak dobrze znanym mi pokoju obejmie mnie wrażenie
jak gdybyś tak naprawdę nigdy nie odeszła z tego świata
nic nie będzie cięższe
niż wcześniej,
nic nie będzie też lżejsze
jak mogłabym sobie zamarzyć
będę tylko ja
i ty
i cała reszta tych rzeczy
za którymi dane było mi tęsknić tak długo
i mogłabym skłamać, powiedzieć, że tego nie chcę
ponieważ nic się nie zmieni nawet gdy stanie się
zupełnie inne
i powiesz mi wtedy
jest tu tak cicho i ciemno
ale nie martw się bo jest w porządku nawet gdy czasem
nic nie jest lepiej
więc pozwól mi cię ze sobą zabrać ponieważ jest tu tak cicho
w tym domu, mogę dostrzec jak udręka pokrywa twoje oczy
ból powoli rozrywa cię na kawałki
choć nic nie jest teraz lepiej
i nawet gdy śmierć przyjdzie po nas niezapowiedzianie
będziesz wiedzieć
choć nic się nie zmieni
to znów będę wołać cię po imieniu
by słońce mogło pokryć nasze całe twarze
i nic cię nie zrani
i nic cię nie zasmuci
jak kiedyś
pozwolę ci zabrać mnie ze sobą byś uleczyła zranioną duszę
i podziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś
i pozostanę w tym samym domu
wracając do dawnych czynności
słuchając twych opowieści od rana żartując
śmiejąc się i wspominając
choć cisza wypełni nasze niektóre dni i rozmowy
a zmęczenie zaświeci nam w oczach to nic
nie będzie już takie samo
jak przedtem za życia
nic nie będzie cięższe
nic nie będzie też lżejsze
nauczę się cierpieć
i płakać
nauczę się uśmiechać i cieszyć razem z tobą
pozwolę sobie odejść
gdy powiem wszystkiemu
żegnaj
i opowiem ci, jak pusty wydawał się świat
przez te wszystkie lata bez ciebie
jak trudno było mi niejedne dni przeżyć
kiedy ból odbierał mi możliwość oddychania
stwarzał nieporządek w mojej głowie i jak dobrze
jest móc cię w końcu zobaczyć
złapać za rękę i uśmiechnąć
i jest tu tak cicho i spokojnie
choć nie wydaje się być teraz lepiej
pozwolę śmierci mnie zaprowadzić do domu
do ciebie
Dbajmy
dbajmy o swoje ciała stworzone ze szkła
tak łatwego do rozbicia w których czujemy się niepewnie
że dotykając naszymi ustami
ust innego człowieka czujemy ogarniający nas przy tym
wstyd i strach
jakbyśmy przywierali nimi do ostrych i zimnych odłamków
choć nie istnieje żaden powód by wstyd i strach
odpychał nas
od walczenia o ludzi i uczucia
jakich tak mocno pragniemy za dnia
to wciąż zdarza nam się wyniszczać
swoje piękne ciała pokrywać ciemnością własne umysły
z natłoku emocji w środku nocy zjadających nas samych
i przeglądając swoje kształty
wmawiamy sobie że nie wyglądamy elegancko i
wystarczająco dobrze
dla samych siebie i dla kogoś innego
szukamy lepszego stroju choć żaden nie wydaje się dla nas
odpowiedni by móc uczynić jak najlepsze wrażenie
a rany, tak dawno już zagojone na skórze
są teraz bliznami, którym nie udało się w pełni zniknąć
po opiniach i komentarzach innych ludzi.
i nie stawiając granic w bliskości i dotyku
by jedynie zadowolić człowieka którego pragnie nasze serce
przekraczamy je nawet jeśli nigdy nie zamierzaliśmy
ich przekroczyć.
ceną za to jesteśmy my sami
szacunek do swojego ciała i osoby
jako człowieka z zasadami maleje
przestajemy dbać o swoje ciała i czerwone światło przenika
przez palce
moralność znika jak materiał ściągnięty przez głowę
i dbajmy o swoje umysły
o to co wypełnia nasze głowy nocą
zacznijmy mówić co czujemy
bez obaw niezrozumienia przez pozostałych
krzyczeć na głos czego pragniemy i szeptać
po cichu na ucho
za czym tak bardzo tęsknimy
nie bójmy się słuchać swoich myśli
by nauczyć się odróżniać to co dla nas dobre
bez tego co zbędne
i niepotrzebne
Słonecznik
mojej siostrze, mam nadzieję, że słonecznik rozświetli jej nie tylko dzisiejszy
dzień lecz i wiele dni
co dzień
przynoszę do twojego domu słonecznika
mając nadzieję że tym razem zobaczę znów uśmiech
na twojej twarzy
i wtedy pytasz
dlaczego przyniosłaś mi go w ten ponury dzień
ponieważ słonecznik jest jak słońce
jakiego brakuje niektórym z nas nie tylko dzisiejszego dnia
lecz zdarza się że nawet i przez całe życie
bo jest jak tęcza o poranku po deszczowej nocy
jak miód rozpływający się na twoich ustach
i dziś również przynoszę ci tego pięknego słonecznika
mając nadzieje odrobinę większe
niż wczorajszego dnia że zobaczę dzięki temu
radość na twojej twarzy
pytasz mnie
trzymając go mocno w dłoniach
dlaczego słonecznik
i nie potrafię wyrazić tego co czuję żadnymi słowami
nie ważne jak długo bym się nad tym zastanawiała
stojąc wtedy przed tobą
ponieważ jest lepszy niż róże które ranią nas
ostrymi kolcami w dłonie choć są
najpiękniejszymi kwiatami
na świecie dla tak wielu
lepszy niż jakikolwiek kolor tulipanów
i zapierających dech w pierś narcyzów
jest o wiele lepszy od pozostałych kwiatów
odpowiadam
ponieważ uśmiechasz się na jego widok i rozjaśniasz
każde pomieszczenie w tym domu i jego
najmniejszy skrawek
jak jest też i moim ulubionym kwiatem
ze wszystkich jakie rosną na tej ziemi
bo sprawia że i ja również się uśmiecham
Kuracja
działasz na mnie jak lek
mając tak wielką władzę nade mną kiedy budzisz
mnie pocałunkami
rankiem bawiąc się przy tym moimi włosami
choć mi nie udało się nawet otworzyć jeszcze oczu po
wczorajszej nocy
mówisz wtedy o tym jak bardzo mnie kochasz
twoje usta wędrują w kierunku mojej szyi
pozostawiając po sobie ślad na mojej skórze
i ani przez chwilę nie pozwalasz mi odpocząć
odetchnąć, bo doskonale wiesz jak bardzo to lubię
i jesteś dla mnie jak prawdziwa terapia
kiedy zabierasz kołdrę dla siebie by móc
spojrzeć na mnie całą
nucąc pod nosem piosenkę jakiej nigdy nie udało mi się
wyrzucić ze swojej głowy
oczyszczasz moje ciało z wątpliwości i zawiedzeń
gdy każda minuta wydaje się być z tobą za krótka
ponieważ jestem przy tobie tak bardzo szczęśliwa
i śmieję się
kiedy opowiadasz żarty jakie rozumiem tylko ja
nawet jeśli wcześniej uważałam się za smutną dziewczynę
to właśnie ty uczysz mnie bycia kobietą która kocha
swoje ciało i umysł
wszystkie drobne niedociągnięcia
od teraz przestają mieć znaczenie
mówisz
jeśli czujesz że robisz dobrze
choć innym wydaje się że postępujesz źle i popełniasz błąd
nie przestawaj tego robić i nie rezygnuj
bo tak samo jak ja wiesz że twoje serce zawsze
za tobą podąży
i ci którzy naprawdę cię kochają będą cię wspierać
nie ważne co zrobisz i powiesz
bo tylko głupcy i ludzie słabi będą próbować pociągnąć
cię w dół
dlatego kochanie pamiętaj by ich nie słuchać
i masz nade mną tak ogromną władzę leżąc ze mną
przez cały dzień w łóżku i kiedy trzymasz mnie tak mocno
jak gdybyś próbował uchronić mnie przed całym światem
już nie przede mną samą i czuję się wtedy bezpieczna
kochana
ważna, bo jest mi tak cholernie dobrze
i jedyna miłość jaką wtedy znam, to ta, którą ty mi dajesz
miłość ucząca cierpliwości i poświęcenia
taka dla której niejedna noc została nieprzespana
i okazała się być tego w pełni warta
miłość posiadająca swoje złe i dobre dni
ciche i głośne wieczory gdy ciemność przychodzi
by wyłonić na wierzch nasze wszystkie błędy
deszczowe dni jak i słońce zakryte chmurami
jedyna miłość którą wtedy mam to ta, którą daję tobie ja
na jaką tak długo dane było mi czekać
jest piękna, czysta i tak bardzo prawdziwa
gdy jesteś tym jedynym na którego patrząc
staję się szczęśliwa
tym jedynym o którym myślę całe dnie i tym jedynym
o którym mówię
jest to dla mnie jak terapia i jest mi tak dobrze, jak nigdy
ponieważ jedyna miłość o jakiej zawsze marzyłam
to jest właśnie nasza miłość
Delikatne
kobiety
potrafią być tak delikatne
kiedy malują swoje usta szminką by podkreślić
ich piękny kształt marząc
by ktoś obdarował je pocałunkiem tego wieczoru
przebierając się siedem razy w ciągu jednego dnia
by zwrócić na siebie uwagę ze strony mężczyzn
znajdując czas na swoje własne przyjemności
jednocześnie zaprzątając sobie przy tym głowę
błahymi sprawami
kobiety
potrafią być tak bardzo delikatne
kiedy przemawiają głosem wolności wspierając
inne kobiety w potrzebie
walcząc o swoje prawa i marzenia schowane
w swoich sercach
kobiety
potrafią być delikatne zostawiając za sobą to
co dla nich niewłaściwe
kiedy nie muszą krzyczeć, używać siły i łez bo potrafią być
tak bardzo delikatne we wszystkim co robią
nazwij to jak chcesz
jednakże kobiety delikatne są tymi najsilniejszymi
i delikatne kobiety są jak kwiaty
które łakną bliskości, odrobiny zainteresowania i miłości
promieni słońca na swojej twarzy jak przyjemnego dotyku
i łez zrozumienia jak kropel deszczu spadających
od czasu do czasu z przejrzystego nieba
i delikatne kobiety potrzebują dobrego gruntu
pod nogami jak bezpieczeństwa i stabilizacji
pewności
kobiety są jak kwiaty
łaknące odrobiny pielęgnacji ze strony drugiego człowieka
by móc powitać dzień z uśmiechem i zakwitnąć
my kobiety
jesteśmy delikatne tak jak kwiaty
Perła
istnieje wiele różnych znaków, które tak naprawdę są krzykiem o pomoc, jednych ponosi złość i agresja, za to inni zamykają się w sobie, udając, że jest w porządku, jest dobrze. wtedy nie zawsze udaje nam się dostrzec, że osoba, która jest obok nas tak naprawdę powolutku, małymi kroczkami zaczyna się wycofywać ze swojego życia, codziennych czynności i przyjemności, nie widzimy, kiedy tak naprawdę ucieka. buduje między sobą i wszystkim innym mur. nie zawsze udaje nam się dostrzec wiele rzeczy. i czasem jest już za późno na to, aby pomóc. uratować tę osobę.
nie potrafisz usłyszeć mojego krzyku o pomoc
nie, ty go nie słyszysz ponieważ ja nie odzywam się
nawet ani słowem
zamiast tego zamykam się w sobie po cichu i buduję ścianę
między mną a światem
jestem ukryta jak perła w muszelce
na brzegu tej przepięknej plaży odpoczywam ze spokojem
na ziarenkach piasku
i nikt mnie tutaj nie dostrzega, nie odczuwa mojego bólu
który ukryłam głęboko pod wodą
tak aby nie został on przeniesiony na obce mi serca i umysły
ponieważ tak bardzo bym nie chciała
by został on odnaleziony
i co gorsza zrozumiany
tak bardzo bym nie chciała by mój ból
stał się również bólem innych ludzi
moje łzy słońce wysusza swoimi promieniami
tak wspaniale przeźroczyste i pełne cierpienia
i nawet kiedy jesteś tuż obok mnie
wciąż mnie nie dostrzegasz
nie czujesz ani nie słyszysz
choć jestem na wyciągnięcie twojej ręki
pozostaję dla twoich oczu dalej niewidzialna
i całe szczęście, że nie pytasz o nic, nie próbujesz uratować
bo tutaj na tej przepięknej plaży w zamknięciu
jest mi najlepiej
jestem ukryta jak perła w muszelce
i choć bym krzyczała, ty wciąż nie potrafiłbyś usłyszeć
mojego zdartego gardła
zobaczyć opuchniętych powiek
przez opuszczone dotychczas przeze mnie łzy
dlatego też pozostaję cichutko w ukryciu
z dala od innych i świata
tutaj, jest mi dobrze samej
na brzegu tej przepięknej plaży
umieram ze spokojem na ziarenkach piasku
i jestem ukryta jak perła w muszelce
List
Jestem dziewczyną, o której nie wiesz tak naprawdę nic. I jesteś osobą, o której ja tak naprawdę też nic nie wiem. Nie znasz mnie i ja nie znam cię. Nie wiesz, co takiego lubię ani o czym marzę, ale jestem osobą tak samo wspaniałą, jak ty. I tak samo, jak tobie, zdarza mi się mieć te gorsze, wyczerpujące dni. Tak samo, jak tobie, zdarza mi się zmagać z myślami samobójczymi i negatywnymi emocjami. Agresją, jak i krzykiem. I zdarza mi się uciekać, szczególnie kiedy zaczyna się wszystko układać i być w porządku, ja właśnie wtedy zaczynam się bać i niszczę to. Uciekam od ludzi i tego, co sprawiło, że przez moment zapomniałam o tym całym smutku i bólu. Ponieważ czasem tak samo, jak ty, zwyczajnie boję się być szczęśliwa. Zdrowa. Przyzwyczajenie do cierpienia sprawia, że nie znam już innych emocji prócz zimnych dreszczy i paniki. I tak samo, jak ty, zmagam się z depresją. Nerwicą. Lękami.
Zagubieniem. Zapomnieniem i niezrozumieniem.
Rezygnacją i wypaleniem.
I jestem dziewczyną, o której niewiele wciąż wiesz. Jednak chciałabym ci o sobie opowiedzieć. Ponieważ tak samo, jak ty, wciąż szukam swojego własnego domu. Miejsca na tej ziemi. Osoby, z którą będę mogła podzielić się tym, co dobre, przyjemne. Szukam ludzi, jakich będę mogła obdarować jeszcze wielką ilością uśmiechu i miłości. I tak samo, jak tobie, zdarza mi się zabłądzić, nawet i popełnić błąd ten sam wiele, wiele razy. Zdarza mi się być na dole, by wyruszyć do góry i znów znaleźć się tam, gdzie nie powinnam. I tak samo, jak tobie, zdarza mi się wpuszczać do swojego życia, jak i serca nie tych ludzi, których powinnam. Raz po raz ofiarować im kolejne szansy i marnować łzy, by płakać za tym, co nie zasługuje na uwagę. I tak samo zdarza mi się biegać w kółko, za tym, co od bardzo dawna nie istnieje. I zdarza mi się samej wytwarzać truciznę, którą truję innych ludzi, nawet kiedy tego nie chcę. Swoją nienawiścią, choć to nie ich wina. Swoim bólem, choć to nie oni sprawili mi przykrość. I jestem takim samym człowiekiem jak ty. Odrobinę smutnym. Odrobinę szczęśliwym. Mającym milion pomysłów i planów w głowie, choć chęci tak bardzo często we mnie brakuje. I jest we mnie tak wiele niedoskonałości i tak samo, jak tobie, trudno mi je w pewnych chwilach zaakceptować. Pokochać i być może pokazać w przyszłości innym. I tak samo, jak tobie, nieraz trudno jest mi pozbierać swoje myśli. Naprawić to, co udało mi się zepsuć i wyrzucić ze swojej głowy to co niewłaściwe. Czasami bardzo ciężko jest mi wybrać dobrą drogę, dokonać odpowiedniego wyboru. Zawalczyć o siebie i swoje szczęście.
I tak samo, jak tobie, wiem, że uda mi się to przetrwać. I kiedy niektóre sytuacje staną się dla mnie zbyt ciężkie, przestanę się bać. Poproszę o pomoc i nie będę się już wstydzić. Ponieważ to jest w porządku.
I ty, tak samo, jak ja przetrwasz to.
Poradzisz sobie tak samo, jak ja. Obiecuję.
I tak samo, jak tobie, udało mi się zachorować.
Wyzdrowieć.
Spróbować od nowa.
Znów zacząć żyć.
Szczęśliwe miejsce
dla tych, którzy czasami potrzebują odrobiny zrozumienia, wsparcia, ciepła.
mówisz mi że w niektóre dni czujesz jak gdyby
zbyt wiele działo się
w twojej głowie
odpowiadam ci jak bardzo doskonale to znam
ponieważ byłam w tym samym miejscu
i szepczesz z zaciśniętymi pięściami i łzami o tym
jak w niektóre noce
twoje ciało marznie
choć przecież mamy już lipiec i nawet temperatura
we własnym pokoju jest zbyt wysoka dla nas obu
twoje myśli jak oszalałe kontrolowane są
jedynie przez własny strach
marzenia spychasz na bok i stawiasz obok nich ambicje
o które jeszcze niedawno walczyłeś
krzyczysz prosto w moją twarz że coś jest z tobą nie tak
z pewnością coś jest nie tak
ale ja biorę twoje ręce w opiece i próbuję uspokoić silne nerwy
głaszczę cię wtedy dłonią po plecach byś mógł poczuć
odrobinę bezpieczeństwa jakiego potrzebujesz
mówię
nic nie jest z tobą nie tak
dlatego proszę też nie myśl w ten sposób
bo dobrze wiem, że nikt nigdy nie rozmawiał z tobą o tym
jak czuć się zdrowo, pewnie, bezpiecznie
i w pełni kochanym
i nie wiesz tak naprawdę jak się zachować
kiedy sytuacje okazują się dla ciebie zbyt ciężkie
nie wiesz do kogo zadzwonić o radę by rozwiązać problem
i zupełnie nie masz pojęcia jak się z tym uporać
jak sobie poradzić
i to jest w porządku, ponieważ byłam w tym samym miejscu
dlatego też chciałabym byś wziął głęboki oddech
i zamknął swoje oczy
spróbował oczyścić umysł i odepchnąć od siebie cały stres
ponieważ jestem z tobą ja
i opowiadasz mi jak bardzo ciężko jest ci się nieraz odnaleźć
wśród ludzi, bo nie ważne gdzie jesteś ty wciąż nie potrafisz
odpowiadam ci że wcześniej przez bardzo długi okres
czułam to samo
strach miał nade mną przewagę
i nie potrafiłam znieść zupełnie niczego, zupełnie nikogo
i czasem tak samo jak ty czuję się wyłączona z życia
mając wrażenie, jak gdybym śniła
samotne dnie i jeszcze samotniejsze niekończące się noce
spychają mnie w przepaść
i czasem tak samo jak ty nie potrafię tego zrobić
złapać normalnie oddechu, krztusząc się własnym bólem
ale nic nie jest z tobą nie tak
ponieważ wiem że ty jedynie cierpisz
i wiem że tak samo jak ja zmagasz się z własną tragedią,
demonami w swojej głowie
i nie wiesz co tak naprawdę mógłbyś zrobić by to naprawić
i to jest w porządku
ponieważ jestem tutaj teraz ja, by móc się tobą zaopiekować
i tak samo jak ty, czasem nie potrafię sobie poradzić,
odnaleźć się w tym wielkim świecie
nie wiem którą drogę wybrać i jaką podjąć decyzję by
nie popełnić błędu
nie spaść jak gwiazda z nieba
ale wiem że tak samo jak mi, uda ci się to zrobić
kiedy nauczysz się jak dbać o swoje ciało i umysł
to będzie lepiej, o wiele lepiej
i obiecuję ci że gdy będzie trzeba będę z tobą
płakać i śmiać się
ponieważ jest jeszcze tak wiele rzeczy przed nami
na które warto czekać
więc poczekajmy
tak byś nie musiał już więcej chować się przed światem
i przede mną
nie zamykał się w swoim pokoju i nie uciekał
tak by moje prośby stały się niesłyszalne
i kiedy zadzwonisz by poprosić o pomoc ja odbiorę
przyjadę
pomogę ci się uspokoić i odgonię wszystkie twoje nerwy
ponieważ jest jeszcze tak wiele pięknych chwil
i ludzi przed tobą jakich poznasz
jest jeszcze tak wiele marzeń które będziesz chciał spełnić
i rzeczy które będziesz chciał zrobić
proszę nie rezygnuj z siebie, nie poddawaj się
bo przyjdzie dzień w którym odnajdziesz swoje
szczęśliwe miejsce
i będzie dobrze
Niedopasowana
słucham swoich przyjaciół kiedy późną nocą
znajdujemy się w nieznanym dla mnie barze
alkohol wirujący w mojej krwi nie potrafi odepchnąć
ani przez chwilę napięcia
i kiedy oni żartują, śmieją się i tak wspaniale
rozumieją między sobą
ja czuję się jedynie zmęczona, niedopasowana
myślę wtedy o miejscach do których tak bardzo nie pasuję
i kiedy słucham swoich znajomych z pracy
to nie potrafię już tak dłużej
rozmawiają oni wtedy o swoich marzeniach
pragnieniach i minionych dniach których
tylko mi wciąż brak
podczas gdy oni planują, rozmyślają i wspominają
ja tylko czuję się zażenowana, zdenerwowana
i powtarzam sobie wtedy, że to kolejne miejsce
w jakim nie jest bezpiecznie, dobrze
rozmowy przez długie godziny nie dają rady bym
gdziekolwiek została
poczuła się tak jak wszyscy inni
nie, nie jestem taka jak wszyscy pozostali
i ludzie w autobusie, pociągu, sklepie i we własnym domu
wyglądają dla mojego oka na szczęśliwych
zrozumianych i dopasowanych
ale jestem tylko i wyłącznie ja
ta która nigdy nie może poczuć się dobrze
choć tak bardzo chciałabym by oni wiedzieli
co takiego okropnego siedzi w mojej głowie i sercu
poznali moje myśli i wiedzieli, że podczas gdy oni piją
kolejne piwo
ja marzę o tym by jak najszybciej zniknąć z tego miejsca
uciec od nich jak najdalej
i za każdym razem, kiedy wracam żałuję że nie jest łatwiej
nie, nie jestem taka jak wszyscy
i choć tak bardzo chciałabym by oni pomogli mi to naprawić
wiem że nie będą potrafili
bym mogła wraz z nimi się uśmiechać
zamiast gryźć swój własny język
nim nie poczuję smaku krwi
przestała udawać zadowoloną
kiedy tak naprawdę wypełnia mnie wielkie zawiedzenie
ale nie ma w tym miejscu niczego,
dzięki czemu bym się uśmiechnęła, nie
i nic nie zmusi mnie do tego bym wytrzymała
podziała się gdziekolwiek na dłużej
poczuła się tak jak wszyscy inni
nie, nie jestem taka jak oni
Niebieski
czasami to nie ludzie sprawiają, że przestajemy żyć pełnią życia, cieszyć się z prostych, codziennych rzeczy. czasami to my jesteśmy tymi, którzy sprawiają że inni stają się tacy, jacy jesteśmy my. wyczerpani, rozdrażnieni, wiecznie niezadowoleni, wiecznie nieusatysfakcjonowani. nieszczęśliwi. i wtedy lepiej jest ich opuścić, ponieważ to my jesteśmy tymi niezdrowymi. toksycznymi
świat przy mnie dla innych stworzony jest
z koloru niebieskiego
i ludzie których w nim spotykam na drodze
są również pokryci
tą samą barwą a jedzenie w drogiej restauracji
zamówione wraz z herbatą bez dodatku cukru
jest dla mnie jak czyste niebo
i kiedy wracam samotnie do domu
w obecności własnego smutku po wyczerpującym dniu
niczym dla mnie nieróżniącym się od poprzedniego
i jeszcze po przedniejszego
ściany w sypialni pokryte są chmurami w mojej głowie
i zakrywają one światło
woda jaką opłakuję swoje zdrętwiałe ciało podobna jest
do kropel zimnego deszczu
i jestem zbyt smutna, zbyt bardzo przestraszona
by odważyć się wypowiedzieć te słowa
i lepiej mi jest bez ludzi na tym świecie
bo nie ważne jakim pomalują mnie kolorem
niebieskiego nigdy nie uda im się przykryć
ich szczerość sprawia, że moja skóra traci swój blask
i oliwkowy kolor
zostaje na mnie jedynie bladość
bo nie mówię o sobie im zbyt wiele, choć widzą więcej
niż ja sama potrafię dostrzec w sobie
mówią
wolelibyśmy mieć kawałek twojego ciała niż tego
co siedzi w twojej głowie
i przepraszamy cię, ale nie potrafimy już tak dłużej przy tobie być
ponieważ sprawiasz, że nasz świat również staje się niebieski,
jak twój
i nie proszę ludzi o czas, ani o jakiekolwiek zrozumienie
bo wiem
że nie będą oni potrafili mnie zrozumieć ani trochę
ponieważ to co znajduje się w mojej głowie już na zawsze
tam pozostanie
moje dłonie koloru niebieskiego nie przestaną niszczyć tego
co wcześniej zbudują
i wiem, tym razem wiem że to ja jestem tą jedyną
która sprawia że świat staje się niebieski dla innych
bo odbieram im chęci i energię do życia kiedy choć
przez jeden dzień
nie potrafię się zwyczajnie uśmiechnąć
żyję wiecznie we własnym zgubieniu i cierpieniu
i tak doskonale widzę
jak ludzie wokół mnie spędzają coraz mniej czasu
wymyślają oni
próżne wymówki i znikają nagle
ponieważ im więcej są przy mnie
tym mniej czują się dobrze i zdrowo
ale lepiej mi jest bez ludzi na tym świecie
ponieważ jedynie sprawiam
że stają się oni smutni, zawiedzeni
wyczerpani, rozdrażnieni i wyssani tak samo jak ja
i nawet kiedy przykryję się wszystkimi kolorami świata
to mojego ciała nigdy nie opuści ten jeden
i jestem zbyt smutna, zbyt przyzwyczajona
by spróbować go z siebie zmyć
niebieski już na zawsze pozostanie moim ulubionym
Małe rzeczy, które kocham
istnieje kilka małych rzeczy które kocham, jak żadne inne
jest to na przykład zrobione zdjęcie w nieodpowiednim
momencie
kiedy nie jestem dobrze na nie przygotowana
lecz kocham do niego wracać, oglądać znów na nowo
zapach świeżo mielonej kawy
gdy siedzę w swoim ulubionym
miejscu tak cichym i spokojnym
głos ludzi, z jakimi tworzę kolejne wspomnienia w głowie
ich śmiech
i uśmiech
śpiewanie jednej z tych piosenek jakie potrafią doprowadzić
mnie do łez
lecz ja i tak nie przestaję jej wtedy słuchać
obejrzenie filmu którego wcześniej nie miałam
okazji dokończyć
trzymając kubek gorącej herbaty w swoich dłoniach
owinięta kocem
dotknięcie kartek nowo wydrukowanej książki
i nacieszenie tym swoich oczu, jak tylko można
mówienie komuś
kocham cię, przepraszam, dzień dobry i dobranoc
jak i jesteś dla mnie najważniejszą osobą na tym świecie
deszczowe noce i błyskawice oświetlające mój ciemny pokój
kiedy światła są zupełnie zgaszone
swetry w zbyt wielkim rozmiarze założone na moje ciało
związane w nieładzie włosy
winylowe płyty, obrazy namalowane w pośpiechu
i ciepło dłoni drugiego człowieka
jest odrobinę rzeczy, które kocham i sprawiają one
że moje życie jest tak bardzo proste, normalne
jednocześnie wyjątkowe i magiczne
Ktokolwiek
o tak wielu rzeczach nie potrafię normalnie porozmawiać
być może właśnie dlatego o nich piszę by móc wyrzucić je
ze swojej głowy ponieważ kiedyś bywało przy mnie
tak wielu ludzi
i kochali oni słuchać tego co mówię, jak mówię
teraz zaledwie są tym zmęczeni i znudzeni
i być może pisząc te słowa teraz
chciałabym by ktokolwiek wiedział
jak się czuję, tak bardzo zmarnowana, martwa
muzyka nie może zagłuszyć dudniącego bólu
w mojej czaszce
po kolejnym przepłakanym dniu
kto wie, zapewne lubię taki stan który doprowadza
mnie do szaleństwa
i być może to dlatego że byłam kimś kogo
uwielbiało się widywać
każdego dnia, lecz teraz unikać
więc zamykam swoje oczy i pozwalam depresji wejść
cichutko pod moją kołdrę, do szafy i na okna
zasłonić je swoją ciemnością by znów nastał mrok
właśnie taki do jakiego jestem przyzwyczajona
dlatego, że byłam kimś kto nigdy nie powinien wierzyć
że uda się mu wygrać z własnymi potworami
i o tak wielu rzeczach nie potrafię normalnie pisać
trzeźwo myśleć
doskonale widzę jak cienie pod powiekami rosną
na wielkość chmur
i dzień krwawi z moich ran
więc zamykam swoje usta i przestaję rozmawiać, pisać
krzyczeć i rozmyślać
być może to dlatego, że byłam kiedyś kimś szczęśliwym
i spełnionym
teraz jedynie smutnym
i tak bardzo chciałabym
by ktokolwiek wiedział jak się czuję
zrozumiał choć cząstkę mnie
nawet jeśli nie mogę przybrać dawnej formy
i nałożyć na siebie uśmiechu to nigdy nie jest tak samo
pozwoliłabym wejść sobie do własnego umysłu,
zamknąć się na otaczający mnie chaos
tylko po to by ktokolwiek zechciał poczuć to, co czuję ja
być może to dlatego, że kiedyś byłam kimś tak łatwym
do poznania i zrozumienia
pokochania i potrzymania w swoich ramionach
zażartowania
teraz jedynie jestem kimś
kto zamknął się w sobie na cały świat
innych ludzi
uciekł w miejsce gdzie noc i dzień nieprzerwanie
wspólnie płaczą
być może to dlatego że kiedyś byłam kimś
kto kochał samego siebie
teraz jedynie nie potrafi znieść własnego odbicia w lustrze
Pocałunek na pożegnanie
każdy dzień wydaje się być dla mnie tak samo
pochmurny i zły
zupełnie niepodobny do takich kiedy całowałeś mnie
na pożegnanie przed wyjściem
otulałeś swoim zapachem bym jeszcze przez chwilę mogła
poczuć ciebie na swoim ciele
nawet jeśli to tylko i jedynie perfumy to zupełnie
wystarczyło by mój dzień stał się od razu piękniejszy
i nawet po twoim wyjściu
pocałunek wciąż pozostaje na moim czole
policzkach i suchych wargach
śniadanie od razu smakuje lepiej i zasłony zostają schowane
tak by słońce mogło wkraść się do naszej sypialni
małymi krokami odrobinę do mojego serca i przy okazji
namalowało radość na twarzy
i nawet po wzięciu prysznica by móc pokryć się
kroplami lawendy
twój zapach wciąż jak nigdy niezmyty, nigdy niezakryty
pozostaje na moim ciele
powietrze od razu staje się świeże i zimne
potrzebne do wciągnięcia go przez płuca
paznokcie nie haczą już więcej o skórę i palce
nie ranią już ciała
z pocałunkiem na pożegnanie od ciebie
dzień staje się od razu lżejszy
dzięki niemu jestem gotowa by znów pozwolić się zranić
zgubić i zapomnieć
stare wspomnienia nie zadają mi już tyle bólu
i przyszłość wydaje się w końcu lepsza
muzyka nie wprawia mnie w smutny nastrój
zamiast tego włączam szczęśliwą melodię
ale teraźniejsze dni nie przypominają już tych
kiedy otulałeś mnie swoim zapachem
może wrócisz, by znów ucałować mnie na pożegnanie
przed swoim odejściem
by po raz ostatni sprawić że mój dzień stanie się dobry
proszę, pocałuj mnie na pożegnanie ostatni raz
Brzydka sztuka
staję się sztuką kiedy jak z gliny tworzysz nową wersję mnie
wykręcasz moje ręce na każde możliwe strony jak gdybym
tańczyła balet
przyczepiasz cechy jakich nigdy wcześniej
w sobie nie miałam
i co najbardziej zabawne zmieniasz nawet brzmienie
mojego głosu
którego tak bardzo nie potrafisz znieść
mówisz
potrzebujesz kilku zaledwie drobnych poprawek
kochanie, pozwól mi cię zmienić, bym pokochał cię
jeszcze bardziej
i gdy tworzysz ze mnie prawdziwą sztukę, piękną i tak
niesamowitą
ludzie w końcu zaczynają mnie dostrzegać i podziwiać
zachwycają się oni z zazdrości
ale ja pytam wtedy samą siebie
gdzie podziały się te wszystkie części mnie
które wyrzuciłeś do kosza
zastępując mnie całkowicie czymś innym
co nie wygląda na mnie ładnie
wszystkim, co nie pasuje do mojego obrazu
i dopiero po fakcie gdy jest na to za późno
zaczynam rozumieć
że stałam się brzydką sztuką
w rękach ludzi, którym na to pozwoliłam
ponieważ nigdy nie kochali tej prawdziwej wersji mnie
ale ja znów pytam samą siebie
przecież byłaś taka piękna, tak bardzo piękna
więc dlaczego pozwoliłaś im się zmienić?
i stałaś się kimś, kim nigdy nie chciałaś?
teraz wiem, że ta miłość nigdy nie była tego warta
by pozwolić innym stworzyć nigdy nieistniejącą
wersję mnie aby móc się zadowolić iluzją
Dom
jedyny dom jaki znam to własne wnętrze
do którego wracam każdej później nocy
tak bardzo zimne i puste że w chwili gdy udaje mi się
zasnąć to odchodzę od swoich zmysłów
ponieważ nigdzie nie czuję się dobrze choć przecież
ludzie tak często potrafią mi powiedzieć
kochana, proszę czuj się jak u siebie
ale tak naprawdę nigdy nie mam okazji, by odpowiedzieć
że nie znam tego uczucia
i nie ważne ile odwiedzam miejsc
i domów do jakich udaje mi się przedostać
by zobaczyć tyle sytuacji jakich mi nie było dane przeżyć
napełnić się uśmiechami i obcymi łzami
i nie ważne ile zaparzono mi razy herbaty
poczęstowano na powitanie ciepłem i dobrocią
ja wciąż nie wiem jak to jest czuć się w ten sposób
jak to jest być we własnym domu
i odnajduję siebie samą, marząc by któregoś dnia wypełnić
sypialnię w swoim własnym sercu zrozumieniem
może korytarz stworzony z moich ramion
zaprowadzi mnie pewnego dnia do salonu
bym mogła w nim usiąść w wygodnym fotelu, odetchnąć
i ze spokojem przeczytać ulubioną książkę
później wstanę z niego i wyciągnę ze swojej głowy
jak ze strychu to co niepotrzebne wyrzucę, spalę
i włączę ogrzewanie tam
gdzie zimno dostało się już wieki temu
ogrzeję swoje kości
i jedyny dom jaki mam to własne wnętrze
wypełnione chłodem i niewiadomą
lecz czas jak oszalały leci
lata mojego własnego życia przenikają
mi przed oczami i przestaję już wreszcie uciekać
kupuję żółtą farbę i pokrywam nią ściany w korytarzu
tak by powiesić na nich najpiękniejsze zdjęcia
moje ręce po tym zdają się być silniejsze
pewniejsze tego co robią
zaparzam zieloną herbatę w nowej porcelanie i jej aromat
wypełnia moje nozdrza
strych nie jest już wielkim, cholernym bałaganem
w mojej własnej głowie
który musiałam porządnie wyczyścić
kupuję nowe meble, które jak zwykła nadzieja i odwaga
wkradają się do mojego ciała i jest lepiej
już jest lepiej
pozwalam swoim myślom wygodnie ułożyć się
na poduszkach
zamknąć się na moment na świat
i w końcu jedyny dom, do którego wracam to ten
jaki zbudowałam od nowa w sobie samej
ten, do jakiego wracam z uśmiechem na twarzy po pracy
i po spotkaniu ze znajomymi
ten, do jakiego chciałabym zapraszać tych
których kocham by móc podzielić się z nimi jego ciepłem
ten, który należy tylko i jedynie do mnie
który musiałam stworzyć od początku samodzielnie
i ten, w którym w końcu czuję się jak u siebie
Odejdę, nie wrócę już więcej
przyjdzie dzień, kiedy odejdę i nie wrócę już więcej
spakuję sobie ten miękki sweter jaki udało mi się kupić
na wyprzedaży z najlepszą przyjaciółką wieki temu
i nawet jej nie powiem, że odchodzę
znikam i nie wracam już więcej
zostawię na biurku klucze od swojego mieszkania
założę przed wyjściem strach i niepewność
i być może uda mi się po drodze zatrzymać kogoś
spytam, czy nie zechce ze mną odkryć czegoś wspaniałego
nieznanego
poznać, jak wygląda życie innych ludzi na ziemi
jak pachnie ich miłość
jak bardzo czuły jest ich uśmiech
i być może uda mi się kupić bilet do miejsca
jakie zawsze chciałam odwiedzić
lecz jeśli nie uda mi się to
to spróbuję czegoś zupełnie innego
zamówię na wynos gorący kubek czarnej kawy
i usiądę przy gazecie
w zupełnie obcym dla mnie mieście
pooglądam ludzi za okna i wzrokiem zacznę podążać
za ich pośpiechem
do którego po chwili sama dołączę
kto wie, być może uda mi się po drodze zatrzymać kogoś
przy sobie i spytam, czy nie zechce pokazać mi tego
co warte zobaczenia tutaj i poznania
wydam swoje ostatnie pieniądze na to co niepotrzebne
użyteczne
i zacznę się śmiać, tak prawdziwie, szalenie
napiszę list do samej siebie, opowiem o przerażeniu
które było przy mnie podczas tej podróży
wykonam tysiąc zdjęć tego samego zachodu słońca
i pokryję nim oczy
zasnę w pokoju hotelowym bez ogrzewania
by zamówić z knajpy gotowe jedzenie
i zacznę oddychać, tak prawdziwie, pełnie
stanę się czymś nowym, świeżym i kimś własnym
należącym do samego siebie
wypełnię swoją głowę wspomnieniami obcych mi ludzi
obcych miejsc i zapachów
i zapomnę o tym wszystkim kiedy lata miną
większość zastąpię nowymi
kto wie, być może uda mi się przeżyć to życie dobrze
szczęśliwie
lecz jeśli nie uda mi się to, to wrócę
wrócę do swojego opuszczonego mieszkania
włączę wszędzie światła
i zasnę w ciepłej kurtce
zaparzę sobie ulubionej herbaty
zaczynając od starych czynności
myśląc jak dobrze że wróciłam
odejdę i kto wie
być może tym razem po czasie wrócę do samej siebie
Smak bólu
Ból potrafi mieć słodki smak jak nabrany na łyżeczkę miód do ciepłej, chwilę temu zaparzonej herbaty. I taki smak potrafi też mieć pocałunek, którym obdarowujemy drugiego człowieka. Dotyk ciepłych dłoni i bliskość, odgłos bijącego serca, jakie usypia nas w nocy do snu. I choć jest to miłość, która nas rani i niszczy, wciąż potrafi smakować słodko i niewinnie. Taki ból jest również wtedy, kiedy oszukujemy samych siebie, tworzymy w swoich głowach ludzi, jacy tak naprawdę nie istnieją, ale my wciąż ich potrzebujemy. I smakują tak słodko i dobrze, że nie sposób jest się temu sprzeciwić. Taki ból ma smak ulubionych cukierków, posłodzonej kawy.
I ból potrafi mieć smak gorzki jak po spróbowaniu za dziecka po raz pierwszy gorzkiej czekolady. I taki smak potrafi mieć zawiedzenie, zmarnowanie znów kolejnej szansy na coś, co nie ma kompletnie sensu. Taki ból jak rezygnacja, ponowne upadnięcie. Taki ból jest też wtedy, kiedy tworzymy w swoich głowach ludzi, którzy tak naprawdę nie istnieją, ale potrzebujemy ich tak bardzo w swoim życiu, że nie sposób jest się temu oprzeć. Taki smak ma również wstręt do siebie samego, nienawiść.
I ból potrafi mieć smak słony jak łzy uciekające z naszych oczu, kiedy umiera ktoś, kogo kochamy. Kiedy widzimy, jak śmierć przestaje już czekać i znów pojawia się na tym świecie. Kiedy nie potrafimy pogodzić się z odejściem bliskiej nam osoby i nawet gdy nasze serce zostaje znów złamane, rozszarpane i roztrzaskane. Taki smak ma również morska woda, do jakiej zdarza nam się wyrzucać pamiątki po niegdyś dawnych dla nas osób, zdarza nam się wyrzucać stare wspomnienia, zdjęcia i kartki wyrwane z pamiętnika. Wierzymy, że jeśli to zatonie, to zatonie również i to, co znajduje się w naszej głowie. I nic ani nikt tego już nie odnajdzie, nie wyniesie spod wody na powierzchnię. I taki smak ma też sól, którą zdarza sypać się nam własne rany, kiedy je otwieramy i nie dajemy się im zrosnąć. Wyzdrowieć.
Kiedy też sypiemy tę sól na rany innych ludzi, raniąc ich.
I ból potrafi mieć również smak kwaśny jak w momencie, kiedy próbujemy cytryny w dzieciństwie i nasze wyobrażenia o niej zostają rozmyte, a my czujemy się oszukani, bo przecież niektórzy z nas, choć nie wszyscy sądzili zawsze, że cytryna smakuje wspaniale, ale to jedynie kwaśność. I taki ból potrafi mieć smak, kiedy próbujemy też coś naprawić, ale znów nam nie wychodzi. Kiedy nie wiemy, co zrobić w danej sytuacji i czujemy się kompletnie zagubieni i kiedy ktoś, komu powierzamy całe swoje zaufanie i własne ja, zdradza nas. Wtedy ten kwas nie schodzi z naszych ust przez kolejne dnie czy nawet i miesiące. Taki smak ma ból, kiedy ponownie pozwalamy się wykorzystać.
Nie żałuję niczego
Dawniej, gdyby ktoś zadał mi pytanie na temat tego, czy żałuję czegokolwiek w swoim życiu, potrafiłabym tej osobie sporządzić bardzo długą listę, jakich rzeczy najbardziej żałuję w swoim życiu. I byłyby to na przykład słowa, którym być może nie powinnam pozwolić uciec przez swoje usta, jakich czynów nie powinnam nigdy popełnić. I z upływem czasu a przy tym rzecz jasna dorastaniem, zmienianiem się i spojrzeniem na wiele spraw inaczej, zapewne dojrzalej, to teraz mogłabym pewnie i stanowczo odpowiedzieć, że najlepszą rzeczą jest nieżałowanie zupełnie niczego.
I nie żałuję, że pozwoliłam sobie złamać serce. Nie żałuję, że odważyłam się usamodzielnić w młodym wieku. Nie żałuję, że wyrzuciłam ze swojego życia niepotrzebnych mi ludzi.
Nie żałuję, że dopiero w wieku dwudziestu lat zaczęłam myśleć o swoim własnych potrzebach, planach, marzeniach i uczuciach. Nie żałuję, że wiele rzeczy, które przypominają mi o przeszłości, wciąż są aktywne w moim życiu. I nie żałuję, że całe lata potrafiłam w siebie wątpić, nienawidzić tego, kim jestem i jaka jestem. By późnej móc nauczyć się kochać, wielbić i szanować samą siebie. Swoje ciało i umysł.
I nie żałuję, że pozwoliłam wykorzystać innym moje zaufanie, zniszczyć moją miłość i cierpliwość.
I nie żałuję tych chwil, kiedy zamykałam się we własnej głowie. By całe dnie i noce nie spać, płakać i cierpieć.
I nie żałuję zmian, na jakie się zdecydowałam. Decyzji, których się podjęłam.
I nie żałuję chwil w swoim życiu, w jakich byłam zagubiona. Przerażenia tak wieloma sprawami i rzeczami, jak dorosłe życie. Pogodzenie się z odejściem bliskich mi osób. Naprawienie swojego serca i nieporządku w głowie.
I nie żałuję tego, że tak wiele razy zdarzyło mi się zrezygnować ze swoich ambicji, z siebie samej.
Bo najlepszą rzeczą, jaką możesz zrobić to nie żałować zupełnie niczego.
Czasami lepiej jest odpuścić
Przychodzi taki czas, kiedy poznajemy kogoś. I poznajemy wspaniałą, pełną miłości i ciepłą osobę. Nasze serce bije o stokroć szybciej na jej widok, a chemia w głowie szaleje. Dosłownie i w przenośni. I ta osoba kradnie nasze wszystkie smutki, zwątpienia. Układa nasze demony na półkach w swoim domu tak, by już do nas nie mogły wrócić. Okrywa nas kocem w zimne wieczory, kiedy wspólnie oglądamy film. Zaparza ciepłej herbaty, odbiera z pracy i słucha. Opowiada o sobie i planuje. I nawet kiedy zdarza się nam poznać tak niesamowitą osobę, to bardzo często okazuje się to jedynie zwykłym obrazkiem. Wyobrażeniem i zaledwie cząstką tej osoby. Ponieważ czasami po długim czasie poznajemy tak naprawdę wiele różnych stron tej osoby, z którą udaje nam się żyć nie tylko w związku, ale również i pod jednym dachem. I poznajemy te wszystkie negatywy, denerwujące nas nawyki i błędy, które nigdy nie zostaną zrozumiane. I czasami poznajemy kogoś, kto ofiaruje nam z początku tak wiele cierpliwości i miłości, uwagi, jakiej pragniemy, że wmawiamy sobie, że to właśnie ta osoba jest dla nas właściwa, dobra. Choć nie jest. Dlatego też czasami lepiej jest zwyczajnie odpuścić. Kiedy miłość staje się zaborcza i głośna. Kiedy druga osoba wywiera na nas presję i narzuca swoje style, zdania na różne tematy. Kiedy nie potrafi już nas słuchać, jak dawniej i jedynie kiwa głową. Kiedy nie potrafi już nas tak zrozumieć. Kiedy ta osoba nie daje nam już stabilności i poczucia szczęścia, bo gdy patrzymy w jej oczy, to widzimy pustkę, coś, co nigdy nie będzie istnieć, bo wiemy, że z tą osobą nie uda nam się zbudować życia, o jakim zawsze marzyliśmy. I kiedy miłość nie wyłania z nas już tego, co najlepsze, tylko to, co najgorsze. Złe i smutne to lepiej jest odpuścić. Kiedy miłość staje się toksyczna, lepiej jest odpuścić.
Zbyt szybko
Jeszcze jakiś czas temu bardzo bałam się wchodzić z ludźmi w nową relację. Poznawać ich. próbować tworzyć cokolwiek z nimi, ponieważ zawsze byłam nazywana tą smutną i poważną dziewczyną, która od dziecka przywiązywała zbyt wiele uwagi to tego, co słyszała i czuła. I w większości czasu zdarzało mi się czuć tak bardzo źle, bo niejednokrotnie ogarniał mnie wstyd, a w innych dniach przychodziła do mnie złość, ponieważ nikt nie potrafił zrozumieć mojego spojrzenia na świat. Poczucia humoru, choć przecież tak często słyszałam, że mi go brak. I być może to dlatego, że nie zawsze poświęcano mi tyle uwagi, ile potrzebowałam, zaczęłam polegać jedynie na samej sobie. I przestałam mówić komukolwiek o czymkolwiek, ponieważ zbyt często myślałam o smutnych, przygnębiających mnie rzeczach, które męczyły nie tylko moją głowę, ale i innych. I tak bardzo nie chciałam, by inni byli tacy jak ja, dlatego też zamknęłam się na własne emocje i myśli. I kiedy ktoś chciał poznać moje wnętrze, mówiłam, że jestem zepsuta. Ciężka i trudna do wytrzymania, gdy zaledwie jedynie szybciej zrozumiałam wiele rzeczy, z jakimi nie radzili sobie ludzie wokół mnie. Szybciej zrozumiałam, jak to jest się zawieść na kimś, kto jest dla nas całym naszym światem. Szybciej zrozumiałam, jak to jest nie zbudować prawdziwej rodzicielskiej relacji ze swoimi rodzicami i jak to jest powierzyć całe swoje zaufanie i upragnioną miłość w nieodpowiednią osobę. Jak to jest zamknąć się na obcą uprzejmość i dobro, ponieważ nie doświadczyło się tego nigdy od swoich najbliższych. Zrozumiałam o wiele zbyt szybko, jak świat i ludzie w nim żyjący potrafią nas zranić i jak to jest czuć się samotnym nawet w tłumie. Jak to jest czuć się niedopasowanym, niezrozumianym. Zranionym, kiedy to my ranimy kogoś. I zrozumiałam zbyt szybko, jak smakuje chęć własnej śmierci, jak wygląda ciemność własnych myśli, jak to jest być smutnym człowiekiem w tak młodym wieku. Jak to jest nie cieszyć się ze zwykłych rzeczy, których powinno się spróbować o wiele wcześniej, ale nigdy nie było takiej możliwości. Jak prawdziwy, ciepły dotyk, szczera rozmowa, pełny miłości pocałunek i poświęcenie chwili na skupienie się na własnym zdrowiu. Jak spędzenie momentu przy stole i cieszenie się tym, co się ma, lecz tak naprawdę nigdy się tego nie miało. Nie tak jak innym się udało. Wiele rzeczy i spraw, zrozumiałam o wiele zbyt szybko i to uczyniło mnie smutną, słabą i zmęczoną. Jestem pewna, że zbyt szybko.
Poranki
Niektóre poranki są dla mnie zbyt ciężkie do zniesienia, szczególnie wtedy, gdy otwieram swoje oczy, choć chcę by pozostały jeszcze przez jakiś czas zamknięte i dzięki temu nie będę zmuszona zmierzyć się tego dnia ze światem. Bo w pewne poranki nie mam siły zwyczajnie wstać, ubrać się i zjeść śniadania, nie mówiąc już o wypiciu zimnej kawy stojącej na stoliku, która była zaparzona nie wiadomo kiedy i w kubku pozostały zaledwie fusy.
I w niektóre poranki pogoda jest dla mnie zbyt brzydka, by odkopać się spod własnej kołdry, nałożyć na siebie coś ładnego i opuścić pokój. Nie, w niektóre poranki leżę godzinami w łóżku, myśląc o tym, czy jestem dobrą osobą. Wątpię w siebie, zastanawiając się, czy to, co robię, jest właściwe, odpowiednie i dobre. Czy robię wszystko, by być szczęśliwa, czy tylko zapycham swój czas i umysł czymkolwiek? Czy jestem uprzejmą i kochaną osobą, czy być może powinnam się zmienić, stać się lepsza? Inna. I w takie poranki już nie potrafię zamknąć oczu po przebudzeniu, by spróbować zasnąć. Niestety, w niektóre poranki spędzam długie minuty na odszukiwaniu w głowie tego, co kiedyś miałam, robiłam. Pytam siebie, czy postępowałam dobrze, czy może jedynie raniłam tych, którzy wtedy przy mnie byli. I być może jednak postępowałam źle, nieodpowiednio. I być może, gdybym wtedy była zupełnie inna, teraz wszystko wyglądałoby również inaczej, chyba lepiej. I w niektóre poranki zastanawiam się, co doprowadziło mnie do miejsca, w którym teraz żyję. Rozmyślam o poprzedniej nocy i jeszcze po przedniejszych dniach, widzę, jak szybko udało im się minąć i jak zaraz minie mi jutro, pojutrze. I czasami widzę wszystkie błędy, przez które ogarnia mnie zażenowanie i wstyd, więc zakrywam się po szyję kołdrą, dalej nie wychodząc z pokoju. I niekiedy wspominam te miłe, dobre chwile z dawniejszymi relacjami, ludźmi, którzy mnie kochali, mężczyznami i przyjaciółmi. Wspominam swoje dzieciństwo i doszukuję się niemożliwego. Tego, co tak zawsze bardzo chciałam mieć, lecz nie mogłam. I w niektóre poranki zastanawiam się, jak bym chciała swoje życie przeżyć. Wyjechać lub przypuszczalnie zostać i spędzić czas w swoim własnym towarzystwie, czy też poznać nowych ludzi. Zastanawiam się, jak mogłabym wykorzystać czas jeszcze pozostawiony, bo tak naprawdę nie mam bladego pojęcia, ile mi go jeszcze pozostało. Więc rozmyślam i planuję, tak by postarać się to życie przeżyć dobrze, radośnie, ciepło.
Serce
w moim sercu będzie ci najbezpieczniej
kiedy noc stanie się zbyt zimna
zjawię się i postaram zabrać ten cały ból
jaki rani twój umysł
ogień miłości jaką cię obdarzę rozgrzeje chłodne palce
i łzy przestaną pokrywać różowe policzki
a twoje nadzieje nie będą już pokryte
wszystkimi odcieniami smutku
zaszyję rany mokrymi pocałunkami i sprawię
byś poczuł się kochany kiedy okryję cię ramionami
ułożę na półkach w twoim domu słabości
jakie w swoim wnętrzu kryjesz
i będzie lepiej
nawet jeśli ten ból łamie moje własne serce
ja postaram się chociaż poskładać znów twoje
i nic nie będzie już tak bolesne
bo obiecuję że przy mnie będzie ci lżej
o wiele lepiej
w moim sercu będzie ci najlepiej
kiedy noc stanie się zbyt ciężka
będę raz za razem powtarzać że cię kocham
byś mógł spokojnie zasnąć
oczyścimy swoje głowy z nieporządku i rozjaśnimy wnętrza
tak by ciemność ustąpiła
i nic nie będzie już tak złe, bo obiecuję
że przy mnie będzie ci bezpieczniej
o wiele cieplej
Przestanę
może któregoś dnia przestanę nienawidzić siebie tak bardzo
jak do teraz potrafiłam
nie będę już myśleć o tym, dlaczego tak bardzo cię kochałam
i nie uronię już więcej łez
moje serce zacznie się zrastać, na nowo bić tak głośno
bym słyszała je
nie tylko ja ale i pozostali ludzie na tym świecie
i może któregoś dnia odważę się spytać samą siebie
czym się stałam, dla tak marnej i nic niewartej miłości
czy naprawdę nie potrafię szanować swojego własnego ciała
wyznaczyć granicy, bym nie czuła się źle
gdy ktoś nie potrafi
pokochać mnie naprawdę
być może to właśnie dlatego nie potrafię zrozumieć
że zasługuję na coś lepszego
może któregoś dnia przestanę udawać
że nie złamało mnie to wszystko tak bardzo
i przestanę kłamać o tym jak noc z nocy wcale nie
stawała się dla mnie coraz bardziej ciężka i łzy
nie przypominały mi wtedy wodospadu
ale twoje kłamstwa wciąż krążą w mojej głowie
i nie wiem jak mogłabym się ich pozbyć
tak by móc zasnąć w pustym łóżku
ale czas leczy moje rany, już mniej widoczne i bolące
łańcuchy które trzymały mnie wokół ciebie i twoich błędów
wreszcie zaczynają się kruszyć
i jest to jak sen kiedy nie jestem
już dłużej w szklanym pomieszczeniu
wiecznie obserwowana i kontrolowana
nie tracę swoich pragnień i potrzeb,
zaczynam marzyć by je spełniać
i może któregoś dnia odważę się powiedzieć samej sobie
przepraszam, przepraszam że na to pozwoliłam
by inni ludzie sprawiali mi tyle bólu i smutku
jakiego sama sobie nigdy bym nie umiała
że zasypiałam z kłamstwami na wierzchu
choć przecież nigdy nie chciałam być okłamywana
żyć pod presją ze strachu przed samotnością
nawet jeśli to co miałam było niezdrowe, złe
Trzecia nad ranem
wskazówki na zegarze ukazują trzecią nad ranem
i jest już dla mnie za późno na to
bym mogła zwyczajnie w świecie zasnąć
nie, kiedy ty śpisz w innym łóżku i ciemność okrywa mnie
swoją niebezpiecznością
nie, kiedy przypominam sobie wszystkie te chwile
w jakich czułam się smutna i zła, zażenowana
nie, kiedy gorzkie słowa wypowiedziane z moich ust mocno
tak by zadać ból i umyślnie zranić innych
teraz prześladują mnie co noc
i te cholerne błędy,
popełnione szlag wie kiedy tak naprawdę
to właśnie one nie pozwalają mi zasnąć
ale mam nadzieję, że choć tobie łatwiej przychodzi w nocy
zasnąć od kiedy znajdujesz się w ukochanych ramionach
i pocałunki przeganiają strach
z pewnością jest ci łatwiej
Ilu ludzi
ilu ludzi czuje się dziś samotnie na tym świecie
bo właśnie straciło rodzinę
i miłość swojego życia
ilu zostało pozostawionych z samym sobą
i złamanym sercem
w pustym i zimnym mieszkaniu
nie miało dziś chęci do wstania ze swojego łóżka
i próbowało odejść na drugą stronę
choruje dziś na depresję, bulimię, anoreksję, anemię
nerwicę i stany lękowe
budzi się ze strachem i zasypia z własnym krzykiem
na popękanych od krwi ustach zamkniętych mocno
choć przecież tak głośno wołających o pomoc
nie je, nie śpi, nie żyje tak jak powinno się żyć
jest smutnych i zawiedzionych bez jakiejkolwiek nadziei
na lepsze jutro
wyłącznie nieszczęśliwych
zbyt wielu
zbyt wielu ludzi nie rozmawia już szczerze
o swoich uczuciach
nie umie się wspólnie zrozumieć i nauczyć empatii
sympatii dla drugiego człowieka
chowa się we własnych żalach, zamyka na dobro
i pomoc by móc odseparować się od pozostałych
pozostaje w cieniu własnego bólu choć przecież nikt z nas
nie zasługuje
na to by tak bardzo cierpieć
Odrobina światła
Wszystkie te rzeczy i sprawy, z jakimi nie potrafię sobie na co dzień poradzić, ścigają mnie i męczą, kiedy samotnie wracam do domu swoją własną drogą, może to właśnie dlatego, tak bardzo często jest mi trudno zasnąć, kiedy normalność i zarazem prawdziwość tego życia zwyczajnie mnie przytłacza. Ból, jaki istnieje na tym świecie, mnie przeraża, a moja głowa wypełniona jest myślami o innych ludziach, nawet jeśli nie potrafię pomóc sobie samej. Chciałabym pomóc im. I chciałabym uszczęśliwić wszystkich, którzy żyją wraz ze mną na tej planecie. Zadbać o to, co się tylko da, ale dlatego, że ta codzienność tak mocno wydaje się w niektóre dnie dla mnie zbyt trudna, nie potrafię tego zrobić, nawet jeśli bardzo chcę. Zgaduję, że tak właśnie czują się ci, którym udało się zgubić, tylko po to, by móc się później odnaleźć. By móc nabrać siły, odwagi i pewności. Lub upaść, złamać się i zawieść.
Ale z osobą, która towarzyszy nam od czasu do czasu w drodze do tego naszego domu, pomaga w wykonywaniu obowiązków, jest odrobinę lepiej. Z kimś, kto podąża za nami, by upewnić się, że nic się nie stanie. I kiedy jest ktoś, kto uczy nas, jak pokonywać swoje słabości, a my uczymy tę osobę jak być dobrą, jak być szczęśliwą, to wtedy jest odrobinę lepiej. Nawet jeśli zło na tym świecie przeraża każdego z nas, nawet jeśli bardzo często boimy się o swoje życie i samych siebie, dobrze jest mieć przy sobie odrobiny nadziei schowanej w drugim sercu. Odrobiny światła tak by mrok nie zabrał nas ze sobą.
Pozwól mi